Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 3 , 6 4 7

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Toksyczne związki: Pytania do specjalistów

Jak rozpoznać toksyczny związek z partnerem?

Witam, potrzebuję pomocy przy zdiagnozowaniu czy to ze mną jest coś nie tak czy może jednak z partnerem. Jestem na skraju załamania nerwowego, mam niską samoocenę. Zastanawiam się czy może to być toksyczny związek czy może coś sobie ubzdurałam, bo kocham drugą osobę. Proszę o pomoc.
odpowiada 3 ekspertów:
Mgr Patrycja Stajer
Mgr Patrycja Stajer
Mgr Dawid Karol Kołodziej
Mgr Dawid Karol Kołodziej
Mgr Joanna Kołodziejczyk
Mgr Joanna Kołodziejczyk

Jak pozbierać się i ruszyć do przodu po rozstaniu?

Witam, Rozstałam się właśnie z partnerem. Był to toksyczny związek, nadal go bardzo kocham. On mówi, że ma inną, po czym daje sprzeczne sygnały. Mówi ,że się nie chce spotkać i rozmawiać, a za chwilę odzywa się, że zaraz będzie... Witam, Rozstałam się właśnie z partnerem. Był to toksyczny związek, nadal go bardzo kocham. On mówi, że ma inną, po czym daje sprzeczne sygnały. Mówi ,że się nie chce spotkać i rozmawiać, a za chwilę odzywa się, że zaraz będzie wolny. Chcę ruszyć naprzód, jak "uciszyć emocje" ? Boję się, że jak kiwnie palcem, że chce wrócić, to to znów zrobię ,a za jakiś czas i tak będę w takim położeniu jak teraz...
odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Joanna Kołodziejczyk
Mgr Joanna Kołodziejczyk
Mgr Violetta Ruksza
Mgr Violetta Ruksza

Co robić, gdy chłopak chce mnie odciąć od znajomych?

Dobry wieczór! Potrzebuję porady, może problem wydaje się być błahym, ale jednak. Mam 22 lata, prawie od roku jestem razem z pewnym chłopakiem, również w moim wieku, kocham go, wiem, że mu na mnie zależy, wiem, że mogę na niego...

Dobry wieczór!

Potrzebuję porady, może problem wydaje się być błahym, ale jednak. Mam 22 lata, prawie od roku jestem razem z pewnym chłopakiem, również w moim wieku, kocham go, wiem, że mu na mnie zależy, wiem, że mogę na niego liczyć i że mnie kocha. Jednak boję sie pewnej rzeczy, której on nie może zaakceptować. Mam znajomych, mam koleżanki, które widział tylko raz, nie zna nikogo i za wszelką cenę próbuje mnie od tego odciąć, mimo że nigdy nie wybrałam ich zamiast jego, mimo że nie ma powodu do zazdrości. Mówi, że mając jego, nie mogę mieć znajomych, nawet koleżanek. Łączy ze sobą dwie różne sprawy, mówi że jeśli jest on to nie może liczyć się jeszcze ktoś inny, bo on nie potrzebuje nikogo innego oprócz mnie.

Chciałabym po prostu żeby wyszedł ze mną gdzieś razem, żeby było normalnie. Nie chcę tego żeby kiedyś, kiedy zamieszkamy razem, żeby nikt nie mógł mnie odwiedzić, żebym ja w towarzystwie nie mogła mówić tego co chcę. Ja ograniczyłam kontakty, kiedy tylko mogę jestem z nim, ale przecież nie jest nic złego w tym, że chciałabym pójść normalnie na kawę do kogoś, nie chcę być tak kontrolowana. Kocham go i trudno jest mi podjąć decyzję, może powinnam się z nim rozstać? Skoro tak bardzo chce zamknąć mnie w klatce? Tylko, że to jest bardzo trudne. Dlatego szukam rozwiązania, które pomoże mi tego uniknąć. Bardzo proszę o odpowiedź. Z góry serdecznie dziękuję!

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej

Jak uwolnić się od toksycznego partnera?

Dzień dobry! Od około 13 lat jestem uwikłana w związek z człowiekiem, którego dziś diagnozuję jako psychopatę. Partner jest starszy ode mnie o 7 lat. Mam 37 lat i 17-letniego syna. W wieku 20 lat rozwiodłam się z ojcem dziecka...

Dzień dobry! Od około 13 lat jestem uwikłana w związek z człowiekiem, którego dziś diagnozuję jako psychopatę. Partner jest starszy ode mnie o 7 lat. Mam 37 lat i 17-letniego syna. W wieku 20 lat rozwiodłam się z ojcem dziecka po rocznym pożyciu małżeńskim. W kolejny związek weszłam mając 24-25 lat. Kiedy go poznałam, utrzymywał, że jest w separacji z żoną, z którą ma dwójkę dzieci. Przedstawiał się jako ofiara, której urodzono dzieci na siłę, gdzie ma wątpliwości, czy dzieci w ogóle są jego. Żona nie chciała się ani uczyć po szkole podstawowej, ani pracować, żądała, by partner ją utrzymywał. Według jego opowiadań nie mieli już żadnych emocjonalnych powiązań z żoną i zamierzali się rozwieść.

