Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Problem w nawiązywaniu i podtrzymywaniu kontaktów społecznych

Witam serdecznie! Mam 20 lat i jestem studentem zmagającym się z dziwnym problemem. Zaczęło się od tego, że w poprzednie wakacje (rok temu) dość dużo czasu spędzałem przy komputerze (głównie grając w gry). Byłem osobą niesłychanie przyjazną i towarzyską. Potrafiłem...

Witam serdecznie! Mam 20 lat i jestem studentem zmagającym się z dziwnym problemem. Zaczęło się od tego, że w poprzednie wakacje (rok temu) dość dużo czasu spędzałem przy komputerze (głównie grając w gry). Byłem osobą niesłychanie przyjazną i towarzyską. Potrafiłem rozmawiać z ludźmi nawet o sprawach, o których tak naprawdę nie miałem pojęcia. Przez jeden rok w szkole średniej pełniłem nawet funkcję przewodniczącego szkoły (dość duża szkoła - 800 uczniów). Pewnego dnia poczułem ból zatok (najintensywniej odczuwałem go wtedy, kiedy kładłem się spać - próbując usnąć). Po pewnym czasie zdecydowałem wybrać się z tym problemem do specjalisty. Ten po zbadaniu mnie stwierdził, że nie widzi, aby coś zalegało w moich zatokach. Spytał się, czy nie jestem czasem przemęczony. Nie odczuwałem wtedy przemęczenia, miałem jedynie obniżony nastrój, czyli charakterystyczny dla mnie stan dla każdej przebywanej choroby. Lekarz zdecydował się przepisać mi standardowe leki na tego typu dolegliwości. Używałem ich przez kilka dni, ale potem objawy same ustąpiły.

Po jakimś czasie zauważyłem, że w trakcie już roku szkolnego co jakiś czas, najczęściej podczas lekcji robiło mi się duszno lub kręciło mi się w głowie. Zmagając się z tymi dolegliwościami, jakoś tak mniej uwagi przykładałem do nawiązywania znajomości, rozmów z przyjaciółmi, po prostu sprawy te zeszły na drugi plan. Pomyślałem więc wtedy, że to może przez to, że zbyt dużo czasu poświęcam na gry wideo i wtedy (były to już okolice nowego roku) przyjąłem postanowienie noworoczne - nigdy więcej gier komputerowych. I tak też konsekwentnie do tego dążyłem. Na początku miałem problem (tak sądzę) natury depresyjnej (nic mi się nie chciało, nie miałem ochoty na nic), ale jakoś udało mi się z czasem go przezwyciężyć i do tej pory nie uruchomiłem żadnej gry. Nie mogę powiedzieć, że nie mam ochoty na żadną grę, bo czasem mam, ale mimo to powstrzymuję się.

Niestety sprawa z pozostawieniem znajomości na drugim torze pozostała i teraz mimo tego, iż bardzo chcę rozmawiać, poznawać, po prostu powrócić do dawnego trybu życia, nie potrafię tego zrobić. Wręcz się zmuszam, aby to robić, ale nie zawsze takimi wymuszonymi rozmowami osiągam zamierzone efekty, a wręcz przeciwnie, czuję, że ludzie zaczynają brać mnie za nudziarza, osobę mało towarzyską, a to z kolei prawdopodobnie budzi we mnie dodatkowy stres i napięcie. Twierdzę tak, gdyż zauważyłem, że strasznie zaczęły wypadać mi włosy. Z biegiem czasu niestety nie było łatwiej. Zauważyłem, że mam coś w stylu fobii społecznej, gdyż bałem się na przykład ustępować miejsca starszym ludziom w metrze, bo bałem się cokolwiek do nich powiedzieć, czy drugi przykład - wybrałem się na zakupy do centrum handlowego, ale po wejściu do sklepu odczuwam jakiś lęk, boję się, że podejdzie do mnie sprzedawca i zapyta, czy w czymś pomóc. Najgorsze jest to, że to lękowe nastawienie nie utrzymuje się cały czas.

Mam chwile, że nagle się odblokowuję (tak sobie to nazwałem) i wtedy czuję tak jakbym powrócił do starego życia. Nic mnie nie stresuje, wchodząc do sklepu sam zwracam się do ekspedienta o pomoc, czy chociażby znika stres przed rozmową telefoniczną i co najważniejsze, ODCZUWAM EMOCJE, czego mi brak kiedy jestem zablokowany. Ostatnio nawet podczas takiego odblokowania prawie zapisałem się do szkoły tańca. Od tego odblokowania zależą też na przykład moje rozmowy ze znajomymi. Jeśli jestem odblokowany, normalnie rozmawiam, przychodzą mi do głowy ciekawe rzeczy, o których chciałbym porozmawiać, żartuję itp. Niestety kiedy nie jestem odblokowany, to praktycznie nie jestem w stanie prowadzić normalnej rozmowy. Polega to na tym, że gdy kończy się jakiś temat do rozmowy (oczywiście rozmowy najczęściej rozpoczętej nie przeze mnie), w mojej głowie pojawia się tak jakby pustka - tak jakbym nie chciał myśleć, o czym by sobie tu porozmawiać. Jest to strasznie dziwne i denerwujące. Niestety takie odblokowanie, kiedy już się zdarzy nie trwa wiecznie, najczęściej pojawia się w porach wieczornych i czasem trwa dopóki nie zasnę, a czasem przechodzi po np. 30 minutach.

Jest jeszcze jedna interesująca sprawa - po wypiciu niewielkiej ilości alkoholu (co zresztą zdarza mi się bardzo rzadko), mam tu na myśli przykładowo jedno piwo, nagle właśnie odblokowuję się. Zupełnie odwrotny efekt uzyskuję, pijąc więcej. Na koniec chciałem dodać, że wciąż stosunkowo sporo czasu spędzam przy komputerze (~2-3 godz. dziennie). Wstyd się przyznać, ale od czasu abstynencji od gier komputerowych znacznie więcej uwagi zacząłem wkładać w oglądanie pornografii w Internecie, nad czym zresztą już pracuję, starając się ograniczyć ją do 0. W chwili obecnej utrzymuję abstynencję od tej używki około 10 dni, ale wątpię, aby to była przyczyna mojego zachowania. Dodam jeszcze, że zrobiłem sobie badanie krwi, które wyszło bardzo dobrze (jedynie troszkę, choć nieznacznie przekroczyłem limit żelaza we krwi).

