Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Drżenie rąk, stres w pracy i niejasne lęki

Proszę was, pomóżcie mi! Mam 22 lata i bardzo poważny problem. Dwa i pół roku byłam sekretarką, nie wiązałam swojej przyszłości z tą pracą, nie lubiłam jej. Z początku nie było tak źle, lecz później zaczęłam brać wszystko bardzo do...

Proszę was, pomóżcie mi! Mam 22 lata i bardzo poważny problem. Dwa i pół roku byłam sekretarką, nie wiązałam swojej przyszłości z tą pracą, nie lubiłam jej. Z początku nie było tak źle, lecz później zaczęłam brać wszystko bardzo do siebie. Przychodzili mężczyźni, którzy skupiali za bardzo swoją uwagę na mojej osobie, co bardzo mnie stresowało. Po krótkim czasie stres był już tak silny, że nie mogłam podawać kawy i herbaty, szef widział, że zaczyna się ze mną coś dziać złego, lecz zaproponował, bym poszła na urlop. Po powrocie w pracy nic się nie zmieniło. Nie byłam już w stanie zupełnie tam funkcjonować, stres był ogromny, nie byłam w stanie podać kawy ani herbaty, gdyż z filiżanek się wylewało. Ręce moje drżały jak galareta, zupełnie nie mogłam się opanować! Brałam tabletki ziołowe uspokajające, lecz po nich tylko chodziłam ospała. W domu nie byłam w stanie nic zrobić, gdyż cały czas myślałam o pracy. Tak mocno skupiłam się na tym, że trzęsą mi się ręce, że w domu nie mogłam sama dla siebie zrobić kawy, gdyż strach przez tym był tak silny, że aż w klatce mnie zaciska do tej pory.

Któregoś razu miało być spotkanie w pracy, ja tak bardzo się tym przejęłam, że będę musiała podać kawę, że straciłam przytomność, od tamtej pory zaczęłam szukać nowej pracy. Po ciężkich wojażach zmieniłam pracę, lecz moje życie zmieniło się w koszmar! Proszę pomóżcie mi, JA NIE CHCĘ TAK DALEJ ŻYĆ, PO CO MI TAKIE ŻYCIE! Mam nową pracę, w której nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, gdyż mam tak silne lęki, że czasem nie mogę się skupić na tym, co mi szef każe. Boję się każdego dnia w pracy, boję się, że ktoś przyjdzie na spotkanie i będę musiała zrobić kawę lub herbatę, powiedzieć coś, roześmiać się. Nawet w domu gościom nie jestem w stanie jej podać, bo mam takie lęki w głowie i od razu trzęsą mi się ręce tak, że nie mogę ich opanować. Zaraz po otworzeniu oczu rano mam bardzo silne lęki, kołatanie serca, zanim przyjdę do pracy to jestem już tak zestresowana, że ręce zaczynają mi się trząść od samego rana. Nie chcę stracić kolejnej pracy! Przez to, że ciągle się denerwuję i nie mogę normalnie pracować i żyć. Od czasu bycia sekretarką mam ciągle jakieś lęki, czegoś się boję...

Ciągle chce mi się płakać przez to, że nie jestem silna jak inne młode bez problemów kobiety. Mam wspaniałego narzeczonego, który również nie jest w stanie mi pomóc. Błagam was, pomóżcie mi! Przecież jestem jeszcze młoda i chcę normalnie żyć. Mój narzeczony zaproponował, abyśmy pojechali do jego rodziców, lecz niestety ja się nie chcę na to zgodzić na razie, gdyż jestem tak słaba, boję się, że strach mnie zje i nie będę mogła podnieść filiżanki do ręki ze stresu ;((( Proszę, pomóżcie mi! Jak mam zacząć żyć? Jestem tak słaba emocjonalnie, że brakuje mi siły i energii do życia. A chcę pracować i szczęśliwie żyć z moim chłopakiem i odwiedzać jego rodziców oraz czuć się normalnie na spotkaniach rodzinnych i w pracy oraz podawać kawę i herbatę jak inne kobiety. Proszę, pomóżcie mi, ja chcę żyć! Pozdrawiam

odpowiada 2 ekspertów:
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Jak sobie radzić z nerwami?

Nie wiem co mam z sobą robić. Po całym ciele chodzą mi nerwy, trzęsie mi się wszystko w środku, nie mogę spać, jak się obudzę to zaraz jestem nerwowy, w dzień nie mogę usiedzieć w jednym miejscu, nie mogę nawet...

Nie wiem co mam z sobą robić. Po całym ciele chodzą mi nerwy, trzęsie mi się wszystko w środku, nie mogę spać, jak się obudzę to zaraz jestem nerwowy, w dzień nie mogę usiedzieć w jednym miejscu, nie mogę nawet płakać, a chętnie bym to zrobił, ale gdzieś wszystko się zablokowało. Byłem u psychologa i u psychiatry, ale efektów brak. Proszę o poradę!

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd

Leczenie depresji z atakami paniki

Witam, mam 28 lat i od 5 lat borykam się z atakami paniki. Wszystko zaczęło się od tego, kiedy jechałem w nocy autostradą z dużą prędkością, po kilku kawach, red bullach, oczywiście co chwilę papieros. Poczułem wtedy, jak...

Witam,

mam 28 lat i od 5 lat borykam się z atakami paniki. Wszystko zaczęło się od tego, kiedy jechałem w nocy autostradą z dużą prędkością, po kilku kawach, red bullach, oczywiście co chwilę papieros. Poczułem wtedy, jak zaczyna kręcić mi się w głowie i tracę kontrolę nad sytuacją, jednak udało mi się zjechać na pas do postoju i po kilku minutach wszystko się unormowało. Przez kilka tygodni było dobrze, na tyle, że zapomniałem o tej sytuacji. Jednak w momencie, kiedy znalazłem się w podobnej sytuacji, stres powrócił, wysokie ciśnienie, zawroty głowy, duszności. Było coraz gorzej. Nerwica przeniosła się na przełykanie (miałem problem z jedzeniem, nie mogłem przełykać swobodnie). Jednak najgorsza była jazda samochodem. Uwielbiałem to wcześniej, a teraz był i jest to dla mnie czasami koszmar, kiedy jadę drogą o dużej intensywności ruchu i myślę tylko o tym, że jak mi się zrobi źle, to nie będę miał gdzie zjechać, żeby się zatrzymać i zabiję się.

Miałem swego czasu bardzo dużo stresu związanego z prowadzeniem działalności gospodarczej, rozwód rodziców, śmierć przyjaciela itd... Byłem dwa razy u psychiatry, kiedy już wykluczyłem wszelkie inne choroby robiąc szereg badań i lekarz stwierdził u mnie depresję z atakami paniki, po czym przepisał mi R***, który zażywałem dwa lata, powoli zmniejszając dawki, aż przestałem brać to lekarstwo w ogóle. Było w miarę OK przez dłuższy czas, jednak znowu od kilku miesięcy powróciły te same objawy i jestem lekko załamany, tym bardziej, że spodziewam się dziecka i nie chciałbym tego okresu przechodzić na prochach. Istnieją jakieś inne metody leczenia, niż tylko farmakologiczne? Słyszałem o terapiach, o hipnozach, ale jakoś nie mam w sobie wiary i siły, że to pomoże. Z góry dziękuję za poradę i jakieś wskazówki.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej

Uczucie duszności i silny lęk po paleniu marihuany

Witam, mam 20 lat. Około 3 lata temu zaczęło się dziać ze mną coś dziwnego. Mnie się wydaje, że to nerwica, ale napiszę objawy. Chcę dodać, że kiedyś zapaliłem marihuanę i po ty zdarzeniu to wszystko się zaczęło. Na początku...

