Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Izoluję się od ludzi - czy jestem chora?

Witam, Mam 19 lat. W tym roku zdałam maturę i właściwie od maja rzadko wychodzę z domu. Zawsze byłam domatorką, jednak teraz pojawił się też strach, niechęć... Często zdarzały mi się weekendy spędzane w domu, gdzie wchodziłam do niego...

Witam, Mam 19 lat. W tym roku zdałam maturę i właściwie od maja rzadko wychodzę z domu. Zawsze byłam domatorką, jednak teraz pojawił się też strach, niechęć... Często zdarzały mi się weekendy spędzane w domu, gdzie wchodziłam do niego w piątek po szkole, wychodziłam w poniedziałek rano. Ale teraz?

Cóż przez wakacje potrafiłam nie wychodzić z domu przez dwa tygodnie (a może więcej?). Po prostu nie miałam ochoty wyjść, iść chodnikiem, mijać ludzi. Wpadam w stany graniczne. Przez pół dnia chodzę szczęśliwa, jestem rozgadana, uśmiechnięta, wieczorem dla odmiany przychodzi smutek i płyną łzy. Są okresy w życiu, że jest dobrze, a później źle. Rzadko miewam myśli samobójcze. Po prostu siedzę w domu, zabijam czas w internecie, oglądając telewizję i to mi odpowiada. Zdaje sobie sprawę, że coś jest nie tak, jednak nie jestem w stanie sięgnąć po pomoc. W mojej mieścinie chyba nie ma psychologa/terapeuty, a jak jest to wiem, że od razu wyjdę na wariatkę w oczach ludzi tam pracujących, znajomych, nieznajomych, rodziny. Czuje strach.

Często mam wrażenie, że ludzie udają, iż mnie lubią, albo po prostu wiem nie lubią i już! Do tego dochodzi zaniżona samoocena, przeszłość... i strach, że nie będę potrafiła poradzić sobie w życiu, że jestem beznadziejna nie znajdę w przyszłości pracy, mężczyzny, którego pokocham. Dziś doszły pewne sprawy, mianowicie dostałam sms-a, którego nie powinnam, na mój temat, właściwie nic strasznego, ale zrobiło mi się przykro. Do tego kierunek studiów na który miałam się wybrać nie zostanie otworzony, więc niepewność czy dostanę się na inny i czy jest odpowiedni.... A do tego czuję, że ja nie chcę iść na studia. Ja chcę siedzieć w domu. A właściwe to najbardziej mam ochotę zostać w nim sama. Boję się tej zmiany w moim życiu. Brakuje mi czegoś, o co mogę się zaczepić, bezpieczeństwa, oparcia. Robiąc test Becka dziś wyszło 31 p.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Problemy z osobowością - czy ze mną jest wszystko w porządku?

3 lata temu z powodu "próby" samobójczej znalazłem się w szpitalu psychiatrycznym. Uwierzono mi, że próba ta była manifestacją, iż w istocie nie zamierzałem popełnić samobójstwa jednak za długo wisiałem i straciłem przytomność. Było to spowodowane przyjściem parę dni wcześniej...

3 lata temu z powodu "próby" samobójczej znalazłem się w szpitalu psychiatrycznym. Uwierzono mi, że próba ta była manifestacją, iż w istocie nie zamierzałem popełnić samobójstwa jednak za długo wisiałem i straciłem przytomność.

Było to spowodowane przyjściem parę dni wcześniej policji do mojego domu, która poinformowała moich rodziców o tym, że zajmuję się prostytucją, narkotykami i biorę udział w sekcie satanistycznej.Oczywiście jak się okazało potem wszystko wymyśliła jakaś 14-latka, która musiała usłyszeć moją ksywkę w jednym z pubów, jednak policja o tym już nie poinformowała, a zaufanie rodziców straciłem bezpowrotnie, stąd był ten desperacki krok. Jednak do rzeczy. W szpitalu stwierdzono, że nie mam żadnych zaburzeń, jestem inteligentny, nie radzę sobie z niektórymi emocjami i jestem ekstrawertykiem. Wypuszczono mnie po tygodniu. Więc nie było żadnych podstaw do zatrzymania mnie, zdrowy.

Jednak od kilkudziesięciu dni nie mogę bardzo długo zasnąć. W nocy zastanawiam się nad sensem istnienia nie tyle co swojego prywatnego a całej ludzkości, dokąd zmierzamy. Pojawiły się myśli, że "prawdę" mogę odkryć tylko przez samobójstwo inaczej będę cały czas krążył w cyklu reinkarnacji. Czy to normalne, że 22-latek myśli o takich rzeczach? Nie wiem także kim jestem. Są we mnie jakby 3 osoby. Pierwsza to student, który czasem nie przyjdzie na wykład, a czasami przyjdzie wypity, jednak najczęściej jest w pełni sił na uczelni i osiąga wzorowe wyniki. Druga osoba to typowy punk, imprezowicz, anarchista, potrafi balować parę dni i nie przejmować się niczym. Trzecia osoba to obserwator, który zastanawia się kim jestem i jaki jest cel istnienia ludzkości.

Czy ze mną jest wszystko w porządku? Te wszystkie myśli nie dają mi spać i normalnie funkcjonować, mam uczucie, że moja głowa eksploduje lub zacznę tym wszystkim wymiotować. Jedyne co mnie wytłumia to oderwanie się od rzeczywistości we wszelkich postaciach: książki, filmy, seriale, gry, modyfikacje ciała. Co mam zrobić, żeby funkcjonować normalnie ?

