Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Co ze sobą zrobić? Czy mogę mieć schizofrenię?

Witam, Mam 18 lat i od niedawna zauważam u siebie bardzo niepokojące objawy, takie jak stany lękowe, depresyjne. W tym roku zmieniłam szkołę, moje życie przewróciło się więc do góry nogami. Ogromny stres zaczął towarzyszyć każdej chwili. Przestałam...

Witam, Mam 18 lat i od niedawna zauważam u siebie bardzo niepokojące objawy, takie jak stany lękowe, depresyjne. W tym roku zmieniłam szkołę, moje życie przewróciło się więc do góry nogami. Ogromny stres zaczął towarzyszyć każdej chwili. Przestałam zupełnie kontrolować moje życie. Nie radzę sobie z problemami. Jednego dnia potrafię cieszyć się życiem, śmiać się, współżyć z innymi, lecz wystarczy stresująca sytuacja, coś co mnie zaniepokoi, żebym kompletnie zamknęła się w sobie, przestała odzywać. Byle co powoduje płacz, wszystko mnie wtedy denerwuje, wszystkiego się boję. Nie rozmawiam z innymi, co pogłębia mnie w tym stanie, mam wrażenie, że wszyscy mnie nienawidzą. W głowie mam bitwę myśli, kilka razy miałam też omamy. Z nikim o tym nie rozmawiałam, nie chcę stawiać bliskich w niezręcznej sytuacji. Moje obawy są jednak tym większe, iż w rodzinie zarówno ojca, jak i matki są kobiety mające schizofrenię. Nie wiem, czy ta choroba jest dziedziczna, ani czy ujawnia się w tak młodym wieku. Czy powinnam wziąć się w garść, czy udać się z tym do specjalisty?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Boniuk
Mgr Magdalena Boniuk

Schizofrenia prosta - skąd się bierze takie zaburzenie?

Czy brak poczucia czasu (tak jakby świadomości) - godziny, dnia tygodnia, roku, itp. może być objawem schizofrenii prostej? Taką otrzymałem diagnozę wstępną – podejrzenie. Jeśli jest, to właściwie jak to dokładnie działa? Skąd się bierze takie zaburzenie w schizofrenii? I...

Czy brak poczucia czasu (tak jakby świadomości) - godziny, dnia tygodnia, roku, itp. może być objawem schizofrenii prostej? Taką otrzymałem diagnozę wstępną – podejrzenie. Jeśli jest, to właściwie jak to dokładnie działa? Skąd się bierze takie zaburzenie w schizofrenii? I bardzo ważne dla mnie: jeśli jest to objaw schizofrenii - czy taka świadomość może być przywrócona w jakikolwiek sposób? Czy zdarzają się takie przypadki?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy to jakaś fobia zapachowa?

Witam, Mam pewien problem. Na razie nie mam zamiaru kierować się z nim do jakiegoś specjalisty w moim mieście, ponieważ raczej nie jest to jak na razie konieczne. Opiszę to tak: dziwnie się zachowuję. To trochę wstydliwe i uważam za... Witam, Mam pewien problem. Na razie nie mam zamiaru kierować się z nim do jakiegoś specjalisty w moim mieście, ponieważ raczej nie jest to jak na razie konieczne. Opiszę to tak: dziwnie się zachowuję. To trochę wstydliwe i uważam za głupie, ale po wielu czynnościach wącham swoje dłonie. Po prostu nie panuję nad tym i muszę poznać ich zapach, czy nie "śmierdzą" od tego, co przed chwilą dotykałam. W dodatku często mam wrażenie, że brzydko pachnę. Nikt nie czuje ode mnie żadnego brzydkiego zapachu, utrzymuję ciągle wysoki poziom higieny osobistej, więc nie wiem skąd takie brzydkie zapachy, które czuję. Od innych ludzi, gdy np. spocą się, od razu czuję ten brzydki zapach. Często nawet czuję brzydki zapach z kubka, w którym piję tylko ja. Nie wiem, czy coś jest ze mną nie tak? Z pewnością nie jest to normalne. Czy jest to jakaś fobia zapachowa? Obsesja? Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie.
odpowiada 2 ekspertów:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Boję się, że skończę w psychiatryku. Co mam robić?

Witam, Nie wiem nawet, jak najkrócej opisać to, co się ze mną dzieje... Boję się samej siebie, a najbardziej - swoich myśli. Jestem niestabilna emocjonalnie, izoluję się, unikam ludzi. Najgorsze są jednak moje myśli, które sprawiają, że myślę o sobie... Witam, Nie wiem nawet, jak najkrócej opisać to, co się ze mną dzieje... Boję się samej siebie, a najbardziej - swoich myśli. Jestem niestabilna emocjonalnie, izoluję się, unikam ludzi. Najgorsze są jednak moje myśli, które sprawiają, że myślę o sobie w kategoriach "wariatka". Boję się, że wyląduję w kaftanie. Aby było prościej, podam przykłady moich chorych myśli, których już sama się boję: robię sobie kanapkę, trzymam nóż. Wyobrażam sobie, że zabijam tym nożem osobę, która akurat jest koło mnie. To mnie paraliżuje, doprowadza do paniki. Tak samo np. wyobrażam sobie śmierć najbliższych, wypadki. Nie pozwala mi to normalnie funkcjonować, bo ciągle się boję. Ciągle "odpływam", tracę kontakt ze światem zatapiając się w swoich myślach, wyobrażeniach i po prostu boję się tego wszystkiego... Potrafię wpaść na kogoś na ulicy, bo nie jestem świadoma, co dzieje się dookoła. Mam dziwne sny, bardzo nierealistyczne, intensywne, które bardzo przeżywam po przebudzeniu. Wmawiam sobie, że nie jestem nic warta, nic nie potrafię, poniżam sama siebie, czasami zadaję sobie ból fizyczny - do tej pory poprzez obgryzanie paznokci do krwi, teraz przerzuciłam się na obgryzanie policzków "od środka", generalnie mam różne sposoby żeby bolało, a nie było widać, że robię sobie krzywdę. Ból przynosi mi ulgę, a zaraz potem poczucie winy. Mam wrażenie, że posiadam dwie osobowości - z jednej strony jestem miła i dobra, z drugiej chcę krzywdzić ludzi, zadawać im ból, robić niemoralne rzeczy. - nie potrafię się na niczym skupić, przeczytać jednej strony bez "odpływania", ciągle o czymś zapominam, gubię drogę, jestem jak dziecko we mgle. Boję się samotności, dlatego tkwię w związku, w którym jestem poniżana i pozbawiona szacunku. Mam napady, kiedy np. wmawiam sobie, że jak np. położę coś w złym miejscu albo zrobię coś nie tyle razy, ile sobie wymyśliłam to coś złego się stanie. Chodzi np. o wykonywanie czynności jakiejś nieparzystą ilość razy. Parzyste liczby są złe. Mam obsesję na punkcie czcionek, kolorów, wielkości, symetrii... - ciągle myję ręce, ciągle czuję się brudna, nieustannie poprawiam włosy, potrafię robić makijaż i zmywać tak długo, aż spuchną mi powieki, byle było równo. Tyle zdołałam sobie na szybko przypomnieć, proszę o jakąś radę, boję się, że skończę w psychiatryku, bardzo się tego boję. Co mam robić?
odpowiada 2 ekspertów:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Jak poradzić sobie z lękiem przed śmiercią?

