Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Czy lęk przed wychodzeniem z domu jest wyleczalny?

Witam serdecznie. Mam 24 lata, pochodzę z małej miejscowości w Małopolsce. Zacznę od początku. Lęki pojawiły się u mnie 2 lata temu. Najpierw pojawiły się bardzo silne bóle głowy i zawroty. Jak to zawsze bywa, byłem u lekarza. Najpierw neurolog...

Witam serdecznie. Mam 24 lata, pochodzę z małej miejscowości w Małopolsce. Zacznę od początku. Lęki pojawiły się u mnie 2 lata temu. Najpierw pojawiły się bardzo silne bóle głowy i zawroty. Jak to zawsze bywa, byłem u lekarza. Najpierw neurolog. Miałem robiona tomografię, nic nie wykazała. Zdrowy. Potem kardiolog – czy to nie jest związane z sercem i ciśnieniem. Badanie nic nie wykazało, wszystko w idealnej normie. Potem pojawiło się nasilenie lęków tzn. bałem się jeździć busem. Gdy wsiadłem do niego i zaczął ruszać, dostawałem ataku paniki. Nie wiedziałem, co się dzieje. Serce to mi się chciało wyrwać z klatki piersiowej i to okropne uczucie w klatce piersiowej. Dałem radę jechać z kimś z rodziny. Byłem u psychiatry. Dał mi lek antydepresant. Brałem go zaledwie 3 dni, odstawiłem. Czułem się po nim fatalnie. Zapisałem się do psychologa, byłem około 10 razy. Ale nic mi nie pomógł. Wydaje mi się, że nie był w stanie do mnie dotrzeć. Mój problem polega na tym, że boję się nawet jak jestem w domu, że jak boli mnie głowa, to dostanę udaru. Tak samo jak wyszedłem z domu, to zaraz do niego wracałem. I tak minął rok. Żadnego leczenia. I nerwica poszła mi na serce i cały środek i mam lęk przed wychodzeniem z domu. Od 3 tygodni nie wyszedłem dalej jak na ulicę. Czyli jakieś 40 metrów. Był u mnie lekarz domowy. Dał mi lek antylękowy z grupy benzodiazepam, biorę go 3 tygodnie, nie widzę żadnej poprawy, dalej się boję. Mam bardzo często uczucie niepokoju w klatce piersiowej. Jest to okropnie męczące. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Leki z jakiej grupy są na to najskuteczniejsze? Antydepresanty czy benzodiazepany? Błagam o pomoc. I czy palenie papierosów ma wpływ na nerwicę? I pory roku? Gorąco pozdrawiam.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Problemy z samookaleczeniem i halucynacje

Od kiedy pamiętam miałem obniżony nastrój, w szkole koledzy bili mnie i prześladowali. Zmieniłem szkołę i pomogło, ale na krótko. Teraz jestem w klasie maturalnej. Coraz częściej zdaje mi się, że słyszę głosy w mojej głowie-innym razem dochodzą z...

Od kiedy pamiętam miałem obniżony nastrój, w szkole koledzy bili mnie i prześladowali. Zmieniłem szkołę i pomogło, ale na krótko. Teraz jestem w klasie maturalnej.

Coraz częściej zdaje mi się, że słyszę głosy w mojej głowie-innym razem dochodzą z radia albo zdaje mi się, że ktoś coś mi mówi obraźliwego, zdaje mi się, że wszyscy na mnie patrzą i mnie obrażają. Znowu powracają problemy z samookaleczeniem, zaczynam mieć halucynacje, zaburzenia pamięci, robię się agresywny.

Kilka lat temu brałem dużo leków i wąchałem klej. Czy to może mieć wpływ? (robiłem to przez pragnienie śmierci....na chwilę pomagało). Pan psycholog niezbyt mi pomógł.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy możliwy jest nawrót stanów lękowych?

Witam, mam 27 lat, jestem kobietą, mama czteroletniego synka. Od trzech lat leczę się u lekarza psychiatry. Mam stany lękowe. Biorę też lek, który przepisała mi moja Pani doktor... Na początku bardzo źle się czułam, ale po jakimś czasie brania...

Witam, mam 27 lat, jestem kobietą, mama czteroletniego synka. Od trzech lat leczę się u lekarza psychiatry. Mam stany lękowe. Biorę też lek, który przepisała mi moja Pani doktor... Na początku bardzo źle się czułam, ale po jakimś czasie brania lekarstwa moje objawy, tzn. lęk, strach, kołatanie serca, jadłowstręt itp. zaczęły ustępować, po pewnym czasie było już całkiem okej. Przestałam bać się, że za chwilę zemdleję i zaczęłam wracać do normalnego życia.

Dawka lekarstwa została zmniejszona (0,25 mg), potem często o nim zapominałam, bo dobrze się czułam. Niestety od jakiegoś miesiąca znowu czuję się gorzej, poszłam do mojej Pani doktor, która kazała mi wrócić do dawki początkowej, tj. 5 mg. Biorę tę dawkę od środy, tj. 19.05.2010, i mam wrażenie, że czuję się jeszcze gorzej...

Studiuję i boję się jeździć do szkoły, bo boję się, że zemdleję, że będę miała atak paniki, bo jestem z dala od domu, zacznie znowu walić mi serce itp. Poza tym znowu odczuwam lęk przed jazdą pociągiem, mam jadłowstręt i nudności. Na wizytę kontrolną u psychiatry jestem umówiona na 15.06.2010 roku. Denerwuję się tym złym samopoczuciem, bo już było dobrze, a teraz znowu...