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Jak poradzić sobie z depresją lękową?

Jestem 43-letnią kobietą. Moje lęki zaczęły się w dzieciństwie, z biegiem lat nasilały się. Lekarze uważali, że jestem histeryczką. Leczona byłam różnymi psychotropami, ale nigdy nie zostałam wyleczona. W 1999 r. stwierdzono miastenię. Przed leczeniem miastenii miałam bezwłady, po 6...

Jestem 43-letnią kobietą. Moje lęki zaczęły się w dzieciństwie, z biegiem lat nasilały się. Lekarze uważali, że jestem histeryczką. Leczona byłam różnymi psychotropami, ale nigdy nie zostałam wyleczona.

W 1999 r. stwierdzono miastenię. Przed leczeniem miastenii miałam bezwłady, po 6 tyg. pobycie w szpitalu jest poprawa, biorę M***. Od 2000 r. mam napady duszności i problemy z poruszaniem, ale wtedy jak mam te ataki, często przyjeżdża pogotowie, sprawdzają wydolność oddechową i jest 99 lub 100 proc., EKG i ciśnienie dobre. Dostaję zastrzyk na uspokojenie i to wszystko. Wcześniej brałam S*** z przerwami, teraz jestem na S*** 2 tydzień.

Mój problem jest taki, że ja już nie mogę normalnie funkcjonować, nie wychodzę sama z domu, nie jeżdżę sama samochodem, bo się duszę, tak jakbym miała blokadę w drogach oddechowych, do tego silny lęk, że zaraz umrę. Mam 4-letnie dziecko - nawet z nią nie potrafię wyjść na spacer, bo ścina mnie z nóg. Proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Mąż w depresji?

Witam, nie wiem co się dzieje z moim mężem od chwili, gdy się pokłóciliśmy (w sumie to o nic takiego, krzyczał na mnie) jest całkiem inny - mówił mi, że boi się sam siebie, i że może mi zrobić krzywdę,...

Witam, nie wiem co się dzieje z moim mężem od chwili, gdy się pokłóciliśmy (w sumie to o nic takiego, krzyczał na mnie) jest całkiem inny - mówił mi, że boi się sam siebie, i że może mi zrobić krzywdę, jest przygnębiony, ale bywa tak, że jest radosny i nerwowy, ma dopiero 24 lata i boje się, że to początek depresji albo choroby psychicznej. Od marca rzucił palenie i już nie wiem czy to ma jakiś wpływ na to. Nie wiem czy iść z nim do psychologa, bo ja nie umiem mu pomóc. Proszę o jakąś radę. Kasia

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Obcość rąk - co to jest?

Witam. Miałam problemy psychologiczne od dziecka, ale leczenie farmakologiczne zaczęłam w wieku 16 lat (diagnoza depresji), a terapeutyczne w wieku 22 lat. Od 5 lat chodzę na terapię psychodynamiczną, od 10 biorę leki przeciwdepresyjne (nie powiem, żeby była po nich...

Witam. Miałam problemy psychologiczne od dziecka, ale leczenie farmakologiczne zaczęłam w wieku 16 lat (diagnoza depresji), a terapeutyczne w wieku 22 lat. Od 5 lat chodzę na terapię psychodynamiczną, od 10 biorę leki przeciwdepresyjne (nie powiem, żeby była po nich jakaś cudna poprawa, ale się boję, że jak odstawię, to będzie źle jak w liceum). Byłam też ostatnio na oddziale dziennym psychiatrycznym.

Moje problemy skupiają się wokół lęków (społecznych, ogólnych: przed śmiercią, porzuceniem itp., napadach paniki), wahań nastroju i przeróżnych zachowań autodestrukcyjnych (samookaleczanie, alkoholizm, objadanie, zachowania ryzykowne dla życia). Pewne rzeczy zaczęły się poprawiać pod wpływem terapii, ale od jakiegoś czasu zdarza mi się (najczęściej w nocy, jak się obudzę), że znikają mi ręce, tzn. czuję, że moje ręce nie zależą do mnie. To takie dziwne doświadczenie, że moje ręce są przeraźliwie długie i wielkie i że nie mam nad nimi panowania (robią to, co im każe, ale ja nie mam takiego poczucia!), jakby były obce! Wzbudza to we mnie paniczny strach!

Zastanawiam się, czy to część mojego zaburzenia czy może jakaś choroba neurologiczna i powinnam się zgłosić do lekarza-neurologa? Z drugiej strony boję się, że jak pójdę, a to okaże się psychiczne, to będzie mi wstyd. Proszę o poradę. Pozdrawiam. M.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Jak radzić sobie z chorobą psychiczną brata?

  Witam. Chciałabym na początku przedstawić moją sytuację. Mam 19 lat, mieszkam z rodzicami w jednopokojowym mieszkaniu ( mój "pokój" znajduje się na zasłoniętej antresoli). W mieszkaniu jest również zameldowany mój 30 letni brat chory na schizofrenię paranoidalną, choruje od...

