Moja narzeczona miewa napady agresji - jak jej pomóc?
W ostatnim czasie osoba bardzo mi bliska (narzeczona) zaczęła się dziwnie zachowywać. Boję się, że potrzebuje pomocy, i nie mogę stać z boku. Problemy zaczęły się 3 miesiące temu. Wtedy to spadło na nią pełno problemów (kończy studia (weterynarię) i ma pełno trudnych egzaminów - niektóre niestety musi powtórzyć, remont mieszkania i fakt, że postanowiliśmy zostać narzeczeństwem, brak pracy). To, co mnie zaniepokoiło, to ciągłe kłótnie o byle co. Podczas kłótni nie potrafiła panować nad sobą (miała łzy w oczach, czasami wpadała w szał), używała słów, których nie da się powtórzyć, kiedy ja argumentowałem coś, to ona twierdziła, że odbijam piłeczkę. Nie chciała słyszeć, że może się mylić. Nigdy nie chciała przyznać się do błędów, wszystko zrzucała na moją osobę (wszystkiemu zawsze byłem winien). Wprost mówiła, że nienawidzi moich rodziców i całej mojej rodziny (chociaż nigdy nie zrobili jej nic złego, wręcz przeciwnie - bardzo ją lubią). Każda rozmowa kończyła się zawsze jej podniesionym głosem i wyzwiskami. W towarzystwie zawsze mówiła źle o mojej rodzinie (wielokrotnie prosiłem ją o to, by tego nie robiła). Często widywałem ją zapłakaną, od zawsze mówiła mi, że chce się wyprowadzić ze swojego domu. Podczas kłótni pytała, czy moja rodzina jest długowieczna (sugerując, że lepiej by było, gdyby moi rodzice nie żyli). Na ostatniej imprezie wypiła trochę drinków, pech chciał, że mój brat też był na tej imprezie (ja byłem kierowcą). Moja narzeczona zaczęła znowu gadać jakieś idiotyczne rzeczy o moich rodzicach, potem zwyzywała mojego brata. Kiedy ją odwoziłem do domu (nie odezwałem się nawet słowem), płakała i wrzeszczała, nie widziała nic złego w swoim zachowaniu. W trakcie jazdy zaciągnęła ręczny hamulec i próbowała wysiąść z auta w trakcie jazdy (sytuacja mogła zakończyć się wypadkiem). Potem uciekała mi, nie słuchała mnie (dopiero kiedy zadzwoniłem do jej ojca, żeby na nią wpłynął, wsiadła do auta i mogłem ją odwieźć do domu). Wychodząc, trzasnęła drzwiami (miała szał w oczach). Po tygodniu miałem urodziny, przyniosła mi prezent urodzinowy, a w nim kartkę z napisem, "jestem jeszcze trochę zakochana resztkami bezsensownej miłości i jest mi tak cholernie smutno teraz". Znamy się 8 lat. Dowiedziałem się, że wcześniej pisała SMS do mojej mamy, żeby nie próbowała odebrać mnie jej, i jeszcze jakieś idiotyczne rzeczy. Podczas powrotu do domu z imprezy wyżej opisanej oddała mi pierścionek zaręczynowy. Boję się, że ona potrzebuje pomocy (próbowałem ją przekonać do wspólnego pójścia do psychologa, ale zawsze się wykręcała). Rozmawiałem z jej ojcem w cztery oczy, ale on nie widzi nic złego w jej zachowaniu, z drugiej strony nigdy się niczym nie interesował.