Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Drżenie rąk, jąkanie się, brak koncentracji, lekki paraliż ust, czy objawy te mają związek z nerwicą serca?

Witam! Jestem kobietą, mam 45 lat. Dwadzieścia lat temu lekarz stwierdził u mnie nerwicę serca. Moje częste objawy: drżenie rąk, jąkanie się, brak koncentracji, lekki paraliż ust. Dość często denerwuję się o błahostki (później płaczę). Nienawidzę się za... Witam! Jestem kobietą, mam 45 lat. Dwadzieścia lat temu lekarz stwierdził u mnie nerwicę serca. Moje częste objawy: drżenie rąk, jąkanie się, brak koncentracji, lekki paraliż ust. Dość często denerwuję się o błahostki (później płaczę). Nienawidzę się za to, że tak się zachowuję. Przyjmowałam lekarstwa jakiś czas... później jednak odstawiłam je, były za silne, po braniu ich chciało mi się strasznie spać. Musiałam je odstawić. Dalej nic się nie zmienia... Lekarz powiedział mi, że muszę mieć spokój, ale tak się nie da, kiedy ma się dzieci (wychowałam trzech synów) i pracuje zawodowo. Pozdrawiam S.J.
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Magdalena Parys
Lek. Magdalena Parys

Moja dziewczyna ma dziwne lęki. Jak jej pomóc?

Piszę, bo już nie wiem co robić - chodzi o moją dziewczynę. Od pewnego czasu zaczęła mieć dziwne lęki dotyczące swoich oczu - zaczęło się od tego, że pogłębiła się jej wada wzroku i od tego czasu ma napady paniki...

Piszę, bo już nie wiem co robić - chodzi o moją dziewczynę. Od pewnego czasu zaczęła mieć dziwne lęki dotyczące swoich oczu - zaczęło się od tego, że pogłębiła się jej wada wzroku i od tego czasu ma napady paniki, że chce sobie wydłubać oczy. Czasami już boję się żeby nie wpadła w jakiś trans i naprawdę tego nie zrobiła…

Już nie wiem co mam robić - ona nie chce iśc do lekarza, bo się boi, że trafi do szpitala itp. Proszę o pomoc:( Zaznaczę jeszcze, że miała już takie "ataki" kilka razy, ale po kilku dniach zawsze przechodziły - teraz trwa to już trochę dłużej i jest w coraz gorszym stanie.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Matka jest alkoholiczką, w ojcu nie mam oparcia. Kto mi może pomóc?

Witam! Mam 15 lat i wiele w życiu przeszłam. Odkąd pamiętam w moim domu było źle. Matka alkoholiczka, ojciec który ucieka od problemów. W domu miłości nie było i nie ma. Moja własna matka nie dała mi miłości, jak...

Witam! Mam 15 lat i wiele w życiu przeszłam. Odkąd pamiętam w moim domu było źle. Matka alkoholiczka, ojciec który ucieka od problemów. W domu miłości nie było i nie ma.

Moja własna matka nie dała mi miłości, jak byłam mała to zawsze wieczorem płakałam, że mamy koleżanek przychodzą po nie, całują… Ja tego nie miałam. Rok temu pewna dziewczyna zaczęła mi grozić. To był koszmar. Mam po tym uraz w psychice. Boje się, że ktoś może mieć coś do mnie, po prostu skrzywdzić. Cały czas towarzyszy mi lęk. Koszmar. Chciałabym mieć problemy jak zwykłe nastolatki, pierwsza miłość, jaką bluzkę kupić…

Mówiłam tacie o moich problemach, o tym, że mam stany lękowe, że jak sobie pomyślę o czymś miłym to zaraz mnie myśli nachodzą, tak jakbym nie mogła się cieszyć. Był wzywany do szkoły przez pedagoga, powiedział, że jak matka bedzie pić to da ją na przymusowe leczenie. Pani pedagog mówila o terapii, że chce, ale mój tato nic w tej sprawie nie robi. Nie mam w nim oparcia, zresztą w nikim nie mam.

Chcę pójść do psychologa szkolnego tylko boję się, że to nic nie da, albo uznają mnie za wariatkę. Chcę innego życia! Ale nie wiem co mam robić… Jak sie zachowywać żeby nikt nic do mnie nie miał, jak pozbyć się lęku? Bardzo proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy wymagam stałej pomocy psychologa?

Witam. Od dłuższego czasu wszystko i wszyscy wskazują na to że jestem beznadziejny i nie potrafie niczego doprowadzić skutecznie do końca. W tym roku kończę 18 lat, przede mną klasa maturalna, a ja nie potrafię się odnaleźć. Czuję się jakbym...

Witam. Od dłuższego czasu wszystko i wszyscy wskazują na to że jestem beznadziejny i nie potrafie niczego doprowadzić skutecznie do końca. W tym roku kończę 18 lat, przede mną klasa maturalna, a ja nie potrafię się odnaleźć. Czuję się jakbym miał 2 oblicza - pierwsze: niezaradny nastolatek na łasce rodziców, sztywniak - drugie: wagabunda bez zmartwień, biegle władający 3 językami, dusza towarzystwa.

W szkole i poza nię wszyscy się przyzwyczaili, że raz jestem taki, a raz taki, ale ja nie. Planuję od dłuższego czasu swoją przyszłość i chciałbym dopiąć swego. Aktualnie przebywam na bardzo długich wakacjach za granicą, gdzie miałem żyć bezstresowo i niczym się nie martwić - wcale tak nie jest. Dla rodziców i kolegów w szkole jestem prawie bohaterem - przemierzać w pojedynkę świat i dawać sobie z tym znakomicie radę? Sielanka. W rzeczywistości każdy głupi może ruszyć w świat i przy każdym problemie zapytać przechodniów o pomoc, angielski zna cały świat.

