Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Niska samoocena: Pytania do specjalistów

Trafiłem na beznadziejnego psychiatrę - czy to możliwe?

Witam serdecznie. Mam 20 lat i od dwóch i pół miesiąca borykam się z nienaturalnie długim spadkiem samopoczucia. Manifestuje się on objawami, które jak ulał pasują do depresji, czyli uczuciem beznadziei, zmęczenia, spadkiem aktywności psychofizycznej oraz zniekształconym obrazem... Witam serdecznie. Mam 20 lat i od dwóch i pół miesiąca borykam się z nienaturalnie długim spadkiem samopoczucia. Manifestuje się on objawami, które jak ulał pasują do depresji, czyli uczuciem beznadziei, zmęczenia, spadkiem aktywności psychofizycznej oraz zniekształconym obrazem siebie połączonym z poczuciem niskiej wartości. Do tego dochodzi nieraz apatia oraz porzucenie pasji, dzięki którym jeszcze niedawno czułem się wartościowym i wyjątkowym człowiekiem. Mając dość tego stanu, sam zgłosiłem się do poradni zdrowia psychicznego w placówce NFZ. Wchodząc do gabinetu, nawet w najśmielszych przypuszczeniach nie sądziłem, że zostanę potraktowany tak, jak zostałem. "Psychiatra" nie utrzymywał ze mną kontaktu wzrokowego, przez 10 minut (!) bazgrząc coś na jakimś blankiecie, a kiedy już pozwolił mi mówić, bardziej interesowało go to, co jeszcze przed chwilą pisał, niż to, z jakim problemem przyszedł do niego pacjent. Z wielkim trudem przyszło mi mówić o swoich osobistych sprawach, a on skwitował to tym, że NIE MOGĘ być chory na depresję, bo to jest bardzo poważna choroba, a moim problemem są jakieś tam huśtawki nastroju spowodowane młodym wiekiem. Już dawno nie poczułem tak szczerego gniewu i oburzenia, a kiedy powiedział mi, żebym udał się z tym do psychologa, podniosłem się i bez słowa wyszedłem z gabinetu. Naprawdę nie wiem, co miałem mu powiedzieć, może jakbym zasugerował, że słyszę głosy i bardziej czuję się Batmanem niż sobą, to może wtedy okazałby mi więcej empatii. Poczułem się potraktowany jak jakiś intruz, bo pani, która była u niego przede mną już po dwóch minutach wyleciała z receptą w dłoni, i cała ta poradnia zdrowia psychicznego bardziej przypominała mi jakiś koleżeński układ kilku osób, niż instytucję mającą na celu pomoc potrzebującym. Przepraszam za tak gwałtowną wypowiedź, ale w moim mieście nie ma już publicznych psychiatrów, a na wizytę prywatną po prostu mnie nie stać. Myślałem, że uzyskam w końcu jakąś pomoc, a tak dalej jestem skazany, by męczyć się sam. Pozdrawiam.
odpowiada 2 ekspertów:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Mgr Dawid Karol Kołodziej
Mgr Dawid Karol Kołodziej

Niska samoocena, poczucie beznadziejności i brak radości z życia a bezskuteczna terapia

