Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Czy czas na szpital psychiatryczny?

Mam prawie 20 lat, jestem na studiach, 1 rok, sporo osób uważa mnie za ładną, inteligentną, lecz inną niż wszystkie dziewczynę. Od niedawna zaczął się remont piętra w stanie surowym w moim domu, pieniędzy mam pod dostatkiem, na studiach radzę...

Mam prawie 20 lat, jestem na studiach, 1 rok, sporo osób uważa mnie za ładną, inteligentną, lecz inną niż wszystkie dziewczynę. Od niedawna zaczął się remont piętra w stanie surowym w moim domu, pieniędzy mam pod dostatkiem, na studiach radzę sobie całkiem nieźle. Wszystko na pozór jak w sielance. Ale...

Już od 5 lat leczę się psychiatrycznie i przyjmuję leki antydepresyjne. Niejednokrotnie na własna rękę próbowałam zrobić przerwę w przyjmowaniu leków, a nawet zaniechać leczenia (pod opieką psychologa także jestem - 4 na liście i b. dobrze się dogaduję i współpracuję). Efekt jest taki, że jak nie przyjmuje leków, to kumuluje się u mnie furia, złość, nienawiść, gniew, non stop płaczę, rozbijam naczynia, które mi się nie podobają, wyżywam się na znajomych i babci, z którą mieszkam (97 lat).

Mówię wtedy, że zniszczę dom, siebie, że będę nękać innych ludzi, co są szczęśliwi, tj. umieją się cieszyć życiem, i tych którzy maja pełną rodzinę. Ponadto tnę ręce, kiedyś brzuch, głowa mnie masakrycznie boli. Tyle o tym, co się ze mną dzieje, gdy przestaję brać leki.

W 2004 roku zmarła mi mama na raka piersi z przerzutami (miałam wtedy 14 lat), ojciec ma odebrane prawa rodzicielskie, nigdy się nie poczuwał do zajmowania się mną, nie mówiąc o wsparciu i trosce rodzicielskiej. Mama męczyła się z ojcem, często się kłócili, żadnej zgody ani wzajemnej miłości. Przez to wszystko też zawsze byłam smutna, jakbym nie miała rodziny.

W dzieciństwie byłam cholernie lękliwa bałam się zwłaszcza pozytywek i z tego, co wiem, to nie byłam z tego powodu pod opieką specjalisty, pamiętam zaś, że mama, chyba na własną rękę, podawała mi leki psychotropowe, a sama też przez zniszczone nerwy z ojcem je brała. Skutkowało to tym, że niekiedy nie potrafiłam rozróżnić, co było rzeczywistością, a co śniło mi się ostatniej nocy. Na chłopski rozum te nieznane mi leki mogły mieć wpływ na neurony.

W wieku 13 lat (czyli jak mama jeszcze żyła) zaobserwowałam u siebie częste myśli samobójcze, obniżone poczucie własnej wartości, narastające lęki o zdrowie własne i innych, porzucenie hobby, izolowanie się itd. Leczeniu poddałam się dobrowolnie i ze swojej inicjatywy. Na chwilę obecną biorę leki w kratkę, gdyż boję się, że zrobią one więcej szkód w moim organizmie niż dobrego, czasem nie chcę się leczyć wcale.

Wątpię, że zechce mnie w takim stanie chłopak (niedawno się z jednym rozstałam), bo nikt nie lubi wariatek i smutasów. Od niedawna szukam mocnych wrażeń, przypływu adrenaliny, a efektem tego jest np. seks z kolega, chęć wycieczki w nieznane tereny, najlepiej z nutką niebezpieczeństwa, żadna wycieczka typu ciepłe kraje nie rajcuje mnie, bo dla mnie to nuda, wolę jak coś się dzieje, coś nasączone tajemniczością, zgrozą, no i niebezpieczeństwem.

Nie wiem dlaczego tak mam i czy to jest rzeczywiście niepokojące? Zauważyłam także to, że kipię aż nienawiścią i nieopisanym gniewem (powód częstej furii). Postanowiłam się niszczyć na wiele sposobów, być nieżyczliwa wobec innych osób, nie wyprawiać więcej żadnych imprez (swoich urodzin zwłaszcza) ani obchodzić czyjeś. Niedobrze mi się robi, jak patrzę na ten świat, a póki co AUTODESTRUKCJA to mój jedyny cel, bo nawet kierunek studiów mnie znudził.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

O jakim zaburzeniu (zaburzeniach) mogą świadczyć niżej wyliczone objawy?

Silne napięciowe bóle głowy, nadpobudliwość nerwowa, poirytowanie, męczliwość, wewnętrzny niepokój, problemy ze snem, nałogowa masturbacja (czasem kilka, kilkanaście razy dziennie), lepiej się czuje rano aniżeli wieczorem. Słodycze (jem ich sporo) i ruch w pewnym stopniu poprawiają moje samopoczucie. Męczy mnie...

Silne napięciowe bóle głowy, nadpobudliwość nerwowa, poirytowanie, męczliwość, wewnętrzny niepokój, problemy ze snem, nałogowa masturbacja (czasem kilka, kilkanaście razy dziennie), lepiej się czuje rano aniżeli wieczorem.

