Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 6

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Częste lęki

Witam. Lekarz stwierdził u mnie nerwicę lękową. Pół roku temu odbyłam terapię grupową, natomiast obecnie czekam na terapię indywidualną, która będzie odbywała się raz w tygodniu. Przyjmuję lek Z*** 50 mg rano i wieczorem. Proszę mi odpowiedzieć na pytanie, czy... Witam. Lekarz stwierdził u mnie nerwicę lękową. Pół roku temu odbyłam terapię grupową, natomiast obecnie czekam na terapię indywidualną, która będzie odbywała się raz w tygodniu. Przyjmuję lek Z*** 50 mg rano i wieczorem. Proszę mi odpowiedzieć na pytanie, czy taki rodzaj nerwicy da się wyleczyć? Ogólnie nie czuję się najgorzej, jednak czasami towarzyszy mi uczucie lęku, mam także natręctwa myślowe, które przeszkadzają mi w codziennym życiu. Proszę o radę, co mam zrobić w tym kierunku.
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

"Faza" nie pierwszy raz - jakie są bardziej fachowe określenia? Czym leczymy?

19 lat, kobieta, objawy ogólne: uczucie pustki i bezsilności. Porażający brak kontroli. Nieumiejętność podejmowania decyzji - wstać z łóżka, pójść na zajęcia, wykonać konkretną pracę, którą MUSZĘ zrobić. Chciałoby się. Przeplata się to z okresami, gdy jest dobrze. Wtedy normalnie...

19 lat, kobieta, objawy ogólne: uczucie pustki i bezsilności. Porażający brak kontroli. Nieumiejętność podejmowania decyzji - wstać z łóżka, pójść na zajęcia, wykonać konkretną pracę, którą MUSZĘ zrobić. Chciałoby się. Przeplata się to z okresami, gdy jest dobrze. Wtedy normalnie wypełniam swoje obowiązki, wstaję rano, normalnie kładę się spać, dbam o kontakty towarzyskie i chodzę do szkoły. Dzięki tym okresom jeszcze nie zostałam z niej wyrzucona, frekwencja od pierwszej klasy graniczy z progiem klasyfikacyjnym. Te okresy są wspaniałe, mam wtedy kontrolę nad swoim życiem. A potem przychodzi nastrój jak teraz - tępe wpatrywanie się w monitor. Papieros za papierosem, nawet mimo że już mdli. Ignorowanie otoczenia. Brak kontroli nad postępowaniem. Taka huśtawka od mniej więcej 5 lat. Bezsilność -> znowu coś zawalam -> znowu namieszałam -> znowu kogoś skrzywdziłam, cudze uczucia nie liczą się w tych fazach, nic się nie liczy -> obrzydzenie sobą -> myśli samobójcze. Jak dotąd dwie kiepskie próby. Za słaba by się w końcu zdecydować. Dziś kolejna noc w stylu "zabij się, no zabij się w końcu, przed tobą życie do zmarnowania, nie ujedziesz daleko z taką słabą wolą". Usypiacze czekają, jest jeszcze nieco alkoholu. Z prochami jeszcze nie próbowałam. A, no właśnie – leki (nie rozumiem - nad okienkiem z tekstem - "Informujemy również, że nie odpowiadamy na pytania zawierające w swojej treści nazwy leków lub substancji czynnych dostępnych na receptę." A zaraz po prawej - "Jeśli przyjmujesz jakieś leki, koniecznie napisz jakie." To w końcu jak ma być?). Jednym z głównych objawów tego całego cyrku są zaburzenia snu, chyba wszystkie możliwe, od bezsenności, przez spanie całodobowe, po zaburzony rytm - w nocy nie zasnę za Chiny Ludowe, za dnia, w szkole - bez problemu (oczywiście tracąc zajęcia). Tak więc najpierw dostałam... lek XYZ xP... Po nim z całą mocą stwierdzam - nienawidzę nasennych. Brak kontroli jest tym, co mnie męczy, nasenne go podwajają. Powiedziałam o tym psychiatrze, dostałam... lek ZYX(?) (nie rozumiem waszych wytycznych...). Super. Kilka dni bycia nieprzytomną, dopiero w ulotce znajduję informację, że właśnie biorę kolejny lek nasenny. Jakby braku kontroli było mało:/ Objawy najświeższe: 1. Teraz, w tej chwili, powinnam pisać dokumentację dyplomową. NIE DA SIĘ. Odpalam worda, próbuję, walczę z nią już od wielu dni, umysł po prostu nie działa, mózg nie pracuje. Praca nie jest skończona. Termin oddania - poniedziałek. Jakby ciało oddzielnie ode mnie dążyło do tego, by to zawalić, by znowu coś zawalić. 2. Niszczenie związku trwającego od dwóch lat. Typowe. Swojemu chłopakowi dziwię się, że chce mnie ciągle znosić. Co fazę robię lub mówię coś złego. Potem "na trzeźwo" jest mi z tym strasznie. Wtedy próbuję naprawić co się da, znowu jest fajnie... i znowu "faza". Podziwiam go i nie rozumiem, że on to wytrzymuje. 3. Siedzenie o trzeciej w nocy i rozpisywanie się, może to próba znalezienia pomocy, nie wierzę w sumie, że ją znajdę, jak dotąd były tylko dobre rady typu "weź się w garść" (CHCĘ. PRÓBUJĘ. WIECZNIE!) i niedopasowane leki, lepiej chyba już iść próbować zasnąć, to by było pożyteczniejsze. Ta, a jutro dzień taki jak ta noc... Zabij się, no zabij się... Może to rzeczywiście najlepsze wyjście.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Jaka rada dla osoby z borderline?