Otóż od jakiegoś czasu, a dokładnie od śmierci wujka dziwnie się zachowuję. Boję się bardzo śmierci, boję się o mamę i siostrę. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Dręczą mnie jednak straszne myśli, które przychodzą mi do głowy (nie chcę...

Otóż od jakiegoś czasu, a dokładnie od śmierci wujka dziwnie się zachowuję. Boję się bardzo śmierci, boję się o mamę i siostrę. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Dręczą mnie jednak straszne myśli, które przychodzą mi do głowy (nie chcę pisać jakie), boję się, że jak się nie daj Boże coś stanie to będzie to moja wina, wyobrażam sobie, a jednocześnie się boję, że zostanę sama. Dlaczego takie myśli mnie nachodzą? Przecież kocham swoją mamę i siostrę i nie chcę dla nich źle. Nie wiem, może tak naprawdę jestem złym człowiekiem? Przez to wszytko nie mogę normalnie funkcjonować.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka

Czy nie ma dla mnie przyszłości?

Witam, Mam 19 lat. Piszę już tutaj po raz kolejny… Cały czas borykam się z moimi problemami, mianowicie myślami samobójczymi, częstym samookaleczaniem, ciągłym przygnębieniem, częstym płaczem, rozmyślaniem nad smutną przeszłością, niską samooceną, brakiem chęci do życia itp. Zastanawiam się, czy...

Witam, Mam 19 lat. Piszę już tutaj po raz kolejny… Cały czas borykam się z moimi problemami, mianowicie myślami samobójczymi, częstym samookaleczaniem, ciągłym przygnębieniem, częstym płaczem, rozmyślaniem nad smutną przeszłością, niską samooceną, brakiem chęci do życia itp. Zastanawiam się, czy brać w dalszym ciągu moje leki antydepresyjne (depresja nie została u mnie stwierdzona, tylko borderline), bo zdarzyło mi się już kilka razy, pod wpływem emocji, połknąć dużą dawkę tych tabletek, ostatnio połknęłam z 12… Ostatnimi dniami mój stan się trochę pogorszył, ciągle boję się wszystkiego, tego, że żyję, tego co będzie potem w przyszłości, tego, że chodzę do psychiatry, że tak często myślę o śmierci…Z tych nerwów na samą myśl o czymś przykrym chce mi się wymiotować - chciałabym nie myśleć o niczym, ale tak się nie da. Jestem z moim obecnym chłopakiem od 2 lat, a ja często myślę o jego byłych partnerkach. Tak jakbym nie mogła się pogodzić z tym, że miał kogoś przede mną, mimo że on nie był moim pierwszym partnerem również. Często wyobrażam sobie jak wyglądały jego stosunki z wcześniejszymi kobietami choć były zaledwie 3. Jedna z nich była prostytutką, z tym również nie mogę sobie poradzić. Jestem niesamowicie zazdrosna i zaborcza. Boję się tego, że mnie zostawi dla innej, że nie wytrzyma już moich ciągłych dołków… Czuję się bezwartościową osobą, mam wrażenie czasem, że nikt by nie płakał jakbym zniknęła. Ja chyba zostałam zgwałcona, ale nie wiem dokładnie czy mogę to tak nazwać, tak mi powiedziano, że to był gwałt. Ja dokładnie nie umiem sobie samej wytłumaczyć czy to tak było - rozmyśliłam się chwile przed stosunkiem. Przez długi czas, nawet do tej pory nie raz tak się zdarza podczas stosunku z moim chłopakiem, że jak na niego patrzę, to czuję takie obrzydzenie, tzn. nie do niego, ogólnie do tego co on robi, jakby robił mi coś złego, ale często mówię sobie, że wszystko wyolbrzymiam, bo ten „gwałt” - nie wyglądał tak jak te, o których się mówi, ja krótko protestowałam, po prostu po chwili uległam, ale nie chciałam tego. Nie wiem już co ze sobą robić, coraz bardziej się boję, że nie ma dla mnie przyszłości… Proszę o jakieś słowa wsparcia, wytłumaczenia, nie wiem, cokolwiek. Pozdrawiam

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Boniuk
Mgr Magdalena Boniuk

Czy mam zaburzenia osobowości?

Mam 19 lat i od jakichś 6 lat mam problem - czuję jakbym miała kogoś drugiego w sobie. Kilka lat temu zdarzyło mi się mieć problem z prawem, okradłam kogoś i zwaliłam to na kogoś innego. Na policji kłamałam jak...

