Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 6

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Czy to depresja, a może nerwica?

Witam serdecznie, jestem kobietą, mam 23 lata, właśnie skończyłam studia. Zawsze wiedziałam, że jestem osobą wrażliwą, wszystkim się przejmowałam i każdą krytykę ludzi brałam do siebie. Kiedyś jednak byłam uśmiechniętą, wesołą dziewczyną, miałam mnóstwo pomysłów na życie, energię na wszystko....

Witam serdecznie, jestem kobietą, mam 23 lata, właśnie skończyłam studia. Zawsze wiedziałam, że jestem osobą wrażliwą, wszystkim się przejmowałam i każdą krytykę ludzi brałam do siebie. Kiedyś jednak byłam uśmiechniętą, wesołą dziewczyną, miałam mnóstwo pomysłów na życie, energię na wszystko. Dostałam się na studia, chodziłam na imprezy, miałam dużo znajomych, przyjaciół, ale przede wszystkim potrafiłam się cieszyć, okazywać radość, czuć ten dreszcz podniecenia i szczęście, kiedy coś mi się udawało... Teraz kończę studia i czuję się jak 60-letnia kobieta... musiałam iść do pracy na 3 roku, wpadłam w pracoholizm, w tygodniu pracowałam, w weekendy uczyłam się, a wolne chwile poświęcałam narzeczonemu. Awansowałam szybko. Skończyły się imprezy, znikli znajomi i przyjaciele. Teraz też ich mam, ale są to znajomi przede wszystkim mojego chłopaka, a nie moi. Wiem, że jeślibyśmy się rozstali, zostałabym sama. Już podczas pracy zaczęłam dystansować się od ludzi, użerałam się z nimi cały dzień w pracy, nienawidziłam ich. W pociągu wolałam siedzieć na korytarzu, bo w przedziale czułam się okropnie, w autobusie i tramwaju dostawałam białej gorączki, przeklinając wszystkich, którzy obok mnie stoją.

Nie potrafię już teraz zawierać tak łatwo znajomości, w grupie czuję się strasznie, nie potrafię rozmawiać i siedzę cicho. Jak spotykam się z jedną osobą, to mówiąc coś, czuję się głupio, jakbym robiła z siebie głupka. Przecież ja nic mądrego nie potrafię powiedzieć, ciężko mi składać ładne zdania, strasznie się denerwuję. Jakoś dawałam sobie z tym radę, ale teraz jest jeszcze gorzej. Denerwuję się bez powodu, nagle zaczyna mi przeszkadzać jakieś głupstwo i mam ochotę nakrzyczeć, jestem zła. Podczas kłótni z matką nerwy tracę już po 1 minucie, trzęsą mi się ręce i nie mogę przestać płakać... Ciągle płaczę... nic mnie nie cieszy... już nie czuję podniecenia ani szczęścia z sukcesów... wydaje mi się, że nic mi w życiu nie wyszło, że jedyne co mnie trzyma, to mój chłopak... nie potrafię nic zmienić... nienawidzę swojej pracy... ale jak pracuję, to na maksa i daję z siebie wszystko, boję się nudy... jak wracam do domu, mogłabym siedzieć godzinami, patrząc w telewizor albo po prostu mogę nic nie robić... czasami mam dużo energii... mam ochotę gdzieś wyjść, imprezować, bawić się... ale nagle zdaję sobie sprawę, że nie mam gdzie i z kim... czuję, że spadło na mnie tyle obowiązków, a ja już nie chcę ich dźwigać, nic mi się nie chce...

Z początku myślałam, że to przez leki hormonalne... zmniejszone libido... ale teraz wydaje mi się, że problem jest w mojej głowie... kiedyś po prostu mogłam tupnąć nogą i powiedzieć sobie "weź się, ogarnij"... teraz tego nie potrafię...cierpię ja i mój chłopak, bo ciężko jest mi okazywać uczucia... nie wiem, co mam robić, do kogo się zgłosić... boję się iść do psychologa, bo nie wiem na kogo trafię... albo że jeśli pójdę i tam usiądę, to będzie mi się wydawało, że wszystko jest OK i po co ja tu przyszłam... że się nie otworzę... a może ja wszystko tylko wyolbrzymiam i wcale nie jest tak źle?....

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Jak długo muszę leczyć nerwicę farmakologicznie?