I tu pojawia się moje pytanie - na czym polega mój problem? Co mi dolega? Jestem chory na fobię społeczną czy może to jakiś stan depresyjny, który od czasu do czasu na chwilkę ustępuje? Na koniec dodam, że w życiu nie przeżywałem jakiegoś większego stresu ani też nie przemęczam się, gdyż nie pracuję. Jedynie od czasu do czasu się uczę. Nie mam także problemów ze snem (czasem tylko trochę dłużej zasypiam, ale to w chwilach kiedy o czymś myślę. Na przykład jakby to fajnie było, gdybym był taki jak kiedyś). Jeśli chodzi o wagę - ważę ~60 kg i mam ~172 cm wzrostu. Zawsze byłem dość szczupły i utrzymuję ten stan. Apetyt mam taki jak zawsze, czyli jem najczęściej 3-4 razy dziennie. Zauważyłem, że koncentracja w chwilach kiedy jestem odblokowany jest na wysokim poziomie, natomiast w sytuacji kiedy odblokowany nie jestem, nie potrafię się zbytnio koncentrować, zawsze coś wybija mnie z rytmu (np. cały czas mam w głowie piosenkę, którą słuchałem rano i zaprząta mi wszystkie myśli). Dodam jeszcze, że w mojej rodzinie nikt nie chorował na schorzenia neurologiczne ani psychiczne. Sam nie biorę żadnych leków ani używek.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd

Dopalacze, halucynogeny, alkohol, problemy z sercem i lęki

Witam bardzo serdecznie! Moja przygoda z problemami zdrowotnymi zaczęła się około rok temu. Początkiem tego wszystkiego było przedawkowanie dopalaczy. Po przyjęciu kilku dawek jednego ze specyfików nagle odbiło mi, wpadłem w panikę, że serce mi się zatrzyma, jeżeli nie...

Witam bardzo serdecznie!

Moja przygoda z problemami zdrowotnymi zaczęła się około rok temu. Początkiem tego wszystkiego było przedawkowanie dopalaczy. Po przyjęciu kilku dawek jednego ze specyfików nagle odbiło mi, wpadłem w panikę, że serce mi się zatrzyma, jeżeli nie będę w ciągłym ruchu. Dodam jeszcze, że podczas eksperymentowania z tym narkotykiem, kontrolowałem co chwilę rytm i bicie mojego serca. Podziałał on na mnie w ten sposób, że nawet nie myśląc o sercu przed przyjęciem, po zażyciu tego proszku myśl, że może się coś z sercem stać nasunęła się sama. To było bardzo ciężkie dla mnie przeżycie. Wylądowałem wtedy w szpitalu, ale niby nic poważnego się ze mną nie stało. Od tej pory bałem się wziąć jakikolwiek narkotyk (może nawet lepiej).

Po kilku dniach umarł mój dziadek, a na drugi dzień prababcia. To również było dla mnie bardzo ciężkie przeżycie. Właśnie wtedy postanowiłem rzucić palenie. Trochę się udawało, ale powracałem do nałogu. Popijałem alkohol czasem. Na kacu czułem się fatalnie, o wiele gorzej niż kiedyś, przed tymi przeżyciami. Zdarzyło mi się zapalić trawkę i wciągnąć coś do nosa, ale rzadko, bo się tego bałem po przygodzie z dopalaczami. Po około trzech miesiącach po tych dopalaczach zaczęło mi przeszkadzać dziwne uczucie w klatce piersiowej, które bardziej schodziło na lewą stronę i promieniowało do lewego ramienia. Właściwie to do tej pory to mam. Zmierzyłem sobie wtedy ciśnienie i miałem ponad 140 na ponad 90. Czyli można by powiedzieć, że nadciśnienie. Zacząłem się tym kierować. Teraz to nawet bałem się napić wódki.

Pewnego razu się opiłem i na drugi dzień pod wieczór zapaliłem papierosa. Zrobiło mi się bardzo dziwnie. Zmierzyłem ciśnienie. Było 170/120, puls 130. Spanikowałem. Babcia zadzwoniła po karetkę. Zabrali mnie. W szpitalu zrobiono mi szereg badań. Holter dwa razy, krew, mocz, mocz na kwas, echo serca, usg z dopplerem, badanie dna oka. Wszystko oprócz ciśnienia było niemalże idealne. W usg z dopplerem wyszło mi podejrzenie zwężenia tętnicy nerkowej, ale tomografia komputerowa rozwiała te wątpliwości. Zacząłem brać leki na nadciśnienie, dokładnie AMLOZEK 5 mg. Zapomniałem dodać, że mniej więcej w tym samym czasie co wizyta w szpitalu (to był styczeń, dopalaczami się przećpałem we wrześniu) zacząłem odczuwać mocne bicie serca. Bardzo nieprzyjemne uderzenia odczuwałem prawie ciągle. Widziałem jak podnosi mi klatkę piersiową i trzęsie koszulką.

Chciałbym również dodać, że bardzo źle/dziwnie czuję się po wypiciu kawy lub energy drinka (między innymi mam wtedy to walenie serducha i lęk, niepokój). Dawniej piłem po kilka kaw dziennie dosyć mocnych (z 2 łyżeczek z czubkiem kawy parzonej) i nic mi nie było. Nawet nie odczuwałem, że wypiłem kawę. Dalej. Żyłem sobie z tym mocnym biciem serca, aż w końcu poszedłem do lekarza. Mówię mu o tym ciśnieniu. Zmierzył i rzeczywiście nadal było podwyższone, więc przepisał mi kolejną receptę na AMLOZEK. Powiedziałem również o mocnym waleniu serca. Przepisał mi wtedy MILOCARDIN. Brałem i na początku było tak, że wziąłem pierwszy raz i tydzień miałem spokój, ale potem znów powróciło to mocne bicie serca i MILOCARDIN musiałbym brać co chwilę, a z tego co wiem nie wolno za dużo tego łykać. Przez pewien okres jakoś się z tym zmagałem.

Chciałbym jeszcze dodać, że przez cały ten okres, który opisuję mam szumy i dzwonienie w uszach oraz uczucie pełności w nich. W ciągu dnia bardzo mi to nie przeszkadza, ponieważ zazwyczaj coś robię, ale wieczorem/w nocy jak się położę na łóżku, a wokół jest cicho i wszyscy śpią to bardzo to odczuwam i strasznie mi to przeszkadza. Teraz przeskoczę o kilka tygodni, a mianowicie do czerwca, kiedy również się opiłem tak porządnie. Piłem z kolegami całą noc, gdy wróciłem do domu przespałem się, ale miałem jeszcze 200 ml cytrynówki. Wypiliśmy to z kumplem, a potem jakoś poszliśmy zapalić. I znowu straszny niepokój, że zaraz coś się stanie. Pojechałem do lekarza. Zrobił mi EKG. Wyszło, że serce jest przeciążone (pewnie od alkoholu i podwyższonego ciśnienia z tego tytułu). Dał mi ATARAX, ALKA-PRIM, ASPARGIN. Trochę się przeczyściłem, uspokoiłem. Od tego momentu postanowiłem, że nie będę pił i palił. Udawało się ;) W tym czasie kiedy nie piłem i nie paliłem cały czas miałem te objawy mocnego bicia serca, lęku, niepokoju, dziwnego uczucia w klatce piersiowej, bólu w mostku, kłucia, złego samopoczucia po kawie, wysokiego ciśnienia...

Powiem też, że grałem w piłkę nożną (teraz nie gram, bo mam kontuzję stawu skokowego) i przed meczem bałem się, że jak zacznę biegać to coś mi się z sercem stanie, ale jak pobiegałem i się rozruszałem, jak zająłem się grą, to grałem na maksa, nie przejmowałem się i nic mi nie było. Nie piłem prawie 4 miesiące. Napiłem się na weselu i od tej pory znów zacząłem popijać. Papierosów już nie palę. Odzwyczaiłem się i nawet jak piję, to nie myślę o tym i nie palę, bo już nie odczuwam takiej potrzeby, potrafię wytrzymać bez fajek. Ale lęki po alkoholu są nadal (na kacu), w trakcie picia nie, bo wiadomo jak alkohol działa. Normalnie na trzeźwo również mam bardzo złe samopoczucie, a jak się mocno zdenerwuję, to czuję się tak beznadziejnie, że nachodzą mnie myśli samobójcze, mam wrażenie, że nic nie ma sensu.