Mam 19 lat i od jakichś 6 lat mam problem - czuję jakbym miała kogoś drugiego w sobie. Kilka lat temu zdarzyło mi się mieć problem z prawem, okradłam kogoś i zwaliłam to na kogoś innego. Na policji kłamałam jak z nut, ułożyłam piękna historię, uwierzyli mi w to. Gdy byłam jeszcze w gimnazjum nie byłam lubiana, bo kłamałam, byłam chamska, arogancka wszyscy się mnie bali, bo nie wiedzieli jak ze mną rozmawiać, bo jednego dnia byłam mila przyjacielska, a drugiego potrafiłam wybuchnąć jak wulkan, mam tak do tej pory. Byłam z chłopakiem przez dwa lata, ale on zaczął mieć moich nastrojów dość, zaczął się spotykać z kimś innym, wiec postanowiłam napisać do tej dziewczyny - było tak 4 razy i to każda inna była. Okładało się miedzy nami dobrze aż do dziś, bo wybuchłam, byłam wściekła jak osa, wymyśliłam bajeczkę dlaczego jestem taka zła, rzuciłam mu telefonem prosto w twarz. Przy jego znajomym zawsze panowałam na nerwami lecz dziś nie dałam rady. Jest co raz gorzej, bo te kłamstwa siedzą we mnie i ten ktoś, kto siedzi we mnie sam powoduje, ze te kłamstwa wychodzą. 5 lat temu chodziłam na terapię i pomogła, lecz teraz nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nie raz chciałam się zabić, kilka razy cięłam sobie ręce nogi, okłamuję nawet najbliższa rodzinę - mamę, tatę… Bardzo bym chciała odzyskać Patryka, lecz nie wiem jak, bo przez moje zachowanie on mi nie ufa, sądzę, że mnie nienawidzi, dziś wyzwał mnie od jeb*ch kur*w, bo napisałam do pewniej dziewczyny dlaczego spotyka się z Patrykiem, skoro ja się obok niego kręcę. Okłamałam go, bo się mnie pytał czy ja do niej pisałam. Potrzebuję pomocy, bo czuję, że jest ze mną źle. Co mam zrobić? Proszę o radę, pomoc. Jestem kłamczuchą i czasem coś ukradnę, ale nie czuję wyrzutów sumienia…

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Pogorszenie nastroju - jak to zmienić, by nie ponosić konsekwencji?

Witam! Od pewnego czasu mam problemy z nastrojem. Zawsze miałam niską samoocenę, ale jakoś sobie z tym radziłam. Niegdyś byłam bardzo aktywna, często się śmiałam, miałam apetyt i wystarczało mi mało snu, aby czuć się wypoczęta. Teraz jest coraz...

Witam! Od pewnego czasu mam problemy z nastrojem. Zawsze miałam niską samoocenę, ale jakoś sobie z tym radziłam. Niegdyś byłam bardzo aktywna, często się śmiałam, miałam apetyt i wystarczało mi mało snu, aby czuć się wypoczęta. Teraz jest coraz gorzej. Najchętniej nie wychodziłabym z domu. Nie rozmawiałabym z ludźmi. W ciągu 3 tygodni moja waga gwałtownie spadła, ponieważ nie chce mi się jeść. Śpię dość dużo, ale cały czas odczuwam zmęczenie. Często dopada mnie nastrój beznadziejności i mam łzy w oczach, czasem nawet płaczę nie wiedzieć dlaczego. Przez mój nastrój pogorszyły się moje oceny i kontakty z ludźmi. Bardzo proszę o poradę, ponieważ obawiam się dalszych skutków takiego nastroju.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jak rozmawiać z bratem, który popadł w stany lękowe lub depresyjne?

Witam, Brat mieszka w Anglii już około 6 lat. Rok temu miał nieudany związek, który bardzo przeżył (rozstanie z narzeczoną). Teraz jest w związku z Angielką, jednak rodzice nie akceptują tego związku (ma już ona dwoje dzieci). Ciągle powtarzali mu...

Witam, Brat mieszka w Anglii już około 6 lat. Rok temu miał nieudany związek, który bardzo przeżył (rozstanie z narzeczoną). Teraz jest w związku z Angielką, jednak rodzice nie akceptują tego związku (ma już ona dwoje dzieci). Ciągle powtarzali mu żeby wracał do kraju (nawet wzięli kredyt, który on również miał spłacać i kupili mu mieszkanie), że tu jest jego miejsce, a w Anglii nic nie osiągnie, gdyż ma mało płatną pracę, mimo że ma wyższe wykształcenie. Kilka dni temu dostaliśmy od niego telefon, że coś się z nim dzieje nie tak, że został opętany przez jakieś złe moce, że popada w obłęd. Kilka dni temu dowiedział się, że będzie miał dziecko i wtedy wszystko co w sobie dusił pękło w nim. Dostaliśmy wiadomość, że jest w szpitalu na oddziale psychiatrycznym. Wcześniej udał się do księdza, bo twierdził, że został opętany, jednak ksiądz "nie zobaczył w nim diabła". Dzisiaj zaczął leczenie, gdyż cały czas ma jakieś omamy. Lekarze pozwolili mu w święta porozmawiać z nami. Moje pytanie brzmi: jak mamy z nim rozmawiać w tym trudnym okresie (zwłaszcza z racji świąt)? Jak go pocieszyć i co mówić, żeby jeszcze bardziej nie pogorszyć jego stanu? Mam jeszcze jedno pytanie: czy stan jego umysłu może być spowodowany nie tylko stresem w pracy (okres przedświąteczny), naciskiem rodziny na to, żeby wrócił do Polski, ciągłymi wymaganiami itp., ale również tym, że kilka tygodni temu miał wypadek na rowerze, w którym złamał rękę, przez co lekarze musieli podać mu narkozę żeby ją złożyć, a jak się później okazało, trzeba było w krótkim odstępie czasu podać drugą narkozę, gdyż ręka się z powrotem przestawiła, a potem były spore problemy z dobudzeniem go? Od tamtej pory brat twierdził, że czuje się jakoś nieswojo. Z góry dziękuję za jakąś poradę i odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Boniuk
Mgr Magdalena Boniuk

Jak poradzić sobie z napadami paniki i odrealnieniem?

Witam serdecznie, od kilku dni dzieje się ze mną coś dziwnego. Nie do końca umiem to określić. 3 lata temu i rok temu miałam stany depresyjne i byłam na lekach. Po tych lekach, które brałam rok temu przez pierwsze dwa...

