Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 4 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Emocje: Pytania do specjalistów

Nie lubię przebywać z ludźmi

Witam, mam 15 lat. Ostatnio w ogóle nie chce mi się nawet wstawać z łóżka, moja jedyna przyjaciółka zaczęła mnie poniżać i przestała się do mnie w ogóle odzywać, bo jak twierdzi: "jestem nietowarzyska i tylko ją dołuję". Na moich...

Witam, mam 15 lat. Ostatnio w ogóle nie chce mi się nawet wstawać z łóżka, moja jedyna przyjaciółka zaczęła mnie poniżać i przestała się do mnie w ogóle odzywać, bo jak twierdzi: "jestem nietowarzyska i tylko ją dołuję". Na moich oczach zawsze głośno się śmieje i plotkuje z innymi, żeby tylko wzbudzić moją zazdrość. Udaję, że to mnie nie obchodzi, ale czuję się z tym coraz gorzej.

W dodatku mama cały czas porownuje mnie do innych, mówi, żebym "wyszła do ludzi, bo zgniję w tym domu" (lubię czytać książki i coraz częściej oglądam TV). Jak mam chociażby spotkać się z kuzynkami, to denerwuję się strasznie. Czuję się wtedy jakbym miała gorączkę, chce mi się wymiotować, jestem osłabiona, bo strach, nawet nie wiem przed czym, mnie paraliżuje. Nie lubię przebywać z ludźmi, cały czas jestem smutna, płaczę i mam "doła".

Środowisko w szkole mnie nie akceptuje, bo jestem "kujonką" - nie piję, nie palę, nie ćpam, lubię czytać książki i słucham muzyki klasycznej. Raczej nie używam slangu, wolę wyszukane słownictwo. Kilka razy myślałam nawet, żeby się zabić. Czy ja mam depresję? Co powinnam z tym zrobić? I proszę, nawet nie mam zamiaru romawiać z mamą czy koleżanką.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Co się ze mną dzieje? Pomocy!

Witam, mam 16 lat i od dłużeszego czasu mam strasznie zmnienne nastroje. Nie wiem co się ze mną dzieje, nie panuję nad tym co robię i mówię. A najgorsze jest to, że krzywdzę ukochaną osobę - potrafię nakrzyczeć i...

Witam, mam 16 lat i od dłużeszego czasu mam strasznie zmnienne nastroje. Nie wiem co się ze mną dzieje, nie panuję nad tym co robię i mówię. A najgorsze jest to, że krzywdzę ukochaną osobę - potrafię nakrzyczeć i nawyjeżdżać na niego na środku ulicy, bez powodu. Bardzo mi na nim zależy i boję się, że kiedyś mnie zostawi. Proszę, pomóżcie mi.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Nienawidzę być sama. Co robić?

Witam. Ostatnio zauważyłam, że strasznie potrzebuję towarzystwa, obojętnie kogo - byleby nie być sama. Stresuję się, gdy mam iść sama do szkoły, gdy przyjaciółka jest chora. To jest okropne. Mam mnóstwo znajomych, ale gdy jestem chwilę sama, zaczynam zastanawiać się... Witam. Ostatnio zauważyłam, że strasznie potrzebuję towarzystwa, obojętnie kogo - byleby nie być sama. Stresuję się, gdy mam iść sama do szkoły, gdy przyjaciółka jest chora. To jest okropne. Mam mnóstwo znajomych, ale gdy jestem chwilę sama, zaczynam zastanawiać się nad brakiem akceptacji itp. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, skoro dobrze dogaduję się z kolegami i koleżankami. Nienawidzę być w centrum uwagi, ale chwila samotności wywołuje u mnie właśnie takie myśli. Jeszcze bardziej denerwujące jest to, że wkurzam się, gdy jest grupka kolegów co stoi pod szkołą i się śmieją, a mnie akurat w tym momencie tam nie ma. Już sama przyznaję, że jest to dziwne i często mi to przeszkadza. Coś w stylu - jutro moja koleżanka nie idzie do szkoły - to do kogo ja pójdę na przerwie? A z kim usiądę? A z kim pogadam? Bzdury, aczkolwiek strasznie mnie dręczą, bo ogólnie rzecz biorąc jeżeli chodzi o jakąkolwiek pracę, to wolę samodzielność. Więc, czy jest na to jakaś rada? Pozdrawiam, Yellow
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Wierzbicka
Mgr Małgorzata Wierzbicka

Dlaczego wszystko mnie denerwuje?

Od momentu rozpoczęcia okresu dojrzewania (mam 15 lat) wszystko zaczęło mnie wkurzać. Bez powodu często wybucham gniewem. Nawet gdy nie mam obowiązków i wszystko dobrze idzie i każdy w takiej sytuacji mógłby być zadowolony, to mi jak zwykle coś nie...

Od momentu rozpoczęcia okresu dojrzewania (mam 15 lat) wszystko zaczęło mnie wkurzać. Bez powodu często wybucham gniewem. Nawet gdy nie mam obowiązków i wszystko dobrze idzie i każdy w takiej sytuacji mógłby być zadowolony, to mi jak zwykle coś nie pasuje. Mam już tego dość, nie mogę ze sobą wytrzymać!

