Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Neurologia: Pytania do specjalistów

Brak rozwoju mowy i stereotypowe zachowania u dwulatka

Witam. Jestem mamą 2-letniego chłopca. Od jakiegoś czasu niepokoiło mnie jego zachowanie np. machanie rączkami, kręcenie wszystkiego np. kółeczek w autkach, klamki. Następnie co mnie bardzo martwiło to, że nie rozumie co do niego mówimy np. żeby nam coś przyniósł,...

Witam.

Jestem mamą 2-letniego chłopca. Od jakiegoś czasu niepokoiło mnie jego zachowanie np. machanie rączkami, kręcenie wszystkiego np. kółeczek w autkach, klamki. Następnie co mnie bardzo martwiło to, że nie rozumie co do niego mówimy np. żeby nam coś przyniósł, to on tego nie zrobi, nie umie pokazać gdzie jest mama ani na mnie nie popatrzy, gdy pytam o to. Bardzo się złości, gdy nie pozwalam mu robić tego co on akurat chce. Boi się ludzi, lubi przebywać tam gdzie jest dużo ludzi, ale gdy ktoś do niego coś powie, to on zaczyna płakać albo ucieka. Nic nie mówi tylko piszczy. Jak był mały to bardzo dużo spał. Późno zaczął siadać i późno chodził. Nie może długo skupić się na jakiejś zabawce. Bardzo lubi oglądać bajki mogłyby iść cały dzień, a on by oglądał. A jeżeli ja nie chce mu ich puścić to bardzo się złości i płacze, że nie mogę go uspokoić. Miał robione badanie słuchu i wyszło, że słyszy. Nie wiem czy jeżeli jest to autyzm to czy mam mu ograniczać oglądanie tych bajek, czy może nie? Nie chciałabym mu zaszkodzić jeszcze bardziej, więc nie wiem co mam robić?

odpowiada 2 ekspertów:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży
Mgr Agata Majda
Mgr Agata Majda
Dotyczy: Neurologia Autyzm

Nie mogę już znieść tych huśtawek - jak nad tym zapanować?

To zdarza się nagle, zupełnie bez powodu, w sklepie, podczas spaceru z psami, oglądania filmu czy rozmowy z kimkolwiek o czymkolwiek. Nie jest zależne od stanu emocjonalnego, po prostu nagle robi mi się gorąco, zaczyna walić mi serce i czuję,...

To zdarza się nagle, zupełnie bez powodu, w sklepie, podczas spaceru z psami, oglądania filmu czy rozmowy z kimkolwiek o czymkolwiek. Nie jest zależne od stanu emocjonalnego, po prostu nagle robi mi się gorąco, zaczyna walić mi serce i czuję, że jeśli zaraz czegoś nie zrobię, to świat się skończy, zaczynam nerwowo planować samobójstwo, wyobrażając je sobie po tysiąckroć, przewijając jak film klatka po klatce. Te stany są straszne, popadam w jakiś amok i nie umiem nad tym zapanować. Miałam kilka prób samobójczych jako dziecko, jedna ze skutkiem kilkutygodniowej śpiączki, po której, gdy się obudziłam, jakiś czas nie widziałam. Przebywałam w ośrodku w Garwolinie, mając 14 lat. Poza nieprawdopodobną traumą, jaką tam przeżyłam, obserwując, jak traktuje się tam pacjentów, i co oni sami sobie robią, pobyt tam w zasadzie nic nie zmienił. Dziś mama tłumaczy mi, że to było konieczne. Nie mogłam mamie wybaczyć tego wiele, wiele lat, uciekłam z domu, mając lat 17, zostałam prostytutką, wyszłam za mąż za mojego klienta... jak łatwo się domyślić, związek był niepomiernie toksyczny, skończył się, ja poszłam na studia, przez 4,5 roku miałam średnią 4,8, ostatni semestr... zawaliłam, nie wiem jakim cudem, i do dziś nie dokończyłam studiów. Każdą pracę, jaką dostanę, bojkotuję, zazwyczaj wylatuję z niej po roku. Potrafię, jadąc do pracy, tak bardzo się zamyślić, że przejeżdżam o 20 km za daleko. Siadam czasem w kuchni jak katatonik bez ruchu, i potrafię tak przesiedzieć cały dzień. Obecnie jestem z mężczyzną, którego również poznałam, pracując jako prostytutka, oczywiście w czasie studiów dostałam doskonałą pracę w mediach jako manager, bardzo dobrze płatną... nic z tego, bojkot trwał nadal, wszystko zmarnowałam. Obecny partner wciąż wścieka się na mnie, że jestem bierna, że nic nie robię z moim życiem. I wiem, cholera, wiem, że coś powinnam zrobić, ale nie wiem od czego zacząć. Kiedyś, kiedy miałam kolejny taki " napad", poszłam do psychiatry, umówiłam się z nim tego samego dnia, bo wiedziałam, że za kilka dni się pozbieram i znów będę paradowała z przylepionym uśmiechem na twarzy. Kiedy spytał, co się wydarzyło w ostatnim czasie w moim życiu, zaczęłam opowiadać - powiedział, że jeśli opowiadam mu to wszystko, bo chcę wymusić leki, to pomyliłam adres, i żebym przestała zmyślać. Mam 33 lata, ani w głowie było mi zmyślać, szukałam ratunku. Szukam go nadal. Mam 14-letniego synka, bardzo mądrego, wspaniałego chłopca, i to zawsze myśl o nim finalnie przywraca mnie do rzeczywistości, kiedy popadam w taki stan. Dwa lata temu zaszłam w ciążę, usunęłam ją sama w domu za pomocą leków, które sama sobie zaaplikowałam. To było straszne przeżycie, krew była wszędzie. Każdego dnia widzę to przed oczami. Nie wiem, czemu zrobiłam w życiu tyle złych, strasznych rzeczy, moje decyzje są irracjonalne i złe... Są okresy, kiedy wszystko zaczyna się układać, czuję się silna i samodzielna, wtedy zazwyczaj poznaję kogoś i wszystko się psuje... i ten model powtarzam wciąż, i wciąż, i wciąż. Nie pomogły terapie, nie pomogło 4,5 roku psychologii klinicznej, nie pomaga akademicka wiedza o samoutrudnianiu i wszystkim tym, co wiem. Panicznie się boję kolejnego takiego ataku, wiem, że one mi nie miną, wiem, że nie mogę brać antydepresantów, bo ta jedyna próba, która doszłaby do skutku, to była ta, po tygodniu brania leków, po wszystkich tych lekach popadałam w stan marazmu, nie mogę ich brać, bo zamieniam się w warzywo. Proszę o radę, od czego zacząć, jak sobie pomóc, jak zapanować nad chęcią zjechania z mostu, skoczenia z 12 piętra (średnio raz na dwa miesiące tam stoję i tylko myśl "Boże, co z moim synem..." zawraca mnie stamtąd). Nikomu nie mówię o tym, bo wiem, jak się traktuje takie wyznania. Nie mogę już znieść tych huśtawek, tego, że wciąż czuję, że nie panuję nad afektem i swoim życiem. Bardzo, bardzo proszę o jakąś radę, bo czuję, że tonę, że za którymś razem się poddam.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Co ze mną dalej będzie?

