Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 6

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Jawa czy sen - kto mi pomoże?

Jakiś czas temu obudziłam się we śnie. Nie mogłam otworzyć oczu i gdy chciałam to zrobić, jakaś siła mi na to nie pozwalała. Gdy oddychałam, mój oddech przypominał dźwięki jakby z głębi oceanu - nie umiem tego opisać. Gdy zrozumiałam,...

Jakiś czas temu obudziłam się we śnie. Nie mogłam otworzyć oczu i gdy chciałam to zrobić, jakaś siła mi na to nie pozwalała. Gdy oddychałam, mój oddech przypominał dźwięki jakby z głębi oceanu - nie umiem tego opisać. Gdy zrozumiałam, że coś mi nie pozwala otworzyć oczu, chciałam się poruszyć. Miałam wrażenie, jakbym wisiała nad łóżkiem, ruszałam nogami i rękami w powolnym tempie. Wpadłam w panikę, chciałam krzyczeć i najszybciej otworzyć oczy. Nie mogłam z siebie wydusić ani jednego słowa. Czułam, że jakaś olbrzymia siła ściska mi gardło. Po chwili znalazłam się na łóżku, otworzyłam oczy i byłam strasznie przerażona. Zamknęłam oczy na chwilę. Przez ten ułamek sekundy, słyszałam krzyki i jęki ludzi - kobiet, mężczyzn i dzieci... to było straszne. Potem otworzyłam oczy i bałam się poruszyć. Przepłakałam całą noc i wpadłam w histerię. Po tym wydarzeniu nie byłam sobą, odcięłam się od wszystkich. Przez miesiąc nie spałam w tym pokoju. Nie wiem jak to wyjaśnić. Chciałabym, aby znalazł się ktoś, kto powie mi, co się ze mną wtedy działo. Z góry dziękuję.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Potrzebuję pomocy, za dużo problemów naraz

Witam! Mam 30 lat. Mój przypadek raczej nie jest szczególnie ciekawy, po prostu - życie.... Czuję, że potrzebuję pomocy, ale nie umiem o nią nikogo poprosić. Jestem osobą bardzo skrytą, nie lubię mówić o sobie, zwierzać się, jestem mało towarzyska,...

Witam! Mam 30 lat. Mój przypadek raczej nie jest szczególnie ciekawy, po prostu - życie.... Czuję, że potrzebuję pomocy, ale nie umiem o nią nikogo poprosić. Jestem osobą bardzo skrytą, nie lubię mówić o sobie, zwierzać się, jestem mało towarzyska, nieśmiała, nie akceptuje siebie, swojego wyglądu, charakteru. Nie potrafię tego zmienić. Męczę się sama ze sobą, nie umiem znaleźć pracy, nie wiem, co mnie tak naprawdę interesuje. Do tego wszystkiego doszła jeszcze jedna sprawa. Nie mogę zajść w ciążę, czuję, że nawet do tego się nie nadaję. Codziennie płaczę, w samotności, gdy nikt nie widzi, czuję straszną beznadzieję, pustkę, lęk, sama nie wiem, jak to określić. Mój mąż stara się mnie wspierać, wzmocnić poczucie wartości, ale chyba już traci cierpliwość, nie wiem co robić. Czuję się niepotrzebna, bezużyteczna, to uczucie jest coraz silniejsze. Nie wiem, czy to objawy depresji. Niby powinnam być szczęśliwa, mam dom, jestem atrakcyjna, wiem, że mogę jeszcze dużo zdziałać, ale nie potrafię się do tego zabrać, z góry zakładam, że mam małe szanse na powodzenie. W zasadzie nie wiem, po co to piszę, może liczę na to, że poczuję się lepiej od samego opisania moich uczuć. Bardzo proszę o radę, jak sobie pomóc. Pozdrawiam.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Zmienne nastroje, niska samoocena, niestabilność emocjonalna. Czy można postawić diagnozę na podstawie tych objawów?

Witam, mam na imię Tadeusz i mam 18 lat. Od mniej więcej 2, może 3 lat mam problem z własną osobowością. Bardzo ciężko opisać mi, o co chodzi, ponieważ sam nie jestem tego pewien. A więc, mam bardzo częste zmiany...

Witam, mam na imię Tadeusz i mam 18 lat. Od mniej więcej 2, może 3 lat mam problem z własną osobowością. Bardzo ciężko opisać mi, o co chodzi, ponieważ sam nie jestem tego pewien. A więc, mam bardzo częste zmiany nastroju, w jednej chwili jestem radosny i pozytywnie nastawiony do otoczenia, a za godzinę sytuacja zmienia się o 180 stopni, jestem strasznie niestabilny emocjonalnie, przy tym skryty i nieśmiały. Moja samoocena także nie jest zbyt wysoka. Często jestem nerwowy, lecz nie potrafię się w jakiś konkretny sposób wyżyć, uprawiam dwa sporty, jednak to nie pomaga. Ciągle myślę o swojej drugiej połówce, nie mam dziewczyny... ciągle szukam, lecz nic mi nie wychodzi. Mam w głowie w jednej chwili tysiąc myśli... może na siłę szukam u siebie jakiegoś problemu? Ale jak mam sobie z tym poradzić, nie angażując w to żadnego lekarza ani specjalisty? Jestem pewien, że nie wyraziłem do końca swojego "problemu", ale, niestety, nie wiem, co więcej napisać.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Jak poradzić sobie z dalszym życiem?