Wkurza mnie jeszcze w sobie to, że jakby boje się bycia z chłopakiem, gdy myślę o tym całowaniu i w ogóle zaczynam się bać. Wszystkie moje koleżanki miały już tylu chłopaków, a ja, mimo tego, że miałam szansę, po prostu nie mogę tego przełamać. Błagam o pomoc ; ((

Skąd we mnie tyle smutku i frustracji?

Jestem 28-letnią kobietą. Od dluszego czasu narasta we mnie smutek i frustracja. Powodem tego jest to, że rozmyślam, że prawie każda dziewczyna w moim wieku ma już rodzinę, ma do kogo wracać po pracy, z czego sie cieszyć. Ja...

Jestem 28-letnią kobietą. Od dluszego czasu narasta we mnie smutek i frustracja. Powodem tego jest to, że rozmyślam, że prawie każda dziewczyna w moim wieku ma już rodzinę, ma do kogo wracać po pracy, z czego sie cieszyć. Ja zawsze wikłałam się w związki bez przyszłości. Bałam się ludzi i poważnych związków.

Raz się w życiu zakochałam, ale to była obsesyjna miłość, która doprowadziła mnie do szpitala psychitrycznego. Teraz swoje uczucia przekładam na swojego psychiatrę. Fantazuję, jak fajnie byłoby z nim iść na kawę. To nienormalne. Pełno we mnie smutku, frustracji, że moje życie wygląda jak wygląda. Dodam, że 1,5 roku temu wykryto u mnie schizofrenię. Przyjmuję Z***.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Ciągle słyszę, że jestem wredna i myślę tylko o sobie. Co się ze mną dzieje?

Mam 16 lat i od długiego czasu dzieje się ze mną coś dziwnego, jesteś u skraju załamania nerwowego. Szybko wpadam w złość kiedy coś mi nie wychodzi, coś nie idzie po mojej myśli czy też wrócę z nieudanych zakupów....

Mam 16 lat i od długiego czasu dzieje się ze mną coś dziwnego, jesteś u skraju załamania nerwowego. Szybko wpadam w złość kiedy coś mi nie wychodzi, coś nie idzie po mojej myśli czy też wrócę z nieudanych zakupów.

Moi rodzice narzekają ciągle na mnie, że nic nie robię - to prawda, nic nie robię, bo nic mi nie się chce. Krzyczę na nich. Przeklinam gdy nie zrobią tego, co ja chcę. Nie umiem sobie radzić z emocjami. Do tego słyszę jeszcze, że jestem wredna i myślę tylko o sobie. Nie mam chłopaka od roku jestem samotna ciągle, bo wydaje mi się, że coś czuję do byłego i jeśli z kimś będę to wtedy on będzie chciał do mnie wrócić, a po drugie to nikt nie pojawił się w moim życiu. Nie mam się komu wygadać.

Czuję, że przez to jaka jestem ludzie będą się ode mnie odwracać ;(. Nie wiem co się dzieje, ryczę z byle powodu, chyba mam depresję. Ciągle myślę o swoich problemach, wymyślałam je sobie – błagam, nie wiem co robić, pomóżcie! ;(

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Aurelia Grzmot-Bilska
Mgr Aurelia Grzmot-Bilska

Skąd ten smutek?

Witam. Jestem dziewczyną, mam szesnaście lat, w tym roku kończę gimnazjum. To, co tutaj napiszę, nie będzie raczej pytaniem. Piszę, żeby to ktoś przeczytał i doradził mi co mam robić. Od kilku miesięcy jestem cały czas smutna, nic mnie...

Witam. Jestem dziewczyną, mam szesnaście lat, w tym roku kończę gimnazjum. To, co tutaj napiszę, nie będzie raczej pytaniem. Piszę, żeby to ktoś przeczytał i doradził mi co mam robić. Od kilku miesięcy jestem cały czas smutna, nic mnie nie cieszy tylko przed wszystkimi udaję, że wszystko jest ok. Tak naprawdę nie mam z kim porozmawiać o tym co mnie dręczy.

Przez całe gimnazjum byłam raczej spokojna, cicha, niczym się nie wyróżniałam - moje koleżanki były zupełnie inne. Jedna dziewczyn a w mojej klasie wydawała mi się podobna do mnie. Czasami wydawało mi się, że ona jest jeszcze bardziej zamknięta w sobie niż ja.

Jednak teraz to się bardzo zmieniło - zaczęła mnie obgadywać. Inne też cały czas do mnie coś miały. Buntowała je przeciwko mnie. Na szczęście były w mojej klasie osoby, które stanęły w mojej obronie i pocieszały mnie, żebym się nimi nie przejmowała.