Dzień dobry. Kilka lat temu byłem (po raz kolejny) w szpitalu psychiatrycznym. Na wypisie (epikryza czy jakoś tak) jest napisane: zaburzenia depresyjne, zaburzenia osobowości (borderline?). Dzieciństwo spędziłem w domu pełnoalkoholowym, tj. obydwoje tzw. rodzice chlali, a tzw. ojciec regularnie wyżywał...

Dzień dobry. Kilka lat temu byłem (po raz kolejny) w szpitalu psychiatrycznym. Na wypisie (epikryza czy jakoś tak) jest napisane: zaburzenia depresyjne, zaburzenia osobowości (borderline?). Dzieciństwo spędziłem w domu pełnoalkoholowym, tj. obydwoje tzw. rodzice chlali, a tzw. ojciec regularnie wyżywał się na mnie, poniżał, upokarzał itd. co 2-3 tygodnie przez kilkanaście lat. Tak zwana matka piła zazwyczaj ciągami 6-14 dni, dwa-trzy tygodnie przerwy i od nowa. Ale mój problem to cały czas trwające myśli "s", bezsilność, apatia itd. Antydepresantów mam dość ze względu na skutki uboczne. W internecie przeczytałem, że nie mam raczej szans na wyleczenie się z tego. Od kilku miesięcy znowu z nimi mieszkam. Szukałem w necie organizacji bądź fundacji, która jakoś pomaga przy tym (niezawinionym przeze mnie) zaburzeniu, ale nie ma. Czy można z tym coś zrobić, czy już nie?

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Jak przerwać "wegetację"?

Witam! Od jakiegoś czasu moje życie bardziej przypomina żywot emeryta, niż 21-latka, którym jestem. Nie mam wcale życia towarzyskiego, w klubie ostatni raz byłem prawie 3 lata temu, nie poznaję nowych ludzi. Do ok. 18 roku życia byłem całkiem towarzyski,...

Witam! Od jakiegoś czasu moje życie bardziej przypomina żywot emeryta, niż 21-latka, którym jestem. Nie mam wcale życia towarzyskiego, w klubie ostatni raz byłem prawie 3 lata temu, nie poznaję nowych ludzi. Do ok. 18 roku życia byłem całkiem towarzyski, chodziłem na imprezy itp., miałem koleżanki i kolegów. Do niedawna takie (emeryckie) życie mi nie przeszkadzało, nie chciałem zmian, było dla mnie wygodne. Obecnie ich pragnę, choć nie potrafię nic zmienić, brak mi impulsu, albo stwierdzam, że jednak tak jest okej, nie warto to zmieniać. Studiuję, dość dobrze mi to idzie, staram się wychodzić z domu - rower, basen, hantle w domu, w wakacje – praca, byleby cokolwiek ze sobą zrobić. Uważam, że wyglądam przyzwoicie, nie jestem gruby itp. Nie wiem, czy to fobia społeczna (np. na zajęciach dość często się odzywam, ale swobodnie nie potrafię prowadzić luźnej rozmowy), depresja czy coś innego. Nawet z rodzicami nie potrafię rozmawiać, wyrażać uczuć, do tego mam wrażenie, że mnie nie słuchają, często nie odpowiadają na pytania, jakby moje życie ich nie interesowało. Praktycznie zero używek od 2 lat (tylko okazjonalnie piwo latem), w gimnazjum/LO sporo piłem z innymi, czasami paliliśmy "zielone". Zdarzają mi się huśtawki nastrojów, ale wciąż potrafię np. się śmiać, nie zdarzyło mi się np. leżeć cały dzień w łóżku i płakać, ale np. 6-10 h spędzonych bezproduktywnie przed komputerem, owszem. Proszę o radę, co to może być, czy konieczny jest lekarz (boję się wizyty, kosztów, oraz pigułek - że stanę się warzywem., kiedyś już miałem wyznaczona wizytę, ale nie poszedłem - wytłumaczyłem sobie, że za drogo...).

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Chcę się zabić, a jednocześnie żyć...

Witam! Mam 19 lat i muszę od razu powiedzieć, że mam myśli samobójcze, które utrzymują się już od dłuższego czasu. Tkwię tak już od czterech miesięcy i nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Wszystko zaczęło się od samobójczej śmierci...

Witam! Mam 19 lat i muszę od razu powiedzieć, że mam myśli samobójcze, które utrzymują się już od dłuższego czasu. Tkwię tak już od czterech miesięcy i nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Wszystko zaczęło się od samobójczej śmierci koleżanki, myślałem, że to wydarzenie nie będzie miało na mnie wpływu, jednak później uświadomiłem sobie, iż niestety tak się stało. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że to wszystko nie ma sensu, wszystkie moje problemy nawarstwiły się, zaczęły się bezsenne noce, apatia i ogólnie nastroje depresyjne. Staram się rozmawiać ze swoją przyjaciółką na ten temat, ale ona nie czuje tego co ja. W mojej rodzinie nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, co odczuwam, a nawet jeśli, to jest to temat tabu, mam wszechobecne wrażenie, że cały czas gram w jakimś przedstawieniu, stoję obok i patrzę. W pewnym momencie sięgnąłem po tabletki: nasenne, uspakajające i jakoś to leciało, lecz postanowiłem i odstawiłem to początkiem marca. I w tym momencie zaczęły się schody, pojawiło się "coś" i zaczęło szeptać, co mnie na początku zafascynowało uwolniło, poczułem się rewelacyjnie, byłem ponad to. Teraz "coś" namawia mnie do najgorszego, ja próbuję to zagłuszyć: czytając na głos, śpiewając, ale cały dzień to ja nie dam rady czytać przecież... Właściwie to nawet nie wiem, jak brzmi moje pytanie, po prostu chciałem komuś o tym napisać, chociaż mojemu życiu nic nie brakuje i teoretycznie powinienem być szczęśliwy. (Zdaję sobie sprawę, że można traktować tę wypowiedź jako jeden wielki bezsens). Sebastian

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Problem z samookaleczeniem

Dzień dobry. Mam 25 lat i jestem studentką zaoczną. Zawsze byłam pesymistką i nigdy nie próbowałam tego zmienić. Bardzo się wszystkim przejmuje i widzę wszystko na czarno. Obecnie nie pracuję, chociaż bardzo bym chciała, żyję z kredytu studenckiego. Od stycznia...

