Dlaczego nie potrafię ułożyć sobie życia z żadnym mężczyzną?
Mam 37 lat, od 11 lat jestem po rozwodzie, który nastąpił z winy mojego ex męża, jest alkoholikiem. Sama wychowuje dwoje dzieci, bez jego alimentów, bez niczyjej pomocy. Mieszkam w Stanach Zjednoczonych. Mój problem polega na tym, że nie potrafię ułożyć sobie życia z żadnym mężczyzną. Być możne powodem tej sytuacji są traumatyczne przeżycia z dzieciństwa. Mój ojciec znęcał się psychicznie i fizycznie nad nami. Byłam molestowana przez niego. Próbowałam wiele razy stworzyć związek, ale każdy kolejny się rozpadał. Albo trafiałam na alkoholika, albo na faceta, który na początku już kłamał. Ostatnio poznałam mężczyznę, wydawałoby się oddanego i uczciwego. Dojeżdżał 80 mil do mnie, aby się ze mną zobaczyć. Spędziliśmy jakiś czas razem, wspólny weekend i nagle nic, cisza. Przestał pisać, tekstować, a kiedy zapytałam o co chodzi, powiedział, że o nic. Stwierdził, że nie musi przecież do mnie codziennie dzwonić. Robił to do tej pory i się nie uskarżał. Zupełnie nie rozumiem o co chodzi. Zawsze powtarzał, aby rozmawiać ze sobą, że to ważne aby mówić do siebie o wszystkim, a teraz zachowuje się zupełnie inaczej i twierdzi, że zachowuję się jakby świat miał się zawalić. Jestem osobą bardzo nerwową i wybucham często, ale nigdy nie podniosłam na niego głosu. Przesalam już pytać o co chodzi, przestałam dzwonić i tak tkwimy w zawieszeniu. Proszę mi powiedzieć jaka powinnam podjąć decyzję i co ze mną jest nie tak? Dlaczego nie potrafię żadnego mężczyzny zatrzymać przy sobie i dlaczego trafiam na "gówniarzy", a nie mężczyzn? Dziękuję bardzo.