Ostatnio po zjedzeniu grzybków halucynogennych coś mi odwaliło i musiałem jechać do szpitala karetką. Fizycznie nic mi nie było po wykonaniu badań, ale właśnie ten mój niepokój leżał w psychice. Zawieźli mnie po nocnej obserwacji do psychiatry i lekarka przepisała mi PRAMOLAN 50 mg. Kazała brać 3 tabletki dziennie. Biorę dwie. Wczoraj wieczorem jak nie wziąłem wszystko mnie denerwowało, pokłóciłem się z mamą, z babcią i z dziewczyną, miałem myśli samobójcze, po tym zdenerwowaniu czułem się beznadziejnie, szumy uszne się nasiliły, mocne bicie serca również i bez ustanku jakoś usnąłem bez leku, bo nie miałem go pod ręką, gdyż zostawiłem w drugim mieszkaniu. Nie wiem co mam robić, wyniki badań mam naprawdę dobre i lekarze mówią, że jestem zdrowy, a ja czuję się tak beznadziejnie, jakby mi coś było i mam takie wrażenie, że moje życie niedługo się skończy :(

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Co znaczy ból w klatce piersiowej i napady lękowe?

Witam! Pięć miesięcy temu urodziłam córeczkę i niby wszystko jest ok, ale od 2 tygodni na początku tylko czasami, a na dzień dzisiejszy non stop uciska mnie w klatce piersiowej. Czasem ten ból jest piekący, czasem duszący przy gardle,...

Witam! Pięć miesięcy temu urodziłam córeczkę i niby wszystko jest ok, ale od 2 tygodni na początku tylko czasami, a na dzień dzisiejszy non stop uciska mnie w klatce piersiowej. Czasem ten ból jest piekący, czasem duszący przy gardle, co zjem, to zaraz mi się odbija tak jakby powietrzem bezwonnie. Wieczorami się nasila, gdy jestem zajęta albo w towarzystwie znajomych ten ból jakby jest mniejszy. Ostatnio lekarz stwierdził u mnie bakterię grzybiczną w jamie ustnej. Zjadłam 3 dawki leku F*** i prawie mi przeszło. Gdy wstaję rano, czuję dziwne coś w brzuchu i muszę do toalety, gdy się zestresuję, też muszę biec. Podobną sytuację zaobserwowałam już wcześniej, gdy byłam w szpitalu po urodzeniu dziecka, tak się załamałam, że muszę zostać dłużej w szpitalu, bo mała miała żółtaczkę. Jak przychodziło późne popołudnie i wiedziałam, że nie mogę wrócić jeszcze do domu, to zaczynał boleć mnie brzuch, goniłam do toalety jak zakręcona i w ogóle czułam się źle!

Teraz w ciągu dnia czuję takie jakby mrowienie w prawej ręce i ukłucia po prawej stronie pod łopatką, najbardziej jednak denerwuje mnie to duszenie i ucisk w klatce, mostku. Nie wiem, co mam robić. Jak się zdenerwuję, to mam dreszcze i wypieki i czasem dziwnie bije, gdy jestem zgarbiona i chcę przejść do pozycji wyprostowanej, ten ból się pojawia albo gdy w nocy wstaję, a na przykład leżałam dłuższy czas na jednym boku, w ogóle nie chce mi się nic robić. Wczoraj zauważyłam, że przez byle co chce mi się płakać. Dzisiaj rano wstałam, jadłam śniadanie, patrzyłam na moją kochaną córeczkę i beczałam, w sumie nie wiem o co. Mój apetyt się pogorszył. Dodam, że ostatnio jadłam antybiotyk D*** i chyba po tym ta grzybica jamy ustnej. A oprócz tego eksperymentowałam, odchudzając się z tabletkami fit Caps. Nie wiem czy ma to jakiś związek, ale właśnie od tego czasu coś się stało, w ogóle mam jakieś dziwne lęki od momentu, kiedy mój dziadek zmarł. Gdy na przykład zapalam światło, boję się, że go gdzieś zobaczę albo jak myję włosy i zamknę oczy, to też tylko na sekundę, bo boję się, że jak je otworzę, to kogoś zobaczę. Nie wiem czy ma to jakiś związek, ale mam już tego dosyć. Proszę o radę.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Wahania nastroju, uczucie przygnębienia i obawa przed przyszłością

Witam! Jestem 20-latką, od października zaczęłam drugi rok studiów. Do tego rozpoczęłam kolejny kierunek, zmieniłam mieszkanie (wcześniej mieszkałam ze znajomymi, teraz z obcymi osobami). Na początku miałam pozytywne nastawienie, zawsze podchodziłam do większości spraw optymistycznie. Jednak najpierw miałam problem z...

Witam! Jestem 20-latką, od października zaczęłam drugi rok studiów. Do tego rozpoczęłam kolejny kierunek, zmieniłam mieszkanie (wcześniej mieszkałam ze znajomymi, teraz z obcymi osobami). Na początku miałam pozytywne nastawienie, zawsze podchodziłam do większości spraw optymistycznie. Jednak najpierw miałam problem z zaklimatyzowaniem się w nowym miejscu. Czułam się samotna. Myślałam, że ten okres minie, ponieważ rok temu, przeprowadzając się do nowego miasta (wtedy właśnie rozpoczęłam nowy etap w życiu), miałam podobnie, ale stan mój minął po ok. 2 tygodniach. Teraz jest inaczej. Budzę się zdenerwowana, nie mogę długo spać, przez pewien okres nie miałam w ogóle apetytu, pod wpływem tych nerwów wszystko widzę w ciemnych barwach. Często uciekam myślami, jestem przygnębiona. Miałam okres, że nawet w domu nie mogłam się wyspać, teraz już potrafię spać, ale nie zmienia to faktu, że gdy nadchodzi czas wyjazdu, znów jestem zdenerwowana.

Oprócz tego nie wierzę w siebie, boję się przyszłości, za bardzo w nią wybiegam i wszystko rozdrabniam na czynniki pierwsze. Na przykład wspominam wspaniałe lato i nie mogę pogodzić się z tym, że przyroda właśnie zamiera, boję się starości, boję się, że kiedyś na świecie zostanę sama - nie będzie moich bliskich, rodzeństwo będzie miało swoje życie. Nie mogę pogodzić się z biegiem czasu. Uważam, że to co było dobre już jest za mną. Cały czas mam skoki nastroju, raz czuję się w miarę dobrze i wtedy nie rozumiem swojego stanu przygnębienia. Jednak gdy nerwy mnie dopadają, argumenty rozsądku nie trafiają. Nie wiem czy to wina nowego miejsca, czy tego, że jestem obarczona bardzo dużą ilością obowiązków - przejmuję się tym, że się w tym zatracę, że nie będę miała wolnego czasu, dla siebie i dla rodziny. Bardzo ciężko jest mi określić swój stan, bo jest on niedookreślony, sama do końca nie wiem, co jest przyczyną. Wiem tylko, że w stanie przygnębienia samo życie mnie przeraża, a przyszłość traktuję jak nadejście najgorszego.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Czy stres może wywoływać wymioty i bóle brzucha?

