Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Nerwica czy zaburzenia hormonalne?

Mam 34 lata i od 5 miesięcy leczę się na nerwicę (spamilan). W lutym br. urodziłam dziecko, a na początku grudnia br. zaczeły się następujące objawy: duszność, podwyższone ciśnienie - 170/95, wysoki puls (myślałam, że mam zawał). Choroba nawiedziła mnie... Mam 34 lata i od 5 miesięcy leczę się na nerwicę (spamilan). W lutym br. urodziłam dziecko, a na początku grudnia br. zaczeły się następujące objawy: duszność, podwyższone ciśnienie - 170/95, wysoki puls (myślałam, że mam zawał). Choroba nawiedziła mnie z dniem, kiedy po porodzie powróciło miesiączkowanie. Przy pierwszym ataku trafiłam do szpitala, tam wykonano mi badanie ekg, echo serca, rezonas magnetyczny, prześwietlenie kręgosłupa, badania krwi - wszystko było bez odchyleń - stwierdzono nerwcę. Obecnie co miesiąc od tygodnia przed miesiączką do tygodnia po miesiączce mam ataki (podwyższone ciśnienie, duszność, arytmia i wysoki puls), ponadto przez te dni utrzymuje się ból głowy i kłucia w klatce piersiowej. Przez okres ok. 10 dni nie mam żadnych problemów (można powiedzieć, że przez całą owulację jest dobrze). Czy dolegliwości, które odczuwam, mogą być związane zaburzeniami hormonalnymi?
odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Czy to depresja psychotyczna czy schizofrenia?

Od blisko dwóch lat mam problem. Cóż, słowo problem to mało powiedziane. Zaczeło się wszystko od przeświadczenia, że zostałem zdradzony, później doszło przekonanie o uczestniczeniu w reality show. Nie będę się rozpisywał i opisywał całej sytuacji. Po namowie mojej narzeczonej...

Od blisko dwóch lat mam problem. Cóż, słowo problem to mało powiedziane. Zaczeło się wszystko od przeświadczenia, że zostałem zdradzony, później doszło przekonanie o uczestniczeniu w reality show. Nie będę się rozpisywał i opisywał całej sytuacji. Po namowie mojej narzeczonej udałem się do psychiatry i otrzymałem leki. Leki te jednak przestałem przyjmować, gdyż miały one ogromny wpływ na nasze pożycie seksualne. Przechodząc do sedna sprawy: słyszę głosy (zarówne w polskim, jak i obcym języku), które mówią mi, że jestem do niczego, nic nie warty i że powinieniem zakończyć swoje życie. Jest to niebywale uciążliwe. Wiem, że moje poczucie własnej wartości jest wyjątkowo niskie (pani doktor powiedziała mi, że ma to związek ze złym kontaktem z moim ojcem, który zawsze mówił mi, że jestem do niczego). Niestety, pani doktor nie podała mi diagnozy mojej choroby, a obecnie nie mogę zapytać o tę diagnozę, gdyż zmieniłem moje miejsce zamieszkania. Każdy dzień jest dla mnie katorgą. Nie mogę spać w nocy, nie mam apetytu, w dzień jestem śpiący i przybity. Głosy przekonują mnie bym zakończył to cierpienie. Obawiam się, że głosy przybiorą na sile i zamienią się w omamy wzrokowe. Boję się wyjść na ulicę, gdyż mam obawy, że mówię sam do siebie. Nie chcę iść do psychiatry, bo uważam, że nikt mi nie pomoże. Pytanie to piszę jedynie za namową mojej narzeczonej... Czy to depresja psychotyczna, czy już schizofrenia?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Zaburzenia osobowości typu bordeline

Witam. Niecały miesiąc temu stwierdzono u mnie zaburzenia osobowości typu bordeline. Spędziłam w szpitalu 2 miesiące. Nie wiem, na czym polega ta choroba. Czy moglibyście przybliżyć mi jej objawy lub udzielić jakichś informacji. Bo nie czuję się, żebym miała...

Witam. Niecały miesiąc temu stwierdzono u mnie zaburzenia osobowości typu bordeline. Spędziłam w szpitalu 2 miesiące. Nie wiem, na czym polega ta choroba. Czy moglibyście przybliżyć mi jej objawy lub udzielić jakichś informacji. Bo nie czuję się, żebym miała jakieś zaburzenia osobowości. Myślałam, że to bardziej jakaś łagodna depresja niż ta choroba.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Jak sobie poradzić ze strachem przed wyjściem z domu?

Witam. Mam 17 lat. Ogółem jestem osobą o bardzo dużym poczuciu humoru, wesołą, jaką przystało na mój wiek. Od pewnego czasu wszystko się zmieniło. Mianowicie wydaję mi się, że objawy nasiliły mi się. Gdy byłam mała, nie mogłam żyć bez...

Witam. Mam 17 lat. Ogółem jestem osobą o bardzo dużym poczuciu humoru, wesołą, jaką przystało na mój wiek. Od pewnego czasu wszystko się zmieniło. Mianowicie wydaję mi się, że objawy nasiliły mi się. Gdy byłam mała, nie mogłam żyć bez mamy, musiałam być wszędzie z nią, jak wychodziła i długo nie wracała, to płakałam, bo myślałam, że coś jej się stało. Gdy byłam w 3 klasie, mama pojechała do pracy, bo nie przelewało się. Dodam, że od małego mieliśmy problemy z moim bratem, chorował, później miał problemy z narkotykami. Atmosfera cały czas była nerwowa. Krzyk, płacz i smutna mama. Brat zaczął się leczyć i teraz jest ok. Nie używa narkotyków 7 lat. Także wróciło to do normy. Ale zgubiłam wątek.

Gdy mama pojechała, to nie mogłam sobie znaleźć miejsca, płakałam dzień w dzień, potem uciekałam z domu i wydaje mi się, że wmówiłam sobie chorobę! Bo pomyślałam sobie : Chcę być chora!! Bo wiedziałam, że mama wtedy wróci. Mój tato ogólnie jest nerwowy, nie chciałam być z nim sama. Dodam, że miałam małą siostrę i ciągle musiałam się opiekować. Nie jestem osobą biedną, po prostu rodzice chcieli trochę zarobić, żeby wyremontować mieszkanie. Na początku moje objawy były tylko takie, że miałam zmniejszony apetyt nic nie jadłam!Wpychałam 1 kromkę na siłę. I nic nie mogłam jeść. Od tamtej pory źle się czuje cały czas. Objawy na początku nie były silne, ale teraz jest gorzej.