Witam, mam 20 lat. Około 3 lata temu zaczęło się dziać ze mną coś dziwnego. Mnie się wydaje, że to nerwica, ale napiszę objawy. Chcę dodać, że kiedyś zapaliłem marihuanę i po ty zdarzeniu to wszystko się zaczęło. Na początku miałem gulę w gardle. Miałem wrażenie, że coś mi tam urosło i nie mogę przełykać śliny + dziwne stany psychiczne, tak jakbym był na jakimś haju. Panikowałem, że to mnie zaraz udusi. Byłem u lekarza i powiedział, że wszystko ok. Po kilku miesiącach zostały tylko te stany psychiczne, ale doszły problemy z oddychaniem. To taki dziwny przygnębiający skurcz w klatce piersiowej, strach i lęk, ciężar i panika, że się uduszę. Oczywiście temu towarzyszy te stany psychiczne. Inny odbiór rzeczywistości- straszne dziwne uczucie. Bałem się sam zostawać w domu, bałem się wychodzić na dwór, bo miałem wrażenie, że dopadnie mnie ten napad i się uduszę.

Ten lęk przed lękiem, coś strasznego, no i oczywiście osłabienie organizmu, bóle kończyn, drgawki, kołatanie serca. To było straszne, ciągle o tym myślałem, o tym jak oddycham, byłem na tym skoncentrowany i nie moglem myśleć o czymś innym. Panikowałem, brakowało mi tchu, takiego luzu, ale z miesiąca na miesiąc było coraz lepiej, aż po 3 latach wydawało mi się, że już wszystko jest ok. Trwało to 1 rok, do momentu, gdy nie znalazłem się w pomieszczeniu, gdzie była palona marihuana i wtedy to wróciło to do mnie z podwójną siłą. Nie wiem co robić. Teraz czuję, że nie dam sobie rady. Proszę o porady. Czy są może jakieś leki na takie objawy? Proszę o odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Kołatanie serca na tle nerwowym

Witam! Od ponad miesiąca mam problemy nerwicowe połączone z zaburzeniami serca. Nie badałam się jeszcze ani nie robiłam w tym czasie EKG. Ostatnie EKG miałam w sierpniu, jeszcze przed wystąpieniem powikłań. Badania wykazały, że wszystko jest w porządku. W połowie...

Witam! Od ponad miesiąca mam problemy nerwicowe połączone z zaburzeniami serca. Nie badałam się jeszcze ani nie robiłam w tym czasie EKG. Ostatnie EKG miałam w sierpniu, jeszcze przed wystąpieniem powikłań. Badania wykazały, że wszystko jest w porządku. W połowie października, byłam na imprezie w domu u znajomej, były tam nieznane mi osoby. Wypiłam tam tylko parę lampek wina, jednak rano stwierdziłam, że nie pamiętam większości zdarzeń, które miały miejsce. Najprawdopodobniej ktoś podał mi jakiś narkotyk pobudzający, tabletkę gwałtu lub jakiś dopalacz. Na szczęście był ze mną mój chłopak, który tylko opowiedział mi jak zachowywałam się poprzedniego wieczoru - mianowicie byłam pobudzona, miałam przekrwione oczy i zmiany nastroju. Ja natomiast miałam zupełną dziurę w pamięci.

Od tego zdarzenia nasiliły się moje objawy nerwicowe. Już wcześniej byłam nerwowym człowiekiem, zwłaszcza, że wcześniej przeszłam chorobę związana z żołądkiem, a to w jakimś stopniu się na mnie odbiło. Objawy, które rozpoczęły się po tej imprezie bardzo mi dokuczają, zwłaszcza w nocy, nie wiem czy ich podłożem jest nerwica czy dodatkowo zwiększyła je substancja podana mi na imprezie (dodaje, że była ona rozpuszczona w winie). Objawy te, to najczęściej kołatanie serca, bardzo szybkie jego bicie, czasem nierównomierne. W czasie takiego ataku, kiedy zapadam już w sen w momencie się budzę z kołataniem serca, jest to bardzo nerwowe wybudzanie się. Taki atak zdarza się najczęściej wieczorem, kiedy się czymś zdenerwuje wcześniej, martwię, różne negatywne myśli przychodzą mi do głowy.

Kiedy zaczyna się to szaleństwo serca jeszcze bardziej się denerwuję, obawiam się, że coś mi się stanie. Nie mogę długo zasnąć, najczęściej próbuje kilkanaście razy. Rano, kiedy się budzę najczęściej mi to przechodzi. Oprócz tego zawsze wieczorem piję melisę, biorę magnez i biorę neopersen noc, na uspokojenie. Czasami nawet to nie pomaga. Atak ten ma miejsce co tydzień, wcześniej występował częściej, wtedy jednak bardziej się tym denerwowałam. Czy mam zgłosić się z tym do lekarza? Czy to nerwica i da się samemu ją zwalczyć? Czy mogę pić alkohol, czy on tylko pogłębia zaburzenia? Dziękuję bardzo za pomoc. Pozdrawiam

odpowiada 1 ekspert:
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski

Ataki gniewu podczas stosowania leków przeciwdepresyjnych

Witam, mam bardzo poważny problem z moim tatą. Dziś właśnie miał kolejny z wielu ataków gniewu i złości, wyzwał mnie i moją mamę, wyrzucił mnie z domu, popłakał się i wyglądał jakby miał stan przedzawałowy, zanosił się od gniewu. Tata...

Witam, mam bardzo poważny problem z moim tatą. Dziś właśnie miał kolejny z wielu ataków gniewu i złości, wyzwał mnie i moją mamę, wyrzucił mnie z domu, popłakał się i wyglądał jakby miał stan przedzawałowy, zanosił się od gniewu. Tata ma 66 lat, ja 26. Zawsze był nerwowy, często awantury w naszym domu były duże, głośne, czasami z wyzwiskami, ale nigdy nie doprowadzał się aż do takiego stanu. Tata wczoraj także pokłócił się ze mną, po czym płakał (co nigdy wcześniej, jak mówi mama mu się nie zdarzało). Przyjaciel taty, który jest internistą przepisał mu łagodne leki antydepresyjne, gdyż tata już od paru miesięcy coraz gorzej się czuje. Problemy się gromadzą, niezałatwione sprawy piętrzą. Mimo że tata wiele z nich stara się załatwić. Ostatnio nie ma pieniędzy, ale nie chce mu się pracować. Zawsze radził sobie z pracą, zarabiał raz bardzo dobrze, raz w ogóle (Tata jest artystą, robił różne rzeczy, malował, był scenografem, dekoratorem wnętrz, konserwował zabytki, prowadził renowację mebli, jest człowiekiem wykształconym i inteligentnym). Traci kontakt z przyjaciółmi, źle mówi o mojej mamie (co towarzyszy nam całe życie, więc nie wiem czy w tej sytuacji ma to jakieś znaczenie), źle zaczyna mówić już nawet o mnie (wcześniej byłam jego oczkiem w głowie).