Witam, mam 19 lat i chciałbym poradzić się specjalisty na tym forum, co tak naprawdę mi dolega i jak poprawić swój stan. Otóż nieraz w życiu towarzyszył mi stres, lecz nie był on wywoływany tymi samymi czynnikami, np. raz na...

Witam,

mam 19 lat i chciałbym poradzić się specjalisty na tym forum, co tak naprawdę mi dolega i jak poprawić swój stan. Otóż nieraz w życiu towarzyszył mi stres, lecz nie był on wywoływany tymi samymi czynnikami, np. raz na egzaminie się nie stresowałem, a miesiąc później już tak, więc pewnie jak u każdego, bo nie poprzedzały tego egz. żadne wymioty. Po zdaniu matury z dobrym wynikiem, miałem parę miesięcy wolnego, gdzie miałem jak w raju, przynajmniej tak mi się wydawało (wyjazdy na baseny, sport, spotkania z przyjaciółmi, dużo grałem na komputerze). Pod koniec wakacji podczas egzaminu na prawo jazdy wystąpił stres, wymioty, ból brzucha, które doświadczyłem wcześniej tylko na wycieczce szkolnej trwającej 3 dni ok. 2 lata temu (wstawałem wcześnie rano, miałem biegunkę i wymioty, a ból brzucha utrzymywał się do końca dnia i oczywiście brak apetytu), a po powrocie do domu problem minął.

Teraz problem powrócił ze zdwojoną siłą, otóż od października zacząłem studia i oprócz pierwszego dnia na uczelni, cały tydzień wymiotowałem (tylko z rana), nic prawie nie jadłem, a raz nawet zemdlałem z osłabienia. Lekarz stwierdził, że to coś z jelitami lub zatrucie i przepisał N***, G*** i jeszcze jakieś tabletki. Rodzicie i dziadkowie byli niemal pewni, że to stres, bo całkowicie zmienił się mój styl życia (już nie gram całymi dniami na komputerze, staram się pomagać w domu itp.), więc podnosili mnie na duchu, nawet czytałem książkę Potęga Podświadomości, bo podobno można tym wspomóc leczenie. Po ponad tygodniu prawie wszystko wróciło do normy oprócz tego, że wciąż wstawałem rano 1-2 h przed budzikiem, by się załatwić (najczęściej lekka biegunka), po czym wracałem do łóżka. Dziwne jest to, że w ciągu dnia nie potrafiłem się załatwić ani nawet mi się nie chciało, a parę miesięcy temu robiłem to ok. 2 razy dziennie, mimo iż jadłem tyle samo.

Myślałem, że to już koniec tych przykrych dni, aż w znowu w tym tygodniu w środę wstałem do ubikacji z lekkim bólem brzucha i odruchami wymiotnymi (reszta dnia przebiegała dosyć normalnie, tylko miałem lekko mniejszy apetyt). To samo w czwartek, z tą różnicą, że wymiotowałem pianą (prawdopodobnie śliną) i czymś żółtym (sok żółciowy?), oczywiście tylko z rana, potem jadłem zdecydowanie mniej, ale jakoś przeżyłem. Dzisiaj wstałem znowu o 5, chociaż mam wolne, zwymiotowałem czymś toksycznym, bardzo piekącym w gardło i na końcu oczywiście znana żółć. Wypiłem gorącą i mocną herbatę, którą od razu zwróciłem. Po 1 h wypiłem S*** i jakoś się trzymam, choć cała ta sytuacja odbiera mi ochotę do życia. Chciałbym dodać, że non stop myślę o tych studiach, raz w dobrych kolorach, raz w tych gorszych i sam naprawdę nie wiem co jest przyczyną takiego stanu, może jakieś zatrucie bakteriami, może po chipsach, może stres ze względu na nowy styl życia, a może jakieś inne czynniki związane z psychiką. Mam nadzieję, że wszystko jest czytelne i będziecie Państwo w stanie mi pomóc co dalej z tym zrobić, dodam, że w Teście Depresji Becka wyszło mi 14 pkt (lekka depresja), więc nie jest aż tak źle. Pozdrawiam.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Nerwica lękowa i obawa przed tętniakiem

Witam, mam 16 lat. Od czerwca mam zdiagnozowaną nerwicę lękową. Czasem jest to kołatanie serca, czasem tak, jakby przez sekundę mi się nie odbijało serce, a potem wali troszkę, ból głowy, szum w uszach i w głowie, dyskomfort, lęki, nudności,...

Witam, mam 16 lat. Od czerwca mam zdiagnozowaną nerwicę lękową. Czasem jest to kołatanie serca, czasem tak, jakby przez sekundę mi się nie odbijało serce, a potem wali troszkę, ból głowy, szum w uszach i w głowie, dyskomfort, lęki, nudności, ale bardzo rzadko, uczucie jakby ciśnienia wysokiego w głowie. Byłem u psychiatry i od miesiąca biorę lek na bazie serotoniny Sertagen i 2 razy dziennie magnez. Lepiej się czuję, uprawiam sport, nawet 2 tyg. temu byłem u neurologa i stwierdził, że bóle są spowodowane stresem i nerwicą, ale boję się, że mogę mieć tętniaka. Nikt w mojej rodzinie nie miał tego, ale jaką mam pewność, że ja tego nie mam, a lekarz nie chce mi dać takiego badania. Jak mam się wyzbyć tego? Proszę o pomoc. Zawsze jak myślę, że mam tętniaka, to np. boli mnie bardziej. Mam taki jakby szum w głowie i uszach i ból raz po lewej stronie, raz po prawej, raz cała głowa, raz z przodu - ból rodzaju uciskania lub czasem pulsowania. Proszę o poradę. Jak często dotyka tętniak i czy ja mogę to mieć?

odpowiada 2 ekspertów:
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Mgr Katarzyna Bilnik-Barańska
Mgr Katarzyna Bilnik-Barańska

Silne bóle podbrzusza a zaburzenia nerwicowe

Od kilku dni odczuwam bardzo silne bóle w podbrzuszu. Nie bardzo pomagają środki rozkurczowe, np. D***, S***, a po środkach przeczyszczających, słaba reakcja. Od pewnego czasu są bardziej skąpe stolce. Mam bardzo stresującą pracę i bardzo często przeżywam...

Od kilku dni odczuwam bardzo silne bóle w podbrzuszu. Nie bardzo pomagają środki rozkurczowe, np. D***, S***, a po środkach przeczyszczających, słaba reakcja. Od pewnego czasu są bardziej skąpe stolce. Mam bardzo stresującą pracę i bardzo często przeżywam nerwowo pewne rzeczy. Wydaje mi się, że te bóle nasilają się przy chodzeniu, a przy siedzeniu są jakby lżejsze. Mam kręgozmyk 2 stopnia i pracuję jako kierowca autobusu w jednej pozycji przez długi czas. Tlumaczę sobie, że to wszystko na tle nerwowym. Proszę o radę. Dziękuję.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd

Jak poradzić sobie z zaburzeniami lękowo-depresyjnymi?