Trochę o mnie: 34 lata, żonaty, dziecko, od 14 lat informatyk w dużym urzędzie - wygląda miło i całkiem fajnie, ale tak nie jest :( Wiem doskonale, że mam depresję (38 w skali Becka, 12 lat temu miałem już leczoną...

Trochę o mnie: 34 lata, żonaty, dziecko, od 14 lat informatyk w dużym urzędzie - wygląda miło i całkiem fajnie, ale tak nie jest :( Wiem doskonale, że mam depresję (38 w skali Becka, 12 lat temu miałem już leczoną depresję) i jeszcze jakieś natręctwa w postaci makabrycznych wręcz myśli. Akualny stan nasila się od ok. 3 lat. Nie mam siły żyć ani siły na cokolwiek, zamknąłem się w sobie, odciąłem do żony, synka, rodziny. W pracy gram wesołego, miłego faceta. Ale ostatnio przestaje mi to wychodzić. Współpracownicy zaczynają się dopytywać, co mi jest, czemu jestem taki smutny i bardzo przygnębiony. A ja? Ja mówię, że to zmęczenie i tyle. Z żoną właściwie nie rozmawiamy już wcale. Tylko zdawkowe uwagi typu: jak w pracy? co na obiad? itp. Żyjemy obok siebie. Przestaliśmy sypiać w jednym łóżku, teraz z żoną śpi nasz 3-letni synek. Mam bardzo zaniżoną samoocenę, ciągłe myśli, że jestem kiepski, do niczego się nie nadaję, że najlepiej byłoby, gdybym umarł, a żona wreszcie będzie wolna, nie będzie mnie i nie będę dla niej i dla wszytkich problemem. Potrafię nagle zapatrzyć się w jeden punkt i tak trwać przez godzinę. Nic do mnie nie dociera. Nic mnie nie cieszy, żyję tylko na siłę i z obowiązku wobec synka i żony. Te stany smutku, lęku i niemocy przeplatają się z wręcz tryskaniem energią, radością. Ale te "dobre" stany są coraz krótsze i coraz rzadsze.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Depresja dwubiegunowa a ciąża

Dzień dobry, moja dziewczyna ma 27 lat, cierpi na depresję dwubiegunową. Chciałbym dowiedzieć się czegoś na temat ciąży. Czy jest to bezpieczne? Czy dziecko będzie "normalne"? Proszę o odpowiedź. Dziękuję.
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Czy te objawy świadczą o depresji?

Nie chodzi o mnie, lecz o moją córkę, która obecnie przebywa za granicą, a powyższe objawy opisała mi przez telefon. Córka ma 31 lat, jest DDA, mój mąż jest alkoholikiem. Córka ostatnio bardzo źle się czuje. Ma, jak to sama...

