Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 6

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Moja dziewczyna jest nerwowa i dziwnie się zachowuje. Co robić?

Witam! Piszę do Państwa, ponieważ mam duży problem. Jestem w związku ze swoją dziewczyną od 1,5 roku. Na początku było wszystko super. Zakochaliśmy się w sobie po 2 miesiącach. Było wszystko w porządku i po jakichś paru miesiącach zauważyłem u...

Witam! Piszę do Państwa, ponieważ mam duży problem. Jestem w związku ze swoją dziewczyną od 1,5 roku. Na początku było wszystko super. Zakochaliśmy się w sobie po 2 miesiącach. Było wszystko w porządku i po jakichś paru miesiącach zauważyłem u niej bardzo wysoką nerwowość w trakcie każdej wypowiedzi. Ma bardzo zaakcentowane wypowiedzi. Wcześniej była bardziej subtelna, delikatna, kobieca, teraz jest bardziej ostra i wymagająca, niż wyrozumiała. Jest okropnie drażliwa, o cokolwiek jest zła, o cokolwiek jest powód do sprzeczki. Ma problemy, ponieważ nie ma od roku możliwości znalezienia pracy, nie wiem, czy szuka, czy tylko daje do zrozumienia całemu otoczeniu, że jest jej tak okropnie ciężko, aby wszyscy jej współczuli, i jak tylko się spyta ktokolwiek jak z pracą, to od razu się oburza. Jak ma cokolwiek zrobić w domu, z jednej strony nic się jej nie chce, jest zła o to, źle się odzywa do swojej mamy, krzyczy, wielokrotnie się wykłóca o wszystko, sama nie zaproponuje, żeby cokolwiek pomóc w domu, o wszystko trzeba ją prosić i gonić. Jej tata zmarł, jak była małą dziewczynką, tak że wychowywała się przy swojej mamie i siostrze, z którą też nie ma dobrych relacji z powodu całkiem innego charakteru jej siostry. Ja, jeśli tylko chcę z nią porozmawiać o tym, co ją boli, czyli pracy, szkoły, zaraz widzę, że jej nie pasuje to, co jej się mówi. Moje odczucia to odrzucenie z jej strony mnie, nie czuję się kochany od jakiegoś czasu, potrzebny, choć mówi mi, że mnie kocha i że jest szczęśliwa, przynajmniej parę dni temu tak było. Ma huśtawki nastrojów i odczuć. Jednego dnia pisze, że beze mnie nie potrafi sobie wyobrazić życia, a na drugi dzień mówi mi, że ona nie czuje się kochana przeze mnie i czuje się odrzucona, bo od niej się tylko wymaga. Boli ją to, że jej radzę, pouczam ją. Ona daje do zrozumienia, że się jej ciągle nie rozumie. Mówi mi, że jest przytłoczona i nierozumiana, że się ją tylko naciska i wymaga, a ona chce być tylko akceptowana, jaka jest, a nie, że się wymaga od niej, aby się zmieniała. Ciągle mi mówi, że ja ją próbuję i staram się zmieniać, ale przecież mi chodzi właśnie o to, aby nasz związek był szczęśliwy i żył naszą miłością. Wydaje mi się, że brak jej również od jakiegoś czasu szacunku do osób od siebie dużo starszych. Wiek mojej dziewczyny to 22 lata. Zachowuje się z jednej strony jak rozbrykany bachor, a z drugiej jakby ciągle jej było mało czułości i ciepła, które otrzymuje ode mnie i swojej mamy, ale jeśli ma takie, a nie inne zachowania, to odsuwamy się od niej samoistnie z powodu takich zachowań :( Bardzo proszę o informacje, co mógłbym zrobić lub czego nie robić:( bo wariuję już. Kocham ją bardzo, bardzo mocno, ale ona tego chyba już nie zauważa, wpadła w jakiś wir czegoś, w czym nie potrafię jej pomóc chyba:(:(:( POMOCY BŁAGAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dodam jeszcze, że najlepiej jej jest tylko w domu, choć z drugiej strony mówi, że dobrze by było znaleźć pracę, ale taką nie na samym dole jako sprzedawczyni, tylko jako jakiś kierownik, myślę, że chodzi jej o dowartościowanie się wewnętrzne (?). Najlepiej się czuje, jak wstanie rano, włączy komputer, później jakieś śniadanko i jak się zmęczy tymi dwiema rzeczami, to telewizor i spanie, i tak w kółko :(:(:(:( SZKODA MI JEJ :(:(:(:( Pozdrawiam. CO ROBIĆ??????:(:(:(:(

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Nie wiem, co się ze mną dzieje...

Dzień dobry. Od jakiegoś czasu mam kłopoty z zasypianiem, denerwuję się, nie mogę złapać powietrza (choruje na astmę). Biorę różnego rodzaju leki nasenne (ziołowe), ale nie ma żadnej poprawy. Towarzyszy mi przy tym suchość w ustach. Boję się także sama...

Dzień dobry. Od jakiegoś czasu mam kłopoty z zasypianiem, denerwuję się, nie mogę złapać powietrza (choruje na astmę). Biorę różnego rodzaju leki nasenne (ziołowe), ale nie ma żadnej poprawy. Towarzyszy mi przy tym suchość w ustach. Boję się także sama wychodzić na dwór, nawet do pobliskiego sklepu. Od jakiegoś czasu także mam kompletny brak apetytu. Byłam u psychiatry w Poradni Zdrowia Psychicznego, ale jedyna pomoc to zapisanie mi leku przeciwlękowego 1,0, po którym bardzo źe się czułam. Został mi zmniejszony na 0,50. Jest ze mną coraz gorzej. Bardzo proszę o pomoc, co dalej mam ze sobą robić...

Kiedy wszystko stracę, to co mi zostanie?

Witam! Mam prawie 22 lata, jestem kobietą. Zacznę od początku. Wychowałam się w rodzinie alkoholika. Mój tata pił odkąd pamiętam. Pamiętam te dni, kiedy czekałam w oknie i patrzyłam, jaki tym razem przyjdzie z pracy. Mój tata po wypiciu...