  Witam. Chciałabym na początku przedstawić moją sytuację. Mam 19 lat, mieszkam z rodzicami w jednopokojowym mieszkaniu ( mój "pokój" znajduje się na zasłoniętej antresoli). W mieszkaniu jest również zameldowany mój 30 letni brat chory na schizofrenię paranoidalną, choruje od około 12 lat. Pisząc "zameldowany" mam na myśli, że mieszka tutaj, ale co jakiś czas, praktycznie regularnie, wraca na leczenie do szpitala psychiatrycznego. Pod koniec tego roku ma wyprowadzić się do Domu Pomocy Społecznej, ale - co jest dla mnie największym problemem - ostatnio usłyszałam od niego coś na temat zaniechania tego pomysłu. Żeby naświetlić lepiej cały problem, opiszę historię brata. Ogólnie, kiedy leki prawidłowo działają, zachowuje się w miarę normalnie. Jeździ na rowerze, czyta książki, dzwonią czasem do niego znajomi - co prawda bardzo nieliczni, ale zawsze. Mimo to jednak unika kontaktów z ludźmi, często nie lubi podróżować nawet komunikacją miejską. Bywają momenty, kiedy jest naprawdę ok, jednak momenty kiedy dopada go choroba są straszne. Jego choroba zaczęła się w tzw. "buntowniczym wieku" - poznał nieodpowiednich ludzi, wpadł w narkotyki, alkohol, kradzieże i bójki. W tym samym czasie mama zachorowała i przeprowadzono jej dwie operacje czaszki. Ja pamiętam tylko bardziej wyraźne momenty z tego okresu, które bardzo wyraźnie wryły mi się w pamięć. Ojciec wtedy wyrzucił go z domu, bo zaczął nas okradać, pomieszkiwał gdzieś w melinach, kradł, mnie nie było w dzień w domu - tata zajmował się mną w swojej firmie, bo bałam się zostawać w domu z mamą, której pierwszy atak padaczki nastąpił właśnie na moich oczach. A brat w dzień przychodził do mamy, ta cały czas mu pomagała, tak zresztą jest do tej pory. Teraz sytuacja ma się o tyle inaczej, że mama, mimo, że jest na wielu lekach, również antydepresantach, trzyma się nieźle. Tata raczej nie chce mieć zbyt wiele wspólnego z bratem, najczęściej tylko się kłócą. Zresztą nic dziwnego. Brat dostaje około 700 zł na swoje utrzymanie, a tylko niewielką część oddaje mamie, resztę często pod wpływem impulsu wydaje na jakieś swoje zachcianki. Do tego prawie nic nie robi w domu, jest z charakteru bardzo niechlujnym człowiekiem, dlatego nawet podczas tych "lepszych" okresów nie wykonuje większości rzeczy, które powinien, a w tak małym mieszkaniu jest to jeszcze bardziej uciążliwe. Mój problem dokładnie polega na tym, że boję się o swoje zdrowie psychiczne. Boję się, czy nie mam lub nie nabawię się niedługo jakiejś nerwicy. Widząc brata mówiącego do siebie na balkonie, na oczach sąsiadów lub mówiącego, że jest synem szatana lub wzywanie pogotowia, bo on nagle ni stąd ni zowąd przedawkował swoje lekarstwa powoduje u mnie panikę, gniew, płacz i wiele innych, negatywnych emocji. Przywołuje to wszystkie obrazy z dzieciństwa, jak brat bije ojca czy na odwrót, jak brat przychodzi do domu zakrwawiony, czy też wspomnienie mamy noszącej sznur w torebce, w czasie jej silnej depresji, świeżo po operacjach oraz inne, mnóstwo złych wspomnień. Obawiam się, że nikt, nawet z moich przyjaciół, nie rozumie do końca mojego problemu. Po prostu czuję, że dłużej nie wytrzymam, że w końcu sama nabawię się zaburzeń psychicznych. Proszę o radę, co zrobić w tej sytuacji. Czy powinnam zgłaszać się do psychologa? Nie czuję się aż tak źle, żeby przerywać naukę, czy coś w tym rodzaju, ale boję się, że takie problemy rodzinne mogą się odbić na moim zdrowiu jeśli nie teraz, to w przyszłości. Bardzo chciałabym wyprowadzić się stąd, ponieważ teraz zaczynam studia, nowy etap w życiu i chciałabym być od tych problemów jak najdalej. Być może nawet jest taka możliwość, mój tata nie zarabia mało, ale chyba nie do końca rozumie, że ja ledwo wytrzymuję to wszystko. Poza tym boję się też o mamę, która podczas nawrotów choroby brata bardzo podupada na zdrowiu psychicznym. Przepraszam za trochę chaotyczną formę, ale nie bardzo wiem jak całą tę historię uporządkować i przedstawić w miarę obiektywnie. Ciężko jest pisać o rzeczach, które człowiekowi przynoszą tak wiele złych emocji. Z góry dziękuję za wszelkie rady i pomoc. Pozdrawiam

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy moje zachowanie jest objawem jakiejś choroby?

Bardzo proszę o pomoc. Jestem od 1,5 roku w związku, w którym nie czuję, aby partner się starał i walczył o nasze wspólne dobro. Na dodatek mam bardzo stresującą pracę i kredyt. Wszystko czasem mnie przerasta. Jest dobrze, dopóki nie...