Słodycze (jem ich sporo) i ruch w pewnym stopniu poprawiają moje samopoczucie. Męczy mnie dłuższe siedzenie w miejscu i bezruch. Dodam, że nie piję alkoholu, nie palę papierosów i nigdy nie zażywałem żadnych narkotyków. Z góry dziękuję za odpowiedź...

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Co się ze mną dzieje ze mną, że słyszę głosy?

Mam 12 lat, niedługo skończę 6 klasę, ale to raczej nie z nerwów przed testem, bo zostaję w mojej szkole (podstawówka-gimnazjum). Od ok. 3 miesięcy słyszę głosy. One nie mówią nic konkretnego, tylko wydają dźwięki podobne do słów tak dziwnym...

Mam 12 lat, niedługo skończę 6 klasę, ale to raczej nie z nerwów przed testem, bo zostaję w mojej szkole (podstawówka-gimnazjum).

Od ok. 3 miesięcy słyszę głosy. One nie mówią nic konkretnego, tylko wydają dźwięki podobne do słów tak dziwnym tonem, że wprowadzają mnie w niepokój - ból (na szczęście słaby) jakby przeszywa moją głowę i serce. Wtedy staram się myśleć o czymś innym - po dłuższym czasie pomaga, od razu pomaga modlitwa.

Głosy słyszę rzadko i mam na nie sposób, który podałam przed chwilą, mimo to jest to bardzo uciążliwe. Mam wrażenie, że sobie z tym nie radzę.Rozmawiałam z kilkoma osobami, z tatą, przyjaciółkami, ale wszyscy twierdzą, że skoro modlitwa pomaga, to nie mam się czym przejmować A JA MAM! To bardzo irytujące.

Proszę o pomoc :( PS Poza tym jestem szczęśliwą osobą, z hobby, przyjaciółmi i rodziną :)

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Jak leczyć załamanie więzi emocjonalnej i lęki?

Witam. Dwa miesiące temu moje życie zamieniło się w koszmar i nie potrafię sobie z tym poradzić, mimo to, że jestem pod opieką psychiatry. Mam 27 lat i jestem mężczyzną. Jestem żonaty i mam syna 7-letniego. Mieszkam w Anglii...

Witam. Dwa miesiące temu moje życie zamieniło się w koszmar i nie potrafię sobie z tym poradzić, mimo to, że jestem pod opieką psychiatry. Mam 27 lat i jestem mężczyzną. Jestem żonaty i mam syna 7-letniego. Mieszkam w Anglii od trzech lat. Wszystko zaczęło się od tego, że budząc się rano, podnosząc głowę z łóżka zobaczyłem żonę i pomyślałem: "kim ty jesteś, ja cię nie kocham". Poczułem olbrzymi strach i zacząłem cały drżeć. Patrzyłem tak na nią i panicznie się bałem, co się stało. Po paru dniach takiego stanu przyznałem się żonie, co się dzieje. W dodatku zaczęły mnie nachodzić myśli o innej kobiecie, których wcale nie chciałem, a żona zaczęła mi się nie podobać. To dodatkowo potęgowało mój strach wewnętrzny. Chciałem umrzeć i myślałem o najgorszym. Wszystko co wcześniej dla mnie bardzo dużo znaczyło, zaczęło być dla mnie obojętne. Przestałem jeść i nie czułem w ogóle głodu. Żona zabrała mnie do lekarza pierwszego kontaktu, który skierował mnie do człowieka, coś w rodzaju psychologa. Ten próbował mi coś tam tłumaczyć, ale po kilku godzinach, po powrocie od niego, nic się nie poprawiło. Wróciłem na drugi dzień i dostałem jakieś tabletki, a następną wizytę ustalono za 6 tygodni. Po tygodniu żadnej poprawy (cały czas czułem strach i ból w żołądku oraz tę obojętność, trząsłem się jak galareta) pojechaliśmy do szpitala, a stamtąd skierowali mnie do szpitala psychiatrycznego. Zgodziłem się na pozostanie tam i opiekę specjalistów. 2 tygodnie w tym szpitalu było dla mnie koszmarem, gdyż dostawałem leki, a objawy nie odpuszczały. Mimo leków nasennych spałem po 3-4 godziny w nocy, a kiedy budziłem się rano, od razu nachodziły mnie te myśli, a strach powodował panikę. Po dwóch tygodniach wyszedłem ze szpitala w troszkę lepszym stanie, ale wciąż obojętność i brak uczucia, które czułem wcześniej do żony pozostały. Kilka razy lekarz zmieniał mi dawkę leków i zapewniał, że objawy miną, że to depresja, i wszystko mi przejdzie. Po kilku tygodniach poczułem lekką poprawę, ale jest to dalekie od normalności i stanu, w jakim byłem przed chorobą. Nadal utrzymuje się brak uczucia do mojej żony, a wcale tego nie chcę. Nie chcę żyć bez niej i mego syna, ale ta obojętność mnie załamuje. Po kilku dniach lepszego samopoczucia wszystko znowu zaczęło powracać. Nie wiem, co się dzieje. To jakiś koszmar. Proszę, doradźcie mi coś, co mam robić, bo jestem w rozpaczy. Dodam, że wcześniej już miałem taką sytuację, było to 3 lata temu, ale po kilku dniach wszystko wróciło do normy. Później miałem takie chwile, że czasami myślałem, że nie poznaję żony, że jej nie znam, ale to przechodziło po paru dniach. Teraz rozpaczliwie poszukuję pomocy, bo to trwa już 2 miesiące i nie ustaje. Pomóżcie!!!