Witam! Mam prawie 22 lata, jestem kobietą. Zacznę od początku. Wychowałam się w rodzinie alkoholika. Mój tata pił odkąd pamiętam. Pamiętam te dni, kiedy czekałam w oknie i patrzyłam, jaki tym razem przyjdzie z pracy. Mój tata po wypiciu był osobą agresywną, bił mamę. Wyrywał kable telefoniczne, zamykał nas w pokojach. Takich dni w miesiącu potrafiło być kilkanaście. Ale kiedy tata nie pił, był przykładnym świetnym ojcem.  Ale niestety chyba nie mężem, ponieważ moja mama, kiedy ja miałam 8 lat, znalazła sobie o 13 lat młodszego faceta. Też popełniała błędy, ponieważ zabierała mnie na niektóre spotkania z tym facetem. Byłam rozdarta, ale nie odczuwałam wtedy jakichś większych problemów. Może dlatego, że byłam dzieckiem i wystarczyło mi do szczęścia kupienie lalki. Po kilku latach mamę zostawił ten chłopak i wyjechała do Włoch, gdzie przebywa do dziś. Bardzo rzadko zjeżdża do Polski, przeważnie to ja jadę do niej na wakacje. Mam z nią bardzo dobry kontakt, bardzo ją kocham. Podczas pobytu we Włoszech miała kilku facetów. Mój tata pił dalej. Stracił pracę i nie chciał iść do innej. Skończyłam liceum i postanowiłam wyjechać na studia. Dwa miesiące później mój tata zmarł po wypiciu alkoholu niewiadomego pochodzenia. Bardzo przeżyłam śmierć taty, po wyjeździe mamy to tylko on mnie wychowywał. Dodatkowo obwiniałam się o śmierć taty, uznałam, że gdybym została w rodzinnym mieście, a nie miała ambicji studiowania, to tata by żył. Mama nadal została we Włoszech. To tyle, jeśli chodzi o moje życie rodzinne, a teraz moje życie prywatne. Już jako nastolatka byłam zainteresowana starszymi mężczyznami. Mój pierwszy chłopak był starszy o 5 lat, a drugi już o 13. Jednak wykorzystali mnie i zostawili. W wieku 16 lat poznałam chłopaka, z którym byłam przez 3 lata. Zaszłam z nim w ciążę. Niestety, sytuacja mojej rodziny zmusiła mnie do usunięcia. W głębi duszy nie chciałam. Ale nie miałam pieniędzy, byłam w liceum, a mama wielokrotnie powtarzała mi, że jak zajdę w ciążę, to nie odezwie się więcej do mnie. Do dziś tego żałuję, boję się kary, jaka mnie spotka za to. Kiedy przyjechałam do Warszawy, rozpoczęłam studia prawnicze, wynajęłam sama mieszkanie. Poszłam do pracy. Ponieważ jestem osobą atrakcyjną, nie mogłam opędzić się od adoratorów. W pracy zainteresował się mną żonaty i dzieciaty mężczyzna. Jego stosunek do mnie zmusił mnie do odejścia z pracy. Do dziś nie mogę znaleźć pracy. Jestem tym załamana, popadłam w długi, nie mam za co żyć. Przez dłuższy czas poznawałam kilku facetów i szybko chodziłam z nimi do łóżka, czułam, że robiłam źle, ale robiłam. Pół roku temu poznałam faceta, z którym jestem szczęśliwa. Ale wysiadłam. Po prostu wysiadłam. Niszczę jemu i sobie życie. Jestem chorobliwie zazdrosna, podejrzliwa, kłótliwa. Ciągle płaczę, cierpię na bezsenność. Przez moją głowę przewijają się myśli o śmierci. Ale pół roku temu urodził mi się chrześniak, którego tak bardzo kocham, że nie chcę umierać. Jednak boję się, że nie wytrzymam. Czasem mam tak dosyć. Nic nie sprawia mi przyjemności, nie chce mi się pracować, ciągle bym leżała i spała. Chudnę. Mój chłopak chce mi pomóc, ale czasem chyba się mnie boi. Boję się, że zawalę studia. Boję się, że stracę mężczyznę, którego kocham. Ale pełno jest we mnie złości, znudzenia. Nie mam sił na pracę, na naukę. Na nic. Nie mam przyjaciół. Chciałabym się leczyć, ale nie wiem jak i nie wiem gdzie. Nie stać mnie. Leków nie biorę i nie brałam. Nie piję i nie palę. Z pozoru szczęśliwa młoda dziewczyna. Wewnątrz wrak. Proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

OCD

Witam, od miesiąca mam wizje. Na przykład kąpiąc się pod prysznicem, naraz pojawia się wizja, jak duszę się wężem z prysznica albo jak wiszę na sznurze. Ostatnio nawet w sklepie, jadąc schodami, pokazała mi się myśl, że mogłabym skoczyć z... Witam, od miesiąca mam wizje. Na przykład kąpiąc się pod prysznicem, naraz pojawia się wizja, jak duszę się wężem z prysznica albo jak wiszę na sznurze. Ostatnio nawet w sklepie, jadąc schodami, pokazała mi się myśl, że mogłabym skoczyć z tej wysokości albo że zaraz wstanę i się zabiję. Męczy mnie już to i nawet czasami mam myśli, że po co ja mam żyć, czy to są już myśli samobójcze? Bo ja się boję tych myśli, boję się, że coś mnie do tego popchnie, że w końcu nie wytrzymam i to zrobię, odczuwam pustkę w głowie, już nie wiem, czy tego chcę, czy to tylko natrętne myśli, a jeśli są to myśli samobójcze, czy wszystkie takie myśli prowdzą do samobójstwa???
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Nie potrafię tak dalej żyć...

Witam i pozdrawiam. Piszę tu, ponieważ przestałem wierzyć w to, że moje życie w końcu z mocno nasyconego szarego koloru zmieni się choć odrobinę w jakąś barwę... Nie wiem i nie umiem zdiagnozować u siebie choroby bądź jakiegokolwiek zaburzenia psychicznego....

Witam i pozdrawiam. Piszę tu, ponieważ przestałem wierzyć w to, że moje życie w końcu z mocno nasyconego szarego koloru zmieni się choć odrobinę w jakąś barwę... Nie wiem i nie umiem zdiagnozować u siebie choroby bądź jakiegokolwiek zaburzenia psychicznego. Mam 21 lat, od około 5 lat w moim życiu pojawił się problem z, nazwanym przeze mnie, "wiecznym smutkiem". Wszystko zaczęło się od związku z dziewczyną... Stopniowo wszystko się psuło. Pewnie teraz pomyślisz sobie "trzeba było z tym skończyć", ale do czego zmierzam... Do tego, iż nie potrafię w sobie zmienić tej akurat cechy, po prostu, że tak powiem, wszystko przeżywam i biorę do siebie, obojętnie jakie problemy, małe, nieistotne, duże i znaczące... Teraz chcę to zakończyć, ponieważ uważam, że to jest niczego nie warte, nie warte mego zdrowia. W początkowej fazie mojego problemu emocje, smutne i przygnębiające sytuacje, gasiłem własnymi łzami. Nie wiem, dlaczego, ale nie potrafię już uronić ani łzy. Mam po prostu chandrę i smutny nastrój. Od niedawna zauważyłem, że zacząłem bać się otoczenia, zacząłem bać się zwykłych ludzi idących ulicą bądź też otaczających mnie w szkole itd. Zauważyłem też wiele niepokojących objawów. Miedzy innymi, tak jak napisałem, ciągły smutek, brak wiary w siebie, niska, bardzo niska samoocena (choć w oczach ludzi, którzy mnie znają, jestem bardzo wartościowy), brak koncentracji, kłopoty ze snem, bardzo często myśli "po co ja żyję, nikomu nie jestem potrzebny, po co komuś taki śmieć jak ja", problemy z apetytem (prawie nic nie jem ). Na dodatek pojawił się jeszcze większy problem. Gdy tabletki ziołowe na uspokojenie i inne tego rodzaju, na depresję, przestały działać, swój problem bezsenności postanowiłem rozwiązywać 1 piwem wieczorem, ponieważ gdy się kładę, zaczynam się cały trząść, mam tysiące myśli w głowie, nie potrafię spać, choć po tak ciężkiej pracy, jaką wykonuję wiele godzin dziennie, nawet koń by padł... Jednak ja nie mogę spać, dlatego piję to piwo, bo pomaga we śnie i... głupio to zabrzmi, ale pozwala mi racjonalniej i szczerzej myśleć nad tym wszystkim, co mnie obarcza już tyle czasu. Chcę tak jak moi rówieśnicy cieszyć się życiem, śmiać się, bawić. Chcę wrócić do świata żywych i normalnie funkcjonować. Proszę mi pomóc, jeśli to możliwe ; (

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Jest coraz gorzej...

