Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 3 , 6 2 9

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Niska samoocena: Pytania do specjalistów

Dlaczego ciągle odczuwam lęk?

Dzień dobry. Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć i obawiam się, że moja wypowiedź będzie bardzo chaotyczna. Codziennie towarzyszy mi uczucie niepokoju, lęku i obawa, że wydarzy się coś niedobrego. Objawy te nasilają się szczególnie po wyjściu z domu: robi... Dzień dobry. Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć i obawiam się, że moja wypowiedź będzie bardzo chaotyczna. Codziennie towarzyszy mi uczucie niepokoju, lęku i obawa, że wydarzy się coś niedobrego. Objawy te nasilają się szczególnie po wyjściu z domu: robi mi się duszno i słabo, mam wrażenie, że nie mogę złapać równego oddechu, kręci mi się w głowie, serce zaczyna bardzo szybko bić do tego dochodzą drżenia rąk i całego ciała, ścisk szczęki. Mam wrażenie jakbym miała zaraz zemdleć albo dostać zawału. Nieświadomie skrobię skórki nawet do krwi doprowadzając do stanów zapalnych. Towarzyszą mi także ciągłe wachania nastroju. Bardzo ciężko jest mi się zebrać do działania bo czuje, że i tak nie podołam. Są dni w których nawet umycie się czy sprzątnięcie pokoju stanowi wyzwanie. Odczuwam coś na zasadzie bólu całego ciała nie wiem do końca jak to wyjaśnić. Zminimalizowałam bardzo życie towarzyskie, nie czuję się dobrze w miejscach publicznym a większość wyjść kończy się tym, że na początku próbuje ze wszystkich sił utrzymać „dobry” humor po czym bardzo szybko tracę energię i mażę o tym żeby wrócić do domu. Moje problemy zaczęły się jakoś pod koniec 6 klasy podstawówki: problemy z zaakceptowaniem siebie, niska samoocena, brak wiary w siebie, mam wrażenie, że wszystko robię źle. Boję się oceny ze strony innych. Mam wrażenie, że każdy mnie ocenia po każdym spotkaniu odczuwam niepokój i analizuje czy aby napewno nie zrobiłam czegoś głupiego… W tym roku skończę 24 lata i powoli nie mam już siły na walkę z tym wszystkim. Ciągłym niepokojem, zamartwianiem, złym samopoczuciem. Doszłam do wniosku, że już tak naprawdę nie wiem kim jestem i jaka jestem przez to jak przejmuję się opinią innych i tym co sobie o mnie pomyślą. Boje się o swoją przyszłość, tak naprawdę powoli już przestaje ją sobie „wyobrażać”. Nie wiem tak naprawdę co powinnam zrobić, jestem przyzwyczajona do nie mówienia o problemach i radzeniu sobie samemu z tym co się dzieje. Boję się wizyty u psychologa bo mam wrażenie, że moje „problemy” są głupie i tylko użalam się nad sobą. Jest mi głupio...
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Tomasz Kościelny
Mgr Tomasz Kościelny

Gdzie powinnam zacząć szukać pomocy?

Witam, piszę tutaj bo nie wiem co robić i totalnie nie daję siły już żyć. Miesiąc temu skończyłam 17 lat i mimo że nie pochodzę z biednej rodziny to muszę sama płacić za wszystko. Zaczęłam pracować już w wieku 13... Witam, piszę tutaj bo nie wiem co robić i totalnie nie daję siły już żyć. Miesiąc temu skończyłam 17 lat i mimo że nie pochodzę z biednej rodziny to muszę sama płacić za wszystko. Zaczęłam pracować już w wieku 13 lat na plantacji i zaczęłam sobie dorabiać. W wieku 16 lat podjęłam się pracy w restauracji we wakacje. Pieniądze chciałam odłożyć na prawo jazdy i przyszły samochód. Rodzice nigdy nie dawali mi pieniędzy, raz na jakiś czas kupili ubranie, tyle. Tylko kiedy nadszedł rok szkolny, a ja poszłam do szkoły, stwierdzli że skoro pracowałam to po co mają dawać mi jakąkolwiek kasę. Jako 16 latka sama musiałam zapłacić 2000 zł u ortodonty, sama za studniówkę, bilety na autobus, książki do szkoły, ubrania, kosmetyki itp, nawet składki w szkole. Nigdy nie usłyszałam dobrego słowa nawet gdy napisałam matury próbne najlepiej w klasie. Całe życie tylko że się do niczego nie nadaję i jestem nikim, ciągłe poniżanie ze strony matki. Obecnie uczę się i pracuje na pełen etat, ale mam co raz mniej sił, a co raz więcej złych myśli. Gdzie powinnam szukać pomocy? Nikt o tym nie wie, nawet przyjaciele, wstydzę się im powiedzieć
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Ziółkowska
Mgr Małgorzata Ziółkowska

Co mam zrobić z takim złym samopoczuciem psychicznym?