Bardzo proszę o odpowiedź. Czy to mi w końcu przejdzie? Czy no normalne, że znowu czuję się tak jak na początku leczenia? Czy tak jak wtedy poczuję się lepiej po kilku dniach/tygodniach zażywania leków? Czy mam prawo czuć się gorzej przy zwiększonej dawce, mimo że już ten lek brałam wcześniej? Z góry dziękuję za szybką odpowiedź. Monika.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Stan "odrealnienia"

Dzień dobry. Zwracam się z prośbą dość trudną przeze mnie do opisania. A więc chodzi o to, że miewam stany, które nazwałam "odrealnieniem od rzeczywistości". Chodzi o to, że czuję się, jakbym wpadała w stan odłączenia się od świata, tzn....

Dzień dobry. Zwracam się z prośbą dość trudną przeze mnie do opisania. A więc chodzi o to, że miewam stany, które nazwałam "odrealnieniem od rzeczywistości".

Chodzi o to, że czuję się, jakbym wpadała w stan odłączenia się od świata, tzn. bardzo dobrze wiem, co się dzieje, gdzie jestem itp., jednak nie jest tak jak zwykle. Patrzę się na otaczający świat i jest on jakby za szybą. Trudniej mi się wtedy skoncentrować itp. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, że bardzo się tego stanu boję, nie chcę, aby on powracał i co rana budzę się z nadzieją, że już tak nie będzie, sama jakby się nakręcam i znów tak się dzieje. To nie trwa cały dzień, parę godzin, dopóki o tym myślę, jak zajmę się czymś, to zapominam o tym i jest trochę lepiej.

Byłam u psychiatry, który stwierdził, że jest to objaw nerwicy i zalecił mi pójście na terapię do psychologa. Ale czy taka terapia wystarczy? Czy jak porozmawiam z psychologiem to wszystko wróci do normy? Naprawdę już mam dosyć tej obawy, żeby ten stan nie wrócił... Z czego to się bierze? Czy to jest bardzo groźne? Dlaczego mi się to przytrafiło? Nie mam aż bardzo stresującego życia, abym miała jakąś naprawdę wielką nerwicę. Chociaż może podświadomie coś jest dla mnie tak stresujące?

Chciałabym wiedzieć, od czego takie stany się biorą. Postanowiłam napisać tutaj, gdyż do psychologa jestem zarejestrowana na bardzo odległy termin, a może chociaż po odpowiedziach Państwa się uspokoję. Z góry dziękuję za odpowiedź. :)

odpowiada 2 ekspertów:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży
Mgr Hanna Markiewicz
Mgr Hanna Markiewicz

Jak pomóc mężowi - podejrzewam ciężką depresję?

Mąż ma 52 lata. Zawsze był niezwykle energiczny, miał mnóstwo znajomych i przyjaciół, jest niekwestionowanym autorytetem w rodzinie. Od kilku lat miewa okresy, kiedy "nie chce mu się żyć", "wszystko jest takie samo, dzień za dniem" itp. Wyłącza się...

Mąż ma 52 lata. Zawsze był niezwykle energiczny, miał mnóstwo znajomych i przyjaciół, jest niekwestionowanym autorytetem w rodzinie. Od kilku lat miewa okresy, kiedy "nie chce mu się żyć", "wszystko jest takie samo, dzień za dniem" itp. Wyłącza się wtedy z życia, kładzie do łóżka i śpi albo całymi godzinami ogląda telewizję.

Miewa ataki nieuzasadnionej wściekłości, krzyczy na wszystkich domowników, np. o to, że zamiast na parterze są na piętrze. Ostatnio przez cały dzień do nikogo się nie odzywał, nazajutrz warczał na wszystkich, wieczorem zabrał dokumenty i wyjechał samochodem, nic nie mówiąc. Wyjechał do zaprzyjaźnionego małżeństwa kilkadziesiąt kilometrów od domu. Był tam 4 dni.

Mąż leczy się od kilku lat na nadciśnienie, cukrzycę, trudności w oddychaniu i mnóstwo schorzeń współistniejących z nerwicą włącznie. Jest otyły, ale wszelkie podejmowane przez nas próby ograniczenia czegokolwiek, kończą się awanturą. Aktywność fizyczna jest niemal zerowa, bo zbyt szybko się męczy, nawet wchodząc na piętro. Jest arcymistrzem w wywoływaniu w nas poczucia winy za "wszystko".

Jest coraz gorzej. Dbamy o podawanie lekarstw, o konsultacje medyczne, o wszystko, co łączy się z jego zdrowiem. Leki antydepresyjne przepisywane przez lekarzy nie skutkują ,wprost przeciwnie, mąż twierdzi, że czuje się po nich gorzej. Jak mu pomóc?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Okresowe załamania psychiczne

Mam 25 lat. Moje życie jest pół na pół udane. Mam cudownego męża, którego bardzo kocham z wzajemnością. Mam wspaniałą rodzinę, na którą zawsze mogę liczyć. Natomiast strona zawodowa oraz moja nieskończona szkoła wpędza mnie wręcz często w rozpacz. Nie...

Mam 25 lat. Moje życie jest pół na pół udane. Mam cudownego męża, którego bardzo kocham z wzajemnością. Mam wspaniałą rodzinę, na którą zawsze mogę liczyć. Natomiast strona zawodowa oraz moja nieskończona szkoła wpędza mnie wręcz często w rozpacz. Nie potrafię się wziąć za siebie, raz wreszcie skończyć studiów, nie mogę znaleźć pracy.

Dodatkowo dręczy mnie fakt, że od dziecka byłam ponoć bardzo uzdolniona w różnych kierunkach. Zawsze powtarzano mi że jestem wspaniałą uczennica, że daleko zajdę w życiu. Tymczasem studia wybrałam najwyraźniej nieodpowiednie, nie tworzę już nic tak jak kiedyś (malowanie, gra aktorska, śpiewanie). Nie robię nic, co by mi dodało skrzydeł i jestem nikim sama dla siebie.