Brak mi motywacji, samozaparcia i skuteczności. Od roku w wolnym czasie realizuję swoje pasje w modelingu - to podniosło mnie na duchu przez ostatni rok. Ale od pewnego czasu widzę, że koledzy w brażny idą do przodu, ja stoję w miejscu. Mam wadę kręgosłupa i nawet nie potrafię zadbać o to, by się nie pogarszało. To tak jakby "póki chodzę i żyję może być".

Za 3 tygodnie czeka mnie powrót do Polski, w której nie ma mnie już prawie 3 miesiące. Problemy tylko czekają aż wrócę i załamię się pod nimi. Łapałem pierwszy lepszy samolot, żeby tylko wylecieć z kraju, rodzicom naopowiadałem cudów, że ze szkołą wszystko OK, a tak naprawdę w tym roku miałem najgorsze oceny w swoim życiu. Zawsze miałem nieco ponad 4,0 a teraz... sam dokładnie nie potrafię powiedzieć. Opuściłem szkołę zostawiając niepozaliczane przedmioty, jakimś cudem nauczyciele przymknęli oko.

Moja rodzina jest rodziną katolicką, a ja nabawiłem się takich problemów, że aż wstyd mi iść do spowiedzi, od 2 lat. Rodzice płacą mi za korepetycje z kilku przedmiotów i nie potrafię się sam sobie przyznać, że chodzę tam jedynie by odsiedzieć godzinę i iść do domu, a moi rodzice ciężko pracują, bym mógł chodzić na takie lekcje. Jestem egoistą, bo zawsze muszę mieć wszystko co najlepsze, ale nie potrafię nic dać z siebie żeby osiągnąć to, co chcę w życiu osiągnąć.

Podobno dorastałem zawsze szybciej psychicznie niż rówieśnicy - gdy oni cięli się żyletkami w gimnazjum, bo nie umieli rozwiązać swoich problemów, ja jakoś ogarniałem wszystko i było dobrze. Tym żyletkowiczom wszystko się układa i wydorośleli, a teraz takie problemy dotykają mnie. Nigdy nie myślałem o samobójstwie czy samookaleczaniu się, a od pewnego czasu czuję się nikomu niepotrzeby i zbędny.

Po ostatniej awarii samolotu, którą przeżyłem, myślałem, że dotrze do mnie w końcu, że życie się ma jedno i powinno się o nie dbać, tymczasem nic się nie zmieniło. Jak wspomniałem znam kilka języków, ale cały ten proces nauki mógl z pewnością przebiec szybciej przy odrobnie chęci. Odcinam się od starych znajomych, by przed nowymi maskować swoje wady.

Zanim wrócę do Polski zarwę tydzień szkoły i od pierwszego dnia moje problemy będą narastać. Zawsze trzymałem się zasad by nie pić alkoholu jak inni, na umór, i nie tracić czasu na głupie miłostki i amory. A jednak, byłem przez 8 miesięcy w cudownym związku, który skończył się dla mnie boleśnie i zacząłem zauważać, że jak dawniej byłem abstynentem to teraz coraz częściej na imprezach zdarza się, że to ja piję najwięcej.

Jak wspomniała mi stara koleżanka bardzo się zmienilem: z szaraka w przebojowego chłopaka, który może się pochwalić w towarzystwie wojażami po świecie i udziałem w sesjach zdjęciowych. Tak naprawdę wszystkie zdjęcia są ostro przerabiane, a końcowy efekt zapiera dech w piersiach. Gdy staję przed lustrem i widzę jak jest naprawdę myślę sobie, że to nie ma sensu. Bardzo bym prosił o jakieś wskazówki dotyczące mojego postępowania, bo ostatnio nie chce mi się wstawać z łóżka i myśleć o problemach.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jak przełamać swój lęk i strach przed światem i ludźmi?

Jestem kobietą, mam 22 lata. Od 8 lat choruję na nerwicę serca i nerwicę lękową. Niestety ze względu na późne rozpoczęcie terapii u psychoterapeuty boję się, że nerwica zniszczy moje życie, że przegrałam z nią walkę. Moja nerwica ma podłoże...