Wchodząc w związek sądziłam, że daję wsparcie biednemu człowiekowi, który jest tak krzywdzony w małżeństwie, że zamierza zacząć pić. Wsparcie do rozwiązania tego małżeństwa dał jemu także wuj, siostra i przyjaciel. Ponieważ on był biedny i pokrzywdzony pomagałam mu spłacać długi, utrzymywałam dom i pomagałam w opiece nad dziećmi w weekend. Sądziłam, że tak jest fair, ponieważ załatwił mi lepszą pracę, (namówił mnie na zrezygnowanie z pracy, w której już miałam międzynarodowy sukces) z której miałam korzyści finansowe. On się rozwiódł, ale niestety sprawę podziału majątku załatwiał w ten sposób, że został ciężko pobity przez nowego partnera żony. Były groźby pozbawienia życia. To zaowocowało całkowitym zerwaniem kontaktów z dziećmi i byłą żoną.

Przez dwa lata trwała sielanka. Otworzyliśmy firmę, pobudowaliśmy dom - przeznaczony także na siedzibę firmy. Wszystko niby było ok, ale partner w obecności innych ludzi potrafił odnosić się do mnie arogancko. Były też drobiazgi, jak to, że w mojej obecności inna kobieta chwytała go za rękę albo propozycja, żebym ja położyła się spać, bo on chce porozmawiać z moją świeżo rozwiedzioną ciotką. Kiedy po budowie domu zabrakło pieniędzy w firmie, umówiliśmy się, że partner okresowo, nim nie spłyną kolejne - zatrudni się w innej firmie. Kiedy dostał w tej firmie podwyżkę i obietnicę zajęcia stanowiska kierowniczego - sielanka się skończyła, a zaczęło się piekło. To piekło trwa 8 lat.

Bardzo zależało mi na firmie, dlatego kontynuowałam prowadzenie działalności, jednocześnie opiekując się synem. Moje próby namówienia jego na dotrzymanie wobec mnie słowa, zawarcie związku małżeńskiego, powrót do firmy, skończenie bujnych kontaktów z innymi kobietami kończyły się awanturami, trzykrotnym jego wyprowadzeniem się i powrotem. Nastąpiła eskalacja aroganckich, chamskich zachowań wobec mnie. Wciąż pojawiały się nowe kontakty z kobietami, a partner przestał się krępować i nawet w mojej obecności zaczął z nimi flirtować. Zdarzało się, że baby wydzwaniały nawet w wigilię czy niedzielę wieczorem - żeby załatwiać sprawy zawodowe. Zdarzało się, że po spotkaniu z koleżankami i flircie - koleżanka prosiła mnie o telefon do niego. Na moje próby rozmów o tym, partner dowodzi, że jestem wariatką i wszystko mi się zdaje, na przemian z tłumaczeniem, że nie ma w tym nic złego albo kłamstwami, że on już wykonuje inną pracę i nie ma kontaktów z kobietami.

Mam wiele sukcesów zawodowych, z czego jeden można nazwać wybitnym. Praktycznie utrzymałam dom, siebie, dziecko i sfinansowałam prywatne 5-letnie studia przez 10 lat. Jestem atrakcyjną, ładną kobietą, podobam się mężczyznom. Jednak w obecności tego człowieka czuję się jak nic nie warty śmieć. Obecnie zrezygnowałam z podejmowania jakichkolwiek działań, a partner pracuje w małej firmie za bardzo liche pieniądze. Partner próbuje wszelkimi metodami skłonić mnie, by znów ułożyć życie w ten sposób, że: on ma pracę - jako handlowiec - jeździ, bawi się, pije kawę, nie przynosi pieniędzy, flirtuje i kłamie, a ja prowadzę w domu działalność, pracuję po 15 godzin, utrzymuję dom i funduję wakacje, on obiecuje, że za miesiąc - który nigdy nie następuje - się zwolni. W takim piekle przeżyłam 5 lat.

Podczas całego związku - to ze mnie został zrobiony agresor, a on kontynuuje rolę ofiary, którą ja chcę pozbawić pracy i normalnych kontaktów z kobietami. Wmawia mi, że ja próbuję mieć nad nim władzę i dlatego ciągnęłam go z powrotem do firmy. A przecież mi chodziło o dotrzymanie słowa wobec mnie i nie kontynuowanie konkurencyjnej wobec mnie działalności. O normalne życie i normalną rodzinę. Jestem osobą, którą inni określają, jako konkretną, rzeczową i umiejącą mówić o swoich potrzebach. Partner natomiast określa mnie jako osobę, która ciągle jest w błędzie, źle ocenia sytuację, każe mu się domyślać, jest chora i zmęczona, jest w złym stanie, toksyczna, patologiczna. Jestem bardzo zmęczona i ostatni rok spędziłam na modlitwach i próbach uchwycenia równowagi.