Nie chodzi o mnie, lecz o moją córkę, która obecnie przebywa za granicą, a powyższe objawy opisała mi przez telefon. Córka ma 31 lat, jest DDA, mój mąż jest alkoholikiem. Córka ostatnio bardzo źle się czuje. Ma, jak to sama nazywa, napady nieopisanej agresji, tzn. nagle odczuwa ogromną złość, zupełnie bez powodu, przyczyną jest byle co, np. to, że ktoś za wolno lub zbyt zawile coś tłumaczy lub robi coś nie tak, ona wtedy odczuwa ogromną złość i chęć wyżycia się na tej osobie. Z ogromnym trudem stara się nad sobą zapanować. Ponadto ma takie dziwne ataki - drżenia wewnątrz ciała, na zewnątrz tego nie widać, ma wrażenie jakby trzęsła się każda komórka jej ciała, przy tym ma przyspieszone tętno i czuje mocne bicie serca, od niedawna pojawia się także podniesione ciśnienie krwi, np. 160/110. Mówi o sobie, że chyba ma diabła za skórą, bo czuje się tak, jakby chciała biec, a ktoś ją przytrzymuje. Wcześniej pomagał jej sen, kładła się spać i przesypiała całą noc, od niedawna te ataki wybudzają ją ze snu. Ponadto po takim ataku mówi, że czuje się "gumowa", tak jakby wszystkie mięśnie miała z gumy, jest wciąż zmęczona. Także po takim ataku odczuwa ogromne zimno, dzwonią jej zęby i trzęsie się z zimna, nie potrafi nad tym zapanować, nie pomaga okrywanie się kocem czy kołdrą bądź wypicie ciepłego napoju. Miała robione badania tarczycy. Tarczyca jest lekko powiększona, ale badanie tsh jest w normie, badanie Hashimoto też nic nie wykazało, miała wstrzykiwany prawdopodobnie jod i tarczyca nie zareagowała. Córka jest tym wszystkim bardzo zmęczona i coraz bardziej załamana. Mówi do mnie, że czasami ma tak dość, że zapadłaby się sama w siebie, żeby tylko wreszcie jej przeszło. Obawia się, że to depresja i bardzo to przeżywa. Mówi, że nie chce brać prochów, bo nie chce chodzić "zamulona", poza tym jeździ samochodem, który jest narzędziem jej pracy, a tabletki nie pozwolą jej wsiąść za kierownicę. Płacze i mówi, że boi się tych ataków agresji, boi się, że kiedyś nie zapanuje nad sobą. Na szczęście nie ma dzieci, które mogłyby na tym ucierpieć, ale cierpi na tym jej partner życiowy. Ja też bardzo się o nią boję. Błagam, kochani, poradźcie mi, co robić, gdzie córka ma się udać, do jakiego lekarza? Lubi przebywać w towarzystwie i nie stroni od ludzi, wręcz odwrotnie, odczuwa chęć spotkań towarzyskich.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Bertrand Janota
Lek. Bertrand Janota

Nerwica a DDA

Witam, mam zaburzenia lękowe z napadami lęku, jestem dzieckiem alkoholika. Czy nerwica może być związana z tym DDA?
Dotyczy: Neurologia Nerwica

Nerwica natręctw. Leczenie.

Witam serdecznie, ostatnio pytałam odnośnie leczenia nerwicy natręctw w pracy. Posłuchałam Pana i poszłam do psychiatry. Przepisal mi *** (przyp. - nazwa handlowa usunięta) (przez pierwsze 4 dni pół tabletki, później po 1 tabletce. W aptece dostałam zamiennik ***. Proszę... Witam serdecznie, ostatnio pytałam odnośnie leczenia nerwicy natręctw w pracy. Posłuchałam Pana i poszłam do psychiatry. Przepisal mi *** (przyp. - nazwa handlowa usunięta) (przez pierwsze 4 dni pół tabletki, później po 1 tabletce. W aptece dostałam zamiennik ***. Proszę mi powiedzieć, czy to skuteczny lek na nerwicę natręctw? Zaczęłam kuracje od soboty 29.01.2010. Czuję się na razie nieąle, nie mam żadnych skutków ubocznych, choć wiem, że lek zaczyna działać po długim czasie stosowania. Pozdrawiam serdecznie. kaja123
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Częste bóle głowy, bóle w klatce piersiowej

Witam, mam na imię Piotrek, mam 19 lat. Od pewnego czasu odczuwam ból w klatce piersiowej, jakby ucisk, serce mnie boli przy większym wysiłku, ciśnienie mam 180/100, cały czas wysokie, bóle głowy uporczywe, bóle jakby jelit i charakterystyczne drżenie...

Witam, mam na imię Piotrek, mam 19 lat. Od pewnego czasu odczuwam ból w klatce piersiowej, jakby ucisk, serce mnie boli przy większym wysiłku, ciśnienie mam 180/100, cały czas wysokie, bóle głowy uporczywe, bóle jakby jelit i charakterystyczne drżenie brzucha, nie mogę się nad niczym skupić, nawet przy zbliżeniu z kobietą nie mogę dojść do pełnego wzwodu, caly czas odczuwam zmęczenie. Byłem u lekarza rodzinnego, to przepisał mi leki przeciwbólowe i, jak stwierdził, mogę mieć astmę albo uczulenie na kurz, i nie wiem, co robić dalej, bo biorę to, a nie ma żadnej poprawy, a nawet coraz gorzej się czuję. Przed rokiem miałem silne bóle głowy, ale tomografia komputerowa nic nie wykazała, a bóle same ustały po jakimś czasie. Prosiłbym o radę, bo już nie wiem, co mam robić. Z góry dziękuję i pozdrawiam.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Katarzyna Janota
Lek. Katarzyna Janota

Czy można uzyskać odszkodowanie za depresję?

Czy mając depresję, mogę starać się o rentę lub podać męża o płacenie mi renty, jeśli to on jest winny depresji i jesteśmy w trakcie rozwodu?
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Czy raz wyleczona depresja może powrócić?

Z depresją zmagam się od kilku lat, dopiero niedawno jednak zdałam sobie z tego sprawę, a tydzień temu sama zgłosiłam się na wizytę u lekarza psychiatry. Przez ostatnich kilka lat wydarzyło się w moim życiu bardzo wiele. Tuż przed osiemnastymi...