Jestem kobietą, mam 22 lata. Od 8 lat choruję na nerwicę serca i nerwicę lękową. Niestety ze względu na późne rozpoczęcie terapii u psychoterapeuty boję się, że nerwica zniszczy moje życie, że przegrałam z nią walkę. Moja nerwica ma podłoże w tym, co się dzieje w moim domu. Mój ojciec jest alkoholikiem od ponad 20 lat. Nie pracuje. Jest agresywny. Przez wiele lat jego rodzice i cała rodzina ukrywała ten fakt, wszyscy udawali, że nic się nie dzieje. Nikt nie próbował niczego zmienić. Ja nie mieszkam z rodzicami tylko z dziadkami, rodzicami mojego ojca, a mama mieszka z tym potworem (mieszkamy w jednym podwórku, ale dwóch budynkach). Ciężko pracuje, a on dodatkowo wyciąga pieniądze od niej i od swoich rodziców, wynosi rzeczy z domu. Od dziecka miałam tego dość, w szkole dzieci śmiały się, że jestem dzieckiem alkoholika. Dziadkowie do dziś nie widzą problemu, to jest ich synek, na wszystko mu dają pieniądze, płacą za niego rachunki. On nie przyznaje się do tego, że jest alkoholikiem. Wypiera się, albo mówi, że pije przeze mnie i przez mamę. Ja tłumiłam w sobie wszystkie emocje od kiedy pamiętam, bo nie wolno mi się było odzywać. Ta frustracja i wyśmiewanie się ze mnie sprawiły, że zamknęłam się w sobie. Jest też coś o czym nikt w rodzinie nie wie (przecież nikt by nie uwierzył dziecku alkoholika) - gdy byłam mała molestował mnie mój kuzyn. Gdy go widzę lub słyszę rzygać mi się chce. Nienawidzę go. Brzydzę się nim. Dodatkowo 4 lata temu rodzina (duża,wielopokoleniowa) wyżyła się na mnie - nie wiem za co - nikt nie odzywa się do mnie przez 2 lata (z wyjątkiem mamy i dziadków). Byłam traktowana jak pies, a nawet gorzej. To wszystko sprawiło, że przelała się we mnie czara goryczy. Miałam ataki paniki, cierpiałam na bezsenność, kłopoty z sercem. W styczniu tego roku dostałam ataku nerwicy jakiego jeszcze nigdy nie miałam - nie mogłam nic jeść przez 4 dni. To było tak jakby mój organizm chciał się zagłodzić. Chciałabym iść do pracy, zacząć wychodzić z domu, ale bardzo boję się ludzi i tych wszystkich stresowych sytuacji, które mogą mnie spotkać. Boję się, że dostanę ataku nerwicy (kłopoty z oddychaniem i duszność). Bardzo bym chciała zmienić siebie i swoje życie, wyjść do ludzi, zacząć funkcjonować normalnie jak moi rówieśnicy, ale blokada w głowie nie pozwala mi zrobić kroku naprzód. Nie mam znajomych, jestem bezrobotna. Całymi dniami siedzę w domu - czuję że się zagubiłam, nie wiem co ze sobą zrobić. Boję się świata, ludzi  - czasem myślę że jestem niedzisiejsza. Mam obawy, że jak podejmę pracę to będzie atak nerwicy lub podły szef lub wyśmiewający się ze mnie współpracownicy. Co zrobić, żeby zlikwidować tą blokadę przed tym co mnie otacza i czeka? Muszę kiedyś iść do pracy, ale nie wiem czy dam radę. Ciągle się dołuję, nie widzę u siebie żadnych zalet. Choć słyszę czasem od kogoś, że jestem ładna, patrząc w lustro widzę brzydką, głupią, bezwartościową osobę. Nie byłam u psychiatry i nie biorę żadnych leków. Nie wiem, być może powinnam. Czy takie leki nie sprawią, że będę się dziwnie zachowywać lub się uzależnię?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Choruję na schizofrenię paranoidalną. Czy to się da wyleczyć?

Witam. Jestem mężczyzną i mam 26. Choruję na schizofrenię paranoidalną. Mój problem polega na tym, że mam uczucie pustki w głowie, mam problemy w relacjach interpersonalnych i izoluję się od ludzi. Najbardziej jednak przeszkadza mi ta pustka w głowie. Po...

Witam. Jestem mężczyzną i mam 26. Choruję na schizofrenię paranoidalną. Mój problem polega na tym, że mam uczucie pustki w głowie, mam problemy w relacjach interpersonalnych i izoluję się od ludzi. Najbardziej jednak przeszkadza mi ta pustka w głowie. Po prostu tak jakby brak myśli. Czuję się jakbym był mało inteligentną osobą. Jak jestem w towarzystwie to nie wiem o czym mam rozmawiać i co mówić. Bardzo ciężko mi z tym żyć. Bardzo proszę o radę.

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Czy dla własnego zdrowia psychicznego powinienem rzucić pracę w wojsku?

Mam 29 lat, jestem żołnierzem. Rozwaliło mi się w życiu w 2007 roku, kiedy odeszła dziewczyna. Teraz chce sądownie zabrać dziecko do Anglii, w międzyczasie, chcąc pozbyć się mnie ze swojego życia, oskarżyła o gwałt (którego nie było), a mój...

Mam 29 lat, jestem żołnierzem. Rozwaliło mi się w życiu w 2007 roku, kiedy odeszła dziewczyna. Teraz chce sądownie zabrać dziecko do Anglii, w międzyczasie, chcąc pozbyć się mnie ze swojego życia, oskarżyła o gwałt (którego nie było), a mój rodzony brat, w porozumieniu z nią, oddał jej nasze wspólne dziecko, które mieszkało do 2009 ze mną.

Nie potrafię ufać ludziom i wszędzie węszę spisek przeciwko mnie. No i jestem DDA. W dzieciństwie brak czułości, zrozumienia, rozmów, byłem bity, widziałem jak bito matkę i braci itd. Moje pytanie brzmi: czy praca w wojsku jest na tyle obciążająca, że powinienem ją rzucić dla zdrowia psychicznego, czy może zacząć jakieś leczenie?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy normalną rzeczą są ciągłe ataki płaczu na skutek czasowego rozstania z bliską osobą?

Mam 26 lat. Zawsze potrzebuję mieć przy sobie osobę, która jest dla mnie pewnego rodzaju oparciem - wtedy wszystko jest ok. Gdy jednak przychodzi moment rozstania nie potrafię sama funkcjonować. Wszystko wtedy przybiera szare kolory i nic mi się nie...

Mam 26 lat. Zawsze potrzebuję mieć przy sobie osobę, która jest dla mnie pewnego rodzaju oparciem - wtedy wszystko jest ok. Gdy jednak przychodzi moment rozstania nie potrafię sama funkcjonować. Wszystko wtedy przybiera szare kolory i nic mi się nie chce, wręcz tracę sens życia.

Niestety znów zbliża się taka sytuacja - mój mąż wkrótce ma wyjechać do Afganistanu na ponad półroczną misję. Ja już teraz na myśl o tym nie potrafię normalnie funkcjonować i nachodzą mnie ataki płaczu. Zostanę sama w pustym mieszkaniu dodatkowo bez bliskich osób w pobliżu. Wiem, że inni ludzie znoszą takie sytuacje normalnie. Ja jednak nie wyobrażam sobie tego i wiem, że całymi dniami będę tylko płakać.