Witam serdecznie, od kilku dni dzieje się ze mną coś dziwnego. Nie do końca umiem to określić. 3 lata temu i rok temu miałam stany depresyjne i byłam na lekach. Po tych lekach, które brałam rok temu przez pierwsze dwa dni odczuwałam to co czuję teraz od kilku dni. Nie sądzę, żeby to było od tamtych substancji zwłaszcza, że nie biorę już tych leków od ponad pół roku a brałam najmniejsza dawkę. To co jest teraz to napady paniki i jakieś odrealnienie. Czuję się jakby rzeczywistość mnie otaczająca była inna niż ta, którą odbieram wszystkimi znanymi mi zmysłami. To tak trochę jakbym miała nieadekwatne do czasu i miejsca odczucia, np. mam wrażenie, że nie jestem sama albo że tak na prawdę ten pokój wygląda inaczej, dziś o mało nie spowodowałam wypadku samochodowego, bo mimo że widziałam tamten samochód to ta informacja nie mogła się przebić. Wszystko mnie irytuje i nie mam ochoty z nikim rozmawiać, chcę wiedzieć o co chodzi i co się dzieje i co jest prawdziwe...

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Jak uratować dziewczynę?

Mam 17 lat. Mam dziewczynę, rok starszą. Jesteśmy razem od roku. Jest najwrażliwszą i najcudowniejszą osobą jaką kiedykolwiek poznałem. Na początku traktowałem ją źle. W sensie psychicznym. Wydawało mi się, że wszystko jest w porządku, byłem głupi. Nie interesowałem się...

Mam 17 lat. Mam dziewczynę, rok starszą. Jesteśmy razem od roku. Jest najwrażliwszą i najcudowniejszą osobą jaką kiedykolwiek poznałem. Na początku traktowałem ją źle. W sensie psychicznym. Wydawało mi się, że wszystko jest w porządku, byłem głupi. Nie interesowałem się tym jak się czuje (w sensie psychicznym). Sama mi powiedziała jakiś czas temu, że czuła się wtedy jakbym miał ją kompletnie gdzieś. Tnie się. Sama mi o tym powiedziała. Podejrzewam, że trwa to już co najmniej rok. Aż wstyd mi przyznać, że to zbagatelizowałem gdy mi to powiedziała po raz pierwszy… Nie jestem żadnym psychologiem czy coś, ale widzę, jaki to był błąd. Nie wierzy w siebie, obwinia się o wszystko a co najgorsze - nie chce, żebym jej pomógł. Nie chce żebyśmy razem przezwyciężyli tą chorobę. Nie próbowałem jej nawet proponować lekarza, bo mówiła mi, że sama musi sobie poradzić, bo jak sobie nie poradzi to się nie pozbiera. Co mam robić? Pomóżcie! Jest dla mnie wszystkim… Zrobię co tylko mogę żeby jej pomóc. Kocham Ją nad życie. Co jeśli stwierdzi w końcu, że nie chce już żyć? Pomóżcie mi…

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Która diagnoza jest prawdziwa?

Mam 23 lata, jestem kobietą. Od 4 lat leczę się u psychiatry. W 2006 roku przeszłam epizod psychozy schizofrenicznej. Diagnozy mam różne (schizoafektywne zaburzenia, borderline, depresja). Leki również brałam różnego rodzaju w ciągu okresu leczenia (neuroleptyki, antydepresanty, stabilizatory). Mój problem...

Mam 23 lata, jestem kobietą. Od 4 lat leczę się u psychiatry. W 2006 roku przeszłam epizod psychozy schizofrenicznej. Diagnozy mam różne (schizoafektywne zaburzenia, borderline, depresja). Leki również brałam różnego rodzaju w ciągu okresu leczenia (neuroleptyki, antydepresanty, stabilizatory). Mój problem polega na tym, że pomimo brania obecnie antydepresantów mam odczucie strasznej pustki emocjonalnej, silną nerwowość, senność, brak odczuwania przyjemności a nawet smutku, nienawiść do samej siebie, wstręt do swojego wyglądu. Objawy czasem mijają zupełnie, czasem są, ale lekkie, a czasem są przytłaczające. Zmienia się to co kilka dni, czasem godzin, niezależnie od sytuacji, pogody. Antydepresanty działają, owszem, ale tylko przez góra 2 tygodnie, a później wszystko zaczyna się od nowa. Neuroleptyki nie wchodzą w grę, ponieważ od nich staję się jeszcze mniej uczuciowa i bardziej zobojętniała. Na stabilizatorach czułam się świetnie, jednak odstawiłam je ze względu na dokuczliwe objawy uboczne, np. tycie czy wypadanie włosów. Nie wiem już co ze sobą robić. Ostatnio unikam ludzi, ponieważ spotkania ze znajomymi zamiast radości dają mi lęki, wyjście z domu powoduje, że jestem strasznie nerwowa, krzyczę na bliskie mi osoby. Wiem, że robię im krzywdę moim zachowaniem, jednak nie jestem w stanie panować nad nerwami. Czasem boję się sama siebie, swojej osoby, ponieważ czuję się taka zła dla innych. Miewam okresy kiedy ta nienawiść do samej siebie jest tak silna, że mam ochotę ze sobą skończyć albo się pociąć. Lekarz na moje pytanie dlaczego tak mam mówi, że taki już mój charakter. Ale przecież nie jest to normalne, że nic zupełnie nie sprawia przyjemności i ze mam taką nienawiść do samej siebie:(. Chciałabym w końcu wiedzieć co mi jest.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Jak poradzić sobie ze strachem przed ludźmi?

Jestem po zawale serca. Potem był rozwód. Po rozwodzie podział majątku (zostawiłem wszystko byłej zonie i dzieciom). Teraz domagają się alimentów. Wziąłem kredyt, kupiłem mieszkanie - cztery ściany, materac do spania, tysiące problemów (strach przed utratą pracy, żadnej pomocy materialnej-zdany...

Jestem po zawale serca. Potem był rozwód. Po rozwodzie podział majątku (zostawiłem wszystko byłej zonie i dzieciom). Teraz domagają się alimentów. Wziąłem kredyt, kupiłem mieszkanie - cztery ściany, materac do spania, tysiące problemów (strach przed utratą pracy, żadnej pomocy materialnej-zdany tylko na siebie, a zdrowie j/w, szantaże od byłej żony, bezsilność, tęsknota i sam nie wiem. co jeszcze). Boję się ludzi, kredyt zaufania umarł. Z kim i jak rozmawiać, żeby nie oszaleć? Wokół same pozory i znieczulica. Pozdrawiam

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Co się stało z moją psychiką?