Witam. Mam 19 lat, studiuję na akademii medycznej. Zawsze miałam problemy natury osobistej, jednak od ostatniego czasu nasiliły się one, uniemożliwiając mi normalne funkcjonowanie. Dlatego szukam pomocy, gdyż jeśli to potrwa, to stoczę się zupełnie na dno. Mieszkam od paru...

Witam. Mam 19 lat, studiuję na akademii medycznej. Zawsze miałam problemy natury osobistej, jednak od ostatniego czasu nasiliły się one, uniemożliwiając mi normalne funkcjonowanie. Dlatego szukam pomocy, gdyż jeśli to potrwa, to stoczę się zupełnie na dno. Mieszkam od paru miesięcy sama, studiuję bardzo daleko od domu. Nie mam tu nikogo bliskiego, z kim mogłabym porozmawiać o swoich problemach, a ja czuję, że z każdym dniem coraz gorzej ze mną. Zupełnie nie mogę się uczyć. Nigdy nie byłam dobra w „zakuwaniu na pamięć”, zawsze potrzebowałam logiki, aby połączyć coś w jedną całość - wtedy wydawało się to przejrzyste i mogłam swobodnie operować danymi informacjami. Teraz, gdy otwieram książkę, jestem w stanie skupić się najwyżej dwie godziny dziennie… lub do czasu, aż coś będzie dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Wtedy wyświetla mi się w myślach informacja „zostaw to i idź spać”. Mam chorobliwą potrzebę rozumienia każdego zdania i dogłębnego wnikania w temat. Próbowałam szukać potrzebnych mi informacji, ale zajmowało to zbyt wiele czasu - w konsekwencji czego nie przerabiałam większości materiału. Dodatkowo wpadam w zażenowanie, gdy nie mogę czegoś znaleźć i szybko się poddaję. Moje stopnie są kolejnym powodem do frustracji - wiem, że stać mnie na więcej. Mam problemy w kontaktach z ludźmi - zawsze miałam. W dzieciństwie nie wiedziałam, jak się zachowywać w stosunku do rówieśników, często nie czułam się swobodnie, próbując ich naśladować. Do dzisiaj nie rozumiem ludzi, nie potrafię z nimi rozmawiać, nie wiem o czym. Często rozmowy ograniczam do wymiany informacji na dany temat, ale nie czerpię z tego jakiejś przyjemności. Powiedziałabym raczej, że korzyść. Nie wychwytuję ludzkich intencji, ciężko mi ocenić, kiedy ktoś żartuje - chyba że znam go znacznie dłużej. Często wykorzystuję ludzi jako tło do wygadania się - mówię wtedy długo na jakiś temat, nawet nie wymagając, aby towarzysząca mi osoba słuchała mnie. Wystarczy, że jest. Dlatego tak doskwiera mi siedzenie samej w czterech ścianach. Nie mam tu bliskich znajomych - miałam dwie koleżanki, ale w wyniku pewnego nieporozumienia one od jakiegoś czasu mnie unikają. Tak więc, spędzam czas samotnie, przed zajęciami czuję się jak obca wśród znajomków. Oni tak świetnie się dogadują, są w grupie. Zdarza się, że ktoś próbuje do mnie zagadać, ale ja nie wychwytuję jego intencji i nie potrafię nawiązać właściwej rozmowy. Źle się czuję w większych grupach ludzi. Mam jedną prawdziwą przyjaciółkę, ale jest ona bardzo daleko ode mnie. Kontaktuje się codziennie przez komunikator internetowy, jednak dla mnie to za mało. Dużo rozmyślam, wyobrażam sobie inny świat, w którym ludzie tworzą jeden organizm - każdemu zależy na swojej pracy i wykonuje ją sumiennie i właściwie. Najmocniejsze cechy jednostek są wykorzystywane tak, że każdy czuje satysfakcję z tego, co robi. Przez te moje rozmyślania nie widzę większego sensu w rzeczywistości, jaka mnie otacza. Każdy dzień jest katorgą, wydaje mi się, że to, co robię, nie ma najmniejszego sensu, nie widzę efektów swojej pracy - lub konkretnie, nie widziałam efektów, gdy jeszcze coś robiłam. Ostatnio bardzo dużo śpię, nawet nie dlatego, że jestem zmęczona. Gdyby nikt mnie nie budził, nie wstawałabym całymi dniami. Czuję, że nie mam po co się budzić i dla kogo. Każde niepowodzenie podsumowuję snem lub całkowitym wyłączeniem się z rzeczywistości - gram wtedy w gry, oglądam japońskie kreskówki, wyładowuję emocje na keyboardzie. Wydaje mi się, że mnie wtedy tu nie ma, że nic tak naprawdę się nie dzieje. Ostatnio coraz częściej myślę o tym, aby zniknąć z tego świata. Jednak nie potrafiłabym się zabić - coś mnie całkowicie powstrzymuje przed tym, mówi, że mam jeszcze tu coś do zrobienia. Tylko ja nie wiem co? Cokolwiek zaczynam planować, nie jestem w stanie doprowadzić do końca. Właściwie nikt nie popiera moich pomysłów - najczęściej mi je wręcz odradzają, twierdząc, że nie teraz na to pora. A ja czuję, że robienie czegoś „od siebie” dodałoby mi energii. Zdarza się, że popadam w taką rozpacz, że płaczę przez pół dnia i nie jestem w stanie niż robić. W skrajnych przypadkach nie mogę zasnąć godzinami, bo słyszę głosy w głowie, przypominające mi o wszystkich przykrych sprawach. Ostatnio przed zaliczeniem uwikłałam się w jeszcze jeden problem, tym razem związany z prawem - pamiętam, że przez trzy dni nie potrafiłam robić nic innego, jak grać i spać - byleby nie myśleć. Przyjaciółka uświadomiła mi potem, że nic przez ten czas nie jadłam - tylko że ja zupełnie nie czułam głodu! Mam ciągle zaciągnięte rolety tak, że wewnątrz mojego mieszkania panuje mrok. Nie mam ochoty wychodzić na zewnątrz - co najwyżej raz dziennie na zajęcia (zdarza się, że jeśli mam okienko między ćwiczeniami i wrócę do domu, to nie mogę wyjść po raz kolejny). Mam problemy z pamięcią, często tracę wątek, nie pamiętam zdarzeń, zapominam co miałam zrobić czy powiedzieć. Świat wydaje mi się szary, oschły, brutalny i nielogiczny. Każdego dnia próbuję walczyć ze swoimi słabościami, jednak gdy pojawiają się nowe pretensje - profesorów, bo czegoś nie umiem, znajomych, bo nie spełniam ich oczekiwać – słabnę. Najlepiej czuję się z moją przyjaciółką, gdy bawimy się jak dzieci - robiąc wiele irracjonalnych z punktu widzenia przeciętnego przechodnia rzeczy. Teraz obawiam się, że nawet do tego nie będę zdolna. Wydaje mi się, że umiera moja dusza i staję się pustym, suchym konarem, który za jakiś czas będzie w stanie tylko spełniać czyjeś żądania. A tego boję się najbardziej. Chciałabym wyrwać się z tego koła, gdyż czuję, że przez to pewnego dnia stracę wszystko, co mam. Nigdy nie konsultowałam swoich problemów z fachowcem - normalnie mieszkam w małej miejscowości, gdzie takiego nie ma, a teraz zwyczajnie nie mam czasu, by owego szukać. Z góry dziękuję za opinię.