Cały czas boli mnie głowa, mam zawroty głowy, napady gorąca, duszności, uczucie ciasnoty w klatce piersiowej, ból, trzęsą mi się ręce, wieczorem cały czas szumi mi w uszach, ogólnie jestem wrażliwa na hałas. Często myślę o tym, że jestem chora, wmawiam sobie, że mam raka albo coś tego typu. A nie byłam u lekarza z tym, bo się panicznie boje! I pochodzę z małego miasteczka, gdzie ciężko o normalnego lekarza. Ogólnie mam lęki, jak jestem w sklepie zaraz myślę, że coś mi się stanie. Byłam osobą towarzyską, a teraz nie chce nigdzie wychodzić, ani na dyskoteki nigdzie! Boje się otwartej przestrzeni albo nawet wyjazdu na zakupy, bo myślę, że zaraz coś mi się stanie. Dodam, że z 3 lata temu zemdlałam, byłam u lekarza, ale ona mówiła, że młodzież czasem tak ma.

Nikt nie wie o moim problemie, bo nikomu nie mówię. Często się modle o to, żeby nic mi nie było. Nie wiem co mam robić. Mam chłopaka, dobre oceny, nie jestem brzydka, ale strasznie narzekam cały czas, wszystko mi nie pasuje i szukam dziury w całym. Proszę o pomoc! Pozdrawiam!

Jak poprawić nastrój i samopoczucie?

Mam 23 lata i jestem mężczyzną. Chciałbym zrozumieć, co się ze mną dzieje? Od jakiegoś czasu, sam już nie wiem może 2 lata, może 4, towarzyszy mi ciągłe uczucie smutku, często przeradzające się w różnego rodzaju fobie. Boję się...

Mam 23 lata i jestem mężczyzną. Chciałbym zrozumieć, co się ze mną dzieje? Od jakiegoś czasu, sam już nie wiem może 2 lata, może 4, towarzyszy mi ciągłe uczucie smutku, często przeradzające się w różnego rodzaju fobie. Boję się ludzi, miejsc, w których są tłumy, zerwałem właściwie wszelkie kontakty z moimi znajomymi i rzadko wychodzę z domu. Czasami uczucie smutku przeradzało się w trwające po dwa i więcej tygodni uczucie całkowitej beznadziei i ciągłego wewnętrznego niepokoju, właściwie to cały czas byłem przerażony bez konkretnego powodu. Nie mam żadnych zainteresowań, nie potrafię wytrzymać w pracy dłużej jak pół roku, jestem już trzeci raz na pierwszym roku studiów tylko dlatego, że nie ma mnie na zajęciach, bo boję się pójść dlatego, że są tam obcy ludzie, a ja nie będę umiał się zachować w towarzystwie i to mnie paraliżuje. Więc niby wychodzę z domu do szkoły, a tak naprawdę siedzę w samochodzie gdzieś na parkingu po kilka godzin, a potem w domu okłamuję moją matkę, że byłem na zajęciach. Nic mi się nie chce, uważam się za całkowitego nieudacznika i kompletną sierotę. Potrafię całymi godzinami sam siebie w myślach oskarżać o własną nieudolność. Stałem się osobą całkowicie wypraną z uczuć, nie wiem, co to miłość, szczęście, zadowolenie z życia. Jedyne uczucie, jakie jest we mnie to smutek. Tak wiele mógłbym napisać jeszcze, ale chyba nikomu by się nie chciało czytać tak długiego użalania się nad sobą. Jeśli czytasz to, co tu napisałem, błagam o pomoc lub chociaż o radę, co dalej robić. Przecież ja tak nie mogę do końca życia się zachowywać. Życie przelatuję a ja stoję obok, bo nie potrafię się zmusić do jakiegokolwiek działania. Gdybym nie był takim tchórzem to pewnie już dawno bym to skończył...

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Kłopoty z ojcem, nie wiem co robić?

Witam. Mam na imię Tomek. Jestem młodym chłopakiem, mam 18 lat. Mój problem jest taki, że mam ojca, który leczy się psychicznie. Czasami w domu robi awantury, groził, że nas pozabija. Kiedyś w kuchni rzucał talerzami na podłogę, kiedy siostra...

Witam. Mam na imię Tomek. Jestem młodym chłopakiem, mam 18 lat. Mój problem jest taki, że mam ojca, który leczy się psychicznie. Czasami w domu robi awantury, groził, że nas pozabija.

Kiedyś w kuchni rzucał talerzami na podłogę, kiedy siostra to usłyszała zeszła na dół, (bo my mieszkamy w domu) i zobaczyła go jak próbował podpalić dom (w domu byłem ja, siostra i ojciec, mama wtedy była w pracy) zapalił kawałek papieru i chciał wyrzucić do kotłowni, a tam było dużo papierów i węgla. Ale siostra go jakoś powstrzymała. Wyzywał mamę, mnie, siostrę i całą rodzinę. Parę razy była wzywana policja, spisała coś tam, wzięli go na komisariat, a następnego dnia wypuścili, wg nam nie pomogli i znowu zaczął awantury. Myślałem i dalej myślę, że to moja wina, że ojciec tak się zachowuje, mówił nawet, że lepiej by było, gdybym nie żył.