Z depresją zmagam się od kilku lat, dopiero niedawno jednak zdałam sobie z tego sprawę, a tydzień temu sama zgłosiłam się na wizytę u lekarza psychiatry. Przez ostatnich kilka lat wydarzyło się w moim życiu bardzo wiele. Tuż przed osiemnastymi urodzinami zmarła moja ukochana Babcia, z której śmiercią nie mogłam się pogodzić ponad trzy lata. Trzy miesiące później okazało się, że mój chłopak przez pół roku naszego związku prowadził „podwójne życie”. Rozstaliśmy się, a ja nie mogłam sobie wybaczyć, że ufałam mu tak mocno, że nie zauważyłam niczego podejrzanego. Narastała we mnie frustracja, spowodowana nieprawidłowym wyborem liceum, prestiżowego liceum, w którym totalnie sobie nie radziłam. Przyzwyczaiłam rodzinę do samych niemalże szóstek od początku podstawówki do końca gimnazjum, i kiedy pojawiły się problemy, ojciec zaczął mnie psychicznie wykańczać. Przez lata wmawiał mi, że jestem totalnym zerem, do niczego się nie nadaję, nic w życiu nie osiągnę. Za każdym razem bardzo mocno to przeżywałam, ale każdy stawiany sprzeciw spotykał się z jeszcze gorszym traktowaniem. Czasami pyskówka przeradzała się w rękoczyny, nie raz oberwałam mocniej. Nie dostałam się za pierwszym razem na studia, co stało się przyczyną dalszych kpin. Rok spędziłam w lokalnej szkółce wyższej, w której przeżyłam prawdziwy koszmar, gdyż większość wykładowców w żywe oczy wyśmiewała się z nas, kiedy „mieliśmy czelność” o cokolwiek zapytać. W końcu, po poprawie matury, dostałam się na studia uniwersyteckie, o których marzyłam. Pod koniec pierwszego roku zostałam zostawiona przez mojego mężczyznę, z którym zamieszkałam na początku drugiego semestru. Zostałam sama. Byłam zupełnie załamana. Nie widziałam sensu w niczym, wszystko szło nie tak. Tydzień po nieudanej próbie samobójczej, z powodu ogromnych bóli w okolicy lędźwiowo-krzyżowej, ponownie trafiłam do szpitala. Wykryto u mnie dużego guza i w wyniku natychmiastowej operacji usunięto mi jajnik. Pomimo opieki psycholog, z którą miałam i mam bardzo dobre relacje, od tamtej pory nie czułam się w pełni kobietą. W dodatku jestem świadoma tego, że będę miała spore problemy z zajściem w ciążę. Kilka lat temu miałam wielkie ambicje: wyobrażałam sobie siebie jako kobietę sukcesu, żyjącą w dostatku, której nie brakuje niczego, którą na wszystko stać. Po operacji moje plany życiowe uległy zmianie. Jedyne, czego teraz pragnę, to założenie szczęśliwej rodziny i urodzenie dziecka. Mój mężczyzna przed operacją wrócił do mnie, o próbie samobójczej nigdy się nie dowiedział. Kiedy doszłam do siebie, zaczęłam pracować z jego bratem, spełniając tym samym swoje hobby. Dawałam z siebie wszystko, pracowałam nawet po 15 h dziennie, zleceń było mnóstwo. Przez chwilę byłam doceniana, co dodawało mi skrzydeł i dawałam z siebie jeszcze więcej. Niestety, po miesiącu idealnej współpracy zaczęły się problemy. Pracodawca przestawał się wywiązywać z ustalanych wcześniej kwot płatności, spóźniał się z płaceniem całymi tygodniami. Nie mogliśmy dojść do porozumienia, nie miałam też wielkiego pola manewru, z racji pokrewieństwa z moim mężczyzną. Po pięciu miesiącach, pomimo niemałych jak na studentkę dochodów, byłam tak wykończona tym układem, że zrezygnowałam z dalszej „współpracy”. Mój były szef jednak zaczął wykorzystywać moje prace i umieszczać je pod swoim nazwiskiem. Byłam tym bardzo zbulwersowana, zaczął się poważny konflikt z moim mężczyzną o takie zachowania jednego z członków rodziny, które on uważał za całkowicie normalne i tłumaczył, „bo on dał ci szansę zarobku, więc ma prawo”. Ciągnęło się to miesiącami, konflikt narastał i po roku od zejścia się, postanowiłam się z nim rozstać. W tym samym niemalże czasie poznałam cudowną, ciepłą osobę. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia. Niestety, od początku zmuszeni byliśmy znosić ponad 600-kilometrową odległość, jaka nas dzieliła. W wakacje było łatwiej, wraz z jesienią i powrotem na studia do miejsca, które jest oddalone od mojego domu o dodatkowe 100 km, zrobiło się ciężko. Znowu poczułam się strasznie samotna. Powróciły u mnie bardzo czarne myśli, przestałam sobie znowu radzić z czymkolwiek. Animuszu dodawał fakt, że mój obecny partner tańczy i od początku nie byłam w stanie pogodzić się z faktem jego bliskiego obcowania z obcymi kobietami. W pamięci wciąż miałam taniec, który zaważył na moim pierwszym związku i od którego zaczęła się „gra na dwa fronty”. Mój ukochany na początku był gotów z tego zrezygnować, jednak po dwóch miesiącach zaczęło mu tego bardzo brakować i powrócił do tańca. Z jednej strony było mi bardzo przykro, z drugiej wiem, że nie mam prawa mu nie ufać ani zabrać tego, co kocha robić. Jesień kwitła w pełni, potem przyszła zima, a mój stan z dnia na dzień pogarszał się. W końcu, z początkiem nowego roku, nadszedł tydzień, w którym przestałam wychodzić z łóżka. Spałam całymi dniami, nie byłam w stanie zrobić czegokolwiek, a ta wewnętrzna niemoc powodowała jeszcze większą frustrację i koło się zamykało. Nie chciało mi się jeść, nie miałam motywacji do czegokolwiek, każdego wieczoru marzyłam o tym, żeby się więcej nie obudzić, a każdego ranka o tym, by ten dzień wreszcie się skończył, a wraz z nim moje beznadziejne życie. Nie widziałam perspektyw na lepsze jutro. Kilkakrotnie planowałam się zabić, ale nie miałam dosyć odwagi, by to zrobić. W końcu nadszedł dzień, w którym postanowiłam z tym skończyć raz na zawsze. Po rozmowie z przyjaciółką, która jest na studiach medycznych, zapisałam się na wizytę do lekarza psychiatry. Bałam się potwornie, bo moje jedyne w życiu, przymusowe po próbie „s” spotkanie z lekarzem tej specjalności było po prostu traumatyczne. Kobieta była niemiła, opryskliwa, nie przejawiła najmniejszych chęci zrozumienia problemu. Lekarz, do którego zawitałam ostatnio, okazał się jednak zupełnie ludzki. Przepisał mi leki, biorę je dopiero drugi dzień, ale czuję się lepiej. Być może to podświadomość, być może rzeczywista pomoc, ale fakty są niezaprzeczalne. W międzyczasie jednak mój ukochany, który przez długie tygodnie bardzo mnie wspierał i namawiał do leczenia, stracił do tego wszystkiego cierpliwość. Zmęczyły go moje wielomiesięczne doły, nieustanny smutek i niechęć do czegokolwiek, ciągłe próby samounicestwienia, a także moje nagłe zmiany nastroju, wybuchy płaczu, agresji i kłótnie o nic. Zaczęłam z tym walczyć i jestem w tej walce bardzo zdeterminowana. Byłam kiedyś uśmiechniętą, zadowoloną, pełną życia dziewczyną, duszą towarzystwa. Stałam się sfrustrowanym, niechętnym do życia człowiekiem, który najchętniej umarłby już tu i teraz. Marzę o powrocie do tego pierwszego stanu… Jak mam przekonać mojego ukochanego, że depresję da się zwalczyć i ten koszmar wkrótce się skończy? Jak dać mu do zrozumienia, w jaki sposób może mi teraz pomóc (potrzebuję przede wszystkim zrozumienia, ale i ciepła, bliskości)? Czy raz wyleczona depresja ma szanse powrotu? Czym może się objawiać taki ponowny stan?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Zawroty glowy - do psychiatry czy neurologa? Co mi jest?

