Tylko bijąc mojego chłopaka potrafię odreagować złość. Co z tym zrobić?
Mam problem: ogółem już od dłuższego czasu, czyli 3 - 4 lat zauważyłam, że stałam się "wrażliwa" - są momenty kiedy gdy ktoś mi coś powie, nie do końca przykrego, ani nic, a ja mam ochotę zacząć płakać czy też przy zwykłej rozmowie z rodzicami na mój temat czy inny w rozmowie jakieś słowo tak na mnie zadziała że zaczynam płakać i dalsza moja rozmowa nie jest możliwa, bo przez płacz ciężej mi się mówi...
Chcę podkreślić, że kiedyś taka nie byłam, ale to nie jest główny problem - mam chłopaka, z którym ogólnie jestem bardzo szczęśliwa, szanuje on mnie, jest ze mną zawsze nawet przy moich incydentach choć wiem, że i on już tego nie wytrzymuje. Problem tkwi w tym, że jak jestem o coś na niego zła nie potrafię czasami wytrzymać z tym w sobie i doszło kiedyś do incydentu, że go uderzyłam z pięści niemocno w klatkę i od tamtego momentu nie potrafię inaczej czasami się powstrzymać jednak we mnie jest wtedy taka złość, że najchetniej bym rzucała rzeczami, co mi się zdarzało, np. pilotem, a co do uderzeń mojego chłopaka, jak jestem zła na niego, to czasami tylko właśnie w taki sposób potrafię odaragować - jest mi po tym trochę lepiej, jednak wtedy jest się lepiej do mnie nie zbliżać nim mi nie przejdzie. Po tym jak się uspokoję za każdym razem mam wyrzuty sumienia straszne, bo ile razy mogę go cięgle przepraszać? Jednym słowem czasami panuję nad rękoma, ale nie raz się nie da, podobnie jak ze słownictwem w jego stronę - kiedyś tak też nie było.
Z płaczem jest tak samo i nawet częściej, chodźby w zwykłej sprzeczce, albo jak mi, np. smsa napisze, że będzie za godzinę, a miał być zaraz. Co mam zrobic? Czy jestem chora? Jak mam sobie z tym radzić? Zdaję sobie sprawę, że to na dobre nikomu nie wyjdzie. Dodam, że jestem osobą niepełnoletnią - mam 16 lat - rodzice o tym nie wiedzą i wolałabym im nie mówić.