Witam, mam 25 lat, jestem kobietą. objawy, które mi towarzyszą na co dzień długo starałam się racjonalizować jako część mojego charakteru oraz objaw młodzieńczego kryzysu tożsamości (pesymizm, przeciągający się smutek, przyszłość w czarnych barwach, nieumiejętność znalezienia sobie miejsca w życiu)... Witam, mam 25 lat, jestem kobietą. objawy, które mi towarzyszą na co dzień długo starałam się racjonalizować jako część mojego charakteru oraz objaw młodzieńczego kryzysu tożsamości (pesymizm, przeciągający się smutek, przyszłość w czarnych barwach, nieumiejętność znalezienia sobie miejsca w życiu) w końcu zaczęłam jednak mieć ich dość...bo problem w tym, że ten kryzys nigdy nie minął. niska samoocena powoduje, że jakiegokolwiek zajęcia się nie podejmę uważam, że inni zrobili by to lepiej. wszystkie "plany" życiowe jakie sobie zakładałam w krótkich chwilach wiary we własne siły porzucałam by znów wpaść w dół i wmawianie sobie, że z niczym nie dam rady oraz że to co robię nie ma żadnej przyszłości. obawiam się, że to jakiś silny mechanizm obronny przed wzięciem życia w swoje ręce/dorosłością (?) sprawia, że na wszystko patrzę wyszukując problemów zamiast metod jak sobie poradzić z trudnościami. w ostatecznym rozrachunku zwykle poddaję się co tylko mnie utwierdza we własnej beznadziejności i potęguje poczucie winy. próbowałam zacząć działać, szukać możliwości rozwoju, podjąć się jakiejś pracy...ale niestety zawsze kończyło się tak samo. rzuciłam jedne studia, zaczęłam drugie, które niedługo kończę, ale raczej nie będę pracowała w zawodzie, bo to wciąż nie "to" co przynosi radość, nie to w czym się spełnię, nie to miejsce gdzie powinnam być. czuję jakbym straciła swój czas. coraz mniej rzeczy mnie cieszy i z niczego co robię nie jestem zadowolona. zainteresowania które rozwijałam ostatnio zaczęłam postrzegać jako "gówniarskie", mało poważne. prześladuje mnie poczucie pustki, jałowości, ciągły smutek. życie polega na zajmowaniu czasu czymkolwiek, byle przetrwać do wieczora i iść spać, działania nie mają żadnego sensu, żadnej celowości. chciałam to przepracować podczas psychoterapii, ale nie czuję by to cokolwiek dawało poza (czasami) ulgą z wygadania się. myślałam, że wizyty u psychologa i jego pomoc pozwolą mi wyrwać się z tej beznadziei. jednak od roku niewiele się zmieniło. ani nie wiem więcej o sobie niż wiedziałam ani nie umiem nadal zacząć coś robić ze swoim życiem, momentami jest wręcz gorzej. czy to tak ma wyglądać, że mówię, on słucha, czasem dopyta skąd taka albo inna emocja, potem wychodzę w takiej samej depresji w jakiej tam weszłam? miesiąc temu byłam również u psychiatry, biorę setaloft 50 mg. niestety, nic to nie daje. może za krótko czekam? po prostu nie wiem już co mam robić żeby móc zmienić siebie i swój schemat myślenia...bardzo się boję, że kończy się mój czas.
odpowiada 2 ekspertów:
 Paulina Witek
Paulina Witek
Mgr Dawid Karol Kołodziej
Mgr Dawid Karol Kołodziej

Depresja czy początki rozdwojenia jaźni?

