Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Czy istnieje jakiś złoty środek, aby odbić się od dna tej studni i poszybować w obłokach radości życia?

Dzień dobry, mam 26 lat, mieszkam z pracującą dziewczyną oraz kilkoma współlokatorami. Przeniosłem się do większego miasta z myślą, że znajdę tu kawałek własnej ziemi, na której mógłbym spełnić swoje ambicje. Jednak zderzenie z rzeczywistością okazało się bardzo bolesne. Od...

Dzień dobry, mam 26 lat, mieszkam z pracującą dziewczyną oraz kilkoma współlokatorami. Przeniosłem się do większego miasta z myślą, że znajdę tu kawałek własnej ziemi, na której mógłbym spełnić swoje ambicje. Jednak zderzenie z rzeczywistością okazało się bardzo bolesne.

Od dłuższego czasu nie mogę znaleźć pracy, mimo, że ukończyłem trzy szkoły wyższe i posiadam kilkuletnie doświadczenie na różnych stanowiskach. Nie chcę, nie mogę być zależny od kogokolwiek, a każdego dnia czuję rosnący garb na plecach. Ludzie zaczynają mnie męczyć, każda sytuacja zaczyna mnie denerwować i czuję, jakbym tracił kontrolę nad wszystkim co robię. Widok kolejnego "rekrutera" wywołuje u mnie niesmak, a widząc głupotę niektórych ludzi, którzy notabene pną się w górę i osiągają coś w życiu, dławi mnie, wywołując pogłębiający ból wewnętrzny.

Dawniej miałem siłę, wierzyłem, że mogę zmieniać wszystko, śmiałem się, radowałem każdą drobnostką i nie zważałem na potknięcia bo widziałem metę, do której musiałem dobiec. Koledzy zazdrościli mi mojego podejścia do świata, ludzi i otoczenia, dzisiaj jest zupełnie odwrotnie. Dlaczego, będąc ogromnie zdeterminowany, nie mogę sobie z tym wszystkim poradzić? Każdego dnia obserwuję pogarszającą się sytuację w moim związku, a wszystko to przez pieniądze, które odległe są od mojej rzeczywistości.

Niejednokrotnie miałem myśli samobójcze, jednak wiem, że nie mógłbym, nie potrafiłbym się poddać. Nie mam wsparcia od rodziny, jak już wcześniej wspominałem, zaczynam tracić wsparcie ukochanej osoby, bo każdemu wydaje się, że "gdybyś chciał to byś miał", a to nie jest takie proste. Każdego dnia wstaję, czytam ogłoszenia, wysyłam podania, chodzę, pytam i wszędzie zastaję negatywne odpowiedzi... Śmiać mi się chce z tych wszystkich karierowiczów, którzy wyżej niż cztery litery swoje mają. Nie wiem jak mam opisać swój stan, ale czuję jak wszystko zaczyna mnie przerastać, że każdy dzień działa destruktywnie na moją psychikę, że nie widzę drogi ku lepszej przyszłości, a ta którą zastaje to odcienie czerwieni, odpychające żarem i spiekotą...

Boję się, że następne dni, tygodnie mogą całkiem zniszczyć moją osobę, mój charakter, mój związek, moje życie. Czy istnieje jakiś zloty środek, aby odbić się od dna tej studni i poszybować w obłokach radości życia?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czytałam o schizofrenii i widzę, że mam kilka jej objawów - czy to może być to?

Wszystko zaczęło się od października - bardzo przeżyłam śmierć bliskiej mi osoby i nagle wszystko straciło dla mnie sens, życie było mi obojętnie, miałam trudności w nauce. Moje życie nigdy nie było łatwe, gdyż mój ojciec sprawia wile problemów,...

Wszystko zaczęło się od października - bardzo przeżyłam śmierć bliskiej mi osoby i nagle wszystko straciło dla mnie sens, życie było mi obojętnie, miałam trudności w nauce. Moje życie nigdy nie było łatwe, gdyż mój ojciec sprawia wile problemów, więc od dziecka nie było mi łatwo, miałam nawet myśli samobójcze.

Tak wszystko trwało aż do marca - wtedy zaczęłam odczuwać, że ktoś za mną idzie, wydaje mi się, że ludzie na ulicy coś o mnie mówią i mnie obserwują, zaczęłam nawet słyszeć różne głosy, które mówią do mnie po niemiecku a z racji, że znam ten język, to rozumiem albo wiem, że nikogo nie ma w pokoju, a słyszę rozmowy kilku osób.

Do tego miewałam coś takiego, że wydawało mi się, że niektóre przedmioty się poruszają, albo, że widzę jakąś postać - tp trwało aż do kwietnia. Później głosy i to, co widziałam jakby zanikło i miałam jakiś miesiąc spokoju, lecz oprócz mojej najlepszej przyjaciółki z nikim nie wychodzę, jest mi wszystko obojętne, nie widzę żadnego sensu w moim życiu, a teraz znów słyszę te głosy.

Czytałam o schizofrenii i widzę, że mam kilka jej objawów - czy to może być to? Boję się, bo nie wiem co się ze mną dzieje.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Boję się, że popełnię samobójstwo - co robić?

Od pewnego czasu choruję na stany lękowe. Jestem pod opieką psychologa i psychiatry. Przyjmuję leki. Miałem różne problemy, ale ostatnio mnie coś bardzo niepokoi. Mam myśli samobójcze. Boję się, że to zrobię. Zaraz mam jakieś wyobrażenia. Gdy widz na wierzchu... Od pewnego czasu choruję na stany lękowe. Jestem pod opieką psychologa i psychiatry. Przyjmuję leki. Miałem różne problemy, ale ostatnio mnie coś bardzo niepokoi. Mam myśli samobójcze. Boję się, że to zrobię. Zaraz mam jakieś wyobrażenia. Gdy widz na wierzchu nóż w kuchni od razu go gdzieś chowam ponieważ się boję, że nie panuję nad sobą. Nie chce tego zrobić, ale jednak boję się że to zrobię. Proszę o pomoc i o jak najszybsze odpisanie.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Bardzo boję się śmierci i dużych miast. Co mi może pomóc?