Dzień dobry. Mam 28 lat, jestem mężczyzną. Mój problem polega na tym, że od dłuższego czasu, tj. od około 3 miesięcy, mam zawroty głowy, słabo mi się robi i czuję przy tym taki ścisk, jakby w czole, myślenie się...

Dzień dobry. Mam 28 lat, jestem mężczyzną. Mój problem polega na tym, że od dłuższego czasu, tj. od około 3 miesięcy, mam zawroty głowy, słabo mi się robi i czuję przy tym taki ścisk, jakby w czole, myślenie się wtedy pogarsza, nerwowy się robię, ostrość widzenia mi się pogarsza. Wszystkie te objawy występują w większości np. w hipermarkecie, kolejce w sklepie, na przystanku autobusowym. Jak wychodzę z pracy, to mi się lepiej robi, a pracuję w dużym sklepie meblowym (zwalniam się niedługo, bo już nie daję rady!!!). Mam wrażenie, że to od świateł sklepowych, ale sam nie wiem. Ciężko mi to wszystko do kupy skleić, bo z kolei np. jak jest dużo ludzi na przystanku, to też mnie łapie coś takiego, a świateł tam nie ma. Albo w centrum – jak jest duży ruch na ulicy też mnie łapie. Ale nie tylko, bo jak idę sam, spacerując, to też tak mam, przy czym jak jestem w sytuacji, jak pisałem wyżej, na początku to potęgują się objawy i są silniejsze, i to dużo silniejsze, aż muszę wyjść, np z hipermarketu. Jak już wyjdę, to mi lepiej się robi. Dziwne te dolegliwości. Zauważyłem, że te objawy uaktywniają się jak długo pracuję, tzn. np. rok pracy albo pół roku, bo kiedyś też mnie coś takiego dopadło, ale było słabsze i przechodziło, jak rzuciłem pracę. Potem się zatrudniałem, jakiś czas dobrze było, a potem znów te objawy. Tak jak by to przez stres było. Musze zaznaczyć, że na co dzień jestem taki żywy, czasem pobudzony i depresyjny zarazem. Ostatnio mam jakiś taki lęk do ludzi, ani na siłownię nie pójdę, ani do znajomych. Nie wiem, czy jedno i drugie ma coś wspólnego, ale może Pani uda się to jakoś do kupy poskładać i zdiagnozować, co mi w ogóle jest? Będę bardzo wdzięczny za pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Co zrobić, gdy życie przestaje mieć sens?