Natomiast mój problem, z którym się zwracam to pytanie: czy to już depresja? Jeżeli średnio raz, dwa razy w tygodniu od rana do wieczora płaczę i nic nie może poprawić mi nastroju. Nic mi się wtedy nie chce. Wychodzę z łóżka, z domu, staram się funkcjonować - dla mojego męża. Ostatnio coraz częściej myślę, że gdybym miała pewność, że on mi to wybaczy, pozbawiłabym się życia.

Ciągle myślę, że już mam taką osobowość, i po prostu czasem dopada mnie chandra, ale ostatnio to się dzieje za często. I wygląda coraz groźniej - moje myśli samobójcze czasem mnie samą przerażają, kiedy na przykład układam w myślach listy pożegnalne. Z drugiej strony poza tymi okresami dołka jestem osoba pogodna i uśmiechniętą, spotykam się z ludźmi, bawię się, robię plany na przyszłość i cieszę się z życia.

Bardzo proszę o pomoc. Czy mój problem jest poważny, czy niektórzy po prostu tak mają? Dodam jeszcze, że takie stany miewam od okresu dojrzewania, natomiast całą wczesną młodość łączyłam to z tęsknotą za miłością. Z moim mężem jestem od pięciu lat i teraz moje smutki skupiają się na innych problemach. Ale jak były, tak są ze mną nadal.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Uczucie pustki w głowie przy zawieraniu nowych znajomości po przebytej śmierci klinicznej

Witam. Nie wiem za bardzo od czego zacząć, ponieważ mój problem jest dość nietypowy... Mam 23 lata.  wieku 12 lat miałam wypadek samochodowy, po którym przeżyłam śmierć kliniczną. Od tamtej pory zaczęłam mieć problemy w kontaktach społecznych. Na początku znajomości...

Witam. Nie wiem za bardzo od czego zacząć, ponieważ mój problem jest dość nietypowy... Mam 23 lata.  wieku 12 lat miałam wypadek samochodowy, po którym przeżyłam śmierć kliniczną. Od tamtej pory zaczęłam mieć problemy w kontaktach społecznych. Na początku znajomości nie mam większego problemu, by nawiązać rozmowę z nowo poznaną osobą, dopiero po jakimś czasie pojawia się uczucie "pustki w głowie" (nie wiem o czym mam rozmawiać), strach, niepewność, poczucie, że jestem gorsza i zaczynam się izolować. W grupie kompletnie ginę, praktycznie nic nie mówię i przyjmuję postawę słuchacza. W rezultacie ludzie uważają mnie za dziwną i nawet czasem boja się ze mną rozmawiać... Bardzo mi to doskwiera, bo brakuję mi przyjaciół i kogoś, z kim mogę szczerze porozmawiać. Proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Jak sobie poradzić z dziwnymi lękami?

Witam! Mam 22 lata, jakiś czas temu próbowałem popełnić samobójstwo, później, kiedy myślałem, że jest już okej, w sytuacjach dla mnie nie do przeskoczenia reagowałem złością, np. okaleczałem się, gdy dowiedziałem się, że osoba, którą kocham mnie zdradza... Wówczas reagowałem...

Witam! Mam 22 lata, jakiś czas temu próbowałem popełnić samobójstwo, później, kiedy myślałem, że jest już okej, w sytuacjach dla mnie nie do przeskoczenia reagowałem złością, np. okaleczałem się, gdy dowiedziałem się, że osoba, którą kocham mnie zdradza... Wówczas reagowałem niepohamowanym gniewem, tłukąc pięścią grube szyby, rozbijając w ten sam sposób antyramy ze zdjęciami. Po tym wszystkim poszedłem do psychiatry, który przepisał mi lekarstwa A*** oraz S***... Polecił mi, ażebym zerwał kontakt z osobą, z którą byłem i tak też uczyniłem, w trakcie rozmowy wywnioskował, że jestem bardzo ambitną osobą, która niestety naukę porzuciła, aby pomagać ciężko chorej matce i ojcu (historia jest bardzo długa), jednakże polecił mi, ażebym wyprowadził się z rodzinnego miasta, co po prawie roku ale uczyniłem, ponieważ to miało mi pomóc w dojściu do równowagi. I tak też było do czasu, kiedy nie znalazłem osoby, której się podporządkowałem (tak jak w przypadku poprzedniego związku) – rezygnowałem ze znajomości, etc., aż do czasu kiedy zacząłem odczuwać, że moje bezpieczeństwo jest zagrożone. Wówczas podniosłem po raz pierwszy i ostatni na osobę, którą kocham rękę, ponieważ przytulała się do swojej "starej miłości" i pozwalała, by ta siedziała jej na kolanach, a ja zostałem z boku. Drugi raz kiedy chciałem wysiąść z samochodu w trakcie jazdy, bo usłyszałem, że osoba, z którą byłem wcześniej, a która mnie zdradzała, zaczęła nachalnie kłaść nacisk na kontakt z osobą, z którą ja chcę być, a ta bezproblemowo pozwoliła do siebie mówić rybeńko i zagroziła mi, że się z nią spotka ... Trzeci raz kiedy zachowałem się dziwnie, miał miejsce z minioną sobotę. Kiedy to z obawy o to, że nie dotrę do domu, bo ta nie sprawdziła mi autobusu, a na odczepnego poszła ze mną na przystanek, z którego autobusy odjeżdżały w odwrotnym kierunku i to mnie wyprowadziło z równowagi, zacząłem ucieka ... Za każdym razem czuję dziwny lęk, lęk jakby ktoś mi zagrażał, nie czuję się w takich sytuacjach bezpieczny... Proszę o odpowiedź, co powinienem zrobić, aby pozbyć się tych lęków, które bardzo przeszkadzają mi w moim życiu, gdyż wracają w najmniej oczekiwanych momentach i co gorsza nie umiem nad nimi zapanować... Proszę o pomoc. Krzysztof. PS Pisałem "ta osoba", ponieważ jestem osobą homoseksualną i początkowo nie chciałem się do tego przyznawać.

odpowiada 2 ekspertów:
 Paulina Witek
Paulina Witek
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka

O czym świadczą te moje dziwne objawy?