Mam 19 lat i moim problemem głównie jest psychika, od małego zmagam się z problemami psychicznymi. Kiedyś miałam ogromny lęk, nie potrafiłam wyjść sama z domu bez wcześniejszego stresu i płaczu, bałam się po prostu wyjść sama, czułam się obserwowana... Mam 19 lat i moim problemem głównie jest psychika, od małego zmagam się z problemami psychicznymi. Kiedyś miałam ogromny lęk, nie potrafiłam wyjść sama z domu bez wcześniejszego stresu i płaczu, bałam się po prostu wyjść sama, czułam się obserwowana na ulicy z każdej strony, bałam się też mężczyzn, bałam się, że ktoś mi zrobi krzywdę, że coś się stanie... do teraz mam ten lęk, ale starałam się go sama przepracować i jest lepiej, jednakże nie potrafię go całkiem wyeliminować. Moim problemem jest też niska samoocena, nazbierało się przez lata niemiłych sytuacji i się na mnie bardzo to odbiło, czuję się gorsza od innych, czuję się jakbym była beznadziejna, nikomu niepotrzebna, samotna, jakbym była złym człowiekiem, każdego dnia staram się dla rodziców, by mnie w końcu zauważyli i docenili za to co potrafię, a nie mieli żal, że nie potrafię tego co ktoś. Zawsze się staram im pokazać, że nie jestem zła, a za taką oni mnie uważają, dbam o dom, pomagam, a i tak jestem gorsza od mojego brata, który tylko gra w gry komputerowe... Kolejne problemy mam w szkole, w której się bardzo źle czuję, szczególnie na korytarzu, boję się przechodzić przez nie, czuję się obserwowana, oceniana z każdej strony, przytłacza mnie ilość osób, nie mogę iść normalnie do toalety, bo trzeba się przeciskać przez multum osób. Czuję się źle nawet w klasie, głównie z tych samych powodów wymienionych wyżej, też czuję, że nikt mnie nie lubi, choć się bardzo staram znaleźć znajomych, to i tak mam wrażenie, że nie traktują mnie poważnie. W szkole niszczy mnie psychicznie także nauczyciel, który mam wrażenie, że się uwziął na mnie odkąd mnie zobaczył, na zdalnych lekcjach wyrzucił mnie ze spotkania, bo nie potrafiłam z potwornego stresu zrobić zadania, wpisał mi wtedy także -50 punktów, bo niby go lekceważyłam, a mówiłam, że nie umiem. Wpisuje mi także 1 za każdym razem, gdy nie potrafię na coś odpowiedzieć, na któreś zadanie, jest to bardzo krzywdzące, boję się już go, jego lekcji, myśl, że mam na nie iść powoduje we mnie wiele negatywnych emocji z którymi sobie nie radzę, między innymi przez to myślałam o odejściu ze szkoły, a przecież jest to ostatni rok w technikum, ale ja się po prostu boję. Kolejnym przedmiotem na którym mam problem jest wf, nie potrafię się dogadać z ludźmi, czuję się także źle, czuję się jakbym była najgorsza, jakbym nic nie potrafiła, jakbym była tam duchem tylko, bo nawet jak się staram, to nikt nie chce mi podać chociażby piłki... też problemem jest to, że grają z nami chłopacy, którzy mają zbyt dużo siły i po prostu ja się boję chociażby o swoje zdrowie, boję się że ta piłka w końcu uderzy we mnie i to z wielką siłą. Przez wszystkie te sytuacje, które były boję się o swoją przyszłość, czuję, że sobie nie poradzę, bo z każdym kolejnym rokiem jest coraz gorzej, coraz gorzej się czuję po prostu psychicznie, nie mam siły z tym walczyć, wykończyła mnie już walka przez te wszystkie lata, a rodzice choć było widać, że coś jest ze mną nie tak, to zamiast pomóc... tylko pogarszali swoimi pretensjami, obrażaniem i wyzywaniem. Po tym wszystkim mam po prostu wrażenie, że moje życie nie ma sensu i każdego dnia zadaję sobie pytanie "po co ja się urodziłam?", "jaki był tego cel", bądź czy jest jakiś powód dla którego się urodziłam. Mój chłopak od dawna próbuje mnie namówić bym poszła gdzieś, do psychologa, ale ja się boję, bo nawet nie wiem co mi jest, co mi dolega i boję się, że ten ktoś mnie będzie oceniał. To co wypisałam to są moje takie główne problemy, są też inne, ale za dużo by pisać, dlatego proszę o pomoc, o poradę co powinnam zrobić, bo sama już nie dam rady.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Klekotko
Mgr Magdalena Klekotko

Czy to normalne, że w tym wieku zmagam się z takimi problemami?

Dzień dobry, Piszę z następującym problemem. Jestem kobietą, mam 23 lata. Jestem wykształcona, mam licencjat z Iberystyki i jestem w trakcie robienia magisterki. Od pół roku mam również chłopaka, pracuję dorywczo, natomiast uważam, że jestem nieporadna życiowo. Mieszkam nadal z... Dzień dobry, Piszę z następującym problemem. Jestem kobietą, mam 23 lata. Jestem wykształcona, mam licencjat z Iberystyki i jestem w trakcie robienia magisterki. Od pół roku mam również chłopaka, pracuję dorywczo, natomiast uważam, że jestem nieporadna życiowo. Mieszkam nadal z rodzicami w domu rodzinnym natomiast kwestia wynajęcia mieszkania kiedyś, tematy podatków, zalatwiania spraw w urzędzie, spraw urzędowych w przypadku posiadania dzieci kiedyś, organizowania pogrzebu kogoś bliskiego, są to sprawy, które gdzieś tam mnie martwią, których niezbyt ogarniam i po prostu często martwię się o swoją przyszłość i czuję się za głupia na taką poważną dorosłość, boję się, że sobie nie poradzę,ze nie będę wiedziała jak takie tematy nawet ogarnąć. Nie jestem niewiadomo jak przebojową czy wygadaną osobą, nie umiem się też zbytnio postawić i załatwiam większość spraw sama teraz natomiast czasem występuje stres u mnie kiedy je załatwiam (np.pojscie do lekarza i opisanie komuś problemu co mi jest). Mam wrażenie, że większość dorosłych patrzy na mnie jak na gówniare a nie jak na kobietę. Czy jest to normalne?
odpowiada 1 ekspert:
Specjalista Medycyny Naturalnej - Naturoterapeuta Mariusz Bek
Specjalista Medycyny Naturalnej - Naturoterapeuta Mariusz Bek

Jak poradzić sobie w takich sytuacjach mając 21 lat?

Dzień dobry, Piszę do Państwa ponieważ mam problem praktycznie od zawsze. Mam 21, nigdy nie miałem dziewczyny, nie potrafię patrzeć komuś w oczy (czuje wtedy jakieś dziwne napięcie. Często gdy mnie ktoś o coś prosi to zaraz się stresuje i... Dzień dobry, Piszę do Państwa ponieważ mam problem praktycznie od zawsze. Mam 21, nigdy nie miałem dziewczyny, nie potrafię patrzeć komuś w oczy (czuje wtedy jakieś dziwne napięcie. Często gdy mnie ktoś o coś prosi to zaraz się stresuje i zawsze zrobie cos nie tak. Mam niskie poczucie własnej wartości przez to że w szkole nie byłem za bardzo lubiany :( Proszę o poradę jak mogę sobie pomóc w tej sytuacji.
odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Magdalena Klekotko
Mgr Magdalena Klekotko
Mgr Hanna Markiewicz
Mgr Hanna Markiewicz

Jak poradzić sobie z takimi problemami?