Witam, mam 23 lata, od jakiegoś pół roku mam myśli samobójcze, które nasiliły się znacznie w ostatnich tygodniach. Jest inaczej... wszystko się zmieniło, nic mnie już nie cieszy, a raczej wręcz drażni, nie wiem, co się dzieje, nie mam ochoty...

Witam, mam 23 lata, od jakiegoś pół roku mam myśli samobójcze, które nasiliły się znacznie w ostatnich tygodniach. Jest inaczej... wszystko się zmieniło, nic mnie już nie cieszy, a raczej wręcz drażni, nie wiem, co się dzieje, nie mam ochoty na nic. Nic nie robię, wolę siedzieć i patrzeć w sufit cały dzień... Z dnia na dzień jest coraz gorzej, na dodatek cały czas matka nade mną stoi i krzyczy na mnie, że nic nie robię, co dołuje mnie jeszcze bardziej. PS. Rok temu zmarł mój najlepszy przyjaciel, mój Tato. Proszę o pomoc, pozdrawiam.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Kwiatkowska
Mgr Joanna Kwiatkowska

Co PRAWDOPODOBNIE może mi dolegać?

Mam 16 lat, pełną rodzinę i chodzę do liceum. Ludzie postrzegają mnie jako osobę ekstrawertyczną, wesołą, pogodną. Lubię spędzać czas z ludźmi, właściwie tylko wtedy nie myślę tak często o rozterkach. Jednak czasami jest mi źle i smutno, ale to...