Bardzo źle czułam się w klasie, wydawało mi się, że nie mogę nikomu zaufać, że wszyscy cały czas się ze mnie śmieją. Dzięki mojej siostrze poznałam pewną osobę, dzięki której i ja się zmieniałam, stałam się bardziej pewna siebie. Chyba nigdy tak bardzo nie cieszyłam się z zakończenia roku jak teraz. Mam nadzieję, że w liceum będzie lepiej, ale to w obecnej chwili jedyna rzecz, z której się cieszę.

W domu też nie jest tak jak było kiedyś. Mam cały czas mnie krytykuję, że źle wybrałam liceum, że się nie staram, a tak naprawdę nie było. Mam jeszcze dwie siostry - rodzice najbardziej są wpatrzeni w moją najstarszą siostrę, z którą cały czas się kłócę, mimo tego że już nie mieszka razem z nami. Ona wszystko robi najlepiej, a ja, chociaż nie wiem jak bym się starała, to i tak będzie źle.

Nie wiem co się ze mną dzieje. Na nic nie mam ochoty, ani na żadne wyjścia, kompletnie na nic. W piątek jest bal gimnazjalny, na który bym najchętniej nie poszła. Często w nocy płaczę i nie mogę spać i myślę o tym, żeby ze sobą skończyć, ale dlaczego brak mi odwagi? W takiej chwili zawsze przypomina mi się moja druga siostra, która zawsze mi pomaga i mój malutki siostrzeniec, którego bardzo, bardzo kocham...

Skąd to ciągłe zmęczenie i brak energii?

Mam niemal 40 lat i nadal nie wiem kim jestem, zawodowo oczywiście. Od ukończenia szkoły nie jestem zdolny niczym się zająć, żadną pracą ani hobby. Wszelkie próby podjęcia pracy czy prowadzenie własnej działalności kończy się szybkim niepowodzeniem. Przyczyną jest trudność...

Mam niemal 40 lat i nadal nie wiem kim jestem, zawodowo oczywiście. Od ukończenia szkoły nie jestem zdolny niczym się zająć, żadną pracą ani hobby. Wszelkie próby podjęcia pracy czy prowadzenie własnej działalności kończy się szybkim niepowodzeniem. Przyczyną jest trudność do koncentracji, ospałość, zmęczenie itp. Miewam krótkie okresy poprawy, kilkudniowe, co nie wystarcza by normalnie funkcjonować. Od czasu dojrzewania zapadłem na tę dolegliwość i do dzisiaj nie ustępuje. Wszelkie badania ogólne krwi i moczu wychodzą w normie a wizualnie wyglądam zdrowo. Jednak co dzień budzę się zmęczony, w środku dnia muszę się na chwilę położyć, by odpocząć, nawet jak nic nie robię. Nawet nie mam siły na rozmowę telefoniczną. Kobiety mnie zostawiają, mimo że jestem świetnym kochankiem i przystojniakiem, bo mają mnie za lenia. Próbuję wbrew swym możliwościom zajmować się pracą, ale wszystko mi nie wychodzi, bo nie mogę się skupić, większość czasu czekam na energię bądź ustąpienie bólu głowy. Zazwyczaj utrzymują mnie kobiety, zdarza się, że którejś pomagam w drobnych interesach i tak trwam. Obecnie żyję z kobietą z którą mam dziecko, ale ją też stracę jak się zorientuje, że nie ma we mnie wsparcia. Chciałaby żebym pracował, jestem niby zdolny fizycznie sprawny, ale nie potrafię naprawdę pracować, to wymaga aktywności, na którą mnie nie stać. Lekarz ogólny wysłał mnie do psychologa, psycholog po kilku spotkaniach stwierdził, że jestem asertywny i normatywnie odporny na stres. Byłem z własnej inicjatywy u psychiatrów brałem antydepresanty i żadnych skutków. Nie mam już siły ani zdrowia na leczenie, po lekach tylko gorzej się czuję, jestem coraz starszy. Opiekuję się dzieckiem, 3 latka, które też się wkrótce zorientuje, że ze mną jest coś dziwnego. Moi nawet nierozgarnięci koledzy mają własne przedsiębiorstwa i budują domy, a ja ledwo zipię w mieszkaniu po rodzicach dzięki czemu nie jestem jeszcze sam ani bezdomny. Nie wiem co robić. Jak żyć?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Wierzbicka
Mgr Małgorzata Wierzbicka

Jak sobie poradzić z tym życiem?