Witam, mam na imię Paweł. Mam 23 lata i wielki problem z samym sobą. Od 2 lat życie przestało mieć dla mnie chociażby najmniejszy sens. Wszystko, co kiedyś było dla mnie ważne, dzisiaj zupełnie się nie liczy. Życie na tyle...

Witam, mam na imię Paweł. Mam 23 lata i wielki problem z samym sobą. Od 2 lat życie przestało mieć dla mnie chociażby najmniejszy sens. Wszystko, co kiedyś było dla mnie ważne, dzisiaj zupełnie się nie liczy. Życie na tyle mi zbrzydło, co jest mi zupełnie obojętne, co się ze mną stanie. Pragnę zasnąć i się nie obudzić. Wiem, to straszne, ale często myślę, żeby odebrać sobie życie i boję się, że to kiedyś zrobię. Nigdy nie miałem dziewczyny, szczerze mówiąc, to się temu nie dziwię, bo kto chciałby się ze mną związać? Widząc swoje odbicie w lustrze, robi mi się niedobrze. Czy można aż tak bardzo nienawidzić samego siebie? Nikt z moich bliskich nie umarł ani też nie choruje, mam pracę, samochód, mimo to nie mam siły, żeby dalej żyć. Nikomu nie mówiłem o tym, co mnie trapi. Nie chcę martwić rodziców, i bez tego mają wystarczająco dużo kłopotów. Fizyczny ból w porównaniu z tym, co czuję, jest niczym. Proszę o pomoc, bo nie wiem, co się ze mną stanie.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Jak mam rozumieć niespokojne zachowanie dziecka?

Mam takie pytanie. Mój syn, który skończył dwa latka ma tendencję do bujania się, kiedy jest pozostawiony sam sobie. Nie robi tego często, ale jak nie wie co ze sobą zrobić, to zaczyna się bujać. Jak tylko czas i sytuacja...

Mam takie pytanie.

Mój syn, który skończył dwa latka ma tendencję do bujania się, kiedy jest pozostawiony sam sobie. Nie robi tego często, ale jak nie wie co ze sobą zrobić, to zaczyna się bujać. Jak tylko czas i sytuacja mi na to pozwala, to zaraz reaguje i proponuje mu zabawę lub słuchanie bajki, lub piosenek dla dzieci. Nie mogę być cały dzień tylko z Nim i się bawić. To samo robi dość często, kiedy zostaje włożony do swego łóżeczka. Zamiast się położyć i sobie po prostu odpocząć, on zaczyna mocno odbijać się plecami o ściany łóżeczka, które na szczęście nie są z drewna, lecz z takiego miękkiego tworzywa. Wspomnę tylko, że łóżeczko zaczyna po prostu podskakiwać i robić huk. Nie wiem jak mam to rozumieć? Czy syn robi to ponieważ słyszy hałas, jaki towarzyszy temu czy jest inna tego przyczyna? Lubi też się turlać z jednego boku na drugi, tak jakby sam chciał się kołysać. Mamy umówiona wizytę u Neuropsychiatry, ale to dopiero za miesiąc. Podkreślę tylko, że gdy siedzi na kanapie to tak nie robi. Buja się również dość mocno, gdy jest w swoim krzesełku i mam wrażenie tak jakby nie lubił. Gdy jest jakby "uwięziony" przypięty do czegoś lub właśnie w jakimś sensie "uwięziony" w swoim łóżeczku. Czy jest na to jakaś rada?

Dziękuję za odpowiedź.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Aurelia Grzmot-Bilska
Mgr Aurelia Grzmot-Bilska
Mgr Agata Majda
Mgr Agata Majda

Co się ze mną dzieje? Jak sobie pomóc?

Witam! Mam na imię Monika. Mam 16 lat i nie wiem, co się ze mną dzieje. Przez ostatnie 2-3 miesiące czuję się jakbym była "żywym trupem". Czasem jem, piję i nawet czasami czytam, żeby nie myśleć. Myślenie doprowadza mnie do...

Witam! Mam na imię Monika. Mam 16 lat i nie wiem, co się ze mną dzieje. Przez ostatnie 2-3 miesiące czuję się jakbym była "żywym trupem". Czasem jem, piję i nawet czasami czytam, żeby nie myśleć. Myślenie doprowadza mnie do szału. Wiem, że jestem jeszcze strasznie młoda i możliwe, że hormony we mnie buzują, ale potrzebuję pomocy... Moi rodzice nie zauważają nic. Odpowiadam na ich pytania, czasami opowiem co słychać w szkole, i to im wystarcza. Kiedy jestem w towarzystwie rówieśników, staram się udawać radosną, zawsze się uśmiecham..  Jednak kiedy tylko na chwilę zostaję sama, nie jest już kolorowo. Zostaje taka pustka. Czuję się tak, jakbym zamiast serca miała jakąś wielką, pulsującą ranę, a moje płuca autentycznie kurczą się. Czasami nie mogę złapać powietrza. Ale nie czuję wtedy strachu... Ostatnio myślałam o samobójstwie. Powstrzymuje mnie teraz tylko moja rodzina. Boję się, jak oni przeżyliby moją śmierć. Obawiam się o moich dziadków, nie chcę im tego zrobić. Najgorsze jest to, że mój smutek, przygnębienie i ból nie są spowodowane stratą kogoś bliskiego lub jakiegoś przykrego wydarzenia. Potrzebuję pomocy, potrzebuję rady, jak uciec od tej nicości, w jaką wpadam nieustannie.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Kwiatkowska
Mgr Joanna Kwiatkowska

Boję się o siebie

Jestem zwyczajną siedemnastolatką. Od jakichś 4 lat nie potrafię się cieszyć życiem. Wydaje mi się, że wpadłam w depresję. Raz mam takie momenty, że po prostu leżę na łóżku i nie mam ochoty nic robić. Mogę tak leżeć i...