Czuję, że nie daję sobie rady. Od trzech lat tkwię w pętli odczuwania na przemian smutku, poczucia braku sensu życia, zmęczenia i niskiej samooceny oraz stanów zbliżonych do radości, odczuwania szczęścia nawet z najsubtelniejszych doświadczeń, wysokiej samooceny i gotowości do... Czuję, że nie daję sobie rady. Od trzech lat tkwię w pętli odczuwania na przemian smutku, poczucia braku sensu życia, zmęczenia i niskiej samooceny oraz stanów zbliżonych do radości, odczuwania szczęścia nawet z najsubtelniejszych doświadczeń, wysokiej samooceny i gotowości do podejmowania ambitnych celów. Od dwóch lat uczęszczam na psychoterapie i do niedawna pozwalało mi to na normalne funkcjonowanie. Od paru miesięcy jednak mam wrażenie, że moje emocje mnie przerastają. Głupoty wywołują u mnie wygórowane reakcje, rzeczy, które wcześniej nie powodowały u mnie trudności wywołują u mnie lęk i chęć ucieczki. Nie mam już siły z tym walczyć. Jakiekolwiek przedsięwzięcie wydaje mi się pozbawione faktycznego celu. Czuję, że już nie potrafię. Od jakiegoś czasu mam myśli samobójcze. Takie myśli pojawiają się u mnie raz na jakiś czas z tym, że były one związane z trudnymi sytuacjami. Teraz są one nieuzasadnione. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Nie chcę popełniać samobójstwa, ale wszystko mnie niemiłosiernie przerasta. Czuję, że straciłem kontrole nad swoim życiem o ile można powiedzieć, że kiedykolwiek ją miałem. Mam wrażenie, że do niczego się nie nadaję i zwyczajnie mam dość wszystkiego i wszystkich. Nie mam ochoty na nic, a wizja zajęć na uczelnii w przyszłym tygodniu sprawia, że pragnę odcięcia się od wszystkich, których znam, zamknięcia się we własnym pokoju i leżenia czekając na to aż pęknę i w końcu odbiorę sobie życie. Po prostu nie wiem już co mam zrobić.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Katarzyna Balcerzak
Mgr Katarzyna Balcerzak

Jak radzić sobie z dużym obniżeniem samopoczucia?

Jest mi ostatni bardzo ciężko i często chce mi się płakać i łzy leczą po policzkach i obecnie nie mam szczęścia w życiu , w miłości i w pracy a po za tym jestem chory i mam silne bóle kręgosłupa... Jest mi ostatni bardzo ciężko i często chce mi się płakać i łzy leczą po policzkach i obecnie nie mam szczęścia w życiu , w miłości i w pracy a po za tym jestem chory i mam silne bóle kręgosłupa i jak mnie złapie ból to aż nie chce się żyć taki ból nie do zniesienia. Zastanawiam się, czy to co mam obecnie i to co mnie spotyka obecnie jest konsekwencją przeszłości nie byłem dobrym synem dla mamy chociaż się starałem i nigdy nie miałem taty i ponad 1 rok temu zmarła moja mama a ponad 2 lata umarła moja dziewczyna i zarazem narzeczona choć często w naszym związku były problemy a nie raz potrafiłem usłyszeć obelgi bądź dostać w twarz ale mimo wszystko ja kochałem i też mi jej brakuje ale najbardziej mam wyrzuty sumienia z tego powodu jak dziewczyna Agnieszka zaszła w ciążę chociaż miała ogromne długi i kuratora na swoją córkę i nie pracowała może się bała znów mieć dziecko a może ja też się byłem jak będzie dalej i zgodziłem się na aborcję a ona nie wiem skąd zamówiła jakieś tabletki a teraz mam wyrzuty sumienia i nigdy sobie nie wybaczę bo nie powinnam się zgodzić a powinienem ja powstrzymać chociaż też nie miałem lekko nawet w szkole zawodowej gdzie pamiętam trafiłem do złej klasy co była przemoc, agresja i znęcanie się nade mną i zmuszanie do noszenia wszystkim plecaków a teraz zostałem sam nie mam kolegów, przyjaciół , dziewczyny, żony czy dziecka i do końca życia będę sam i samotny i powinienem cierpieć z powodu tego co zrobiłem i to jest nie wybaczalne nie rozumiem też tezy lewicy, że kobieta ma prawo decydować i to jej ciało a co z decyzją ojca przecież on też może cierpieć i mieć wyrzuty sumienia bo też ma uczucia . Jak już wspomniałem nie mam rodziny choć staram się utrzymywać kontakt z siostrą i siostrzeńcem to jak ja nie zadzwonię sami nie zadzwonią czy poniżać się i cały czas dzwonić i prosić czy sobie darować bo czuje z jej strony niechęć oraz egoizm i ignorancję i widać , że sama nie zadzwoni i nie chce utrzymywać kontaktu tak jak siostrzeniec. Jak już wspomniałem nie mam kolegów , koleżanek oraz przyjaciół zawsze wolałem wychowywać się w rodzinie niż szukać przyjaciół oraz kolegów czyli wolałbym mieć dziewczynę żonę czy jedno oraz dwójka dzieci i żyć w takiej liczbie osób bo ja nigdy nie lubiłem przebywać w dużej liczbie ludzi wolę mniejsza grupę. Ostatnio poznawałem dziewczyny co mówiły kochają i jest im dobrze a mnie zostawiały jedli jest dobrze nie powinny zostawić więc co jest nie tak i co ze mną nie tak . Ja nie mam też takiej możliwości poznania dziewczyny jak gazeta matrymonialna oraz ogłoszenia matrymonialne w internecie bo mnie interesuje stały związek skierowany na małżeństwo i nie interesują mnie przelotne znajomości oraz przygody bo mam już 39 lat a mimo wszystko czuje, że życie to wegetacja i mam również niską samoocenę. Czy mam szanse na miłość i czy zasługuje na miłość jeśli popełniałem błędy szczególnie biorąc pod uwagę aborcję czy obecne cierpienia to nie wina i konsekwencją tego jaki byłem u jak się zachowywałem szczególnie pod względem aborcji i czy z tego powodu sam powinien cierpieć i sprawiać sobie ból i cierpienie i jak zapomnieć o przeszłości o błędach w szczególności biorąc pod uwagę aborcję i jak się z tym pogodzić i jak sobie wybaczyć skoro powiedziałem, że nigdy sobie nie wybaczę ?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Barbara Szalacha
Mgr Barbara Szalacha

Jak mam poradzić sobie ze złymi emocjami?

Mam 27 lat. Wychowywalam sie bez rodzicow. Moj problem polega na tym ze nie radze sobie ze soba ze swoimi emocjami. Podejmuje decyzje impulsywnie a pozniej zaluje. W wieku dwudziestu kilku lat podjelam sie aborcji. Pozniej problemy zaczely narastac... Mam 27 lat. Wychowywalam sie bez rodzicow. Moj problem polega na tym ze nie radze sobie ze soba ze swoimi emocjami. Podejmuje decyzje impulsywnie a pozniej zaluje. W wieku dwudziestu kilku lat podjelam sie aborcji. Pozniej problemy zaczely narastac same. Obecnie mam meza i chcialabym zaczac normalne zycie ale mam wrazenie ze nie potrafie. Jestem totalnie nieodpowiedzialna nie mam stalej pracy, a jak juz cos znajde to rezygnuje po jednym czy dwoch dniach bo boje sie oceny innych, boje sie ze ktos bedzie mnie ocenial ze nic nie potrafie. Mam niska samoocene. Chodze na terapie ale mam wrazenie ze nie do konca mi pomaga. Moje mysli sprawiaja ze czuje sie beznadziejnie. Najgorsza. Nie mam sily zeby wstac z lozka. Nie mam sily zeby „przemowic” sobie do rozumu zeby zaczac byc odpowiedzialna. Moje zycie przestalo miec jakikolwiek sens. Czuje ze zawodzę meza i jestem dla niego ogromnym ciezarem. On musi na nas zarabiac bo ja nie jestem w stanie sie za cokolwiek zabrac. Nie mam sily juz zyc.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Czym może być spowodowane moje zachowanie?