Witam, Mam taki problem, a mianowicie coś mi się dzieje z psychiką i to od dłuższego czasu, zostawiałem to i nic z tym nie robiłem, ale straciłem nad tym kontrolę. Mam 17 lat i chodzę do b. dobrego liceum, ale...

Witam, Mam taki problem, a mianowicie coś mi się dzieje z psychiką i to od dłuższego czasu, zostawiałem to i nic z tym nie robiłem, ale straciłem nad tym kontrolę. Mam 17 lat i chodzę do b. dobrego liceum, ale to nie ma raczej z tym nic wspólnego, gdyż jako przeciętny uczeń utrzymuje się na stałym poziomie bez względy czy szkoła słaba czy dobra, może w małym stopniu jest ten stres, ale nieduży. Do wieku ok.14 lat byłem bardzo rozbudzony, agresywny, miałem stwierdzone ADHD, dysleksję itp. - nagle wszystko obróciło się o 180 stopni. Na początku mocno się wyciszyłem, świadomie mogłem nad sobą panować. Dla kogoś kto miał ADHD to dużo znaczy. Wszystko było dobrze, ale do czasu, nie wiedziałem kiedy to się zaczęło. Ze skrajności popadłem w skrajność, z ostrego ADHD w przerażającą obojętność... Aktualnie mam, choć to głupio zabrzmi, uczucia stępione do minimum, ciężko to wytłumaczyć, ale np. w moim wieku jak wiadomo chłopacy latają za laskami, zachowują się mniej więcej jak pies, który poczuje zapach suki w rui, ja natomiast mam inaczej - niczego takiego nie czuję, owszem, podobają mi się dziewczyny, nawet jedna bardzo, czuję do niej lekkie pożądanie, ale nic więcej. Tylko na tyle mnie stać, przy czym jest mi ona z jednej strony obojętna a z drugiej nie. A, i nie jestem impotentem ani gejem i to wiem na 100%. Mam ogólnie jakby 2 świadomości zlewające się w jedną. Jedna to tak jakby sumienie, ona mi mówi czego pragnę na czym mi zależy. Druga jest o wiele potężniejsza, zagłusza wszystko to co mówi pierwsza, odciąga mnie od tego i sprawia, że dosłownie wszystko jest mi obojętne. Wszystko pogarsza do tego wielka pustka, jakiś kluczowy element, coś takiego jak samochód bez silnika. Nie mogę bez tego normalnie funkcjonować. Do tego wszystkiego doszły myśli samobójcze nie raz. Podejrzewam, że doprowadzi to, jak łatwo się domyślić do tego, że życie też stanie mi się obojętne i wiadomo jak skończę. Chce coś z tym zrobić, jestem w takim wieku że jeszcze kilka lat i już miną najlepsze lata mojego życia. Czuję się jak w więzieniu – widzę, jak moi znajomi się bawią, a ja w głębi duszy też tego chcę, ale ta druga cześć to zagłusza i beznamiętnie na to wszystko patrze. Prościej mówiąc, to jest to uczucie gdy na studniówce widzi się jak koledzy się bawią, a samemu siedzisz choć chcesz też się bawić. Zdajesz sobie sprawę, że to zmarnowałeś, a zdarzyło się to tylko raz w życiu i nigdy się nie powtórzy - ja czuję to codziennie. Nie wiem już czy to depresja, schizofrenia czy coś innego. Proszę o pomoc...

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Boniuk
Mgr Magdalena Boniuk

Czy to stan depresyjny?

Witam, Zacznę od początku. Kilka lat temu rozpoczęłam studia. Będąc na drugim roku przez ok. 3 miesiące odczuwałam silny stres na żołądku. Wiedziałam, że stresuję się szkołą. Co prawda zastanawiałam się dlaczego czuję to ciągle bez przerwy i tak...

Witam, Zacznę od początku. Kilka lat temu rozpoczęłam studia. Będąc na drugim roku przez ok. 3 miesiące odczuwałam silny stres na żołądku. Wiedziałam, że stresuję się szkołą. Co prawda zastanawiałam się dlaczego czuję to ciągle bez przerwy i tak mocno. Mówiłam rodzicom, że tak się dzieje. Mama nakrzyczała, żebym wzięła się do roboty, a nie wymyślała. W pewnym momencie znalazłam się w takim stanie: nie wychodziłam praktycznie z łóżka, ciągle leciały mi łzy. Nie potrafiłam nad tym panować. Miałam w nosie kto i co będzie o mnie myślał. Nie mogłam znieść obecności ludzi. Nikt nie mógł się do mnie odzywać, bo ciągle płakałam. Uczucie, które we mnie siedziało to był jakby ból w środku 24 h na dobę. Wtedy wiedziałam, ze tylko śmierć uwolniłaby mnie od tego uczucia.Wtedy też czułam, że nie dam rady wyjść z tego sama. Tak naprawdę nie znałam konkretnej przyczyny tego stanu. Któregoś dnia ojciec podjął decyzję i powiedział, że muszę iść do lekarza. Wystraszyłam się i dotarło do mnie, że „sfiksowałam” na umyśle. Zaczęłam na siłę z tym walczyć. Zapłakana, bez sił i energii do życia pojechałam na dyskotekę itd. - przez kolejnych kilka miesięcy walczyłam i było coraz lepiej. Coraz częściej zdarzały się momenty bez tego uczucia w środku. Zaczęłam sobie przypominać jak to jest. Co prawda kiedy wykonywałam określone czynności to uczucie wracało, np. podczas codziennej kąpieli. Następnym widocznym etapem było „olanie wszystkiego” - niczym się nie przejmowałam, dosłownie szkoła, egzaminy itd. - zero stresu. Miałam napad radości życiowej, ale po ok. 2 latach znowu czuję stres ciągły. Dodam, że w lipcu tego roku rozstałam się z partnerem. Był to typowy toksyczny związek, w którym byłam nieszczęśliwa, a pomimo wszystko chciałam w nim trwać. W styczniu też czeka mnie obrona magisterki. Już od jakiegoś czasu coraz częściej mam dni kiedy źle się czuję. Dodam, że zawsze miałam bardzo niskie poczucie wartości. Boję się o swoją przyszłość, boję się, że zostanę samotna (mam 29 lat). Nie mam nadziei, motywacji ani pomysłu na przyszłość. Boję się co zrobię kiedy rodzice umrą itd. Męczy mnie przetrwanie dnia, często kładę się do łóżka, głęboko oddycham, szukam sposobu by lepiej się poczuć. Mój pokój to wieczny bałagan. Nie jestem w stanie w nim posprzątać.Wszystko wszędzie rozrzucam. I to jest coraz silniejsze. Ogólnie czuję się otępiała (cierpię na migrenę). Chciałabym mieć w sobie energię taką jak kiedyś… Pomocy! Obwiniam się, że nie mogę nikogo znaleźć przez to, że mam problemy ze sobą. Pomocy!