Witam! Mam 16 lat. Ostatnio na mnie spadła jakaś klęska, wszystko zaczęło się walić. W życiu miałam zwsze nie najlepiej, ponieważ lubię się uczyć, jestem nieśmiała, nie jestem ładna, nie piję itp., więc moi znajomi za bardzo się ze mną... Witam! Mam 16 lat. Ostatnio na mnie spadła jakaś klęska, wszystko zaczęło się walić. W życiu miałam zwsze nie najlepiej, ponieważ lubię się uczyć, jestem nieśmiała, nie jestem ładna, nie piję itp., więc moi znajomi za bardzo się ze mną nie przyjaźnili, jedynie dlatego się odzywali, bo dawałam im zadania. I zawsze czułam się przy nich jak "piąte koło u wozu". Ogólnie brakuje mi ciepła, miłości, przyjaźni, wiec kiedyś spotykałam się z kuzynem, żeby porozmawiać, wiem że to dziwne, ale nawet i poprzytulać się - z kuzynem też straciłam kontakt. W domu z rodzicami mam problem - mama jakoś tak dziwnie się zachowuje w stosunku do mnie i do taty, tak jakbyśmy robili jej jakąś krzywdę. Ogólnie mało co się odzywa, mówi cały czas, że jest zmęczona, ale do innych osób jakoś normalnie mówi i w ogóle, więc rodzice czesto sie kłócą, a ja płaczę często. Mama dba jedynie o to, żebym miala co jeść i w co się ubrać, a zapomina o najwazniejszym - o cieple i o milości. Chciałabym zawrzeć nowe znajomości, ale nie mam gdzie po prostu, bo w okolicy wszyscy mnie uważają za cichą i nieśmiałą, chociaż ja naprawdę teraz się trochę otworzyłam, nie jestem już aż tak nieśmiała, ale oni i tak na to nie zwracają uwagi. Sama nie wiem już co robić. Jedyną osobą, która mnie rozumie, jest mój tata, którego najbrdziej kocham, ale on jest już starszy i schorowany - często płaczę nad tym co to będzie, jeśli nie daj Boże tata niedługo odejdzie z tego świata. Ogólnie jestem załamana tym wszystkim, nie wiem już co robić....
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Wierzbicka
Mgr Małgorzata Wierzbicka

Problem z byłym chłopakiem ciąg dalszy. Co ja mam zrobić?

Witam. Zaczęłam brać lek Deprim i mam nadzieję, że odzyskam równowagę jako taką. Jednak boje się rozmowy z Karolem, a napisanie listu jest bezsensownym wyjściem, ponieważ on go nie przeczyta. Boję się mu powiedzieć o swoich uczuciach, dziś mi powiedział,...

Witam. Zaczęłam brać lek Deprim i mam nadzieję, że odzyskam równowagę jako taką. Jednak boje się rozmowy z Karolem, a napisanie listu jest bezsensownym wyjściem, ponieważ on go nie przeczyta.

Boję się mu powiedzieć o swoich uczuciach, dziś mi powiedział, że ciągle myśli o mnie, a chciałby nie, ale jednak jest inaczej. Jest już we mnie tyle żalu, bólu, że już dłużej tego nie zniosę. Wiem, że tylko rozmowa z Karolem może mi pomóc, jednak boje się, że po tym co mu powiem będzie to nasze ostatnie spotkanie, a ja tego nie chcę. Dla mnie to jest sytuacja bez wyjścia. Najgorsze jest to, że w dzień jest ok, ale przychodzi wieczór - zaczyna się płacz i to samo jest rano.

Nie czuję się sobą. Cały świat dla mnie jest zagrożeniem, nie potrafię zaufać. Jeszcze na dodatek przyczepił się do mnie jakiś gość i mnie nęka. Co ja mam zrobić ?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Dlaczego się tnę?

Ostatnio moją metodą na stres jest samookaleczanie się. Mam dwie wspaniałe córeczki i kochanego męża, a czuję, że nie zasługuję na nich i lepiej by im było beze mnie, bez moich wybuchów gniewu i płaczu. Czuję się kompletnie bezwartościowa. Mam już siebie dość, nich to się skończy!!!
odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Problem z byłym chłopakiem - co bedzie dalej?

Piszę znów. Boję się z nim porozmawiać. Boje się, że pęknę i wpadnę w jakiś amok, zacznę płakać, krzyczeć. Najchętniej to bym wolałabym odejść. Meczę się na tym świecie. Nie mam już siły na nic. Chce umrzeć:(
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Zachowanie byłego chłopaka - jak mam to potraktować?

Witam. Pisałam już wcześniej i dziękuję ze odpowiedź. Wczoraj spotkałam się z moim byłym chłopakiem i zachowywałam się normalnie, tzn. nie płakałam, nie błagałam o powrót itp. Zachowywałam się jak gdyby nigdy nic, ale jednak przeszywała mnie taki ból,...

Witam. Pisałam już wcześniej i dziękuję ze odpowiedź. Wczoraj spotkałam się z moim byłym chłopakiem i zachowywałam się normalnie, tzn. nie płakałam, nie błagałam o powrót itp. Zachowywałam się jak gdyby nigdy nic, ale jednak przeszywała mnie taki ból, że łzy łykałam gardłem, bo nie chciałam płakać.

Potem poszliśmy na spacer i to on zaczął się do mnie przybliżać, to on głaskał mnie po głowie, trzymał za ramiona. Potem zapytał się czy może mnie przytulić a ja się zgodziłam, ale to miało być po przyjacielsku. Następnie on potem zaczął się do mnie zbliżać coraz bardziej, aż mnie pocałował, ale ciągle pytał się mnie czy to co teraz robi, nie budzi we mnie nadziei bycia z nim, a ja mu odpowiadałam to co on chce usłyszeć. Mówił, że nie jesteśmy razem, a całował mnie, przytulał, traktował mnie jak swoją dziewczynę. Ja już nic z tego nie rozumiem. Czy on mnie jeszcze kocha, że tak robi? Myślałam, że doszłam do siebie, ale znów pojawiły się napady histerii, płaczę, mam ochotę uderzyć głową o ścianę, nawet chciałam się zabić, ale coś mnie tknęło.