Jestem zwyczajną siedemnastolatką. Od jakichś 4 lat nie potrafię się cieszyć życiem. Wydaje mi się, że wpadłam w depresję. Raz mam takie momenty, że po prostu leżę na łóżku i nie mam ochoty nic robić. Mogę tak leżeć i myśleć nad moim życiem godzinami. Są także takie momenty, że wydaje mi się, że wyrwę się od moich smutków, ale za jakiś czas znów to powraca. I toczy się to kołem, wyżera mnie od środka. Jak miałam 15 lat, próbowałam się zabić. Niestety (albo stety) nie wyszło. Nie umiem odnaleźć sensu życia, wątpię w Boga, czuję się tak obładowana moimi problemami, że czasami nie wytrzymuję i po prostu płaczę. Jakiś czas temu także chyba miałam bezsenność, bo nie mogłam godzinami zasnąć. Teraz jest jeden z lepszych momentów, że wydaje mi się, że mogę rozpocząć wszystko na nowo. Ale boję się, że znowu wejdę w to gówno i będę topiła się w otchłani mojej rozpaczy. Dodam, że nie miałam zbyt szczęśliwego dzieciństwa i przeżyłam bardzo bolesne odejście chłopaka ode mnie. Myślę (myślałam, bo próbuję przestać) o nim wręcz obsesyjnie. Chcę już przestać, wyrwać się, proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Kwiatkowska
Mgr Joanna Kwiatkowska

Nadmierna senność, drażliwość. Czy mam nerwicę?

Nie jestem tego pewna, ale ostatnio mam dziwne objawy. Od dawna coś było nie tak, jednakże teraz się nasiliło. Z drugiej strony, na lekarza jeszcze jakoś zdecydować się nie potrafię. Bardzo łatwo wyprowadzić mnie z równowagi, łatwo się denerwuję, wpadam...

Nie jestem tego pewna, ale ostatnio mam dziwne objawy. Od dawna coś było nie tak, jednakże teraz się nasiliło. Z drugiej strony, na lekarza jeszcze jakoś zdecydować się nie potrafię. Bardzo łatwo wyprowadzić mnie z równowagi, łatwo się denerwuję, wpadam w płacz. Jestem zła, zamykam się. Czasami napadają mnie silne duszności. Ale zawsze tłumaczyłam je astmą. Gdy się zdenerwuję, kłuje mnie w sercu, aczkolwiek nie tak strasznie często. Jestem całkiem rozkojarzona. Nigdy nie miałam problemu z koncentracją, a teraz? Na niczym nie mogę się skupić. Nie wiem, czy to ważne, ale często dopada mnie uczucie bezsilności, że też do niczego się nie nadaję, że jestem niepotrzebna. Że może warto byłoby zasnąć i nigdy więcej się nie obudzić. Do tego okropnie się trzęsę... Pocą mi się dłonie. Ciągle śpię. Zdarza się, że nawet 15 h dziennie. Choć czytałam, że właśnie bezsenność jest objawem nerwicy.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży
Dotyczy: Neurologia Depresja

Co robić z rozpoznaną nerwicą?

Witam, mam 27 lat i jestem kobietą. Chciałam zapytać, co powinnam zrobić, ponieważ mam stwierdzoną nerwicę przez lekarza rodzinnego, ale biorę tylko syrop, niestety nie działa już na mnie. Przed egzaminem tak mi się trzęsą ręcę i nogi, że nie...

Witam, mam 27 lat i jestem kobietą. Chciałam zapytać, co powinnam zrobić, ponieważ mam stwierdzoną nerwicę przez lekarza rodzinnego, ale biorę tylko syrop, niestety nie działa już na mnie. Przed egzaminem tak mi się trzęsą ręcę i nogi, że nie mogę się opanować. Ostanio weszłam tylko na egzamin i koniec, nie mogłam sobie poradzić. Nie wiem, czy kupić sobie jakieś tabletki, czy skonsultować się z lekarzem psychiatrą. Proszę o pomoc. Mam pytanie - czy po jakichś proszkach od lęków można prowadzić samochód?

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Czy moje objawy są objawami depresji?

Witam. Mam na imię Dominika i mam 19 lat. Od jakiegoś czasu czuję się bardzo dziwnie. Nie mam nikogo komu mogę się wyżalić. Nie mam nawet przyjaciół. Oczywiście istnieją "znajomi", ale oni są na chwilę. Niedawno zakończyłam związek, w którym...