Mam 26 lat i jestem kobietą, mam bardzo poważny problem i nie wiem jak sobie mam z tym poradzić - zacznę lepiej wszystko od początku. Odkąd pamiętam zawsze byłam dzieckiem nerwowym, miałam też nerwicę i chore serce, a nerwica,...

Mam 26 lat i jestem kobietą, mam bardzo poważny problem i nie wiem jak sobie mam z tym poradzić - zacznę lepiej wszystko od początku. Odkąd pamiętam zawsze byłam dzieckiem nerwowym, miałam też nerwicę i chore serce, a nerwica, nieleczona, przekształciła mi się w padaczkę, choruję na nią od 6 lat.

Od dwóch lat boję się jeździć sama do większych miast, ogólnie to mieszkam w małym miasteczku, a kiedy mam jechać do tego miasta to przez 3 dni chodzę pobudzona, nie mogę spać, ręce mi się trzęsą, słabo mi jest, serce mi szybko bije i mam takie dziwne kołotania, ale jak jadę z kimś, np. z moją siostrą, to jest wszystko w porządku - jestem spokojna. Mieszkam w małym miasteczku i nie boję się sama wychodzić do miasta, tylko wtedy, kiedy mam gdzieś jechać, kiedy jestem u swojego chłopaka, a on mieszka w Elblągu i kiedy mam sama do niego jechać to chce mi się płakać.

Rozgrywam walkę w sobie, bardzo boję się śmierci i strasznie boję się, że jeżeli coś mi się stanie to nikt mi nie pomoże, albo że karetka przyjedzie za późno. Już mam dosyć takiego życia i nie wiem co mam robić. Bardzo proszę, poradźcie mi.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Cały czas myślę o tym, że ubranie mi się ubrudziło, ten brud mnie nęka! Czy to kiedyś minie?

Od 2 lat mam taki problem: wszystko co posiadam chcę, żeby było czyste. Na przykład, gdy nowy ciuch się wymaże nęka mnie ten brud - to nic, że się on wypierze, ja cały czas o tym myślę i zaraz to...

Od 2 lat mam taki problem: wszystko co posiadam chcę, żeby było czyste. Na przykład, gdy nowy ciuch się wymaże nęka mnie ten brud - to nic, że się on wypierze, ja cały czas o tym myślę i zaraz to ubranie zaliczam do ubrań na co dzień, przez to staję się nerwowa. Nie wie skąd to się wzieło, ale wiem, że chcę normalnie żyć!

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy mam depresję czy coś poważniejszego? Ciągle płaczę, obsesyjnie rozmyślam nad przyszłością, mam lęki

Jestem kobietą, mam 20 lat. Odkąd pamiętam jestem nadwrażliwą osobą. Już jako mała dziewczynka często chodziłam smutna, płakałam z byle powodu. Ogólnie rzecz biorąc mało się uśmiechałam, temu wszystkiemu towarzyszyło zamknięcie w sobie. Mniej więcej od 13. roku życia zaczęłam...

Jestem kobietą, mam 20 lat. Odkąd pamiętam jestem nadwrażliwą osobą. Już jako mała dziewczynka często chodziłam smutna, płakałam z byle powodu. Ogólnie rzecz biorąc mało się uśmiechałam, temu wszystkiemu towarzyszyło zamknięcie w sobie.

Mniej więcej od 13. roku życia zaczęłam myśleć, że nie chcę się już dłużej męczyć na tym świecie i zaczęłam myśleć o samobójstwie z tym, że nigdy do niego nie doszło (mimo trzymania w rękach cyrkla czy tabletek), ponieważ zawsze rozżalałam się nad samą sobą, to znaczy bałam się bólu i niewiadomej co po śmierci się ze mną stanie oraz świadomości, że ominą mnie wszystkie radości życia. Ale moja śmierć spowodowałaby, że stałabym się wreszcie dla innych ważna, choć na chwilę i nie miałabym już zmartwień i przykrości. Samobójstwo chodzi mi po głowie do dnia dzisiejszego z tym, że z różną częstotliwością - jest zależne od mojego nastroju.

Gdy miałam 16 lat rozwiedli się moi rodzice. W sumie dlatego też traktuje ich jakbyśmy się nie znali, nie rozmawiam z nimi inaczej niż z obcymi, nie znają mnie ani ja ich. Mimo wszystko bardzo przeżyłam rozwód i czułam się przez te lata, tj. 2006-2008, jakbym była chora psychicznie - występowały u mnie huśtawki nastrojów - raz nadmierna radość z niczego albo z jakiejś drobnostki, a raz wielka rozpacz ewentualnie stan pośredni, tj. zupełna obojętność na otoczenie i samą siebie (nieobecność), żadne sygnały z zewnątrz do mnie nie docierały.

Odkąd jestem na studiach z chłopakiem, który jest dla mnie wielkim wsparciem, jest lepiej. Dodam jeszcze, że z tym chłopakiem jestem od 4 lat, czyli właściwie od rozwodu rodziców, i to jemu zawdzięczam w dużej mierze to, że żyję (z nim były wyżej wspomniane radości życia). Obecnie, po krótkim polepszeniu, znowu depresja i codzienny płacz powrócił. W sumie u mnie te wahania nastroju nie są uregulowane, np. że 2 tyg. jest dobrze, a kolejne 2 depresja, ale jest to kwestia dni - np. 3 dni mam depresję, a np. 4 dni nie płaczę, czyli jest OK. I tak w kółko.