Witam. Mam 25 lat, od pół roku leczę się farmakologicznie na nerwicę lękową u psychiatry oraz uczęszczam na psychoterapię. Efekty są zauważalne, zarówno dzięki lekom, jak i psychoterapii. Na moją nerwicę złożyło się wiele czynników, ale głównym było trudne...

Witam. Mam 25 lat, od pół roku leczę się farmakologicznie na nerwicę lękową u psychiatry oraz uczęszczam na psychoterapię. Efekty są zauważalne, zarówno dzięki lekom, jak i psychoterapii. Na moją nerwicę złożyło się wiele czynników, ale głównym było trudne dzieciństwo, a mianowicie byłam bita przez ojca oraz nigdy nie miałam możliwości wyrazić swojego zdania, tego co myślę na dany temat. Każdą decyzję za mnie musiała podjąć mama. Później wyszłam za mąż, gdzie przez już istniejącą nerwicę dochodziło tylko do ciągłych kłótni i agresji z mojej strony. Później w ciąży mój stan się jeszcze pogorszył. Otóż zaczęłam miewać straszne lęki o siebie, o dziecko, stałam się chorobliwie zazdrosna, straciłam sens życia, nie miałam na nic ochoty ani siły, a swoją frustrację wyrażałam ciągłymi zaczepkami i kłótniami z mężem. Myślałam, że po porodzie to minie. Jak się okazało, było jeszcze gorzej. Zaczęłam miewać natrętne myśli, które nie dawały mi spokoju, przez to nie mogłam się skupić na opiece nad moim dzieckiem. Następnie doszła praca, szkoła, ciągły stres i skończyło się to stanem całkowitego wycieńczenia organizmu. Mdlałam co chwilę i traciłam zupełnie siły...

Przez to trafiłam do specjalisty, który rozpoczął u mnie powyższe leczenie. Wszystko byłoby dobrze, tyle że lekarz stwierdził, że muszę się leczyć 2 lata, biorąc leki. Przeraziło mnie to, ponieważ dla mnie to długi okres, tym bardziej, że chciałabym zajść w drugą ciążę, gdzie branie leków mi to uniemożliwia. Lekarz stwierdził, że pół roku leczenia ma uzupełnić niedobory utraconych substancji w mózgu, natomiast dalsze półtora roku bierze się leki na "zapas", aby nie doszło do podobnej sytuacji, jaka mnie spotkała. Natomiast przy kolejnym takim ataku kuracja trwa aż 5 lat. W związku z powyższym proszę o opinię na temat sposobu leczenia psychiatry, do którego uczęszczam. Czy rzeczywiście leczenie musi trwać tak długo? Proszę mi powiedzieć, ile przeciętnie trwa leczenie, a ile psychoterapia? Z góry serdecznie dziękuję za udzielenie informacji. Pozdrawiam gorąco - Ewa.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Zawód - psycholog

Czy osoba chodząca na terapię, może studiować i być psychologiem?
odpowiada 2 ekspertów:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
mgr Magdalena Rachubińska
mgr Magdalena Rachubińska

Lęk przed znanymi już osobami - co robić?

Witam. Mam takie pytanie: od jakiegoś czasu miewam poważne lęki, robię się czerwona, tak jakby wstyd albo lęk przed osobami, które znałam bardzo dobrze. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Lekarz uznał, że to depresja i zaczęłam terapię farmakologiczną....

Witam. Mam takie pytanie: od jakiegoś czasu miewam poważne lęki, robię się czerwona, tak jakby wstyd albo lęk przed osobami, które znałam bardzo dobrze. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Lekarz uznał, że to depresja i zaczęłam terapię farmakologiczną. Czy to pomoże? Czasami ten stres mnie paraliżuje, boli mnie brzuch, nie chcę chodzić z tego powodu do pracy. Co robić?

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Czy to może być ADHD?

Mam czasem taki stan, że nie mogę usiedzieć w miejscu przez jakieś 20 minut. Sprzątam w pokoju, ale chodzę po domu... Gdy mam taki atak, nie mogę złapać głębokiego oddechu i czasem mi się kręci w głowie, i się denerwuję,...