Jeśli on mnie kocha to niech mi to powie, ja już nie chce tak żyć. Najgorsze jest to, że to wszystko odbija się na moim zdrowiu, a i tak mam poszarpane. Skoro mnie przytula całuje, martwi się to co on do mnie czuje ? Pomocy. Paulina

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jak zapanować nad nerwami i rozdrażnieniem?

Mam problemy z panowaniem nad nerwami - wszystko dookoła mnie drażni i przytłacza, wybucham, chce mi się płakać i jestem przybita. Nie chcę tak dłużej, to mnie męczy, a przez wybuchy nerwów ranię moich najbliższych, bo muszą znosić moje ciężkie dni. Jak to zwalczyć? Proszę o jakieś wskazówki.
odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Rozdrażnienie i niekontrolowane wybuchy gniewu a depresja

Od ponad roku mój stan psychiczny niepokoi mnie coraz bardziej. Od zawsze miałam problemy z kontrolowaniem złości, jednak ostatnimi miesiącami sytuacja wymyka mi się spod kontroli. Mam straszne huśtawki nastroju. Byle błahostka potrafi wyprowadzić mnie z równowagii. Często...

Od ponad roku mój stan psychiczny niepokoi mnie coraz bardziej. Od zawsze miałam problemy z kontrolowaniem złości, jednak ostatnimi miesiącami sytuacja wymyka mi się spod kontroli.

Mam straszne huśtawki nastroju. Byle błahostka potrafi wyprowadzić mnie z równowagii. Często wrzeszczę na ludzi dookoła mnie, rzucam przedmiotami, nie potrafię pohamować własnego rozdrażnienia. Jeszcze gdy byłam nastolatką, miałam z tym ogromny problem. Wrażenie, że złość i gniew mnie rozsadzają, potrafiło pozbawić mnie tchu.

Wtedy pojawiła się u mnie autoagresja, cięcie się i rwanie włosów z głowy. Dzisiaj takie zachowania w stosunku do własnego ciała to na szczęście rzadkość, jednak wrażenie rozsadzającej złości pozostało. Co gorsza, od kiedy przestałam wyładowywać się na sobie, moja złość zaczęła koncentrować się na moich partnerach.

Mój wcześniejszy związek rozpadł się z powodu mojej niestabilności. Teraz, kiedy mam już męża, potrafię rzucić się na niego z pięściami i spowodować dosyć poważne obrażenia. Jestem przerażona, nie potrafię nad tym zapanować! Mój mąż to dobry człowiek i w żadnym wypadku nie zasługuje na coś takiego. Zaczęłam nawet rozważać opuszczenie go dla jego własnego dobra...

Nie umiem sobie poradzić z własną agresją, to co we mnie siedzi przeraża mnie i przerasta. Dodatkowo w ciągu ostatniego roku zauważyłam kolejne niepokojące objawy. Bez wyraźnego powodu stałam się chorobliwie zazdrosna o męża, boję się, że go stracę. Jednocześnie sama się od niego odsuwam, jakbym chciała sobie zaoszczędzić cierpienia w razie ewentualnego rozstania. A to tylko pogarsza sytuację...

Zauważyłam, że ogólnie bardzo odsunęłam się od ludzi. Znajomi mnie drażnią, nie mam ochoty na rozmowy i wspólne wyjścia. Kiedyś byłam dosyć otwartą osobą, a na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie zwierzania się komukolwiek. Nie mam żadnej przyjaciółki, ani innej zaufanej osoby.

Praktycznie przestałam wychodzić z domu, zwykłe wyjście do sklepu mnie męczy. Zamykam się w swoim własnym świecie, zaczytując się w książkach i pożerając tony słodyczy. To pogarsza moją sytuację, bo w ciągu dwóch lat przytyłam 20 kg, co praktycznie pozbawiło mnie wiary w siebie. Pracy też nie mogę znaleźć.

Czuję się samotna wśród ludzi i mam coraz czarniejsze myśli... Mimo, że mam 22 lata, czuję, że przegrałam swoje życie przez własną bezsilność. Bardzo proszę o radę, bo nie wiem co ze sobą zrobić....

odpowiada 3 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Dr n. med. Anna Błażucka
Dr n. med. Anna Błażucka
Mgr Kamila Dziwota
Mgr Kamila Dziwota

Jaki jest cel tego wszystkiego?

Witam. Właściwie nie wiem po co zdecydowałem się tu napisać, użalając się nad sobą. Szukając cudownego lekarstwa, metody, cudu? Niczego takiego tu nie znajdę, bo wszystko zależy ode mnie. Jednak nadzieja umiera ostatnia... Czuję się beznadziejnie źle i wiem, że...