Witam serdecznie, mam 20 lat, jestem kobietą. Od jakiś 2 tygodni utrzymuje się u mnie dziwny stan – bóle w mostku nie ustępujące w ogóle, ucisk, do tego często długotrwałe kłucia serca. Ciągle mam problemy z oddychaniem, czuję się, jakby... Witam serdecznie, mam 20 lat, jestem kobietą. Od jakiś 2 tygodni utrzymuje się u mnie dziwny stan – bóle w mostku nie ustępujące w ogóle, ucisk, do tego często długotrwałe kłucia serca. Ciągle mam problemy z oddychaniem, czuję się, jakby brakowało mi powietrza, ciężko się oddycha. Do tego bóle pleców po lewej stronie pod łopatką czasami lub bóle od karku po całym kręgosłupie, który utrzymuje się cały czas. Myślałam, że to nerwy, brałam tabletki na uspokojenie i nie pomagało, stan ciągle się utrzymuje i pogarsza. Przy większym wysiłku czuję brak powietrza i źle mi się oddycha. Zrobiłam badania. W wyniku moczu pokazało osad – krwinki czerwone mam do 2. Co to oznacza??? Ogólnie reszta mieści się w normie, jaka jest ustalona. We krwi też okej, tak mi się wydaje. Co to może być i co dalej robić, na co się leczyć? Jakie badania zrobić? Ekg zrobiłam, z tego co widziałam jest okej. Jutro jeszcze lekarz zobaczy, który pewnie stwierdzi, że to nerwica, bo wyniki dobre, ale nie sądzę, żeby to z nerwowo było... bo ich nie mam.
odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Jak przezwyciężyć poranny lęk?

Rano przeżywam silny lęk, przez który często odwlekam wstanie z łóżka i spóźniam się na studia/do pracy, bądź też w ogóle nie wychodzę. Często w wyniku niepokoju wykonuję jakieś ruchy (np. nogą) dla rozładowania napięcia, a w końcu przewracam się...

Rano przeżywam silny lęk, przez który często odwlekam wstanie z łóżka i spóźniam się na studia/do pracy, bądź też w ogóle nie wychodzę. Często w wyniku niepokoju wykonuję jakieś ruchy (np. nogą) dla rozładowania napięcia, a w końcu przewracam się na drugi bok i zasypiam. Potrafię tak spać do 13-14, nawet przy dużym hałasie. Czy nadmierna senność może być skutkiem przeżywania lęku? Co powinnam robić, aby rano móc bezproblemowo zwlec się z łóżka i wyjść z domu w odpowiednim czasie? Rozważałam branie leków na uspokojenie, ale obawiam się, że ich skutkiem ubocznym będzie zwiększenie senności. Dodam jeszcze, że poranny lęk zaczęłam odczuwać już w szkole podstawowej, przed wstaniem do szkoły, w postaci nasilonej w liceum. Bardzo proszę o odpowiedź, czy są jakieś techniki, które pozwolą mi przezwyciężyć ten poranny lęk i szybko wstać z łóżka, a przede wszystkim nie zasypiać dalej.

Dziwnie się czuję

I to już od dłuższego czasu. Mam 17 lat i jakiś rok temu miałem dziwną sytuacje po kłótni z matką. Zacząłem dziwnie się zachowywać, trwało to jakieś 4 godziny. Miałem wybuchy śmiechu bez powodu, nie potrafiłem sklecić poprawnie zdania i... I to już od dłuższego czasu. Mam 17 lat i jakiś rok temu miałem dziwną sytuacje po kłótni z matką. Zacząłem dziwnie się zachowywać, trwało to jakieś 4 godziny. Miałem wybuchy śmiechu bez powodu, nie potrafiłem sklecić poprawnie zdania i czułem się jakbym śnił. Wydaje mi się, że od tamtego zdarzenia (ale nie jestem pewny) mam dziwne wahania nastrojów, często czuję się fatalnie, chce mi się płakać, nic mnie nie interesuje w ogóle nie widzę dla siebie przyszłości, mam myśli samobójcze i nie potrafię zmusić się do niczego. Trwa to kilka dni po tym okresie zdarza się dzień (czasami tylko kilka godzin). Kiedy czuję się nadzwyczaj dobrze, mam dobry humor, wydaje mi się, że mogę wszystko, mam znacznie podwyższoną samoocenę, jestem nieustraszony i często robię głupie rzeczy. Nie wiem, co to jest, ale wykańcza mnie to psychicznie, już myślałem, żeby w te wakacje skończyć ze sobą. Nie palę, nie piję i nie biorę narkotyków, jestem typem odludka.
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Czy to już choroba psychiczna?

Słyszę glosy w mojej głowie, szczególnie kiedy usiłuję zasnąć, czasem dyskutują ze sobą, kłócą się. Czasem jest ich dwóch, a czasem cała masa przekrzykujących się (nie dzieje się to często, raczej miałam taki okres przez parę miesięcy, że nie byłam...