Mam też lęk przed ludźmi - najlepiej omijać wszystkich i siedzieć w domu, bo uważam, że ludzie wyzbyci są wrażliwości i że są wredni, wręcz cieszą się jak innym podwinie się noga, dlatego czuję wobec nich strach. A do tego mam niskie poczucie własnej wartości. Mimo że mam wspaniałego chłopaka to moja radość życia jest bardzo mała, oczywiście zależy to też od mojego nastroju, bo kiedy mam lepszy dzień wszystko jest piękne (co oznacza, że jest właściwe, dla mnie wystarczające do normalnego funkcjonowania) i marzę o tym, żeby już zawsze tak było, ale depresja jest silniejsza ode mnie i powraca.

Przypuszczam, że mam też lekką nerwicę i okaleczałam się, żeby zwrócić na siebie uwagę rodziców. Dodam jeszcze, że nigdy się na to nie leczyłam, ale byłam kilka razy u psychologa co mi nie pomogło. Bardzo proszę o pomoc, bo nie potrafię sobie z tym poradzić. Olga20

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy przymusowe zatrzymanie w szpitalu psychiatrycznym po nieudanej próbie samobójczej było podstawne?

Witam. Moją przyjaciółkę zatrzymano w szpitalu psychiatrycznym po przedawkowaniu leków, które było niezbyt zdecydowaną próbą samobójczą, a raczej próbą postraszenia, że chce się zabić. Sama się do tego przyznała. Zażyła tyle leków, że miała małe szanse, żeby się udało...

Witam. Moją przyjaciółkę zatrzymano w szpitalu psychiatrycznym po przedawkowaniu leków, które było niezbyt zdecydowaną próbą samobójczą, a raczej próbą postraszenia, że chce się zabić. Sama się do tego przyznała. Zażyła tyle leków, że miała małe szanse, żeby się udało zejść, ale mogła sobie zaszkodzić.

Nieciekawie zrobiło się w szpitalu, bo została wbrew swojej woli zatrzymana bez możliwości wyjścia na czas nieokreślony. Nie wiem czy lekarz miał przesłanki do tego, żeby sklasyfikować to jako próbę samobójczą. Nie znam się na farmakologii. Widział jakie leki zażyła i w jakiej ilości. Każdy kolejny lekarz opiera się już na diagnozie (może błędnej) tego pierwszego i przymuje to jako próbę samobójczą bez wnikania w temat. Czy można podważyć tę decyzję i na tej podstawie zarządzać wypuszczenia ze szpitala?

Mam podejrzenia, że lekarz był negatywnie nastawiony i z automatu wysłał ją do szpitala zamkniętego. Wiem, że można odwołać się do sądu, ale lekarze w szpitalu odradzają mówiąc, że to gorsze rozwiązanie. Zaczynam w to wątpić, bo przy procedurze sadowej są określone terminy, a w tej chwili to oni mogą ją trzymać tak długo jak chcą.

Dodam na koniec, że nie zdarzyło jej się wcześniej coś takiego i nie jest osobą z grup o skłonnościach samobójczych. No i nie muszę dodawać, że w szpitalu są okropne warunki. Śpi na łóżku polowym na korytarzu, gdzie kręcą się ludzie z poważnymi zaburzeniami psychicznymi. Dzięki z góry za odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy moje problemy są objawem nerwicy?

Mam zapalenie żołądka i nerwicę, wiele objawów w zasadzie mnie niepokoi i tak samo wiele lekarze podpinają pod nerwicę. Jest jednak jeden, który mnie drażni. Otóż kiedy zasypiam, często wydobywam z siebie dźwięk, nie wiem jak to opisać -...

Mam zapalenie żołądka i nerwicę, wiele objawów w zasadzie mnie niepokoi i tak samo wiele lekarze podpinają pod nerwicę. Jest jednak jeden, który mnie drażni. Otóż kiedy zasypiam, często wydobywam z siebie dźwięk, nie wiem jak to opisać - będąc jedną nogą, że tak powiem we śnie, słyszę jak w rzeczywistości jęknę tak na wydechu. Tak jakbym wyrzucała z siebie resztę powietrza. Robię to dosyć głośno. Zastanawiam się czy to wina przepony, czy coś może z nią nie tak? Czy to objaw jakiś lęków? I faktycznie to także wina nerwicy?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy mogłem wtedy podejrzewać u siebie psychozę?

Witam. Kilka miesięcy temu miałem kilka urojeń paranoidalnych i raz omam wzrokowy i notorycznie omamy zapachowe. Kiedy zanikły same coś mnie skłoniło by poszukać czegoś w internecie na ten temat. Dowiedziałem się, że to są urojenia. Od tamtej pory zacząłem...

Witam. Kilka miesięcy temu miałem kilka urojeń paranoidalnych i raz omam wzrokowy i notorycznie omamy zapachowe. Kiedy zanikły same coś mnie skłoniło by poszukać czegoś w internecie na ten temat. Dowiedziałem się, że to są urojenia.

Od tamtej pory zacząłem podejrzewać u siebie chorobę psychiczną - schizofrenię, bo idealnie pasowały objawy. Dopiero kilka miesięcy później pojawiły się znowu urojenia i to był duży atak, np. ludzie znali moje myśli. Miałem kilka ataków urojeń i omamy jeszcze kilka razy. Miałem diagnozę depresji psychotycznej, później zab. schizoafektywnych, a teraz prawdopodobnie schizofrenię.

I pytanie: czy pierwszy epizod mógł sam zaniknąć, bez leków? Czy mogłem podejrzewać u siebie chorobę psychiczną? W internecie czasami zdarzają się przypadki, że nawet podczas psychozy te osoby podejrzewały u siebie schizofrenię i ją później miały zdiagnozowaną.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Co dolega mojej siostrze?