Partner wraca z pracy i codziennie przez dwie, lub trzy godziny pierze mi mózg - próbując przekonać mnie, że to ja nie chcę z nim pracować, że to ja nie chcę wziąć ślubu, że przecież on mnie bardzo kocha, tylko ja tego nie widzę, na zmianę z próbą zwabiania mnie na spotkania zawodowe, podczas których on flirtuje z babą albo traktuje mnie jak swojego pracownika. Dwa lata temu, kiedy odbyłam takie spotkanie, załatwił sobie pracę u tego klienta, a mnie ukradł z komputera opracowania, na bazie których wykonał pracę. Ja po spotkaniu nie dostałam nic. Jedyne, czego jestem pewna, to tego, że nie chcę już więcej być poniżana i cierpieć. Chciałabym odejść z tego związku, ale straciłam źródło utrzymania. Próbuję zbudować jakiś plan ucieczki, ale wydaje mi się to skomplikowane. Znalezienie pracy wiąże się dla mnie z obniżeniem ciężko wypracowanej pozycji zawodowej i zrezygnowaniem z treningów, które są dla mnie ważne. Zrezygnowanie z iluzji wielkiej miłości też jest dla mnie trudne. Wciąż mam wątpliwości i złudzenia, że ten człowiek mnie kocha. Obawiam się, jak przeżyje to syn. Kim jest ten człowiek i jak się uwolnić?

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej

Złe zachowanie byłej żony i myśli samobójcze

Rozwiodlem sie zeby zona przestala mnie gnebic uciekam przed nia kiedy mnie przesladuje. Ciagle jej malo obiecala ze nie spocznie puki mnke nie wykonczy i tak robi mam prace jako kierowca to zalatwila w mopsie w tychach ze chca mi... Rozwiodlem sie zeby zona przestala mnie gnebic uciekam przed nia kiedy mnie przesladuje. Ciagle jej malo obiecala ze nie spocznie puki mnke nie wykonczy i tak robi mam prace jako kierowca to zalatwila w mopsie w tychach ze chca mi zabrac prawko mimo ze komornik sciaga mi z wyplaty alimenty bo ona poszla tam i powiedziala ze nie place. Nikt nie pomoze zadnemu facetowi jak baba sie zali wszyscy jej wspojczuja moze jak popelnie samobojstwo przed kamerami jakis madry obronca bab sie obudzi co ?
odpowiada 1 ekspert:
Prof. dr hab. n. med. Iwona Małgorzata Kłoszewska
Prof. dr hab. n. med. Iwona Małgorzata Kłoszewska

Toksyczny związek i zaniżone poczucie własnej wartości

Witam, od 5 lat jestem z osobą która znęca sie nade mna psychicznie, nie potrafie się uwolnić z tego związku mimo, że wiem iż ten związek powoli mnie wyniszcza, czasami mam nawet myśli typu chciałabym zasnąć i się już nie... Witam, od 5 lat jestem z osobą która znęca sie nade mna psychicznie, nie potrafie się uwolnić z tego związku mimo, że wiem iż ten związek powoli mnie wyniszcza, czasami mam nawet myśli typu chciałabym zasnąć i się już nie obudzić, mam trudności w nawiązaniu nowych kontaktów, chciałabym poznać nowego chłopaka jednak boje sie wysmiania i odrzucenia, nie wiem co mam dalej robić jak z tego wyjść, jak odbudowac poczucie własnej wartości i pewność siebie, prosze o jakąkolwiek pomoc
odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Patrycja Stajer
Mgr Patrycja Stajer
Mgr Violetta Ruksza
Mgr Violetta Ruksza

Uzależnienie od partnera stosującego przemoc i poniżenie

Czy jest taka choroba która cechuje się silnym przywiązaniem i uzależnieniem od partnera, który bije i poniża? Chodzi mi o sytuacje kiedy męzczyzna nie szanuje swojej kobiety, traktuje ja jak swoja wlasnosc, ciągle ją wyzywa i bije a ona mysli,... Czy jest taka choroba która cechuje się silnym przywiązaniem i uzależnieniem od partnera, który bije i poniża? Chodzi mi o sytuacje kiedy męzczyzna nie szanuje swojej kobiety, traktuje ja jak swoja wlasnosc, ciągle ją wyzywa i bije a ona mysli, że bez niego nie istnieje i ma obnizone poczucie wlasnej wartosci?
odpowiada 2 ekspertów:
 Piotr Bochański
Piotr Bochański
Mgr Marta Belka-Szmit
Mgr Marta Belka-Szmit

Brak zozumienia u męża i jego przemocowe zachowanie

Jestem 10 lat po ślubie, zdałam sobie sprawę, że całe nasze życie i atmosfera panująca między nami jest uzależniona od tego, czy uprawialiśmy seks. Mój mąż cały swój nastrój i nastawienie do mnie i do życia nieświadomie uzależnia od seksu....