Próbowałem się przez to zabić. Brałem ojca leki, które były bardzo silne, wziąłem chyba z 7-8, nie pamiętam. Po nich cały czas spałem. Mama próbowała mnie obudzić, ale jej się nie udawało. Dopiero po tygodniu się obudziłem i jakimś cudem dobrze się czułem. Później znowu ojciec zaczął robić awantury, nie dawał mamie pracować, myślał, że pieniądze spadają z nieba. (a my jesteśmy biedną rodziną i czasami musimy pożyczać pieniądze od innych ludzi). Gdy robił awantury, to ojciec wziął nas do siebie, abyśmy u niego przenocowali, a było to wtedy, jak dobrze pamiętam dzień przed rozpoczęciem szkoły

Drugim moim problemem jest, że poznałem przez internet bardzo fajną dziewczyną (mieszkała bardzo daleko). Najpierw się przyjaźniliśmy, było wszystko ok. Następnie po kilku miesiącach postanowiliśmy, że ze sobą będziemy, na razie też było wszystko ok, nawet super. Bardzo się kochaliśmy, przynajmniej ja ją bardzo kochałem. Mówiła, że jest ze mną bardzo szczęśliwa, że nie chciałaby mieć innego chłopaka, że jestem wspaniały i że nigdy w naszym życiu nic się nie zmieni.

Po 6-7 miesiącach powiedziała mi, że mnie już nie kocha, że dalej nie ma sensu, żebyśmy byli razem. Powiedziała, że kocha kogoś innego, że mam już do niej się nie odzywać, żebym o niej zapomniał, bo nigdy już nie będziemy razem. Wcześniej jak się jeszcze kochaliśmy to mieliśmy się spotkać w wakacje tego roku w Warszawie. Później zaczęła mnie wyzywać od najgorszych np., że jestem głupi, psycholem, że nigdy mnie nie kochała, że byłem jej wielką pomyłką, że mnie nienawidzi itd. Później jej koleżanka i kolega również zaczęli mnie wyzywać. Jej kolega straszył mnie, że będę zbierał zęby na ulicy. Znowu próbowałem się przez to zabić, zacząłem brać ojca leki, ale nic mi nie pomagały.

Kilka dni później napisała do mnie, co u mnie słychać, odpisałem, że jest wszystko dobrze, a tak naprawdę to kiepsko się czułem. I zapytałem się jej o to samo, odpisała, że jest zaje***cie, że jest bardzo szczęśliwa, szczęśliwsza ode mnie, że jej chłopak jest bardzo przystojny, słodziutki. Same dobre rzeczy o nim mówiła. Tylko nie rozumiem, czemu do mnie pisała, skoro mnie nienawidzi i że mam o niej zapomnieć. Wydaję mi się, że chciała żebym był o nią zazdrosny, ale jej się to nie udało. Bardzo ją kochałem i dalej kocham i nie wyobrażam sobie życie bez niej, nie mogę o niej zapomnieć.

Teraz ciągle myślę jak się zabić, próbowałem się wieszać, ale zabrakło mi odwagi, leki mi nie pomagały. Straciłem, już sens życia. Sam już, nie wiem co robić, nikt mi nie pomaga. Nie mam przyjaciół ani kolegów. Kiedyś miałem ich dużo, ale się ode mnie odwrócili, bo się przeniosłem do innej szkoły. Do szkoły specjalnej, bo w innej nie dawałem sobie rady z nauką. I teraz wszyscy się ze mnie wyśmiewają z innych szkół, że tam chodzę, a to strasznie boli. Ciągle siedzę w domu przed kompem albo przed telewizorem, bo nie mam do nikogo pójść, od czasu do czasu chodzę do kuzynki. 

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy możliwe jest wyleczenie depresji lub fobii tylko lekami?

A więc tak, żeby po odstawieniu leków efekty były widoczne przez długi czas? Serdecznie proszę o pomoc! Pozdrawiam
odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Poczucie mocnego uderzenia serca w okolicach żołądka

Jestem 48-letnią kobietą. Od 5 lat zażywam leki takie jak: S*** 20 mg(1/4 tabletki) i A*** 0,50 mg (2x1/2 tabletki) oraz od roku P*** 80 mg (1/2 tabletki). W ubiegłym roku, tj. wrzesień 2009, zachorowałam na zapalenie krtani, następnie dostałam...

Jestem 48-letnią kobietą. Od 5 lat zażywam leki takie jak: S*** 20 mg(1/4 tabletki) i A*** 0,50 mg (2x1/2 tabletki) oraz od roku P*** 80 mg (1/2 tabletki). W ubiegłym roku, tj. wrzesień 2009, zachorowałam na zapalenie krtani, następnie dostałam zapalenie oskrzeli, które w końcu doprowadziło do zapalenia płuc. Brałam antybiotyki doustnie, a skończyłam na zastrzykach L***. Kaszel utrzymywał się dość długo, bo około 5 miesięcy. Mój problem zaczął się właśnie w takcie tego przeziębienia i nie umiem sobie poradzić z nim do dnia dzisiejszego. Otóż po raz pierwszy przy zażywaniu antybiotyków poczułam dziwne uczucie w żołądku. Nie wiem, czy potrafię dokładnie to opisać, ale przynajmniej spróbuję. Otóż czuję jakby mocne uderzenie serca właśnie gdzieś w okolicach żołądka, przy czym w różnych jego częściach, najczęściej jednak po lewej stronie, i wtedy takie jakby uwalnianie się powietrza, które idzie gdzieś w kierunku serca, czy też przełyku. Czasami są to "uderzenia" lekkie, czasami dość silne, czasami powodują, że oblewam się potem, czasami przechodzą niemal niezauważalnie. często boli mnie głowa, z tym tylko, że jest to takie "ćmienie" i nie muszę zażywać żadnych leków przeciwbólowych. Bardzo dużo mi się odbija samym powietrzem i praktycznie na okrągło mam wzdęcia. Zgagi nie mam prawie wcale, chociaż w przeszłości miałam dość często. Ostatnio moje samopoczucie pogorszyło się znacznie i zaczyna mnie to bardzo niepokoić, bo nie daje mi normalnie funkcjonować. Jeżeli te skurcze następują raz po raz, zaczynam się bać, że dzieje się coś złego. Przeważnie odczuwam te dolegliwości przez dzień, rzadko w nocy. Bardzo często jest mi niedobrze, ciągnie mnie na wymioty, odczuwam bóle żołądka i bóle w lewej części tuż pod żebrami. W pierwsze chwili myślałam, że jest to może arytmia serca. Zrobiłam EKG, echo serca i Holtera. Kardiolog wykluczył problemy związane z sercem, mimo że czasami czuje jakby serce mi "przeskakiwało. Lekarz gastrolog stwierdził, że są to zaburzenia czynnościowe przewodu pokarmowego i przepisał leki. Pierwszy z nich to P***, po którym czułam się bardzo źle, nasiliły się objawy niepożądane i cała masa skutków ubocznych. Potem dostałam L***, na który zareagowałam podobnie jak na lek wcześniejszy. Kolejnym lekiem był D***. Dostałam miesięczną kurację, przy czym przyniosła ona malutką poprawę i na krótką chwilę i jeszcze go zażywając, wszystko wróciło do stanu pierwotnego. Lek zażyłam w całości, ponieważ objawy, które mi dokuczały były rzadko, nauczyłam się z tym żyć. W chwili obecnej są tak silne i tak częste, że czuję się całkowicie bezradna i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Do kogo udać się po pomoc? Nadmieniam, że w ostatnim okresie czasu miałam dużo problemów rodzinnych i stres praktycznie mnie nie opuszczał. Zastanawia mnie tylko jedno, że gdyby to miało mieć podłoże emocjonalne, to dlaczego zaczęło się akurat podczas choroby przeziębieniowej? Co mam robić, proszę niech mi ktoś podpowie.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jak pomóc samej sobie, gdy nic mi się nie chce, nic nie cieszy?