Dzień dobry. Mam 25 lat i jestem studentką zaoczną. Zawsze byłam pesymistką i nigdy nie próbowałam tego zmienić. Bardzo się wszystkim przejmuje i widzę wszystko na czarno. Obecnie nie pracuję, chociaż bardzo bym chciała, żyję z kredytu studenckiego. Od stycznia siedzę w domu i czuję, że jest coraz gorzej. Czuję się strasznie, nienawidzę siebie, swojego życia. Nie akceptuję siebie, swojego ciała, na studiach nie idzie mi dobrze, mimo tego, że zawsze marzyłam o tym kierunku, nie mogę znaleźć pracy, a do tego moje relacje z partnerem nie są dobre, choć bardzo go kocham i staram się. Czuję się rozdarta trochę, gdyż moja mama nie bardzo akceptuje mojego partnera. Uważa, że jemu nie zależy na mnie. Czasami też zaczynam się zastanawiać nad tym, nie wiem, co mam robić. Stałam się drażliwa, nie mam ochoty na nic, nic nie sprawia mi przyjemności, mam poczucie winy we wszystkim i zaczynam się izolować. Nie lubię jak ktoś wchodzi do mojego pokoju, a ja nic nie robię albo leże. Nie chcę też, żeby ktoś widział że płaczę, dlatego robię to w nocy. Ostatnio nie wytrzymałam i okaleczyłam swoją rękę, przyniosło mi to ulgę. Teraz boję się, że ktoś to zauważy. Zaczynam bać się wszystkiego, mam problemy z koncentracją. Boje się lekarzy, u psychologa nigdy nie byłam, tego też się boję. Wcześniej miałam problemy jelitowe, ale lekarz rodzinny nie pomógł mi zbyt wiele. Wtedy przeżyłam koszmar. Teraz mam nie tylko problemy jelitowe, ale częściej mnie serce kłuje, boli głowa - ostatnio nawet przez 2 tygodnie. Nie wiem, co mam zrobić, nie chcę, żeby ktoś z bliskich się o tym dowiedział i nie wiem, co się ze mną dzieje. Proszę, poradźcie. Z poważaniem, Ninaa

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Czy słusznie podejrzewam u siebie powracającą depresję, czy to tylko napięcie przedmiesiączkowe?

Witam. Piszę, ponieważ nie wiem, czy warto udać się do lekarza z moim problemem. Zacznę od tego, że jako mała dziewczynka, nie mogłam odnaleźć się w towarzystwie rówieśników w szkole czy wśród kolegów i koleżanek z podwórka. Zawsze zadawałam sobie...

Witam. Piszę, ponieważ nie wiem, czy warto udać się do lekarza z moim problemem. Zacznę od tego, że jako mała dziewczynka, nie mogłam odnaleźć się w towarzystwie rówieśników w szkole czy wśród kolegów i koleżanek z podwórka. Zawsze zadawałam sobie pytanie: po co się urodziłam? Na co to komu? Nie podobało mi się, że muszę żyć w takich czasach, bo odnosiłam wrażenie, że nadążam za zmianami cywilizacyjnymi. Gdy zaczęłam wchodzić w etap dojrzewania, często myślałam, o śmierci, że nie potrzebnie się urodziłam, że nic nie wnoszę do życia innych ludzi. Mam 22 lata, skończyłam licencjat, staram się mieć jakieś zawodowe zajęcie, choć to trudne, mam chłopaka, który mnie kocha, rodzinę, która mnie wspiera, znajomych, którzy lubią moje towarzystwo. Ale od dłuższego czasu zauważyłam, że 'czarne myśli' nadal mnie prześladują. Bywają dni, kiedy czuję się szczęśliwa, ale potem znowu powracam do punktu wyjścia. Jestem zakompleksiona, nie radzę sobie z moją małą nadwagą, mam napady nadmiernego apetytu i potrafię pochłonąć tony jedzenie, ale potem znowu apetyt mi mija. Kiedy jem, czuję się okropnie, a jednocześnie dobrze, bo lubię jeść. Kiedy patrzę na zdjęcia moich znajomych, którzy coś osiągnęli w życiu, zmienili się fizycznie, robią coś naprawdę ciekawego w życiu, podróżują, prowadzą życie studenckie, udzielają się społecznie, to nie chce mi się żyć. Odnoszę wrażenie, że tkwię w martwym punkcie, nie zmieniłam się, nie wyjeżdżam z miasta, bo nie mam po co, niczym miłym raczej nikogo nie zaskoczę, gdy za 10 lat ktoś zorganizuje spotkanie 'po latach' , i chyba już nic w życiu nie osiągnę. Żałuję, że się urodziłam. Staram się coś robić, ale moje starania na płaszczyźnie zawodowej i prywatnej są duszone w zarodku przez los. Beznadzieja...

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Bertrand Janota
Lek. Bertrand Janota

Napadowe duszności u dziecka

Nie wiem do jakiego lekarza się udać. Lekarz rodzinny bagatelizuje sprawę, twierdząc, że to emocjonalne, nerwowe. Być może ma rację, córka (10 lat) ma od dłuższego czasu problemy w szkole z rówieśnikami, nie akceptują jej, dokuczają itp. Sama nie wiem...