Witam! Mam 24 lata. Od 5 lat choruję na silne stany lękowo-depresyjne. Wszystko zaczęło się od zatrucia wywołanego marihuaną, kiedy to wpadłem w silną paranoję i lęk. Od tego momentu stałem się wrakiem człowieka i już sobie przestaję radzić. Byłem...

Witam! Mam 24 lata. Od 5 lat choruję na silne stany lękowo-depresyjne. Wszystko zaczęło się od zatrucia wywołanego marihuaną, kiedy to wpadłem w silną paranoję i lęk. Od tego momentu stałem się wrakiem człowieka i już sobie przestaję radzić. Byłem 4 razy hospitalizowany i nie przyniosło to pozytywnych efektów. Miałem robiony rezonans, EEG i tomografię głowy - wyniki dobre. Lista leków, które przyjmowałem jest długa: S***, A***, L***, X***, P***, V***, M***, T***, S***, M***. Obecnie przyjmuję: S***, O***, S*** i S*** jako stabilizator nastroju. Też nie ma pozytywnego efektu. Zdarzają się dni, kiedy mam myśli samobójcze. Na zmianę rozdrażnienie, lęk, przygnębienie, poczucie beznadziejności, dziwne otępienie, niepokój, napięcie, fobia społeczna. Najmniejsze z objawów to brak koncentracji czy nadmierna senność. Jeśli chodzi o objawy fizyczne, to ciągły śnieg optyczny, zaburzenia ostrości widzenia oraz szum uszny.

Szczerze mówiąc, to te wszystkie leki pomagają mi jedynie nie załamywać się tym wszystkim, ale nie likwidują głównych objawów. Co ciekawe, pojawiają się krótkie okresy lepszego samopoczucia (dzień, dwa). Uczęszczałem też na psychoterapię analityczną oraz behawioralno-poznawczą. Również bez dobrych efektów. Żaden lekarz nie postawił mi jednoznacznej diagnozy. Ostatnia z nich to cyklotymia do dalszej obserwacji. Leczyłem się już u 5 lekarzy psychiatrów. Próbowałem akupunktury, byłem u bioenergoterapeuty - to również nie przyniosło żadnych efektów. Sam nie wiem już co mam robić. Lata lecą, a nic się nie poprawia. Nie wiem już gdzie szukać pomocy. Dla upewnienia dodam, że wszystko zaczęło się od zatrucia marihuaną, którą w życiu zapaliłem 4 razy. Ten ostatni wywołał to wszystko. Innych narkotyków nigdy nie brałem. Pozdrawiam.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka

Napady duszności podczas ataku nerwicy

Witam! Mam 33 lata. Niedawno lekarz stwierdził u mnie nerwicę lękową. Podczas ataków paniki mam wrażenie, że zaraz się uduszę, drętwieją mi ręce, pocę się, sztywnieje mi język. Ataki zdarzają się w różnych sytuacjach, pierwszy miałam w wieku ok. 20...

Witam! Mam 33 lata. Niedawno lekarz stwierdził u mnie nerwicę lękową. Podczas ataków paniki mam wrażenie, że zaraz się uduszę, drętwieją mi ręce, pocę się, sztywnieje mi język. Ataki zdarzają się w różnych sytuacjach, pierwszy miałam w wieku ok. 20 lat, byłam wtedy w pracy i nie bardzo wiedziałam, co się ze mną dzieje - bałam się czegoś, ale nie wiedziałam czego, było mi duszno, miałam kłopoty z oddychaniem, pojechałam na pogotowie i tam lekarz stwierdził, że to atak nerwicy. Później przez wiele lat miałam spokój. Jednak 2 lata temu nastąpił kolejny atak podczas wypadu w góry, przestraszyłam się wysokości i zaczęłam się dusić. Kolejny miał miejsce w pociągu, następny, o zgrozo - w moim mieszkaniu. Za każdym razem boję się, że się uduszę. Zaczęłam unikać miejsc, w których wystąpił atak z obawy przed kolejnym. Nie jeżdżę w góry, unikam pociągów - jak muszę nim pojechać, to całą drogę trzęsę się ze strachu i tylko czekam, aż zacznę się dusić...

Ostatnio cały czas myślę obsesyjnie o miejscach, w których może wystąpić atak i jest ich coraz więcej. Boję się zamkniętych pomieszczeń, nie wsiadłabym do samolotu z obawy przed tym, że gdybym zaczęła się dusić, to nie mogłabym uciec. Wszelkie tunele napawają mnie lękiem. Mam takie myśli, że jadę metrem, jest awaria, ja jestem uwięziona w tunelu i nie mogę z niego uciec i duszę się... To jest straszne. Już sama nie wiem, czy to nerwica, czy klaustrofobia. Postanowiłam udać się do psychologa, byłam dopiero 2 razy, ale niczego konkretnego się nie dowiedziałam. Najbardziej chciałabym wiedzieć, co robić w sytuacjach ataków paniki, jak sobie pomóc. Jakie są metody, które mogłyby w danej sytuacji pomóc mi się uspokoić? Bardzo proszę o pomoc. Pozdrawiam.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Co oznacza poczucie bycia obserwowanym?

Dzień dobry! Mam 28 lat, mój problem zaczął się nagle, dokładnie kilka dni temu, co praktycznie mnie sparaliżowało i spowodowało, że nie jestem w stanie ani wyjść z domu, ani swobodnie myśleć i skupić się z zainteresowaniem na tym, co...

Dzień dobry! Mam 28 lat, mój problem zaczął się nagle, dokładnie kilka dni temu, co praktycznie mnie sparaliżowało i spowodowało, że nie jestem w stanie ani wyjść z domu, ani swobodnie myśleć i skupić się z zainteresowaniem na tym, co oglądam, np. w telewizji lub czytam w gazecie czy Internecie. Do tej pory wszystko było w porządku - jestem w trakcie poszukiwania pracy i w ostatnich miesiącach głównie skupiałam się na rozmowach kwalifikacyjnych, a wolny czas spędzam w Internecie, czytam książki, uczę się języka itd. Problem polega na tym, że od kilku dni cały czas jestem w jakimś rodzaju silnego stresu, zwłaszcza w obecności ludzi (domowników), mam wrażenie, że podświadomie mnie kontrolują, zwłaszcza w drobnych kwestiach, tzn. zwracają uwagę na moje zachowanie - sposób mówienia, chodzenia, sposób w jaki zmywam naczynia, kładę kubek na stół, jak reaguję na pewne rzeczy, co w danej chwili myślę itd. Na początku nie zwracałam na to uwagi, ale po jakichś dwóch dniach już byłam na tyle zdenerwowana i zmęczona psychicznie zastanawianiem się o co chodzi i kontrolowaniem siebie, żeby im jakiejś przykrości nie sprawić (zwłaszcza że pytając o co chodzi, dowiadywałam się, że nic się nie dzieje, że coś mi się wydaje), że w końcu stres wziął górę i przekształcił się w rodzaj paniki. To spowodowało, że przesadnie skupiam się na tym co robię i na domownikach, co zaczyna wyglądać nienaturalnie, raz mam spowolnione reakcje, raz zbyt nerwowe, paranoiczne wręcz.