Czy już zawsze będę cierpieć na zaburzenia lękowe?

Witam, mam 26 lat. Miałam robiony test MMPI. Pytałam lekarza o wyniki. Powiedział tylko tyle, że mój charakter jest skłonny do zaburzeń depresyjnych i lękowych. Od sierpnia 2008 roku leczę się na zaburzenia lękowe. Jestem po 12-tygodniowej terapii dynamiczo-poznawczej. Odstawilam...

Witam, mam 26 lat. Miałam robiony test MMPI. Pytałam lekarza o wyniki. Powiedział tylko tyle, że mój charakter jest skłonny do zaburzeń depresyjnych i lękowych. Od sierpnia 2008 roku leczę się na zaburzenia lękowe. Jestem po 12-tygodniowej terapii dynamiczo-poznawczej. Odstawilam leki antydepresyjne i po miesiącu objawy zaczęły wracać, i znowu biorę leki antydepresyjne SSRI. Na razie nie widać poprawy, bo biorę je dopiero 2 tygodnie. U mnie, w przychodni zdrowia psychicznego, nie ma terapii indywidualnej, obdzwoniłam parę przychodni i wszędzie jest prywatnie, a na taką mnie nie stać. Jeśli nie muszę, nie wychodze z domu, ciągle krążą mi po głowie głupie myśli, już tracę nadzieję na całkowite wyleczenie. Czy wyniki tego testu wskazują, że już do końca życia będę miała te zaurzenia? Dodam, że jestem DDA.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Jak poradzić sobie ze "zmorą"?

To przychodzi co jakiś czas w nocy. Zaczęło się dwa miesiące temu po śmierci babci. Czuję, że coś strasznie uciska moja klatkę piersiowa, wręcz siedzi na niej. Nie mogę oddychać ani wykonać żadnego ruchu. Przeraża mnie to, nie pozwala normalnie żyć. Boję się! Pomocy!
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Czy są to myśli samobójcze?

Nie wiem, co się ze mną dzieje. Mam 17 lat. Często myślę o śmierci i wtedy czuję się tak dobrze, tak cudownie, myślenie o tym i pogłębianie się w tym, wprowadza mnie w stan euforii. Czuję wtedy taki spokój, a...

Nie wiem, co się ze mną dzieje. Mam 17 lat. Często myślę o śmierci i wtedy czuję się tak dobrze, tak cudownie, myślenie o tym i pogłębianie się w tym, wprowadza mnie w stan euforii. Czuję wtedy taki spokój, a jednocześnie chce mi się płakać. Myślę sobie czasem "Chciałabym umrzeć, ale przecież nie chcę, życie jest piękne!". Nie rozumiem tych myśli, a nie mam depresji, jestem aktywna i często się śmieję, lecz czasami myślę sobie, że gdy będę umierać, to będę taka szczęśliwa i spokojna, powoli i w spokoju zasnę. Wydaje mi się jakby śmierć była piękną chwilą. Czy to są myśli samobójcze? Czy to może źle wpłynąć na mnie? Nie zamierzam popełnić samobójstwa, ale po prostu o tym myślę i lubię o tym rozmawiać. Z góry dziękuję za odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Psychiatria a prawo jazdy

Witam serdecznie, 27 lat, mężczyzna. Samopoczucie - rewelacyjne, leków brak, wyniki diagnostycznie poprawne, poza opinią :) Meritum sprawy. W młodości używałem, jak większość, środków odurzających. Matka zaniepokojona od 15 roku życia ciąga mnie po psychiatrach. Zaczęło się od dystymii, potem...