Witam, mam 18 lat i kompletnie nie radzę sobie w życiu. Ale co 18-latka może wiedzieć o trudnościach? Nie musi przecież martwić się o to że zabraknie pieniedzy na opłacenie rachunków czy spłatę kredytu. Więc mój 'problem' jest raczej banalny.... Witam, mam 18 lat i kompletnie nie radzę sobie w życiu. Ale co 18-latka może wiedzieć o trudnościach? Nie musi przecież martwić się o to że zabraknie pieniedzy na opłacenie rachunków czy spłatę kredytu. Więc mój 'problem' jest raczej banalny. A mianowicie nie radzę sobie z ludzmi. Kiedy od czasu do czasu muszę porozmawiać z osobą lub dwiema - nawet starszymi czy obcymi, nie stanowi to dla mnie problemu. Natomiast inną sprawą jest jeśli chodzi o liczną grupę, mam na myśli moich rówieśników z klasy. Nie potrafię się z nimi dogadać. Zawsze powiem albo zrobię coś przez co wyjdę na kompletną kretynkę. Dlatego wolę się wycofać i spędzać ten czas samotnie, co zresztą w cale mi nie przeszkadza jako że jestem osobą introwertyczną. Problemem natowiast są sytuacje kiedy muszę coś zrobić, cokolwiek, nawet najprostsza rzecz mnie przerasta. Ktoś mówi mi co mam zrobić, jak mam to zrobić a ja robię coś kompletnie innego jak by nic do mnie nie docierało i wychodze w tedy na osobę niekompetentną i nierozgarniętą. Staram się unikać takich sytuacji jak tylko mogę ale nie zawsze jest to możliwe, a w tedy mnie paraliżuje, mam pustkę w głowie albo natłok bezsensownych myśli typu ,,inni zrobią to lepiej" ,,tylko się ośmieszysz. Nie dasz rady" ,,na pewno robię to źle. Koledzy coraz bardziej mną gardzą i uważają mnie za nieudolną idiotkę (nawet im się nie dziwię, pewnie i mają rację). Nie okazują ani nie mówią tego otwarcie ale to widać. Świadomość braku szacunku i jakiego kolwiek przejawu sympatii z ich strony względem mnie jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu że ze mną jest coś nie tak, że do niczego się nie nadaję. Odbiera mi motywację, wiarę w to że jestem coś warta, odbiera pewność siebie i w moją przyszłość, w to że kiedykolwiek uda mi się coś osiągnąć. No bo jak taka niekompetentna i głupia osoba jak ja może kiedykolwiek odnieść sukces? Dlaczego to piszę? Nie mam pojęcia, pewnie dlatego że mój problem jest żałosny boję się nim podzielić z kimkolwiek i chcę się dowiedzieć czy to jest spowodowane stresem, lękiem przed ośmieszeniem, brakiem pewności siebie czy może po prostu faktycznie jestem skazana na porażkę.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Jak przełamać tę barierę w mówieniu?

Ostatnio zaczęłam ćwiczyć/uczyć się angielskiego z Duolingo w ramach ćwiczenia mózgu (ćwiczyć mózg poleciła mi psychiatrka żeby zniknęły moje zaburzenia funkcji poznawczych). Problem w tym że tam jednym z zadań jest wypowiadanie się na głos by ćwiczyć angielską mowę, a... Ostatnio zaczęłam ćwiczyć/uczyć się angielskiego z Duolingo w ramach ćwiczenia mózgu (ćwiczyć mózg poleciła mi psychiatrka żeby zniknęły moje zaburzenia funkcji poznawczych). Problem w tym że tam jednym z zadań jest wypowiadanie się na głos by ćwiczyć angielską mowę, a ja czuję się obserwowana (tak jakby mnie ktoś magicznie widział nawet gdy jestem sama np. u siebie w pokoju) i wstydzę się mówić cokolwiek na głos sama do siebie, a co dopiero po angielsku (ogólnie jestem dobra z angola ale m.in. mowa jest moim słabym punktem)... Jeszcze wczoraj niby byłam zawzięta że się przełamię i będę się wypowiadać na głos po angielsku, ale to dziś przyszedł czas na to zadanie i kompletnie stchórzyłam, nie jestem w stanie się odezwać, cały czas myślę że pewne osoby mnie widzą i jak tylko się odezwę moim słabym mówionym angielskim to mnie niby wyśmieją, próbowałam się przekonywać ale mi nie wyszło
odpowiada 1 ekspert:
Dr n. med. Dariusz Pysz-Waberski
Dr n. med. Dariusz Pysz-Waberski

Czy wykazuję toksyczne zachowania?