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy mówienie do siebie to choroba?

Cześć, jestem Basia i mam 12 lat. Bardzo często gadam do siebie, nawet na lekcjach, w szkole. Jestem tego świadoma, ale nie kontroluję tego. Przez to nie jestem lubiana w klasie, a moi koledzy myślą, że mam coś nie tak...

Cześć, jestem Basia i mam 12 lat. Bardzo często gadam do siebie, nawet na lekcjach, w szkole. Jestem tego świadoma, ale nie kontroluję tego. Przez to nie jestem lubiana w klasie, a moi koledzy myślą, że mam coś nie tak z głową. Bardzo boję się, ale mam często rozmowy z panią pedagog, ale ona nie wie, że mówię do siebie. Bardzo boję się komuś o tym powiedzieć i mam nadzieję, że mi pomożecie.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy mam objawy fobii szkolnej?

Witam. Mam 16 lat, chodze do III klasy gimnazjum. Od około czterech miesięcy mam problem ze szkołą. Wyczytałem w rożnych źródłach takich jak Internet, że może to być fobia szkolna. Mój problem polega na tym, że od czterech miesięcy, szczególnie...

Witam. Mam 16 lat, chodze do III klasy gimnazjum. Od około czterech miesięcy mam problem ze szkołą. Wyczytałem w rożnych źródłach takich jak Internet, że może to być fobia szkolna.

Mój problem polega na tym, że od czterech miesięcy, szczególnie najgorzej jest od miesiąca, przed każdym wyjściem z domu do szkoły, ale czasami zdarzało się, że też przed wyjściem np. do lekarza na wizytę kontrolną na rano, od obudzenia się mam biegunkę. Często budzę się znacznie wcześniej, gdy np. mam do szkoły na 8:00 wystarczy, że wstanę o 7:15 i wyrobię się bez problemu. Niestety wstaję czasami o 5 lub 6 rano i nie mogę spać, mimo że często kładę się spać około pierwszej, drugiej lub trzeciej w nocy. Mam biegunkę. Mogę chodzić nawet co 3 minuty do toalety. Czuję ciągły niepokój, stres, lęk. Zrobiłbym wszystko, żeby zostać w domu, mógłbym chorować, cierpieć, leżeć w szpitalu i co tylko.

Od pewnego czasu przestałem się zupełnie interesować szkołą, zacząłem wagarować, zawsze mam to na sumieniu. Rodzice o tym nie wiedzą, bo piszę sobie sam usprawiedliwienia, a wychowawca nie ma żadnych podejrzeń, bo byłem jednym z najbardziej "solidnych" chłopaków w klasie. Jakiś czas temu (przed rozpoczęciem się tego problemu) miałem ogromne ambicje, liceum, studia, dobra praca, rodzina. Teraz juz mi to minęło, chcę jak najszybciej skończyć byle jaką szkołę i mieć już ją z głowy. Moja główna myśl to "po co to wszystko, skoro i tak umrę?"

W szkole czuję ciągły niepokój, mam wzdęcia, kompromitujące burczenie w brzuchu. Miałem oceny 3 - 5, teraz niestety 1 - 2. Objawy mijają z biegiem czasu. Najgorsze są pierwsze 2 - 4 lekcje, później już jest coraz lepiej. Nie mówiłem o tym problemie nikomu ani rodzicom ani nauczycielom. Nienawidzę nauczycieli w mojej szkole z wyjątkiem paru osób. W szkole nie mam wrogów, ogólnie mam dobre kontakty . Codziennie wieczorami wychodzimy wspólnie na osiedle. Niestety, zacząłem pić, palić, bo myślałem, że to mnie "uspokoi". Nie mogę sobie już poradzić. Nie wiem czemu, ale nie mam zaufania do ludzi, nikomu nie ufam, z każdym problemem radzę sobie tylko i wyłącznie sam.

Nie chcę mówić o tym rodzicom, nie potrafię, nie mogę. Kiedy zacząłem mówić, że muszę ciągle chodzić do toalety z rana i w szkole mnie boli brzuch, to większej reakcji u mojej matki nie zauważyłem. A gdy rano powiedziałem, że nie idę dziś do szkoły, bo nie chcę i nie mogę, to mi odpowiedziała, żebym skończył to swoje gadanie i poszedł się szykować. Tym sposobem zacząłem chodzić na wagary. W jaki sposób mogę sobie sam pomoc? Czy w ogóle jest taka możliwość? Może jakieś leki by pomogły? Proszę o pomoc. Dziękuję.

Ojciec nie chce pracować. Czy mam go utrzymywać?

Mój ojciec (62 lata) od 15 lat nie pracuje, utrzymuje go moja mama. Chociaż są po rozwodzie razem mieszkają. Ojciec nie ma swoich dochodów, jest niezdolny do utrzymania siebie, gdyż nie chce podjąć żadnej pracy. 15 lat temu miał...