Mam 19 lat i w zasadzie od zawsze odczuwałam lek i dyskomfort kiedy mialam wyjsc z domu gdziekolwiek.Idac ulica zawsze milam wrazenie ,ze ludzie gapia sie na mnie i zaraz mialam ochote wrocic do domu.Nie wiem czy ma to zwiazek... Mam 19 lat i w zasadzie od zawsze odczuwałam lek i dyskomfort kiedy mialam wyjsc z domu gdziekolwiek.Idac ulica zawsze milam wrazenie ,ze ludzie gapia sie na mnie i zaraz mialam ochote wrocic do domu.Nie wiem czy ma to zwiazek z moja niska samoocena czy tez z czyms innym.Ostatnio kazdy usmiech na czyjejs twrazy ,ktory wyda mi sie choc troche podejrzany budzi we mnie lek i mysle ciagle : oni sie ze mnie smieja.Teraz im staje sie starsza to uczucie przybiera na mocy b czasami nie jestem sobie w stanie poradzic z emocjami i z przewleklym przybiciem,Czesto zdarza mi sie takze ,w zasadzie codziennie,ze w glowie tworze soebie rozne sytuacje z ludzmi,ktorych znam ,a niektorych kocham i udaje ,ze z nimi rozmawiam jakby byli obok naprawde-wtedy wstaje i chodze po mieszkaniu udaje ,ze gdzeis z nimi ide i co najgorsze to to ,ze sprawia mi to przyjemnosc.Po jakims czasie zdaje sobie sprawe z tego,ze to wszystko to przeciez moj wymysl i popadam w melancholie i placze przez kilka czasem awet kilkanascie dni.Aloe to wciaz sie powtarza mimo.ze staram sie z tym walczyc. A depresja takze sie u mnie pojawia ,wszystko na to wskazuje ,ze to wlasnie to to i objawy sie nasilaja.Przez to czuje bezradnosc i to ,ze wszyscy sa ode mnei lepsi ,choc to uczucie czesto pojawialo sie w moim dziecinstwie,bo zawsze w domu dawano mi do zrozumienia ,ze inne dzieci sa lepsze i wazniejsze ode mnie.Poza tym boje się realizowac swoje plany i marzenia ,a dlaczego ?....nie wiem.A ja tego nie chce. Nie mam pojecia jak sobie z tym poradzic,tym bardziej teraz po skonczeniu srednioeuj szkolyu,kiedy nie mam teraz pracy i jestem naprawde nieszczesliwie zakochana,chociaz staram sie sobie wytlumaczyc ,ze moje zamartwianie sie nic nie da i jest bez sensu.Mysle,ze jestem bardzo swiadoma tego co sie ze mna dzieje ,ale nie potrafie z tym walczyc.Wogole zastanawiam się czy to nie jakis początki osobowości mnogiej…..Sama siebie potrafie doprowadzic w mig do lez,to panicznego smiechu,casem mam straszna ochote cos komus zrobic,jak u seryjnych mordercow ,a niby to wszystko kontroluje…….Boje sie sama o siebie Prosze o pomoc . CO ROBIC????????? Ilona
odpowiada 3 ekspertów:
 Paulina Witek
Paulina Witek
Mgr Dawid Karol Kołodziej
Mgr Dawid Karol Kołodziej
Mgr Justyna Plucińska
Mgr Justyna Plucińska