Mam 16 lat, pełną rodzinę i chodzę do liceum. Ludzie postrzegają mnie jako osobę ekstrawertyczną, wesołą, pogodną. Lubię spędzać czas z ludźmi, właściwie tylko wtedy nie myślę tak często o rozterkach. Jednak czasami jest mi źle i smutno, ale to zdarza się raczej sporadycznie. Częściej towarzyszy mi zdenerwowanie i gniew. Wyobrażam sobie, że robię komuś krzywdę, czasami całkiem bez powodu, np. idąc ulicą... Towarzyszą mi skrajne emocje i uczucia. Mam jednocześnie kilka odmiennych zdań i nie mogę się na któreś zdecydować... Uważam się za człowieka dobrego i złego zarazem. Zaobserwowałam też zjawiska, w których najpierw odczuwam głęboką fascynację – np. myślę o poznanej osobie bez przerwy, staram się jej przypodobać, zwrócić na siebie jej uwagę i ją naśladować, po czym po paru dniach, tygodniach lub miesiącach zaczynam dostrzegać jej wady, a na początku znajomości, nawet jeśli dostrzegam wady, to zamieniam je w pozytywy, dopiero później przychodzi wstręt, obrzydzenie, irytacja... Nie mam pojęcia skąd się bierze ta zmienność... nawet nie musi zaistnieć jakaś (obojętnie jaka) sytuacja, żebym zaczęła żywić niechęć do tej osoby... Dlaczego tak się dzieje? Samookaleczam się - tnę żyletką, uderzam głową o ścianę, gryzę, biję skakanką (np. odchudzam się i nie udaje mi się 'dobrze' skakać, a więc irytuję się i w złości uderzam w nogi, plecy...), przypalałam skórę (zapalałam zapałkę, gasiłam po czym szybko przykładałam do nogi lub gasiłam zapaloną na nodze), wyrywam/ciągnę za włosy, biję po twarzy, rękach... z czasem uświadomiłam sobie, że wyrywam włoski z rzęs, czasem brwi... (teraz rzadziej). Wszystko zaczęło się praktycznie 2 lata temu... Zmarła moja Babcia, schudłam parę kilogramów i to zainspirowało mnie do odchudzania... Zresztą odkąd pamiętam czułam się brzydka, gruba, głupia. Zaczęłam stosować środki przeczyszczające i pobudzające ośrodkowy układ nerwowy (pobudzenie = wysiłek). W mniej więcej tym samym czasie doszły pierwsze cięcia. Dowiedziałam się, że moja koleżanka 'to' robi, więc w ramach 'fascynacji' (wyżej wspominanej) zaczęłam ją naśladować. Później miałam być nie klasyfikowana z wf. (opuszczałam), a więc dodatkowy stres. Później wychowawczyni dowiedziała się od mojej znajomej o naszych rozmowach na gadu gadu o tabletkach, chowaniu obiadów, etc., a więc matka też się o tym dowiedziała. Niewiele później siostra, szperając mi w rzeczach, znalazła mnóstwo opakowań po tabletkach... Najmniej w tym okresie ważyłam 43,2 kg na 157,5 cm wzrostu, a więc nie było drastycznie. W miesiącach obsesyjnego myślenia o jedzeniu przestałam się ciąć, ale mimo wszystko blizny się 'nie zagoiły' i pozostały do dziś grube i niezbyt gładkie... Później okaleczałam się co jakieś pół roku (przez te 2 lata), z niewielkimi epizodami w tych miesiącach. Co jakiś czas biorę tabletki pobudzające ośrodkowy układ nerwowy. (Sądzę, że potrafiłabym się bez nich obyć na stałe). Rodzinę mam niby pełną, ale niezbyt wylewną. Moja matka jest bardzo chłodna, nie okazuję pozytywnych uczuć czy emocji, złości się, krzyczy, nawet kiedy opowiada o zwykłych rzeczach podnosi głos, ciągle narzeka na nas (mnie i rodzeństwo), że jesteśmy leniwi itp. Kiedyś starałam się, żeby jej jakoś pomóc - przychodziłam do domu po szkole, szłam na spacer z psem, przygotowywałam ziemniaki do obiadu, odkurzałam całe mieszkanie, zmywałam naczynia itp., a czasem jak miałam inne zajęcia, tak że po szkole od razu nie wracałam do domu tylko np. szłam do miasta z koleżanką lub się do kogoś uczyć, to krzyczała, że nic nie robimy, jesteśmy leniwi i to głównie ja obrywałam, rzadziej moje rodzeństwo. Aż w końcu i ja się zbuntowałam i przestałam robić cokolwiek. Mam napady obżarstwa, czego się bardzo wstydzę, upominam innych, jak jeść (ręka do buzi, nie odwrotnie!) i przy innych ludziach zachowuję się kulturalnie - nie oblizuję palców, nie jem łapczywie, mogę się nawet powstrzymać przed zjedzeniem czegokolwiek lub zjem bardzo mało. Ale kiedy jestem sama... jem, jem, jem, nawet wtedy, gdy brzuch boli. Wciągam brzuch, żeby oszukać ból i siebie, żebym mogła jeszcze więcej zjeść... Posiłki mogę jadać co godzinę... Wstydzę się tego, zwłaszcza, że kiedyś posądzano mnie o anoreksję... Okresowo też się odchudzam - drastycznie - dieta 200-300kcal albo głodówka absolutna. Ale zdecydowanie częściej objadanie. Mam też kilka natręctw - muszę parę razy np. dotknąć różnych materiałów czy przedmiotów (po tyle samo razy lub tak, żebym czuła, że już wystarczy). Miewam też dziwne sny. Najczęściej w nich uciekam, zdarzają się wypadające zęby albo są one związane z duchami, siłami nadprzyrodzonymi – np. raz obudziłam się (coś mi się dziwnego śniło) i nie mogłam zasnąć. Po chwili wyskoczyłam z łóżka, jakaś moc mnie przewróciła i ciągnęła po podłodze, nie mogłam się ruszać... i najdziwniejsze było to, że sądziłam, że to się naprawdę dzieje, sen wyglądał tak, jakbym nadal leżała i nie mogła zasnąć, a tu się okazało, że jednak zasnęłam i przyśniło mi się to, jak leżałam przed snem, stąd ten autentyzm. Często tak mam, że nie potrafię rozróżnić snu od rzeczywistości i jestem przekonana, że dzieje się to naprawdę... Zdarzają się też bóle głowy (wcześniej napięciowe - przeważnie z rana, no i tylko skronie), które dają o sobie znać w różnych częściach głowy - raz czoło, skronie, innym razem tył głowy... Nie trwają one długo (do 30 min, zdarzają się kilka razy w ciągu dnia po parę minut lub sekund). Okresowo bolał mnie kręgosłup (głównie dół, rzadziej środek). Wszystko dzieje się naprawdę okresowo - sny lub bezsenność, bóle głowy, kręgosłupa. Często się dekoncentruję, jestem przewlekle senna i zmęczona (zapewne przez ową dietę). Mam BARDZO zmienne nastroje, zmieniające się nawet po kliku minutach (zazwyczaj złość zamienia się w chwilę euforii, później znów złość i taki stan może trwać parę dni). Często też czuję, że mogę góry przenosić, ludzie są naprawdę dobrzy i wspaniali, że życie jest piękne tylko się zagubiłam i wierzę, że wszystko będzie dobrze. Ale zaledwie kilka dni po euforii przychodzi stan, w którym wszystko mi się nie podoba – myślę, że jestem nikim, nic nie potrafię, ludzie są źli i fałszywi, nieładnie się ubieram, nie mam na nic pieniędzy, chłopak mnie wkurza... Co do chłopaków, to ich też często zmieniam. Mimo że z nami do niczego poważnego nigdy nie doszło. Zauważyłam też, że często czuję się jak aktorka... udaję osobę zamyśloną i tajemniczą, trochę roztargnioną, ale przy tym piękną... jak w jakimś filmie, mimo że wiem, co się dzieje wokół. Gram delikatną i eteryczną, która bez celu przechadza się ulicami z nadzieją, że pozna kogoś fascynującego, jakiegoś chłopaka, co ją pokocha bezwarunkowo i mimo wszystko. Jestem egocentryczna, uwielbiam mówić o sobie, a już w ogóle w sposób dramatyczny. Często chcę zwrócić na siebie uwagę, ale np. płaczem czy złym humorem, żeby pokazać, że jest mi źle nawet wtedy, kiedy czuję się dobrze... Czasami odczuwam lęk (ogólnie boję się ciemności i możliwości zobaczenia duchów czy demonów, ale nie każdej nocy. Potrafię sobie z tym poradzić, jednak zdarza się lęk, którego trudno mi opanować. Boję się też wtedy, kiedy moja matka mnie zawoła, a nie wiem, o co dokładnie może jej chodzić. Mam ogromne trudności w podejmowaniu decyzji, a jak już jakąś podejmę, to mam wrażenie, że jestem hipokrytką, bo jednak sadzę inaczej. Od czasu do czasu (są takie dni, może być ich kilka z rzędu) płaczę bez powodu albo sięgam po żyletkę bez powodu - ostatnio chyba częściej wtedy, kiedy jest jakby lepiej w moim życiu. Parę dni temu doszły objawy uciskania gardła, jakbym miała jakąś wielką gulę... Może dlatego, że parę dni temu wymiotowałam dość regularnie (sama prowokowałam)? Ale nie wydaje mi się, żeby od tego, ponieważ czułam, jakby ktoś zewnątrz mnie dusił, a nie jakby gardło mnie bolało w środku. Mimo powyższych objawów nie czuję się przesadnie smutna czy przygnębiona, zdarzają się takie dni pewnie jak każdemu, ale potrafię się śmiać i cieszyć, mimo że z obecnej sytuacji pewnie nie powinnam... Ostatnio też dokucza mi drętwienie rąk, nóg. No, klikając myszką od komputera, delikatnie mrowiło i jakby nie czułam 1/3 prawej dłoni. A nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało. Jednak jestem pewna, że ten objaw zniknie pewnie za parę dni, tak jak zawsze to się dzieje... Może to hipochondria? Często dokuczają mi zawroty głowy (mroczki przed oczami), szumy uszne, kiedy stoję za długo w jednej pozycji, np. w kościele... Po jakiś 20 min jest mi słabo. Podczas klęczenia jest podobnie. Przed snem myślę praktycznie o wszystkim, co nie pozwala mi zasnąć i nie mogę zatrzymać tych myśli... Z jednej strony myślę o imprezach, znajomych, szkole, obowiązkach itp., a z drugiej leci mi w głowie jakaś muzyka. Nie lubię, jak ktoś mnie dotyka... np. rodzice albo chłopak... Po prostu nie znoszę przytulania, głaskania... bardzo mnie to krępuje. Poza tym nie lubię, jak ktoś je. Wytrzymam, jak ktoś je kulturalnie, ale też ogarnia mnie obrzydzenie, ale kiedy ktoś je jak zwierzę, to po prostu dostaję szału. Mam nadzieję, że o wszystkim napisałam... Co to za zaburzenie?

odpowiada 2 ekspertów:
 Paulina Witek
Paulina Witek
Mgr Agnieszka Pacyga-Łebek
Mgr Agnieszka Pacyga-Łebek

Nerwica? Depresja?

Mój problem zaczął się parę lat temu. Zaczęłam studia i pomimo tego, że w liceum byłam dobra, nie potrafiłam sobie poradzić. Byłam najgorsza. Nie poddałam się łatwo, ale w końcu stwierdziłam, że to walka z wiatrakami. Często płakałam, potem mój...