Dodatkowo, a raczej to jest główny problem właśnie, doszło do tego silne wyobrażenie potęgowane stresem, że ludzie dookoła mnie słyszą (odbierają) moje obronne irracjonalne lęki i myśli, i ma to na nich wpływ. Normalnie nigdy wcześnie mi się to nie zdarzało, ale teraz to chyba stres powoduje, że te fale przepływają... Nie wydaje mi się, żeby w naturalnych warunkach telepatia istniała, ale przeczytałam gdzieś, że wysyłane myśli są kodowane w podświadomości odbiorcy i mogą zmieniać jego nastrój, zachowanie itd. I to właśnie zaobserwowałam u rodziców, w zależności od moich myśli, odczuć, jeżeli sobie wyobrażę, że oni je słyszą lub odczuwają (co się dzieje bardzo często, wręcz automatycznie, wytrąca mnie to wtedy z równowagi, nie pozwala skupić na niczym innym, tak jakby umysły łączyły się) stają się oni albo bardziej nienaturalni, jakby przestraszeni, albo pobudzeni, i jeszcze bardziej mi się przyglądają, przy tym normalnie funkcjonując - chodząc do pracy, na zakupy, rozmawiając ze mną itd. Co robić? Czy są jakieś lekarstwa zmniejszające poziom stresu i wydzielania negatywnych fal? Czy może problem leży gdzie indziej? Proszę o szybką odpowiedź. Pozdrawiam.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Leki psychotropowe a tatuaż

Witam! Mam pytanie, czy mogę sobie zrobić tatuaż na ramieniu, biorąc tabletki psychotropowe takie jak między innymi S***, C*** i Z***? Dziękuję z góry za odpowiedź.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Magdalena Brudzyńska

Co oznaczają bóle w klatce piersiowej i bóle żołądka?

Witam, mam 23 lata, jestem mężczyzną. W sylwestra trafiłem do szpitala, a dolegało mi mocne kłucie w klatce piersiowej. Ekg serca wykazało, że z moim sercem wszystko jest w porządku. Lekarz mi powiedział wtedy, że to prawdopodobnie zmęczenie spowodowane stresem...

Witam, mam 23 lata, jestem mężczyzną. W sylwestra trafiłem do szpitala, a dolegało mi mocne kłucie w klatce piersiowej. Ekg serca wykazało, że z moim sercem wszystko jest w porządku. Lekarz mi powiedział wtedy, że to prawdopodobnie zmęczenie spowodowane stresem w pracy, lecz co jakiś czas te bóle się powtarzały. A teraz oprócz bólu w klatce piersiowej czuję bóle żołądka, które mam od wczoraj i są dosyć mocne. Nawet jeśli wracam z urlopu i jestem wypoczęty, to czuję te bóle raz na jakiś czas. Oczywiście jeżeli chodzi o ból w klatce piersiowej to moje pytanie brzmi - co mi może dolegać? Pozdrawiam i czekam na jak najszybszą odpowiedź.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Paniczny lęk przed śmiercią

Dzień dobry, siedzę z głową zawieszoną nad klawiaturą i zastanawiam się jak opisać to, co teraz siedzi w mojej głowie. Gdy rano się budzę, gdy wchodzę do wanny, gdy gotuję obiad, gdy staję na balkonie, gdy leżę w łóżku, a...

Dzień dobry, siedzę z głową zawieszoną nad klawiaturą i zastanawiam się jak opisać to, co teraz siedzi w mojej głowie. Gdy rano się budzę, gdy wchodzę do wanny, gdy gotuję obiad, gdy staję na balkonie, gdy leżę w łóżku, a nawet gdy śpię. Czuję niezmiernie wielki strach przed śmiercią. Czytałam dosłownie setki tematów na ten temat, w każdym mogę znaleźć trochę mnie, ale jednak zdaje mi się, że nikt nie ma tej fobii na tak zaawansowanym poziomie. Podam jeden z przykładów: Zrobiłam pyszną kolację dla mojego narzeczonego, był zadowolony i uśmiechnięty. Słowami kocham cię wywołał w mojej głowie natychmiastowy krzyk. Czułam jakby coś bądź ktoś próbował się z mojej głowy wydostać. Zaczynam mieć myśli, że go stracę, próbuję się uspokoić. Idę do łazienki, opłukuję twarz wodą i co? Czuję się jeszcze gorzej. Moja wyobraźnia, myśli bądź nie wiem jak to jeszcze opisać, zaczynają pracować w 100%, każda pojedyncza komórka działa. Wyobrażam sobie śmierć rodziców, rodzeństwa, rodziny, narzeczonego, swoją... Boże, co to będzie jak ja umrę...

Oglądałam film dokumentalny, w którym tematem przewodnim była druga wojna światowa. Zaczynam panikować, gdy dociera do mnie przesłanie filmu. Zaczynam krzyczeć i płakać na głos. Nawet teraz, pisząc ten cholerny post, plączę i się trzęsę, bo boję się, że nikt mnie nie zrozumie. Tak się boję tej śmierci, że zrobiłabym wszystko, by się z niej uwolnić. To jest straszne. Życie było jakie było. Kontakt zły z ojcem, matka kocha nad życie i wszystko wybacza. Z siostrą nie rozmawiam, brat jak przyjaciel. Cały czas, gdy zamykam oczy, widzę jak dzieje im się krzywda, widzę jak odchodzą, a ja za nimi. Nie mogę pozbyć się tych myśli... Ciężko mi jest nawet to napisać. Wybaczcie, że piszę tak chaotycznie, być może z błędami, ale w normalnym stanie bym tego nie napisała, więc piszę to w chwilach słabości, które w zasadzie od ostatnich kilkunastu tygodni mam prawie codziennie i zaczynam czuć, że naprawdę to powoli zmierza do całkowitego wyniszczenia mnie...

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Dziwny wzrok, wycofanie, brak reakcji na kontakt u męża

Mój mąż co jakiś czas staje się nieobecny, jakby go nie było, a fizycznie jest. Ma wtedy dziwny wzrok, nie odzywa się, śpi. Jakby ucieka przed światem. Po kilku dniach mu to mija i jest znowu ok. Stroni wtedy od...

Mój mąż co jakiś czas staje się nieobecny, jakby go nie było, a fizycznie jest. Ma wtedy dziwny wzrok, nie odzywa się, śpi. Jakby ucieka przed światem. Po kilku dniach mu to mija i jest znowu ok. Stroni wtedy od kontaktów fizycznych, sprawia wrażenie nieobecnego. Przez ostatnie 2 lata rok był ok, nie zdarzyło się to ani razu, jednak od kilku miesięcy powróciło!!! Pierwszy raz 2 miesiące temu i znowu teraz. Boję się, że on kiedyś nie wróci. Jest wtedy totalnie pasywny, wycofany. Nie wiem co robić? I to ciągłe zmęczenie. Jak ma coś powiedzieć, to mam wrażenie, że ma sztywny język i dosyć ciężko mu to przychodzi. Proszę o pomoc.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej

Drętwienie kończyn, trudności w oddychaniu i bóle w klatce piersiowej

Witam! Mam 29 lat. Często meczą mnie bóle w klatce piersiowej, ciężko mi się czasami oddycha. Miałem robione kompletne badania krwi, moczu. Oprócz tego miałem kilka razy robione EKG, ECHO serca, EKG wysiłkowe na bieżni, Holtera i nic nie...

