Odejść czy dać mu szansę?
Nawet nie wiem jak mam zacząć pisać. Mam 23 lata. We wrześniu minie rok jak powiedzieliśmy sobie z mężem sakramentalne "tak". Przed ślubem byliśmy razem 3,5 roku. Jeszcze nikomu tego nie mówiłam ani z nikim nie rozmawiałam - tylko teściowie wiedzą, że ostatnio między nami nie jest za dobrze. Po raz już kolejny myślę o odejściu od męża.
W tamtym roku mąż stracił pracę i przez 6 m-cy siedział w domu był nerwowy, czepiał się o wszystko, zaczął częściej pić - jak tylko coś powiedziałam tłumaczył się tym, że męczy go brak pracy, że cały czas o tym myśli i tylko tak może się odstresować, Myślałam wtedy, że powinnam dać mu spokój, bo ma ciężki okres, i że ma prawo czasem zrobić mi o coś kazanie. Kiedy nareszcie poszedł do pracy byłam zadowolona, było prawie dobrze, ale znowu się zaczęło - ciągle jest zmęczony, robi mi wymówki, nie przytula, nie całuje, a sex jest taki mechaniczny, że jak dla mnie nie ma tam żadnego uczucia.
Najgorsze jest to, że codziennie o coś dostaję - a to że nie zamknęłam szyb w aucie, że nie wzięłam telefonu schodząc na dół, że poszłam za późno się kąpać. Nie liczy się z moim zdaniem, nigdy nie uznaje mojej racji, długo by jeszcze opowiadać. Czuje że w tym związku się dusze, nie wychodzę z domu, bardzo rzadko spotykam się z koleżankami i tylko wtedy mogę naprawdę być sobą, jak jestem sama jak go niema. Dodam też, że nie mogę wychodzić na całą noc ani nie mogę nigdzie nocować - cały czas muszę siedzieć w domu.
Wczoraj nawet dosłało mi się, że jestem za gruba, że powinnam bardziej o siebie dbać, a ważę 53 kg i wszyscy inni twierdzą, że jestem szczupła. Chciałaby od niego odejść, ale się boje. Myślę sobie, że może to tylko chwilowy kryzys i powinnam poczekać z 6 m-cy - możne wszystko będzie ok.