Nie wiem do jakiego lekarza się udać. Lekarz rodzinny bagatelizuje sprawę, twierdząc, że to emocjonalne, nerwowe. Być może ma rację, córka (10 lat) ma od dłuższego czasu problemy w szkole z rówieśnikami, nie akceptują jej, dokuczają itp. Sama nie wiem dlaczego, bo jest mądrą i miłą dziewczyną. Jednak zanim zwalę wszystko na nerwicę, chciałabym najpierw sprawdzić, czy nie dolega jej coś innego. Ma napady duszności, przy których twierdzi, że nie może "przepchać" wdychanego powietrza dalej, i ma wrażenie, że zatrzymuje się ono gdzieś w przełyku. Fakt, że kiedy się zdenerwuje, po prostu się dusi, ale takie ataki zdarzają się i bez powodu. Do tej pory byłam u laryngologa, który niczego nie znalazł. We wczesnym dzieciństwie miała też robioną echosondę (czy warto ją powtórzyć?), ostatnio w okresie zimowym - testy alergiczne, które nie wykazały astmy (czy trzeba zrobić jeszcze raz, w sezonie wiosna-lato? Innymi słowy, czy tamte mogły nie wykazać astmy, czy może to wszystko jedno, w jakim czasie się robi takie testy?), miała badany migdał, wszystko OK, robione badania hormonalne na tarczycę, też w normie. Już naprawdę nie wiem, gdzie iść, proszę o radę. Nadmienię jeszcze, że w czasie wysiłku duszności się nie pojawiały, ani również w czasie snu, bardziej i najczęściej wieczorem przed snem. Córka nie kaszle też w tym czasie, nie ma świszczącego oddechu, nie czuje bólu w klatce piersiowej, za to mówi, że jej słabo, biało przed oczami, czasem narzeka na mrowienie po jednej stronie ciała, ale niestety nie pamiętam, o którą chodzi.

Obawa o przyszłość

Witam serdecznie. Mój problem jest dość złożony. Mam 24 lata. Od dziecka byłem wrażliwy na krytykę, odrzucenie i ośmieszenie. Wraz z upływem lat, kiedy doświadczałem niepowodzeń towarzyskich, traciłem zaufanie do ludzi. Pojawił się epizod depresyjny. Zawsze starałem się pomagać innym,...

Witam serdecznie. Mój problem jest dość złożony. Mam 24 lata. Od dziecka byłem wrażliwy na krytykę, odrzucenie i ośmieszenie. Wraz z upływem lat, kiedy doświadczałem niepowodzeń towarzyskich, traciłem zaufanie do ludzi. Pojawił się epizod depresyjny. Zawsze starałem się pomagać innym, a gdy doznawałem krzywd stawałem się coraz bardziej nerwowy. Lekarz neurolog powiedział mi, że przyczyną mojej niskiej odporności na krytykę, dużej wrażliwości są złe doświadczenia życiowe w kontaktach z ludźmi, ale także fizyczne uszkodzenie jednego z nerwów w trakcie porodu spowodowało, że stałem się słabszy psychicznie. Przejmowałem się wieloma rzeczami. Skończyłem studia, na razie pracuję dorywczo, ale mam kłopoty ze znalezieniem stałej pracy i to mnie także frustruje. Inna sprawa, to brak szczęścia do kobiet. Obawiam się samotności, że w życiu mi się nie ułoży. Potrafię rozmawiać z kobietami, ale mam trudność z nawiązaniem znajomości, chodzi o pierwszy kontakt. Przeważnie poznawałem dziewczyny przez Internet. Ale nie miałem szczęścia. Raz byłem z kimś związany. Na imprezy już teraz rzadko chodzę, a nie mam odwagi kogoś zagadnąć w miejscu publicznym, więc nie wiem, jak będzie wyglądać moja przyszłość. A bardzo mnie to martwi, bo czas nie stoi w miejscu. Mam przyjaciółkę, której nie wyszło w życiu, jest rozwódką, młodą dziewczyną, byłem nią zainteresowany, ale ona nie pragnie niczego innego poza przyjaźnią. Ostatnio udało mi się kogoś poznać, ale ta osoba ma mało czasu na spotkania, a ja nie chcę się narzucać. Boję się kolejnego niepowodzenia i nie wiem, jak podejść do tego. Obawa o moją przyszłość zaprząta mi głowę i nie wiem, co powinienem zrobić, czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji. Będę wdzięczny za odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Czy powinnam wybrać się do specjalisty, czy to po prostu samo przejdzie?

Witam, mam 18 lat i jestem kobietą, uczę się w liceum. Już od ponad roku borykam się z takimi problemami, jak częste zmiany nastroju, płacz kilka razy dziennie oraz w nocy, zupełnie bez powodu. Do strasznego wybuchu płaczu potrafi doprowadzić...