Witam. Mam 33 lata. Moja 35-letnia siostra dziwnie się zachowuje. Chodzi do psychiatry, ale tylko po leki na depresję. Pani doktor nie zadaje żadnych pytań tylko wypisuje receptę. Mojej siostrze właśnie to odpowiada, żadnego wypytywania się. Siostra nie chce...

Witam. Mam 33 lata. Moja 35-letnia siostra dziwnie się zachowuje. Chodzi do psychiatry, ale tylko po leki na depresję. Pani doktor nie zadaje żadnych pytań tylko wypisuje receptę. Mojej siostrze właśnie to odpowiada, żadnego wypytywania się. Siostra nie chce się przyznać, że jest chora, reaguje nerwowo. Choroba ta jest uciążliwa dla naszej mamy, jej męża i 3-letniego synka oraz dla mnie.

Ma tylko nas, tylko my ją kochamy, choć boli nas jej egoizm i brak empatii. Nie ma znajomych, nikt jej nie lubi. To trwa już kilka lat. Teraz bardzo się nasiliło. Nie interesuje ją jutro, jest egocentryczką, przewrażliwioną na swoim punkcie, oskarża wszystkich o złe intencje, wybucha płaczem, obraża innych, potrafi uderzyć. W domu nie sprząta, nie gotuje. Jej zajęcie to słuchanie muzyki najlepiej głośno, udawanie, że czyta książkę (kiedyś przyznała mi się, że nic z tego czytania nie rozumie). Ciągle jest jej zimno. Zamyśla się na długo, patrzy wtedy w jeden punkt i wytrzeszcza oczy. Śmieje się do siebie głośno lub cicho. Mogę zadać jej ze trzy razy pytanie, a ona nie zareaguje.

Zdarzyło się kiedyś, że jej synek "pobił" ją (najpierw płakał i krzyczał do niej), bo się do niego nie odzywała tylko siedziała bez ruchu z otwartymi oczami. O tym zdarzeniu sama mi opowiedziała jak bardzo było z nią źle, potrafiła śmiać się a za chwilę płakać. Bardzo wtedy schudła, bo nie ma apetytu jak tak źle się czuje. Jej mąż bardzo się stara, aby ją czymś zainteresować. Zapisał ją na siłownię i tam osobiście zawozi, bo sama by nie poszła, bo ona woli się zamknąć w domu i słuchać muzyki. Mam wrażenie, że ona woli być w tym swoim wymyślonym świecie, niż z nami. Jej mąż to dobry człowiek, ale jest mu ciężko, że pomimo czułości, dobroci, wysokiego komfortu życia, ona nic w zamian nie daje. Wraca do domu, w którym panuje totalny nieład, brak pożywienia (bo ona ciągle się odchudza, a myśli tylko o sobie). Ona jest zadowolona, gdy wyjeżdżają na wczasy.

Być może to zaczęło się już w dzieciństwie. Nigdy nie pomagała mamie w obowiązkach domowych, zawsze był krzyk, gdy ją o coś poproszono do zrobienia. Zawsze udawała, że się uczy i nie może pomóc. Już od małego była wredna dla bliskich. Ale może nie powinnam się dziwić, bo jej nie kochał nasz ojciec. Ojciec wymagał od nas posłuszeństwa, ale nie był zły. Siostra nie słuchała go i jeszcze to jej lenistwo spowodowało, że ojciec znienawidził ją i zaczęło się piekło. Mówił do niej "siuber", a ona stawała się coraz gorsza. Do tej pory ze sobą nie rozmawiają. Proszę o pomoc. Czy to jest choroba, czy też totalne lenistwo i wredność? Kocham ją, ale też nienawidzę za brak uczuć z jej strony, za to że rani tych, którzy ją kochają. Pozdrawiam Iwona.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Dlaczego mam duszności w pomieszczeniach?

Witam, mam spory problem z dusznościami. Pozwolę sobie pokrótce opowiedzieć jak to się zaczęło. Mniej więcej 2 miesiące temu, podczas mszy, dostałem duszności i wrażenia, że zaraz "odlecę". Miałem takie 3 szybkie napady. Po trzecim szybko wyszedłem z kościoła o...

Witam, mam spory problem z dusznościami. Pozwolę sobie pokrótce opowiedzieć jak to się zaczęło. Mniej więcej 2 miesiące temu, podczas mszy, dostałem duszności i wrażenia, że zaraz "odlecę". Miałem takie 3 szybkie napady. Po trzecim szybko wyszedłem z kościoła o własnych siłach, żeby nie zostać wyniesiony. Po wyjściu z kościoła błyskawicznie doszedłem do siebie. Stwierdziłem, że może od rana było duszno, ja niewyspany, nienajedzony itd. I nic. Cisza. Tydzień spokoju.

Kolejnej niedzieli zadbałem o wszystko. Wyspany i najedzony poszedłem do kościoła. Wyszedłem zanim się msza jeszcze zaczęła. Od tego czasu wszędzie dostawałem takich duszności. Na ksero, u rodziny, w aucie. Wszędzie duszno, słabo i uczucie, że za chwilę się zemdleje. Myślałem, że to faktycznie z duchoty (to był czas jeszcze upałów) ale tylko ja tak miałem. Nikt inny nie musiał ulatniać się na świeże powietrze po czasie 10 do 30 minut. Zacząłem biegać, odżywiać się więcej i takie tam. Efekt jest taki, że już nie padam w aucie i nie tak od razu w innych miejscach, ale sytuacja jednak się stale powtarza. Teraz zaczynam studia i się boję czy wytrzymam na wykładach.