Mam czasem taki stan, że nie mogę usiedzieć w miejscu przez jakieś 20 minut. Sprzątam w pokoju, ale chodzę po domu... Gdy mam taki atak, nie mogę złapać głębokiego oddechu i czasem mi się kręci w głowie, i się denerwuję, że mi się coś stanie... Ostatnio w kinie miałam taki stan i mi bardzo szybko biło serce, pociły mi się ręce... Co to może być i jak sobie z tym radzić? Da się to wyleczyć? Mam 16 lat.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Renta chorobowa przy zaburzeniach paranoidalno-depresyjnych

Witam! Mam 51 lat, wykształcenie wyższe, bezrobotny, pracowałem jako pracownik marketingu. Mam zdiagnozowane zaburzenia paranoidalno-depresyjne. Od 3 tygodni zażywam lek przeciwdepresyjny. Do wszystkich czynności muszę się przymuszać, nie widzę sensu życia. Czy mogę się starać o rentę chorobową na...

Witam! Mam 51 lat, wykształcenie wyższe, bezrobotny, pracowałem jako pracownik marketingu. Mam zdiagnozowane zaburzenia paranoidalno-depresyjne. Od 3 tygodni zażywam lek przeciwdepresyjny. Do wszystkich czynności muszę się przymuszać, nie widzę sensu życia. Czy mogę się starać o rentę chorobową na czas pozbierania się, abym mógł się starać o inną pracę? Proszę o odpowiedź, dziękuję. Grzegorz

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Jak sobie mogę pomóc, bym mogła wyjść z domu bez lęku?

Dzień dobry! Małgorzata, 40 lat. Zawsze byłam i jestem do tej pory osobą lękliwą, wrażliwą na wszystko. Przejmowałam się wszystkim i wszystkimi, nie umiałam się nikomu przeciwwstawić, powiedzieć, że mam inne zdanie. Zawsze wszystkiemu potulnie ulegałam. Bałam się tego, że...

Dzień dobry! Małgorzata, 40 lat. Zawsze byłam i jestem do tej pory osobą lękliwą, wrażliwą na wszystko. Przejmowałam się wszystkim i wszystkimi, nie umiałam się nikomu przeciwwstawić, powiedzieć, że mam inne zdanie. Zawsze wszystkiemu potulnie ulegałam. Bałam się tego, że ktoś może coś powiedzieć o mnie źle i chociaż coś nie było po mojej myśli, to się na to godziłam. W 2004 roku wszystko (tak myślę) pękło we mnie. Skoczyło mi bez żadnego powodu ciśnienie, myślałam, że umieram. Ciśnieniomierz zawsze nosiłam przy sobie, i jak tylko coś nie tak, to zaraz mierzyłam ciśnienie, ale wszędzie chodziłam, nie miałam problemów z wychodzeniem z domu. Jesienią 2008 dostałam leki na ciśnienie i te skoki przeszły. W tym czasie mąż wyjechał za granicę do pracy. I zaczęły się lęki, strach, ZAWROTY GŁOWY. Jak wchodzę do sklepu, robi mi się gorąco, duszno, czuję się tak, jakbym miała upaść. Teraz idę do sklepu jak już naprawdę muszę, zamknęłam się w domu.

Nie wiem, co mam dalej robić. Dodam, że od roku biorę tabletki na uspokojenie, nie żadne ziołowe, tylko takie na receptę. W ulotce pisze, żeby brać je krótko, więc myślę, że się do nich przyzwyczaiłam, ale pomagają mi wychodzić z domu. Badania wszystkie były robione i są dobre. Boję się iść do psychiatry, bo przepisze mi jakieś leki, a jak biorę wit. C, to się tydzień zastanawiam, czy ją wziąć. A leki od psychiatry mają skutki uboczne. I co mam robić, czy to jest nerwica lękowa, czy depresja? Jak mogę sobie pomóc, by wychodzić do miasta, znajomych, bez lęku, zawrotów głowy, strachu, że coś mi się stanie. Dziękuję i pozdrawiam.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Samookaleczanie i problemy

Mój chłopak od jakiegoś czasu się tnie i mówi, że to mu pomaga. Tłumaczyłam mu, że to bez sensu, ale on mówi, że to jego sprawa. Ostatnio powiedział nawet, że nie chce żyć. Ma problemy, ale nie chce mi o tym powiedzieć.
odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Gdzie i jak mogę uzyskać pomoc? Czy dopiero jak sobie coś zrobię, będzie to możliwe?