Słyszę glosy w mojej głowie, szczególnie kiedy usiłuję zasnąć, czasem dyskutują ze sobą, kłócą się. Czasem jest ich dwóch, a czasem cała masa przekrzykujących się (nie dzieje się to często, raczej miałam taki okres przez parę miesięcy, że nie byłam sobą i działy się takie rzeczy, potem długo spokój, a dziś znowu głos. To nie są moje myśli, to inny glos wypowiadający jakieś zdanie bezsensowne do sytuacji i budzący mnie, kiedy zasypiam. Kilka razy budziłam się w nocy, słysząc w głowie jakby muzykę ustawioną na cały regulator. Nie mogę spać, zasypiam i budzę się po godzinie... Potem całą noc nie mogę spać. Jakiś czas temu miałam okres, który tłumaczyłam sobie, a raczej zaczęłam sobie wkręcać, że mamy w domu duchy... tak się bałam, że nie dość, że nie mogłam spać, to jeszcze budziłam się w nocy zlana potem. Właśnie wtedy zaczęłam słyszeć głosy w głowie. Oprócz tego wrażenie w półśnie, jakbym łatała nad łóżkiem i kręciła się w kółko. Teraz nie czuję się wyobcowana, nie stronię od ludzi, wręcz przeciwnie, ale był długi czas, kiedy byłam baaardzo zamknięta, wręcz mieszkając ze znajomymi nie wychodziłam z pokoju, żeby ich nie spotkać :/ Byłam totalnie odcięta od rzeczywistości... tak naprawdę dzisiaj, kiedy znów słyszałam głos w głowie, zaczęłam szperać w Internecie i wiem, że to objaw schizofrenii, i zapisałam się na wizytę u psychiatry. Proszę o poradę.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Jak sobie poradzić ze stanami lękowymi?

Witam, obecnie mam 25 lat, w latach liceum ostro imprezowalam... nie dosypiałam, dragi, alkohol, papierosy... Po liceum już tylko alkohol. Nie zalewałam się codziennie, ale wystarczająco często, aby winą za moje samopoczucie obwinić używki. Do tego miałam chyba...

Witam, obecnie mam 25 lat, w latach liceum ostro imprezowalam... nie dosypiałam, dragi, alkohol, papierosy... Po liceum już tylko alkohol. Nie zalewałam się codziennie, ale wystarczająco często, aby winą za moje samopoczucie obwinić używki. Do tego miałam chyba anoreksję czy coś, bo często wywoływałam wymioty, świadomie jadłam kilo ciastek, a potem szłam do łazienki... bo wiedziałam, że się tego pozbędę. Jakiś czas temu zasłabłam na ulicy i od tamtej pory nie wynurzam się z domu, ponieważ odczuwam dyskomfort w miejscach publicznych. Mam zawroty, gdy wyjdę na dwór, słaba jestem, czasem coś mi drętwieje, zarwie mnie czy serducho szaleje i zimny pot oblewa. Od tego omdlenia przystopowałam z alkoholem, fajek nie palę i nie ćpam nic. To było 4 lata temu. Dziwię się temu, gdyż zawsze byłam duszą towarzystwa... uwielbiałam ludzi, muzykę, hałas... niczego się nie bałam, a teraz mam nawet lęk wysokości! Wczoraj spojrzałam na lustro i poczułam lęk, po czym szybko te myśli odsunęłam, gdyż wytłumaczyłam sobie, że tego byłoby dość, gdybym się jeszcze luster bać zaczęła. Mam jakieś dziwne stany lękowe, czasem ni stąd, ni zowąd, robię się podenerwowana, oddech mi szaleje, sucho w ustach się robi, drżę... masakra... parę miesięcy temu był już luz z tymi stanami, jednak poluzowałam z alkoholem i miesiąc piłam... codziennie prawie co najmniej 2 piwka były... aż nie trzasnęło mnie znów na ulicy, jak te 4 lata temu... zawroty, słabości, lęk, drżenie, ulica wydawała się niesamowicie hałaśliwa, a budynki przerażająco wielkie... ludzie obcy... brr, odstawiłam piwo i zaczęłam dbać o siebie. Po ok. 2 tyg. te najsilniejsze lęki tak jakby zanikały, ale nie zupełnie. Tzn. te stany wyglądają tak: nie mogę przełknąć śliny, mam ciasno w gardle, czuję ścisk w żołądku, drżę, tracę kontakt z rzeczywistością - nie mdleję, po prostu odczuwam derealizacje i depersonalizacje, taką mega. Boję się wtedy ludzi tak jakoś. Chce mi się płakać, czuję się bezsilna, chcę się skulic... niech nikt nie patrzy... Chcę być sama, a najlepiej to bym weszła do szafy i tam siedziała, dosłownie, tak mnie wszystko przeraza! No i zauważyłam właśnie, że ten stan, pojawia się także zawsze na kacu. Toteż przestałam pić... no w sumie nie piłam 2 tyg... no bo aż dziwne, żeby nawet po jednym piwku na drugi dzień się tak fatalnie czuć! No i te myśli dziwne... jak zostaje sama z małym dzieckiem (nie moim), to czasem patrzę na nie i tak jakby mam wrażenie, że zaraz je skrzywdzę, że uderzę czy coś... że strącę świadomość np. i w afekcie je zabiję, a potem nie będę wiedziała, że to ja zrobiłam... rozumiecie? Trochę się zakręciłam... no boję się właśnie tych stanów, tych chwil, gdy sam na sam mam z dzieckiem zostać... boję się, że w czyjejś obecności zacznę krzyczeć albo się rozbierać...ja pierd...ykam... kurde... właśnie do tego w sumie dążyłam. Moje pytanie brzmi: czy to nie jest początek jakiejś choroby psychicznej? Schizofrenii jakiejś czy psychozy, czy coś? I czy gdy odstawie nawet te pojedyncze piwka, to mogę się pozbyć tych stanów lękowych i moich paranoi? Kasy nie mam na psychologów, bo na jednej wizycie się nie kończy... Podchodzę do NLP, ale samemu to ciężko... do psychiatry nie pójdę, gdyż nie dam się namówić na żadne ogłupiacze... chcę po prostu wiedzieć, czy mam się... bać?