Witam, mam 21 lat. Ogólnie nic mi się nie chce i nic mnie nie obchodzi. Mogłabym leżeć całymi dniami i patrzeć w sufit. Mimo że mam znajomych, no i jakichś przyjaciół, bo oni się za nich uważają, to tak naprawdę...

Witam, mam 21 lat. Ogólnie nic mi się nie chce i nic mnie nie obchodzi. Mogłabym leżeć całymi dniami i patrzeć w sufit. Mimo że mam znajomych, no i jakichś przyjaciół, bo oni się za nich uważają, to tak naprawdę od zawsze czuję, że nie mam jednak przyjaciół. Samo powiedzenie, że ktoś jest moim przyjacielem, sprawia mi trudność i wolę unikać takich sytuacji i słów. Okłamuję innych, że nie mam czasu na spotkania i na żadne imprezy, zamykam się w pokoju i nie chcę nikogo widzieć. Ograniczam się, jak tylko mogę, żeby tylko nic nie robić i być sama. Mimo że wychodzi mi to i tak czuję, że ciągle mam za mało czasu i za dużo przebywam z ludźmi. Gdy ktokolwiek zaczyna ze mną rozmowę, już mam dość tego. Denerwuje mnie to, że muszę odpowiadać na pytania. Rzeczy, które robię na co dzień, są dla mnie przymusem, nic mnie nie cieszy. Gdy ktoś zrobi coś dla mnie, jest mi to obojętne i nie potrafię udawać radości. Wiem, że ranię innych, chce mi się płakać, jak o tym myślę. Dziwię się, że w ogóle jeszcze są osoby, które chcą ze mną rozmawiać, ale podejrzewam, że to tylko dlatego, że jak już znajdę się w gronie tych bliższych znajomych to ciągle żartuję. Jest to dla mnie dziwne, bo uważam się za osobę przybitą życiem i smutną, nie wiem dlaczego czasami mam, nie wiadomo skąd, poczucie euforii i wtedy głupie żarty mi w głowie (albo nie rozmawiam w ogóle, albo zachowuję się jak pajac i sama mam z tego największy ubaw i śmieję się aż do łez, tego też mam już dość, bo po powrocie do domu znowu jest tylko przybita Ewelinka). Od dawna wydaje mi się, że sama sobie jestem obca, bliscy są mi obcy, a to, co się dzieje wokół mnie, jest nierzeczywiste, i wtedy mam takie myśli, że przecież pamiętam, jak się nazywam, pamiętam całe swoje życie, „niestety” (bo wolałabym stracić pamięć i nie pamiętać tego, co było), a jednak coś jest ze mną nie tak. Za czasów szkolnych jak się coś wydarzyło i miałam w tym swój udział, to myślałam sobie, że to już się kiedyś wydarzyło, takie poczucie jakbym żyła już kiedyś, chociaż wiedziałam, że to się zdarzyło pierwszy raz. Ogólnie moje myśli są gdzieś ciągle w przeszłości, rozmyślam o niej nieustannie, o sytuacjach, w których ja zrobiłam jakiś błąd lub nic nie zrobiłam, nawet nie powiedziałam, zwykłego dziękuję, czy przepraszam ludziom, na których mi zależało. Najgorszą sprzecznością jest to, że chciałabym być inna, ale nie włożyłam w to wysiłku. Chciałabym mówić to, co czuję i myślę, ale nie potrafię, gdyż wtedy chce mi się płakać, chociaż nie czuję żadnego zażenowania tym, kim jestem i czasami to nawet jestem zadowolona z tego, że tkwię w takiej jakiejś beznadziejności. Teraz jak myślę o tym jaka jestem, to czuję się jak ofiarą, pełną żalu (kiedyś nienawiści) do swojego ojca pijaka za to, że jestem, jaka jestem, a mama ma depresję lękową. Już mam myśli samobójcze, choć chciałabym, aby mnie nigdy nie było, abym się nie urodziła. O tym, co tu napisałam, nie wie nikt i nigdy się nie dowie, bo wyglądałoby to w ten sposób, że zanosiłabym się płaczem, nie mogłabym wypowiedzieć żadnego słowa, a w końcu sama bym już nie wiedziała, czego chcę i o co w ogóle mi chodzi. Do psychologa wysyłała mnie pedagog szkolna w liceum, ale ja nie chciałam rozmawiać ani z nią, ani z kimkolwiek obcym czy też bliskim. Zadziwia mnie ta kobieta, że w ogóle się mną zainteresowała, bo nie sprawiałam żadnych problemów w szkole, stwierdziła tylko, że chodzę smutna, jestem zamknięta w sobie i odizolowana od klasy. Czego klasa w ogóle nie zauważyła, uważają mnie za osobę dowcipną, nieprzejmującą się niczym, chociaż leczyłam się na nerwicę.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Co zrobić, gdy pojawiają się myśli samobójcze?