Powrót objawów depresyjnych i uczucie zagubienia

Zacznę od tego że 3 lata temu miałam depresje. Leczyłam się Velafaksyną 75mg oraz wizytami u psychologa-pomogło(trwało to ok 7m-cy).Byłam zdrową i pełną życia osobą. Od roku znowu mnie dopadło. Mam identyczne objawy czyli: przede wszystkim bardzo dokuczliwa... Zacznę od tego że 3 lata temu miałam depresje. Leczyłam się Velafaksyną 75mg oraz wizytami u psychologa-pomogło(trwało to ok 7m-cy).Byłam zdrową i pełną życia osobą. Od roku znowu mnie dopadło. Mam identyczne objawy czyli: przede wszystkim bardzo dokuczliwa totalna bezsenność oraz kołatanie serca jak leże, nie wychodzę z domu, źle wyglądam, nie chce mi się nawet zadbać o siebie, nie kontaktuje się ze znajomymi, najchętniej cały czas bym leżałabym ale leżenie też mnie męczy z powodu ciągłego kołatania serca. Rok temu gdy znowu wróciła depresja podjęłam próbę samobójczą-znowu zaczęło się bezsennością z kołataniem serca-przeraziłam się i połknęłam wszystkie tabletki jakie miałam od psychiatry (nasennne i na depresję). W szpitalu leczyli mnie lekiem Cipramil 20 mg potem kontynuowałam tą terapię + chlorprothiken i leki nasenne po których te 5 godzin jakoś przesypiałam chociaż objawy nie ustępowały-trwało to rok. Szukając pomocy chociaż było to dla mnie ciężkie przeżycie lekarz psychiatra skierowała mnie do Mosznej (Ośrodek leczenia nerwic i depresji) - byłam tam tylko 2 tyg, bo prywatnie, ale nie uczestniczyłam w zajęciach, nie miałam na to sił. Jedynie zmienili mi lek na Paro-merck 20 mg. Biorę go od trzech tygodni, czuję się strasznie osłabiona, mam zawroty głowy, nastrój może troszkę lepszy ale nie znacznie, nadal trwa kołatanie serca i bezsenność, stwierdzili też że się uzależniłam od leków nasennych i byłam źle leczona, a ja jestem w tym wszystkim już zagubiona. Oczywiście od roku uczęszczam też do psychologa-za niedługo mam uczęszczać na psychoterapię grupową co mnie przeraża bo strasznie zamknęłam się w sobie. Z nikim się nie kontaktuję i nie rozmawiam. Moja jedyna aktywność od roku to wizyty u psychologa i psychiatry. A najbardziej przeraża mnie to że nie wiem skąd ta choroba 3 lata temu miałam ciężki egzamin na aplikacji-uczyłam się na siłę-wchodząc na egzamin prawie nic nie powiedziałam z trzęsącym się głosem-było mi wstyd - ale ja już miałam lęk przed tym egzaminem był on tak silny że pozostał. Poza tym miałam też trudną sytuację w związku, który zresztą się rozpadł po 10 latach bo się w nim męczyłam. Gdy byłam już zdrowa po przerwie w aplikacji wróciłam do obowiązków nauki. pracy, poznałam miłość mojego życia ale niestety nieodwzajemnioną, wiec znowu zostałam sama. Zabolało mnie to bo robiłam wszystko co w mojej mocy żebyśmy byli razem, było jak w bajce, myślałam że to ten jedyny-tylko on nie potrafił jak to określił się zakochać (związek trwał pół roku). Po 3-ch m-cach po rozstaniu miałam końcowy bardzo ciężki,obejmujący spory kawał materiału egzamin państwowy kończący aplikację i dający mi uprawnienia do wykonywania zawodu. który zresztą wykonywałam od 6 lat pracując wcześniej w innej kancelarii a następnie u ojca. Znowu ta sama sytuacja trudności w nauce-zdałam pisemne-ale nie zdałam ustnego-nie dałam rady(stres niesamowity). Wszytko miało być ułożone miałam prowadzić kancelarię po ojcu w domu (w którym się zamknęłam obecnie wegetując) a rodzice mieli się wyprowadzić, czego nie zrobili po mojej próbie samobójczej. Nie pracuję nie mam ochoty do tego wracać. Po tym zdarzeniu znowu wszystkie objawy depresyjne opisane powyżej wróciły. Od egzaminu poprawkowego uciekłam już 2 razy tym bardziej że dopuszczalne podejścia są tylko dwa(wysyłając L4), a ja w takim stanie nie dam rady-biorąc pod uwagę że będąc zdrową było mi ciężko. Często zadaje sobie pytanie po co ja jestem, do niczego nie umiem dojść. Wiem że w życiu nie spotka mnie już nic dobrego, boję się zmian więc stoję w miejscu. Poza tym jestem osobą bardzo, aż za bardzo wrażliwą i przejmującą się wszystkim. Mam wyrzuty sumienia że czuję się tak jak się czuję że to moja wina. Niepokoi mnie to że to tak długo wszystko trwa i te bezsenne noce z kołataniem tego serca w uszach. jakie mam podjąć dalsze kroki bo jestem już zagubiona a czuje się nadal tak jak się czuję.
odpowiada 2 ekspertów:
Dr n. med. Anna Zofia Antosik
Dr n. med. Anna Zofia Antosik
Mgr Dawid Karol Kołodziej
Mgr Dawid Karol Kołodziej

Jak sobie pomóc w obniżonym nastroju?