Witam! Mam 29 lat. Często meczą mnie bóle w klatce piersiowej, ciężko mi się czasami oddycha. Miałem robione kompletne badania krwi, moczu. Oprócz tego miałem kilka razy robione EKG, ECHO serca, EKG wysiłkowe na bieżni, Holtera i nic nie wyszło. Dostałem lekarstwo Atenolol na zwolnienie pracy serca. Pobolewa mnie czasem podbrzusze, jest mi niedobrze. Nie mam pojęcia, co mi jest. Dodam, że mam plamy na języku. Czy to sprawa sercowa, czy nie? Czasami drętwieją mi noga i ręka.

odpowiada 1 ekspert:
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski

Bóle głowy i innych części ciała na tle nerwicy

Witam! Mój problem ciągnie się od ponad miesiąca, a zaczęło się od bólu w lewej piersi, a dokładnie kłucia we wszystkich miejscach piersi, następnie ból przeszedł w prawą rękę, tak jakby uczucie trzepotania skrzydłem motyla. Po zrobieniu USG piersi ból...

Witam! Mój problem ciągnie się od ponad miesiąca, a zaczęło się od bólu w lewej piersi, a dokładnie kłucia we wszystkich miejscach piersi, następnie ból przeszedł w prawą rękę, tak jakby uczucie trzepotania skrzydłem motyla. Po zrobieniu USG piersi ból minął. Wynik USG piersi prawidłowy, natomiast pojawiły się bóle głowy. Na początku kłucie w różnych miejscach głowy, takie krótkie pojedyncze bóle, czasem chwilowe bóle raz jednego oka, raz drugiego, czasem rano jest taki delikatny tępy ból z tyłu głowy. Dwa miesiące temu robiłam morfologię, lekarz powiedział, że jest prawidłowa, ale wtedy miałam inne dolegliwości typu biegunka, co się potem okazało, była to nietolerancja białka mleka. Teraz jest odstawione. Robiłam prolaktynę - również w normie.

W ciągu tego miesiąca miałam dwa dni bez bólu głowy, natomiast ciągle bolała mnie kość na nodze, taki jak gdyby ucisk, czasem takie delikatne bóle w palcach u ręki, w nodze, czasem na szyi. W palcach u nogi tak jakby ktoś wkładał mi igłę w palca. Można powiedzieć, że ten ból czuje co chwilę w innym miejscu. Czasem ból głowy i innych części ciała pojawia się raz na godzinę, a czasem parę razy na minutę. Z dolegliwością tą byłam u neurologa. Pani doktor powiedziała, że to jej wygląda na silną nerwicę, ponieważ takie objawy jakie mam nie wskazują na jakieś poważne choroby typu guz mózgu. Dla świętego spokoju dała skierowanie na tomografię, ale po ustaleniu terminu będzie to dopiero za dwa miesiące, a do tego czasu chyba zwariuję. Dodam jeszcze, że kiedy jestem na powietrzu albo się czymś zajmę, to zdarza mi się nie odczuwać tego bólu, ogólnie jestem osobą bardzo nerwową, wybuchową.

Bardzo proszę o wyczerpującą odpowiedź, ponieważ bardzo się boję o zdrowie - mam małe dziecko, męża, rodzinę, mam dla kogo żyć, a tu przytrafiła mi się taka niespodzianka. Bóle, o których pisałam są bardzo różne, nie są raczej silne, ale jest to dla mnie bardzo denerwujące, gdyż odczuwam tę dolegliwość na całym ciele. Jednym słowem, martwię się i boję czy to nie jest właśnie guz mózgu. W rodzinie nie było zachorowania, ale mimo wszystko bardzo się boję. Pani doktor neurolog przepisała mi leki typu T***, ale nie biorę ich często, ponieważ boję się, że się uzależnię, a mam wrażenie, że po tym leku ból się osłabia. Dodam, że jestem osobą niepalącą i prawie w ogóle nie piję alkoholu. Po wizycie u pani doktor mam wrażenie, że ta pani mnie trochę zbyła. Na początku nie kazała robić tomografii, ponieważ uważała, że jest niepotrzebna, ale kiedy ją poprosiłam, zleciła mi to badanie. Chciałabym otrzymać więcej informacji na temat mojej dolegliwości, ponieważ ja ciągle myślę, że mam jakiegoś guza, a tomografia dopiero za dwa miesiące. Bardzo proszę napisać, czy takie objawy jakie mam mogą być objawem poważnej choroby.

odpowiada 1 ekspert:
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski

Obawa o nieskuteczność leczenia depresji lękowej i strach przed schizofrenią

Witam, leczę się na depresję lękową od czterech lat, rok przerwy z powodu ciąży. Gdy urodziłam, depresja wróciła i musiałam kontynuować leczenie.Wszystko było dobrze, aż do teraz. Depresja i stany lękowe wróciły pomimo brania leków. Psychiatra zamienił dawkę V***...

Witam, leczę się na depresję lękową od czterech lat, rok przerwy z powodu ciąży. Gdy urodziłam, depresja wróciła i musiałam kontynuować leczenie.Wszystko było dobrze, aż do teraz. Depresja i stany lękowe wróciły pomimo brania leków. Psychiatra zamienił dawkę V*** z 75 na 150, biorę również T*** 50 oraz dostałam nowy lek C***, który biorę 2 razy dziennie 12,5 mg. Po ok. 2 tygodniach nastąpiła poprawa, ale do dobrego samopoczucia jeszcze dużo brakuje. Teraz na 5 dni przed miesiączką czuję się znowu gorzej. Nie wiem, czy to z powodu PMS, czy po prostu leki nie działają. Męczy mnie depersonalizacja, lęki i strach przed schizofrenią. Ciągle czytam o tej chorobie i boję się, że ją dostanę. Czy po miesiącu zwiększenia dawki i nowego leku powinnam czuć się lepiej? Martwi mnie, że nie ma znacznej poprawy.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej

Lęk przed kontaktem z innymi ludźmi

Witam, mam spory problem. Mam 30 lat, jestem żołnierzem zawodowym, żonaty, dwójka dzieci. Kilka lat temu zacząłem dostrzegać pewne niepokojące objawy w swoim zachowaniu (huśtawka nastrojów, spadek samooceny, dziwny strach przed spotkaniem z nowymi ludźmi), przez długi czas nie...

Witam, mam spory problem. Mam 30 lat, jestem żołnierzem zawodowym, żonaty, dwójka dzieci. Kilka lat temu zacząłem dostrzegać pewne niepokojące objawy w swoim zachowaniu (huśtawka nastrojów, spadek samooceny, dziwny strach przed spotkaniem z nowymi ludźmi), przez długi czas nie zwracałem na to żadnej uwagi. Na dzień dzisiejszy moja sytuacja się bardzo pogorszyła. Przez ostatni rok ciężko mi się spotkać nawet z najbliższymi znajomymi lub wyjść z żoną do lokalu, czuję wtedy niepokój, strach i wewnętrzny paraliż, co uniemożliwia mi normalne działanie. Stan lękowy występuje u mnie głównie w momencie, kiedy mam się spotkać z innymi ludźmi, kiedyś to byli obcy ludzie, a z biegiem czasu byli to najbliżsi znajomi, nie licząc rodziny, przy której zawsze się czuję komfortowo.