Witam, mam 18 lat i jestem kobietą, uczę się w liceum. Już od ponad roku borykam się z takimi problemami, jak częste zmiany nastroju, płacz kilka razy dziennie oraz w nocy, zupełnie bez powodu. Do strasznego wybuchu płaczu potrafi doprowadzić mnie wzruszająca dwuminutowa reklama czy wzruszająca piosenka. Na początku szukałam powiązania tych stanów emocjonalnych z fazami cyklu miesiączkowego, ale po czasie zauważyłam, że nie ma w tych zachowaniach jakiejś szczególnej regularności. Bardziej przygnębiona, bez energii do życia, z częstym bólem głowy i niskim ciśnieniem borykam się w czasie zmian pogody, w przesileniach letnim i zimowym. Wydaje mi się, że może być to powiązane ze zmianami nastroju. Kiedy zdarza mi się spać z kimś w jednym pomieszczeniu, zazwyczaj następnego dnia rano dowiaduję się, że bardzo zgrzytałam zębami, czasami kiedy budziłam się po takiej nocy, pamiętałam elementy dziwnych snów, np. jeśli miałam wtedy problemy z pieniędzmi, śnił mi się ktoś, kto krzyczał na mnie z powodu pieniędzy. Czasami również mam tak, że nie mam ochoty w ogóle wychodzić z domu, zamykam się w pokoju na kilka dni, nie mogę się skupić na czytaniu czy nauce, mogę tylko jeść i płakać - na zmianę. Innym razem jestem tak pełna energii, że mam ochotę w ogóle do domu nie wracać, spotykać się ze znajomymi, imprezować. Nie jestem pewna, ale być może to są przeciętne zachowania u ludzi w moim wieku wywołane stresem w szkole itp. Ale są takie momenty kiedy jest naprawdę ciężko, zastanawiam się nad sensem życia, nie widzę dla siebie przyszłości, myślę, że może będzie lepiej, jeśli mnie już nie będzie. Boję się takich chwil i że to się kiedyś bardziej rozwinie, pokrzyżuje mi przyszłość. Dziękuję za pomoc z góry.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Co to jest? Załamanie? Myśli samobójcze? Co?

Mam 17 lat. Jakieś cztery lata temu rodzice się rozwiedli przez problem alkoholowy ojca. Przeprowadziliśmy się. Gimnazjum jakoś przeszło... nigdy nie uczyłam się jakoś specjalnie wybitnie, tak na trójkach mniej więcej. Poszłam do liceum, ale się przepisałam - nie wiem...

Mam 17 lat. Jakieś cztery lata temu rodzice się rozwiedli przez problem alkoholowy ojca. Przeprowadziliśmy się. Gimnazjum jakoś przeszło... nigdy nie uczyłam się jakoś specjalnie wybitnie, tak na trójkach mniej więcej. Poszłam do liceum, ale się przepisałam - nie wiem nawet dlaczego, wmówiłam sobie chyba, że sobie nie daje rady. Teraz chodzę do technikum. Na lekcjach wkładam słuchawki do uszu i słucham muzyki... jedynie dzięki niej jest mi jakoś lepiej. To się zaczęło parę miesięcy temu. Kiedyś ciągle na coś czekałam, miałam jakiś cel, cieszyłam się, byle czym. Ale to minęło. Przecież mam koleżanki, super brata, z którym mogę pogadać, mamę, która się troszczy jak nikt inny... Dlaczego jest mi źle? Teraz jest tak, że kładę się wieczorem do łóżka i myślę sobie, czym tu się przejmować, przecież zawsze jest to jedno "ewakuacyjne wyjście", z którego można skorzystać... To jest coś, czego nie potrafię określić! Wydaje mi się, że słyszę jakieś głosy, łzy same spływają mi po policzkach, nawet nie jestem świadoma, dlaczego płaczę, tak po prostu. Mam taki cholerny ucisk w brzuchu, wszędzie... Jakiś ból wewnątrz. Myślałam już nawet, jak to zrobić... Nie widzę siebie za parę lat, jakoś sobie tego nie wyobrażam... już nie wybiegam w przyszłość tak jak kiedyś... myślę co najwyżej o kolejnym dniu... Chciałabym zniknąć, nic nie czuć... albo zasnąć, nie budzić się tak jak zawsze, nie myśleć...

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Brak poczucia sensu życia

Witam. Mam 27 lat, mam stałą pracę, kochającego partnera, który planuje nasze wspólne życie, kochającą rodzinę, na którą zawsze mogę liczyć, grupę znajomych, którzy mnie lubią i szanują, jestem z pozoru wesołą młodą kobietą, zadowoloną z siebie... A jednak coś...

Witam. Mam 27 lat, mam stałą pracę, kochającego partnera, który planuje nasze wspólne życie, kochającą rodzinę, na którą zawsze mogę liczyć, grupę znajomych, którzy mnie lubią i szanują, jestem z pozoru wesołą młodą kobietą, zadowoloną z siebie... A jednak coś jest nie tak, nie rozumiem tego, mam wszystko, czego człowiek potrzebuje do szczęścia, a nie daje mi to radości, męczy mnie codzienność, nie chce mi się wstawać, wszystko wydaje się bez sensu, bo niby jaki jest sens życia, jak i tak wszyscy skończymy pod ziemią, takie myśli często mnie nachodzą. Nie chcę tak czuć, a czuję, nie chcę ranić bliskich, a ranię. Nie wiem, co ze sobą robić, jak siebie naprawić? Aby poczuć się lepiej i pozytywniej patrzeć na świat, sięgam po drinka. Wiem, że to źle, ale pomaga, na chwilę, niestety, bo niewidzialny problem nadal istnieje, problem, którego nie potrafię sama zrozumieć...

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Dlaczego się wszystkiego boję? Jak sobie z tym poradzić?

Witam, bardzo serdecznie. Wysłałam już tydzień temu moją historie, ale jak dotąd nigdzie jej nie ma. Może zacznę od informacji ogólnych. Mam 21 lat, studiuję dziennie, pracuje dorywczo jako opiekunka, pomagam w lekcjach. Piszę do Państwa, bo szukam pomocy, nie...