Myślę, że jestem złą osobą. Witam. Czas do czasu miewam problem ze swoją głową. Mam niską samoocenę oraz wysokie wymagania wobec siebie. Również posiadam problem z ludźmi, ponieważ bardzo boję się odrzucenia. Jak zbliża się jakieś wydarzenie społeczne, np. wesele... Myślę, że jestem złą osobą. Witam. Czas do czasu miewam problem ze swoją głową. Mam niską samoocenę oraz wysokie wymagania wobec siebie. Również posiadam problem z ludźmi, ponieważ bardzo boję się odrzucenia. Jak zbliża się jakieś wydarzenie społeczne, np. wesele albo spotkanie z mniej znajomymi mi ludźmi, to popadam w panikę. Z moich obserwacji wynika to, że staram się być idealna i pasować wszystkim. Z tego względu najmniejszy problem przerasta w mojej głowie do ogromnych rozmiarów. Jak komuś coś się we mnie nie spodoba albo sprawię najmniejszą przykrość, na którą normalni ludzie nawet nie zwróciliby uwagi, zaczynam nadmiernie nad wszystkim myśleć. Dość często nie potrafię zapanować nad swoimi emocjami i mam chęć samookaleczenia się. Uderzam się najczęściej w głowę, kiedy sprawa zachodzi jeszcze dalej, zaczynam bać się siebie. To jest jedna strona medalu, może to jest w stanie pomóc bardziej zrozumieć problem. W bliskich relacjach też mam problem podobnego rodzaju. Tylko że on się powtarza. Tak gdybym sama szukała i go stwarzała. Nic się nie dzieje, wszystko w relacji idzie ładnie i spokojnie, natomiast doszukuję się problemów. Doszukuję się rzeczy, które robię źle. Ostatnio np. postawiłam granice, czego wcześniej nie robiłam, a teraz mam straszne poczucie winy. Niby to jest zdrowa rzecz, a ja tak okropnie się z tym czuję. Chcę o tym porozmawiać ze swoim partnerem, natomiast nie potrafię tego zrobić. Jest mi bardzo ciężko się otworzyć, a gdy powiedziałam dużo o swoich zmartwieniach, partner nie wytrzymał i powiedział, że nie jest moim psychologiem. Jak najbardziej to rozumiem, nie można tak zrzucać cały "bagaż" na inną osobę. To spowodowało tylko, że teraz mam problem opowiedzieć cokolwiek. Bo wiem, że wszystko zmyślam i nadmiernie myślę. I raczej to jest prawda. Wydaje mi się, że stwarzam te wszystkie moje problemy emocjonalne po to, by zwrócić na siebie uwagę. Robię z siebie ofiarę i obciążam tym samym życie innym ludziom. Myślę również, że byłoby im lepiej beze mnie. Nie podoba mi się powtarzający się cykl "stwarzanych" przeze problemów na tle emocjonalnym. Nie mogę go przerwać, bo bycie "zdrowszą" osobą jest tak mi obce. Oczekuję, że ktoś o mnie zadba, pomoże mi, porozmawia ze mną, jednak nikt nie będzie się tym zajmował. To jest ciężarem i rzeczą niepotrzebną, w moim widzeniu. Samej jest to ciężko zrobić, a chce się poczynić jakieś postępy. Rujnuję wszystko, czego dotykam. Obawiam się, że bycie ze mną i obcowanie zawsze kończy się zerwaniem relacji. Robię wszystko, by do tego doszło. Może po to szukam tych problemów, takich, by udowodnić innej osobie, że jestem zła, że nie jestem warta żadnego czasu, ani wysiłku. Wiem, że druga osoba jest bardzo cenna, że warto z nią spędzać czas i po prostu cieszyć się życiem, natomiast niekontrolowanie wyszukuję moje negatywne strony. I próbuję przekonać drugą połówkę do tego, że je mam. W podobny sposób niszczę części życia innych, te, które musiały być piękne. Wiem, że może z moimi problemami nie warto być w żadnej relacji. Jestem jednak gotowa się postarać i powoli się zmieniać. Już poczyniłam kilka postępów. Kwestia ze "stwarzaniem problemów i niekontrolowanym pogarszaniem swojego wizerunku" jest jedną z głębszych. I jestem ciekawa, czy istnieją kroki, by wyrwać się z kręgu takich powtarzających się cyklów, które sama stwarzam. Myślę, że jestem przez to osobą toksyczną. Nie chcę uprzykrzać życia innym, chcę nieść ze sobą pozytywne emocje. Czy to jest zwykła paplanina, czy naprawdę da się coś z tym zrobić? Nie oczekuję podania konkretnych kroków, tylko coś, o czym mogłabym sobie doczytać, określenie tego, z czym w przypadku "stwarzania problemów" mogę pracować. W obecnym momencie nie potrafię zobaczyć tego z innej perspektywy
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Dorota Nowacka
Mgr Dorota Nowacka

Jak radzić sobie z tymi emocjami i samotnością?

Ja mam bardzo często niska samoocenę , uważam się za gorszego i, że brzydkiego i boje się samotności przez ostatni okres i złego doświadczenia do kobiet czuje gniew, żal i nienawiść do kobiet bo brak mi szczęścia do kobiet i... Ja mam bardzo często niska samoocenę , uważam się za gorszego i, że brzydkiego i boje się samotności przez ostatni okres i złego doświadczenia do kobiet czuje gniew, żal i nienawiść do kobiet bo brak mi szczęścia do kobiet i miłości i brak powodzenia i boje się samotności, że będę do końca życia ssm i nie założę rodziny boje się życia i nie mam myśli samobójczych ale myśli by zasnąć i się nie obudzić moja narzeczona zmarła marzec 2021 i zrobiła aborcję a ja mam teraz wyrzuty sumienia i cierpię a mama grudzień 2021 i id tego czasu jestem SDM i nie mam szczęścia i szukam dziewczyny k nawet patrzę by nie mnie tylko jej było dobrze we wszystkim w tym życiu a nawet nie myślę i tym by mnie było dobrze w seksie bym był zaspokojony tylko by zaspokoić kobietę boje Sid być gorszy nawet w seksie i, że nie zaspokaja kobiety a chce by była zaspokojona i biorę leki na libido i popęd i ostatnio chyba było dobrze bo była zaspokojona i długo trefl seks od 30 do 60 minut nie wiem czy to nie za krotko oraz boje się że może nam za małego lub za szczupły bo nie wiem czy wielkość i grubość jest ważna ja się wszystkim denerwuje i przejmuje proszę o radę i opinie dziękuję nigdy nie czułem się kochany ..
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Hanna Markiewicz
Mgr Hanna Markiewicz

W jaki sposób mogę sobie poradzić z takim problemem?