Mój problem zaczął się parę lat temu. Zaczęłam studia i pomimo tego, że w liceum byłam dobra, nie potrafiłam sobie poradzić. Byłam najgorsza. Nie poddałam się łatwo, ale w końcu stwierdziłam, że to walka z wiatrakami. Często płakałam, potem mój stan się pogorszył. Przestało mi zależeć. Miałam myśli samobójcze i bardzo niskie poczucie własnej wartości. Wdawałam się w awantury. Zaczęłam mieć dziwne zachowania, polegające na sprawdzaniu wszystkiego po kilka razy. Światło w łazience. Czy to, że kładę coś na stole, nie przysłoni czegoś. W miarę jak problem rósł, nauczyłam sobie z nim radzić. Maskować go, żeby nikt nie zauważył. Traciłam mnóstwo czasu na takie bezsensowne sprawdzanie. Myślę, że to nerwica natręctw. Czuję silne napięcie i wiem, że jak tego nie zrobię, to za chwilę będę musiała wrócić i to zrobić. Jeśli to pominę, to nie skupię się na niczym innym. Zmieniłam uczelnię. Skończyłam ją. Te zachowania nasilały się w okresie stresu. Były i są jednak stale obecne. Jestem obecnie w związku z chłopakiem, który mieszka daleko, i spotykamy się regularnie, ale czekanie dla mnie 2 tygodnie to bardzo trudne zadanie. Bardzo tęsknię. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Tu narodził się nowy problem. Myśli samobójcze. Czasami chcę umrzeć. Przeraża mnie to. Mam zaburzenia jedzenia, snu, chudnę lub tyję. Jestem nadmiernie szczęśliwa lub skrajnie smutna. Co mi jest?

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Bertrand Janota
Lek. Bertrand Janota

Skąd te myśli? Co mi jest?

Witam. Kilka lat temu pojawiły się u mnie dziwne objawy: strach przed dużym skupiskiem ludzi, ogromny stres przed wystąpieniami publicznymi, strach przed wyjściem w miejsca, gdzie jest większa liczba osób. Ostatnio też pojawiły się u mnie dziwne lęki. W nocy...

Witam. Kilka lat temu pojawiły się u mnie dziwne objawy: strach przed dużym skupiskiem ludzi, ogromny stres przed wystąpieniami publicznymi, strach przed wyjściem w miejsca, gdzie jest większa liczba osób. Ostatnio też pojawiły się u mnie dziwne lęki. W nocy przed snem zaczęły nachodzić mnie różne myśli, a to o chorobie jakiejś, a to strach przed utratą kogoś bliskiego, a to strach przed czekającym mnie chrztem mojego dziecka... (czeka mnie niebawem chrzest mojej 4-miesięcznej córeczki). Strach przed chrztem polega na tym, że panicznie boję się przejścia przez cały kościół - paraliżuje mnie sama myśl o tym, że tyle ludzi będzie patrzeć na mnie... Tak nakręciłam się ostatnio przed snem tymi różnymi myślami, że momentalnie odechciało mi się spać, zaczęłam się cała trząść, nie mogłam się uspokoić i dojść do siebie, zupełnie nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, zaczęłam się obawiać, że może tracę już rozum...

Postanowiłam udać się do lekarza psychiatry. Po naświetleniu mu mojego problemu, lekarz stwierdził, że cierpię na zaburzenia lękowe z napadami paniki. Powiedział, że przepisze mi leki dopiero wtedy, gdy skończę karmić piersią, że to jest jedyny powód, dla którego mi leków na razie nie da. Uspokoił mnie też, że po podaniu mi leków te lęki moje miną. Polecił mi także wizytę u psychologa jeszcze. Uspokoiłam się, że nie jest jeszcze ze mną tak źle. Uspokoiła mnie ta wizyta u lekarza. Do czasu... Po około 2 tygodniach od wizyty u lekarza zaczęły nachodzić mnie lęki związane z chorobą psychiczną. Cały czas boję się strasznie, że mogę na jakąś zachorować, nie wiem skąd te myśli się mi nagle pojawiły w głowie... Nie dają mi one normalnie funkcjonować :(:( Codziennie ogarnia mnie strach, że zachoruję na jakąś chorobę psychiczną, zamkną mnie w szpitalu, mąż mnie wtedy zostawi i będę zupełnie sama:(:(

Ostatnio też wcale nie układa mi się w małżeństwie, stale o głupotę jakąś kłócimy się strasznie z mężem, te kłótnie strasznie mnie wykańczają psychicznie, kiedyś po takiej kłótni potrafiłam się nie odzywać do męża po prostu, a teraz? Załamuję się zaraz każdą z nich i reaguję płaczem na każdą... Czuję, że nie daję już rady czasami, nie ogarniam już tego wszystkiego czasem, co się wokół mnie dzieje:(:( W dodatku od niedawna mam huśtawki nastrojów, straszne, zdarza się, że gdy wychodzę z dzieckiem na spacer, chce mi się płakać, bo nachodzą mnie same czarne myśli i to powoduje u mnie taki stan, gdy mąż mi zwróci uwagę w domu czy też któryś z członków rodziny, albo reaguje na to momentalnie złością i krzykiem, albo też zaczynam płakać. Gdy nie radzę sobie ze zrobieniem czegoś przy małej, też zaczynam reagować nerwowo i reaguję momentalnie płaczem. Nie mam ochoty wcale ostatnio oglądać ani tv, ani posprzątać w domu, nawet wykąpać dziecka mi się nie chce nawet już. Wszystko mi staje się obojętne... nie zależy mi, żeby ładnie wyglądać, potrafię chodzić nieuczesana w domu, nie umalowana, co kiedyś dla mnie nie do pomyślenia było... nawet kąpać ostatnio też już nie mam ochoty się... Wszystko widzę w czarnych barwach, obojętna się na wszystko robię, mam też strasznie obniżone poczucie własnej wartości.

Gdziekolwiek wyjdę i gdy ktoś na mnie spojrzy wydaje mi się zaraz, że zaraz wyśmieje mój ubiór lub mnie... Gdy idę z dzieckiem na spacer też wydaje mi się, że ludzie, którzy mnie mijają, za chwilę wyśmieją mnie i będą komentować na ulicy mój ubiór, wózek, jaki kupiłam dziecku itp... Do tego zrobiłam się strasznie nerwowa, byle głupota wyprowadza mnie z równowagi i to do takiego stopnia, że jak mnie coś zdenerwuje, to momentalnie płaczę i cała się trzęsę ze złości - rozdygotana aż jestem... Na rzeczy, na które kiedyś nerwowo nie reagowałam, które były mi obojętne, teraz bardzo nerwowo reaguję - trzęsąc się właśnie cała i reagując płaczem... Dodam jeszcze na koniec, że pojawiły się u mnie od paru dni bóle serca i zawroty głowy, a także brak apetytu... Co mi jest??? Czemu tak nerwowo reaguję na wszystko i skąd te myśli na temat choroby psychicznej? Czy nie dopadła mnie czasem depresja? :(:( Proszę o odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Jak pozbyć się tych uciążliwych myśli?

Od paru miesięcy mieszka u mnie tymczasowo mój kuzyn, który właśnie zdał maturę i obecnie robi sobie rok przerwy przed pójściem na studia. Tydzień po jego wprowadzeniu się zacząłem mieć niepokojące myśli. Pewnego razu przyśniło mi się, że jestem związany...