Nie wiem, czy jest to rzeczywiście depresja, czy coś gorszego (ataki gniewu są nie do powstrzymania, nie działają żadne argumenty, nie chce rozmawiać, mama nawet nie może go przytulić), czy jest to zwykłe nie radzenie sobie z życiem i nagromadzeniem problemów, czy zły charakter (choć tata potrafi okazywać, że mu zależy, nigdy nie mówi tego wprost, ale robi wiele, przy czym jednocześnie nie dba o przyszłość - nie składał na emeryturę, ubezpieczenie zdrowotne, ma długi, sprawa mieszkania nie jest załatwiona itd., mi nie zapewnia poczucia materialnego bezpieczeństwa ani mamie, ale nigdy, nawet w najczarniejszych czasach niczego nam nie brakowało).

Tata miał 2 lata temu operację, bo nastąpiła u niego perforacja żołądka, później odstawił wódkę i papierosy, był na diecie, nadal nie do końca czuje się dobrze z żołądkiem. Ostatnio dopiero zrobił sobie zęby, gdyż od wielu lat nie miał ich po wypadku, ma skrzywiony kręgosłup po wielu wypadkach motocyklowych i samochodowych (ma garba, i zmalał ze 186 cm wzrostu do 170). Zawsze był towarzyski, elokwentny, miał też napady złości, różne wyskoki, ale teraz jest gorzej, mówi cały czas o śmierci, wyzywa mamę, mówi do siebie, ciągle śpi, nie pracuje, nie odbiera często telefonów, czasem boi się prowadzić samochód, nie załatwia wielu spraw, łatwo wpada w ogromy gniew i nie potrafi mówić o tym, co go boli. Błagam proszę o jakąś pomoc. Bardzo kocham tatę i nie wiem jak mu pomóc, czuję że jest z nim bardzo źle i boję się, że jego organizm tego nie wytrzyma albo on sam zrobi sobie jakoś krzywdę, poza tym boję się o moją mamę, która także jest bardzo znerwicowana...

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej

Brak wsparcia ze strony rodziny i męża przyczyną stanów lękowych

Witam, wszystko zaczęło się w 2007 roku. Miałam 19 lat, byłam na pierwszym roku studiów, w pociągu poznałam pewnego chłopaka. Zaczęliśmy się spotykać, po miesiącu chciałam z nim zerwać, ale on był uparty, brał mnie na litość i dalej się...

Witam, wszystko zaczęło się w 2007 roku. Miałam 19 lat, byłam na pierwszym roku studiów, w pociągu poznałam pewnego chłopaka. Zaczęliśmy się spotykać, po miesiącu chciałam z nim zerwać, ale on był uparty, brał mnie na litość i dalej się z nim spotykałam. Po 3 miesiącach znajomości okazało się że jestem w ciąży. Matka z bratem urządzili mi wtedy prawdziwe piekło, na każdym kroku wyzywali mnie od dziwek, suk, szmat. Mój chłopak był wtedy w Iraku, a oni mi wmawiali, że on uciekł, grozili domem samotnej matki, opieką społeczną, brat nawet raz uderzył mnie z pięści w plecy tak mocno, że bolało mnie przez 2 dni, dodatkowo groził, że zabije mi tego ''bachora''. Matka mówiła, że nawet do szpitala nie przyjedzie dziecka zobaczyć. Na żadne wsparcie nie mogłam liczyć, nawet jak wzięłam coś lepszego do jedzenia to byłam wyzywana od najgorszych, zdarzało się że brat zrobił coś do jedzenia częstował całą rodzinę tylko nie mnie. Jak siostra mu powiedziała, że mi też powinien dać to powiedział: nie ta k*** nie ma prawa tu nic ruszać, wolę na śmietnik wyrzucić. Któregoś dnia weszłam do łazienki, żeby się wykąpać, nie zdążyłam się jeszcze rozebrać, a brat zaczął walić w drzwi i krzyczeć: otwieraj jebana k***, ja teraz się będę kąpał, wyp**** szmato teraz masz inną rodzinę, a matka powiedziała tylko: sama sobie winna jesteś.

Nie wytrzymałam, poszłam z domu, tak jak stałam wprowadziłam się do jego matki, którą ledwo znałam. Matka odezwała się dopiero po dwóch tygodniach, jak jej sąsiadka powiedziała prosto w oczy, że mnie wyrzucili z domu, kazała mi wrócić. Poszłam z nadzieją, że może będzie lepiej, ale nie było. Brat o mało się na mnie z pięściami nie rzucił i zwyzywał od najgorszych. Byłam tak zdesperowana, że szukałam nawet miejsca w domu samotnej matki, ale ostatecznie zdecydowałam się zostać z moim chłopakiem, po tym jak matka przyjechała mnie odwiedzić i pierwsze co mi zakomunikowała to, że mi zarezerwowała salę na wesele, choć jej o to nie prosiłam i zaczęła gadać, że to wstyd na kocią łapę żyć. Tak poddałam się i wzięłam ten ślub, a teraz matka, która mojego męża nienawidzi, bo okazał się bardzo nieodpowiedzialny, zwala całą winę na mnie, mówiąc, że sama tego chciałam.

Dodam, że mamy już dwójkę dzieci - 3 lata i 1,5 roku, a małżeństwem jesteśmy prawie 4 lata. Myślę o rozwodzie, ale mnie nie stać, a nawet jakby to mieszkamy w mieszkaniu, które jest mojego ojca, ale mąż jest zameldowany i nie można go wyrzucić. Jestem zdesperowana i bezradna. Dziećmi zajmuje się sama, bo mąż narobił pełno długów i musiał wyjechać do pracy za granicę. Nikt mi nie pomaga, matka stale mnie krytykuje, a to że bałagan w domu, a to że dziećmi źle się zajmuję, a ja naprawdę się staram i wiele osób, nawet obcych, to widzi. Mam już takie stany lękowe, że drzwi od domu stale zamykam na klucz i boję się ludzi. To tyle, proszę o jakąś poradę!

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd

Zaburzenia lękowe z agorafobią

Witam, jestem 34 letnim mężczyzną. Moja przygoda z nerwicą zaczęła się ok. 11 lat temu. Były to bóle głowy, bóle w klatce piersiowej, żołądka, bóle serca; robiłem dużo badań i wszystko było ok. Pamiętam, że dostałem od kardiologa...