Witam, bardzo serdecznie. Wysłałam już tydzień temu moją historie, ale jak dotąd nigdzie jej nie ma. Może zacznę od informacji ogólnych. Mam 21 lat, studiuję dziennie, pracuje dorywczo jako opiekunka, pomagam w lekcjach. Piszę do Państwa, bo szukam pomocy, nie wiem, do kogo mam się zwrócić. Mój problem dręczy mnie już od ponad roku... zaczęło się gdy mój dziadek, z którym byłam bardzo żyta, miał udar... problemy z sercem - dawano mu tylko kilka dni, przepłakałam całe dnie (na szczęście dziadek zrobił na złość lekarzom i nie dał się, teraz miewa się dobrze). Do tego doszły studia - nowe miejsce, nowi ludzie, nikogo znajomego... nic złego w tym nie było, bo byłam bardzo otwartą i towarzyską osobą, zawsze pełną energii i uśmiechu.  Ale doszedł do tego problem z wypadającymi włosami, wypadały garściami... stwierdzono u mnie łysienie plackowate, miałam duży placek na głowie bez włosów. Czułam się nieatrakcyjnie, wstydziłam się wychodzić z domu, bo czułam wzrok innych na sobie... nowi ludzie na uczelni.. nie znałam ich, nie miałam tam oparcia... z dziewczyny pełnej energii zmieniłam się w ponurą, bez życia i chęci na spotkania towarzyskie. Jedynie co we mnie zawsze się podobało, to właśnie gęste, blond włosy i oczy... Chłopak mnie wspierał, mówił, że mogę być nawet łysa, a on i tak mnie będzie kochać... ale niestety ja się zaczęłam oddalać... nie chciałam się z nim widywać, z nim i z nikim innym... nie mówiąc już w ogóle o jakiś bliższych kontaktach z chłopakiem. Do tej pory nie umiem nabrać powietrza "do końca", pozwala mi na to jedynie ziewnięcie... Boli mnie od czasu serce. Byłam u kardiologa - EKG idealne. Odwiedziłam lekarza płucnego - testy alergologiczne, spirometria, prześwietlenie płuc idealnie. Obydwaj lekarze powiedzieli, że to na tle nerwowym. Zauważyłam, że te złe oddychanie nasila się bardziej przy stresie i mam ciągle temperaturę 37 stopni. Wszystkiego się boję, wszystkim stresuję, nawet najmniejsza rzeczą... wmawiam sobie rzeczy, które są racjonalnie niemożliwe. Nie umiem w nocy spać, gdy ktoś mnie zaprasza na imprezę czy zwykły wypad, wymyślam jakieś wymówki, byle by nie iść :( (włosy się wyleczyły, dziś są znów piękne - powodem było brak witamin, tak lekarka powiedziała). Schudłam znacznie. Czuję się nadal nieatrakcyjna, jakoś odrzuca mnie, jak chłopak chce się zbliżyć, pocałować... jaka jest przyczyna tego, o czym piszę, jak sobie poradzić? :( Pomocy.

Jak samemu sobie pomóc w leczeniu depresji?

Mam na imię Marcin, mam 20 lat i od 4 lat choruję na nerwicę depresyjno-lękową z intensywnymi myślami samobójczymi. Mam zaburzenia osobowości oraz fobię społeczną. Dodatkowo choruję na epilepsję. Reguralnie leczę się u psychiatry oraz leczyłem się u psychologa,...

Mam na imię Marcin, mam 20 lat i od 4 lat choruję na nerwicę depresyjno-lękową z intensywnymi myślami samobójczymi. Mam zaburzenia osobowości oraz fobię społeczną. Dodatkowo choruję na epilepsję. Reguralnie leczę się u psychiatry oraz leczyłem się u psychologa, lecz nie przyniosło to żadnych skutków. Mieszkam w domu, w którym jest problem alkoholowy oraz przemoc ze strony ojca. Nie mam żadnych znajomych, kumpli, spedzam czas całkowicie samotnie, rodzina uważa mnie za poje#####, więc mam pytanie, w jaki sposób samemu sobie pomóc?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Choroby nerwicowe utrudniają mi życie. Jak poradzić sobie z nimi?

Witam. Mam 16 lat. Mam nerwicę natręctw i bardzo utrudnia mi to życie. Tracę wiele czasu, na gaszeniu światła kilka razy, myciu rąk, liczeniu wciąż, dotykaniu, a nawet co chwilę wracam się i tak w kółko, codziennie nie potrafię się...