Witam serdecznie! Ze względu na uporczywe myśli samobójcze i ogólny stan bardzo obniżonego nastroju, postanowiłam zasięgnąć fachowej pomocy. Nie stać mnie na kosztowne terapie (kilka lat temu uczęszczałam na terapię dla DDA, która kosztowała mnie wiele, a z perspektywy czasu...

Witam serdecznie! Ze względu na uporczywe myśli samobójcze i ogólny stan bardzo obniżonego nastroju, postanowiłam zasięgnąć fachowej pomocy. Nie stać mnie na kosztowne terapie (kilka lat temu uczęszczałam na terapię dla DDA, która kosztowała mnie wiele, a z perspektywy czasu nie umiem nawet stwierdzić, czy w ogóle mi pomogła...). Dzwoniłam chyba do każdej państwowej poradni zdrowia psychicznego w stolicy i albo termin jest tak odległy, że w ogóle wydaje mi się nierealny w związku z moim przekonaniem o tym, iż niedługo się wykończę, albo na dzień dobry usłyszałam, że przeszkadzam i lepiej by było, gdybym zadzwoniła w przyszłym tygodniu, jeśli już muszę... Jestem w stanie jakoś kontrolować swój pęd ku śmierci w chwili obecnej, bo zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę tego nie chcę, ale są to chwilowe przebłyski świadomości - jak teraz. Dochodzi do tego, że w nocy budzi mnie mój własny płacz i płaczę godzinami do rana, nie mogąc przestać; chce mi się płakać na widok wstającego słonecznego dnia, mam ochotę odseparować się od ludzi - i to czynię przeważnie, leżąc w łóżku w ciemnym pokoju. Mam wrażenie, że jeżeli pilnie w jakiś sposób nie zostanie, chociażby chemicznie, zmieniony mój nastrój, to tego nie zwalczę; nie mam żadnej motywacji, żadnego celu, a jak ktoś mi zaczyna mówić, że powinnam np. zacząć uprawiać sport, a wtedy poczuję się lepiej, to i taką osobę mam ochotę zabić. Co mogę zrobić? Czy istnieją szpitale/pogotowia/punkty interwencji kryzysowej, gdzie mogę uzyskać pomoc? Mam wrażenie, że dopiero jak zrobię sobie jakąś krzywdę, to uzyskam pomoc...

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Jak pomóc osobie chorej na schizofrenię?

Witam. Moja mama ma 40 lat i od około 20 lat choruje na schizofrenię paranoidalną. Była już w szpitalu i przyjmowała leki. Z tego co wiem z polecenia lekarza przestała je przyjmować, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne.... Witam. Moja mama ma 40 lat i od około 20 lat choruje na schizofrenię paranoidalną. Była już w szpitalu i przyjmowała leki. Z tego co wiem z polecenia lekarza przestała je przyjmować, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne. Jej obecny stan polega na tym, iż dużo śpi, bardzo mało je, mówi sama do siebie, jest nieobecna i nie interesują ją sprawy domowe. Chciałabym jej pomóc i wysłać na leczenie, ale każda wzmianka o wizycie u lekarza lub mówieni,e że jest chora kończy się tylko jej krzykiem, że to nie prawda. Nie wiem, co mam robić. Czy możliwe jest zawiadomienie pogotowia, które zabrałoby ją na leczenie? Wiem, że potrzeba jest zgoda takiego pacjenta, ale w tym stanie może mogliby ją zabrać i przynajmniej podleczyć do momentu, aż będzie sobie zdawać sprawę z własnej choroby? Proszę bardzo o pomoc.
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Bertrand Janota
Lek. Bertrand Janota

Zaburzenia lękowe a pornografia

Witam! Nie wiem, co robić. Nie ma dnia bez stresu, nerwów. Bardzo wiele rzeczy sobie wmawiam. Codziennie kłócę się z mężem bez powodu, po prostu wkręcam sobie, że wszędzie gdzie jest, są inne kobiety. Strasznie się denerwuję, gdy powie mi,...