Witam serdecznie, 27 lat, mężczyzna. Samopoczucie - rewelacyjne, leków brak, wyniki diagnostycznie poprawne, poza opinią :) Meritum sprawy. W młodości używałem, jak większość, środków odurzających. Matka zaniepokojona od 15 roku życia ciąga mnie po psychiatrach. Zaczęło się od dystymii, potem dodawali kolejne "łatki". W lipcu 2008 r., po testowaniu "dopalaczy", miałem rozpoznanie 23.1, gdy polepszył się stan, odstawiłem leki, czuję się świetnie do dziś. Po tamtym incydencie ustabilizowalem się już, konkretnie dałem sobie spokój nawet z jednorazowymi "testami" substancji, jak to było wtedy, gdy znowu interweniowała matka itd. W czrwcu 2009 spowodowałem wypadek, z mojej winy - w miejscu o słabo rozwiązanej infrastrukturze drogowej, o czym mówili sami policjanci. Podczas tego wydarzenia zachowałem całkowitą trzeźwość, pomogłem osobie poszkodowanej, zabezpieczyłem miejsce wypadku, wezwałem pomoc itd. Tak samo się zachowywałem już po wyjściu ze szpitala i trwa do dziś. Sprawa w sądzie umorzona ze względu na wcześniejsze papiery psychiatryczne, komisje i medycyna pracy orzekająca niezdolność prowadzenia pojazdów. Wszelkie testy przeszedłem: psychologiczne, motoryczne, neurologiczne, umysłowe, postrzegawcze, neurologiczne, ciemnię, okulistyczne bez przeciwwskazań, psychiatra wydał bezpodstawnie, moim zdaniem, weto, zakazując mi jazdy nawet rowerem!... "Może pan jeździć po parku, w lesie, gdzie nie ma ludzi" :) Psychiatra nie patrzyła na mnie jako osobę, która radzi sobie świetnie, jeżdząc do feralnego momentu jako przedstawiciel handlowy po 40 000 km rocznie, ale w papiery z przeszłości, niepodważalne autorytety. Konsultując się z moją psychiatrą, powiedziała, że jest to "dyskryminacja z taką diagnozą i śmiało powinien się pan odwoływać, gdyż zależy to od stanu zdrowia i samopoczucia, ludzie z tą diagnozą jeżdzą, także na lekach, i nawet super, że nie brał pan leków, wtedy gdy był wypadek...". Odwołuję się rzecz jasna, jednocześnie szukam nowych możliwości w tej sprawie, prosiłbym o wskazówki z Państwa strony, jak można działać w takiej kwestii, są Państwo lepiej rozeznani z takimi przypadkami. Jak przetłumaczyć przeszłość na teraźniejszość, by patrzyli na mnie jako człowieka, który nota bene ma pasje, związek super, jeździ(ł) świetnie autem, zakłada niebawem działałność, rozwija się i czuje świetnie... Pozdrawiam

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Depresja i nerwica lękowa. Co robić?

Witam. Mam 31 lat, od 4 lat leczę się na nerwicę lękową. Zaczęło się to rok po porodzie. Cały czas w ciągu tego okresu brałam leki, z jedną przerwą 2 miesiące. Raz większe dawki leku, raz mniejsze, w zależności jak...

Witam. Mam 31 lat, od 4 lat leczę się na nerwicę lękową. Zaczęło się to rok po porodzie. Cały czas w ciągu tego okresu brałam leki, z jedną przerwą 2 miesiące. Raz większe dawki leku, raz mniejsze, w zależności jak się czułam. Ale bez leków bym nie mogła. Moje złe samopoczucie i nerwowość nasilały się zawsze przed okresem, wtedy czasem nie mogłam sobie poradzić z nerwami. Ostatnio doszły bezsenność, płaczliwość, poczucie beznadziejności, bezradności. Mój psychiatra zdiagnozował to jako depresję. Obecnie schodzę z leku przeciwlękowego, a będę rozpoczynała leczenie lekiem przeciwdepresyjnym. Na moją depresję znacząco wpływa praca, a może raczej to ona ją spowodowała. Szczególnie jedna osoba, która jest moją nadwładną. Śni mi się ona po nocach. To jest moja zmora. W weekend wszystko może być dobrze, a jak przychodzi niedziela wieczór, to się zaczyna. Gwarantowana bezsenna noc. Coraz częściej biorę zwolnienia z pracy. W takim wypadku ciężko powiedzieć, czy leki mi pomogą. Może powinnam zwalczyć przyczynę. Może powinnam się zwolnić z pracy. Sama nie wiem. Czy leki pomogą mi na tyle, żeby pracować z tą osobą normalnie, normalnie spać itp.?

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Problemy z nawiązywaniem relacji z ludźmi

Witam. Jestem dziewczyną i mam 16 lat. Obniżenie nastroju towarzyszy mi już od ponad roku. Nie było jakiejś konkretnej przyczyny, nic złego się nie stało. Od tamtej pory nic mi się nie chce, na nic nie mam ochoty. Zaczęłam się...