Miałam już takie sytuacje w życiu i wiem, że nie potrafię nad tym panować. Mimo iż czasami (np. wieczorami) potrafi być lepiej i te okropne czarne chmury gdzieś odchodzą, to jednak budzę się rano i wszystko znów powraca: mam okropny humor i zaczynam płakać. Nie potrafię tego wszystkiego dokładnie opisać słowami... Inne osoby zazwyczaj mnie nie rozumieją w tej sytuacji. Chciałabym wiedzieć dlaczego tak reaguję i umieć sobie radzić w takich sytuacjach.

Czy to jakaś nerwica, histeria albo stany depresyjne? Nie wiem czy to może mieć wpływ na moją sytuację, ale na koniec dodam, że moja matka urodziła mnie w wieku 47 lat i ponoć przez całą ciążę płakała, gdyż lekarz powiedział jej, że albo ona, albo dziecko umrze. Miała usunąć ciążę, lecz w ostatniej chwili zrezygnowała i zaryzykowała.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Moja partnerka ma borderline. Jak stworzyć z nią szczęśliwy związek?

Od początku zaistniało między nami coś niezwykłego. Miał być związek do końca życia (jesteśmy w wieku ok. 40 lat). Jednak wszystko zaczęło się sypać. Nie jestem psychologiem, ale po długich poszukiwaniach wyjaśnienia, dochodzę do wniosku, że moja partnerka może...

Od początku zaistniało między nami coś niezwykłego. Miał być związek do końca życia (jesteśmy w wieku ok. 40 lat). Jednak wszystko zaczęło się sypać. Nie jestem psychologiem, ale po długich poszukiwaniach wyjaśnienia, dochodzę do wniosku, że moja partnerka może mieć zaburzenie borderline. Bardzo ją kocham, ale jej zachowanie, ucieczki, agresja to bardzo trudne wyzwanie. Jak postępować z taką osobą będąc z nią w związku? Dziękuję za odpowiedź. Sat

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy to lęk paniczny?

Mam 33 lata, jestem kobietą. 3 tygodnie temu, w nocy, zdarzył mi się atak bólu w klatce piersiowej, któremu towarzyszył lęk i uczucie duszenia się, po czym od następnego dnia miałam przez trzy dni uczucie beznadziejności, smutku i bezsensu...

Mam 33 lata, jestem kobietą. 3 tygodnie temu, w nocy, zdarzył mi się atak bólu w klatce piersiowej, któremu towarzyszył lęk i uczucie duszenia się, po czym od następnego dnia miałam przez trzy dni uczucie beznadziejności, smutku i bezsensu życia. Temu wszystkiemu towarzyszył ciągły smutek i płacz z byle powodu. To wszystko już się skończyło, ale ciągle towarzyszy mi lęk, że to znowu wróci. Proszę odpowiedzieć: czy to napad lęku czy coś innego? Dziękuję.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Nie wiem co mi jest. Skąd biorą się wszystkie moje lęki?

Witam, byłabym wdzięczna za odpowiedź na moje pytanie. Zacznę od tego, że mam 25 lat, ostatnio skończyłam studia i obroniłam tytuł magistra, pracy nie mam, bo boję się, że w żadnej sobie nie poradzę. Moje problemy zaczęły się tak naprawdę...

Witam, byłabym wdzięczna za odpowiedź na moje pytanie. Zacznę od tego, że mam 25 lat, ostatnio skończyłam studia i obroniłam tytuł magistra, pracy nie mam, bo boję się, że w żadnej sobie nie poradzę.

Moje problemy zaczęły się tak naprawdę od technikum, kiedy to będąc na środku klasy nauczycielka zadała mi pytanie czy nie mam zaburzeń nerwicowych, bo jestem roztrzepana. Od tego czasu zaczęłam zwracać uwagę na bicie swojego serca i ono zawsze biło szybciej niż przed tą sytuacją, ale jakoś skończyłam technikum, tyle, że te słowa w mojej głowie są do dzisiaj - mam różne lęki przed ludźmi, przed jazdą samochodem, boję się zasypiać bez zgaszonej lampki i boję się wyjść za mąż… Nie wiem czemu mnie to spotyka, strasznie uniemożliwia to sprawne funkcjonowanie i bycie niezależnym, nie można się normalnie rozwijać.

Boję się, że jakbym się zdecydowała na jakąś terapię, to że lekarz da błędną diagnozę - tyle się teraz słyszy, że lekarze leczą nie to, na co pacjent cierpi… Jak sobie pomóc? Proszę o odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Dlaczego boję się dużych przestrzeni i skupisk ludzi?

Od jakiegoś czasu mam dziwne stany, czuje się bardzo przybita, mam 1,5 roczne dziecko - nie czerpię żadnej przyjemności z wychowywania córki, nie pracuję, jestem tym faktem bardzo zfrustrowana. Mieszkam za granicą i mam kłopoty z dogadaniem się. Mało...

Od jakiegoś czasu mam dziwne stany, czuje się bardzo przybita, mam 1,5 roczne dziecko - nie czerpię żadnej przyjemności z wychowywania córki, nie pracuję, jestem tym faktem bardzo zfrustrowana.