Witam! Nie wiem, co robić. Nie ma dnia bez stresu, nerwów. Bardzo wiele rzeczy sobie wmawiam. Codziennie kłócę się z mężem bez powodu, po prostu wkręcam sobie, że wszędzie gdzie jest, są inne kobiety. Strasznie się denerwuję, gdy powie mi, jak się go zapytam, że jakaś kobieta mu się podoba. Niby to nic takiego. bo mi też się podobają inni faceci, ale ja czuję się od tych kobiet gorsza, chociaż mąż mi tłumaczy jak dziecku, że inne mu się tylko podobają, ale żadna mi nie dorówna, i to ja jestem ta jedyna, to nie potrafię zapanować nad swoim umysłem i sobie nie wmawiać. To tak, jakby były we mnie 2 osoby. Jedna, która wie, że mąż jej nigdy nie zdradzi i że jak tak dalej będę się zachowywała, to go stracę. Ta druga boi się, że mąż ma inną, i czuje się gorsza od innych kobiet. Jestem osobą niebrzydką, mam 2 dzieci. Jedyne co mi się nie podoba, to mój brzuch, ale mąż mówi, że mam wspaniały brzuszek i bardziej go kreci niż jakaś kostka na brzuchu, bo to jest jego brzuszek. Problem jest jeszcze w tym, że czasami oglądamy filmy porno i ja je chcę oglądać czasami, ale znowu problem, bo ja myślę, że on napala się na te kobiety, a tak naprawdę to oboje napalamy się na seks i to że oglądamy je razem. Boję się też, że będzie te filmy oglądał beze mnie, ale on mówi, że zawsze razem będziemy je oglądać. Wmawiam sobie wiele rzeczy i po chwili zastanowienia wiem, że się mylę, ale to jest silniejsze ode mnie. Próbuje nad tym zapanować, ale jest bardzo ciężko. Jak już myślę, ze jest OK, to znowu ten problem się pojawia. Czy to możliwe, że od tego wszystkiego strasznie mnie boli głowa i miewam problemy z oddychaniem, puchnę i dostaję drgawek? Proszę o pomoc i radę, co dalejrobić?

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Prawdziwe źródło nerwicy a przeniesienie lęku

Witam. Mam 22 lata, choruję na nerwicę lękowo-depresyjną już od ok. 5 lat. Długo chodziłam na terapię i mam wrażenie, że nigdy nie dobrnęłam do sedna mojego problemu, tzn. gdy jeden problem został przepracowany, zaraz pojawiało się coś nowego, tak...

Witam. Mam 22 lata, choruję na nerwicę lękowo-depresyjną już od ok. 5 lat. Długo chodziłam na terapię i mam wrażenie, że nigdy nie dobrnęłam do sedna mojego problemu, tzn. gdy jeden problem został przepracowany, zaraz pojawiało się coś nowego, tak jakbym szukała dziury w całym. Tak zakończyłam mój długoletni związek (to zbiegło się z wprowadzeniem terapii lekami), który stał się dla mnie głównym problemem i całkowitego uzdrowienia dopatrywałam się w zakończeniu go. Próbowałam nawet całą winę za moje cierpienie zrzucić na tamtego faceta, chociaż zaczęłam chorować na pewno nie przez niego, bo dużo wcześniej, zanim się poznaliśmy. Fakt, może nie było idealnie, ale jakoś starałam się, żeby to utrzymać. Wierzyłam, że jak się wyleczę, to się między nami ułoży, ale tak się nie stało. Psycholog dał mi tak okrężnie do zrozumienia, że ja sama tak jakby wytwarzam sobie problemy. Oczywiście też wmawiałam sobie różne choroby. Przez jakiś czas wierzyłam, że mam guza mózgu, raka piersi lub coś innego. Po tych lekach i zerwaniu poprawiło mi się, chociaż czułam takie lekkie zobojętnienie.

Po jakimś czasie, ok. pół roku, poznałam świetnego chłopaka, który zawsze mi się podobał, ale myślałam, że on nie zwróci na mnie uwagi. Okazało się, że i ja zawsze mu się podobałam. Zaczeliśmy się spotykać. Było cudownie. Ale cały czas był we mnie taki lekki strach, że zacznę mieć wątpliwości, czy go kocham i popadnę w taki stan jak w poprzednim związku. Nie wierzyłam, że mam takie szczęście, że tak świetnie mogę poukładać sobie życie. Wszystko robiliśmy razem, sprawiało mi to wielką radość i satysfakcję. Gdzieś po ok. roku zdecydowaliśmy, że odstawię leki. Czułam, że to najwyższy czas, jestem szczęśliwa, mam u boku osobę, na którą mogę liczyć. Wierzyłam, że się uda, na pewno. Marzyłam o tym, że jak skończymy studia, to on mi się oświadczy. Cieszyłam się, że wreszcie jestem czegoś pewna, że kocham mojego faceta na zawsze.