Jestem 10 lat po ślubie, zdałam sobie sprawę, że całe nasze życie i atmosfera panująca między nami jest uzależniona od tego, czy uprawialiśmy seks. Mój mąż cały swój nastrój i nastawienie do mnie i do życia nieświadomie uzależnia od seksu. Jak "był numerek", to pomoże mi nawet obrać kartofle, kupi coś do lodówki, itd. Jeżeli seksu nie było, zaczynają się hasła w stylu: ty też zarabiasz, możesz też kupić, kiedy mi oddasz pieniądze za opony do Twojego auta, dlaczego ja mam za wszystko płacić (nieprawda), wyprowadzaj się (w jego dobrym humorze podjęliśmy decyzję o przeniesieniu się z małego miasteczka do miasta z powodu podjęcia przeze mnie pracy), zabieraj dzieci, zniszczysz to małżeństwo, dążysz do tego, abyśmy się rozstali, dzieci pewnie będą miały zaraz innego tatusia, to kim on jest (jakieś durne zmyślone podejrzenia względem mnie), po co tam pracy szukałaś, na pewno specjalnie, żeby być jak najdalej ode mnie, jak będziemy coś razem kupować (dom/ mieszkanie) to ja się muszę dobrze zabezpieczyć, bo ty chcesz tylko ode mnie kasę, to małżeństwo się kończy i to z twojego powodu, nie musisz być ze mną, łaski nie potrzebuję, gdzie mam spełniać swoje potrzeby seksualne, jestem dla ciebie nikim, baranem do roboty itd. Ja już nie mam siły na takie traktowanie. Jak jest dobrze, to przychodzi i na siłę całuje mnie ileś razy albo się przytula i mówi, że mnie kocha, a za godzinę albo na drugi dzień wszystko zaczyna się od nowa. Jak zaczynałam nową pracę (masz wyp... do roboty, nawet w kosmosie) też się bałam, brałam leki na uspokojenie, teraz łykam jak jadę do domu, bo mnie wiecznie morduje o seks. Nie jest ważne dla niego, że czasami są inne rzeczy ważne, że wstaję o 5 rano do pracy. W tym małżeństwie nie zdarzyło się, żeby zimą poszedł odśnieżyć mi auto przed wyjazdem do pracy ("przecież to ty jeździsz"), pojechał na jakiś przegląd, zmienił olej, przybił coś do ściany, umie odetkać tylko zlew, jeszcze jak mu wypomnę parę razy ("a nie możesz kupić kreta ?"). Mam wrażenie, że to ja jestem osobą, która musi panować i decydować o wszystkim, chociaż czasami chciałabym poczuć się jak bezbronna kobieta, którą się trzeba zaopiekować. Ja zostawiłam na 4 miesiące dzieci i pojechałam zapieprzać fizycznie do pracy do Niemiec, bo nie miałam chwilowo pracy (redukcja etatów) a usłyszałam, że nie ma pieniędzy, a rachunki trzeba płacić. Schudłam tam 14 kilo a od niego usłyszałam, że dobrze mi na figurę robią takie wyjazdy i muszę częściej wyjeżdżać. Nawet nie powiedział, że to może on pojedzie. Wychodzi z założenia, że przecież jest równouprawnienie (chciałyście równouprawnienia, to we wszystkich dziedzinach) i moim zasr... obowiązkiem jest również utrzymanie rodziny. Ja zawsze pracowałam, dziecko miało 5 miesięcy, poszłam z powrotem do pracy, przy drugim dziecku to samo, wynajęłam opiekunkę, płaciłam jej 6 lat. I czasami jak sobie pomyślę o innych facetach, że mają inne podejście do swoich żon, że mówią, żeby czasami sobie odpoczęła, wyszła gdzieś bez dzieci to chce mi się ryczeć jeszcze bardziej. Ja tylko słyszę, że to on ciężko pracuje, a ja po pracy siedzę sobie z dziećmi. Jestem już na takim etapie, ciągle biorę środki na uspokojenie, ryczę, nie daję rady psychicznie, jest mi wszystko jedno co z nami będzie, bo dzieci widzą, jak nagle łzy lecą mi bez powodu. Najpierw jest ok, mówi że sobie poradzimy, a potem, jak odmawiam seksu, bo nie mam siły albo po prostu mi sie nie chce, to się wścieka, mówi że w takim przypadku to on nie widzi sensu w tym małżeństwie, że go robię w konia, że najpierw chcę, a potem nie chcę. Nie mam siły. Kupił mi kiedyś "burdelową" szmatkę do ubrania na moje urodziny i oczekiwał moich zachwytów, że "to z myślą o tobie", wibrator, którego nienawidzę, jakieś durne nakładki na penisa, piórka na penisa i jego własne odlewy penisa, żeby było "fajniej". Czuję się potem jak po najgorszej wizycie u ginekologa. Może to jest kwadratura koła, nie mam ochoty na seks, bo jest ciągle wojna, trochę spokoju, wtedy pyta się o seks, jak powiem, że jutro, bo mam inne plany, to znowu zaczyna się wojna i tak w kółko. Ja ryczę, łykam jakieś perseny forte itd. Nie wiem, czy go nienawidzę, czy go kocham, czy może coś ze mną jest nie tak. Ostatnio się poryczałam, jak mi policzył - zarabiasz 1500, 500 wynajmij sobie stancję (mam 36 lat i wyrosłam z takich stancji), a 1000 zostaje nam i możemy w ten sposób zaoszczędzić. Policzył mi, ile my możemy zaoszczędzić w ten sposób, pomnożył 1000 złotych przez miesiące przez 3 lata. Nie wziął pod uwagę, że ja jestem żywym organizmem i czasami też jem i piję, i muszę się w coś ubrać, nie mówiąc o tzw. przysłowiowych wacikach. Nie wiem czy tego po prostu nie rzucić, mam dość tej huśtawki jego nastrojów, szkoda mi tylko dzieci, mnie ciągle boli żołądek z nerwów, znowu dla odmiany przytyłam (mam problemy z przemianą przy stresie). Nie wiem co mam robić. Próby wizyty u psychologa będą wyśmiane i powie mi, że mi się w d.... poprzewracało i to jest wszystko przeze mnie.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej

Czy powinnam zakończyć ten związek?

Mam 32 lata i jestem od trzech lat w związku z facetem, z którym nie możemy się dogadać. Mam córkę, 6-letnią i ona nie jest z nim silnie związana, ale nie mam porównania, bo jej tata zmarł, gdy była malutka....

Mam 32 lata i jestem od trzech lat w związku z facetem, z którym nie możemy się dogadać. Mam córkę, 6-letnią i ona nie jest z nim silnie związana, ale nie mam porównania, bo jej tata zmarł, gdy była malutka. Ciągle schodzimy się i rozchodzimy, mieszkamy razem od roku i mam wrażenie, że jest coraz gorzej. Próbuję pracować nad sobą, staram się, ale nawet najmniejszy drobiazg potrafi go wkurzyć. Wtedy krzyczy na mnie i wyzywa od najgorszych przy dziecku. Najczęściej płaczę, ale to nie robi na nim wrażenia. Nie mam w nim oparcia.

Każda prośba o jakąś pomoc jest powodem do kłótni, w ogóle rozmowy na jakikolwiek temat dotyczących jakiś wspólnych ustaleń są zalążkiem awantur. Mimo to wiem, że jest dobrym człowiekiem i potrafi być między nami wspaniale, nie potrafię od niego odejść. Od roku cierpię na bóle brzucha - lekarz powiedział mi, że to prawdopodobnie nerwica. Bardzo dużo się denerwuję i teraz bardzo emocjonalnie reaguję na momenty, kiedy na mnie krzyczy - potrafię zbić naczynia, rzucić w niego czymś. Wiem, że tak nie może być, moje dziecko na to patrzy i ja nie chcę żeby tak widziała relację między mamą i tatą. Z drugiej strony ciągle się winię, że to ja źle coś robię i że to z mojej winy te kłótnie i nie potrafię skutecznie i definitywnie zakończyć tej relacji. Moim marzeniem zawsze była rodzina, dzieci i kochający partner. Po śmierci mojego narzeczonego to wszystko wydaje się nieosiągalne.

odpowiada 2 ekspertów:
Dr n. med. Aneta Kościołek
Dr n. med. Aneta Kościołek
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej

Toksyczny związek z alkoholikiem

Mam 42 lata tkwi w toksyczny związku od 16 lat jest to moje drugie małżeństwo ma córkę 15 lat nie rozmawiamy z mężem bo nadużywa alkoholu i uważa że to normalne gdy my w tym czasie musimy uciekać z domu... Mam 42 lata tkwi w toksyczny związku od 16 lat jest to moje drugie małżeństwo ma córkę 15 lat nie rozmawiamy z mężem bo nadużywa alkoholu i uważa że to normalne gdy my w tym czasie musimy uciekać z domu bo ma wtedy tzw.biala gorączkę nie pomogła poradnia alkoholowa sprytnie się wywołał. Barbara.
odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Przemysław Mućko
Mgr Przemysław Mućko
Mgr Magdalena Golicz
Mgr Magdalena Golicz

Toksyczna internetowa przyjaźń

Witam! Moja córka ma 22 lata. Od paru lat koresponduje przez Internet, jak twierdzi, z przyjacielem. Z tego co zsuwałam już od dłuższego czasu (kiedy ona jest w domu) wiecznie do siebie piszą na GG lub SMS. Nadmienię, że córka...