Witam. Jestem dziewczyną i mam 16 lat. Obniżenie nastroju towarzyszy mi już od ponad roku. Nie było jakiejś konkretnej przyczyny, nic złego się nie stało. Od tamtej pory nic mi się nie chce, na nic nie mam ochoty. Zaczęłam się okaleczać, wiele razy próbowałam przestać, ale nie udało się. Cięłam się po całym ciele, zazwyczaj parę razy dziennie. Trwa to do dzisiaj, chociaż staram się powstrzymywać, ale wiadomo... Najpierw okaleczałam się, jak coś się stało, jak się zdenerwowałam, ale później już był to zwykły nałóg. Chciałam z tym skończyć, ale po nieudanych próbach nie wiem, czy jest sens dalej to rzucać, w końcu czuję się po tym lepiej. Mam myśli samobójcze. Towarzyszą mi one prawie zawsze. Parę razy byłam zdecydowana się zabić, ale zawsze coś mi przeszkodziło. Raz połknęłam garść tabletek, m.in. na sen, ale tylko zrobiło mi się niedobrze i zasnęłam... Parę razy stałam już z nożem w ręku... Wiele razy śniło mi się, że nie żyję i, o dziwo, nie były to koszmary. Boję się sama siebie, bo wiem, do czego jestem zdolna. Jak wpadnę w furię, co zdarza mi się często, będę w stanie to zrobić. Miałam też okresy, kiedy intensywnie się odchudzałam, prowokowałam wymioty. Co parę miesięcy wraca do mnie ta fobia głodzenia się... Od roku cierpię na bezsenność. Ani jednej nocy nie przespałam całej. Nie dam rady zasnąć, a jak zasnę, to budzę się co chwilę. Zazwyczaj nie śni mi się nic, ale koszmary, więc po miesiącach tej męki zrezygnowałam ze snu w nocy i odsypiam w dzień. Brałam chyba wszystkie możliwe tabletki ułatwiające sen (ziołowe), ale nic nie pomagały. Byłam u lekarza rodzinnego, ale powiedział, że sobie coś wymyśliłam i nie przepisze mi w tym wieku tabletek nasennych. Od jakiegoś czasu towarzyszą mi dziwne lęki. Boję się, ale nie wiem czego. Trudno mi to wyjaśnić... budzę się w nocy i się boję. Idę ulicą i muszę się oglądać co chwilę za siebie. Czasami zaczynają mi się trząść ręce, robi mi się gorąco... nie da się żyć już z tym ciągłym lękiem... Myślę, że warto dodać też, że moja rodzina nie jest do końca normalna. Z pozoru wszystko jest OK, ale ja tego nie mogę nazwać rodziną. Moi rodzice ciągle się kłócą, wyzywają, wiele razy jedno z nich po prostu sobie wyjeżdża, bo ma też tego dosyć. Tylko największy żal mam do nich, że nie zwracają uwagi na swoje dzieci. Mi i tak już życie zmarnowali, ale nie chcę, żeby to samo czekało moją młodszą siostrę. Moi przyjaciele zauważyli, że coś jest nie tak, i zaprowadzili mnie do jednej z nauczycielek, która podobno mogła mi pomóc. Tak, to prawda, zrobiła wiele dobrego, ale na dłuższą metę nic nie zmieniło to w moim życiu. Wielu z moich przyjaciół się ode mnie odwróciło, bo nie mogli już mnie znieść. Nie mam ochoty z nikim się spotykać, siedzę zazwyczaj sama w ciemnym pokoju, a jak wychodzę, to po to, żeby nie wzięli mnie za kompletną wariatkę, za którą i tak większość mnie uważa. Bo kto by uważał za normalną osobę kogoś, kto zazwyczaj patrzy się w ścianę, nie odzywa się do nikogo, a jak nawet to wybucha płaczem i zaczyna wrzeszczeć? Ostatnio rozpadła się moja wieloletnia przyjaźń z pewnym chłopakiem. Z mojej winy. Nie potrafiłam dłużej walczyć o to, żeby to uratować, a on nie miał siły dłużej się ze mną szarpać. Ta sytuacja nauczyła mnie, że nie potrafię stworzyć żadnej trwałej relacji z nikim. Nie pozwalam nikomu do siebie się zbliżyć. Nigdy nie miałam chłopaka i pewnie nigdy mieć nie będę. Rodziny też nie uda mi się stworzyć, tego jestem pewna. Bo kto z takiej rodziny, w jakiej ja się wychowuję może założyć własną, normalną..? Nie będę nikogo ranić. Do tej pory za wielu ludzi zraniłam. Już powoli mam tego dosyć, nie wytrzymuję. Czuję się jak w jakiejś pułapce, krzyczę i nikt mnie nie słyszy. Kiedyś byłam towarzyską, wesołą dziewczyną, miałam plany, marzenia, a teraz moim jedynym marzeniem jest to, żeby zasnąć i się już nigdy nie obudzić.. Na koniec dodam, że moi rodzice nic nie wiedzą o moich problemach i nie chcę z nimi o tym rozmawiać. Zaczynają coś zauważać, ale zawsze ich zbywam. Chciałabym się dowiedzieć, co specjalista sądzi o moim stanie. Z góry dziękuję za odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Czy w BPD może wystąpić mania?

Na wstępie zaznaczę, że mieszkam w UK od czterech lat i nie widzę się już niestety z moją panią doktor z Polski. Zostałam zdiagnozowana w Polsce w 1999 roku jako BPD (po kilkuletniej obserwacji oraz z badań wykonanych przez dobrego...