Mieszkam za granicą i mam kłopoty z dogadaniem się. Mało tego - nigdy nie bałam się dużych skupisk ludzi, a od pół roku chyba coś mi się stało, bo kiedy wchodzę do marketu czy sklepu albo kościoła gdzie pomieszczenie jest ogromne i jest dużo ludzi zaczynam mieć straszne lęki, serce mi kołacze jak oszalałe, pocę się okropnie i nagle łapie mnie takie spięcie, że czuję się jakbym miała mózg w imadle. Całe mięśnie mam strasznie spięte, a mimo to nogi stają się waciane, robi mi się bardzo gorąco, zaczynam drżeć i myślę jedynie o tym, żeby uciec, jak najszybciej potrzebuję powietrza. Na ten stan złożyło się jeszcze wiele wcześniejszych lat ciężkiego życia - to wiem na pewno.

Czy to co mam jest wyleczalne? Co to jest? Czy rzeczywiście nerwica lękowa? Od czego mam zacząć? Chcę być dobrą matką, żoną i nie bać się ludzi - przecież byłam niesłychanie towarzyska, a teraz mam problem nawet z zasypianiem.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy ja przeżywam manię?

Witam. Nie wiem czy to dobra strona do pisania akurat o chorobie dwubiegunowej, ale wchodzi raczej to w kategorię depresji. Mam 26 lat. Od kilku lat leczę się psychiatrycznie, miałam nawet kilka pobytów w szpitalu podczas których diagnozowano depresję i...

Witam. Nie wiem czy to dobra strona do pisania akurat o chorobie dwubiegunowej, ale wchodzi raczej to w kategorię depresji. Mam 26 lat. Od kilku lat leczę się psychiatrycznie, miałam nawet kilka pobytów w szpitalu podczas których diagnozowano depresję i zaburzenia osobowośći - dokładnie osobowość chwiejną emocjonalnie.

Obecny lekarz obserwuje mnie pod kątem właśnie choroby dwubiegunowej, a nawet napomkął coś o schizoafektywnośći. Ja sama z resztą, z biegiem czasu, zaobserwowałam dwojakość swojego zaburzenia, a mianowicie, że depresja przychodzi zawsze po okresach mniejszego lub większego pobudzenia, bo takie okresy miewam i wyglądają one różne - jest nadmierna aktywność fizyczna czasami, ale bardzo często przeżywam okresy "twórczośći", kiedy to bez reszty poświęcam czas pisaniu jakiś powieśći, wierszy czy też pamiętników (mam poczucie misji, że jestem artystką i muszę tworzyć) i jest to na tyle absorbujące zajęcie, że spędza mi sen z powiek. Kiedy okres pobudzenia mija dostrzegam absurdalność swoich poczynań.

W okresach takiego pobudzenia mam zaburzenia snu, czasami wystarczy kilka godzin snu, czasami nie śpię w ogóle. Jestem wtedy drażliwa, szukam zaczepki, powoduję kłótnie. Przeżywam uczucia błogości i miłości do ludzi aż do momentu kiedy węsze spiski wszystkich ludzi w stosunku do mojej osoby, przez co niejednokrotnie traciłam pracę. Zdarzało mi się być na tyle agresywną, że np. w szpitalu stosowano unieruchomienie poprzez pasy. Kilkakrotnie zdażyło mi się słyszeć głosy i mieć omamy różnego rodzaju. Natomiast teorie spisków toważyszą mi bardzo często przez co nie mogę być regularnie aktywna zawodowo. Wspomnę też, że takie okresy utrzymują się u mnie obecnie niedługo, około 2 tygodni, ale nieleczone mogą trwać długo - najdłuższy okres jaki odnotowałam trwał rok czasu. Po okresie pobudzenia następuje klasyczna depresja, nie ominęły mnie też próby samobójcze. Obecnie jestem na stabilizatorze nastroju i widzę efekt.

Wiem, że do słusznej diagnozy potrzeba cierpliwości, dziwi mnie jednak, że po 4 pobytach w szpitalu (w tym jednym trawjącym 8 tygodni) lekarze nie bali pod uwagę możliwości takiego zaburzenia. Choroba dwubiegunowa występuje w mojej rodzinie, chorowała już nie żyjąca mama i choruje rodzona siostra (ma ChAD i borderline). Mam pełne zaufanie do swojego lekarza, ale jestem ciekawa opinii innych specjalistów. Będe wdzięczna za odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Mam myśli samobójcze po filmie "Avatar". Jak temu zaradzić?

Mam 17 lat. Niektórym może wydawać się to śmieszne, ale po obejrzeniu filmu "Avatar" mam myśli samobójcze. Życie straciło dla mnie sens - mamy pewien system życia: rodzimy się, następnie chodzimy do szkoły, potem pracujemy i na końcu...

Mam 17 lat. Niektórym może wydawać się to śmieszne, ale po obejrzeniu filmu "Avatar" mam myśli samobójcze. Życie straciło dla mnie sens - mamy pewien system życia: rodzimy się, następnie chodzimy do szkoły, potem pracujemy i na końcu umieramy - nasz świat wydaje się nudny w przeciwieństwie z tego co był w filmie. Proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czuję, jakby ktoś robił sobie ze mnie żarty - jak sobie pomóc?

Po pierwsze Dzień dobry. Od 8 miesięcy leczę się psychiatrycznie. Moje dolegliwości zaczęly się 4 lata temu po śmierci babci, z którą byłam blisko związana. W 2006r. miałam wrażenie, że ciagle jestem obserwowana,z czasem zdarzalo mi slyszeć rozmowy zza drzwi....