Witam! Moja córka ma 22 lata. Od paru lat koresponduje przez Internet, jak twierdzi, z przyjacielem. Z tego co zsuwałam już od dłuższego czasu (kiedy ona jest w domu) wiecznie do siebie piszą na GG lub SMS. Nadmienię, że córka studiuje w innej miejscowości i tam mieszka. Jak pytam kto do niej tak na okrągło pisze, odpowiada że znajomi, ale ja wiem, że to on (zerknę niby przez przypadek). Często po tych SMS staje smutna, rozdrażniona. Może nie powinnam, ale coś mnie zaniepokoiła ta sytuacja i podczas jej nieobecności zerknęłam na jej GG i jestem przerażona. Z tego co wyczytałam jest to osoba żonata, ma dzieci, bez pracy i moim zdaniem jest to bardzo toksyczna przyjaźń. Wydaje mi się, że zwierza mu się z wszystkiego. Mimo że wydawało mi się, że zawsze miałyśmy ze sobą dobry kontakt i nigdy nie kłamała i mówiła mi o wszystkim, o tym osobniku milczy. Rok temu moja córka miała chłopaka, wydawało mi się, że świetnie się dogadują i nagle z nim zerwała w walentynki. Po dłuższej przerwie spotkała następnego, znają się od trzech miesięcy, jest sympatyczny, miły, czuły, troskliwy, naprawdę o nią dba i widzę, że przy nim jest szczęśliwa i radosna. Muszę jeszcze dodać ważną rzecz, u córki rok temu wykryto nowotwór krwi - przewlekła białaczką szpikową. Pisząc swojemu pseudo przyjacielowi o swoich badaniach, wizycie u lekarza on nie reaguje, szybko wraca do swoich spraw. Z tego co wyczytałam, doładowuje mu chyba telefon jak on napisze, że się nie odezwie, bo nie ma pieniędzy. Córka wspomniała mu, że ma chłopaka i chcę ją zabrać nad morze. To odpisał, że jeżeli pojedzie z tym swoim chłopakiem to definitywny koniec ich przyjaźni. Wręcz błagała o zgodę na ten wyjazd. On ją szantażuje emocjonalnie, podejrzewam że z poprzednim chłopakiem zakończyła znajomość przez niego, a ja nie wiem, co mam zrobić, muszę ją ratować. Ona jest moim jedynym dzieckiem, kocham ją nad życie, a ta sytuacje nie pomaga jej na pewno w leczeniu.

odpowiada 2 ekspertów:
Lek. Magdalena Parys
Lek. Magdalena Parys
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej

Toksyczny związek a terapia małżeńska

Jestem w toksycznym związku od 10 lat. Ciągle czuję kontrolę, wybuchy gniewu, moje przepraszanie, moją niską samoocenę. Żona nie chce poddać się terapii. Po jednym spotkaniu zrezygnowała. Co dzień jestem ten zły (chociaż z jej wypowiedzi wynika, że prze... Jestem w toksycznym związku od 10 lat. Ciągle czuję kontrolę, wybuchy gniewu, moje przepraszanie, moją niską samoocenę. Żona nie chce poddać się terapii. Po jednym spotkaniu zrezygnowała. Co dzień jestem ten zły (chociaż z jej wypowiedzi wynika, że prze ze mnie ona czuje się niekochana). Staram się powrócić, ale nie ma z jej strony pozytywnego myślenia. Walczyć czy się rozwieść?
odpowiada 3 ekspertów:
Mgr Renata Respondek
Mgr Renata Respondek
Mgr Violetta Ruksza
Mgr Violetta Ruksza
Dr Małgorzata Mazurek
Dr Małgorzata Mazurek

Dlaczego kobieta tkwiąca w toksycznym związku nie chce pomocy?

dlaczego kobieta będąc w toksycznym związku wiedząc o tym nie chce pomocy.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Violetta Ruksza
Mgr Violetta Ruksza

Jak pomóc siostrze, która jest w toksycznym związku?