Nie mam już siły

W grudniu przeżyłam swój pierwszy epizod psychotyczny. Od tego czasu jestem na r**** 1 mg. Wszystko było by ok, gdyby nie ta ciągła myśl, że się zmieniłam. Dawniej miałam chęć do życia, byłam bardzo wesoła, optymistycznie nastawiona do świata,...

W grudniu przeżyłam swój pierwszy epizod psychotyczny. Od tego czasu jestem na r**** 1 mg. Wszystko było by ok, gdyby nie ta ciągła myśl, że się zmieniłam. Dawniej miałam chęć do życia, byłam bardzo wesoła, optymistycznie nastawiona do świata, zwariowana nastolatka, komunikatywna. Teraz chęci do życia brak, nie odczuwam uczuć, a co najgorsze izoluje się od ludzi.

Strasznie boję się kontaktu. Denerwuję się na spotkaniach z ludźmi, zwłaszcza z obcymi, do tego stopnia, że drżą mi ręce, okropnie się boję rozmów z ludźmi, czuje się niepełnosprawna umysłowo, nie mam nic do powiedzenia, ciągle mam pustkę w głowie. Czuje to, że ludzie traktują mnie jak sierotę, bo jeżeli się prawie nic nie odzywam, to jak inaczej, mogą mnie traktować.

Czyż to możliwe, że po takim epizodzie się tak mogłam zmienić, czy to przez leki, czy jest jeszcze szansa bym była ta dawna dziewczyna? Proszę bardzo o odpowiedź

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Natręctwa, niska samoocena i zakupoholizm

Mam 26 lat, jestem kobietą samotnie wychowującą dziecko w wieku lat pięciu. Od 9 lat leczę się przeciwdepresyjnie. Moim największym problemem są natręctwa. Nie dotyczą one czynności, ale myśli. Ich treść bywa różna, ale najczęściej dotyczy bardzo błahych spraw takich...

Mam 26 lat, jestem kobietą samotnie wychowującą dziecko w wieku lat pięciu. Od 9 lat leczę się przeciwdepresyjnie. Moim największym problemem są natręctwa.

Nie dotyczą one czynności, ale myśli. Ich treść bywa różna, ale najczęściej dotyczy bardzo błahych spraw takich jak plama na bluzce, zgubienie jakiejś drobnej niezbyt wartościowej rzeczy. Myślenie o tym trwa cały dzień, noc (powodując bezsenność), bardzo utrudniając codzienne funkcjonowanie. Dochodzą do tego myśli samobójcze, ponieważ dana myśl jest tak natrętna, że zupełnie wyczerpuje mnie fizycznie i psychicznie. Nie mam pojęcia skąd to się wzięło.

Mam ogromne poczucie niższej wartości, w dzieciństwie silnie zaburzone relacje z ojcem (obecnie również), w relacjach z mężczyznami jestem ofiarna, naiwna, nadmiernie emocjonalna, robię wszystko, by nie stracić ukochanego mężczyzny, szybko konsumuję znajomość (zaczynam związek od seksu). Miałam wielu mężczyzn, cieszyłam się, że chcą uprawiać ze mną seks, ponieważ czułam się nieatrakcyjna. Zauważyłam u siebie symptomy zakupoholizmu. Z szafy wysypują się nowe buty i bluzki. Gdy kupuję karmię się złudną myślą, że będę piękniejsza, bardziej kochana.

Natręctwa jednak rozregulowują moją psychikę zupełnie i co najgorsze dotyczą samych głupstw, spędzają sen z powiek i choć staram się jak mogę zapanowanie nad nimi jest dla mnie awykonalne. Proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Ciągłe zmęczenie i problemy z koncentracją

Mam 16 lat. Przed rokiem piłam z koleżanką alkohol. Potem musiałam ponieść za to konsekwencje. Od tego czasy cały czas jestem zmęczona, zasypiam przy uczeniu się i odrabianiu zadań. Mam kłopoty z koncentracją, wysławianiem się i zapamiętywaniem....

Mam 16 lat. Przed rokiem piłam z koleżanką alkohol. Potem musiałam ponieść za to konsekwencje. Od tego czasy cały czas jestem zmęczona, zasypiam przy uczeniu się i odrabianiu zadań. Mam kłopoty z koncentracją, wysławianiem się i zapamiętywaniem. Brakuje mi sił i energii na robienie czegokolwiek. Czasem nie mam siły się ruszyć.

Mam problemy z zasypianiem. Często śpię w dzień. Raz nie mam apetytu, a innym razem jem bez ograniczeń. Obniżyła się moja samoocena. Czuję się brzydka, nic niewarta, głupia. Odsunęłam sie od ludzi. Nie potrafię z nikim rozmawiać. Z nikim się nie spotykam. Często płaczę, jestem przygnębiona i smutna. W teście podanym na tej stronie miałam 25 pkt. Cierpię na migrenę, często boli mnie brzuch i czuje kłucie w klatce piersiowej.

Byłam już u psychologa, ale kiedy usłyszał, że jestem uczennicą piątkowo-czwórkową doszedł do wniosku, że czuję sie dobrze. Proszę o pomoc. Życie mnie przerasta.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jak sobie poradzić z nadmiernym przeżywaniem wydarzeń?