Witam. Właściwie nie wiem po co zdecydowałem się tu napisać, użalając się nad sobą. Szukając cudownego lekarstwa, metody, cudu? Niczego takiego tu nie znajdę, bo wszystko zależy ode mnie. Jednak nadzieja umiera ostatnia... Czuję się beznadziejnie źle i wiem, że pisząc to jeszcze bardziej się nakręcam i wizualizuje wszystko co negatywne, ale wiem również, że tak istnieć nie można, lepiej po prostu nie istnieć. Mam 28 lat, jestem bez pracy (z paroma pewnie niezłymi dyplomami, ale każdy z nich to nieporozumienie), po kilku krótkich epizodach pracy, które kończyły się porażką. Nie wiem już co chcę robić w życiu, w czym w ogóle jestem, czy w ogóle mogę jeszcze być dobry i doceniony. Mając tyle lat i taki krótki oraz nieudany staż pracy - żenada. Przez taki długi okres czasu nie „dorobiłem” się niczego (oprócz wykształcenia, za które i tak nie płaciłem), nie utrzymuję się samodzielnie. Każde nowe plany porzucam przy pierwszej porażce i uciekam w następne, tracąc czas i energię. Czuję, że jestem mało inteligentny (zresztą zawsze chyba byłem, ukończenie studiów z „praktyczną” inteligencją nie ma nic wspólnego), logika w myśleniu w moim mózgu nie istnieje (szczególnie ostatnio), podobnie jak zorganizowanie. Jest tylko jeden wielki chaos - od drobnych spraw po życiowe sprawy. Nie potrafię podjąć decyzji, waham się, wycofuje. Czynności intelektualne wykonuję w zwolnionym tempie. Naśladuję często wzorce myślowe innych ludzi, dołując się jeszcze bardziej, że nic samemu nie potrafię wymyślić. Totalnie brak mi pewności siebie, w każdej sferze, przez co staje się niewiarygodny. Mam problemy w kontaktach z ludźmi (przez ostatnich parę lat coraz większe przez izolację). Oczywiście nie mam dziewczyny, kochanki, życia intymnego, etc., ale czy w ogóle miałem? Boli mnie to okropnie tym bardziej, że poznałem ostatnio wyjątkową osobę, której życie uświadomiło mi jeszcze bardziej, że uczucie miłości (którego nie doświadczyłem) jest największą i najpiękniejszą energią wszechświata. Nie mam wielu znajomych, przyjaciół (oprócz dwóch osób), właściwie to ja chyba podświadomie odpycham wszystkich, od znajomych, przez współpracowników, po kobiety (i tu nie chodzi o wygląd, choć „medialny” nie jestem, ani też gburem totalnie milczącym nie byłem, przynajmniej kiedyś). Dodatkowo rodzice zaczynają widzieć we mnie swoją polisę ubezpieczeniową na starsze lata. Kocham ich, ale im niczego nie brakuje, są zdrowi, uśmiechnięci, kochają się. Ja nie mam niczego, nikogo, nic nie osiągnąłem, ZERO. Taka perspektywa jest dla mnie miażdżąca. A najgorsze jest to, że w każdej sferze się staram, zależy mi, a wychodzi zawsze wprost przeciwnie. Skutkiem tego wszystkiego jest coraz większa izolacja, złość, frustracja, irytacja, a ostatnio totalna bezsilność i rozpacz, jakbym stracił kogoś bliskiego - chyba po prostu siebie tracę... Zacząłem mieć problemy ze zdrowiem, które mogą okazać się dość poważne. Wiem, że to ta nagromadzona zła energia ze wszystkich lat życia. Wiem jak powinienem myśleć, kto może mi pomóc i w jakim zakresie, ale nie potrafię z tego skorzystać, nie potrafię zmienić swoich myśli… Chyba nie ma miejsca dla mnie na tym świecie…

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Jak sobie radzić z wybuchami nerwów?

Witam serdecznie :-) Jestem kobietą mam 24 l. Już wcześniej pisałam o moim problemie. Nie wiem może będzie to istotne. 5 lat temu miałam chłopaka, który zostawiła mi lęk w sobie do teraz. A mianowicie byłam z nim trzy lata....