Od paru miesięcy mieszka u mnie tymczasowo mój kuzyn, który właśnie zdał maturę i obecnie robi sobie rok przerwy przed pójściem na studia. Tydzień po jego wprowadzeniu się zacząłem mieć niepokojące myśli. Pewnego razu przyśniło mi się, że jestem związany i zakneblowany, a mój kuzyn zbliża się do mnie z piłą i zamierza odciąć mi rękę. Co dziwne, nie był to dla mnie koszmarny sen. Obudziłem się i zauważyłem u siebie silną erekcję. Podczas dnia rozpamiętywałem tę scenę ze snu i za każdym razem odczuwałem podniecenie seksualne. Dziwi mnie to ogromnie, bo nie jestem gejem i nigdy nie miałem skłonności homoseksualnych. Cały czas fantazjuję o tym, by sen się ziścił. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to normalne, ale nie potrafię przestać. Gdy zaczynam myśleć o moim kuzynie pozbawiającym mnie kończyny, nachodzą mnie dziwne fale gorąca. To wszystko sprawia, że czuję się nienormalny. Nie wiem, czy można to sklasyfikować jako depresję, ale nie mam pojęcia, do kogo się z tym zwrócić.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Co mi tak naprawdę dolega?

Witam, mam na imię Natalia, mam 18 lat, w wieku lat 9 straciłam tatę (zmarł na nowotwór). Od tamtej pory życie straciło dla mnie sens. Najpierw stwierdzono nerwicę, miałam straszne stany lękowe w nocy, nie spałam całymi nocami, nie...

Witam, mam na imię Natalia, mam 18 lat, w wieku lat 9 straciłam tatę (zmarł na nowotwór). Od tamtej pory życie straciło dla mnie sens. Najpierw stwierdzono nerwicę, miałam straszne stany lękowe w nocy, nie spałam całymi nocami, nie mogłam jeść, bo wydawało mi się, że "coś" przeszkadza mi w połknięciu pokarmu, często wpadałam w histerię. Będąc na obozie, nie mogłam wytrzymać, ciągle płakałam i zabrała mnie stamtąd mama. Potem, ok. lat 14, problem jak gdyby zniknął na 1,5 roku, lecz potem znowu się pojawił w nieco "lżejszym wydaniu". Potem lekarz, którego rzadko odwiedzałam (jestem dosyć sceptyczne nastawiona do psychoterapii, nie lubię się zwierzać itp.), stwierdził depresję i fobię społeczną. Ponieważ gdy jest dużo ludzi (np. w kościele, restauracji albo w jakimś innym miejscu), czuję jakbym się dusiła, boję się, jak gardło mi się zaciska. Przestałam nawet chodzić do kościoła, bo czuję, że ludzie się na mnie patrzą, a ja nie mogę tego znieść. Izoluję się od ludzi, nie mam dobrych znajomych, przesiaduję długo w nocy przed komputerem, często opuszczam szkołę. Pojawiły się też problemy z onanizmem. Czuję do tego ogromny wstręt, ale gdy już nie daję rady, to odwiedzam strony pornograficzne i dotykam się. Nienawidzę siebie za to, często przez to płaczę, ale przynosi mi to chwilową ulgę. Tak przecież nie można żyć! Proszę o pomoc, bo często rozmyślam o śmierci i boję się, że kiedyś te rozmyślania mogą się ziścić. Nie wiem, jak sobie pomóc, dlatego błagam: POMOCY!

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Czy powinnam pójść do psychiatry?

Nie mam siły robić cokolwiek... jestem smutna, towarzyszy mi strach i lęk na każdym kroku. Nie mam siły ani motywacji wstać rano z łóżka. Najchętniej spałabym cały czas. Sen nie zawsze przychodzi sam, wywołuję go nieraz lekami, ale nie chcę...

Nie mam siły robić cokolwiek... jestem smutna, towarzyszy mi strach i lęk na każdym kroku. Nie mam siły ani motywacji wstać rano z łóżka. Najchętniej spałabym cały czas. Sen nie zawsze przychodzi sam, wywołuję go nieraz lekami, ale nie chcę się uzależnić, bo wiem, czym to grozi. Lekarz domowy przepisał mi leki nasenne, małą dawkę, ale już na mnie nie działa. Mam też leki przeciwlękowe, czasami biorę połówkę przed snem, ale też ostatnio nie działa. Nic mnie nie cieszy, nic mnie nie interesuje, w głowie czuję pustkę, mam trudności ze skupieniem się, drażnią mnie ludzie, płaczę bez powodu. Czasami boli mnie serce, choć wiem, że jest zdrowe, bolą mnie mięśnie, głowa... Jestem sama za granicą, moje małżeństwo rozpadło się, potem przeżyłam 2 zawód. Chcę przyjechać do kraju, ale boję się... wszystko mnie przeraża. Mam 40 lat...

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Kwiatkowska
Mgr Joanna Kwiatkowska

Czerwienienie się i natrętne myśli

Mam 17 lat. Moim problemem jest to, że ciągle się czerwienię z byle powodu. Początkiem tego były 2 sytuacje (tak mi się wydaje, ponieważ od tego się to wszystko zaczęło), w których byłem pośmiewiskiem właśnie spowodowanym przez to, że zrobiłem...

Mam 17 lat. Moim problemem jest to, że ciągle się czerwienię z byle powodu. Początkiem tego były 2 sytuacje (tak mi się wydaje, ponieważ od tego się to wszystko zaczęło), w których byłem pośmiewiskiem właśnie spowodowanym przez to, że zrobiłem się czerwony. Od tamtego momentu zdarzało mi się to coraz częściej, zacząłem unikać sytuacji, w której mógłbym się zaczerwienić, zacząłem dużo czasu przesiadywać w domu, prawie w ogóle nie rozmawiałem z dziewczynami, ponieważ każda rozmowa kończyła się rumieńcami na moich polikach. Bardzo to przeżywałem, a głównie wtedy, gdy ktoś zwracał na to uwagę albo po prostu śmiał się z tego. Doszło do tego, że każda osoba, obok której przechodziłem na mieście, wywoływała u mnie rumieniec, dręczyły mnie myśli o czerwienieniu się, potrafiłem rozmyślać nad tym całymi dniami, również same rozmyślanie o tym powodowało u mnie uderzenie fali ciepła. Kiedy poszedłem do szkoły średniej, czerwienienie trochę zmalało, ale tylko trochę. Aktualnie staram się tak nie przejmować tym, że się czerwienię, próbuje to akceptować. Widać lekkie poprawy, lepiej mi przychodzi rozmowa z dziewczynami, ale i tak moje czerwienienie się w dalszym stopniu jest bardzo nasilone, jest to zależne od tego, jak bardzo rozmyślam nad moim problemem. Wydaje mi się, że mam problemy z natręctwami, ponieważ kiedy wychodzę z łazienki, muszę kilka razy sprawdzić, czy wszystko jest ok albo czy wszystko powyłączałem lub pozamykałem. Tydzień temu, kiedy szedłem przez miasto, załzawiły mi oczy, kiedy przechodziłem obok dziewczyny i ja od razu zacząłem o tym rozmyślać, że przy każdym spotkaniu z dziewczyną na ulicy będą mi łzawiły oczy, trwało to kilka minut i zapomniałem o tym, ale dzisiejszego dnia znowu mi się to przypomniało, tylko że teraz rozmyślam o tym już od kilku godzin i nie mogę o tym zapomnieć, boje się, że teraz jeszcze do czerwienienia dojdzie mi łzawienie oczu ;(. Nie wiem, co mam zrobić, żeby zapomnieć o tych myślach, bo to one głównie powodują moje reakcje? Chciałbym skorzystać z pomocy psychologa, ale wiem, że moi rodzice by nie zrozumieli mojego problemu. Może przynajmniej państwo mogliby się ze mną podzielić kilkoma wskazówkami, jak z tym walczyć.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Czy mam fobię szkolną?