Mój ojciec (62 lata) od 15 lat nie pracuje, utrzymuje go moja mama. Chociaż są po rozwodzie razem mieszkają. Ojciec nie ma swoich dochodów, jest niezdolny do utrzymania siebie, gdyż nie chce podjąć żadnej pracy. 15 lat temu miał działalność gospodarczą, która zakończyła się bankructwem i obecnie nic nie posiada.

Całymi dniami siedzi w domu przed telewizorem i nic nie robi. 25 lat temu został pozbawiony praw rodzicielskich do mnie i mojej starszej siostry. Nigdy nie płacił alimentów, wychowywała i utrzymywała nas mama. Mama 2 tygodnie temu przeprowadziła się do swojej mamy, gdyż musi się nią opiekować. Stwierdziła, że ojca już dłużej nie będzie utrzymywać. Ojciec został sam w domu. Wiem, że nie pracuje i nie ma pieniędzy, nic nie je. Czy mam przejąć "pałeczkę" od mojej mamy i teraz ja mam go utrzymywać?

Przyznam się, że mój mąż mi na to nie pozwoli, a ja nie jestem w stanie wypłacać mu około 700 zł na przeżycie. Mój ojciec nigdy nie chodził do lekarza, podejrzewam, że nie jest psychicznie zdrowy, ale na żadne badania on nie pójdzie. Bardzo proszę o radę co mam zrobić. Żal mi mojego ojca, ale szczerze powiedziawszy on nigdy się mną nie interesował.

Czy to jakiegoś rodzaju fobia? Jak sobie z tym poradzić?

Praktycznie od kiedy pamiętam, zawsze strasznie bałam się testów, odpowiedzi ustnych (mimo że wszystko dobrze umiałam). Im więcej się uczę (im bardziej mi zależy), tym bardziej się boję. Dziś na przykład pisałam test z matematyki, do którego sądziłam, iż jestem...

Praktycznie od kiedy pamiętam, zawsze strasznie bałam się testów, odpowiedzi ustnych (mimo że wszystko dobrze umiałam). Im więcej się uczę (im bardziej mi zależy), tym bardziej się boję. Dziś na przykład pisałam test z matematyki, do którego sądziłam, iż jestem bardzo dobrze przygotowana. Ale już dzień przed tym testem (w niedzielę) bardzo się stresowałam, w nocy źle spalam, przez co byłam rano mocno zmęczona. Godzinę czy dwie przed matematyką rozbolał mnie mocno brzuch i czułam się, jak bym miała zwymiotować. Potem bardzo, ale to naprawdę bardzo się spociłam, zaczęłam szybko oddychać (było mi bardzo duszno), serce mnie bolało, następnie moje ręce zlodowaciały, a zarazem czułam, iż miałam czerwoną twarz. Po pewnym czasie miałam zawroty głowy (przez jakiś czas miałam plamy przed oczami. Gdy to wszystko się trochę uspokoiło, nie mogłam się w ogóle skupić. Nie rozróżniałam nawet średnicy od promienia. Pisałam (dosłownie) co innego, niż myślałam. To była masakra! Praktyczne zawsze na poprawie sama się poprawiam. To jest nie do pomyślenia. Przez to wszystko przeraźliwie boję się chodzić do szkoły (niektórzy nauczyciele się na mnie uwzięli i mnie często pytają). Tym bardziej, że jestem teraz zagrożona, bo "olewałam" szkołę, ponieważ to było prostsze wyjście! Przecież tak nie może być, moje koleżanki też się stresują, ale nie w takim stopniu jak ja. Próbuję to opanować, ale po prostu nie jestem wstanie. Nie raz płaczę, bo muszę iść do szkoły! Ja już sobie z tym nie radzę! Bardzo proszę o pomoc.

Jest na mnie sposób?

Witam po raz kolejny. Postanowiłam napisać tu już 3 raz. Przypomnę, że mam na imię Paulina i dzisiaj skończyłam 16 lat. Teraz mam pytanie z trochę innej beczki (wcześniej pytałam o diety, kalorie). No wiec... Normalnie nie wiem,...

Witam po raz kolejny. Postanowiłam napisać tu już 3 raz. Przypomnę, że mam na imię Paulina i dzisiaj skończyłam 16 lat. Teraz mam pytanie z trochę innej beczki (wcześniej pytałam o diety, kalorie). No wiec... Normalnie nie wiem, od czego zacząć... wszystko jest takie beznadziejne. No to zacznę od tej beznadziejności. Jestem beznadziejna, wiem to. Nie wiem, co źle robię, staram się, jak mogę, a jednak jestem nikim. 16 urodziny były dla mnie ważne, bo to dla mnie taka szczęśliwa liczba i co? Spędzam je sama.. Mama w ogóle o nich zapomniała. Nic dziwnego, jak pije 5 dzień z kolei. Nie dostałam życzeń nawet od "przyjaciół". Zauważyłam, że jestem potrzebna tylko wtedy, kiedy jest problem. Już nie wytrzymam, zwłaszcza, że powtarza się sytuacja sprzed półtora roku. Słyszę głosy, nie umiem zrozumieć, co mówią, czasem wychwycę słówka ("Paulina" "Popamiętasz" "Dawaj"). Do tego widzę różne rzeczy, czuję się obserwowana. Po nocach śni mi się, że to coś mnie gryzie. W niedzielę próbowałam popełnić samobójstwo. Nałykałam się wszystkiego co miałam (tabliczki żelaza, leki odchudzające i przeciwbólowe), nie spalam cala noc, zwijałam się z bólu, ale nic innego mi nie było. Dziś już całe złe samopoczucie, czyli bóle brzucha, mdłości itp. przeszły. I dalej żyję. Nawet nie umiem wyrazić tego, co czuję tego co przeżywam, piszę o jakiś bzdurach, nie mogę się skupić, chce mi się płakać, ale nie mam już siły. W dodatku jestem gruba.. Beznadziejna, spasła świnia. Mam coraz mniej znajomych, nie miałam nawet z kim spędzić tych zasranych urodzin.. Nareszcie ten dzień się kończy. W czwartek mam wizytę u psychiatry. Pierwszą. Nie wiem, czy się zmotywuję. Jeśli to mi nie pomoże, to się spalę normalnie. Czy jest szansa mi pomoc? Czy już zawsze będę taką rozkapryszoną osóbką? Zawsze będę już samotna, czemu tak się dzieje? Co ze mną nie tak? Wygląd, zachowanie? Staram się jak mogę.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Zaburzenie schizoafektywne