Szukałem wg. podobnych dolegliwości w internecie, jakiegoś rozwiązania. Znalazłem coś podobnego tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/pytania/dziwna-sytuacja-dusznosci-napady-leku-oslabiebienie#comment-form, jednak sytuacja rożni się przede wszystkim tym, że nie ma to raczej nic wspólnego z stresem, a przynajmniej na początku, bo teraz się trochę zaczynam bać. Czy ktoś miał coś podobnego i zwalczył to?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy bez wiedzy opiekuna prawnego mogę iść do psychologa, uczestniczyć w terapii i przyjmować leki?

Jestem 15-letnim uczniem. Od około pół roku mam objawy depresji, stopniowo nasilające się. Ostatnie nasilenie objawów depresyjnych skłoniło mnie do poszukania informacji na ten temat. Robiłem sobie także wielokrotnie różnorakie internetowe testy by określić, czy mam prawidłowe objawy. W każdym...

Jestem 15-letnim uczniem. Od około pół roku mam objawy depresji, stopniowo nasilające się. Ostatnie nasilenie objawów depresyjnych skłoniło mnie do poszukania informacji na ten temat. Robiłem sobie także wielokrotnie różnorakie internetowe testy by określić, czy mam prawidłowe objawy. W każdym z testów wynik wyszedł podobny - mówił, iż mam depresję i\lub powinienem skontaktować się z psychiatrą.

Niestety, posiadam rodziców, którzy nie tylko wyśmiali by mnie, ale też nałożyli dodatkowe obowiązki żebym "nie miał czasu na głupoty". Jednakże z tego powodu, iż objawy nasilają się a ja mam coraz większe problemy postanowiłem, że muszę w jakiś sposób zacząć sobie pomagać, gdyż nie mogę wytrzymać mojego stanu psychicznego. Czy bez wiedzy opiekuna prawnego mogę iść do psychologa, uczestniczyć w terapii i przyjmować leki?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Z mamą po śmierci jej ojca dzieją się dziwne rzeczy. Jak jej pomóc?

Od kilku dni moja matka ma dziwne dolegliwości. Non stop zastanawia się/myśli nad rzeczami typu: "dlaczego stoi to auto tutaj?", "dlaczego przejeżdża tędy traktor?", "dlaczego w sklepach jest mniej towaru?", " co się dzieje, że ludzie na nią dziwnie patrzą?"...

Od kilku dni moja matka ma dziwne dolegliwości. Non stop zastanawia się/myśli nad rzeczami typu: "dlaczego stoi to auto tutaj?", "dlaczego przejeżdża tędy traktor?", "dlaczego w sklepach jest mniej towaru?", " co się dzieje, że ludzie na nią dziwnie patrzą?" itp., zadaje mi też pytania: "czy ona jest nienormalna?".

Mówi, że czuje, że coś się dzieje dziwnego w jej otoczeniu i wiele innych tego typu pytań. Ma bezsenne noce, jest zamknięta w sobie. Jeżeli oczekuje od niej odpowiedzi to odpowiada niezrozumiale, krótkimi odpowiedziami. Martwię się o nią i nie wiem do czego zakwalifikować tę chorobę. Jeszcze tydzień temu była normalną, kochającą matką, a teraz po śmierci ojca (dziadka) dzieją sie z nią dziwne rzeczy. Proszę o szybką i fachową pomoc!

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Jak pokonać lęk przed wizją końca świata?

Witam. Mam 20 lat, jestem kobietą. Jakiś czas temu (ok. 6 m-cy) czytałam dużo o końcu świata, o ludziach, którzy to przepowiadają, o roku 2012. Bardzo się bałam. W nocy nie mogłam spać, nie jadłam, w głowie miałam tylko jedną...

Witam. Mam 20 lat, jestem kobietą. Jakiś czas temu (ok. 6 m-cy) czytałam dużo o końcu świata, o ludziach, którzy to przepowiadają, o roku 2012. Bardzo się bałam. W nocy nie mogłam spać, nie jadłam, w głowie miałam tylko jedną myśl - wszystko mówiło mi, że zbliża się koniec, nawet ciemne chmury na niebie przed burzą. Nie mogłam się na niczym skupić. Brałam tabletki uspokajające itp. - pomogły, lecz myśli nadal wracają. Czasem zastanawiam się czy jest sens studiować, czy jest sens się starać skoro tego wszystkiego i tak może nie być. Wiem że "końców świata" było już przepowiadanych bardzo wiele, jednak nie mogę sobie z tym poradzić. Bardzo proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

W nocy widzę pająki i boję się ciemności. Co robić?

Cześć! Mam pewien problem: od wielu lat straszliwie boję się pająków. Z tego co mi powiedziano mam arachnofobię. Od paru dni mam problemy w nocy - nie mogę spać, ponieważ kiedy śpię, naglę się budzę i mam tak...

Cześć! Mam pewien problem: od wielu lat straszliwie boję się pająków. Z tego co mi powiedziano mam arachnofobię. Od paru dni mam problemy w nocy - nie mogę spać, ponieważ kiedy śpię, naglę się budzę i mam tak zwane zwidy - widzę pająki. Ostatnio się obudziłam i zobaczyłam moją koleżankę przed łóżkiem, która miała na dłoni wielkiego, czarnego pająka i nagle go we mnie rzuciła. Zaczęłam krzyczeć i zaświeciłam lampkę, którą mam przy łóżku. Przeszukałam całe łóżko aby się upewnić, że nie ma żadnego pająka. Nie spałam całą noc, musiałam mieć zaświecone światło.