Przestałam brać leki po konsultacji z lekarzem. No i zaczęło mi się robić coraz gorzej. Traciłam siłę. Pojawił się lęk, tak nie wiadomo przed czym. No to sobie przypomniałam, że kiedyś coś ukradłam ze sklepu i czepiłam się tej myśli. Potem zaczełam się bać, że mojemu ukochanemu coś się stanie, że umrze i ja zostanę sama. Potem jeszcze coś gorszego, że spałam z poprzednim facetem i że jak powiem o tym temu obecnemu, to odejdzie (wiem, że to głupota), że nie jestem warta tego, żeby on ze mną był. Płakałam. Poszłam do psychologa, opowiadałam o tych rzeczach, czułam, że to nic. Popracuję troszkę nad sobą i będzie dobrze, chociaż lęk był duży i nie wiedziałam, o co w końcu chodzi. Pojawiła się nawet myśl, że go nie kocham, ale stwierdziłam, że to w ogóle bez sensu i zaraz o tym zapomniałam, jeszcze śmiałam się z tego u psychologa.

Wróciłam do domu, zrobiłam kolację, jego ulubioną (zawsze lubiłam dla niego gotować). No i następnego dnia poczułam dławiący lęk, prawie dostałam mdłości i w tym momencie myśl: Nie kochasz go, musisz odejść. Taka myśl, z którą nie ma dyskusji. Załamałam się kompletnie, nie wiedziałam, co się dzieje, czułam, że to jakieś wariactwo. Kilka dni wcześniej mówię mu zupełnie szczerze, że jest najlepszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała, a nagle to, bez powodu. Nic się nie wydarzyło złego między nami, naprawdę nic. Wręcz przeciwnie, czułam, że jest coraz lepiej. Czułam, że to nierealne, nieprawdziwe. Wszystko runęło, została tylko rozpacz i nicość.

Poszłam do psychiatry, zaczełam brać leki. Modliłam się, żeby to minęło. Wtedy zrozumiałam, że naprawdę dzieje się coś złego i znalazłam nowego, dobrego terapeutę. Powiedziałam, że czuję, że muszę, koniecznie muszę, uciec od chłopaka, że ta myśl mnie prześladuje, że nie myślę o niczym innym, że czuję okropny lęk, nie mam na nic siły, nawet się nie myję i prawie nie jem. Czułam, że strasznie szybko oddalam się od niego, że nagle powstał mur, obojętność i nie mogę się przez nią przebić. Cały lęk, wszystkie moje problemy skumulowały się w tym miejscu, w ucieczce upatrywałam uzdrowienia, choć zarazem czułam, że to jakiś absurd. Terapeutka powiedziała mi, że to nie jest mój realny problem, tylko problem zastępczy. Stworzyłam go i że pod żadnym pozorem mam nie podejmować żadnych decyzji, że przeniosłam cały lęk na tę sytuację. Czy chodzi o jakiś konflikt wewnętrzny nieuświadomiony? Co to oznacza? To odcięcie się od uczuć to jakiś mechanizm obronny?

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Czy do psychologa wymagane jest skierowanie?

Dojrzałam chyba do myśli, żeby poszukać fachowej pomocy. Tylko gdzie i jak? Czy idzie się do lekarza pierwszego kontaktu i prosi o skierowanie do psychologa (i czy trzeba umotywować)? Czy też nie potrzeba skierowania? Jestem dorosłą, niezależną, wykształconą kobietą, a...

Dojrzałam chyba do myśli, żeby poszukać fachowej pomocy. Tylko gdzie i jak? Czy idzie się do lekarza pierwszego kontaktu i prosi o skierowanie do psychologa (i czy trzeba umotywować)? Czy też nie potrzeba skierowania? Jestem dorosłą, niezależną, wykształconą kobietą, a z trudem przyjdzie mi przyznanie przed kimś, że wszystko, i ja sama nawet, zaczęło mnie przerastać. Przyjaciele też chyba nie wiedzą. Unikam kontaktu - a poza tym - "Oh, yes! I'm a great pretender"...