Mam 15 lat i coraz bardziej mam dosyć życia. Nie mam nikogo, ani ojca, ani matki (mieszkam z mamą, ale ona pracuje), mam dużo problemów, jak na przykład problemy związane z rodzinami, to znaczy nie mam kontaktu z ojcem i...

Mam 15 lat i coraz bardziej mam dosyć życia. Nie mam nikogo, ani ojca, ani matki (mieszkam z mamą, ale ona pracuje), mam dużo problemów, jak na przykład problemy związane z rodzinami, to znaczy nie mam kontaktu z ojcem i jest wszystko w porządku, ale mój dziadek od strony ojca mówi mi, że mam pierwsza zadzwonić do niego. Ja tego nie chcę i przez to powstają kłótnie. Mam problemy z nawiązywaniu kontaktów z innymi ludźmi. Mam też nerwicę, jak mam stres, to boli mnie brzuch. A to się zdarza często. Kiedy chodziłam do różnych szkół, bo dużo się przeprowadzałam i niedawno musiałam zmienić szkołę, bo koledzy mnie wyzywali i znęcali się. Często się zdarza, że myślę o samobójstwie. Co wieczór płaczę do poduszki. Już nie daję rady. Co mam zrobić?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Poczucie beznadziejności i kompleksy

Witam. Jestem szesnastoletnią uczennicą trzeciej klasy gimnazjum. Od dłuższego czasu odczuwam znaczny spadek formy. Od dziecka byłam osobą bardzo wrażliwą, bywałam u psychologów z powodu licznych zaburzeń somatycznych na tle nerwowym, jednakże rozmowy ze specjalistami nie przynosiły żadnych rezultatów, ponieważ...

Witam. Jestem szesnastoletnią uczennicą trzeciej klasy gimnazjum. Od dłuższego czasu odczuwam znaczny spadek formy. Od dziecka byłam osobą bardzo wrażliwą, bywałam u psychologów z powodu licznych zaburzeń somatycznych na tle nerwowym, jednakże rozmowy ze specjalistami nie przynosiły żadnych rezultatów, ponieważ przed żadnym nie potrafiłam się otworzyć. Często miewam spadki nastroju i brak chęci do życia. Czasami to trwa przez kilka dni, innym razem chodzę apatyczna przez kilka tygodni, nie mogę jeść, spać, nie mam na nic chęci. Teoretycznie wszystko jest w porządku, ludzie mają mnie za otwartą, przebojową osobę, jednak moja rzeczywistość po powrocie do domu wygląda inaczej. W szkole staram się dopasować do rówieśników i zyskać ich sympatię, mimo to ciągle odczuwam, że mnie nie akceptują. Jeżeli wydaje mi się, że komuś na mnie zależy, to dopada mnie myśl, że prędzej czy później go stracę. Oczywiście, w rezultacie się tak dzieje. Póki jestem wesoła, wszystko jest w porządku, ale gdy po raz kolejny popadam w apatyczne stany, ludzie mnie nie rozumieją i odwracają się ode mnie. Czuję się odrzucona, chociaż z zewnątrz może to wcale tak nie wygląda. Zdarza mi się zapijać smutki alkoholem. Wydaje mi się, że jestem beznadziejna i nic nie potrafię, mam cale mnóstwo kompleksów. Udaję pewną siebie, udaję osobę, którą nie jestem, aby zyskać akceptację innych. Po powrocie ze szkoły idę spać, aby czas do następnego dnia upłynął jeszcze szybciej. Nie widzę żadnych pozytywów w związku z moją przyszłością, szczerze mówiąc, wszystko jest mi obojętne. Mam bliskiego przyjaciela, który mnie wspiera, ale boję się, że i jego stracę. Ufam mu, i wiem, że może moje obawy są irracjonalne, ale nie potrafię odrzucić od siebie tych myśli. Mam już dosyć takiego życia, wydaje mi się, że mogłabym zwrócić się o pomoc do szkolnej pedagog, ale nie wiem, czy aby na pewno jest to konieczne. Jestem przewodniczącą samorządu szkolnego, dobrze się uczę, mam znajomych - czy ja potrzebuję pomocy? Boję się, że będzie to kolejna osoba, która mnie wyśmieje.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Potrzeba cięcia się

Za kilka miesięcy skończę 13 lat. Boje się, że mogę mieć depresję. Od zawsze byłam przeciętną uczennicą, niczym się nie wyróżniałam. Ale nigdy nie miałam przyjaciół w szkole. Co prawda mam koleżanki, ale to nie to samo. Ludzie podzielili się...

Za kilka miesięcy skończę 13 lat. Boje się, że mogę mieć depresję. Od zawsze byłam przeciętną uczennicą, niczym się nie wyróżniałam. Ale nigdy nie miałam przyjaciół w szkole. Co prawda mam koleżanki, ale to nie to samo. Ludzie podzielili się na małe grupki, a ja do żadnej nie pasuję. Przez co mam wiele nieprzyjemności. W domu ojciec od roku zaczął nadużywać alkohol. Na początku mi to nie przeszkadzało, ale z czasem było coraz gorzej. Moja mama pracuje bardzo dużo, więc nie wie co w domu się dzieje. Mam siostrę, ale ona dużo przebywa w szkole, a w domu zamyka się w swoim pokoju. A ja w domu przeżywam z ojcem piekło. Było wiele niemiłym, wstrząsających sytuacji, ale nie będę ich tutaj wymieniać. W święta wielkanocne moja ogólna sytuacja całkiem mnie przytłoczyła. Nie chciało mi się wstawać z łóżka, jadłam ogromne ilości jedzenia, a i tak chudłam. Zaczęłam się ciąć, i to stanowi mój główny problem. Nie mam jak z tym skończyć. Nie chcę mówić o tym rodzicom, tym bardziej ojcu, bo mnie znienawidzi, a mamie, bo bez tego i tak ma wiele problemów. Wie o tym tylko jedna osoba, nigdy na ten temat nie rozmawiamy, jest to moja przyjaciółka, z którą mam dobry kontakt, ale nie chcę z nią o tym rozmawiać, bo jest i tak tylko o rok ode mnie starsza i niewiele mi pomoże. Nie chcę zgłaszać się do psychologa, ponieważ musiałabym iść z osobą dorosłą. Wiele razy chciałam skończyć z samookaleczaniem, ale nie umiem. Mam jedną żyletkę, i bardzo boje się, że jeśli ją wyrzucę, a bardzo będę chciała znowu się pociąć, po prostu oszaleję. Biorę leki uspokajające, ale słabe, zwykłe wydawane bez recepty w aptece, ale one niewiele dają. Co mogę zrobić? Błagam, pomóżcie mi, bo ja już nie wiem co robić.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Brak chęci do kontaktu z innymi ludźmi oraz problemy ze snem przy depresji

Mam 22 lata, od ponad roku choruję na depresję. Przyjmuję mianserynę i zolpidem, zrezygnowałem z wenlafaksyny, bo źle się po niej czułem. Mimo psychoterapii i farmakoterapii wydaje mi się, że nic nie ulega poprawie, wręcz przeciwnie; jest coraz gorzej; nie...