Witam,

jestem 34 letnim mężczyzną. Moja przygoda z nerwicą zaczęła się ok. 11 lat temu. Były to bóle głowy, bóle w klatce piersiowej, żołądka, bóle serca; robiłem dużo badań i wszystko było ok. Pamiętam, że dostałem od kardiologa lek lexotan i miałem go brać, żeby się wyciszyć i to, że wszystko przejdzie, i tak było. Trwało to ok 2 lat. Póżniej miałem spokój, fajne życie do czasu aż w marcu 2009 roku w kościele zrobiło mi się słabo i tak dziwnie mi się zrobiło. Za tydzień jak znowu chciałem iść do kościoła to zacząłem odczuwać taki lęk jakbym się bał tam wejść, co było dla mnie szokiem, bo nigdy takiego czegoś nie miałem. Po ok. tygodniu w nocy żona musiała mnie zawieść na pogotowie, bo miałem atak takiego silnego lęku, że nie wiedziałem, co się robi. Wysokie ciśnienie, serce mi waliło jak dzwon, nie mogłem się nawet dobrze ruszyć, bo tak się wszystkiego bałem, że chyba zaraz umrę. Dostałem tam środki na uspokojenie i do domu, bo wszystkie badania wyszły w porządku. Ale od tego czasu coraz częściej zaczęły się te lęki, bałem się nawet wyjść na ulice, a gdzie tu jechać do pracy, to po prostu był horror.

Zapisałem się do psychiatry, powiedziała mi, że są to zaburzenia lękowe i przepisała mi xanax i rexetin. Brałem te leki, ale po ok. tygodniu chyba zaczęły działać, to nie wiedziałem co się robi, bo nawet nie mogłem trafić w drzwi do łazienki, tak się wystraszyłem, że je odstawiłem i już do lekarza nie pojechałem. Lęki coraz bardziej się nasilały, myślałem, że wariuję i zaraz pojadę do psychiatryka. Znajoma mnie namówiła, żebym pojechał do psychologa. Na początku nie chciałem, ale pojechałem, naprawdę było bardzo ciężko. Pani psycholog powiedziała mi, że ja nie wariuję, tylko to są zaburzenia lękowe z agorafobią i że jest to długie leczenie, ale to wszystko minie. Jeździłem do psychologa ponad dwa lata i w tym roku pani mi powiedziała, że już jest dobrze, już za mną ta choroba. Od wiosny do dnia 1 listopada naprawdę była duża poprawa, bo zaczynało wszystko wracać do normy i znowu się zaczęło, ale teraz to ja mam odczucie ciężkie do opisania, jakbym czasami nie wiedział, gdzie jestem, co robię, a doskonale wiem.

Jestem taki nerwowy, czuję w środku organizmu jakbym zaraz miał eksplodować albo podlecieć do ściany i walnąć głową w mur, żeby przeszło. Syn ma jechać na wycieczkę, to już się denerwuję, chociaż nie wiem po co. Przejmuję się byle czym. Dodam jeszcze, bo to jest chyba najważniejsze, że dwa tygodnie przed moją komunią zmarł mój tata. Po śmierci taty nie ma co ukrywać, nie było za ciekawie, wieczny brak pieniędzy, nigdzie nie wyjeżdżałem, bo nigdy nie było na to. Dodam jeszcze, że gdy byłem ministrantem to na pogrzebie wraz z księdzem poszliśmy do kaplicy to zobaczyłem zmarłego, który umarł porażony prądem. To był dla mnie straszny widok i do dnia dzisiejszego ja nie mogę zasnąć jak jest w sypialni ciemno, bo mi się zdaje, że ktoś obok mnie stoi. Dodam jeszcze, że mieszkam teraz blisko kościoła, do którego nabrałem długiego dystansu i jak widzę czasami jak jest pogrzeb to aż mi się gorąco robi.

Boje się często, że jak ja zwariuję, to mój syn, którego kocham naprawdę mocno będzie miał takie życie jak ja, czyli dzieciństwo do bani. Bardzo bym prosił o odpowiedź czy to się da w końcu wyleczyć, żebym nie miał tych lęków, żebym mógł w końcu gdzieś pojechać bez lęków, że coś mi się zdarzy, że zwariuję, bo mamy jechać w styczniu z żoną i synem na narty. Bardzo bym chciał, ale znowu ten lęk. Proszę o poradę czy może spróbować brać leki, czy psychoterapię, bo może tamta do końca nie była wyleczona, bo opadają mi ręce z tego wszystkiego. Proszę jeszcze o odpowiedż czy w zaburzeniach lękowych są takie objawy jak opisałem 'że czasami mam wrażenie że nie wiem gdzie jestem chociaż dobrze wiem'. Z góry dziękuję za odpowiedź.

odpowiada 3 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Lek. Jerzy Bajko
Lek. Jerzy Bajko
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka

Jak radzić sobie z czerwienieniem twarzy podczas zdenerwowania czy stresu?

Witam, mam 27 lat i podejrzenia co do erytrofobii lub nerwicy naczyniowej skóry. Mój problem polega na tym, że w sytuacjach rozmowy z kimś, trudnego pytania po prostu się czerwienię. Mało tego, czasem mnie coś leciutko zdenerwuje i to...

Witam, mam 27 lat i podejrzenia co do erytrofobii lub nerwicy naczyniowej skóry. Mój problem polega na tym, że w sytuacjach rozmowy z kimś, trudnego pytania po prostu się czerwienię. Mało tego, czasem mnie coś leciutko zdenerwuje i to samo się dzieje. Niekiedy po prostu jak ktoś się na mnie patrzy albo jak ekspedientka w sklepie się o coś zapyta. Boję się wychodzić do ludzi, chociaż jestem bardzo otwarta, tylko ten lęk przed zaczerwienieniem się. Jest to twarz, szyja i dekolt i takie raptowne gorąco... Nie pójdę do lekarza, bo wiem, że jak zacznę o tym opowiadać, to na samą myśl czuję puls na twarzy i czerwono... Czy prócz zaciskania mięśni pod pachą jest jakaś metoda? Może jakiś dobry lek, błagam...

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Magdalena Brudzyńska

Odstawienie leków na nerwicę i epizody depresyjne

Witam! 2 lata temu zachorowałam na nerwicę lękową. Mam 45 lat. Przez dwa lata brałam leki i czułam się tak dobrze, że razem z panią Doktor na moją prośbę odstawiłam leki w sierpniu. We wrześniu zaobserwowałam pierwsze objawy powracającej...

Witam! 2 lata temu zachorowałam na nerwicę lękową. Mam 45 lat. Przez dwa lata brałam leki i czułam się tak dobrze, że razem z panią Doktor na moją prośbę odstawiłam leki w sierpniu. We wrześniu zaobserwowałam pierwsze objawy powracającej choroby. Październik jakoś przetrwałam, ale listopad dla mnie jest okropny. Jednak teraz zauważam raczej depresję, napastliwe głupie myśli, smutek, ochota na płacz, niska samoocena. Pomyślałam, że potrzebna jest mi spowiedź z całego życia, gdyż stare grzechy jeszcze bardziej mnie dołowały. Trochę pomogło, ale nastrój w kratkę. Jestem zagubiona, może mam klimakterium - jak moja mama w tym wieku. Nie chcę wracać do leków, bo pomagały widać tylko jak je brałam. Żyję jak pączek w maśle, ale jestem nieszczęśliwa.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd

Zespół serotoninowy i złośliwy zespół neuroleptyczny jako powikłania leczenia nerwicy

Witam serdecznie! Od przeszło 2 lat leczę się na nerwicę lękową. Do czerwca tego roku brałam X*** i F***. Po poprawie mojego stanu zdrowia wspólnie z lekarzem zdecydowaliśmy o odstawieniu leków. Niestety w październiku objawy wróciły i była konieczna ponowne...