Witam. Leczyłem się na depresję z objawami psychotycznymi, lecz teraz lekarz zmienił mi diagnozę na zaburzenia schizoafektywne. Czyli stałem się schizofrenikiem i posiadam autyzm oraz rozpad osobowości?
odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Jaka to choroba? Proszę o pomoc, bardzo pilne

Nie wiem czy to depresja, czy inna choroba. Objawy: częste wracanie pamięcią do tych dobrych czasów, nadzieje na powrót dobra wg mnie, częste złe samopoczucie psychiczne, któremu towarzyszy niesmak do swojej osoby oraz zatrzymywanie się w czasie tzn. zaniedbuje obowiązki....

Nie wiem czy to depresja, czy inna choroba. Objawy: częste wracanie pamięcią do tych dobrych czasów, nadzieje na powrót dobra wg mnie, częste złe samopoczucie psychiczne, któremu towarzyszy niesmak do swojej osoby oraz zatrzymywanie się w czasie tzn. zaniedbuje obowiązki. Bardzo częste zmiany nastrojów na negatywne, walka z samym sobą o przyszłość, łzy, smutek, brak poczucia samowystarczalności.

Nie bawi mnie kompletnie nic, a większą uwagę poświęcam swojej sobie. Na tym jak mi źle nie patrząc na losy osób trzecich (kłębek świata), brak okazywania pozytywnych emocji osobom, które chciały, by je we mnie zobaczyć. Staram pokazać się każdemu z najgorszej strony, lecz w rzeczywistości wiem, że jestem inny. Wiele ciężkich przeżyć, ważne rozstania, brak pracy, liczne niepowodzenia. Nie potrafię się przez to skupić na dalszych swoich losach. Zaniedbuje kompletnie wszystko, a chce brnąć do przodu.

Niedowierzanie ważnej memu sercu osobie choć uświadamia mnie, że popełniam błąd. Notoryczna zazdrość i chwilowy brak kontaktu z osoba bliskiej mego sercu wywiera na mnie bardzo negatywne emocje. Kompletna nieufność (jak łatwo zauważyć większą uwagę zwracam na ta osobę niż na siebie). Poczucie winy i dyskomfort. Okazywanie zbyt wyraźnie uczuć, w jednej chwili potrafię czule śpiewać, a w następnej po chwilowym braku kontaktu wymyślam różne niestworzone historie. Bardziej ufam intuicji, lecz czuje, że mnie zawodzi, nie potrafię z tym walczyć.

Brak zaangażowania i niechęć do wszystkiego, konflikty z ludźmi w każdym chcę zobaczyć wroga. Myśli samobójcze rzadziej towarzyszące temu próby, lecz (niestety i tak bywało). Brak odczuwania radości i sensu życia. Wycieńczenie emocjonalne, brak organizacji i motywacji do działania. Błędne stwierdzenia oraz nieasertywne wypowiedzi, w głębi duszy jestem pyszny (co to nie ja), rzeczywistość mnie ujarzmia.

Bardzo impulsywny po alkoholu bez zahamowań mimo, że utrzymuje stan świadomości psychicznej. Nie pije dużo i bardzo rzadko, ale towarzystwo w którym się znalazłem i są rożne dziwne sytuacje zmuszaj mnie :-niska samoocena i odpowiedzialność. Jak sami państwo widzicie mam bardzo wiele emocji, które się ze sobą mieszają. Raz jestem taki zaraz taki. raz myślę, że dam radę stawić czoła wszystkiemu zaraz potem nagła zmiana.

Jestem pewien, że największy wpływ na moje zachowanie psychiczne wywiera na mnie obecny związek, którego nie jestem pewien ponieważ moja kobieta jest mężatką. Do tego mamy dystans. Bardzo ją kocham i ona mi mówi to samo. Mam jednak dziwne przeczucie, że coś tu nie gra do końca jak powinno. Poza tym widujemy się rzadko, a ja jestem spłukany finansowo, ona nie. Jak i wy jest panią doktor, trochę inny zawód, ale też po psychologii. Nieważne o niej.