Mam 22 lata, od ponad roku choruję na depresję. Przyjmuję mianserynę i zolpidem, zrezygnowałem z wenlafaksyny, bo źle się po niej czułem. Mimo psychoterapii i farmakoterapii wydaje mi się, że nic nie ulega poprawie, wręcz przeciwnie; jest coraz gorzej; nie sypiam dobrze, nic mi nie wychodzi, nastrój mam fatalny, zupełnie nie odzywam się do ludzi, a ostatnimi tygodniami jestem bardzo drażliwy w stosunku do każdego. Straciłem zaufanie i chęci do mojej terapii. Od przynajmniej 2 lat mam pewne myśli i dopiero niedawno zaczęły mnie niepokoić, wiem, że to głupie, ale wydaje mi się, że nieznane mi osoby obserwują mnie, obgadują mnie, śmieją się ze mnie, słyszą muzykę, której słucham. Do tego usuwam SMS-y z mojego telefonu, bojąc się, że ktoś może je przeczytać itp., itd. Mam też manie prześladowcze. Nie wiem, czy porozmawiać o tym z moim psychiatrą. Boję się, że może to być schizofrenia. Wstydzę się o tym porozmawiać z moim psychologiem i psychiatrą, czy ktoś byłby mi w stanie udzielić rady i stwierdzić, czego to mogą być objawy? Z góry bardzo dziękuję...

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Wahania nastroju - co mi jest?

Witam, nie wiem jak zacząć. Wiem, że mam fobię społeczną, to mam zdiagnozowane, ale od niedawna mam coś jeszcze... co to takiego? Jeszcze rok temu byłem w głębokiej depresji, trwała ona od kilku lat. Depresji zawdzięczam dwie próby samobójcze i...

Witam, nie wiem jak zacząć. Wiem, że mam fobię społeczną, to mam zdiagnozowane, ale od niedawna mam coś jeszcze... co to takiego? Jeszcze rok temu byłem w głębokiej depresji, trwała ona od kilku lat. Depresji zawdzięczam dwie próby samobójcze i trzy pobyty w psychiatryku. Udało się ją osłabić, ale tylko na jakiś czas. Trwała ona do zeszłego roku, mniej więcej do lipca. Wtedy też poznałem przez internet i w krótkim czasie spotkałem się z pewną kobietą, nie ważne kto to i co razem robiliśmy... ;) Ważne, że mi się nagle poprawiło, praktycznie z dnia na dzień. Z dołka wpadłem w niekończącą się euforię, z każdym tygodniem było to coraz silniejsze. Najlepiej czułem się chyba na jesieni, później ten stan zaczął słabnąć i wpadłem w coś znacznie gorszego niż zwykła depresja (o tym niżej). Nie czułem wyłącznie euforii, dopiero później, po jakimś czasie zacząłem się nad tym wszystkim zastanawiać, na początku po prostu się z tego cieszyłem. Zauważyłem u siebie wiele zmian, oprócz euforii najdotkliwiej odczułem popęd seksualny. Miałem taką "chcicę", że musiałem "rozładowywać napięcie" każdego dnia, nawet po kilka razy dziennie. W głowie pojawiały się miliony myśli na minutę, często były one absurdalne, potrafiłem wybuchnąć śmiechem bez powodu, tak po prostu śmiać się z niczego. Miałem ochotę skakać w miejscu i głośno krzyczeć jak jakiś kretyn, nosiło mnie, tzn. nie mogłem usiedzieć na miejscu, musiałem coś robić, cokolwiek. Dobrze, że wtedy pracowałem (dosyć ciężka praca, głównie fizyczna), ale mimo pracy cały czas miałem w sobie mnóstwo energii, jakby nic mi z niej nie ubywało. Przez cały ten czas byłem pobudzony, niepoważny, czasem gorszy niż małe dziecko, poddenerwowany, szybciej niż zwykle się irytowałem i było to silniejsze niż dawniej, potrafiłem się wściec bez powodu, a po chwili się z tego śmiać. Co to było? Mania? Od razu uprzedzam pytanie - nigdy w życiu nie ćpałem amfetaminy ani niczego innego, co mogłoby mnie wprowadzić w taki dziwny stan na tak długi czas, nie biorę też żadnych leków (tzn. psychotropów nie biorę, bo inne leki tak). Jak wyliczyłem, stan ten trwał jakieś 5 miesięcy, od połowy lipca (chociaż te najlepsze dni zaczęły się w sierpniu) do początku grudnia. A teraz ten drugi stan, w którym obecnie jestem. To jest dopiero dziwne. Nie jest to czysta depresja, chociaż jeszcze nie dawno tak mi się wydawało. W depresji nastrój jest stale obniżony, a u mnie jest on raz delikatnie obniżony, raz w normie (taki obojętny stan, nic wtedy nie czuję), a raz delikatnie podwyższony. Każdego dnia zmienia się co najmniej kilka razy. I właśnie to mnie dobija, już nie wytrzymuję psychicznie. Codziennie wpadam w małego doła, codziennie mi się poprawia, co jakiś czas dopadają mnie też te obojętne stany, czuję się wtedy jak pozbawiona uczuć maszyna. Codziennie się złoszczę, dołuję, smucę, a po chwili nagle mi przechodzi i potrafię się tak jak dawniej śmiać z niczego, poczuć przez chwilę radość, wtedy wszystko jest takie piękne... do czasu aż znów nastrój mi spadnie do zera, a nawet poniżej. Nie mam już gonitwy myśli, może tylko czasem, pojawia się za to uczucie, hmm, nie wiem jak to nazwać, odrealnienia? Tak jak po paleniu marihuany (wiem co mówię, dawniej paliłem nie raz), to takie dziwne uczucie, wszystko jest mi dobrze znane, ale w tej danej chwili wydaje się obce, dziwne, często śmieszne. W tych momentach czasem czuję się jak w jakimś komiksie/filmie/bajce/śnie, zauważyłem, że wtedy mój wzrok jest jakiś inny, tj. widzę nieco ostrzej, wyraźniej, albo po prostu skupiam się na nieistotnych i wcześniej niezauważalnych drobnych szczegółach z otoczenia. Co to jest? Czyżby stan mieszany, depresja i mania jednocześnie? Nie wiem już co o tym wszystkim sądzić. To jest naprawdę męczące, codziennie mam ochotę się pociąć, ryczeć jak dziecko, a po chwili znów wszystko mam za przeproszeniem gdzieś (jak w tej bezustannej euforii), czuję się lepiej, mam pozytywne myśli i tak na okrągło, później znów mi się pogarsza. Proszę o radę, co to u licha jest? CHAD? Czy jakaś gorsza psychoza lub zaburzenie afektu? Z góry dziękuję za odpowiedź, to dla mnie ważne, ponieważ z pewnych przyczyn jeszcze przez wiele miesięcy nie będę miał ubezpieczenia, a obecnie nie pracuję i na prywatną wizytę u psychiatry/psychologa mnie nie stać :(. Na rodzinę nie liczę, oni niczego nie rozumieją i widocznie nie chcą zrozumieć, nie mam u nich żadnego wsparcia, zrozumienia, nic. Pozdrawiam, Marcin.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czerwienienie się, nerwowość oraz problemy rodzinne