Po pierwsze Dzień dobry. Od 8 miesięcy leczę się psychiatrycznie. Moje dolegliwości zaczęly się 4 lata temu po śmierci babci, z którą byłam blisko związana. W 2006r. miałam wrażenie, że ciagle jestem obserwowana,z czasem zdarzalo mi slyszeć rozmowy zza drzwi. Trwalo to koło 2 miesięcy. Później gdy skonczylam już 14 lat, grajac z przyjacielem w piłkę usłyszałam glos jego mamy. Poinformowałam kolegę, że czas żeby wracał do domu, bo mama się niepokoi. Nastepnego dnia tata powiedział mi, mama mojego przyjaciela poprzedniej nocy zgineła w wypadku. To było jak zły sen. Koszmar, z którego chciałam się obudzić. Od tego czasu zmieniłam znajomych szkołe i tok myślenia. Pewna, że świat pozagrobowy istnieje, zaczęłam bardziej docenić słowa kapłana i zmobilizować się do czytania Biblii. Ale nie w tym rzecz. Od 8 miesięcy znów się zaczeło. Na lekcji zaczeła boleć mnie głowa, ekran w telewizorze całkowicie się zamazał, a z radia usłyszałam glosy,które mówily że jestem złym czlowiekiem. Wybiegłam z klasy. Wszystko wróciło. Zaczęłam wychodzić z domu niepamietając co robiłam, obrażałam ludzi, a w rzeczywistości myslalam, że powiedziałam do Nich cos miłego. Straciłam przyjacioł, bo wiedziałam, że chcą mi zrobić krzywdę. Przestałam wychodzić z domu. Cały czas czułam obecność kogoś obok. Glosy, które słyszałam, początkowo z czegoś, a pózniej już z wnetrza głowy, wyprowadzały mnie z rownowagi. Zawalilam szkołę. I trafiłam do kliniki psychiatrii. Na oddział z dziećmi i młodzieżą. Po 2 miesiącach obserwacji stwierdzili u mnie schizofrenię. Kompletnie oszołomiona nie mogłam pojąć jakim cudem ktoś kto ledwo mnie zna potrafi z taka łatwością powiedzieć, że jestem chora psychicznie. Wariatka... Dostosowali mi leki. Zapisali na terapię. I wypisali. A teraz każą samej sobie radzić. Pytanie tylko jak ? Rodzina jest bez silna, a ja sama czuję się jakby ktoś robil sobie ze mnie żarty. Bawił sie moimi myślami i skazał na wieczne potępienie. Teraz mówią o mnie wszyscy, nazywają brzydkimi slowami a ja sama mam za złe Bogu, że do tego doprowadził. Nie mam już nikogo kto mógłby mi pomóc. Sama nie wiem jak sobie z tym radzić. Szukam pomocy gdzie się da. Nie wierzę w to, że jestem chora, ale skoro tak jest, to chce się z tym mierzyć. Choćby samej. Uzi.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

To depresja, czy może jednak jestem nie za bardzo normalna?

Witam. Jestem kobietą, mam 26 lat. Piszę, bo naprawdę zaczynam się zastanawiać czy jestem nienormalna. Nie wiem od czego zacząć więc najlepiej od początku. Niby od początku, ale może być trochę chaosu w tym jak będę to pisać (zresztą tak...

Witam. Jestem kobietą, mam 26 lat. Piszę, bo naprawdę zaczynam się zastanawiać czy jestem nienormalna. Nie wiem od czego zacząć więc najlepiej od początku. Niby od początku, ale może być trochę chaosu w tym jak będę to pisać (zresztą tak jak w moim życiu).

No więc zacznę od tego, że majac 13 lat zginęła w wypadku moja siostra. Nie wiem czy to miało jakiś wpływ na to jaka dziś jestem, ale nie otrzymaliśmy wtedy z moim rodzeństwem (2 braci) żadnej pomocy psychologicznej. Musieliśmy sobie jakoś sami z tą sytuacją poradzić. Rodzice sami pewnie nie radzili sobie z tym, więc tym bardziej nie potrafili nam pomóc. W wieku dorostania (ok.17 lat) przechodziłam ciężki okres w moim życiu, nie potrafiłam sobie poradzić z życiem, często miałam myśli samobójcze. Powstrzymywała mnie myśl, że skoro mama straciła już córkę, to jak straci jeszcze mnie, to już w ogóle się załamie. Ledwo skończyłam liceum. Poźniej miałam lepszy okres.

Teraz rozpadło się moje małżeństwo (2,5 roku) i znow jest źle. Mąż uważa, że to wszystko moja wina, bo czuł się sam w moim domu, a ja widziałam tylko moich rodzicow. Dodam tylko, że to on codziennie do swojej matki po pracy jeździł i mówił jej o naszych sprawach. Moja mama do dzisiaj nie wie jakie mieliśmy problemy. A mąż potrafił mnie zdołować jak był zły na coś, że jestem beznadziejna itd. Czuję się fatalnie sama ze sobą. Mam takie dni, że mam myśli samobójcze. W zeszłym roku już nawet trzymałam garść ojca tabletek na serce, ale w ostatniej chwili wszedł mój brat i stchórzyłam.

Mój mąż stwierdził, że jak mam problemy sama ze soba to mam iść do psychologa. Mam takie dni, że mam takie stany lękowe, że wszystkiego się boję. Nie podejmuję żadnych działań z obawy przed porażką albo przed tym, że coś mi się stanie. Kiedy mój brat dostał w zeszłym roku telefon z pogróżkami od kolegi to dostałam takiego napadu lęku w nocy, że płakałam, że ktoś wejdzie w nocy przez okno i nas pozabija. Płakałam prawie całą noc i obudziłam męża - kazałam mu iść ze mną do lazienki, bo się bałam, że za drzwiami leży martwy brat. Takiej paniki i lęku jak wtedy jeszcze nie doświadczyłam.