Witam serdecznie :-) Jestem kobietą mam 24 l. Już wcześniej pisałam o moim problemie. Nie wiem może będzie to istotne. 5 lat temu miałam chłopaka, który zostawiła mi lęk w sobie do teraz. A mianowicie byłam z nim trzy lata. Przez pierwszy rok było super, a potem zaczął się horror. Wyzywał mnie od najgorszych, ale nie miał ku temu powodów. Chciałam odejść, ale wtedy zaczęły się groźby, że się zabije. Nie wiedziałam czy mam to traktować poważnie czy nie. Ogólnie zachowywał się bardzo dziwnie, ciągle kontrole w pracy mi robił, podniósł też nawet na mnie rękę. Bałam się go, unikałam przyjeżdżania do niego, ciągle pracowałam. To wtedy on do mnie przyjeżdżał, skradał się za budynkami i innymi rzeczami, aby sprawdzać co robię. To był jakiś koszmar. Pracowałam w restauracji - kiedyś pobił klienta, bo się do mnie uśmiechnął. Za pobicie poszedł do więzienia, wtedy miałam spokój, nie odwiedzałam, urwałam kontakt. No i wtedy zaczęły się plotki, iż mnie zdradzał i to nie z jedną kobietą, tylko z wieloma. Pojechałam na widzenie, nie mogłam tego tak zostawić, zapytałam wprost czy to prawda, a on bez skrupułów powiedział, że tak. Poszłam się zaraz zbadać, czy nie mam żadnej choroby. Najbardziej mnie z tego wszystkiego zabolała ta zdrada. Pomyślałam sobie: za co to upokorzenie, poniżenie. Teraz mam już innego chłopaka (to już opisywałam wcześniej). Często mam tak, że jak go nie widzę albo nie odbiera tel. mam wrażenie, że mnie zdradza. Chociaż wiem, że mogę mu ufać i nie dał mi nigdy powodu, żebym czuła się niepewnie. Muszę mieć kontrolę nad tym co robi, gdzie i z kim jest... PROSZĘ O POMOC

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Czy to tylko histeria, czy może coś poważniejszego?

Zawsze byłam wrażliwa. Odkąd pamiętam. Zresztą ja sama nie oszczędzałam swojej psychiki (prawie wpadłam w anoreksję, a potem przez rok miałam napady bulimii- dziwne, ale sama przestałam to robić bez niczyjej pomocy). Może to ma wpływ na to, co się...

Zawsze byłam wrażliwa. Odkąd pamiętam. Zresztą ja sama nie oszczędzałam swojej psychiki (prawie wpadłam w anoreksję, a potem przez rok miałam napady bulimii- dziwne, ale sama przestałam to robić bez niczyjej pomocy). Może to ma wpływ na to, co się dzieje teraz.

W święta wielkanocne zaczęłam martwić się jakąś pierdołą związaną z maturą. Była to kompletna pierdoła, bo błąd w bibliografii, ale tak się tym przejęłam, że potrafiłam nic nie jeść po kilka dni, cały czas miałam lęki, że nie zdam matury (mimo, że pytałam polonistów i nikt nie widział problemu) itp. Potem przyszedł czas matury, która nie była dla mnie nawet w połowie tak denerwująca, jak to, co opisałam wcześniej.

Jednak zawsze miałam tak, że jak zaczynałam się martwić, to wymyślałam sobie jakieś dziwne problemy. Obwiniałam się o jakieś nieznaczące nic rzeczy z przeszłości. I tak stało się po maturach. Zaczęłam obwiniać się o to,ż e jestem zła dla swojego chłopaka itp. Potem kiedy już sobie wyjaśniliśmy, to żartując powiedziałam,że jestem taka walnięta, że mogę zacząć się bać, że go kocham. I na drugi dzień rzeczywiście naszedł mnie ten lęk.

Wykończyło mnie to, bo przecież z jednej strony wiem, że go kocham, a z drugiej taki przeszywający ból niepewności. Strasznie mnie to wykończyło. Mimo moich wcześniejszych problemów byłam optymistką znaną z tego, że nigdy się nie poddaję. I na tym polega mój problem. Straciłam w czasie tych dwóch miesięcy nerwów jakiekolwiek uczucia. Jestem pusta.

Cały czas bym mogła płakać. Teraz jest lepiej. Ale nadal czuję jakby mur przed dobrymi uczuciami. Nie wiem co to jest? Ja chcę znowu być pełna życia! To trwa za długo. Nie wiem czy o tylko histeria, czy może coś poważniejszego? Pomocy.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Problemy z nawiązaniem prawdziwej relacji

Witam, mam taki problem: nie mogę do końca poradzić sobie z moją obecną sytuacją życiową. Jestem przed rozwodem, rozkład małżeństwa następował już od kilku lat. Mam kilkuletniego synka. Jakiś czas temu poznałam ciekawego, wykształconego mężczyznę, pracującego w tym samym...

Witam, mam taki problem: nie mogę do końca poradzić sobie z moją obecną sytuacją życiową. Jestem przed rozwodem, rozkład małżeństwa następował już od kilku lat. Mam kilkuletniego synka. Jakiś czas temu poznałam ciekawego, wykształconego mężczyznę, pracującego w tym samym zawodzie co ja.

Na początku nie podobał mi się, ale on sam zainicjował tą znajomość, był miły, umawiał się ze mną, zapraszał do kina, mimo że wiedział, iż mam dziecko. Po pewnym czasie (ok. 2 miesiące) zaczęłam stopniowo doceniać jego charakter, osobowość, to, że się stara, że zabiega o mnie... Po ok. 3 miesiącach doszło do kilkakrotnego zbliżenia fizycznego, choć ciągle wyczuwałam między nami pewną barierę, którą zwykle przełamuje się w kontaktach seksualnych.