Właściwie to się zaczęło krótko po moim ślubie. Bardzo często robiłam się czerwona i ręce mi się trzęsły. Po dwóch latach urodziłam syna i stałam się bardziej nerwowa. Nie mogłam zapanować nad czerwienieniem się i rzadko wychodziłam z domu....

Właściwie to się zaczęło krótko po moim ślubie. Bardzo często robiłam się czerwona i ręce mi się trzęsły. Po dwóch latach urodziłam syna i stałam się bardziej nerwowa. Nie mogłam zapanować nad czerwienieniem się i rzadko wychodziłam z domu. Nawet kiedy jeszcze w ciąży chodziłam, moi znajomi odsuwali się ode mnie, a mama tylko mnie pouczała. Teraz jest gorzej. Mam dwoje dzieci, które mnie nie słuchają, męża ciągle nie ma, bo pracuje, a jak jest, to nie rozmawiamy. Moja mama w grudniu chciała popełnić samobójstwo, ale jej się nie udało. Staram się być z mamą i słuchać, co ma do powiedzenia, ale nic innego jak tylko o moim bracie i pieniądzach. Czuję się winna temu, co się stało. Ja nie mam z kim pogadać. Rodzina męża też na początku była super, ale teraz sami mnie obgadują, że ja z miasta, bo damulka jestem, a wcale nieprawda. Jest wiele rzeczy, które bym chciała wykrzyczeć, ale nie mam do kogo. Boję się, że to co się stało z moją mamą oraz to, co było w dzieciństwie, bo mnie brat bił potwornie, teraz to wychodzi, a ja nie wiem, co mam z tym zrobić. Czy ja potrzebuję pomocy, czy tylko mi się wydaje? Przepraszam, że tak chaotycznie piszę, ale piszę to, co mi na język przychodzi. A czy to co było z moją mamą może się powtórzyć ze mną lub z moimi dziećmi, bo oglądałam filmik o ''...podłożu genetycznym'' i przeraziłam się.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jakim lekiem można wyzbyć się tików nerwowych?

Witam, chciałabym się dowiedzieć, jakim lekiem można wyzbyć się tików nerwowych? Mam stwierdzoną nerwicę lękową z epizodami depresyjnymi. Nie biorę jeszcze żadnych leków psychotropowych. Ostatnio zauważyłam, że przy silnym zdenerwowaniu zaczyna mi się trząść głowa. Trwa to może 1 sekundę,...

Witam, chciałabym się dowiedzieć, jakim lekiem można wyzbyć się tików nerwowych? Mam stwierdzoną nerwicę lękową z epizodami depresyjnymi. Nie biorę jeszcze żadnych leków psychotropowych. Ostatnio zauważyłam, że przy silnym zdenerwowaniu zaczyna mi się trząść głowa. Trwa to może 1 sekundę, lecz obawiam się, by się te objawy nie nasiliły... Czy leki psychotropowe pomogą mi wyleczyć ten tik??? Czy powinnam zgłosić się do neurologa po odpowiedni lek, czy też do psychiatry? Proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Co powinienem zrobić?

Mam 16 lat i jestem już po kilku... kilkunastu próbach samobójczych. Nawet nie wiem, czy można to tak nazwać... 4 razy wziąłem po około 80 tabletek i za każdym razem wychodziłem z tego po dłuższym lub krótszym leżeniu w szpitalu....