Moja siostra od roku żyje w toksycznym związku gdzie jej partner bije ją upokarza przy obcych ludziach wyzywa zabrania kontaktów z rodziną dziećmi były takie momenty że chciała odejść ale gdy on się pojawiał zaraz wracała do niego gdzie mogę... Moja siostra od roku żyje w toksycznym związku gdzie jej partner bije ją upokarza przy obcych ludziach wyzywa zabrania kontaktów z rodziną dziećmi były takie momenty że chciała odejść ale gdy on się pojawiał zaraz wracała do niego gdzie mogę znaleść kogoś kto mi pomoże ją wyrwać z tego chorego zwiążku?
odpowiada 2 ekspertów:
 Piotr Bochański
Piotr Bochański
Mgr Marta Belka-Szmit
Mgr Marta Belka-Szmit

Jak wyjść z tokstycznego związku?

witam, jestem w toksycznym zwiazku, nie moge sobie juz z tym poradzic, prosze o pomoc
odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Justyna Piątkowska
Mgr Justyna Piątkowska
Mgr Dawid Karol Kołodziej
Mgr Dawid Karol Kołodziej

Jak wyrwać córkę z toksycznego związku?

Jak dać oparcie córce, bądź wyrwać ją ze związku z psychopatą, u którego jest non stop konrolowana i przez niego manipulowana?
odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Marta Belka-Szmit
Mgr Marta Belka-Szmit
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej

Problem z ukrywaniem swoich emocji

Mam 43 lata i od roku nie mogę uporać się ze swoimi problemami. Staram się ukrywać swoje emocję ale mam sporo w sobie lęku i złości, boje się jak wszyscy się o tym dowiedzą zostanę zupełnie sama, chociaż mam wrażenie... Mam 43 lata i od roku nie mogę uporać się ze swoimi problemami. Staram się ukrywać swoje emocję ale mam sporo w sobie lęku i złości, boje się jak wszyscy się o tym dowiedzą zostanę zupełnie sama, chociaż mam wrażenie że i tak mnie ludzie zaczęli unikać, nie wiem co mam robić, nie radzę sobie sama. Mam wrażenie że mam problemy w każdej dziedzinie, ale jak pomyślę o zmianie - boje się również. Moja mama i córka już nie są w stanie mi pomóc, bo zbyt długo to trwa, nadal jestem w toksycznym związku
odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Patrycja Stajer
Mgr Patrycja Stajer
Mgr Violetta Ruksza
Mgr Violetta Ruksza

Mój mąż niszczy moje życie

Witam! Ja z mężem jestem po ślubie 8 lat a parą byliśmy 3 lata, czyli razem 11 lat. Mój mąż pochodzi z rodziny patologicznej, ja go poznałam jak siedział wiezieniu, gdzie był 7 lat. Jest trochę znerwicowany. Wyciągnęłam go z...

Witam! Ja z mężem jestem po ślubie 8 lat a parą byliśmy 3 lata, czyli razem 11 lat. Mój mąż pochodzi z rodziny patologicznej, ja go poznałam jak siedział wiezieniu, gdzie był 7 lat. Jest trochę znerwicowany. Wyciągnęłam go z tego bagna. Jak wyszedł nie miał nic, jedno ubranie, co było na nim. Chciałam mu pomóc, wszystko robiłam, moi rodzice byli przeciwko niemu, ale ja się uparłam i na swoim postawiłam. Z domu się wyprowadziłam, wynajmowaliśmy pokój, znalazłam mu pracę, jakoś nam się układało. Później po trzech latach poszliśmy mieszkać do moich rodziców, zaszłam w ciążę, poroniłam w 7 miesiącu. Wtedy się zaczęło. Zaczął nie wracać do domu, łaził gdzieś. Byłam w szpitalu, też do domu nie wracał po pracy. Nie wiedziałam co mam robić, głupia byłam. Rodzice mówili - wyrzuć go z domu, a ja w nim zaślepiona. Wtedy już mi rogi pokazał, myślałam że się uspokoi, ale nie - nadal łaził, chlał gdzieś, wracał nad ranem. Były duże awantury między nami, nawet rękę podniósł na mnie kilka razy. W końcu okazja się mu trafiła - wyjazd za granicę do pracy. Nie wiem jak tam się zachowywał, ale jak przyjeżdżał było ok, był stęskniony za nami. Wtedy urodziłam synka. Myślałam, że się zmieni. Było dobrze do jakiegoś czasu. Jego rodzinka dowiedziała się, że pracuje za granicą, ma forsę to wydzwaniali - daj, pomóż, a tak ich nie było, nigdy mu nie pomogli. Jak teściowa żyła, bo się zachlała mając 46 lat i poszła na tamten świat, piła te wina tanie, to też nigdy nic mu nie dała, tylko wołała daj na winko. Wtedy jakaś palma mu uderzyła, bo to jego mama, jego rodzeństwo też pije, nic nie mogę powiedzieć, jego rodzinka idealna. Myślałam, że wyjadę za granicę do niego. Mieszkałam z synkiem, byłam w drugiej ciąży, urodziłam tam, ale po roku wróciłam do domu, bo tam też zaczął pokazywać swoje. Znalazł kumpla i tak prowadził życie kawalera, a ja siedziałam w kółko w domu z małym dzieckiem i w ciąży, dlatego wróciłam do domu, bo tam nie miałam nikogo, nikt mi by nie pomógł. Później poznał tam jakieś małolaty, podejrzewałam że mnie zdradza, nie miałam dowodów, ale jak przyjeżdżał to zachowanie do mnie było inne, seksu zero, siedział 6 tygodni i nic między nami, dlatego wyczułam zdradę. Wygarnęłam mu, on się sprzeciwiał, przestałam mu ufać, okłamywał mnie na każdym kroku. Jak przyjeżdżał na 2tygodnie, zamiast spędzać czas z małymi dziećmi jeździł do swojej rodzinki. Całą forsę przepijał, pomagał rodzince, a ja bez pieniędzy z małymi dziećmi musiałam pożyczać na życie. W końcu trochę się uspokoił na jakiś czas i znowu rogi mu się pokazały. pojechał sobie na wakacje do swojej rodzinki i teraz nie ma za co wrócić, bo nawet paliwa nie ma w baku, a ja 2 tygodnie siedzę w domu z dziećmi. W tym czasie mały dostał rotawirusa i byłam z nim w szpitalu. Nawet mi nie uwierzył, powiedział że go specjalnie ściągam do domu, a mały pod kroplówkami leżał i płakał. 3-letnie dziecko, a tatuś w najlepsze pojechał się bawić. Ja już sił nie mam do niego, jego rodzinka buntuje przeciwko mnie, powiedział że mieszkanie nie jest moje, nic w nim nie mam, wyrzuci mnie z niego, ale ja zameldowana jestem z dziećmi, a on nie. Mamy wspólnotę majątkową, a on takie głupoty gada. Tak go buntują, a on słucha swojej rodzinki. Z jednej strony bym odeszła od niego, ale dzieci małe, nie rozumią co ich tata robi. Starszy synek nie mówi, ma 5 lat. Boję się, że w ogóle się zamknie w sobie, ja odejdę od niego, bo strasznie jest za ojcem, bardzo go potrzebuje, bo mało kiedy jest w domu. Ja naprawdę nie wiem co mam robić, jak z nim rozmawiam to on nie chce mnie słuchać, nie unie ze mną rozmawiać, a nikt nie chce się wtrącać. Proszę o jakąś radę, co w tej sytuacji robić:( Agnieszka