Witam. Mam 16 lat. Mam nerwicę natręctw i bardzo utrudnia mi to życie. Tracę wiele czasu, na gaszeniu światła kilka razy, myciu rąk, liczeniu wciąż, dotykaniu, a nawet co chwilę wracam się i tak w kółko, codziennie nie potrafię się na niczym skupić, bo co chwilę myślę o smutnych rzeczach, i co chwilę chce mi się płakać. Kompulsja mnie wykańcza. Co chwilę mam myśli samobójcze, a rodzice nie widzą, że ze mną dzieje się coś złego. Raz próbowałam wytłumaczyć to rodzicom, ale nie chcieli mi wierzyć. Oprócz kompulsji mam także erytrofobię, czyli lęk przed czerwienieniem się. Gdy ktoś na mnie patrzy robię się czerwona, nawet jak nikt na mnie nie patrzy, to bardzo utrudnia mi to życie w społeczeństwie. Gdy poszłam we wrześniu do 1 klasy technikum, poznałam fajnego chłopaka, ale straciłam go, gdy zobaczył, że prawie co chwilę robię się czerwona, bez powodu, od razu wyrzucił mnie ze swojego życia, i bardzo mnie tym zranił. Teraz dręczą mnie ciągle o nim myśli, a nawet raz się rozpłakałam na lekcji. Mam strasznie przez tą chorobę zmieniony humor. Teraz strasznie się boję, że już nigdy nie znajdę sobie chłopaka, a jak znajdę, to go znów stracę. Odechciewa mi się przez to żyć. Choroba mnie strasznie wykańcza, bardzo mnie zniszczyła i zmieniła. Już nie jestem tą samą dziewczyną, którą byłam kiedyś, kiedy jeszcze nie chorowałam na żadną z tych chorób. Ta choroba tak szybko i niespodziewanie się pojawiła. Niedawno dowiedziałam się, że mam też emetofobię - czyli lęk przed wymiotami. Nigdy nie wiedziałam, że to jest choroba nerwicowa. Boję się zwracać, sama nie wiem dlaczego, ta choroba rok temu się pojawiła. Gdy o tym myślę, to choroba bardziej się nakręca. Do tego boję się, czy przypadkiem nie mam depresji. Zrobiłam sobie kilka testów na depresję i w każdym wyszło, że mam. Próbuję się sama wyleczyć z tych wszystkich dręczących mnie chorób, ale mi się nie udaje, bardzo boję się, że mogę sobie coś przez to zrobić. Nie potrafię siebie zaakceptować taką, jaką jestem i nic mi się nie udaje. Winię siebie za wszystko, szczególnie za to, że przez siebie i erytrofobię straciłam chłopaka. Próbuję walczyć, i się nie poddawać, ale co chwilę czuję się samotna i strasznie smutna. Proszę o pomoc, jakbym mogła wyleczyć się z tych chorób, bo sama sobie z nimi nie poradzę. Raz jak próbowałam mamę namówić, by zapisała mnie na psychoterapię, nie zgodziła się. Nie chce słyszeć nic o tej chorobie, bo od razu, na mnie krzyczy, a wtedy bardziej choroba mi się sama nakręca. Jak mam rodziców namówić, żeby zapisali mnie na psychoterapię, albo do lekarza, bym mogła brać leki przeciw tym chorobom? Pół roku temu brałam leki homeopatyczne na nerwicę, ale mi nie pomagały, więc przestałam je brać. Proszę o pomoc jak najszybciej. ;(

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Czy to urojenia?

Witam, piszę w sprawie mojej przyjaciółki, która ma 21 lat i jest zupełnie zdrową, normalnie funkcjonującą osobą... a jednak ma pewien problem, widziałam, że od kilku dni jest nie swoja, że jest bardzo smutna, przygnębiona, początkowo nie chciała ze mną...

Witam, piszę w sprawie mojej przyjaciółki, która ma 21 lat i jest zupełnie zdrową, normalnie funkcjonującą osobą... a jednak ma pewien problem, widziałam, że od kilku dni jest nie swoja, że jest bardzo smutna, przygnębiona, początkowo nie chciała ze mną na ten temat rozmawiać, ale w końcu usiadłyśmy i szczerze porozmawiałyśmy. Otóż jej problem polega na tym, że "ubzdurała" sobie coś i sama w to uwierzyła, teraz dręczą ją wyrzuty sumienia, nie umie sobie z tym poradzić. A mianowicie, bardzo kocha swojego chłopaka, jest mężczyzną jej życia, niesamowicie jest w niego zapatrzona. Ich związek trwa już kilka ładnych lat. Ona boi się, że go straci. A jej wyobraźnia sprawiła, że uwierzyła, że zdradziła swojego chłopaka... To dziwnie brzmi, ale sytuacja wygląda tak. Była na imprezie z nami i ze swoim narzeczonym, bardzo dobrze się bawiła, cały czas w naszym gronie... na drugi dzień miała okropne wyrzuty sumienia, które trwają już kilka dni, ubzdurała sobie, że zdradziła na tej imprezie swojego ukochanego chłopaka... mimo że to się nie stało, ona w to wierzy. Boi się tego, jest przerażona, nawet ubzdurała sobie, że to wydarzenie zostało nagrane, że każdy się o tym dowie, normalnie ona traci zmysły... Nie wiem, jak jej pomóc. Wytwory jej wyobraźni ją przerastają, ona w to wierzy, mimo że to nie miało miejsca. Chcę jeszcze dodać, że jest dziewczyną bardzo porządną, o mocnym kręgosłupie moralnym, o dużej lojalności wobec swego chłopaka... nie wiem, jak jej pomóc, widzę, jak się męczy, jak bardzo jest smutna, gdyż te myśli ją przerażają... myślała nawet o samobójstwie, gdyż fakt o zdradzie jakiej mogłaby się dopuścić powoduje u niej brak chęci życia. Czy powinnam porozmawiać z jej narzeczonym? Powiedzieć mu, co ona przeżywa, jak w kiepskim stanie psychicznym jest, czy może pójść z nią do poradni psychologicznej?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Czy to objaw choroby?

Witam. Mam pewien problem, który nie dotyczy bezpośrednio mnie... Moja teściowa ma 64 lata i od dłuższego czasu ona rozmawia sama ze sobą, podczas każdej czynności, jaką wykonuje, gotując obiad, mówi sama do siebie, czy to podczas sprzątania, kopania, jedzenia....

Witam. Mam pewien problem, który nie dotyczy bezpośrednio mnie... Moja teściowa ma 64 lata i od dłuższego czasu ona rozmawia sama ze sobą, podczas każdej czynności, jaką wykonuje, gotując obiad, mówi sama do siebie, czy to podczas sprzątania, kopania, jedzenia. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, ale od jakiegoś czasu zaczęło mnie to denerwować. Czy to normalne? Mój mąż chce, żebyśmy się do niej wprowadzili, żeby trochę zaoszczędzić, ale ja raczej wolę mieć mniej pieniędzy niż wykończyć się nerwowo, słuchając jej. Proszę, pomóżcie. Czy to normalne tak rozmawiać z sobą???