Mam 16 lat i jestem już po kilku... kilkunastu próbach samobójczych. Nawet nie wiem, czy można to tak nazwać... 4 razy wziąłem po około 80 tabletek i za każdym razem wychodziłem z tego po dłuższym lub krótszym leżeniu w szpitalu. Nie mam pojęcia, kiedy to się zaczęło... myślę o tym od 4-5 lat, a od kilku miesięcy... jest to moim marzeniem i jedynym celem, który powoli realizuję... Mam jedną przeszkodę, dziewczynę, którą poznałem. Zdaje się, że martwi się o mnie i od jakiegoś czasu robię wszystko, aby mnie znienawidziła. Starałem się prosić ją o to, aby ze mną już nie pisała, bo wiem, że zapewne kiedyś to zrobię i nie chcę Jej skrzywdzić. Ostatnio udawałem nawet, że ją kocham, aby dowiedzieć się, czy ona to odwzajemnia i w razie czego to zniszczyć póki czas. Dzięki Bogu ma kogoś innego. Dziś udało mi się namówić ją na to, aby obiecała mi, że w razie czegokolwiek i tak ma być szczęśliwa. Więc... zdaje się, że ją to już tak nie zaboli i mogę z 'czystym sumieniem' wracać do realizacji marzeń. Rozmawiam sam ze sobą... na początku jedynie w nocy, ostatnio słyszę swój głos nawet w dzień. Strasznie się pocę, tracę kontrolę nad sobą, kulę się i czuję tylko przechodzące mnie dreszcze. Może to idiotycznie zabrzmi, ale... nie potrafię tego zatrzymać, chociaż do cholery ja robię to sam sobie... jakbym tracił na ten czas kontrolę. Strasznie się tego boję... 'słyszę' tylko o tym, że mam się zabić, że tak będzie dla innych lepiej. Do czasu jak częściej rozmawiałem z tą dziewczyną, mówiłem do siebie, że mnie oszukuje, śmieje się za plecami. Plany znienawidzenia mnie przez innych też wymyślam podczas takich ataków. I najgorsze jest to, że skutkują... ta dziewczyna teraz będzie szczęśliwsza beze mnie. Mój nastrój huśta się w tą i z powrotem. Raz coś jest dobre, a za chwilę złe. Minutę temu zrobiłbym coś, a teraz aż mnie ciarki przechodzą. Codziennie budzi się inny ja. Ja potrafiący cieszyć się, a za kilkanaście minut płakać. Ja próbujący samobójstwa i ja starający się znaleźć pomocy. Czasem nawet zdawało mi się, że wyżej wspomnianą dziewczynę mógłbym naprawdę pokochać. Ale to nie dla mnie. Często ryzykuję. Nie obchodzi mnie śmierć czy też znienawidzenie. Ba... ja tego pragnę. Nic dla mnie nie ma sensu. Praca jak i cały świat. Wszystko zdaje mi się nudne i na dłuższą metę bezcelowe. Nie potrafię rozmawiać. Muszę się długo przyzwyczajać, aż z kimś będę mógł rozmawiać. Ale to już moja cecha... Rodzinie nic nie powiem, zrobiłem wszystko, aby ich to nazbyt nie obchodziło. Z sukcesem. Poza tym nie wierzyli lekarzom, że moje wizyty mogłyby być próbami samobójczymi. Zresztą... ja sam się do tego nie przyznałem. Przez te kilka miesięcy osiągnąłem sukces. Już nie mam komu się wyżalić i nikomu na mnie nie zależy. Tak jak tego 'chciałem'. Wygrałem? Piszę to kilkanaście minut po próbie powieszenia się.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Nie wiem, czy to jest depresja, czy nerwica?

Moja mama już choruje na to coś około roku, nie może już nic robić, wydziera się na wszystkich, jak oni to wszystko jej robili, mówi, że przywożą z zagranicy jakieś świństwa i jej puszczają. Proszę o pomoc, była już u psychiatry, ma tabletki, ale jej nie pomagają.
odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy lęk i strach kiedyś odejdą?

Zapomniałam dodać, że wszystkiego się boję. Boję się, że nie kocham mojego chłopaka, nie potrafię przez to z nim być, bo nie wiem, co czuję, to jest coś okropnego. Sama siebie się boję i swoich myśli. Mam wrażenie, że to...

Zapomniałam dodać, że wszystkiego się boję. Boję się, że nie kocham mojego chłopaka, nie potrafię przez to z nim być, bo nie wiem, co czuję, to jest coś okropnego. Sama siebie się boję i swoich myśli. Mam wrażenie, że to one mnie niszczą. Staram się o tym nie myśleć, ale to samo mnie nachodzi. Boję się zrobić cokolwiek, bo mam wrażenie, że to obróci się przeciwko mnie. Jak kochałam się z chłopakiem, na początku wszystko było dobrze, a później takie myśli, że jak ja to mogłam zrobić, muszę komuś o tym powiedzieć i panika, strach, lęk, płacz, wyrzuty sumienia. A to są dość intymne sprawy i wołałabym je zachować dla siebie. Mam dosyć, nie umiem z tym walczyć. Dlaczego tak się dzieje? Czy to się w końcu skończy, czy już zawsze tak będzie? Proszę mi pomoc.

Nerwowość, lęk, zniechęcenie - co dalej?

Witam! Mam od niedawna "mały" problem. Przez ponad tydzień jestem nerwowa, nic mnie nie cieszy, najchętniej nie rozmawiałabym z nikim leżąc tylko na kanapie. Na wszystkich dookoła krzyczę (szczególnie matka), robiąc im na przekór. Unikam ludzi jak najbardziej mogę. Czekają...

Witam! Mam od niedawna "mały" problem. Przez ponad tydzień jestem nerwowa, nic mnie nie cieszy, najchętniej nie rozmawiałabym z nikim leżąc tylko na kanapie. Na wszystkich dookoła krzyczę (szczególnie matka), robiąc im na przekór. Unikam ludzi jak najbardziej mogę. Czekają mnie matury ustne, egzaminy, zaliczenia, wybór kierunku studiów, a ja po prostu mam to gdzieś, nie chce mi się nic, chociaż wiem, że to dla mnie najważniejszy wybór w życiu. Zawsze byłam określana jako niezależna rodzice nie wtrącali się do mojej nauki, ponieważ dobrze sobie radziłam. Nigdy się nie interesowali. Chciałabym iść na studia aktorskie, lecz samo miasto, do którego musiałabym się przenieść (by to właśnie studiować) przerasta mnie. Wciąż jestem w przekonaniu, że nie dam sobie rady, już nic mnie nie cieszy, straciłam sens życia. Nie uczę się, "olewam" testy. Najchętniej siedziałabym ciągle w domu. Żyję ciągle w innym świecie - tym nierealnym. Czuje w sobie wewnętrzne stany nerwowe, budzę się w nocy, nie mogę spać, jestem ciągle zmęczona i niewyspana. Gdy ktoś coś ode mnie chce, reaguję wrzaskiem i trzaśnięciem drzwi. Proszę o pomoc. Nesa

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Patronaty