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Gdzieś w środku mam uczucie porzucenia i nie mogę tego opanować. Czy mam depresję?

Bardzo proszę o radę specjalisty, bo ciężko mi już wytrzymać. Mam 25 lat i jestem kobietą. Od kiedy pamiętam miałam zaniżone poczucie własnej wartości, pesymistyczny obraz świata i skłonność do załamań. Jestem w związku od 5 miesięcy i od tego...

Bardzo proszę o radę specjalisty, bo ciężko mi już wytrzymać. Mam 25 lat i jestem kobietą. Od kiedy pamiętam miałam zaniżone poczucie własnej wartości, pesymistyczny obraz świata i skłonność do załamań. Jestem w związku od 5 miesięcy i od tego czasu zaczęłam się coraz gorzej czuć. Nasilił się we mnie lęk przed porzuceniem, stany depresyjne, płaczliwość. Dodam, że niestety jestem zazdrosna i zaborcza. Nie umiem sobie poradzić, gdy jestem sama, gdy się nie widzę z moim facetem nasilają się wtedy stany depresyjne, płaczę mam uczucie ciągłego lęku, nie mogę sobie poradzić z tymi uczuciami, emocjami które mnie ogarniają, czuję, że jest to silniejsze ode mnie, że kieruje to mną. Schudłam ponad 7 kg nie mogę jeść. Nie ma wpływu fakt, że często się widzimy - chodzi o te momenty kiedy go nie ma. Gdzieś w środku mam uczucie porzucenia i nie mogę tego opanować. Kiedy z nim jestem ogarnia mnie lęk, że jutro go nie będzie. Nie mówiąc już o tym, że gdzieś ma pojechać: wtedy te uczucia nasilają się do granic wytrzymałości. Nie wiem co to jest: objaw depresji, nerwicy czy jakiegoś uzależnienia... Proszę o pomoc, bo bardzo się źle czuję.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Magdalena Boniuk
Mgr Magdalena Boniuk
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Jakie jest prawdopodobieństwo odziedziczenia schizofrenii?

Witam, Ojciec mojego chłopaka choruje na schizofrenię. Chciałabym się dowiedzieć, jakie jest prawdopodobieństwo wystąpienia tej choroby u mojego chłopaka. Jak sytuacja ewentualnego dziedziczenia przedstawia się w przypadku następnych pokoleń (dzieci)? Jeśli jest ryzyko zachorowania jest duże, to czy badanie...

Witam, Ojciec mojego chłopaka choruje na schizofrenię. Chciałabym się dowiedzieć, jakie jest prawdopodobieństwo wystąpienia tej choroby u mojego chłopaka. Jak sytuacja ewentualnego dziedziczenia przedstawia się w przypadku następnych pokoleń (dzieci)? Jeśli jest ryzyko zachorowania jest duże, to czy badanie psychiatryczne pomoże w tej sytuacji? Proszę o odpowiedź, jest to dla mnie bardzo ważne. Pozdrawiam

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Schizofrenia czy opętanie?

Mój mąż widzi od ponad roku głowę jakiegoś "człowieka", który namawia go do popełnienia samobójstwa i podpowiada mu jak to zrobić. Mówi mu, że go nikt nie potrzebuje, że jest niepotrzebny i lepiej żeby ze sobą skończył. Wmawia mu, że...

Mój mąż widzi od ponad roku głowę jakiegoś "człowieka", który namawia go do popełnienia samobójstwa i podpowiada mu jak to zrobić. Mówi mu, że go nikt nie potrzebuje, że jest niepotrzebny i lepiej żeby ze sobą skończył. Wmawia mu, że mam kochanka i chcę z nim być, a on stoi na przeszkodzie. Zdarza się, że mówi głosem nie należącym do niego i robi rzeczy, których nigdy by nie zrobił mój mąż. Bardzo źle reaguje na wodę święconą. Po pokropieniu go twierdzi, że pali go całe ciało i nawet chce mnie w tym momencie uderzyć, co jest do niego niepodobne, bo jest spokojnym człowiekiem. Psychiatra szprycował go psychotropami, które nic nie dawały, psycholog stwierdził, że nie jest w stanie mu pomóc, nawet ksiądz egzorcysta wykonał egzorcyzmy i też nic nie pomogło. Nie wiem gdzie się udać i jak mu pomóc, bo już dłużej nie mogę patrzyć jak się z tym męczy. Danuta

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy to depresja, DDA, czy jeszcze coś innego?

Witam, Mam na imię Ola i mam 20 lat. Obecnie studiuję na politechnice. Od dłuższego czasu nie mam na nic siły, nie mogę do niczego się zebrać, ciągle jestem smutna i wydaje mi się, że przyszłości jakby nigdy miało nie...