Witam. Jestem nastolatką w drugiej gimnazjum. Wydaję mi się, że mogę mieć nerwicę. Boję się jednak pójść do specjalisty. Rozmawiałam na ten temat z mamą, ale i tak nie powiedziałam jej zbyt wiele, bo czułam się z tym nieswojo.... Witam. Jestem nastolatką w drugiej gimnazjum. Wydaję mi się, że mogę mieć nerwicę. Boję się jednak pójść do specjalisty. Rozmawiałam na ten temat z mamą, ale i tak nie powiedziałam jej zbyt wiele, bo czułam się z tym nieswojo. Poza tym, jestem osobą bardzo wrażliwą i przeżywającą nadmierne wszystko co nasila moje lęki i obawy. Mam też niską samoocenę. Problem miałam chyba od zawsze. Odkąd pamiętam kontakty z rówieśnikami sprawiały mi problem. Bałam się sama gdzieś jeździć, wyjść z domu. Zawsze czułam i czuję się lepiej gdy ktoś ( kogo znam) jest obok, odprowadza mnie. Najgorszy jest ten początek spotkania. Sprawia mi problem dojechanie gdzieś, w konkretne miejsce, czekanie na tą osobę lub gdy już jest to do niej podejść. Okropnie się też czuję, gdy ktoś na mnie patrzy. W szkole siedzę ciągle pod klasą, wyjście do sklepiku szkolnego lub przejście przez korytarz gdzie jest dużo osób sprawia mi duży problem. Gdy widzę, że ktoś mnie obserwuje, spuszczam głowę, odwracam wzrok. ''Otwieram'' się tylko przy osobach, które naprawdę dobrze znam. To z nimi najczęściej gdzieś idę, nigdy sama. Czasami objawia się też u mnie nagła gadatliwość. W sytuacjach stresowych, zaczynam mówić jakieś nawet bez sensu rzeczy do koleżanki, od tak, aby coś mówić. Gdy jestem zmuszona być w miejscu publicznym sama, wyciągam telefon, aby nie skupiać się na ludziach, żeby nie widzieć ich wzroku. Odczuwam także lęk przed dzwonieniem gdziekolwiek. Problem występuje też w komunikacji miejskiej. Do szkoły dojeżdżam tramwajem. Najczęściej są tłoki. Napada mnie wtedy taki nagły lęk. Duszności, uciskanie w gardle, szybkie bicie serca, uczucie omdlenia. A gdy wiem, że już zaraz będę musiała wysiąść to wszystko się nasila. Lęk nasila się też, gdy muszę wejść do pomieszczeń gdzie jest już duża grupa innych ludzi. Kłopot mam też w sprawach sercowych. Głównie chodzi o spotkania z płcią przeciwną. Boję się. Nie wiem czego. Tu nie chodzi o to, że odczuwam strach, że źle wypadnę czy, że nie będę miała o czym rozmawiać. To jest nieokreślony lęk. Nigdy go nie zrozumiem. Niestety ogranicza on moje kontakty. Kontaktów nie mam całkiem ograniczonych. Owszem, mam znajomych. Przy nich potrafię się bardziej 'otworzyć', rozweselić. Jednak gdy wracam do domu często płaczę. Choć, nie jest to tak, że jestem ciągle chodzę smutna, to coraz częściej bywają dni, kiedy ciągle jestem przygnębiona. Jak już wspomniałam, wszystkim się przejmuję. Jest jeszcze jedna, chyba istotna rzecz. Kiedy pojawia się w moim życiu coś, co bardzo mnie stresuje. Egzamin, wyjazd, itp. to następnego dnia, po takim ogromnym lęku, bolą mnie cały dzień miejsca w okolicy szyi, węzłów chłonnych. Często słyszę "wyrośniesz z tego". Jednak miesiące, lata mijają a problem nie znika. Nie wiem co mam już robić...
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Jak walczyć z unikaniem i odwlekaniem?

Szanowni Państwo! Mam problemy z odwlekaniem tego, co mam zrobić, co zdaje się nosi nazwę prokrastynacji. Dodatkowo wydaje mi się, że mam jakiś rodzaj fobii społecznej (lęk przed niektórymi sytuacjami, w których oceniane są moje kompetencje, bądź jakość/szybkość wykonania zadania).... Szanowni Państwo! Mam problemy z odwlekaniem tego, co mam zrobić, co zdaje się nosi nazwę prokrastynacji. Dodatkowo wydaje mi się, że mam jakiś rodzaj fobii społecznej (lęk przed niektórymi sytuacjami, w których oceniane są moje kompetencje, bądź jakość/szybkość wykonania zadania). W liceum cierpiałam na lęk przed szkołą (nasilony zwłaszcza rano), co skutkowało wagarami. Przyczyną tego lęku był zarówno brak akceptacji przez klasę, jak i obawa przed kompromitacją przed nauczycielami, z tego powodu nie przychodziłam do szkoły kiedy nie byłam nauczona z jakiegoś przedmiotu. Aktualnie nie mam problemów z kontaktami towarzyskimi, mam dużą grupę przyjaciół, ale do dziś moją zmorą jest unikanie i odwlekanie pewnych podjętych zadań (głównie w pracy i na studiach), a także wizyt w urzędach/firmach. Z większością obowiązków sobie radzę, ale jeśli spotykam się z nieprzychylnymi, dość obcesowymi osobami, zawalam egzaminy, nie przychodzę na rozmowy kwalifikacyjne, bądź też gdy już się dostanę do pracy - nie przychodzę na dzień próbny. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, kiedy praca jest bardziej wymagająca (i jednocześnie bardziej można się w niej rozwinąć), dlatego niestety od jakiegoś czasu zajmuję się prostymi rzeczami, do których nie potrzeba żadnego wykształcenia. Unikanie załatwiania różnych spraw urzędowo-formalnych zaowocowało już problemami z pewnymi instytucjami, głównie z powodu braku terminowych wpłat, bądź braku terminowego rozwiązania umowy. Moje pytanie brzmi: jak można sobie poradzić z tym unikaniem i odwlekaniem? Czy można samemu zacząć stosować jakieś techniki? Przypuszczam że najlepsza byłaby terapia poznawczo-behawioralna, ale jak się zorientowałam w moim mieście (choć dużym i uniwersyteckim) nie ma nigdzie terapeuty poznawczo-behawioralnego w ramach NFZ, a zanim uzbieram pieniądze, trochę czasu minie. Chciałabym zacząć robić coś sama, gdyż mam wrażenie, że moje zaburzenie się pogłębia. Nie potrafię znieść żadnej krytyki, także ze strony partnera, całkowicie zamykam się w sobie, zaczynam zrywać kontakty z pewnymi grupami, które skrytykowały jakieś moje działania w ostry sposób, przez co zmniejsza się zakres moich działań w różnych organizacjach społecznych. Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź.