Co jest mi? Jak mam ze sobą walczyć? Co powonieniem zrobić? Czy ktoś mi pomoże? Osobiście unikam lekarzy i nigdy nie byłem i na pewno nie będę, ale mała wskazówka nakierowanie mnie. Być może zbicie mnie z tropu. Może źle poszedłem, wybrałem nie tą stronę rzeki. Potrzebuje wskazówki bardziej niż oceny choroby, ponieważ po części orientuję się, że jest to depresja, tylko nie wiem z jak inną chorobą towarzyszącą jej. Dziękuję i proszę o przeanalizowanie oraz jak najtrafniejszą wypowiedź.  

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Strasznie się boję, że umrę - co mi jest?!

Witam, ogólnie to już nie mam chęci do życia, brak sił. Mam 24 lata, nie mam już praktycznie znajomych, cały czas mi coś jest. Strasznie boję się, że umrę, nie potrafię opisać tego, co mi jest, raz boli mnie...

Witam, ogólnie to już nie mam chęci do życia, brak sił. Mam 24 lata, nie mam już praktycznie znajomych, cały czas mi coś jest. Strasznie boję się, że umrę, nie potrafię opisać tego, co mi jest, raz boli mnie serce, mam sucho w ustach, zimno mi, mam sine ręce, wciąż coś, odczuwam dziwne uczucie w głowie, nie wiem, brak mi sił.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Schizofrenia po "trawce"

Trudno mi o tym pisać, nigdy bym nie pomyślał, że będę na stronie typu tej się wypowiadał, no ale cóż A więc, może to głupio zabrzmi, ale z 2 lata temu przez pewna grupę znajomych poznałem jak by to ując...

Trudno mi o tym pisać, nigdy bym nie pomyślał, że będę na stronie typu tej się wypowiadał, no ale cóż A więc, może to głupio zabrzmi, ale z 2 lata temu przez pewna grupę znajomych poznałem jak by to ując technikę"obgadywania". Działa to na zasadzie, że kogoś można obgadywać nawet, gdy się jest przy tej osobie, np. ale to drzewo jest brzydkie itd. a to ciągle się mówi o tej osobie i nawet nic nie o tym nie wie, jeszcze się z tego śmieje i to potwierdza. Wszystko ładnie, pięknie, lecz kiedyś bylem na nocce u kumpli i stosowali ta "technikę" na mnie. I od tamtej pory zdarza mi się, że wszyscy wokół mnie tą technikę stosują, rzadko ale zdarza mi się to nieraz to, że zwykłej rozmowy podsumuje i to w rozmowie w 4 oczy, a nie z kilkoma osobami. Do tego czasami dobrze nie umiem ułożyć zdań, co wychodziło mi kiedyś bardzo dobrze, nie chodzi o to, że gadam jak jakiś KALI tyle, że czasami jakoś dziwnie układam zdania i to najczęściej z tymi osobami co myślę, że mnie ta techniką obgadywali. Zastanawiam się właśnie, czy to nie przypadkiem schizofrenia? W sumie jak czytałem o tym artykuły, to nie ma czegoś takiego, że się zamykam w sobie, nie tracę kontaktu ze światem zewnętrznym, jestem dalej zabawna, osoba która rozwija swoje znajomości, mam dużo kumpli. Bardzo dużo osób mnie lubi, jestem osoba towarzyska. Lecz zastanawiam się właśnie nad tą moją mową i wkręcaniem sobie, że ktoś mnie obgaduje, przeważnie jak tak właśnie mi się wydaje, to dopiero mam tą wadę mowy tzn. źle składam zdania. Czekam na odpowiedzi specjalistów. Z góry bardzo dziękuję. Proszę mi tylko nie pisać, że mam iść do szpitala, czy coś w tym stylu, bo nie mam zamiaru, chce się tylko dowiedzieć czy jest taka możliwość, że mam tą chorobę, jeśli mam sam sobie z nią poradzę, mam silną wolę. Może bardzo ważną rzeczą w pomocy Wam nad moim pytaniem będzie fakt, że czasami sobie zapalę marihuanę, może to też przez to? Proszę na szybką odpowiedź. No i dodam jeszcze, że spędzam często czas wolny na dworze i to nie samotnie : P bo tam w tych artykułach o schizo. były takie objawy jak osamotnienie, a więc ja czegoś takiego nie mam, często chodzę na imprezy itd. Ok to na tyle, proszę na szybką odpowiedź. Dzięki. Jestem mężczyzną i mam 17 lat.

odpowiada 2 ekspertów:
 Paulina Witek
Paulina Witek
Mgr Agnieszka Urbanowicz
Mgr Agnieszka Urbanowicz

Uczucie bycia obgadywanym a schizofrenia

Trudno mi o tym pisać, nigdy bym nie pomyślał, że będę na stronie typu tej się wypowiadał, no ale cóż A więc, może to głupio zabrzmi, ale z 2 lata temu przez pewna grupę znajomych poznałem jak by to ując...