Witam, Mam na imię Ola i mam 20 lat. Obecnie studiuję na politechnice. Od dłuższego czasu nie mam na nic siły, nie mogę do niczego się zebrać, ciągle jestem smutna i wydaje mi się, że przyszłości jakby nigdy miało nie być. O tym, że jestem DDA dowiedziałam się przypadkiem czytając artykuły w internecie jakieś pół roku temu. Raz naprawdę dobrze się czuję i myślę, że ze wszystkim dam radę, a już po chwili jestem zupełnie załamana. Takie zmiany nastroju mam kilka razy dziennie. Od bardzo dawna boli mnie głowa, wyniki wszystkie mam prawidłowe, od kilku miesięcy biorę leki na migrenę. Pomogły mi, ale ostatnio bóle znowu się nasilają i są częstsze. Niepokoi mnie również fakt, że od kilku tygodni mam problemy z żołądkiem i jedzeniem. Są dni, że od wszystkiego robi mi się niedobrze. Głodna jestem, ale gdy źle się czuję nie mogę nawet patrzeć na jedzenie. Staram się jeść jak najwięcej, żeby chociaż trochę przytyć, bo mam niedowagę. Kilka dni temu mój przyjaciel powiedział, a raczej napisał mi, że powinnam iść do psychologa, bo jego zdaniem mam depresję. Chciał normalnie o tym porozmawiać, ale ja nie chciałam. Bardzo trudno mi rozmawiać z kimś prosto w oczy, nawet z kimś bliskim. Wolę napisać sms-a lub maila. Ciężko mi zaufać ludziom i się z kimś zaprzyjaźnić. Nie potrafię utrzymywać bliskich kontaktów z ludźmi, przez co nie mam znajomych czy więcej przyjaciół. Nigdy nie zwierzam się nikomu, nie mówię jak mam problem. Tylko piszę o tym przyjacielowi, ale nawet z nim nie potrafię normalnie rozmawiać. Bardzo utrudnia mi to życie. Ostatnio objawy smutku, bólów głowy, brzucha, przygnębienia się nasiliły bardzo. Nic mnie nie cieszy, wszędzie widzę jakieś minusy, nie akceptuję nawet samej siebie. Są chwile, że jest lepiej, ale są to tylko chwile. Bardzo boję zgłosić się do psychologa, psychiatry, czy nawet rodzinnego lekarza z tym problemem. Długo zbierałam się żeby tutaj napisać o moim problemie. Nie wiem z czego ten strach wynika nawet, może dlatego, że mam często wrażenie, że lekarze myślą, że ja udaję, bo wyniki mam dobre, a ciągle coś mnie boli. Bardzo proszę o jakąś radę, wskazówki. Czy to naprawdę może być depresja, czy może po prostu przemęczenie połączone z DDA dają takie skutki? Co powinnam zrobić? Jestem naprawdę wykończona chwilami. Pozdrawiam i czekam na odpowiedź, Ola

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Nerwica - czy moje podejrzenia są słuszne?

Witam, Spróbuję opisać moją sytuację dość dokładnie, ale bez wchodzenia w nieistotne szczegóły. W dzieciństwie miałam natręctwa z lękiem (np. jakieś bluźniercze myśli, a że rodzice są katolikami i mnie tak wychowywali, było to dla mnie straszne, że tak grzeszę...