Ale miałam też odwrotną sytuację: jak odszedł mój mąż to po miesiącu rozpaczy i płaczu, chyba w desperacji, poznałam przez internet chłopaka i po 10 dniach znajomości z netu i tel, pojechałam na drugi koniec Polski. I się nie bałam, a z natury boję się wszystkiego, a do takich spraw podchodzę bardzo sceptycznie. Nigdy wcześniej nie odważyłabym się na taki krok. Czytalam ostatnio o trochę o depresji, każdy pisze, że najgorzej ma rano, nie ma siły wstać, a wieczorem humor się polepsza. Ja mam na odwrót. Rano wstaję i myślę: ten dzień będzie lepszy, ale z każdą godziną czuję się coraz bardziej beznadziejnie. Ale dodam, że tak nie jest codziennie. Miewam też dni, kiedy czuję się ładna, wartościowa, mądra, ale tych dni jest coraz mniej.

Na ogół czuję się beznadziejnie. Ostatnio miałam bardzo fajną propozycję pracy (dodam, że chciałabym zmienić pracę na lepszą), ale nie złożyłam papierów, bo uznałam, że napewno sobie nie poradzę, bo nic mi się nie udaje. To przekonanie jest we mnie tak głęboko zakorzenione, że nie potrafię tego zmienić. Do dużego miasta też samochodem nie pojedę, bo paraliżuje mnie strach, że na pewno spowoduję wypadek, bo jestem głupia i nie dam rady. Swojego zdania też nie wypowiem, bo jakoś nie mam swojego zdania, a jak już na jakiś temat mam zdanie, to boję się, że mnie ktoś wyśmieje. Mam też bóle mięśni, rzadko bóle głowy, choć też się zdarzają.

Najgorsze problemy mam z tym, że sama nie wiem czego chcę. Jednego dnia chcę spróbować z mężem jeszcze raz poukładać to wszystko na nowo, ale drugiego nie chcę, bo wiem, że w złości znowu może mnie dołować. A wtedy czuję się beznadziejnie i stoję w miejscu. Ale tak sobie myślę, że jego już nie ma 5 miesięcy, a ja nadal się czuję beznadziejna, tak naprawdę całe życie się tak czułam, a teraz obwiniam męża - tu widzę rolę mojego taty, który zawsze uważał, że on wszystko robi najlepiej, a my nic nie potrafimy. Do dziś tak jest. Pamiętam, że nawet choinki nie mogliśmy ubierać, bo on to zrobi lepiej. A dziś mój brat nadużywa alkoholu, ja nie mam chęci i motywacji do życia. Nie wiem co dalej robić. Niby żyję, wstaję co dzień, uśmiecham się do ludzi, udaję, że wszystko ze mna OK, a jak jestem sama to często płacze do poduszki. Często bywam rozdrażniona i potrafię być złośliwa dla najbliższych. A może tylko się nad sobą użalam zamiast się wziąć w garść? Może mówię, że nie potrafię, a tak naprawdę mi się nie chce? Nie wiem.

Niby chcę się zapisać do psychologa albo do psychiatry, ale się wstydzę, że jak mu opowiem to wszystko to mnie wyśmieje albo powie, że jestem nienormalna. Brak mi odwagi i zwlekam jak ze wszystkim. I tak mi mija życie. Na użalaniu się nad sobą.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jak pokonać własne lęki i odnaleźć w sobie motywację?

Witam! Mam na imię Marta i mam 17 lat. Od 4 lat zmagam się z lękami napadowymi. Moje objawy polegają na uczuciu dławienia, ściskaniu w gardle oraz ucisku w klatce piersiowej, a lęk dotyczy tego iż boję się, że przestanę...

Witam! Mam na imię Marta i mam 17 lat. Od 4 lat zmagam się z lękami napadowymi. Moje objawy polegają na uczuciu dławienia, ściskaniu w gardle oraz ucisku w klatce piersiowej, a lęk dotyczy tego iż boję się, że przestanę oddychać.

Lęk występuje głównie podczas jazdy samochodem i środkami komunikacji miejskiej, a także przy przechodzeniu przez kładkę oraz w szkole. Zauważyłam, że jeżeli lęk wystąpi np. w sali 30 w szkole tzn., że zawsze musi się tam pojawić (w ten sposób właśnie myślę). Wybiegam myślami znacznie naprzód co sama wiem - nie jest dobre.

Korzystam z pomocy psychologa i psychiatry. Na początku efekty były widoczne, ale od jakiegoś czasu zaczęło brakować mi chęci do walki z moim zaburzeniem. Bardzo proszę o radę jak odnaleźć w sobie motywację i zacząć pokonywać swoje słabości.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy to nerwica, czy to depresja?

Witam, jestem kobietą w wieku 34 lat. Od pół roku przebywam w Anglii i od ok. 5 miesięcy zaczęły się u mnie dziwne objawy: powolny zanik apetytu, drżenie mięśni nóg jakby ziemia się trzęsła, osłabienie, brak energii, słabe nogi, ciągłe...

Witam, jestem kobietą w wieku 34 lat. Od pół roku przebywam w Anglii i od ok. 5 miesięcy zaczęły się u mnie dziwne objawy: powolny zanik apetytu, drżenie mięśni nóg jakby ziemia się trzęsła, osłabienie, brak energii, słabe nogi, ciągłe uczucie zawrotu głowy, jak chodzę - jakby lekkie zaburzenia równowagi, szybkie męczenie się, kołatanie serca, czasami uczucie jakby nie było serca, ból w łopatce z lewej strony, ciągłe zmęczenie. Ciągle się denerwuję, a nawet jak jestem spokojna to czuję jakieś drżenie w środku i niepokój.

Byłam u tutejszych lekarzy i mialam robione wyniki krwi - są dobre. Proszę o odpowiedź: czym to może być spowodowane i do jakiego lekarza powinnam się udać? Jakie badania jeszcze zrobić?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Mam nerwicę ruchową - czy można się z niej wyleczyć?