Parę dni temu znów miałam zwidy. Obudziłam się w nocy i nagle na mojej poduszce zobaczyłam białego, wielkiego pająka. Zaświeciłam lampkę i już go nie było, jednak bałam się bardzo i znów przeszukałam łóżko, by się upewnić, że pająka nie ma. Tej nocy, kiedy spałam z moim kotem, znów otworzyłam oczy i zobaczyłam na ścianie 2 olbrzymie pająki wspinające się po ścianie, na przeciwko mojej głowy. Tym razem strasznie zerwałam się z łóżka i znów zaświeciłam lampkę, pająków nie było. Najgorsze jest to, że nie mogę spać i później przez całą noc śpię z zaświeconym światłem obserwując, czy nie ma nigdzie pająków, patrzę 10 razy pod poduszkę i tak aż nie zasnę. Męczy mnie to strasznie...

Ogólnie od młodych lat mam problemy ze snem. Jak byłam młodsza musiałam z kimś spać, ponieważ się bałam. Ogólnie boję się ciemności i jak idę spać bez zaświeconej lampki to często wydaje mi się, że ktoś przede mną stoi, czasami słyszę dziwne dźwięki, parząc się na przeciwko widzę czyjąś twarz i dlatego muszę mieć zaświecone światło i jak zasnę to później moja mama je gasi w nocy. Również boję się na przykład spać odkryta lub żeby jakaś część ciała wystawała poza łóżko, bo mam wrażenie, że ktoś na przykład przyjdzie i mi coś zrobi, np. dłoń utnie. Możecie mi napisać co zrobić żeby przestać widzieć pająki i dlaczego tak bardzo boję się ciemności w nocy? Ja nie wiem dlaczego mi się to wszystko dzieje. Jako jedyna w rodzinie mam takie problemy ze snem.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Boję się, że mąż obwini mnie za przymusowe leczenie i kiedyś mnie zabije. Co mam robić?

Mam 33 lata, mieszkam z mężem za granicą. W ubiegłym roku wystąpił u męża epizod psychotyczny (głosy, zaburzenia rzeczywistości). Przeszedł lecznie przymusowe a potem terapię, ale jak widać nie odniosła skutku, gdyż trzy dni temu, w odpowiedzi na moje prośby...

Mam 33 lata, mieszkam z mężem za granicą. W ubiegłym roku wystąpił u męża epizod psychotyczny (głosy, zaburzenia rzeczywistości). Przeszedł lecznie przymusowe a potem terapię, ale jak widać nie odniosła skutku, gdyż trzy dni temu, w odpowiedzi na moje prośby i groźby, żeby wznowił leczenie, odpowiedział próbą samobójstwa.

Moje wątpliwości były spowodowane tym, że od tygodnia nie spał, nie jadł, był dziwnie smutny i powtarzał, że sytuacja go przerasta (ma brata - patologicznego alkoholika, za którego czuje się odpowiedzialny i przypisuje sobie wszystkie możliwe winy, oczywiście bezpodstawnie). Teraz jest na zachowawczym leczeniu w szpitalu na chirurgii i przez dwa dni był w miarę spokojny i stwarzał wrażenie osoby zdrowej. Natomiast dzisiaj wieczorem psychiatra powiedział mu, że musi być leczony psychiatrycznie i to wzbudziło w nim agresję do tego stopnia, że został przywiązany do łóżka, co oczywiście pogorszyło jego stan. Błagał i groził, żebym go odwiązała, wyzywał (czego wcześniej nie robił, gdyż jest osobą skrytą i spokojną).

Ja, zmęczona sytuacją, bo od trzech nocy nie śpię i prawie nie jem, nie mogłam tego znieść i wyszłam z sali, zostawiając go na łasce pielęgniarek, które są w tej dobrej sytuacji, że go nie rozumieją, gdyż mówi do nich po polsku. Z korytarza słychać było, jak mówi rzeczy zupełnie niezwiązane z rzeczywistością, a pomiędzy nie wplata wyzwiska pod moim i pielęgniarek adresem. Chce zerwać wiązania i strasznie się rzuca. Boję się, że lecznie nie odniesie skutku i że obwini mnie za to, co teraz musi przeżywać i przy najbliższej okazji zabije mnie. Boję się i czuję się jak w klatce.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Jak pozbyć się lęku i niepokoju?

Od pewnego czasu zauważyłam u siebie dziwne zachowania. Dotyczą one dziwnych kłuć w całym ciele. Jestem osobą przewrażliwioną na punkcie chorób, gdyż w domu rozmawia się o chorobach. Jak się denerwuję zaczyna się napięciowy ból głowy i wtedy myślę, że...

Od pewnego czasu zauważyłam u siebie dziwne zachowania. Dotyczą one dziwnych kłuć w całym ciele. Jestem osobą przewrażliwioną na punkcie chorób, gdyż w domu rozmawia się o chorobach. Jak się denerwuję zaczyna się napięciowy ból głowy i wtedy myślę, że coś mi się stanie. Byłam u psychiatry, która stwierdziła, że mam zaburzenia lękowe przechodzące w chorobę somatyczną. Przyjmuję lek uspokajający z grupy benzodiazepin. Czy to jest nerwica? Wychodzę do sklepu, rozmawiam z koleżankami… Proszę mi powiedzieć jak pozbyć się tych lęków, tego niepokoju.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Lęki na tle szkoły - co mam zrobić?

Witam nazywam się Mateusz i mam 15 lat skończyłem gimnazjum. Miałem lekcje indywidualne, wiadomo, że miałem mniej godzin niż klasa, ale chodziłem z nimi na wychowawczą, w-f i na muzykę. Otóż gdy byłem w 4 klasie stwierdzono mi, że mam...