Witam! Od 3 klasy podstawówki mnie wyzywali, byłam tą osobą którą klasa wyznaczyła sobie do wyzywania się, wyzywali się na mnie psychicznie. Cały czas obrażali, wyśmiewali, obgadywali, a ja nic nie zrobiłam. Byłam nieśmiała oraz uważałam że szczęście należy się... Witam! Od 3 klasy podstawówki mnie wyzywali, byłam tą osobą którą klasa wyznaczyła sobie do wyzywania się, wyzywali się na mnie psychicznie. Cały czas obrażali, wyśmiewali, obgadywali, a ja nic nie zrobiłam. Byłam nieśmiała oraz uważałam że szczęście należy się każdemu nawet wrogowi. Nigdy nie zwracałam uwagi do mojego wyglądu ponieważ uważałam, że wyglądam dobrze jednak to się zmieniło właśnie przez tą klasę. Gdy miałam iść do 7 klasy trafiłam do innej klasy gdzie nadal mnie obrażali jednak już mniej, a w 8 klasie już przestali. Jedynie że starej klasy nadal mnie obrażali czasem. Przez tą klasę i jej docinki zaczęłam mocno zwracać uwagę na mój wygląd, popadłam w kompleksy i czułam się źle sama że sobą. Przez obraźliwe słowa które wypływały z ust innych w moją stronę zaczęłam krótko mówiąc czuć się źle sama że sobą. Gdy udało dostać mi się do technikum do którego tak bardzo chciałam iść okazało się że będą w mojej klasie 3 osoby z mojej 0-2 klasy. Dobrze wspominam tamtą klasę ponieważ była miła i tam czułam się dobrze, ale no potem zmieniłam szkołę na tą bliżej domu gdIe właśnie zaczeło się moje piekło. Będąc w 1 klasie technikum czułam że jestem takim odludkiem, nie obrażali mnie jednak przez cały czas mam wrażenie że mnie obrażają, obgadują i wyśmiewają. Gdziekolwiek idę mam wrażenie że ludzie na mnie patrzą dlatego nie wychodzę z domu, boję się kontaktu z ludźmi i cały czas mam wrażenie że się na mnie patrzą. Gdy jestem w szkołę ciągle patrzę czy nie mam brudnych ubrań np. Od okresu lub poprostu się nie ubrudziłam, co jest bardzo męczące co wiąże się z tym że wolę ubierać się na czarno by nie było widać. Przez tą klasę mam ka Oleksy, mniej jem abym była chudsza, ciągle się wszytskim stresuje nawet gdy nie ma czym i niestety czuję się fatalnie, a od 8 klasy myślę o tym jak że sobą skończyć. Mam dość potrzebuję pomocy choć nie widzę sensu. Nie potrafię powiedzieć komukolwiek o moich problemach, a moi rodzice mówią że przesadzam. Proszę o pomoc ponieważ nie mam już siły by żyć dalej.
odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Dlaczego mam taki problem w wieku 22-lat?

Witam, piszę ponieważ mam mętlik w głowie i potrzebowałabym jakiejś wstępnej diagnozy mojego stanu zdrowia psychicznego. Chcę napisać część moich przeżyć bo może to pomóc w jakiejś wstępnej diagnozie. Miałam ciężkie dzieciństwo - przez pare lat wychowywałam się bez... Witam, piszę ponieważ mam mętlik w głowie i potrzebowałabym jakiejś wstępnej diagnozy mojego stanu zdrowia psychicznego. Chcę napisać część moich przeżyć bo może to pomóc w jakiejś wstępnej diagnozie. Miałam ciężkie dzieciństwo - przez pare lat wychowywałam się bez ojca z którym łączyła mnie bardzo silna więź i byłam wtedy ,,wychowywana" przez moją matke. Była i jest do dziś alkoholiczką, znęcała się nade mną fizycznie, poniżała mnie, wyzywała i męczyła mnie psychicznie przez pare dobrych lat. W wieku może 8/9 lat główną opiekę przejął nade mną mój ojciec a matka pojawiała się od tamtego czasu w moim życiu epizodycznie i nie wnosiła do niego niczego pozytywnego. Wreszcie zaczeła skłócać mnie z Tatą oraz tworzyć konflikty pomiędzy rodziną od jego strony, manipulowała każdym i robiła z każdego idiotę czego nie widziałam bo marzyłam o normalnej rodzinie, normalnym kontakcie z moją mamą i o tym żebym czuła się wreszcie przez nią kochana. Brakowało mi w życiu matki, a gdy podrosłam i zdałam sobie sprawe z jej ciągłego alkoholizmu postanowiłam zamieszkać z nią i chciałam jej pomóc się pozbyć uzależnienia. Mieszkałam z nią przez prawie rok i codziennie byłam przez nią wyzywana od najgorszych, byłam bita i dalej poniżana. Jej alkoholizm zrobił z niej tak straszną osobę że potrafiła dopuścić się do najgorszych czynności względem mnie i moją próbe pomocy w walce z jej alkoholizmem uważała za kłamstwo. Nienawidziła mnie całym sercem i robiła ze mnie najgorszą osobę. Wreszcie gdy się poddałam i postanowiłam wrócić do ojca zaczeła mnie prześladować, gnębić, wypisywać kłamstwa na mój temat do mojego Taty i jej bliskich.  Po przeżyciach z moją matką próbuje sobie wmówić że nie potrzebuje jej w moim życiu, ale zazdroszczę każdej osobie która ma kochającą matkę w której można zauważyć wsparcie i okazuje dziecku miłość.  Oprócz sytuacji z moją mamą, miałam ciężkie życie w szkole od praktycznie 6/7 roku życia gdy zaczęłam chodzić do zerówki. Nie wpasowałam się w rówieśników i nie znalazłam koleżanek ani kolegów, natomiast byłam wyśmiewana przez nich od początku do końca mojej przygody w szkole podstawowej. Nabijali się z mojego wyglądu, potem w starszych klasach byłam poniżana przez moją wage ponieważ uprawiałam sport i przez kompleksy stosowałam głodówki które spowodowały opuchlizne i zatrzymanie wody w organiźmie. Przez całą podstawówkę budziłam się i zasypiałam z myślami o popełnieniu samobójstwa bo byłam sama z problemami i czułam że przestaje sobie z nimi radzić. Nie potrafiłam się zwierzyć mojemu Tacie który był mi w tamtej chwili najbliższy przez co czułam się totalnie samotna. Końcowo wylądowałam w szpitalu przez kiepski stan zdrowotny. Mam również problem z nawiązywaniem bliskich relacji z chłopakami. Czuję się tak jakby brakowało mi miłości. Zakochuje się bardzo szybko w każdym chłopaku z którym zacznę rozmawiać, czy nawet po prostu go zobacze (ale go nie znam). Byłam do tej pory w trzech poważniejszych związkach a każdy z nich kończył się zerwaniem z mojej strony ponieważ traciłam uczucia do partnera. Nie chciałam nigdy nikogo zranić i wiem że to we mnie tkwi problem i jest ze mną coś nie tak, bo przynajmniej dwóch z nich traktowało mnie tak jak każda inna kobieta by chciała być traktowana przez swoją drugą połówkę, ale ja mimo wszystko traciłam uczucia a oprócz tego potrafiłam zacząć się szybko denerwować lub irytować gdy z nimi rozmawiałam. Starałam się wmówić sobie że to pewnie tylko chwilowy kryzys, może mam gorszy dzień czy tydzień i potrzebuje odpoczynku, jednak mimo tego jak mocno starałam się znowu ich pokochać tym bardziej popadałam w szał i czułam się uwięziona w związku bo w końcu byłam w nim z kimś kogo nie kochałam. Bałam się za każdym razem zerwać. Podsumowując moim problemem jest pokochanie drugiej osoby i siebie samej. Nigdy nie czułam się kochana przez mamę o której miłości marzyłam i wychowywałam się będąc przez nią raniona. Kontakty z rówieśnikami doprowadziły mnie do ciężkich stanów gdzie ostatecznie przestałam dostrzegać w sobie jakiekolwiek pozytywy. Popadłam w kompleksy które trzymają się ze mną do dzisiaj, miewałam i mam nadal myśli samobójcze. Czuje się osamotniona, nie mam chęci do czegokolwiek, nie widzę siebie w przyszłości i mój los jest mi obojętny. Szybko potrafię się w kimś zakochać, ale nie potrafię pokochać drugiego człowieka na dłużej i mimo tego że nie chcę, to i tak przestaje darzyć go tym samym uczuciem i niecelowo go ranię.  Czy ktoś jest w stanie stwierdzić lub chociaż nakierować mnie na to, co może mi dolegać?
odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Czy psycholog pomoże zwiększyć poczucie własnej wartości?