Witam. Mam na imię Dominika i mam 19 lat. Od jakiegoś czasu czuję się bardzo dziwnie. Nie mam nikogo komu mogę się wyżalić. Nie mam nawet przyjaciół. Oczywiście istnieją "znajomi", ale oni są na chwilę. Niedawno zakończyłam związek, w którym żyłam ok. 4 lat. Byłam nieszczęśliwa, a jedynie myśl o tym ,że mój chłopak jest zawsze obok i mi pomoże, trzymała mnie przy nim. Nadszedł dzień, że powiedziałam koniec. Nie żałuję. Jednak podejrzewam, że mam depresję. Jak powiedziałam: nie mam przyjaciół, nikogo z kim mogłabym wyjść na głupi spacer. Jestem cały czas smutna, płaczę bez konkretnego powodu, słucham smutnej muzyki, nie wychodzę z domu praktycznie w ogóle,  jeśli nie muszę. Nadal chodzę do szkoły - ostatni rok już w liceum, więc wychodzę rano i wracam po zajęciach, a wtedy już nigdzie z mieszkania się nie ruszam. Mój weekend wygląda następująco: wstaję rano, włączam komputer, przeglądam różne strony internetowe, słucham muzyki i tak do końca dnia. Jem i oglądam film. Potem kładę się spać. Mam dosyć takiego życia. Szczerze przyznam, znudziło mnie ono.. Często myślę, że nawet gdybym chciała nałykać się jakiś tabletek, to i tak nikt by o tym nie wiedział, bo znaleźliby mnie po jakimś czasie... ponieważ nikogo nie obchodzę. Tak bardzo chciałabym nauczyć się życ.. Mimo wszystko nie umiem. Każdy dzień jest dla mnie istną katorgą. Co mam zrobić? Może powinnam udać się do specjalisty? Co mu powiedzieć? Myślę, że jednak to też mi nie pomoże. Pozdrawiam.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

3,5-latek nie chce mówić więcej

Witam. Mój synek ma 3.5 roku. Mówi nie, tak, dzieci, gdzieje, chcie. I na tym kończy się wypowiadanie innych słów. Wszystko rozumie. Wykonuje wszystkie polecenia. Jest zdolnym chłopcem. Ma dobrą pamięć wzrokową. Układa puzzle. Dokładnie jak coś chce, pokazuje palcem....

Witam.

Mój synek ma 3.5 roku. Mówi nie, tak, dzieci, gdzieje, chcie. I na tym kończy się wypowiadanie innych słów. Wszystko rozumie. Wykonuje wszystkie polecenia. Jest zdolnym chłopcem. Ma dobrą pamięć wzrokową. Układa puzzle. Dokładnie jak coś chce, pokazuje palcem. Dlaczego tak się dzieje? W czym jest problem? Proszę o poradę. Jak był malutki mając 10 dni leżał w szpitalu, miał poparzenie w górnym odcinku przełyku. Stało się to przez butelkę, którą kupiliśmy z termometrem, która nas zawiodła. Czy przez to oparzenie mogą być problemy z mową? Proszę o odpis.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Anna Gocek-Jarpulkiewicz
Mgr Anna Gocek-Jarpulkiewicz
Mgr Tatiana Lewicka
Mgr Tatiana Lewicka

Gryzienie wszystkiego przez 14-miesięczne dziecko

Witam. Jestem mamą 14-miesięcznego chłopca, którego zachowanie od jakiegoś czasu trochę mnie niepokoi. Dodam, że Mateusz od 2,5 miesiąca życia jest rehabilitowany z powodu najpierw wzmożonego napięcia mięśniowego barków, a potem obniżonego w tułowiu. Synek jeszcze nie chodzi samodzielnie, jedynie...

Witam.

Jestem mamą 14-miesięcznego chłopca, którego zachowanie od jakiegoś czasu trochę mnie niepokoi. Dodam, że Mateusz od 2,5 miesiąca życia jest rehabilitowany z powodu najpierw wzmożonego napięcia mięśniowego barków, a potem obniżonego w tułowiu. Synek jeszcze nie chodzi samodzielnie, jedynie przy meblach i zaczyna dopiero stać bez podparcia. W jego zachowaniu niepokoi mnie ciągłe prukanie ustami, napina przy tym bardzo nóżki, kręci stopami i rączkami. Robi to bardzo często i jak mu pozwolić to może tak długo robić. Kiedyś zdarzało się to głównie jak był zmęczony i znudzony, a teraz bardzo się nasiliło i mógłby tak robić cały czas. Jak mu mówię, że nie wolno to albo nie reaguje albo spojrzy na mnie i powie "be" i pokręci głową (co znaczy, że nie wolno) i robi tak dalej.

Druga rzecz to ciągłe gryzienie praktycznie wszystkiego (mimo że synek ma już wszystkie ząbki i dziąsła go raczej nie bolą), gryzie nawet meble (choć nie tak często) i zdarza się, że gryzie swoje rączki aż są na nich ślady. Mateusz nie mówi zbyt dużo głównie "be", Ba, am, baba, mama (ale to bez zrozumienia). Do wskazywania rzeczy, które np. chce nie używa paluszka wskazującego tylko wyciąga całą rączką. W książeczkach czasami użyje paluszka wskazującego, żeby pokazać coś w książeczce, ale nie lubi za bardzo ich oglądać woli kartkować. Z zabaw najbardziej lubi turlanie różnych przedmiotów. Nie zawsze reaguje na imie. Oprócz tego synek jest bardzo pogodny, nie lubi zostawać sam, lubi się przytulać, jest z nim bardzo dobry kontakt wzrokowy, umie robić kosi kosi, pa pa, bić brawo, wie jak się robi halo, pokazuje jaki jest duży czy ile ma kłopotów. Wiem, że jest jeszcze malutki, a ja nie wiem czy te zachowania są normalne dla dzieci w jego wieku?

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Aurelia Grzmot-Bilska
Mgr Aurelia Grzmot-Bilska
Mgr Agata Majda
Mgr Agata Majda
Patronaty