Na wstępie zaznaczę, że mieszkam w UK od czterech lat i nie widzę się już niestety z moją panią doktor z Polski. Zostałam zdiagnozowana w Polsce w 1999 roku jako BPD (po kilkuletniej obserwacji oraz z badań wykonanych przez dobrego psychologa klinicznego, które, jak powiedziała mi wtedy pani doktor, potwierdziły jej podejrzenia). Stan mój się pogorszył (duża liczba wielorakich symptomów) od 2007 roku. Lekarze tutaj nie chcą w ogóle ze mną dyskutować co mi jest, unikają, a jak już uporczywie pytam, to mówią, że to tylko stres, a czasem, że depresja – co do której bym się nie zgodziła osobiście, tylko w przeważającej mierze występuje u mnie obniżony nastrój. Bardzo często towarzyszy mi poczucie winy z nieokreślonego powodu. Miałam też okresy, gdy słyszałam głosy ludzi wyśmiewających się i obgadujących mnie, przekonanie, że byłam śledzona przez moją przyjaciółkę, że ona ma skłonności (ukryte lesbijskie), że wszyscy ludzie życzą mi źle… że świat jest zły, byłam wrogo ustosunkowana… i podejrzliwa. Gubiłam się w miejscu i w czasie, a raz tak się zgubiłam, że wydawało mi się, że jestem jak Alicja w Krainie Czarów. Świat bajkowy totalnie nasycony barwami, słyszałam ciszę... Potem pięknie śpiewające ptaki, zdawało mi się, że jestem tam sama, nie wiem, co robiłam, tzn. jak się zachowywałam wtedy i ile to trwało, a z tego stanu podświadomie zmusiłam się, by wyjść. Wychodziłam bardzo stopniowo… byłam jak odurzona. Lekarze też na to nic nie powiedzieli, tylko że stres:( Mówili: my nie wiemy, co pani jest, to pani powinna nam powiedzieć. Popłakałam się wtedy tak, że nie mogłam przestać płakać i odmówiłam brania jakichkolwiek leków; skoro nie wiecie, co mi jest, to nie ma sensu, żebym się truła lekami. W ciągu kilku dni rozwinęła się mania (jak potem wydobyłam od jednej lekarki), zmieniają się co wizyta lekarze:( Do tej pory jednak, od lata zeszłego roku, znowu żaden lekarz NIE CHCE MI NIC MÓWIĆ, ONI W OGÓLE ZE MNĄ NIE DYSKUTUJĄ, A JA MAM WRAŻENIE JAKBYM IM GŁOWĘ ZAWRACAŁA, BO TAK SIĘ ZACHOWUJĄ. Nie patrzą nawet w historię choroby, bo są mocno zdziwieni, gdy nawiązuję porównawczo czasem do objawów, które wystąpiły wcześniej, i z niedowierzaniem sprawdzają w dokumentacji, ale i tak mnie ignorują:( Jeden lekarz to nawet mi powiedział: pani nie ma żadnego borderline, tylko stres. Był nawet okres, gdy miałam bardzo poważne zaburzenia mowy i myśli, ledwo artykułowałam, mój mąż nie mógł mnie nawet zrozumieć, przysypianie – jakby mnie w ogóle nie było i potem się ocknęłam, i znowu, i znowu, przerywałam czynności i znajdowałam siebie w identycznej pozycji... Zaczęłam poważnie podejrzewać schizofrenię, lekarze na to nic i osłupieni. Nie dowierzali, pytali czemu nie przyszłam, jak to mi się działo (a ja nie mogłam... terminy też... konkretne… nie byłam zresztą w stanie...), pytali: czemu teraz się dobrze czuję? No skąd ja mam to wiedzieć...? Że niespodziewanie dzieje mi się coś, a potem nie. Jestem doprawdy załamana tym ignorowaniem mnie przez lekarzy, jakby mi nie dowierzali, że coś mi się dzieje. Zmęczona jestem, ciągła zmiana leków, i tak sobie myślę, jak można chociaż z małym powodzeniem leczyć pacjenta, u którego nie stwierdziło się fundamentalnego zaburzenia. Nie ufam im już nawet do tego stopnia, że jestem prawie pewna, że może nawet i coś wiedzą czy podejrzewają, ale mi nie powiedzą, o ile dla kogoś lub siebie nie będę stanowić zagrożenia i nie musiałabym iść do szpitala, to może wtedy… może. Bardzo proszę o pomoc w zrozumieniu, dlaczego mnie tak traktują (nie mogę nie mieć zaufania do lekarzy przecież:() i jakie konkretne, podstawowe zaburzenie psychiczne by to mogło sugerować??? Czy w BPD może wystąpić mania z objawami psychotycznymi przez okres około 3 tygodni (po odrzuceniu = odmówiłam brania leków, to był jakiś antydepresant)?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Zaburzenia lękowe a ciąża

Witam, mam 30 lat i stwierdzono u mnie zaburzenia lękowe z somatyzacją. Już od jakiegoś czasu, tj. ok. 3, 4 miesięcy, brałam leki psychotropowe przepisywane przez neurologa czy lekarza rodzinnego. Około 3 tygodni temu, po mojej pierwszej wizycie u psychiatry...