Czy możliwy jest nawrót stanów lękowych? (cd.)

Witam serdecznie Pani doktor, bardzo dziękuję za odpowiedź. Mój lek to lek z grupy SSRI. W październiku będą 3 lata odkąd zaczęłam go zażywać. Zaczynałam od dawki 5 mg, potem zmniejszono dawkę o połowę. Kiedy już czułam się zupełnie dobrze,...

Witam serdecznie Pani doktor, bardzo dziękuję za odpowiedź. Mój lek to lek z grupy SSRI. W październiku będą 3 lata odkąd zaczęłam go zażywać. Zaczynałam od dawki 5 mg, potem zmniejszono dawkę o połowę.

Kiedy już czułam się zupełnie dobrze, często zapominałam o lekarstwie, a teraz od ok. 1,5 miesiąca znowu czuję się gorzej i wróciłam do dawki 5 mg. Gdy zaczęłam znowu brać tę dawkę, czułam się jeszcze gorzej, a teraz od kilku dni jest jakby lepiej, ale to jeszcze nie to...

Bywam podenerwowana bez powodu, mam takie myśli bezsensowności tego, co robię i przyszłości, lęki przed tłumem, jazdą pociągiem, mdłości itp. Ale wierzę, że znowu będzie dobrze. Pani doktor, czy jest to możliwe? Zaznaczę, że nie poddawałam się żadnej terapii. Z góry dziękuję za szybką odpowiedź. Monika.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Jak wyleczyć derealizację?

Witam. Mój problem polega na tym, że od ponad miesiąca widzę świat jakby za szybą, jest jak sen lub jak po wypiciu alkoholu. Dopiero wczoraj dowiedziałam się dzięki internetowi, że to co mi dolega to derealizacja. Miałam kiedyś, 10 lat...

Witam. Mój problem polega na tym, że od ponad miesiąca widzę świat jakby za szybą, jest jak sen lub jak po wypiciu alkoholu. Dopiero wczoraj dowiedziałam się dzięki internetowi, że to co mi dolega to derealizacja.

Miałam kiedyś, 10 lat temu, podobny stan przez 2 tygodnie po zapaleniu marihuany, ale na szczęście przeszło. Teraz to wróciło i nie wiem, co zrobić, żeby wrócić do zdrowia. Na początku strasznie mnie to przerażało, miałam lęki z tego powodu i ciągle leżałam w łóżku albo spałam. Do tej pory wolę siedzieć w domu, bo tutaj tak o tym nie myślę, a na dworze to mi się pogłębia, szczególnie jak świeci słońce, strasznie mnie razi i szczypią mnie wtedy oczy.

Cierpię również na niedociśnienie 100/60 albo niżej, wciąż chce mi się spać. W nocy wciąż się budzę, wtedy się zrywam i patrzę na moją córeczkę, czy oddycha. Strasznie martwię się o moją córkę, że coś może się jej stać, wtedy bym tego nie przeżyła. Martwię się również o moją mamę, która cierpi na parkinsonizm. Nie umiem patrzeć, jak się męczy z tą chorobą, chciałabym jej jakoś pomóc i nie wiem jak.

Mam 29 lat, dwuletnią córeczkę i kochającego męża. Pół roku temu przeprowadziliśmy się razem z moimi rodzicami z osiedla do innego miasta do domu. Teraz zastanawiam się, czy to był dobry pomysł. Tęsknię za poprzednim życiem w mieście. 3 miesiące temu zginął tragicznie mój dobry kolega, później zginął prezydent z żoną i mnóstwo innych ludzi razem z nimi, co również bardzo przeżyłam. Mam stwierdzoną nerwicę przez lekarza ogólnego.

Kilka lat temu miałam napady lęku i kołatania serca do 160 uderzeń na min. Brałam wtedy leki na uspokojenie przez tydzień bo lekarz zabronił mi ich dłużej zażywać. Nie pomogło. Sama poradziłam sobie z tymi lękami, teraz nie boję się już kołatania serca. Teraz nerwica objawiła mi się chyba w postaci derealizacji, ale z tym to ja sobie już sama nie poradzę, próbowałam, ale nie pomogło. Ziołowe leki też nie pomagają, a najbardziej przeraża mnie to, jak czytam fora, że ludzie cierpią na to kilka albo nawet kilkanaście lat i nic im nie pomaga, nawet psychoterapia i środki psychotropowe.

Chciałabym wreszcie normalnie żyć, chciałam zrobić prawo jazdy, urodzić drugie dziecko a tym czasem martwię się o moje małżeństwo bo zaczęłam unikać seksu. Bardzo proszę o radę, co mam robić. Magdalena

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży
Patronaty