Trudno mi o tym pisać, nigdy bym nie pomyślał, że będę na stronie typu tej się wypowiadał, no ale cóż A więc, może to głupio zabrzmi, ale z 2 lata temu przez pewna grupę znajomych poznałem jak by to ując technikę"obgadywania". Działa to na zasadzie, że kogoś można obgadywać nawet, gdy się jest przy tej osobie, np. ale to drzewo jest brzydkie itd. a to ciągle się mówi o tej osobie i nawet nic nie o tym nie wie, jeszcze się z tego śmieje i to potwierdza. Wszystko ładnie, pięknie, lecz kiedyś bylem na nocce u kumpli i stosowali ta "technikę" na mnie. I od tamtej pory zdarza mi się, że wszyscy wokół mnie tą technikę stosują, rzadko ale zdarza mi się to nieraz to, że zwykłej rozmowy podsumuje i to w rozmowie w 4 oczy, a nie z kilkoma osobami. Do tego czasami dobrze nie umiem ułożyć zdań, co wychodziło mi kiedyś bardzo dobrze, nie chodzi o to, że gadam jak jakiś KALI tyle, że czasami jakoś dziwnie układam zdania i to najczęściej z tymi osobami co myślę, że mnie ta techniką obgadywali. Zastanawiam się właśnie, czy to nie przypadkiem schizofrenia? W sumie jak czytałem o tym artykuły, to nie ma czegoś takiego, że się zamykam w sobie, nie tracę kontaktu ze światem zewnętrznym, jestem dalej zabawna, osoba która rozwija swoje znajomości, mam dużo kumpli.

Czy to depresja czy nerwica lękowa?

Witam! Mam 25 lat. Wczoraj zgłosiłam się do psychiatry w celu uzyskania pomocy. Usłyszałam, że to depresja i dostałam receptę. Nie jestem jednak pewna, czy zacząć brać leki, bo mają one poważne skutki uboczne zarówno podczas przyjmowania, jak i...

Witam! Mam 25 lat. Wczoraj zgłosiłam się do psychiatry w celu uzyskania pomocy. Usłyszałam, że to depresja i dostałam receptę. Nie jestem jednak pewna, czy zacząć brać leki, bo mają one poważne skutki uboczne zarówno podczas przyjmowania, jak i po odstawieniu. Najbardziej boje się myśli samobójczych, bo u mnie nigdy nic takiego nie wystąpiło, a nie chciałabym sobie jeszcze zaszkodzić. Proszę o drugą konsultację.

Moje objawy to: obniżenie nastroju- ogólnie nic mi się nie chce, zwłaszcza, że nie mam nic do zrobienia, bo aktualnie nie pracuje. Najgorzej jest rano, po południu nastrój mi się poprawia. Boję się, że znowu nie mam co robić i będę siedzieć w domu i oglądać telewizję. Jednocześnie boję się gdziekolwiek wyjść albo wyjechać albo iść na rozmowę o pracę. Ciągle chce mi się spać, chociaż sypiam dobrze w nocy. Nie mam apetytu, chociaż bardzo lubiłam jeść- ważę 80 kg :) Boje się, że tak już zostanie na zawsze, a wtedy na pewno zwariuję.

Mam napady lękowe z dusznością- boję się, że zaraz się uduszę i nikt mi nie pomoże, że stracę zmysły. Ale najgorsze jest odrealnienie...idę gdzieś i nawet nie wiem czy idę, czy to tylko mi się śni...i tak jest prawie cały dzień. To mi przeszkadza najbardziej. Smutek czasami ustępuje- śmieszą mnie dowcipy albo filmy. Ale uczucia odrealnienia nie potrafię się pozbyć.....jak z tym walczyć i czy faktycznie mam depresję. Proszę o pomoc!!

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Skoki ciśnienia podczas lęku i ataku paniki

Witam, nazywam się Paweł i mam 33 lata. Mam zdiagnozowaną nerwicę lękową. Leczę się na nią już ok. 10 lat. Leczę się preparatem paroksetyny. Pierwszy raz rok z przerwą 1 roku, a następnie 2 lata z przerwą 1,5 roku. W...

Witam, nazywam się Paweł i mam 33 lata. Mam zdiagnozowaną nerwicę lękową. Leczę się na nią już ok. 10 lat. Leczę się preparatem paroksetyny. Pierwszy raz rok z przerwą 1 roku, a następnie 2 lata z przerwą 1,5 roku. W czasie zażywania ww. preparatu wszelki objawy nerwicy ustąpiły. Po odstawieniu leku, wracały. Wówczas nie uczęszczałem na psychoterapię. Obecnie jestem już po 10 sesji psychoterapeutycznej. Na razie nie widać żadnej poprawy mojego samopoczucia. Mam ciągłe stany lękowe i raz na 2-3 dni napady paniki. Wówczas ratuję się preparatem benzodiazepiny. Po ostatniej konsultacji psychiatrycznej zasugerowałem mojemu lekarzowi powrót do paroksetyny. Stwierdził on, że nie widzi takiej potrzeby, ale jeśli ma mi to poprawić komfort życia, to mogę do leku wrócić. Ostatnimi czasy zauważyłem, że podczas trwania lęku i podczas ataku paniki dostaję silnych bólów głowy i skoków ciśnienia krwi. Podczas ostatniego ataku moje ciśnienie wyniosło 180/110. Chociaż mam badania kardiologiczne, z których nic nie wynika. Lekarz nie stwierdził u mnie również choroby nadciśnieniowej. Moje ciśnienie zwykle ma 120/80. Boję się, że moje ataki mogą skończyć się zawałem lub wylewem krwi do mózgu ze względu na tak wysokie ciśnienie. Dlatego zacząłem je kontrolować nawet kilkanaście razy dziennie. Domyślam się, że taka ilość pomiarów jest za częsta, niemniej jednak jest to silniejsze ode mnie. Każdy ból głowy lub sztywnienie karku od razu wiążę się z wylewem lub zawałem. Chciałem zapytać, czy tego typu skoki ciśnienia są rzeczywiści groźne dla organizmu i czy powinienem się z tym gdzieś zgłosić. W tym miejscu chciałem dodać, że po zastosowaniu benzodiazepiny, a tym samym "zażegnaniu" lęku, ciśnienie powraca do normy. Wysokie ciśnienie występuje jedynie podczas lęku. Bardzo się tym martwię i nie daje mi to spokoju. Zarówno mój psycholog, jak i psychiatra, nie dają mi jednoznacznej odpowiedzi na moje pytanie. W związku z tym może otrzymam je od Państwa. Z poważaniem