Witam, mam 30 lat i stwierdzono u mnie zaburzenia lękowe z somatyzacją. Już od jakiegoś czasu, tj. ok. 3, 4 miesięcy, brałam leki psychotropowe przepisywane przez neurologa czy lekarza rodzinnego. Około 3 tygodni temu, po mojej pierwszej wizycie u psychiatry i stwierdzeniu zaburzeń lekowych, otrzymałam kolejne leki. Tydzień później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Jest to moje pierwsze dziecko. Po tej informacji momentalnie sama odstawiłam leki i udałam się do ginekologa. Ten lekarz zalecił mi skonsultowanie stanu zdrowia i konieczności brania leków u psychiatry. Niestety, możliwa wizyta to początek marca. Czuję się różnie, a musiałam wrócić do pracy. Mam zawroty głowy oraz bóle. Jest troszkę lepiej niż przed wiadomością o ciąży, ale myślę, że to dla tego, iż staram się wmawiać sobie, że wszystko będzie OK. Proszę o pomoc. Co z lekami i czy są jakieś substytuty, które by nie zagrażały maleństwu. Jak sobie/nam :) pomóc? Pozdrawiam serdecznie.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Nerwica a założenie rodziny

Mam 42 lata, mam nerwicę na punkcie seksu. Mam obecnie mocne leki antydepresyjne (lek uspokajający z grupy barbituranów). Czy jest możliwe, aby jakaś kobieta zaakceptowała moje obawy przed stosunkiem? Czy można wyleczyć się z tego?
odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Mam prawdopodobnie BPD i bulimię - co robić?

Witam, mam 20 lat, obecnie studiuję. Od jakichś 5 lat, gdzieś od początków liceum, to wszystko się zaczęło - różne stany depresyjne, pojawiały się myśli samobójcze, strach nie wiadomo przed czym, codziennie uczucie przygnębienia i smutku. Po jakimś czasie pojawiła...

Witam, mam 20 lat, obecnie studiuję. Od jakichś 5 lat, gdzieś od początków liceum, to wszystko się zaczęło - różne stany depresyjne, pojawiały się myśli samobójcze, strach nie wiadomo przed czym, codziennie uczucie przygnębienia i smutku. Po jakimś czasie pojawiła się w moim życiu żyletka, samookaleczanie stało się sposobem na ból. Rozmawiałam z psychologiem i prawdopodobnie mam BPD. Poza tym od około roku mam problem z bulimią... już nie wiem, do kogo iść po pomoc. Nikomu o tym nie mówię, o tym, co się dzieje. Na co dzień się uśmiecham i udaję, że wszystko jest w porządku.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Jak pomóc bratu, który podcina sobie żyły?

Witam. Mam 20 lat i jestem siostrą młodszego o dwa lata brata... właściwie to z jego powodu tutaj piszę... Od jakiegoś czasu z moim bratem dzieje się coś dziwnego... w sumie to był normalnym chłopakiem, który wyglądał na szczęśliwego, rozmawiając...

Witam. Mam 20 lat i jestem siostrą młodszego o dwa lata brata... właściwie to z jego powodu tutaj piszę... Od jakiegoś czasu z moim bratem dzieje się coś dziwnego... w sumie to był normalnym chłopakiem, który wyglądał na szczęśliwego, rozmawiając z nim, nie zauważyłam, że dzieje się z nim coś niedobrego:( Jak to chłopcy w takim młodzieńczym wieku (a ma 17 lat, we wrześniu będzie miał 18), raz po raz sobie to piwo wypiją, to zapalą, ale nie było z nim takich poważnych kłopotów. Aż w końcu po pewnej imprezie przyszedł do domu i okazało się, że ma podcięte żyły... Z tym, że ten przypadek jakoś z mamą wyleczyliśmy, tzn. robiłyśmy opatrunki itd., rozmawiałyśmy z nim, ale nic nie chciał powiedzieć, dlaczego to zrobił, czy coś się stało... Od tego momentu miałyśmy go na oku, jednak nic nie zauważyłyśmy, aż w końcu dwa dni temu przyszedł do domu o normalnej porze, tak jak zwykle, poszedł do łazienki. Coś długo nie wychodził, więc mama poszła zobaczyć, a on siedział z podciętymi żyłami... Jednak tym razem nie obyło się bez chirurga, ma szwy na jednej i drugiej ręce... Najgorsze jest to, że on nie chce z nami rozmawiać ani iść do psychologa... nie wiemy, jak mu mamy pomóc... Proszę, pomóżcie mi, bo już nie mam siły! Jak mu można pomóc?! Bardzo proszę o szybką odpowiedź, bedę wdzięczna. Iza

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

MMPI - co to za test?

Witam serdecznie, chciałabym zadać kilka pytań dotyczących badania/testu MMPI. Byłam ostatnio u psychologa, mam pewne problemy ze swoim zachowaniem, czasami jestem za bardzo agresywna w stosunku do innych, chociaż generalnie uważam się za osobę nieśmiałą. Pani psycholog była bardzo miła,... Witam serdecznie, chciałabym zadać kilka pytań dotyczących badania/testu MMPI. Byłam ostatnio u psychologa, mam pewne problemy ze swoim zachowaniem, czasami jestem za bardzo agresywna w stosunku do innych, chociaż generalnie uważam się za osobę nieśmiałą. Pani psycholog była bardzo miła, rozmawiałyśmy dużo, opowiedziałam jej o swojej historii i tak dalej. Na jednym z kolejnych spotkań wykonywałam właśnie test MMPI. Niestety, pani psycholog powiedziała, że wyniki badania poznam dopiero na kolejnym spotkaniu, a muszę na nie czekać aż dwa tygodnie, bo w przyszłym tygodniu nie będę mogła udać się na spotkanie. Czy mogłabym uzyskać informację co mierzy test MMPI i w jakim celu się go wykonuje? Boję się, że MMPI zdiagnozuje u mnie jakieś nieprawidłowości albo coś takiego, sama nie wiem co o tym myśleć. Mogę uzyskać jakieś informacje w tej sprawie? Z góry dziekuję i pozdrawiam.
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Lęk przed kobietami i seksem z nimi

Od poł roku nie miałem stosunku z kobietą. Czy jest to normalne? Ja się po prostu boję kobiet. Dostałem lek przeciwdepresyjny i przeciwlękowy, ale nie szukam partnerki. Leki mi nie pomogają. Chcę założyć rodzinę, a z drugiej srony jest mi dobrze...