Na imię mi Karolina. Mam 13 lat. Podejrzewam, że mogę mieć fobię szkolną. Pierwszy raz powiedziałam tacie, że boli mnie głowa już w przedszkolu. Oczywiście kłamałam. Było to w samochodzie, gdy właśnie parkowaliśmy przed szkołą. Tata zabrał mnie do domu,...

Na imię mi Karolina. Mam 13 lat. Podejrzewam, że mogę mieć fobię szkolną. Pierwszy raz powiedziałam tacie, że boli mnie głowa już w przedszkolu. Oczywiście kłamałam. Było to w samochodzie, gdy właśnie parkowaliśmy przed szkołą. Tata zabrał mnie do domu, a ja leżałam w łóżku. Później było dobrze - do czwartej klasy szkoły podstawowej miałam dobre oceny, koleżanki i tolerowałam szkołę. Jednak później zaczęłam udawać, że jestem chora, a na widok szkoły dostawałam histerii! W szóstej klasie miałam mnóstwo opuszczonych godzin, jednak wszystkie były usprawiedliwione przez mamę. I nie było problemu. Teraz jestem w klasie pierwszej gimnazjum i jest dużo gorzej. Na samą myśl o szkole podnosi mi się ciśnienie, boli mnie głowa i drżą ręce. Nie jestem szczególnie dobrą uczennicą, ale podobają mi się moje oceny, lubię się uczyć. W przyszłości chciałabym być pisarką lub bibliotekarką. W internecie przeczytałam, że przyczyną fobii szkolnej są też stosunki z rodziną. Mieszkam z mamą, tata nie żyje od siedmiu lat. Nie chcę denerwować mamy, poza tym kiedyś mówiłam jej, że boję się szkoły. Kazała mi koniecznie chodzić do szkoły i gdy byłyśmy w połowie drogi zaczynałam płakać, bolało mnie serce i nie mogłam się uspokoić. Mam też wykryte kamienie na woreczku żółciowym i regularnie biorę U... Byłabym bardzo wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Widząc świat oczami innych...

Może najpierw napiszę, że jestem osobą niezwykle neurotyczną i hipochondryczną. Często męczą mnie nieuzasadnione, paraliżujące „złe przeczucia”, lęki, drżą mi ręce. Jednak najbardziej nurtuje mnie, czym może być spowodowane uczucie, że jestem inną osobą niż w rzeczywistości. Wyjaśniając,...

Może najpierw napiszę, że jestem osobą niezwykle neurotyczną i hipochondryczną. Często męczą mnie nieuzasadnione, paraliżujące „złe przeczucia”, lęki, drżą mi ręce. Jednak najbardziej nurtuje mnie, czym może być spowodowane uczucie, że jestem inną osobą niż w rzeczywistości. Wyjaśniając, mam pełną tego świadomość, ale np. przez jeden dzień czuję się jak mój wujek, powtarzając charakterystyczne gesty i mimowolnie widząc świat „jego oczami”. Po kilku dniach mogę czuć się moją koleżanką albo nawet bohaterem książkowym... Wtedy mój światopogląd, reakcje, gestykulacja, a nawet tematy rozmów podporządkowuję upodobaniom tej osoby... Nie jestem pewien, czy w pełni jasno przedstawiłem mój problem... Doprowadza to często do wygłaszania innych niż mam w rzeczywistości opinii... Ostatnio dotyka mnie również wycofywanie się z życia społecznego.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Bertrand Janota
Lek. Bertrand Janota

Brak chęci do zrobienia czegokolwiek

Witam! Mam 17 lat i od paru miesięcy brak mi chęci do zrobienia czegokolwiek. Właściwie już w gimnazjum byłam często smutna, przygnębiona, ale zawsze to lekceważyłam... Nigdy nie pomyślałam, że to może być z przyczyn innych niż to, że...

Witam! Mam 17 lat i od paru miesięcy brak mi chęci do zrobienia czegokolwiek. Właściwie już w gimnazjum byłam często smutna, przygnębiona, ale zawsze to lekceważyłam... Nigdy nie pomyślałam, że to może być z przyczyn innych niż to, że jestem egocentryczna, jak wmawiali mi 'przyjaciele'... Ostatnio jednak jest jeszcze inaczej. Parę tygodni temu pocięłam się i nie umiem teraz powiedzieć dlaczego. Owszem, zdarzyło się parę sytuacji, których bym nie chciała, ale to chyba nie był powód... chociaż... kurczę, nie wiem. W szkole na lekcjach jestem nieobecna, towarzyszy mi pesymizm, zaczęłam nawet uciekać od ludzi... W domu zabijam czas, często brak mi sił, by odrobić lekcje albo nauczyć się do sprawdzianu. Zarywam gorsze oceny (zawsze dobrze się uczyłam). Z drugiej strony mam też takie huśtawki nastrojów... Bywają dni, że mogłabym zmienić cały świat i każdemu mam chęć opowiadać, jak jest piękny. Takie dni to rzadkość, ale bywają…  Nie wiem, czy to tylko tak głupi wiek, użalam się nad sobą, może rzeczywiście jestem egocentryczką i pesymistką z natury, że wszystko widzę w czarnych barwach... Ale przecież kiedyś się śmiałam... Miałam tylu przyjaciół, znajomych, tyle energii!!! Ale odkąd jestem taka... inna... ludzie wolą zadawać się z radosnymi, tryskającymi energią osobami. Nie byłam u żadnego psychologa - boję się. Nie brałam też żadnych leków. Pozdrawiam.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Błagam! POMOCY! Nie wiem, co mi jest!

Witam. Mam bardzo ogromny problem i boję się, że to chodzi o moją psychikę... Od dłuższego czasu mam jakieś takie dziwne zawroty głowy, czuję się jak we śnie, mam takie ataki gorąca i duszności, cały czas o czymś myślę...

Witam. Mam bardzo ogromny problem i boję się, że to chodzi o moją psychikę... Od dłuższego czasu mam jakieś takie dziwne zawroty głowy, czuję się jak we śnie, mam takie ataki gorąca i duszności, cały czas o czymś myślę i najgorzej jest wtedy, jak chcę zasnąć i w nocy... PROSZĘ, POMOCY! Zapisałem się do lekarza rodzinnego, ale nie wiem, czy coś mi pomoże na to... :((

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Co mi jest? Fobia, nerwica...?

Mam 33 lata i od ok. 3 tygodni ma od kilku do kilkunastu razy dziennie krótkotrwałe zawroty głowy. W tych chwilach czuję, jakby mi ktoś ziemię spod nóg zabierał, zdarza się to zarówno podczas chodzenia, siedzenia przed komputerem, jak...