Czy psycholog (nie psychoterapeuta) pomoże zwiększyć poczucie własnej wartości? Ktoś z państwa pracował nad niską samooceną pacjenta jako psycholog? Jakie były efekty?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Katarzyna Balcerzak
Mgr Katarzyna Balcerzak

Jak dobrze leczyć depresję?

Witam Serdecznie jestem kobietą mam 29 lat nie wiem od czego zacząć. Ogólnie czuje i widzę że coś jest że mną nie tak. Czuję często smutek, uczucie beznadziejności, dużo rzeczy tak szczerze mnie rani i denerwuję,łatwo doprowadzić mnie do płaczu,... Witam Serdecznie jestem kobietą mam 29 lat nie wiem od czego zacząć. Ogólnie czuje i widzę że coś jest że mną nie tak. Czuję często smutek, uczucie beznadziejności, dużo rzeczy tak szczerze mnie rani i denerwuję,łatwo doprowadzić mnie do płaczu, nawet jak widzę coś w tv czy ludzką krzywdę czy jakieś zwierzę czy piękne miejsca. Jestem marzycielką to prawda. Jestem nie szczęśliwa ponieważ czuje się absolutnie nie rozumienia przez nikogo nawet narzeczonego. Nikt nie ma do mnie podejścia takiego jak bym chciala dostać. Widzę jak ludzie odemnie uciekają jak zaczne im opowiadac swoją historię życia. Jestem osobą zbyt bardzo wrażliwą. Za bardzo się otwieram po prostu nie umiem inaczej nie chce kłamać jak to nie jest pięknie tylko mówię szczerze co mnie boli. Czuję się bezużyteczna bo nie mam zainteresowań, zdarza się ze partner ma mnie dość przez to że płacze i jestem smutna. Wytraczy że mi coś powie w złości to wszystko zostaje w mojej głowie i nie umiem normalnie funkcjonować. Nie mam żadnego fachu w rękach - on za to tak. Uciekam od rozwoju bo boję się porażki nawet na prawo jazdy się boję iść a głównie ze względu na to że mieszkam za granicą i nie umiem na tyle języka by zdawać w obcym kraju. Czuje presję z każdej strony że powinnam zrobić. Nikt nie stara się mnie zrozumieć tylko ocenia. Dodam że przeszłam depresje tzn nie mialam jej stwierdzonej ponieważ nie dostałam żadnej pomocy od państwa a bardzo prosiłam. Po 9msc proszenia mialam pare wideorozmow z polskim psychologiem który tylko wyciągał mnie z łóżka a nie słuchał tego co naprawdę we mnie siedzi. Często myślę o śmierci bliskich ,sama często myślę że chciałabym zniknąć z tego świata lecz nie myślę o samobójstwie bo jestem tchórzem. Mam niska samoocenę i czuje że się do niczego nie nadaje. Jest mi wstyd że jestem nikim ale nie umiem tego nawet zmienić. Chciałabym być kiedyś dobra żoną i matką. Mam w sobie zbyt wiele żalu za przeszłość do rodziców dlatego nie umiem żyć. Dodam że tata zmarł prawie 5lat temu po czym nadal nie umiem się pozbierać. Spadło na mnie wiele zmartwień o przyszłość. Żyje między młotem a kowadłem jedno życie na granicą drugie w Polsce że względu na mamę i babcię które są same. Dużo mogłabym tak pisać. Nie lubie się użalać nad sobą ale wiem że to robię często. Uważam że to jest szczerość mojego stanu lecz widzę że wszyscy to źle odbierają. Dodam że nie mam życia towarzystkiego. Z jednej strony potrzebuje wsparcia ale z drugiej strony wolę być sama. Czuje się bez energi i ciągle zmęczona na wszystko. Męczące to jest wygląda to jakbym była leniwa...proszę o pomoc co mi dolega?...nie wiem już gdzie szukać pomocy a nie stać mnie na prywatnych lekarzy mało zarabiam pracuje na niepełen etat jako pokojówka...Czekam na odpowiedź

Od czego zacząć poprawę mojego samopoczucia?

Niskie poczucie własnej wartości mam od zawsze, chociaż według opinii innych zupełnie bezpodstawnie. Od lat męczę się też ze strachem przed ludźmi. Boję się wystąpień publicznych, mam niewielu znajomych, ciężko mi nawiązywać nowe znajomości, relacja damsko-męska w moim życiu od dawna nie... Niskie poczucie własnej wartości mam od zawsze, chociaż według opinii innych zupełnie bezpodstawnie. Od lat męczę się też ze strachem przed ludźmi. Boję się wystąpień publicznych, mam niewielu znajomych, ciężko mi nawiązywać nowe znajomości, relacja damsko-męska w moim życiu od dawna nie istnieje. Jeżeli mam taką możliwość zakupy robię online, żeby nie chodzić po sklepach, do lekarza udaję się w ostateczności. Nigdy nie byłam u kosmetyczki, do fryzjera chodzę raz w roku, mam problem z załatwieniem najprostszych spraw w urzędach itd. Wszystko w obawie przed tym, że będę musiała wchodzić w interakcje z innymi. Czasem na ulicy wydaje mi się, że wszyscy patrzą na mnie, oceniają mnie. Sama się sobie dziwię, że jeszcze daję radę współpracować z ludźmi w pracy, chociaż są takie osoby, przy których nie potrafię się wypowiedzieć ze stresu, ręce mi się trzęsą, robię się cała czerwona na twarzy. Ostatnio mocno się odizolowałam, do tego stopnia, że ciężko mi wytrzymać z własną rodziną. Jestem na siebie tak wściekła i tak bardzo rozczarowana swoim życiem, że wyładowuję się na bliskich nielicznych osobach, które jeszcze przy mnie tkwią, każdą krytykę odbieram osobiście, wydaje mi się, że wszyscy myślą o mnie źle, że nie zasługuję na to, żeby ktokolwiek mnie lubił. Ta frustracja sprawia, że już nie wiem kim jestem i czego chcę od życia, liczy się tylko, żeby jakoś przetrwać każdy kolejny dzień. Coraz częściej płaczę i zastanawiam się po co mi to wszystko, co będzie dalej. Wiem, że jeśli nie wezmę sprawy w swoje ręce to nic się nie zmieni i będzie gorzej, ale od czego zacząć?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Hanna Markiewicz
Mgr Hanna Markiewicz

Czy mój zły stan emocjonalny może powrócić?