Przestał o mnie zabiegać, przestał dzwonić, pisać... Po kilku wspólnie spędzonych nocach postanowiłam z nim szczerze porozmawiać, zapytałam o jego stosunek do mnie, powiedziałam, że jestem gotowa na uczucie oraz (wiem, że zrobiłam to trochę późno), że nie mam jeszcze rozwodu, ale jestem w trakcie. W odpowiedzi otrzymałam wytłumaczenie, że on nie jest pewny, czy chce tego związku, nie wie, czy sobie poradzi, czy będzie w stanie pokochać moje dziecko.

Dałam mu czas na zastanowienie i po kilku tygodniach poprosiłam o informację zwrotną. Bardzo subtelnie i mało konkretnie dał mi do zrozumienia, że jednak to koniec. Unika spotkań ze mną, choć dość często pisze do mnie pierwszy, pyta, co u mnie... Wczoraj napisał mi, że ma wyrzuty sumienia, bo może mnie zranił. Skłamałam, że nic się nie stało i że jest w błędzie. Ale w rzeczywistości nie mogę poradzić sobie z tą sytuacją.

Ciągle o tym myślę i zadręczam się. Nie jestem już nastolatką i ciężko mi pogodzić się z jego stosunkiem do mnie. Żaden mężczyzna jeszcze nigdy nie potraktował mnie w taki sposób. Nie wiem, czy jego wycofanie się ma rzeczywiście związek z moją prywatną sytuacją. Mam wrażenie, że może tkwi we mnie jakiś problem, który nie pozwala mi na nawiązanie prawdziwej relacji z kimś wartościowym.

Wiem, że związek z mężem był od początku pomyłką, ale teraz już czuję, że dojrzałam do prawdziwej, szczerej i pozbawionej cynizmu relacji. Lecz moja otwarta i szczera postawa wcale nie pomaga mi w nawiązaniu takiego związku. Dodam tylko, że zwykle raczej podobam się mężczyznom, jestem po studiach, mam dość dobrą pracę...

Co więc może być powodem takiego stanu rzeczy - ja sama, czy moja sytuacja? A może po prostu nie spotkałam jeszcze "tego właściwego"? Sama nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie i jest mi z tym źle. Proszę więc o pomoc i odpowiedź, z poważaniem - Sara

Czy zazdrość może mieć podstawy nerwicowe?

Witam. Mam 20 lat, mój chłopak - 19. Jestem strasznie zazdrosna o niego. I nie chodzi tu o racjonalne podstawy. Jestem jego pierwszą dziewczyną, tyle, że mieliśmy dłuższą przerwę (z mojej strony - bo przez rok nie chciałam z nim...

Witam. Mam 20 lat, mój chłopak - 19. Jestem strasznie zazdrosna o niego. I nie chodzi tu o racjonalne podstawy. Jestem jego pierwszą dziewczyną, tyle, że mieliśmy dłuższą przerwę (z mojej strony - bo przez rok nie chciałam z nim być, a z jego - bo dał sobie w pewnym sensie po roku spokój, wszedł wtedy w narkotyki). Poznał inną, lecz, jak mówił, nic z tego nie wyszło, tzn. nie mieli kontaktu fizycznego, a z jego strony nie było zaangażowania. Więc w sumie powinnam się cieszyć, że tylko ja mu tak zawróciłam w głowie, że chce ze mną być. Obecnie jesteśmy razem od roku, jest to nasze trzecie podejście, tym razem z mojej strony też na poważnie. Tyle, że zadręczają mnie myśli, że on patrzył kiedyś z pożądaniem na jakieś kobiety, nie dowierzam mu, jak on mi mówi, że nic, nawet widok gołej baby, teraz go nie rusza, że wszystko co jest związane w nim z seksualnością jest nakierowane na mnie. Dręczy mnie cały czas strach, zwłaszcza jak znajduje się obok nas jakaś dziewczyna, że on się na nią popatrzy i zrodzi się w nim jakiś podtekst seksualny. Nie mogę znieść w ogóle myśli, że on jest facetem w tym sensie, że oni patrzą się na kobiety jak na obiekty seksualne. Takie myśli mnie dopadają, czy to jestem sama, czy to w jakimś towarzystwie, czy z nim. I czuję wtedy takie spięcie, chce mi się płakać, czuję taki bezsens, nie widzę sensu, czuję się niczym. Nie czuję wtedy tak jakby siebie. To mnie okropnie męczy, nie pozwala mi normalnie funkcjonować i cieszyć się życiem. Dodam, że mam takie dziwne stany niepokoju, czasem nie mogę przez to spać i do tego dochodzi czasem takie uczucie lęku przed czymś niewiadomym. Dużo jeszcze bym musiała pisać, ale ja chciałabym tylko zasięgnąć tu porady, czy muszę się z tym udać do psychologa, czy podstawą tego zachowania jest jakaś nerwica czy coś innego, jakieś zaburzenie. Wiem tylko, że mnie to męczy. I ludzi wokół też. Dlatego proszę o pomoc. Pozdrawiam

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Wierzbicka
Mgr Małgorzata Wierzbicka
Patronaty