Mam 33 lata i od ok. 3 tygodni ma od kilku do kilkunastu razy dziennie krótkotrwałe zawroty głowy. W tych chwilach czuję, jakby mi ktoś ziemię spod nóg zabierał, zdarza się to zarówno podczas chodzenia, siedzenia przed komputerem, jak i po prostu siedzenia na krześle i rozmawiania... tak, jakby mi obraz odjeżdżał. Zaczęło się tak dziać w trakcie, gdy byłam na zwolnieniu lekarskim z powodu zapalenia oskrzeli, a gdy wróciłam do pracy, to przez dwa dni miałam długotrwałe zawroty, trwające ok. 2-3 godz., czułam się wtedy jak na karuzeli i jak zaraz po zejściu z niej aż do mdłości. Chodzę teraz po różnych lekarzach (neurolog, laryngolog) i mam badania, które jak dotąd nic nie wykazały (rezonans głowy, USG Doppler). Muszę dodać, że miewam również problemy z oddychaniem, sporadycznie uczucie kłucia w klatce piersiowej wraz z uczuciem, jakby mi słoń na niej usiadł. Miałam również badania serca (rentgen, USG, badania krwi, hormonów) - które także nic nie wykazały. Niby zdrowa jak byk, a jednak nie mogę normalnie funkcjonować. Lekarz neurolog po obejrzeniu wyników i zapytaniu mnie, czy mam problemy w pracy (a kto ich nie ma?), zapisał w karcie "fobia społeczna - zalecam wizytę u psychiatry." Czytając na forum o fobii, nie do końca widzę związek. A z kolei nerwica...? Nie mam żadnych stanów lękowych w dosłownym tego słowa rozumieniu, chociaż muszę stwierdzić, że szybko i często się denerwuję, czasem mam kłopoty z koncentracją, z pamięcią. Jednak z nerwami jakoś sobie chyba radzę, potrafię się w miarę szybko uspokoić i wytłumaczyć sobie, że nie ma się czym denerwować, ale z zawrotami głowy nie wiem jak sobie poradzić, bo jest zupełnie poza moją kontrolą. Proszę o pomoc (o ile to możliwe na podstawie tych danych) w określeniu "choroby" i jak sobie z tym radzić....

Jak się zabić? Pomocy! Chcę się zabić, ale nie wiem w jaki sposób... najlepiej szybki i mało bolesny. Boję się śmierci. Co robić?

Jestem głupia, brzydka, mam problemy z nauką, nie mam kasy na markowe ubrania, nienawidzę swojego ojca, który uwielbia mnie lać przy każdej okazji. Znałam chłopaka, który się podobno we mnie zakochał - dzisiaj mnie ignoruje i upokarza, bo nie... Jestem głupia, brzydka, mam problemy z nauką, nie mam kasy na markowe ubrania, nienawidzę swojego ojca, który uwielbia mnie lać przy każdej okazji. Znałam chłopaka, który się podobno we mnie zakochał - dzisiaj mnie ignoruje i upokarza, bo nie chciałam z nim chodzić. Nigdy za nim nie przepadałam. Za każdym razem, kiedy spoglądam w lustro, chce mi się rzygać. Jednym słowem nienawidzę siebie samej. Kiedyś lubiłam żyć, ale teraz wszystko się zmieniło - wyjechałam z rodzinnego miasteczka, zostawiłam "przyjaciółkę". Tutaj, kilka lat temu poznałam nową, od roku jej nie ma. Wyjechała za granicę. Zmarła moja jedyna pociecha - mały koteczek. Sąsiedzi go przejechali. Specjalnie. I teraz sama już nie wiem, kogo winić, kogo nienawidzić. Jestem samotna. W szkole mi dokuczają; mam kompleksy. To nie one mnie miażdżą - ja wiem, że jestem bezwartościowa. Po prostu zero. Mam mnóstwo pytań, np. czy moje imię (Adrianna) naprawdę jest takie głupie? Czy urodziłam się po to, żeby pocieszać innych, a potem oni w ramach podziękowania dokuczają mi? Dlaczego jestem taka ufna i naiwna? Czy to normalne, że nastolatki są uległe, jeśli czują się mniej niż niczym? W sumie zasługuję na to. Wiem o tym, ale nie potrafię znieść tego upokorzenia. Jestem słaba. Codzienne ktoś mnie krzywdzi, wykorzystuje. Chcę się zabić. Mój problem polega na tym, że boję się śmierci i jednocześnie bardzo chcę się stąd wyrwać. W jakieś bezpieczne, ciepłe, piękne miejsce. A co, jeśli tam też będę sama? Tu chociaż względnie "ktoś" jest. Podobno trawka pomaga. Nie chcę jej brać. Przeraża mnie to, że nawet coś takiego przychodzi mi na myśl. Ja, ćpun. Boję się. Boję się narkotyków, świata, śmierci, ludzi, ojca... Co mam zrobić? Pewnie napiszecie coś w stylu: "to nie jest rozwiązanie problemów" -  darujcie, błagam. Nie chcę leków - mam dopiero 15 lat. Sama nie wiem, czego chcę. Piszę to, żeby się wyżalić. Chyba tego potrzebuję. Moja dość "dobra" koleżanka, Wera, uznałaby mnie za idiotkę. U nas w szkole nikt nie miał myśli samobójczych. Jedyne, jak mogę się zabić, to pociąć się. Ale to długo trwa, choć ból sprawia przyjemność. Dobrze mi z nim tak naprawdę. Ale nigdy nie próbowałam i boję się. Krew. Życie nie ma sensu - jest nie fair. Jest inne (darmowe i łatwe) wyjście? Jestem zdesperowana. Nie chcę już ukrywać łez przed mamą. Nie chcę kłamać. Ale dopóki nie podejmę decyzji, muszę. Pomóżcie mi, proszę. Po prostu boję się. Co oni wszyscy będą o mnie myśleć? Pomocy.
odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Nie radzę sobie z lękiem - co robić?

Witam. Mój problem polega na tym, że boję się lekarzy i wszystkiego związanego z medycyną. Nie wiem, jak poradzić sobie z tym, ciągle śnią mi się koszmary związane z tym tematem. Najgorsze jest to, że ostatnio byłam z chłopakiem w...

Witam. Mój problem polega na tym, że boję się lekarzy i wszystkiego związanego z medycyną. Nie wiem, jak poradzić sobie z tym, ciągle śnią mi się koszmary związane z tym tematem. Najgorsze jest to, że ostatnio byłam z chłopakiem w przychodni na jego badaniach. Weszłam z nim normalnie, nawet do gabinetu. Usiadłam i czekałam. Był on u kardiologa na badaniu wysiłkowym. Po chwili usłyszałam pykanie od jakiegoś urządzenia i zaczęło mi się robić słabo. Zobaczyła mnie pani, która przeprowadzała badanie, poprosiła mnie o wyjście. Okropnie zaczęłam panikować, popłakałam się i zemdlałam. Na widok zwykłego stetoskopu mdleję. W domu chłopak chciał mi pokazać, że to nic strasznego, ale nie było próby, bym nie zemdlała. W czwartek mam pierwszą od 13 lat wizytę u lekarza, nie wiem, co robić. Proszę o radę.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Bertrand Janota
Lek. Bertrand Janota
Patronaty