Opiszę jak najlepiej potrafię to, co czuję w tym stanie, co nie jest takie proste. Stany lękowe zaczynają się od sytuacji, kiedy mam się spotkać z ludźmi (najtrudniej jest w pracy). Zaczynam wizualizować sytuację, w której się znajdę i czym dłużej o tym myślę (czym bliżej do spotkania, tym myślenie się nasila do tego stopnia, że myślę już nawet o gestach, które będę wykonywał), tym gorzej tę sytuację spostrzegam i jest dla mnie coraz trudniejsza, mimo że jeszcze do niej nie doszło. Zaczynam mieć obawy, czy dam radę. Takie stany przytrafiały mi się w sytuacjach dla mnie stresowych - przełożeni, praca. Z biegiem czasu ten stan przekładał się na spotkania towarzyskie, zacząłem stronić od znajomych, przez co pogorszyłem większość swoich układów.

Ten stan się nasilił, kiedy musiałem przejść z jednej jednostki do drugiej. Przez ostatnie 6 lat miałem specyficzną pracę, gdzie nie miałem kontaktu z wieloma osobami, praca mi odpowiadała z tego względu, że miałem ciszę i spokój. Jednak moją jednostkę zlikwidowali i musiałem się przenieść do innej. Zanim tam trafiłem, byłem względnie zadowolony, że będę pracował z ludźmi i poprawią się moje kontakty. Niestety. Przez dwa tygodnie w nowej pracy jestem tak sparaliżowany, że ciężko mi wykonywać jakiekolwiek ruchy. Na początku zaliczyłem jedną wpadkę, chwilę później kolejną, czuję jak z dnia na dzień tracę poczucie własnej wartości, mam coraz większe opory z komunikacją aż do tego stopnia, że mi się głos załamuje, nie panuję nad tym, co mnie otacza, nie patrzę ludziom w oczy, czuję lęk i przerażenie, czuję, że nie wiem, jak mam się zachować, aby nikt nie wyczytał z mojej twarzy, jak ja się czuję. Jednak wiem, że to moje zachowanie przyciąga uwagę na tyle, że wydaje mi się, że każdy już widzi, jaki jestem słaby. Faktem jest, że ludzie w pracy już zastanawiają się, co ze mną jest nie tak. Co jeszcze bardziej mnie destabilizuje.

Moim marzeniem odkąd pamiętam było to, aby zostać didżejem. Aż do momentu, kiedy zaczęły się moje stany. W dniu występu zaczynałem już wizualizować najbliższy wieczór, zaczynał się niepokój, że sobie nie poradzę, że wyjdzie coś nie tak. I zamiast czerpać z tego maksimum przyjemności, czuję tylko strach, niepokój i lęk, który mnie paraliżuje. Starałem się mimo wszystko temu przeciwdziałać, pijąc kilka drinków, lecz z mizernym skutkiem. Na dzień dzisiejszy omijam jakiekolwiek imprezy ze strachu przed własną kompromitacją. Boję się spotkań z ludźmi, paraliżuje mnie fakt spotkania, wtedy nie czerpię jakichkolwiek przyjemności i stwierdzam, że wszelkie imprezy są mi zbędne, bo się tylko męczę. Niestety, cierpią na tym moi najbliżsi, najbardziej żona, która czuje, że przeze mnie traci powoli kontakt ze społeczeństwem. Wiem, że to, co napisałem, w pełni nie odzwierciedla tego, co się ze mną dzieje, ale mam nadzieję, że da się to zdiagnozować. Co robić? Jak sobie z tym poradzić? Przecież trzeba pracować, spotykać się z ludźmi, trzeba żyć normalnie! Pozdrawiam i czekam na odpowiedź.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka

Napady strachu a nerwica

Witam serdecznie! Mam 27 lat, jestem matką dwójki dzieci. Od pewnego czasu niepokoją mnie objawy, które wskazują na nerwicę. Mam napady panicznego strachu o życie moich dzieci, partnera, a także moje. Tysiące myśli atakują moją głowę. Myślę o rzeczach, o...

Witam serdecznie!

Mam 27 lat, jestem matką dwójki dzieci. Od pewnego czasu niepokoją mnie objawy, które wskazują na nerwicę. Mam napady panicznego strachu o życie moich dzieci, partnera, a także moje. Tysiące myśli atakują moją głowę. Myślę o rzeczach, o których nie chcę myśleć, a nie mam nad tym żadnej kontroli. Dodatkowo dochodzą dolegliwości fizyczne, takie jak drżenie rąk, zawroty głowy, palpitacja serca, uczucie jakbym miała zaraz zemdleć, suchość w ustach. Najgorsze jest to, iż jestem nerwowa, wszystko potrafi wyprowadzić mnie z równowagi, wiecznie jestem zmęczona. Odczuwam także niewyobrażalny lęk przed śmiercią, chorobą. Po ostatnim poważnym ataku paniki udałam się do lekarza, który wykluczył chorobę i stwierdził nerwicę. Przepisał mi C*** 20 mg. Po miesiącu zwiększył dawkę, gdyż nie było poprawy. Jednak dalej nie jest dobrze. Wracałam do lekarza kilka razy, ale on twierdzi, że tabletki mi pomogą. Nie wiem co mam zrobić w tej sytuacji. Dodatkowym problemem jest także to, iż wyrywam sobie włosy, a także zjadam je, co jest całkowicie nie do przyjęcia, przed spaniem. Gdy mam zamknięte oczy, widzę przeróżne obrazy, np. twarze, domy. Przeraża mnie to. Czuję, że nie wytrzymam i popadnę w jakąś psychozę. Bardzo proszę o pomoc, ponieważ nie mam się do kogo zwrócić.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Zespół paranoidalny bez urojeń, omamów i słyszenia głosów

Witam, od dwóch lat choruję. Moje rozpoznanie to zespół paranoidalny f 20. Nie miałem żadnych urojeń, tylko miałem stresową sytuację i wziąłem hydroxyzynę. Dostałem po niej obrzęku twarzy, bolała mnie głowa, nie mogłem spać. Chodziłem od jednego psychiatry do...

Witam, od dwóch lat choruję. Moje rozpoznanie to zespół paranoidalny f 20. Nie miałem żadnych urojeń, tylko miałem stresową sytuację i wziąłem hydroxyzynę. Dostałem po niej obrzęku twarzy, bolała mnie głowa, nie mogłem spać. Chodziłem od jednego psychiatry do drugiego, leki takie jak Arketis, Fluanksol, Trittico, Zolsana mi nie pomagały. W końcu trafiłem do szpitala psychiatrycznego i tam dostałem Olzapin. Lek ten mi bardzo pomógł, wyprowadził na prostą. Mam takie pytanie, czy skoro nie miałem głosów, urojeń, omamów wyleczę się w zupełności tak, że nie będę musiał brać żadnych leków i będę funkcjonował jak normalny człowiek?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd
Patronaty