Witam, Spróbuję opisać moją sytuację dość dokładnie, ale bez wchodzenia w nieistotne szczegóły. W dzieciństwie miałam natręctwa z lękiem (np. jakieś bluźniercze myśli, a że rodzice są katolikami i mnie tak wychowywali, było to dla mnie straszne, że tak grzeszę i mogę mieć takie myśli), bardzo się tego bałam, budziłam się w nocy i myślałam o tym, ze strasznym lękiem. Byłam bardzo wrażliwym dzieckiem, w rodzinie były różne problemy, które bardzo przeżywałam. Miewałam lęki, bojąc się np., że coś się stanie komuś bliskiemu, np. mamie, jak się spóźniała z pracy (możliwe, że dlatego akurat taka ich treść, że był problem z poczuciem bezpieczeństwa w rodzinie, a ja chciałam, żeby wszystko się ułożyło, żeby między rodzicami było dobrze itd., tak sobie to teraz mogę wytłumaczyć). Potem był okres, w którym nic takiego się specjalnie nie działo, może jakieś drobniejsze natręctwa, typu liczenie czegoś, przeskakiwanie z płytek chodnikowych naprzemiennie itd. ;) Jak byłam w okresie dojrzewania (ok. 15-16 lat), zaczęłam mieć lęki związane z tym, że zemdleję, jak wyjdę gdzieś z domu, bo kilkakrotnie zdarzało się, że jak gdzieś byłam, miałam różne objawy somatyczne (szybkie bicie serca, uczucie omdlewania, duszność, poczucie odrealnienia, raz nawet bardzo silne, widziałam wszystko jak przez mgłę). Ciągle bałam się różnych chorób, oczywiście samych najgroźniejszych (np. nowotwory), objawy, które miałam interpretowałam tak, że na pewno cierpię na tę poważną chorobę, którą sobie tym razem wyszukałam... I tak z badań (głownie krwi) nic nie wynikało, a ja byłam pewna, że mam ich całą masę, jak jednej się przestałam bać, to znajdowała się druga... No i czułam się ciągle źle, miałam różne objawy, byłam osłabiona (tak to odczuwałam). Jakiś czas nie wychodziłam z domu nigdzie dalej, bo bałam się, że zemdleję... Później, w liceum, też często się źle czułam, ale już w połowie i w klasie maturalnej było znacznie lepiej. Nie trafiłam do psychiatry, podśmiewano się tylko ze mnie w rodzinie, że ja to jestem znana z tego, że mam hipochondrię i że ciągle się boję chorób ;). Dodam, że moja mama jest lekarzem, ale pierwszego kontaktu, i rozwiewała moje wątpliwości często na miejscu, w domu, więc tak minął ten czas... Spokój był (nadal tylko z przewrażliwieniem na punkcie swojego stanu zdrowia) przez pewnie jakieś dwa lata (może właściwie trzy). Kiedy już byłam na studiach epizod nerwicowy, jeśli mogę go tak nazwać, powtórzył się... Najpierw zaczęło mi się robić słabo w różnych miejscach (np. w centrum handlowym), więc wychodziłam stamtąd i tyle, było to bardziej chwilowe. Potem zaczęło być tak częściej, ale doszły lęki, nawet w domu, już nie w konkretnym miejscu, tylko typowo psychiczne lęki. Pewnego dnia dopadł mnie straszny lęk, myślałam, że zwariuję, że zaczyna mi się choroba psychiczna, byłam przerażona... Jakiś tydzień cały czas miałam lęk (przez cały dzień, jeśli się nie mylę, to można go nazwać wolnoplynącym), przed snem, po tym, jak otworzyłam oczy, ciągle, aż w końcu było to bardziej na zasadzie napadu lęku i wtedy już powiedziałam o tym bliskim. Wcześniej liczyłam, że samo minie, ale w tym strasznym lęku nie dałam już rady. Dostałam lek (z grupy SSRI), poszłam do psychiatry, który stwierdził najpierw nerwicę neurasteniczną. Brałam lek i czułam się znacznie lepiej (na początku uwierzyłam w działanie leki, więc pewnie dlatego, bo ja, jak sobie coś wmówię, to już to czuję ;) to niestety minus, biorąc pod uwagę "wkręcanie sobie" tysiąca różnych chorób). Było różnie, na tym jednym leku, raz lepiej, raz gorzej... Po pół roku, czy paru miesiącach, zaczęłam mieć lęki (cały czas go biorąc) bardziej pod postacią somatyczną, tzn. znowu myślałam, że mdleję, szybsze bicie serca, oblewanie potem, drętwienia, mrowienia, odrealnienie, nudności, kula w gardle - objawy były różne i mnie przerażały, a więc jakby wtórnie następował lęk, że zaraz zemdleję, że umrę, albo, że zwariuję (już wariuję…) - diagnoza to nerwica lękowa. Nauczyłam się ćwiczeń relaksacyjnych, ale i tak musiałam się w takim momencie położyć, by je robić, jak było to w domu, a na dworze, cóż, w takich sytuacjach, jak zaczęło tak się dziać poza domem, wpadałam w jeszcze większą panikę, chciałam być już w bezpiecznym miejscu (czyli w domu), a nie zemdleć na dworze (zaznaczę, że nigdy w życiu wręcz nie zemdlałam, a tak się tego bałam, właściwie bezpodstawnie, chociaż te objawy lęku były bardzo nieprzyjemne, to nigdy nie doprowadziły do zemdlenia). W wyniku tego zakodowało mi się tak, że jak wyszłam z domu, to lęk następował. Potem był to już lęk przed lękiem - przestałam właściwie wychodzić z domu i nie mogłam studiować. Stan obecny jest taki, że nie wychodzę właściwie i że biorę cały czas małą dawkę tamtego leki z grupy SSRI, które zapewne niewiele daje (tzn. poprawia nastrój z depresyjnego na często nawet b. dobry, ale to jak jestem sobie w domu). Kolejny psychiatra przepisał mi kilka leków, ale ja bałam się ich wziąć i na razie nie wzięłam, być może jeszcze to zrobię. Stan niewychodzenia z domu trwa jakieś ok pół roku (tzn. wychodzę np. z psem na chwilę, ale nigdzie dalej). Miewam natrętne myśli, które mnie przerażają i próbuję siebie przekonywać, że to tylko natręctwa, że tak naprawdę nie myślę, ale się bardzo boję, że w ogóle mogły się zrodzić w mojej głowie takie myśli, uważam też, że ja tak nie czuję, bo naprawdę tak nie myślałam przed chorobą i przed tym etapem, mam też objawy somatyczne, lęki, stany przygnębienia, ale ostatnio (może po długim braniu tamtego leku), nastrój akurat miewam naprawdę dobry, szczególnie przebywając z moim Partnerem... I teraz zbliżam się do sedna sprawy: przez te natrętne myśli, które mnie przerażają i przez lęki, podczas których mam poczucie odrealnienia (mam wrażenie, że wszystko jest odległe, zmienione) i boję się, że wariuję (lub zaraz zwariuję, albo, że to jednak choroba psychiczna, której się strasznie boję, że już ją mam), a więc w trakcie lęku myślę, że nie wiem, np. kto jest prezydentem, kto jest moim partnerem itd. - oczywiście po chwili siebie sprawdzam, zadając sobie te pytania i odpowiadając na nie, a więc jednak to wiem;). Teraz myślę, że po prostu wiem, jakie rzeczy uważam za objawy choroby psychicznej, a więc w trakcie lęku mój umysł próbuje mnie "przekonać", że te objawy właśnie posiadam, chociaż po sprawdzeniu okazuje się, że ich nie mam, boję się nawet, że zaraz zrobię coś strasznego - nie robię, boję się, że będę słyszała jakieś głosy - jak na razie jeszcze nie słyszałam itd., ale przez to wszystko, przez te momenty (natręctwa i napady lęku z odrealnieniem, uczuciem, że zwariowałam), boję się teraz, że to nie nerwica, tylko schizofrenia, że ona się zaczyna, albo że ją mam (chociaż rozpoznana nieprawidłowo została nerwica - chcę mieć zaufanie do lekarza i marzę, by jednak to była trafna diagnoza, ale boję się, że może nie). Chciałabym prosić o opinię, czy może to być schizofrenia. Teorie, na które trafiłam gdzieś w internecie dodatkowo zasiały wątpliwości, a są to: 1. Nieleczona (a właściwie teraz niezbyt się leczę farmakologicznie) nerwica może się przerodzić w schizofrenię. 2. Czasem rozpoznaje się nerwicę, a to schizofrenia, a więc zła diagnoza. 3. Jak w nerwicy coś się sobie "wkręca", np., ze się słyszy głosy itd., to może w końcu zacząć tak być naprawdę, czyli tak jakby lęk, że coś się stanie to wywoływał po jakimś czasie. 4. No i od tej całej nerwicy, można zwariować. Strasznie się tego boję i proszę o opinię specjalistki albo specjalisty, czy wyżej wymienione punkty są prawdą, czy bzdurą wypisaną przez jakiegoś laika i przede wszystkim czy moja sytuacja (te niepokojące objawy) może wskazywać na schizofrenię, psychozę itp. Przepraszam za to, że się tak rozpisałam, ale chciałam jak najlepiej nakreślić sytuację, bo wiem, że jeden wyizolowany objaw albo trzy zdania są zdecydowanie za małą podstawą do rozwiania, albo potwierdzenia moich obaw... Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź! Pozdrawiam serdecznie, S.

odpowiada 2 ekspertów:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś
Patronaty