Czy czas już ze sobą skończyć?
Tak więc zacznę od podania mojego wieku - 20 lat, płeć mężczyzna. Otóż jestem od 7 m-cy z zagranicą, przepraszam, ale mam w głowie setki myśli i nie wiem od czego zacząć. Może zacznę od tego, chociaż nie wiem czy to ma jakiś znaczący wpływ, miałem dość trudne dzieciństwo, tzn. ojciec pił, bił mnie i matkę, uciekliśmy od niego gdy miałem 7 lat, następnie moja matka wyszła za mąż po raz drugi, jednak było jeszcze gorzej. Pocieszenia szukałem w narkotykach i tak od 14 roku życia do grudnia ubiegłego paliłem czynnie zioło, plus okazyjnie coś mocniejszego. Mam jeszcze problem z alkoholem, ale o tym później. Moje największe problemy zaczęły się właśnie tutaj, z racji narodowości byłem szykanowany, poniżany, wmawiano mi, że do niczego się nie nadaję itd., nie moglem nawet pić w pracy. Mój dzień wyglądał tak: po pracy piłem i ćpałem, było tak codziennie, inaczej nie moglem funkcjonować, ponieważ ciągle o niej myślałem. Później odstawiłem narkotyk, miałem problemy ze snem, spałem po 2 godz, w głowie tylko to, że jutro muszę tam iść. Miesiąc temu zrezygnowałem, znalazłem inną pracę, jednak pojawiły się u mnie dziwne lęki, pociłem się i trzęsły mi się ręce, ostatecznie zrezygnowałem i stwierdziłem, że wracam do Polski. Zastanowiłem się nad własnym życiem, doszedłem do wniosku, że w tym roku pójdę na studia, rodzina nie była zachwycona tym pomysłem, mimo że mają warunki finansowe, abym mógł dziennie studiować, z ojcem nie mam kontaktu. Szkołę średnia zawaliłem tzn., zdałem dość dobrze matur, z tym, że wszystko na podstawie i raczej nie dostanę się na państwową uczelnie. Rodzina wygania mnie do pracy, a ja jestem tak zdołowany, iż nie mam nawet siły próbować, nie wierzę w siebie, sama myśl, że mam coś robić mnie przytłacza. Od jakiegoś czasu mam dziwne zmiany nastroju, raz czuję się pewnie i wierzę, że będzie dobrze, że pójdę na te studia i je skończę, a raz, tak jak dziś, nie mam ochoty na nic, cały dzień leżałem i myślałem o tym, że albo jutro rano obudzę się kimś innym, albo kończę z tym wszystkim. Boję się, że z tych studiów nic nie wyjdzie, a to moja jedyna szansa, bo wreszcie zrozumiałem, że mogę je skończyć, chciałem iść na dzienne po to, żeby całkowicie się im poświecić, a reakcja rodziny wygląda tak: „wymyśliłeś sobie te studia, bo ci się pracować nie chce” - chce mi się, ale strasznie się boję po tym co tu się stało. Nie wiem czy narkotyki, alkohol i moje dzieciństwo mają wpływ na to jak się teraz czuję, ponieważ nigdy otrzymałem pomocy specjalisty. Jak tak dalej pójdzie to czuję, że to koniec nawet mam już wszystko zaplanowane.