Bardzo proszę o pomoc. Jestem od 1,5 roku w związku, w którym nie czuję, aby partner się starał i walczył o nasze wspólne dobro. Na dodatek mam bardzo stresującą pracę i kredyt. Wszystko czasem mnie przerasta. Jest dobrze, dopóki nie zaczynamy się kłócić o liberalne podejście mojego partnera do naszego związku. Nie chcę go stracić. Ostatnio podczas mocnej wymiany zdań zarzucił mi, że nie wie, czy moje wahania nastrojów są normalne, rozpłakałam się, na co usłyszałam „i czy to jest normalne, że płaczesz, a za chwilę się możesz śmiać”. Po jego ironicznym śmiechu i docinkach doszło do tego, że zaczął wychodzić z samochodu, to wyglądało tak, jakby chciał mnie jednak zostawić (i to z taką łatwością)... - wpadłam w złość i strach, uderzyłam go, a raczej okładałam ze złości, że odchodzi.

Czy to można w jakiś sposób wytłumaczyć? Nigdy nikogo nie uderzyłam i nie miałam takiego zamiaru, nie wiem, co we mnie wstąpiło, chyba poczułam, że tracę wszystko. Zastanawiam się, czy to był szał, czy może ja jestem na coś chora. Ponadto mam pytanie, bo zostałam zlekceważona przez lekarza rodzinnego, mam ogromne bóle żołądka rano (śpię dobrze, bo wracam tak umęczona z pracy, że zasypiam natychmiast, ale śpię ok. 6 godz., a to mało dla mnie). Rano budzę się i mam ochotę zwymiotować, często, kiedy myję zęby zwymiotuję żółcią i już wtedy nie trzęsie mnie tak i nie czuję takiego niepokoju. Najgorsze, że rano czuję głód, ale nie potrafię nic zjeść, jak coś wezmę do ust, to tylko nasilam odruchy wymiotne. Czy to jest nerwica? Można to wyleczyć czy tylko zaleczyć?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Potrzebuję zacząć życie od nowa, ale jak to zrobić?

Kolejnym moim problemem jest seks, a właściwie jego brak. Nie wiem co się dzieje, ale nie mam ochoty na niego, nie czuję się dobrze na sama myśli o nim, wręcz czuję obrzydzenie :(. Kiedy chłopak przylatuje raz na jakiś czas...

Kolejnym moim problemem jest seks, a właściwie jego brak. Nie wiem co się dzieje, ale nie mam ochoty na niego, nie czuję się dobrze na sama myśli o nim, wręcz czuję obrzydzenie :(. Kiedy chłopak przylatuje raz na jakiś czas z delegacji myśli, że spędzimy romantyczny wieczór, a mi to ani w głowie. Nie chcę tego, czuję wstyd, zażenowanie, nie akceptuję jakby intymności (chociaż ogólnie chłopak podoba mi się). Kiedy już na coś się decydujemy zawsze po pieszczotach, próbach chłopaka aby było coś więcej, czuję do siebie wstręt, mam wyrzuty sumienia, takie dziwne uczucie :((.

Kolejnym wątkiem, który chcę przytoczyć licząc na sugestie w danym temacie to nurtujące mnie pytanie: jak być szczęśliwą? Dlaczego ciągle przejmuję się i martwię, analizuję, nie jestem z siebie zadowolona, płaczę, nie wierzę w siebie, czuję, że inni postrzegają mnie jeszcze gorzej? Nie jestem zadowolona, nie jestem szczęśliwa. Ciągle smutna, przygnębiona, zamartwiająca się, myśląca o wszystkim jednocześnie. Jestem spięta cały czas, stąd problemy z kręgosłupem, mam cały czas okropnie napięte mięśnie, nie umiem jednak się rozluźnić, nie pomagają ćwiczenia. Nie wiem, tak potrzebuję zacząć życie od nowa, ale jak to zrobić? Jak stać się kimś innym, potrafić cieszyć się czymś, mniej zamartwiać, myśleć godzinami co pomyślał ochroniarz, obok którego przechodziłam i rezygnacja z wyjścia, bo tam siedzi ochroniarz i co pomyśli, że znowu idę i idzie, i dziwnie się patrzy i krepuję się go :(.

Skończę na tym moje wątki, mogłabym jeszcze długo pisać, ale dostanie odp choćby na te będzie dla mnie wiele znaczyło. Błagam z całego serca o pomoc, nie wiem czego oczekuję, ale tak chcę coś zmienić, siebie zmienić. Tak bardzo chcę nauczyć się życia i bycia kimś innym, dostrzegać zalety, nauczyć się mniej denerwować, przejmować, rozładowywać napięcie. Nauczyć się siebie od nowa. Proszę o pomoc z całego serca.

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Co zrobić, żeby sen był odpoczynkiem a nie męką? Jak poradzić sobie z szkołą?

Kilkanaście dni temu zadałam pytanie i próbuję wszelkie rady wprowadzić w życie, jednak jest to dla mnie bardzo trudne. Ostatnio powróciły do mnie stany lękowe, nie mogę dospać nocki. Kładę się wcześnie z nadzieją, że wypoczęta lepiej dam sobie radę...

Kilkanaście dni temu zadałam pytanie i próbuję wszelkie rady wprowadzić w życie, jednak jest to dla mnie bardzo trudne. Ostatnio powróciły do mnie stany lękowe, nie mogę dospać nocki.