W momencie jak się zdenerwuję czy ucieszę z czegokolwiek pojawiają się tiki głową, rękoma lub nogami.
odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Agorafobia a podróże - czy lęk pojawi się u mnie, kiedy będę za granicą?

Witam, od jakiegoś dłuższego czasu mam agorafobię. Z tego co można przeczytać na różnych forach, na przykład takich jak to, o objawach które towarzyszą ludziom przy tej chorobie, to można powiedzieć że "moja" fobia jest raczej lekka. Otóż objawia...

Witam, od jakiegoś dłuższego czasu mam agorafobię. Z tego co można przeczytać na różnych forach, na przykład takich jak to, o objawach które towarzyszą ludziom przy tej chorobie, to można powiedzieć że "moja" fobia jest raczej lekka. Otóż objawia się ona tylko w jednym specjalnym przypadku - przy przebywaniu na dużych otwartych przestrzeniach.

Nigdy nie miałem problemów z jazdą w autobusie, przebywaniem w tłumie, a czytałem, że to są także objawy agorafobii. Tak samo nigdy nie miałem problemów z podróżowaniem i znacznym oddalaniem się od domu, jednak no właśnie, bo o to się rozchodzi, ponad pół roku temu kiedy myślałem o mojej planowanej podróży do Kanady, "przyszło mi do głowy" lub może lepiej powiedzieć, że pojawiła się w mojej głowie myśl, że nie wiem czy dam radę tak daleko pojechać itd. Dodatkowo - co prawdopodobnie wzmocniło mój niepokój - naczytałem się, że taki lęk przed dalekimi podróżami jest także przejawem agorafobii i osoby z agorafobią mogą czuć lęk przed tym.

Akurat w tamtym czasie nie brałem żadnych leków, miałem wówczas również taką lekką zimową depresję. Teraz biorę lek z grupy SSRI, która pomogła mi na właśnie te duże przestrzenie, teraz nie mam z tym większym problemów. Jednak nie mając możliwości sprawdzenia, jak sprawa wyglądałaby przy dalekim wyjeździe, samemu lub z kimś, nie mam pewności, a raczej nie mam zielonego pojęcia czy byłoby to w ogóle możliwe. Dziwi mnie tylko skąd taka myśl pojawiła się wtedy tak nagle w mojej głowie i dlaczego tak się stało.

Od tamtego czasu czuję niepokój i obawy przed tym, że nie dam rady tam przebywać (taka podróż do Kanady od zawsze była moim największym marzeniem). Od tego czasu, kiedy ta nieszczęsna myśl się pojawiła, minęło pół roku i od tamtego czasu dużo o tym myślałem. Ostatnio, nie wiem dlaczego, nie mogę przestać o tym myśleć co także wydaję mi się dość dziwne, te myśli bardzo mi przeszkadzają i zakłócają troszkę normalne funkcjonowanie. Jedną z moich obaw jest to, że leki mimo, iż działają na inne objawy mojej choroby tutaj nie pomogą.

Dlatego piszę, aby się dowiedzieć paru rzeczy i być może uzyskać jakiekolwiek odpowiedzi a co za tym idzie trochę się uspokoić, otóż: jeśli nigdy nie występował u mnie taki objaw agorafobii jak lęk przed oddalaniem się od domu czy podróżowaniem to czy możliwe jest, że pojawił się on w momencie kiedy nawet nie przebywałem z dala od domu razem z tymi myślami czy to po prostu przez ten chwilowy kryzys, który wówczas miałem, a teraz nie mogąc sprawdzić tego czy wszystko byłoby OK, po prostu wmawiam sobie, że lęk pojawi się u mnie kiedy będę za granicą? A jeśli wmawiam to sobie to czy możliwe jest przy agorafobii, żeby sobie wmówić jakąś rzecz tak, żeby naprawdę się pojawiła?

I jeszcze jedno - czy możliwe jest, że objaw jakiejś fobii pojawia się dopiero po jakimś czasie i z niczego, tak jak byłoby to w moim przypadku? Taka jakby zamiana objawów? Z czego może wynikać to nagłe pojawienie się tych ostatnich myśli z niepokojem, które nie dają mi spokoju i jak można się tego pozbyć, bo wszystkiego próbowałem? Najlepiej byłoby pojechać gdzieś i sprawdzić na własnej skórze, ale na razie nie mam niestety możliwości, a przez kilka miesięcy, jeśli te myśli nie ustąpią to zwariuję chyba. Proszę o pomoc :) PS. Dodam jeszcze, że jeździłem daleko za granicę w czasie kiedy nie przyjmowałem żadnych tabletek, a miałem za to nasilony ten objaw agorafobii o którym wspominałem. Teraz biorę tabletki, przebywanie na dużych, otwartych przestrzeniach nie jest dla mnie problemem z kolei zacząłem się obawiać czegoś czego nie obawiałem się wcześniej, dziwne i irytujące…

I jeszcze jedna uwaga, która może być cenna, to fakt, że mniej obawiam się podróży np. gdzieś po Europie, niż wyjazdu za ocean. Jednak z tego co czytałem osoby, u których ten przejaw choroby występuje, boją się nawet kilkunastu kilometrowego wyjazdu, a odległość nie gra u nich większej roli (może to nie prawda, ale tak wydedukowałem z wypowiedzi kilku osób). U mnie jest inaczej, więc może jest nadzieja, że jednak ten objaw mnie nie dotyczy albo przy lekach mi nie przeszkodzi w spełnieniu marzeń? Bardzo dziękuje z góry i proszę o pomoc gdyż sprawa jest dla mnie arcyważna! Pozdrawiam.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży
Patronaty