Witam serdecznie! Od przeszło 2 lat leczę się na nerwicę lękową. Do czerwca tego roku brałam X*** i F***. Po poprawie mojego stanu zdrowia wspólnie z lekarzem zdecydowaliśmy o odstawieniu leków. Niestety w październiku objawy wróciły i była konieczna ponowne zastosowanie leków. Na swoje nieszczęście za dużo się o tych lekach naczytałam i wpadłam w obsesję wystąpienia zespołu serotoninowego i złośliwego zespołu neuroleptycznego. Moje pytanie dotyczy tego, jak odróżnić objawy tych zespołów od moich nerwicowych, które są podobne? Jak mam atak nerwicy, to także skacze mi ciśnienie, serce przyspiesza i mam niepokój. Boję się, że po prostu coś kiedyś przegapię. Aha, leki biorę w następujących dawkach: X*** 10mg, a F*** 05mg na dobę. Pozdrawiam

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd

Bóle psychosomatyczne

Witam serdecznie, ostatnio czytałam w internecie na temat bóli psychosomatycznych i przeraziłam się, bo ja doświadczam wszystkie bóle w komplecie. Mam 30 lat, mam dziecko. Moje życie osobiste nie jest uregulowane i przynosi mi dużo stresu. Nie robiłam badań, bo...

Witam serdecznie, ostatnio czytałam w internecie na temat bóli psychosomatycznych i przeraziłam się, bo ja doświadczam wszystkie bóle w komplecie. Mam 30 lat, mam dziecko. Moje życie osobiste nie jest uregulowane i przynosi mi dużo stresu. Nie robiłam badań, bo stwierdziłam, że nie ma sensu. Od ponad roku odczuwam silne bóle kręgosłupa, korzonki, w zasadzie ciężko stwierdzić skąd ból pochodzi, utrudnia mi to sen. Maści nie pomagają, chodziłam na fizjoterapię, ale to też nie pomogło. Ostatnio na skórze na ramieniu mam liszaj i na palcu od dłoni, kremuje Sudokremem i też nie znika to. Kolejnym problemem jest przewlekły ból brzucha, wywołujący chęć wymiotów. Stres powoduje, że brzuch wypełnia mi się ogromną ilością gazów i rośnie jak balon.To ogromny dyskomfort, który niestety towarzyszy mi każdego dnia.

Pół roku temu męczyło mnie swędzenie odbytu, z którym poszłam do lekarza, który stwierdził, że to ma podłoże psychiczne i nie może mi pomóc. Od 2 tygodni biorę antybiotyk, myśląc że przechodzę grypę, ale teraz skończyłam antybiotyk, a meczący suchy kaszel mi pozostał i dusi mnie nieustannie. W nocy budzę się z waleniem serca i później nie mogę zasnąć. To jakiś stan lękowy. Wybudzenie nagle i podniesiona adrenalina powoduje, że z nerwów zaczyna mnie boleć brzuch i nie mogę nawet spać bezstresowo, budzę się rano z bólem żołądka. Nie umiem się zrelaksować, serce mi wali, dusze się, brzuch pęcznieje, ilość gazów zwiększa się i uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie, już nie wspominając o problemach z wypróżnianiem. Jedyny lek, który brałam i jakoś mi pomagał to Tribux na perystaltykę jelit. Całą szafę innych specyfików też posiadam, łącznie z Colonami, płesznikiem i innymi produktami z USA.

Każdy posiłek sprawia, że znowu mam gazy. Kłucia w klatce piersiowej też mi się nasilają. Czasem myślę, że jestem chyba na jakimś wykończeniu. Byłam u psychoterapeuty, który nie mógł mi pomóc. Przestałam chodzić. Czuję, że jestem bezradna, a podstawowe czynności graniczą z cudem. A już nie mam sił chodzić do lekarzy, bo nikt nie jest w stanie mi pomóc. A mnie z tego powodu już brzuch boli i napięcie mięśni mam tak silne, że mam ochotę najeść się przeciwbólowych leków, żeby choć na chwilę poczuć się dobrze. Czuję się tak źle, że miałabym ochotę od razu położyć się do szpitala. Proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Magdalena Brudzyńska

Głosy w głowie, omamy, myśli samobójcze i tiki ruchowe

Dzień Dobry! Mój problem jest dość złożony, więc mogę pisać trochę chaotycznie, ponieważ sam nie wiem od czego zacząć. Mianowicie od roku słyszę głosy w głowie. Co prawda od końca lipca już ich nie słyszę, ale sporadycznie jeszcze mi dokuczają....

Dzień Dobry! Mój problem jest dość złożony, więc mogę pisać trochę chaotycznie, ponieważ sam nie wiem od czego zacząć. Mianowicie od roku słyszę głosy w głowie. Co prawda od końca lipca już ich nie słyszę, ale sporadycznie jeszcze mi dokuczają. Głosy słyszę głównie w nocy lub wieczorem. Jest to głos mojej zmarłej matki, która umarła 7 lat temu. Po prostu w głowie woła mnie po imieniu, tak jak robiła to za życia. Te głosy na pewno nie są wynikiem stresu po jej śmierci, bo minęło zbyt dużo czasu. Kolejnym problemem są myśli, które przychodzą do mojej głowy. Gdy jestem w hipermarkecie w mojej głowie pojawia się myśl, aby coś ukraść. Wtedy w mojej głowie pojawiają się myśli, że zostałem przyłapany na gorącym uczynku i wdaje się w bójkę z ekspedientką. Jak z kimś rozmawiam to w mojej głowie pojawiają się myśli, żeby komuś napluć w twarz albo żeby pokazać mu jakiś nieprzyzwoity gest lub żeby kogoś obrazić. Jak widzę mojego małego siostrzeńca to w mojej głowie pojawiają się myśli, że wbijam mu cyrkiel w oko. Samemu też mam takie myśli, że sam w sobie wbijam cyrkiel w oko.

Czasami intensywnie nad czymś myślę i wyobrażam sobie że np. stoję przed publicznością i nagle zaczynam bekać, smarkać, puszczać bąki i wiele innych rzeczy. Doprawdy sam nie wiem skąd w mojej głowie takie myśli się biorą. Bardzo często też fantazjuje o byciu kimś wielkim. Często miewam też stany depresyjne, lękowe i myśli samobójcze. Najgorsze jednak są tiki, które pojawiły się u mnie około pół roku temu. Cały czas pociągam nosem tak, że zwraca to uwagę otoczenia. Potrafię je jednak zatrzymać, ale po chwili czuję jakiś wewnętrzny przymus wciągania nosem. Oprócz tego notorycznie macham uszami, wzdrygam ramieniem, a także cały czas zaczesuje rękami włosy. Dodam, że w dzieciństwie miałem nerwicę natręctw, którą sam przezwyciężyłem.

Czytając dużo po internecie, doszedłem do wniosków, że zbyt wiele chorób pasuje do moich objawów. Ostatnio przeczytałem też o takiej chorobie pląsawica huntingtona. Niestety moje objawy właśnie tam pasują. Moje tiki też nasilają się w stresie lub podczas chodzenia no i mam te głosy. Nie wiem czy moje objawy wynikają z jakiejś choroby psychicznej czy z tej pląsawicy. Dodam, że w mojej rodzinie nigdy nie było przypadków żadnej pląsawicy, więc czy możliwe że jednak ktoś gdzieś po drodze przekazał mi taki zły gen? Dodam również, że nie mam padaczki ani żadnych nałogów. W mojej rodzinie nie było osób chorych psychicznie chodź problemy natury psychicznej miało wiele osób. Bardzo proszę o pomoc!