Kładę się wcześnie z nadzieją, że wypoczęta lepiej dam sobie radę z nowym dniem. Niestety, około godziny 4-5, czasem nawet 3 budzę się z tak dziwnym lękiem, który mnie przeraża. Czuje się wtedy jakby wszystkie moje problemy były tysiąckrotnie większe niż są w rzeczywistości. Często zdarza się tak, że po paru godzinach przewracania się z boku na bok, płaczu i próbach myślenia o czymkolwiek innym jestem tak zmęczona i wręcz wycieńczona natłokiem złych myśli, że nie jestem w stanie iść do szkoły. Biorę prysznic i wtedy zasypiam na jakiś czas. Ale to nie pomaga bo zaraz po tym zaczyna się poczucie winy, że nie jestem w szkole. Zresztą nauczyciele często wypominają mi nieobecność, a nie mogę powiedzieć im o co naprawdę chodzi. I to nie są takie wagary jak u innych żeby się pobawić czy wyjść z kumplami. U mnie to są straszne dni siedzenia samej, lub leżenia w łóżku. Czasem próbuję się uczyć ale rzadko to wychodzi. Kiedyś byłam bardzo dobrą uczennicą lecz dziś nie widzę w tym sensu, radości. Wręcz przestałam się wcale uczyć, co też ma wpływ na oceny. \

Myślałam też o terapii lecz nie stać mnie na wizyty u psychologa, w szkole go nie mamy, a rodzicom nie powiem niestety o tym co się dzieje. Pozdrawiam!

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy konieczny jest pobyt w szpitalu?

Od marca leczę się u psychiatry. Leki zastosował, jak sam stwierdził, najpierw delikatniejsze. Noce już trochę odsypiam po 2 ampułkach leku przeciwdepresyjnego, ale w dzień sama ze sobą nie jestem w stanie wytrzymać, cały czas myślę o tym aby...

Od marca leczę się u psychiatry. Leki zastosował, jak sam stwierdził, najpierw delikatniejsze. Noce już trochę odsypiam po 2 ampułkach leku przeciwdepresyjnego, ale w dzień sama ze sobą nie jestem w stanie wytrzymać, cały czas myślę o tym aby skończyć ze sobą, to mnie prześladuje.

Nie mogę nic robić by zapełnić czas więc nie wiem czy mówić o tym lekarzowi czy czekać na efekty leczenia, tylko czy wytrzymam? Jak to wszystko odegnać? Boli mnie głowa, całe ciało, jakbym wpadła pod tira, wymioty i biegunka są stałym moim kompanem - może dlatego leczenie nie przynosi efektu? Gabi  

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy ktoś może mi pomóc określić kim lub czym ja jestem?

Witam, mam 30 lat, jestem po 2 próbach samob., 1 poważna. Nudzę się strasznie w życiu, nic mnie nie cieszy, niczego nie mogę doprowadzić do końca, czuję, że ludzie się na mnie dziwnie patrzą - wszędzie gdzie się pojawiam, kpią...

Witam, mam 30 lat, jestem po 2 próbach samob., 1 poważna. Nudzę się strasznie w życiu, nic mnie nie cieszy, niczego nie mogę doprowadzić do końca, czuję, że ludzie się na mnie dziwnie patrzą - wszędzie gdzie się pojawiam, kpią ze mnie, boje się tłumów i skupisk a nade wszystko wystąpień publicznych, jestem bardzo nerwowa, niezmiernie szybko się irytuje kiedy coś jest nie po mojej myśli, moim mottem jest: „albo jesteś moim przyjacielem, albo wrogiem”.

Od zawsze jestem wyalienowana - w dzieciństwie mamusia kochała bardziej siostrę młodszą, tak to odbierałam, teraz mam swoją rodzinę i dziecko, ale ja nie czuję większego sensu istnienia i jestem wściekła, że udało się mnie uratować - totalnie niepotrzebny ktoś, żyję w złych czasach i wymiarze, takie to wszystko prymitywne. Pochylania mnie ostatnio oglądanie filmów i wczuwanie się w nie - tak jakbym w nich grała, była ich częścią.

Ostatnio pojawiło się coś jeszcze - czekam z upragnieniem na chwile kiedy jestem w domu sama, żeby sobie coś zrobić, jestem inna od reszty, mam coś w sobie mistycznego, ostatnio odczuwam jakąś siłę koło mnie, ale jej nie potrafię zauważyć, byłam u psychologa, ale stwierdziłam, że ta pani nie będzie mi mówić jak mam zmieniać życie, bo nie zna realiów. Po wizycie u psychiatry wzięłam wszystkie przepisane leki naraz, nie chcę pomocy, ale pomoże mi jedna sprawa - określenie kim jestem, albo czym - pseudo diagnoza mojego stanu. ona30

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Co oznacza kłucie w klatce piersiowej?

Ból w klatce piersiowej pod żebrami, podczas oddechu kłujacy ból trwajacy bardzo długo, takie objawy wystepują co jakis czas.
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Agnieszka Barchnicka
Lek. Agnieszka Barchnicka

Czy przyjaciel cierpi na jakieś zaburzenia?

Znam mojego przyjaciela już kilka lat. Uważam, że od momentu gdy się poznaliśmy zmienił się bardzo - nabrał pozytywnego stosunku do życia, umiarkował swoje dość radykalne spojrzenie na ludzi, nauczył się cieszyć drobnostkami. Wraz z małą grupką znajomych przeżyliśmy bardzo...