Chęć powrotu do anoreksji Witam. Mam 18 lat, zespół Aspergera. Od dziecka mam problemy w kontaktach z innymi ludźmi, ciężko mi zacząć rozmowę, mam hobby (jazda rowerem) Kiedy byłem mały miałem nadwagę, Czułem się z tymi źle, czułem się... Chęć powrotu do anoreksji Witam. Mam 18 lat, zespół Aspergera. Od dziecka mam problemy w kontaktach z innymi ludźmi, ciężko mi zacząć rozmowę, mam hobby (jazda rowerem) Kiedy byłem mały miałem nadwagę, Czułem się z tymi źle, czułem się od innych gorszy że ja tak dużo jem. Od tego zaczęła się moja obsesja. Przez rok schudłem ponad 20 kilo Gdy miałem 15 lat w najgorszym momencie ważyłem 39kg przy 161cm, nie jadłem prawie wogóle, żygałem, mega dużo ćwiczyłem. Było to 2-3 lata temu trafiłem do psychiatryka. Jednak terapii było tam mało, zajęcia dla zaburzeń tylko raz w tygodniu. Głównie tuczenie i faszerowanie prochami. Chciałem stąd wyjść więc jadłem dużo. Miesiąc temu pojawiły się myśli że jestem gruby, że muszę schudnąć, że warto do tego wracać, by odzyskać kontrolę nad ciałem. Mimo jednak że boję się do tego wrócić, czuję potrzebę chudnięcia. Kiedy miałem anoreksję, przez to że się głodziłem skrzywdziłem swoich bliskich. Nie wiem czy jest sens w to wchodzić bo boję się że bliscy będą przeze mnie cierpieć. Mam bardzo niską samoocenę i myślę o sobie że jestem beznadziejny przez to że nie mam wgl znajomych Jakie jest ryzyko że to wróci?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Katarzyna Balcerzak
Mgr Katarzyna Balcerzak

Czy mogę zmienić terapeutę?

Czy zmiana terapeuty w trakcie terapii jest ok? Mam ostatnio duży dylemat czy zmienić terapeutę. Chodzę obecnie ok 3 miesiące na terapię i zmagam się z trauma molestowani w dzieciństwie, niską samoocena i uzależnienie od hazardu. O tym ostatnim... Czy zmiana terapeuty w trakcie terapii jest ok? Mam ostatnio duży dylemat czy zmienić terapeutę. Chodzę obecnie ok 3 miesiące na terapię i zmagam się z trauma molestowani w dzieciństwie, niską samoocena i uzależnienie od hazardu. O tym ostatnim jest mi najciężej powiedzieć. Ostatni już chciałam to zrobić, ale przez sesja dostałam sms od poradni z info że podwyższają cenę sesji o 20 % i użalam to za znak, żeby nie mówić. Od tam tej pory zastanawiam się nad zmianą terapeuty, 20% to dla mnie bardzo dużo na przestrzeni miesiąca, po za tym okazało się, że muszę przejeżdżać pół miasta, żeby dojechać do poradni ( to ok 1h drogi w jedną stronę). Zastanawiam się również, czy obecna moja terapeutka była by mi w stanie pomóc, czy do uzależnienie nie trzeba jakieś specjalistycznej terapii? Znalazłam kilka terapeutów, którzy prowadzą indywidualną terapię uzależnień i którzy mają gabinety dużo bliżej niż obecny i są również nieco tańsze. Jedyne czego się boję to że te pieniądze, które wydawałam przez 3 miesiące pójdą w błoto i będę musiała zaczynać wszystko od zera. Chodzę ostatni zdołowana, bo miałam ostatnio nawrót, przejmuje się teraz też tą podwyżką ceny terapii i dojazdami i na prawdę nie wiem co mam robić.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Kęsek-Strózik
Mgr Magdalena Kęsek-Strózik

Czy zmiana terapeuty to dobry pomysł?

Zastanawiam się nad zmianą terapeuty. Od mniej więcej 2 miesięcy chodzę na psychoterapię. Mam problemy z uzależnienie od hazardu, niska samoocena i zostałam wykorzystana seksualnie jak miałam 8-9lat. O wykorzystaniu, powiedział, niska samoocenę terapeuta zdiagnozował sam, natomiast o... Zastanawiam się nad zmianą terapeuty. Od mniej więcej 2 miesięcy chodzę na psychoterapię. Mam problemy z uzależnienie od hazardu, niska samoocena i zostałam wykorzystana seksualnie jak miałam 8-9lat. O wykorzystaniu, powiedział, niska samoocenę terapeuta zdiagnozował sam, natomiast o dziwo o uzależnieniu jest mi najciężej powiedzieć. Ostatnio już byłam gotowa to poruszyć, ale przed wizytą dostałam sms z poradni, że ceny wizyt się zwiększają i może to śmieszne, ale uznałam to za znak aby o tym nie mówić. Wcześniej już zastanawiałam się nad zamianą ponieważ muszę przejechać całe miasto aby do tej poradni dojechać i dojazd w jedną stronę to ok 1h drogi, przez co co tydzień muszę wychodzić wcześniej z pracy ( jak się umawiałam to sprawdzałam, że to 15km więc myślałam, że dojazd to max 30min :( ) Zastanawiam się również czy z problemami z uzależnieniem nie powinnam się udać do psychoterapeuty, który się w tym specjalizuje? Znalazłam psychoterapeutę od uzależnień, o połowę drogi bliżej i trochę taniej niż płacę obecnie. Natomiast zastanawiam się czy taka zmiana terapeuty jest dobra, czy może powinnam zostać tam, mimo że na razie nie wiedzę jakiejkolwiek poprawy ( wiem, że to bardzo krotki okres terapii) natomiast czuję się bardziej przytłoczona w związku z ostatnią wpadką z moim uzależnieniem i tym, że boję się o tym powiedzieć psychoterapeucie, z ciągłym wychodzeniem wcześniej z pracy, aby się nie spóźnić na terapię oraz ze zwiększeniem ceny psychoterapii. Natomiast z drugiej strony bym musiała zaczynać od zera z nowym psychoterapeuta i nie wiem co zrobić..
odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie
Patronaty