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd

Napady lękowe, brak apetytu, natrętne myśli i zawroty głowy

Mam 20 lat, od miesiąca borykam się z zaburzeniami nerwicowymi - co kilka dni nagłymi atakami (trwającym ok. 1-2h): szybkim bicie serca, nagłym napadem nieuzasadnionego lęku oraz od 4 dni z czymś dosyć dziwnym z czym się nie spotkałem dotychczas...

Mam 20 lat, od miesiąca borykam się z zaburzeniami nerwicowymi - co kilka dni nagłymi atakami (trwającym ok. 1-2h): szybkim bicie serca, nagłym napadem nieuzasadnionego lęku oraz od 4 dni z czymś dosyć dziwnym z czym się nie spotkałem dotychczas (ponieważ ataki mijały i potem czułem się całkiem w porządku) i tutaj przechodzę do meritum mojego późniejszego pytania, mianowicie: 4 dni temu poczułem nagłe, choć delikatne zawroty głowy, które non stop mi towarzyszą. Od tego czasu kompletnie nie mam apetytu, jem bo muszę, towarzyszą mi bardzo natrętne myśli od rana do nocy, których nie mogę się nawet na chwilę pozbyć, że te zawroty głowy to zwiastun czegoś naprawdę niedobrego, że przez stres doszło do nieodwracalnego uszkodzenia mózgu, że oszaleję i trafię do szpitala psychiatrycznego, że stracę pamięć i nie będę nic pamiętać i pamięć nie powróci, że może to jakaś ciężka choroba umysłowa, której nie da się wyleczyć i będę skazany na przyjmowanie leków do końca życia i tym podobnych uciążliwych myśli... Do tego nie potrafię się na czymkolwiek skoncentrować, tzn. czuję że to taka powierzchowna koncentracja, ciągle zwracam uwagę na to co robię, czy aby na pewno nie zachowuję się dziwnie, czy nie straciłem świadomości, staram się robić cokolwiek by o tym nie myśleć.

Drugiego dnia zacząłem biegać po 1-2h dziennie, myślałem że jak fizycznie wymęczę ten stres i natrętne myśli, to te objawy stopniowo będą ustępować, nie czuję różnicy. Czuję się też tak jakbym był bardzo otępiały, jakbym reagował na coś z opóźnionym zapłonem, tak jakby część mojej świadomości była otoczona wysokim murem i została wyłączona a wszystko dookoła było odmienione, jakby inne, jakbym był marionetką i oglądał momentami film z tego co robię w danym momencie i nie potrafił wrócić do normalnego życia, a bardzo chcę żyć i mam dla kogo żyć. Co dziwne, ale w ciągu tych 4 dni nie miałem żadnego ataku. Dzisiaj było trochę lepiej, powiedziałem o wszystkim co się dzieje od 4 dni mojej dziewczynie, która jest naprawdę bardzo bliską mi osobą i jest bardzo silna psychicznie, po naszej rozmowie poczułem ulgę poprzez jej wsparcie, zawroty głowy minęły, ten mur jakby runął, zacząłem czuć się normalnie tak jakby to wszystko minęło, zacząłem się cieszyć z powrotu do normalności, tyle że nie wiem na jak długo i czy jak obudzę się jutro rano to czy znów to się nie zacznie od początku.

Byłem raz u psychiatry miesiąc temu jak te ataki się zaczęły, Pani Doktor powiedziała mi, że te ataki nerwicowe mam ze względu na to, że odbieram za mało bodźców. To jest prawdą, bo całymi dniami siedzę w domu, śpię do późna, chodzę na studia, ale zajęcia mam tylko we wtorek, a zaczynam żyć dopiero jak jadę wieczorem po moją dziewczynę do pracy i mam do kogo się odezwać przez te 2-3h... Szukam też pracy, rozesłałem chyba z 50 CV jak na razie i nie było żadnego odzewu... Pani Doktor przypisała mi Hydroksyzynę 10mg na te nagłe ataki, moja Mama też ma zaburzenia nerwicowe i jak to się wszystko zaczęło miesiąc temu to dała mi ją tyle że 50mg i dzień po zażyciu tej dawki czułem się nieco podobnie jak przez ostatnie 4 dni tj. otępiale, reagowałem z opóźnionym zapłonem, ale nie było natrętnych myśli i stresu. Na szczęście dzień po tym jak się tak czułem wszystko wracało do normy. Nie ukrywam, że bałem się ją wziąć, bo bałem się że już kompletnie stracę kontakt z otaczającym mnie światem.

Mam z tego powodu kilka pytań: Jeśli takie uczucie otępienia, opóźnionej reakcji, wyłączenia powróci, to czy jak wezmę tę hydroksyzynę w dawce 10mg to czy ona mi nie zaszkodzi (tzn. czy nie pogłębi tych doznań)? Co tak na prawdę mi dolega i jak mogę sobie z tym poradzić? Na prawdę się boję, że to koniec i nic mi nie pomoże, a tak bardzo chciałbym żyć jak normalny człowiek bez tych problemów z moją psychiką... 2 tyg. temu zapisałem się na prawo jazdy, za 2 dni mam teoretyczny egzamin upoważniający mnie do odbycia 30h jazd, boję się, że ten brak koncentracji i uczucie otępienia dyskwalifikuje mnie z możliwości prowadzenia samochodu i nie wiem co z tym fantem zrobić... Z góry przepraszam za chaotyczną wypowiedź. Bardzo proszę o szybką odpowiedź. Pozdrawiam

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Samookaleczanie się, homoseksualizm i samotność

Witam serdecznie! Od kiedy tylko pamiętam, byłam wytykana palcami nadającymi mi etykietkę dziwaka. Zawsze bawiłam się sama w jakimś kącie, rozmawiałam ze sobą. Chciałam do innych dzieci, ale gdy tylko ktoś na mnie krzywo patrzył, stawałam się agresywna, krzyczałam...

Witam serdecznie! Od kiedy tylko pamiętam, byłam wytykana palcami nadającymi mi etykietkę dziwaka. Zawsze bawiłam się sama w jakimś kącie, rozmawiałam ze sobą. Chciałam do innych dzieci, ale gdy tylko ktoś na mnie krzywo patrzył, stawałam się agresywna, krzyczałam i rzucałam się z pięściami. Oczywiście ja zawsze byłam za to karana, a czułam się tak naprawdę tą pokrzywdzoną. Takie stany pojawiały się na zmianę z obliczem aniołka. Spędzałam dużo czasu na łonie natury, okazywałam miłość rodzicom, rodzeństwu, każdemu zwierzęciu itd. Ale miałam problem z obcymi ludźmi. Miałam takie zdarzenie, że moja starsza siostra wraz ze znajomymi wyśmiewała mnie, mówiła, że jestem jakąś kosmitką, ja nie wytrzymałam, to objęłam jej szyję i zaczęłam ją dusić, rzucając najgorsze przekleństwa przez płacz. Potem już miałam czas spokoju, tak do 16 roku życia byłam dobrą córką, wzorową uczennicą.