Znam mojego przyjaciela już kilka lat. Uważam, że od momentu gdy się poznaliśmy zmienił się bardzo - nabrał pozytywnego stosunku do życia, umiarkował swoje dość radykalne spojrzenie na ludzi, nauczył się cieszyć drobnostkami.

Wraz z małą grupką znajomych przeżyliśmy bardzo miłe chwile na wspólnych rozmowach i wyjazdach. Parę miejsc szczególnie odznaczyło się w naszej pamięci, a w jego szczególnie. Od kilku miesięcy dostaję od znajomych informacje, że widziano go samotnie błąkającego się po osiedlach naszego miasta i często zachodzącego właśnie w te miejsca. Podobno robi tak codziennie. Ostatnio też przestał się między nami jakoś specjalnie udzielać, czasem z rozmowy wynika, że nie bardzo ma ochotę kogokolwiek widzieć. Jednak nie daje nam spokoju ta jego nowa przypadłość wędrownicza.

Tutaj nasze wspólne pytanie - czy to zjawisko jest już zaburzeniem nazywanym "poriomanią"? Obawiamy się o niego, bowiem znany nam jest przypadek osoby podobnie lubiącej samotne wędrówki, której jakiś czas później zdiagnozowano schizofrenię w szpitalu psychiatrycznym.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy to już czas, aby udać się do psychologa?

Mam 26 lat. Od zawsze byłem człowiekiem nerwowym, łatwo wpadam w stres, jeśli się czymś zdenerwuję to trzęsą mi się ręce. Dodatkowo całe sytuacje wielokrotnie przywołuję i rozpamiętuję, analizuję na różne sposoby, jak mogłem postąpić, a nie postąpiłem... Ogólnie jednak...

Mam 26 lat. Od zawsze byłem człowiekiem nerwowym, łatwo wpadam w stres, jeśli się czymś zdenerwuję to trzęsą mi się ręce. Dodatkowo całe sytuacje wielokrotnie przywołuję i rozpamiętuję, analizuję na różne sposoby, jak mogłem postąpić, a nie postąpiłem... Ogólnie jednak nie stanowiło to problemów - starałem się unikać stresujących sytuacji i już.

Sytuacja uległa pogorszeniu w ciągu ostatniego roku, z uwagi na pogorszenie się stosunków w pracy. Straciłem wspólny język z szefem i narasta coraz większa ilość sporów. Dodatkowo jestem sam i nieszczęśliwie ulokowałem uczucia w kierunku kogoś, z kim być nie mogę. Sytuacja w domu rodzinnym jest także zła, aczkolwiek nie mam z nią bezpośredniej styczności, bo z domu się wyprowadziłem, mieszkam osobno sam.W efekcie zacząłem zauważać wyraźne pogorszenie samopoczucia.

Z objawów widocznych mam sporadyczne bóle w okolicy serca, dość częste bóle głowy (i to de facto zmusiło mnie do poszukiwania przyczyny - w ubiegłym tygodniu co drugi dzień miałem ten problem, leki zdają się nie pomagać, a utrudnia mi to codzienne funkcjonowanie), problemy z układem trawiennym (złe samopoczucie) i zaburzenia snu (budzę się w nocy, mam problemy z zasypianiem, ale z drugiej strony zdarza się tak, że nagle ogarnia mnie drastyczne zmęczenie i zasypiam gdy tylko usiądę, później nagle się budzę).

Dodatkowo od strony psychicznej dochodzą smutek, apatia i trudności z podejmowaniem jakichkolwiek decyzji i działań.W moim życiu nie dzieje się nic pozytywnego, brak mi radości. Jedyne, czego brak, to myśli samobójcze, chociaż zależy jak to traktować, bo czasami wyobrażam sobie co by było, gdybym umarł/zabił się, ale czy to już podchodzi pod myśli samobójcze? Bardziej wyobrażenia idą w stronę zachowania innych, a nie samą moją śmierć... Opadam z sił, tracę chęć do pracy - kiedyś mnie interesowała, teraz po prostu odklepuję zadania...

Kiedyś uchodziłem za osobnika dość dowcipnego, żartownisia, ale teraz nie mam energii do tego, nie mam siły/ochoty nigdzie wychodzić, obcować z ludźmi. Siedzę w domu i szukam rozwiązania dla zagadki mojego złego samopoczucia od strony fizycznej i psychicznej... Moją alienację pogłębia kilka dodatkowych problemów, m. in. bujanie się, nad którym nie bardzo panuję i nasila się podczas stresu. Czytałem o tym kiedyś i może to podobno wskazywać na objawy choroby sierocej.

Ze wszystkim muszę się kryć, jest mi ciężko, jestem sam i tracę nadzieję na zmianę tego stanu rzeczy, boję się utraty pracy, ale jednocześnie nie chcę pozwolić na pomiatanie mną.To wszystko zaczyna mnie przerastać. Czy powinienem udać się do psychologa? Boję się tego, w moim środowisku skończy się na komentarzach, że jestem nienormalny, ale nie wiem, czy sam sobie poradzę.

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Mam napady lęku, które bardzo utrudniają mi życie. Co się dzieje?