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Jak leczyć zaburzenia depresyjne i lękowe?

Dzień dobry. Zostałam odesłana do innego lekarza, gdyż moje objawy nie pasują Pani doktor do dotychczasowej diagnozy, czyli schizofrenii, która została zdiagnozowana u mnie 6 lat temu. Wcześniej stwierdzono nerwicę lękową, depresję. Czuję się bardzo źle. Objawów choroby byłaby cała...

Dzień dobry. Zostałam odesłana do innego lekarza, gdyż moje objawy nie pasują Pani doktor do dotychczasowej diagnozy, czyli schizofrenii, która została zdiagnozowana u mnie 6 lat temu. Wcześniej stwierdzono nerwicę lękową, depresję. Czuję się bardzo źle. Objawów choroby byłaby cała lista, to przez co przeszłam przez ostatnie 4 lata, to było istne piekło. Ale może pokrótce przedstawię moją chorobę. Obniżyły się moje zdolności intelektualne, jestem senna, mam bardzo słabą pamięć, moja twarz nie ma zupełnie ekspresji, obniżył się afekt. Mam anhedonię, lęk, zanik aktywności, nastąpiła zmiana osobowości, brak świadomości własnego ciała i kontroli nad nim, tak jakbym na wszystko patrzyła za szkłem, a nie uczestniczyła w życiu. Miewam skurcze mięśni i bóle całego ciała, duszności, natrętne myśli, nastąpił zanik libido. Wcześniej miałam urojenia, jeszcze wcześniej paniczny lęk. Ostatnio morfologia wykazała małą niedoczynność tarczycy. Mam 28 lat a czuje się jak staruszka, która nie jest w stanie pracować, dotychczas świetnie radziłam sobie w szkole, na studiach, a te dolegliwości zabierają mi po kolei wszystko, co do tej pory osiągnęłam. Proszę pomóżcie, bo już jestem kompletnie załamana i nie widzę żadnej możliwości wyjścia z tego obłędnego stanu. Co mi jest? To chyba jest niezbędne, żeby mnie w końcu prawidłowo leczyć:(

odpowiada 2 ekspertów:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka

Ciągłe huśtawki nastroju

W nocy nie mogę spać,jestem poddenerwowana, w głowie ciągle natłok negatywnych myśli. Nic mnie nie cieszy, jestem zła na wszystko, krzyczę na dziecko (potem tego żałuję), myślę o samobójstwie i już wybieram datę, kiedy i jak, jednak gdy leżę...

W nocy nie mogę spać,jestem poddenerwowana, w głowie ciągle natłok negatywnych myśli.

Nic mnie nie cieszy, jestem zła na wszystko, krzyczę na dziecko (potem tego żałuję), myślę o samobójstwie i już wybieram datę, kiedy i jak, jednak gdy leżę koło synka i patrzę jak on śpi, to myślę, że nie mogę tego zrobić. Jednego dnia mam dosyć wszystkiego, a innego mam wielkie plany na przyszłość. Jestem rozbita, mam niecałe 30 lat.

Wiem, że tym, co się dzieje niszczę moją rodzinę, nie potrafię dogadać się z mężem, on mnie nie rozumie. Proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy mam chorobę związaną z psychiką?

Mam 12 lat, w ogóle nie odczuwam radości, codziennie jestem smutna, codziennie płacze, jestem samotna, mam problemy z podejmowaniem decyzji, wszystkiego się boję. Pomocy
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Mam poważny problem

Bardzo często jestem smutna,właśnie skończyłam LO, rzadko wychodzę z domu, często siedzę sama w domu próbuję zabić czas lub po prostu rozmyślam o swoim życiu. Trudno mi się dogadać z innymi. Obawiam się braku akceptacji, niedawno miałam poważny problem z...

Bardzo często jestem smutna,właśnie skończyłam LO, rzadko wychodzę z domu, często siedzę sama w domu próbuję zabić czas lub po prostu rozmyślam o swoim życiu. Trudno mi się dogadać z innymi. Obawiam się braku akceptacji, niedawno miałam poważny problem z odchudzaniem. Jestem bardzo ambitna, zdarza się, że jeżeli coś mi się nie uda czuję się niepotrzebna. Często myślę, że życie jest bezsensu. Cały czas jestem zdenerwowana, boję się czegoś. Jak to zmienić?

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki
Patronaty