Zaczęłam naukę w liceum. Wyjechałam do innego miasta, rodzice dali mi taką możliwość w nagrodę za nienaganne zachowanie. W pierwszym miesiącu radziłam sobie nieźle. Ale zaczęłam odkrywać swoją fascynację osobnikami tej samej płci. Oczywiście kryłam to w sobie. Później postanowiłam podzielić się tym z siostrą, właśnie z tą starszą. Ona nie zaakceptowała tego. Mówiła o tym w aspektach religijnych, bo pochodzę z rodziny bardzo religijnej, wg mnie aż fanatycznej. Byłam bardzo zła. Poczekałam aż skończy się weekend i wrócę znów na swoją stancję. Tam stanęłam przed lustrem, wzięłam kamień do ręki i zamknęłam go w pięści. Następnie zaczęłam uderzać siebie tą pięścią w twarz. Nie poszłam do szkoły, siedziałam w domu 3 dni. Potem poszłam do łazienki, wbiłam sobie nóż w rękę i przeciągnęłam. Moja mama niepokoiła się tym, że nie odbierałam telefonu, więc przyjechała do tego miasta i weszła do mieszkania właśnie w tej chwili, gdy byłam w łazience z nożem. Gdyby nie ona, nie żyłabym pewnie teraz.

Rodzice przenieśli mnie do szkoły w rodzinnym mieście. Tam miałam w końcu przyjaciół. Było dobrze. Jednak jak byłam w drugiej klasie liceum, moja siostra i mama bardzo się pokłóciły, siostra krzyczała na mamę, a ona płakała, ja nie chciałam, by dalej się kłóciły, ale mnie nikt nie słuchał, a czułam, że muszę to przerwać. Więc weszłam na szczyt schodów i rzuciłam się z nich. Miałam uraz kręgosłupa. Ale cel osiągnęłam, rodzina się pogodziła. Ja po kilku miesiącach od tamtego wydarzenia poznałam dziewczynę i byłam szczęśliwa, mimo tego że musiałyśmy się ukrywać. I było wszystko dobrze. Zerwałam jednak z nią, gdy musiałam wyjechać na studia. Znalazłam się daleko od domu. Znalazłam nową dziewczynę, ale szybko zerwałam, nie mogłam utrzymać się w związku. Później zakochałam się, znów byłam w pełni szczęścia, tylko stało się coś czego się nie spodziewałam. Ona mnie zostawiła, twierdząc, że jestem zbyt dobra, że mam zbyt dobre serce i że ona nie zasługuje na to, nie mogłam tego pojąć. Czekałam aż wróci, prosiłam by wróciła, ale nie zrobiła tego.

Po kilku miesiącach wyczekiwań i życia na niby, zaczęłam chodzić w dziwne miejsca takie jak cmentarze, nocami, dniami, kupiłam sobie nóż, bawiłam się nim rysując sobie ostrzem po dłoni, ale nic więcej nie robiłam. Potem poznałam kolejną dziewczynę i znów odżyłam, mogłam być szczęśliwa. Jakiś miesiąc temu powiedziała, że mnie kocha, że będzie ze mną i mnie nie zostawi. Następnego dnia odeszła do innej dziewczyny. Zabrała mi szybko i brutalnie to co mnie ukajało, dla jakiejś brzyduli. Wyszło na to, że spotykała się z nią wcześniej, a mnie okłamywała. Na pożegnanie powiedziała nie wiem jak to zrobisz, ale bądź martwa dla mnie, nie chce Cię w moim życiu. Kilka dni po tym wydarzeniu, spotkałam moją byłą dziewczynę, tą co mnie zostawiła, bo byłam za dobra. Rzuciła się w moje ramiona, mówiąc, że jestem najsłodszą dziewczyną jaką zna, słodziła mi i słodziła, jednak na koniec rozmowy powiedziała, żebym nic nie chciała od niej, mimo tego że ona wie, że ją kocham, bo ona mi nic nie da. Po tym dotarło w końcu do mnie jak zostawiła mnie niedawno dziewczyna, a teraz te słowa. Czułam, że dostałam potworny cios.

Miałam jedną przyjaciółkę, której otwarcie mogę mówić o moich problemach miłosnych, ona tylko mnie akceptuje. Ostatnio powiedziała, co myśli o tych moich dwóch byłych dziewczynach, nazwała je rzeczami, niewartymi mojej uwagi, strasznie nie spodobało mi się, że tak o nich mówi. Mimo tego co mi zrobiły. Uderzyłam ją dwa razy. I od tamtej pory milczymy. Teraz zostałam sama całkiem. Ostatnio rozcięłam sobie wnętrze dłoni po całej długości. Rodzinie nic nie powiem, bo uważam, że zraniłam ich wystarczająco w czasie dzieciństwa. Potrafię grać, więc na uczelni myślą, że ze mną wszystko w porządku. Potrafię manipulować ludźmi, by wykorzystywać ich do własnych celów, więc wierzą w to co mówię, więc rozcięta ręka nie jest niczym złym. Moje cechy to także narcyzm, perfekcjonizm, analityczny umysł, arogancja, szczerość do granic. Często jestem idealizowana, poważana za silną osobę, dobrze wychowaną. Mam wysokie ego i nie lubię się przyznawać do błędów, albo przyznawać komuś racji. Nie umiem też przyznać się do słabości. Dlatego też wybrałam internetową drogę konsultacji. Proszę o pomoc!

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Zdenerwowanie, bezsenność i drżenie ciała

Nie mogę spać spokojnie, wszystko mnie denerwuje, boję się pracować, trzęsie mi się wszystko w środku, trzęsę się cały. Nie mogę sobie z tym poradzić, nie wiem co mam robić, proszę o poradę.
odpowiada 2 ekspertów:
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Brak czasu na psychoterapię z powodu pracy

Kilka lat temu stwierdzono u mnie nerwicę - zaburzenia adaptacyjne. Leczyłam się wówczas psychiatrycznie i uczęszczałam do psychologa. Nie skończyłam terapii psychologicznej, bo dostałam pracę i nie było czasu na psychologa. W tym roku znów trafiłam do psychiatry...

Kilka lat temu stwierdzono u mnie nerwicę - zaburzenia adaptacyjne. Leczyłam się wówczas psychiatrycznie i uczęszczałam do psychologa. Nie skończyłam terapii psychologicznej, bo dostałam pracę i nie było czasu na psychologa. W tym roku znów trafiłam do psychiatry i lekarz stwierdził reakcję depresyjną i zaordynował leczenie, które trwa po dzień dzisiejszy. Powinnam również znów chodzić do psychologa, ale pracuję i nie mogę sobie na to pozwolić. Obecna praca była i jeszcze jest momentami takim stresem, że miałam problemy żołądkowo-jelitowe. Lekarz przepisał mi neuroleptyk, który pomaga mi głównie na objawy somatyczne. Jak sobie poradzić z zaistniałą sytuacją? Są takie dni, że boję się iść do pracy.