Witam. Od około 3 lat mam pewien problem (mam teraz 19) mam chyba nerwice lękową - tak podejrzewam. Na samym początku bałem się wszędzie chodzić z myślą, że gdzieś zemdleję, a nigdy wcześniej tego nie miałem, teraz mam takie ataki...

Witam. Od około 3 lat mam pewien problem (mam teraz 19) mam chyba nerwice lękową - tak podejrzewam. Na samym początku bałem się wszędzie chodzić z myślą, że gdzieś zemdleję, a nigdy wcześniej tego nie miałem, teraz mam takie ataki paniki, że po prostu muszę dalej żyć, pod żadnym względem nie wsiądę do autobusu, kiedyś bałem się wejść do supermarketu, ale to przełamałem i jest normalnie, najczęściej te ataki mam wieczorem, w pracy czuję się OK, na ogół jestem dość wesoły. Czy możliwe, że to z przemęczenia? Ostatnio pracuję 3m-ce bez dnia wolnego! Proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy jestem psychiczny?

Witam, ma 27 lat i od ok. 10 lat mam niską samoocenę, cały czas martwię się, że sobie z czymś nie poradzę i to przekłada się na moje wyniki w pracy we wszystkim co robię - czasami myślę, że...

Witam, ma 27 lat i od ok. 10 lat mam niską samoocenę, cały czas martwię się, że sobie z czymś nie poradzę i to przekłada się na moje wyniki w pracy we wszystkim co robię - czasami myślę, że jestem tak beznadziejny, że po co żyć, po co cokolwiek robić skoro wcześniej czy później i tak wyląduję w piachu.

Mam zmienne stany nastroju, są takie dni, że wydaje mi się, że mogę góry przenosić, ale to trwa krótko, bo zaraz się to zmienia i mówię: „ po co?”. Jestem niestały w tym co robię, bardzo często zmieniam swoje zainteresowania. Jestem bardzo nieufny do ludzi. Muszę kogoś bardzo dobrze poznać, żeby się przed kimś odtworzyć. Jestem roztargniony, trudno mi się skupić, nie potrafię utrzymać wielu informacji na raz. Gdy już bardzo chcę się czegoś nauczyć to odpływam, bo zaraz myślę o czymś innym, nie o danej sprawie.

9 lat temu zerwała ze mną moja dziewczyna i od tamtej pory nie potrafię sobie nikogo znaleźć, ale na to chyba znam odp. - boję się pewnie odrzucenia i dlatego boję się komuś zaufać. To chyba tyle.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy u mojego dziecka występują objawy choroby psychicznej?

Witam. Moja niespełna siedmioletnia córka martwi mnie. Ma "humory". Wiem, że dzieci tak mają, mam też starszego syna, nie mniej humory mojej córki powodują niepokój. Miewa ona okresy płaczu, agresji i buntu, wtedy bardzo trudno jest z nią dojść do...

Witam. Moja niespełna siedmioletnia córka martwi mnie. Ma "humory". Wiem, że dzieci tak mają, mam też starszego syna, nie mniej humory mojej córki powodują niepokój. Miewa ona okresy płaczu, agresji i buntu, wtedy bardzo trudno jest z nią dojść do porozumienia, a innymi razy jest pogodna i przeurocza, kochana.

To co mnie martwi, to to, że te humory pojawiają się znikąd, bez konkretnej przyczyny.Znajduję ją, np. płaczącą, schowaną w jakimś kącie, chociaż nic się nie wydarzyło, albo twierdzi, że chce być sama, zamyka się w pokoju, ostatnio przez tą potrzebę samotności wyrzuciła brata z pokoju, i uderzyła go tak mocno, że podbiła mu oko. Nie lubi się bawić z innymi dziećmi, najlepiej udaje jej się zabawa w samotności.

Zawsze miała problemy ze snem i tak jest do dziś. Potrafi chodzić po mieszkaniu w środku nocy, kiedy już wszyscy śpią, albo płacze, albo rozmawia sama ze sobą, czasami nawet radośnie śpiewa. Kiedyś znalazłam ją w środku nocy, nie wiem, godzina była 2, jak siedziała na fotelu i cichutko łkała. Ma takie okresy bezsenności, a innymi razy zasypia, późno, ale zawsze, nie mniej nigdy nie nauczyła się spać samodzielnie.

Jest bardzo zaborcza w stosunku do mojej osoby, wymaga abym kochała ją i tylko ją i np. jak jej brat się rozchorował i otaczałam go odpowiednią opieką, to rozpłakała się, i po moich dociekaniach powiedziała, że ja kocham jego bardziej niż ją, chociaż nadzwyczajna opieka nad nim objawiała się przede wszystkim tym, że podawałam mu leki i smarowałam plecki maścią rozgrzewającą. Ona nie lubi kiedy okazuję komuś innemu czułość. Nie lubi też kiedy opiekuje się nią ktoś inny, z trudnością akceptuje innych ludzi, np. babcię czy dziadka, nigdy nie chce u nich zostawać na wakacje, czy nawet na kilka dni. Jestem ja i tylko ja.