Witam. Jestem młodą, 27 letnią matką dwójki dzieci. Piszę zwracając się z prośbą o pomoc, ponieważ nie wiem czy mam się zglosić do psychiatry czy do psychologa. Otoz moje życie jest jednym pasmem nieszczęścia. Urodzilam się i wychowywałam w... Witam. Jestem młodą, 27 letnią matką dwójki dzieci. Piszę zwracając się z prośbą o pomoc, ponieważ nie wiem czy mam się zglosić do psychiatry czy do psychologa. Otoz moje życie jest jednym pasmem nieszczęścia. Urodzilam się i wychowywałam w bardzo toksycznej rodzinie, z problemem alkoholowym, przemocą fizyczną, psychiczną i ekonomiczną. Chcąc uwolnić się od rodziny wyszłam za mąz, zachodząc również w ciażę. Niestety mąż również stosował wobec mnie psychiczna przemoc, wyzywał od smieci, groził śmiercia. Rozwód przezyłam bardzo źle, powrót do rodziców też. Obecnie w mojej rodzinie nie ma problemu alkoholowego. Od rodziców czuje się bardzo uzalezniona kontrolują całe moje zycie, jednak za moim przyzwoleniem, nie potrafie się z tej petli wydostac. Wyszłam drugi raz za mąż (pierwszy raz w wieku 21 lat, drugi w wieku 25) mam drugie dziecko. Sytuacji traumatycznych było w moim życiu więcej opisuję tylko te, które moim zdaniem miały najwieksze znaczeniem Korzystałam z pomocy psychologa przy rozwodzie. Co do samopoczucia - zawsze miałam male poczucie własnej wartości i społeczne lęki Teraz jednak niemalże nie wychodzę z domu, płaczę niemalże codziennie, czuję się beznadziejna niepotrzebna, czuję, że nie zapewnię bytu mojej rodzinie, Nie dbam też o wygląd fizyczny, czuję, ze czeka mnie już tylko smierć, odczuwam silny wstyd przed ludźmi, wstydzę się za to kim jestem, nie potrafię sobie poradzić juz niczym. nie jestem w stanie samodzielnie załatwić prawie nic, a najgorsze jest to, że nic mnie praid nie cieszy i w zasadzie czekam niemalże na śmierć, choć wiem ze muszę wychować swoje dzieci Nadmienie że mam wyższe wykształcenie kontynuuję studia na doktoracie. Proszę o pomoc bo nie wiem czy mogę dac sobie radę sama bez leków.
odpowiada 2 ekspertów:
 Paulina Witek
Paulina Witek
Mgr Dawid Karol Kołodziej
Mgr Dawid Karol Kołodziej

Jak otworzyć się przed lekarzem?

Mam 21 lat, od kilku miesięcy nie radzę sobie z życiem, nie widzę żadnego sensu... Byłam u psychiatry, było to około pół roku temu, ale nic mi nie pomagały tabletki, tzn. mi się tak wydawało, a poza tym miałam... Mam 21 lat, od kilku miesięcy nie radzę sobie z życiem, nie widzę żadnego sensu... Byłam u psychiatry, było to około pół roku temu, ale nic mi nie pomagały tabletki, tzn. mi się tak wydawało, a poza tym miałam wrażenie, że pani doktor mnie nie zrozumiała do końca, bo nie potrafiłam się przed nią otworzyć, powiedzieć jej, jakie mam problemy, z czym sobie nie radzę, wstydziłam się... Mam też próbę samobójczą za sobą, zażyłam tabletki, które miałam od tej pani doktor, ale skończyło się na tym, że na drugi dzień nadal żyłam, tylko czułam się jakbym miała kaca... W sumie to chyba nie miało być samobójstwo, chyba po prostu chciałam pokazać innym, żeby w końcu ktoś zauważył, że sobie nie radzę z tym wszystkim, z życiem ;((( Ale do dzisiaj nikt o tym nie wie, co wtedy zrobiłam ;( Ciągle chce mi się płakać ;( Nie mogę znaleźć pracy, chciałam też wyjechać do innego miasta, tam gdzie studiuję zaocznie, i tam szukać pracy, ale nie potrafię się odważyć, mam wrażenie, że mi się nie uda:( Ciągle patrzę w przeszłość, wtedy, kiedy wszystko było normalne, kiedy życie było kolorowe i cały czas żyję przeszłością, i nie potrafię iść do przodu, nie radzę sobie z życiem... I nie mam odwagi opowiedzieć pani doktor tego wszystkiego, bo wydaje mi się, że przecież są ludzie, którzy mają naprawdę poważne problemy, ciężkie choroby czy inne nieszczęścia, z którymi sobie nie radzą, a moje przy takich wydają się błahe... Nie wiem już co robić, czasami myślę, żeby znowu coś sobie zrobić, że w ten sposób może ktoś mi pomoże...
odpowiada 2 ekspertów:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki
Mgr Dawid Karol Kołodziej
Mgr Dawid Karol Kołodziej
Patronaty