Od poł roku nie miałem stosunku z kobietą. Czy jest to normalne? Ja się po prostu boję kobiet. Dostałem lek przeciwdepresyjny i przeciwlękowy, ale nie szukam partnerki. Leki mi nie pomogają. Chcę założyć rodzinę, a z drugiej srony jest mi dobrze samemu, po prostu jestem na roztaju dróg. Jestem mężczyzną, a nie potrafię wybrać partnerki. Za dużo rozmyślam, za dużo wiem o swojej chorobie, za dużo osób podpowiada mi, jak żyć. Oszukuję siebie. Dla mnie jest to ciągła ucieczka przed kobietami. Mogę być z nimi towarzysko, a jak dochodzi do seksu, to w ogóle chcę uciec. Proszę o odpoowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Niekontrolowany strach. Jak go wyłączyć?

Witam, jestem mężczyzną, wiek 22 lata. Od jakiegoś czasu przeżywam niekontrolowany strach, który ogarnia mnie i z którym nie potrafię sobie poradzić. Chodzi o pewną kwestię między mną a partnerką, o którą się boję, a przez właśnie ten strach...

Witam, jestem mężczyzną, wiek 22 lata. Od jakiegoś czasu przeżywam niekontrolowany strach, który ogarnia mnie i z którym nie potrafię sobie poradzić. Chodzi o pewną kwestię między mną a partnerką, o którą się boję, a przez właśnie ten strach ta kwestia się spełnia i na swój sposób zawodzę ją. I mimo że Jej to nie przeszkadza, ja cały czas wmawiam sobie, że to ogromny problem, że mnie w końcu przez to zostawi, wszystko nakręca sam w sobie strach, jest powodem problemu i powoduje powikłania - czasem całodzienne myślenie o problemie. Jak mam sobie wytłumaczyć, że wszystko jest OK, i że nie mam się czego bać? Jak go wyłączyć?

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Tylko nerwica czy to już depresja?

Witam, sama nie wiem, od czego zacząć... może od tego, że moja osobowość od ponad półtora roku strasznie się zmieniła:( z optymistycznej, pełnej życia i opanowanej dziewczyny stałam się znerwicowaną, przewrażliwioną i bardzo wybuchową osobą. Od jakiegoś czasu mam jakieś...

Witam, sama nie wiem, od czego zacząć... może od tego, że moja osobowość od ponad półtora roku strasznie się zmieniła:( z optymistycznej, pełnej życia i opanowanej dziewczyny stałam się znerwicowaną, przewrażliwioną i bardzo wybuchową osobą. Od jakiegoś czasu mam jakieś dziwne lęki, nie mogę zostać sama w domu, zaczyna mi być słabo i mam wrażenie, że moje życie dobiega końca... ale nie dzieje się tak codziennie... Jednego dnia potrafię się cieszyć z życia, a na drugi dzień najchętniej schowałabym się przed całym światem, jestem wtedy strasznie nerwowa, mam huśtawki nastrojów... i widzę, że sobie z tym sama nie radzę. Do tego cierpię na bezsenność i chyba straciłam poczucie własnej wartości, często jestem wszystkim znudzona i brak mi chęci do działania. Mam 4-letniego synka i poczucie winy, że nie poświęcam mu wystarczającej uwagi przez te swoje dziwne stany. Mój mąż bagatelizuje mój problem, a ja się boję, że pewnego dnia całkiem stracę nad sobą kontrolę, boję się, że nie panując nad sobą, mogę wyładować złość na dziecku lub coś sobie zrobić, to mnie przeraża. Nie wiem, gdzie szukać pomocy, ale wiem, że jej potrzebuję i to bardzo. Zastanawiam się nad pójściem do psychologa, chociaż w moim przypadku potrzebny jest już chyba psychiatra:(

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Czy dziurawiec może powodować niepokój wewnętrzny?

Dzień dobry! Jestem od listopada pod opieką neurologa względem nerwicy lękowej. Brałam różne lekarstwa, ale zamiast mi pomóc, tylko powodowały skutki uboczne, np. trzęsłam się, kręciło mi się w głowie i miałam arytmię serca. Od 3 tygodni nie biorę żadnego...

Dzień dobry!

Jestem od listopada pod opieką neurologa względem nerwicy lękowej. Brałam różne lekarstwa, ale zamiast mi pomóc, tylko powodowały skutki uboczne, np. trzęsłam się, kręciło mi się w głowie i miałam arytmię serca. Od 3 tygodni nie biorę żadnego chemicznego lekarstwa, tylko Baldrian. Teraz będąc u neurologa, dostałam dziurawiec i biorąc go przez tydzień, niestety, zauważyłam, że zamiast mnie uspokajać, powoduje wewnętrzny niepokój, i dostałam przy tym jeszcze swędzenia skóry. Chciałam zapytać, czy taka reakcja odwrotna jest możliwa, jeżeli to zioło właśnie stosuje się przy takich dolegliwościach, jakie ja mam, a u mnie przynosi odwrotny skutek? Proszę mi poradzić, co powinnam w takim wypadku zrobić?

Pozdrawiam bardzo serdecznie i czekam na odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży
Patronaty