Innymi razy jest radosna, pobudzona i bardzo, ale to bardzo gadatliwa, buzia jej się nie zamyka, i przeskakuje gwałtownie z tematu na temat. Kiedyś z mężem zrobiliśmy test ile ona potrafi rozmawiać bez niczyjej odpowiedzi, i okazało się, że jej monolog trwał godzinę i trudno było zrozumieć o czym ona właściwie mówi. Osoby z bliższej rodziny też twierdzą, że z nią jest jakiś problem. Oczywiście mówią, że to kwestia złego wychowania, tylko skąd w takim razie ta różnica pomiędzy jej zachowaniem a zachowaniem jej brata?

Staram się traktować i wymagać tyle samo od obojga, chociaż na humory córki przymykam oko, staram się ją zrozumieć. Mam wrażenie iż mam do czynienia z nastolatką, zawsze była nazbyt dojrzała na swój wiek. Gdy miała półtora roku wypowiadała się pełnymi zdaniami jak czterolatka. Jest też bardzo zdolna, kreatywna, ma nieograniczoną fantazję. W szkole nikt nie zauważył żadnych problemów. Uchodzi za wyjątkowe dziecko i jest pupilką swojej wychowawczyni.

Zastanawiam się więc czy słusznie się martwię, czy to nie jest tylko moje przewrażliwienie.Czy powinnam udać się do psychologa? Na koniec pragnę zaznaczyć, że w mojej rodzinie bardzo często występuje choroba afektywna dwubiegunowa, sama ją mam, i stąd może moje przewrażliwienie, może wyolbrzymiam - każde dziecko jest inne i każde inaczej przeżywa swój wiek. Nie mniej boję się o nią i trochę się obawiam ewentualnej diagnozy, bo takie wczesne występowanie tej choroby nie wróży nic dobrego, a także szkoda by było już tak wcześnie faszerować dziecko lekami. Proszę zatem o opinię i radę.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Strach przed samym sobą - co robić ?

Od zawsze byłam typem samotnika. Jako dziecko nie lubiłam przebywać z innymi dziećmi, nie lubiłam ludzi, miałam mało znajomych. Od około pół roku zaczęłam się izolować, zrodziła się we mnie taka silna niechęć do ludzi, można powiedzieć, że jestem...

Od zawsze byłam typem samotnika. Jako dziecko nie lubiłam przebywać z innymi dziećmi, nie lubiłam ludzi, miałam mało znajomych. Od około pół roku zaczęłam się izolować, zrodziła się we mnie taka silna niechęć do ludzi, można powiedzieć, że jestem mizantropką. Jakoś bym sobie z tym poradziła jakby nie to, że przez ostatnie 2-3 miesiące nachodzą mnie dziwne myśli. Często wyobrażam sobie, że próbuję się zabić, albo że zabijam jakiegoś człowieka (nie będę opisywać, powiem tylko, że zazwyczaj w sposób bardzo brutalny). Nigdy nie byłam wrażliwa na krzywdę innych, ale też nigdy nie miałam takich myśli. Boję się, że jak tak dalej pójdzie naprawdę będę chciała targnąć się na swoje albo czyjeś życie. Czemu tak mam? Co mam zrobić?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Nie mam kompletnie chęci do działania i parcia do przodu. Czy to depresja?

Jestem 25 letnim mężczyzną do niedawna tryskającym optymizmem. Od kilku miesięcy pojawiły się u mnie lęki paraliżujące moje działanie. Mam problemy ze znalezieniem sobie pracy a co dziwniejsze - panicznie boję się jej poszukiwania. Nachodzą mnie czarne myśli i jestem...

Jestem 25 letnim mężczyzną do niedawna tryskającym optymizmem. Od kilku miesięcy pojawiły się u mnie lęki paraliżujące moje działanie. Mam problemy ze znalezieniem sobie pracy a co dziwniejsze - panicznie boję się jej poszukiwania. Nachodzą mnie czarne myśli i jestem przeświadczony, że jestem skazany na porażkę we wszystkim co robię. Mam także problem z notorycznym kłamstwem i unikaniem odpowiedzialność. W nocy zamiast spać rozmyślam i analizuję i stwarzam problemy sam sobie, które w mojej głowie urastają do rangi olbrzymich problemów. Nie mam kompletnie chęci do działania i parcia do przodu. Co robić?

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Borderline - kiedy leczenie zacznie przynosić efekty?

Witam. Od jakiegoś czasu biorę leki antydepresyjne. Lekarka stwierdziła borderline, lecz szczerze powiem, że leki w sumie wydaje mi się, że nie bardzo pomagają... Chciałabym znowu chodzić na terapię do psychologa, ale mam zamiar zacząć teraz pracować i nie wiem...

Witam. Od jakiegoś czasu biorę leki antydepresyjne. Lekarka stwierdziła borderline, lecz szczerze powiem, że leki w sumie wydaje mi się, że nie bardzo pomagają... Chciałabym znowu chodzić na terapię do psychologa, ale mam zamiar zacząć teraz pracować i nie wiem czy uda mi się to pogodzić. Czy są możliwe spotkania z psychologiem np. w godzinach wieczornych? Oczywiście w tych poradniach, gdzie się nie płaci. Mam jeszcze pytanie, czy kiedyś te objawy ustąpią? Mam na myśli autoagresję, nagłe napady wściekłości i wszystko co związane z tymi zaburzeniami, bo bardzo ciężko się z tym żyje na codzień:(. Jeśli jest tu ktoś, kto ma taki sam problem to chętnie porozmawiam. Pozdrawiam.

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska
Patronaty