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Myśli o krzywdzeniu innych po nie zdaniu egzaminu

Witam! Mam 26 lat, jestem kobietą i mam wielki problem. Około 6 lat temu pracowałam w kafejce. Po około 2 latach nagle dostałam wielkiego zawrotu głowy, serce zaczęło mi tak bić, że czułam, że zaraz dostanę zawału. Szef zrobił... Witam! Mam 26 lat, jestem kobietą i mam wielki problem. Około 6 lat temu pracowałam w kafejce. Po około 2 latach nagle dostałam wielkiego zawrotu głowy, serce zaczęło mi tak bić, że czułam, że zaraz dostanę zawału. Szef zrobił mi badania EKG itd., które nic nie wykazały. Teraz wiem, że wywołał to stres i działo się to jeszcze przez jakiś czas, aż minęło całkowicie. Kiedy wyjechałam do Anglii, było bardzo ciężko i jestem pewna, że dostałam depresji... straszny okres smutku, przygnębienia i niemocy, ale postanowiłam, że sobie z tym poradzę i faktycznie minęło w momencie, kiedy zaczęłam chodzić do szkoły, pracować i zmieniliśmy mieszkanie, to wtedy postanowiłam się z nią pożegnać raz na zawsze. Minęły prawie 4 lata i było naprawdę super aż do teraz. Zdawałam ważny egzamin i okazało się, że nie zdałam, nie mogłam znaleźć pracy i jestem już w domu 3 miesiące, zaczęło się dziać cos dziwnego ze mną, na pewno nie jest to depresja ani stany lekowe tak jak wcześniej, że zawroty głowy itp. Mam natomiast przerażające myśli, kiedy patrzę na nóż, że mogłabym komuś zrobić krzywdę (wiem, że tego nie zrobię), ale pokazują mi się okropne obrazy w głowie i myśli, że mogłabym, ale nie chcę i nie zrobię tego. Boże, co to jest??? Nigdy w życiu nie zrobiłam krzywdy drugiej osobie ani nigdy nie myślałam o czymś takim (te myśli szczególnie dotyczą mojego narzeczonego, najbliższej mi osoby tutaj, którą bardzo kocham). Boję się tych myśli, czasami jest okej, ale niekiedy wracają z taką siłą, że nie mogę się pozbierać. Co TO jest i czy jeszcze kiedyś będę normalnie myśleć i funkcjonować? Na razie jestem przerażona tym wszystkim. Proszę o pomoc.
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Co oznacza diagnoza - zaburzenia osobowości?

Witam, po skończeniu 3-miesięcznej terapii grupowej dostałam diagnozę i wskazanie dalszego leczenia (po odczekaniu kolejnych 3 miesięcy) podczas terapii indywidualnej. W klasyfikacji ICD-10 przypisany mi kod to F 60,8, czyli "inne określone zaburzenia osobowości", ale nie mogę znaleźć żadnych szczegółów...

Witam, po skończeniu 3-miesięcznej terapii grupowej dostałam diagnozę i wskazanie dalszego leczenia (po odczekaniu kolejnych 3 miesięcy) podczas terapii indywidualnej. W klasyfikacji ICD-10 przypisany mi kod to F 60,8, czyli "inne określone zaburzenia osobowości", ale nie mogę znaleźć żadnych szczegółów czy też wskazówek, co to dokładniej oznacza. Uznano też, że jestem "tylko" depresyjna, a nie chora na depresję. To znaczy, że jestem w "lepszej" sytuacji niż osoby chore? Zaburzenie osobowości i depresyjność łatwiej się leczy niż depresję? Jakiej powinnam poszukać terapii, czy istnieją wskazania co do szkół, które są najbardziej efektywne (wiem, że leczenie prowadzi się w różnych nurtach)? I jeszcze ostatnia rzecz - czy to, że nadal uciekam w myśli o śmierci, samobójstwie, bardzo dużo śpię i ciągle odczuwam bezcelowość mojego życia - jest wskazaniem do zmiany leków antydepresyjnych? Na tych, które biorę, jest ostrzeżenie, że tendencje autodestrukcyjne mogą się pogłębiać, ale chyba na wszystkich lekach SSRI jest takie ostrzeżenie, prawda? A może nie powinnam oczekiwać, że farmakoterapia zmieni mój sposób odbierania świata? Biorę leki już prawie rok, 3 miesiące temu zmieniono mi na inne.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Jak mam z tego wyjść?

Dzień dobry. Nazywam się Marta i mam 24 lata. Nie potrafię sobie poradzić sama ze sobą. Trzy lata temu usunęłam ciążę, bo ojciec nie chciał ani mnie, ani dziecka... jestem młoda i niezamożna. Nie miałam innego wyjścia. Mieszkam w małym...

Dzień dobry. Nazywam się Marta i mam 24 lata. Nie potrafię sobie poradzić sama ze sobą. Trzy lata temu usunęłam ciążę, bo ojciec nie chciał ani mnie, ani dziecka... jestem młoda i niezamożna. Nie miałam innego wyjścia. Mieszkam w małym mieście i praktycznie każdy o tym wie. Boję i wstydzę się wyjść na ulicę. Odizolowałam się od swoich znajomych. Praktycznie z nikim nie mam kontaktu. Czuję się samotna. Na rodzinę nie mogę liczyć. Mieszkam z matką, która mnie rozumie i nie pomaga, tylko utrudnia (mówiąc delikatnie). Nie mam pracy ani pieniędzy na start. Nie chcę żyć w tym mieście, w którym jestem. Jestem bezradna. Chciałabym ułożyć sobie życie. Wyjść za mąż. Założyć rodzinę. Wbrew pozorom jestem dobrą dziewczyną tylko byłam zbyt naiwna. Nie wiem, jak mam sobie z tym wszystkim poradzić? Jak dalej żyć? Potrzebuję pomocy. Pozdrawiam...

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży
Patronaty