Witam nazywam się Mateusz i mam 15 lat skończyłem gimnazjum. Miałem lekcje indywidualne, wiadomo, że miałem mniej godzin niż klasa, ale chodziłem z nimi na wychowawczą, w-f i na muzykę. Otóż gdy byłem w 4 klasie stwierdzono mi, że mam Zespół Tourette'a i to prawda. Mam tiki głosowe, ale już są zaspokojone. Miałem również depresję lękową na tle szkoły. Pani psychiatra, do której jeżdżę powiedziała, że to na tle nauki tak się stało. I zaczął się nowy problem, w gimnazjum czułem się dobrze i bezpiecznie chodziarz w pierwszej klasie mama siedziała na kawie u pani sprzątaczki na godz 1lub 2. w 1 gimnazjum też chyba płakałem i miałem biegunkę, ale przestało do dziś. Otóż nie chodzę do szkoły 2 dni ponieważ mam problem boje się, że mi ta depresja wrzuci i te lęki i ze mną będzie naprawdę źle i nie wiem cz to są lęki czy co, bo moja pani doktor jest psychiatrą i wyjechała na urlop do 20 września :( i proszę o pomoc. Zaczęło to się tak pod koniec lata, nie moglem się doczekać kiedy pójdę do szkoły i nadszedł czas, że poszedłem. Gdy jechałem do szkoły to w ogóle nie miałem tremy, może takom słabiutką :). Gdy zaczął się dzień to w klasie było nas 32 uczniów jak to w zawodówce poszedłem w kierunku mechanik samochodowy. Było tam chyba 4 czy 6 uczniów, którzy powtarzali klasę i obracałem się do wszystkich i się patrzałem niektórzy chłopcy się też spojrzeli i się odwrócili a ci chuligani powiedzieli: „co się gapisz?” albo się śmiali i się przestraszyłem się. Bylem potem na ostatniej lekcji jeden z nich nazwał mnie kacap i tamci co nie zdali na mnie tak mówili, balem się, że zostanę odepchnięty jak w gimnazjum a i może to też będzie ważne gdy się jeden chłopak spóźnił to się do niego uśmiechnąłem a on do mnie też i mnie on też wyzywa na wuefie jak ławka była krzywo i ja przesunąłem a taki chłopak się pyta co robię a ja powiedziałem: czekaj, bo nie mogę wyciągnąć plecaka, a on powiedział: proszę się mówi jeba*ny kacap i się przestraszyłem i chodziłem taki smutny. Nie wiem czy to było widać po mnie, bo jeden na wuefie strzelił mnie w ucho i powiedział: a ty co taki przestraszony, a ja chyba nic nie odpowiedziałem, bo nie miałem odwagi nawet w klasie mnie jeden uderzył w plecy a ja nie pamiętam chyba nic nie powiedziałem, a potem jak listę obecność puszczali to ja rysowałem sobie i jeden mnie w głowę puknął i chyba odpyskowałem czy nie - naprawdę nie pamiętam, bo chłopaki tak sobie robią, ale ja nie wiem na co pozwolić sobie a na co nie, bo takich sytuacji w życiu nie miałem i w niektórych sprawach mama mnie wyręczała, ale chyba potrzebowałem tej pomocy może być też to, że na przykład boję się odejść od domu, może jestem zżyty za dużo z moją mamą i jak moją mamę widzę to mi serce wali i się ciesze to chyba normalne gdy mamy problem i bliską osobę widzimy to nam jest lepiej. Gdy przyjechałem do domu to zacząłem płakać i mnie brzuch bolał i nie chciałem iść do szkoły, ale tu chciałem drugiego dnia iść i poszedłem i gdy szedłem korytarzem to się na mnie patrzeli, a ja już się balem i jak się śmiali to myślałem, że ze mnie się śmieją i pod koniec lekcji się popłakałem i się pytali co mi, a ja powiedziałem że mnie głowa boli i poszedłem do pielęgniarki, a pielęgniarka powiedziała, że ja nie wyglądam jak byłbym chory na tą chorobę i wróciłem na lekcje, a 4 dnia też płakałem w szkole i poszedłem do pani pedagog i porozmawiałem z nią i zadzwoniłem do mamy a mama powiedziała, że mi nic się nie stanie i wróciłem na lekcje i tylko pilnowałem żeby na mnie kacap nie powiedzieli aaa i powiem też, że jakieś słowo na k a ja myślałem, że kacap po prostu się boje do tej pory i jak się położę to śpię do 7 i ciężko mi zasnąć i jak wsiadałem do busa to mnie też brzuch bolał i się źle czułem i teraz jak jestem w domu to mi troszeczkę przeszło. Teraz siedzę w domu i wpadłem na pomysł z mama żeby przez w lata zrobić sobie niemiecki i jeździć małymi do warsztatu u znajomego, ale też się boje w ogóle wszystkiego i sobie mówię: poradzę sobie to to trwa przez moment - chcę iść do szkoły, a tu zaraz będę płakał. Może za dużo godzin jestem sam czy co a może moja głowa tego nie wytrzymuje i boję się jak sobie poradzę w życiu i mówię życie jeszcze przede mną i nagle co mama powie to robię, a w lato tak nie było i się wszystkim martwię. Od 18 lat mam pójść do technikum wieczorowego - w ogóle śmiać mi się nie chce a i mam kolegów w technikum i tam w środku czuję, że chce mi się iść i mam tremę i nie wiem może dojrzewam i się robię poważniejszy, ale nie wiem czy 4 dni coś dają i się martwię, że mnie wszyscy zostawią. W ogóle to mi zostanie na zawsze albo jak to wyleczę to mi coś zostanie zawsze nie wiem sam co mam robić. W poniedziałek jadę do psychologa z mama. Gdy dostałem psa i też płakałem i mówiłem, że sobie rady nie dam a sobie dałem - rodzice mi pomogli i było oki, nie wiem czy iść do tej szkoły do tego technikum się przepisać może się przełamie, ale boję się, że mój stan się pogorszy albo pójdę do cechu gdzie mam same prztyki i zero nauki. Proszę o pomoc i dziękuję za przeczytanie mojego problemu i przepraszam za błędy i muszę mieć swoje zdanie, bo jak np. przeczytam coś na forum to tego nie kupuję, bo się psuje albo to, ale nie miałem to nie wiem tak. Dziękuje i mam pytanie, bo dostałem lamblię i biorę tabletki na to i czuję się taki przymulony i chodzę często do ubikacji może to być wina tych tabletek ja myślę, że tak, ale też wina tego stresu czy jak to nazwać i niekiedy jak stoję to zauważalnym, że się dziwnie zachowuję albo tak się zachowywałem cały czas tylko tego nie widziałem i się tak nieprzejmowaniem a i jak jestem u kolegi to nie mam tremy a jak przychodzę do domu to niekiedy mam, a u mnie w domu jest spokojnie i wszyscy się kochają. Po prostu zdaje mi się, że ta szkoła jest w mojej podświadomości i jak idę do domu to może myśli mi się, że pójdę do szkoły albo mi te myśli wrócą, bo niekiedy wracają, ale myślę, że będzie dobrze, bo jak się wyplącze to jest mi lepiej. Proszę o porady i czy będzie dobrze i prosiłbym o szybka odpowiedź. MATEUSZ

odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Jak żyć ze świadomością tego, że nie uniknę śmierci?

Mam 24 lata i moim największym problemem w życiu jest nieunikniona śmierć! Nie umiem sobie z tym radzić! Potrzebuję pomocy, nie wiem jednak do kogo mam się zwrócić. Czy powinnam porozmawiać o tym z psychologiem, czy może z księdzem?...

Mam 24 lata i moim największym problemem w życiu jest nieunikniona śmierć! Nie umiem sobie z tym radzić! Potrzebuję pomocy, nie wiem jednak do kogo mam się zwrócić. Czy powinnam porozmawiać o tym z psychologiem, czy może z księdzem?

Urodziłam się i wychowałam w rodzinie katolickiej, miałam piękne dzieciństwo, niestety juz w wieku 7 lat zaczęły nachodzić mnie myśli związane ze śmiercią. Rodzice zawsze strali się mi pomóc, niestety ich rozmowy nie pomogły! Ta straszna myśl nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Nie ma dnia, w którym nie myślałabym o tym. Najgorsze, że zawsze ta myśl budzi we mnie przeraźliwy strach. Nie mogę spać, budzę się w nocy z atakiem lęku. Boję się zasypiać, bo myślę, że już się nie obudzę. Zaczynam cała drżeć, serce bije co raz szybciej i gwałtownie wstaję z miejsca! Mam ochotę z kimś porozmawiać lub kogoś przytulić. Nie wiem czy mogę mówić tu o początkach depresji, ale ta myśl odbiera mi ochotę do życia i choć tak bardzo przeraża mnie śmierć, mam ochotę sobie coś zrobić, byleby już o tym nie myśleć!

Nie chcę żyć w tym ciągłym strachu. Od jakiegoś czasu nie mam na nic ochoty. Nic nie sprawia mi radości, bo po co cieszyć się czymś, co przeminie? Po co żyć, skoro i tak umrę? Jeśli ktoś może mi pomóc, proszę o to z całego serca! Kasia

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Boję się ludzi, boję się z nimi spotykać. To się da zmienić?

Drugim moim problemem jest problem społeczny. Chodzi o to, że odczuwam duży lęk przed kontaktem z ludźmi. Wielokrotnie przygotowywałam się do wyjścia ze znajomymi chłopaka i zawsze rezygnowałam, zawsze w ostatniej minucie coś mi wypadało, po prostu bałam się :(...

Drugim moim problemem jest problem społeczny. Chodzi o to, że odczuwam duży lęk przed kontaktem z ludźmi. Wielokrotnie przygotowywałam się do wyjścia ze znajomymi chłopaka i zawsze rezygnowałam, zawsze w ostatniej minucie coś mi wypadało, po prostu bałam się :( nie wiem czego, ale tak jest. Nie mam za wielu znajomych, a nawet jeśli kogoś lubię, to nie chcę się z nim spotkać, np. przypadkowo na ulicy - wychodząc myślę o tym i boję się tego. Kiedy kogoś widzę znajomego zaczynam się denerwować i często udaję (o ile się da), że go nie widzę, zmieniam kierunek.

Teraz trochę ten problem przestał istnieć, bo przeprowadziłam się do innego miasta i właściwie nikogo nie znam. Idąc, a właściwie chcąc iść, np. na basen – rezygnuję, bo nie chcę iść sama, wstydzę się tego, że będę sama, myślę jak będę wyglądać, co ja tam będę robić :(, ale kiedy nadarza się okazja, aby wyjść ze znajomymi chłopaka z pracy gdzieś - nie chcę, uciekam, krzyczę , boję się jak wypadnę, że ja się nie nadaję, czy będę potrafiła się odezwać itd. Często tak było na studiach - wykładowca zadawał pytanie, ja znałam odp., ale nie mówiłam, bałam się odezwać. Paraliżował mnie strach i wstyd. Bardzo boję się i nie lubię przemówień publicznych, nawet jak tą publicznością są 2 osoby. Nie wiem co mówić, denerwuję się.

Kolejną kwestią jest ogromne przejmowanie się wszystkim, rozpamiętywanie, analizowanie, gadanie sama ze sobą - nie ma do kogo, bo chłopak jest na delegacji, cały czas czuję się smutna, źle, wiem że inni tez mnie tak widzą, że myślą sobie, że pewnie nie mam pracy, bo jestem leniem, że myślą o mnie źle :(

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska
Patronaty