Poza tym, mimo, iż mam 28 lat to nie mam praktycznie żadnego życia prywatnego. Nie mam praktycznie znajomych. Chłopaka również nie mam i nigdy nie miałam. Nie widzę szans na zmianę zaistniałej sytuacji, bo jak nigdy nie miałam chłopaka itd., to trudno żebym nagle go miała mieć. Za każdym razem jak idę do pracy łykam środek uspokajający, bo ma wrażenie, iż bez tego ani rusz. Łykam środek oprócz tego co przepisał mi lekarz. Nie wiem jak sobie poradzić z zaistniałą sytuacją, proszę o poradę... jak miałam pierwszy epizod nerwicowy, miałam myśli samobójcze, które czasem teraz powracają. Wtedy byłam o krok od ich zrealizowania, teraz by mi to nawet przez głowę nie przeszło, ale martwię się tym.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Bóle psychosomatyczne u nastolatki

Witaj ; ( Od jakiegoś czasu mam bóle po prawej stronie brzucha (okolice pępka i wyżej). Niekiedy ten ból nasila się tak, że nie mogę stać prosto, mam zawroty głowy, bóle głowy, mdłości i trzęsę się cała. Jednakże to nie...

Witaj ; ( Od jakiegoś czasu mam bóle po prawej stronie brzucha (okolice pępka i wyżej). Niekiedy ten ból nasila się tak, że nie mogę stać prosto, mam zawroty głowy, bóle głowy, mdłości i trzęsę się cała. Jednakże to nie wszystko, od jakiegoś czasu tez mam bóle pod prawą łopatką i promieniuje mi po całych żebrach. Ból ten występuje przy oddychaniu lub poruszaniu ręką czy też poruszaniu się. Od jakiegoś czasu jestem nerwowa, krzyczę, płaczę, martwię się, nie ufam nikomu, zamykam się w sobie. Denerwuję się wszystkim, wystarczy coś niewłaściwego, a od razu płaczę i krzyczę. Wieczorami jest to bardzo często, siadam na łózko i płaczę. Zdaje mi się wszystko, że jestem strasznie chora i że co będzie, jak jednak jestem bardzo chora.

Moja mama mi nie wierzy, gdy jej mówię o moim zachowaniu w stosunku do innych, mówi mi że ''dojrzewam '', ale ja potrafię rozróżnić to wszystko i ja wiem, że jest coś nie tak. To nie jest normalne u 15-latki. Mówię mamię, że boję się, że popadnę w depresję, zamartwiam się i myślę, że chłopak mnie zdradza. Zdaje mi się, że każdy jest przeciwko mnie. Jedynie babcia mnie rozumie i każe mi iść do psychologa. Nie umiem wyrazić tego, co czuję, nawet teraz tutaj nie umiem tego opisać, co się ze mną dzieje, jest mi źle... bardzo źle... ;(( . Nikt mnie nie rozumie, każdy mówi, że sobie to wymyślam. Proszę pomóżcie mi. Wiem, że tylko Wy wszyscy tutaj mnie nie wyśmiejecie, ale pomożecie... :(

odpowiada 1 ekspert:
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski

Epizod psychotyczny i lęk przed szkołą

Moja córka ma 17 lat. Wspaniała, wesoła, miła dziewczyna, uczennica piątkowa aż do 18 stycznia tego roku. Telefon ze szkoły, że wyszła po prostu, nic nikomu nie mówiąc. Kiedy ją znalazłam, okazało się, że opowiada jakieś niestworzone rzeczy, tzn. że...

Moja córka ma 17 lat. Wspaniała, wesoła, miła dziewczyna, uczennica piątkowa aż do 18 stycznia tego roku. Telefon ze szkoły, że wyszła po prostu, nic nikomu nie mówiąc. Kiedy ją znalazłam, okazało się, że opowiada jakieś niestworzone rzeczy, tzn. że ma coś w oczach, że ktoś ma nad nią kontrolę i tym podobne. Najpierw myślałam, że ktoś jej dał jakieś narkotyki, ale kiedy zaczęła zgrzytać zębami i płakać, zawiozłam ją do najbliższego lekarza psychiatry. Pani doktor powiedziała, że to epizod psychotyczny i przepisała Olzapin 5 mg rano i 10 mg wieczorem. Przez miesiąc jej stan się prawie nie zmieniał, raz płakała, raz siedziała osowiała, czasem mówiła, że w kimś siedzi diabeł. Po miesiącu takiej huśtawki jakby się zbudziła ze snu, zaczęła się w miarę normalnie zachowywać. W międzyczasie lekarz zmienił dawkę na 2,5 mg Olzapin rano i 5 mg wieczorem. Próbowała wrócić do szkoły, jednak się nie udało, miała nieuzasadnione lęki przed szkołą, przed pytaniem. Przyznano jej indywidualne nauczanie, najpierw jeździła z ochotą, później ten sam lęk wrócił. Ale to był już prawie koniec roku, więc jakoś się udało.

Przez całe wakacje super się czuła, pomijając oczywiście senność i lenistwo, wychodziła z rodzeństwem i koleżankami. Nowy rok szkolny zaczęła normalnie bez indywidualnego nauczania i niestety nałapała jedynek i znowu ten sam lęk się pojawił przed pójściem do szkoły. Przestała chodzić na lekcje i teraz załatwiamy indywidualne nauczanie, ale w domu. Jeżeli nie powraca temat szkoły, córka funkcjonuje prawie normalnie, wychodzi, pisze przez Internet, umawia się z chłopcami. Chciałabym wiedzieć czy jest jakaś szansa, że to jednorazowy epizod? Jak długo córka będzie musiała przyjmować leki? Dodam, że w rodzinie nikt nigdy nie chorował na choroby psychiczne. Kiedy można wystawić diagnozę? Czy może to już schizofrenia?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Magdalena Brudzyńska

Jak nauczyć się asertywności i przestać bać się życia?

Witam, mam 25 lat, ukochanego męża, pracę, kota, arachnofobię, lęki społeczne, komunikacyjne i nerwice. Boję się żyć, na pozór silna w środku, boję się własnego cienia. Co robić? Jak zwalczyć własny lęk przed życiem dorosłym, nie słuchając głosu zaborczych i...

Witam, mam 25 lat, ukochanego męża, pracę, kota, arachnofobię, lęki społeczne, komunikacyjne i nerwice. Boję się żyć, na pozór silna w środku, boję się własnego cienia. Co robić? Jak zwalczyć własny lęk przed życiem dorosłym, nie słuchając głosu zaborczych i wszystko wiedzących najlepiej rodziców. Jak mam nauczyć się asertywności, nie raniąc ich, czy mogę w końcu powiedzieć stanowcze nie dla ludzi i otoczenia, które sprawia mi ból? Panicznie boję się mojego szefa, jeszcze bardziej zmiany pracy, nowych wyzwań, jak temu zaradzić? Notoryczne uciekanie z problemami kończy się na wadze 120 kg i paczce wypalonych papierosów. Mam dość wymówek, chciałabym w końcu coś w życiu zrobić, coś, z czego będę dumna, ale cały czas siedzi mi na karku poczucie winy, lęk przed tym, że nie uda mi się zrobić czegoś nowego - przytłacza mnie to! Czy ciągłe pozory i próba dostosowania się do roli społecznej, jaką mi wpajano przez całe życie w końcu zacznie mnie cieszyć... Pomocy!

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś
Patronaty