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej

Trudne relacje córki z zaborczym starszym chłopakiem

Moja 18-letnia córka spotyka się z chłopakiem 10 lat starszym. Wszystko zaczęło się gdy miała 16 lat, wtedy to pojawił się w jej życiu. Wkroczyłam z ten układ i kategorycznie zabroniłam spotykania z tym chłopcem. Na tamten moment wydawało się...

Moja 18-letnia córka spotyka się z chłopakiem 10 lat starszym. Wszystko zaczęło się gdy miała 16 lat, wtedy to pojawił się w jej życiu. Wkroczyłam z ten układ i kategorycznie zabroniłam spotykania z tym chłopcem. Na tamten moment wydawało się że sytuacja jest ustabilizowana, niestety po dwóch latach w dniu swoich 18stych urodzin oznajmiła, że ponownie sie spotykają. Cała sytuacja wróciła. Próbuję sie z tym pogodzić, ale niestety coraz częściej widzę że to nie jest chłopak dla niej. Chłopiec pracuje, od kilku lat nie może ukończyć studiów, mało tego namawia ją do studiowania w trybie zaocznym, bo jak twierdzi na dziennych studiach niewiele się ona nauczy. Obmawia całą naszą rodzinę i gdy córka próbuje spędzać ze mną więcej czasu musi zdawać mu relację o czym rozmawiałyśmy. Mam wrażenie, że cały czas nią manipuluje. Już dwa razy próbowała od niego odejść, ale mam wrażenie, że ją szantażuje i zastrasza i nie ma siły, aby przez to wszystko przejść. Jak jej tłumaczę, że nie powinien tak wyglądać jej związek na stałych kłótniach, to przyznaje mi rację mówiąc, że wie, iż on nie jest taki, jakim chciałaby żeby był, a mimo to dalej z nim jest. Nie wiem jak zachować się w tej bardzo trudnej sytuacji. Nie chciałabym stracić z nią kontaktu, a jednocześnie mam świadomość, że jak rozmawiam z nią o tym trudnym układzie to ona wszystko jemu powtarza, a wtedy zaczyna się tzw. pranie mózgu. Jak ją proszę żeby pomogła w domu np. posprzątać - on dzwoniąc wypytuje co robi? - ona mówi: muszę jeszcze posprzątać łazienkę - on - nic nie musisz. Bardzo się boję o moje dziecko. Proszę o radę jak w tej sytuacji się zachowywać. Teraz np. namawia ją na wspólne wakacje, czy powinnam się zgodzić? Z drugiej strony nawet jak się nie zgodzę to on i tak ją przekona, aby jechała. :(

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej
Patronaty