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Proszę o przybliżoną diagnozę oraz poradę, co robić lub co mnie czeka

Nie sprawdzam się w pracy - na nic nie mam chęci, siły i motywacji. Osiągam bardzo złe wyniki w pracy. Praca polega na kontaktach z klientami. Miewam lęki, jakiś czas temu nawet napady lęku w samochodzie - ten objaw minął....

Nie sprawdzam się w pracy - na nic nie mam chęci, siły i motywacji. Osiągam bardzo złe wyniki w pracy. Praca polega na kontaktach z klientami. Miewam lęki, jakiś czas temu nawet napady lęku w samochodzie - ten objaw minął. Często myślę, iż byłoby lepiej, abym nie żyła. Martwię się, iż nie wystarczy mi na utrzymanie dziecka i domu, nie mam siły ciągle walczyć o przetrwanie. Jestem wiecznie rozdrażniona, reaguję zbyt emocjonalnie i czasem nie panuję nad swoim zachowaniem. Gdy mnie coś bardzo zdenerwuje, to czasem wydaje mi się, iż mogłabym komuś zrobić krzywdę w napadzie furii, nawet osobom z najbliższego otoczenia. Chciałabym ciągle spać, ale nie mam takiej możliwości. Nienawidzę swojej pracy, rozwodzę się z mężem i mam problemy wychowawcze z dzieckiem. Uważam, iż jestem nieporadna życiowo, nic nie robię dobrze i nie mam siły to zmienić. Zaczynam nadużywać alkoholu. Byłam na kilku poradach u psychologa w związku z lękami, ale były one jak rozmowa z kimś znajomym, a nie fachowcem - uważam, że mi nie pomogły. Miasto, w którym mieszkam jest bardzo małe, podobno nie ma dobrego psychiatry. Boję się, iż zostanę źle zdiagnozowana i zostaną mi przepisane zbyt silne leki, które uniemożliwią normalne funkcjonowanie. Mój lęk wynika również z tego, iż kiedyś miałam zapaść po przedawkowaniu amfetaminy (incydent podczas studiów), jak również kiedyś bardzo źle się czułam po tabletkach antykoncepcyjnych, więc boję się brać leki. Z góry dziękuję za odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Mam dość myśli w mojej głowie

Nie chce mi się po prostu już żyć. Nic mnie nie cieszy. Czuję się nikim i niczym. Już nie daję rady, i boję się strasznie, by się nic złego nie stało. Od ok. roku przyjmuję lek przeciwdepresyjny. Zaburzenia depresyjne...

Nie chce mi się po prostu już żyć. Nic mnie nie cieszy. Czuję się nikim i niczym. Już nie daję rady, i boję się strasznie, by się nic złego nie stało. Od ok. roku przyjmuję lek przeciwdepresyjny. Zaburzenia depresyjne i lęk uogólniony to mój problem. Mam ochotę, by zgnieść sobie głowę. Mam dość myśli, które w niej krążą. Czy ja zwariowałam?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Depresja, fobia społeczna, nerwica?

Witam. Nie wiem od czego zacząć, ponieważ mam "mętlik w głowie". Od 13. roku życia ojciec mnie wyzywał od debili, że do niczego się nie nadaję. Rodzice żyli ze sobą, jak "pies z kotem" - ciągłe awantury. Z ojcem w...

Witam. Nie wiem od czego zacząć, ponieważ mam "mętlik w głowie". Od 13. roku życia ojciec mnie wyzywał od debili, że do niczego się nie nadaję. Rodzice żyli ze sobą, jak "pies z kotem" - ciągłe awantury. Z ojcem w ogóle nie rozmawiam (on już powiedział swoje, że jestem debil i do zawodówki nawet się nie nadaję, bo nie rozumiałem matmy, a skończyłem liceum). Maturę zdałem na 5, no i co z tego? Wypieranie myśli, że jestem debilem, wysłuchiwanie żalów matki, siostra i jej znajomi się ze mnie śmiali i tak nie potrafiłem nawet skończyć studiów, nie pracuję. Teraz ojciec ponownie się awanturuje, że jestem debilem, nic nie robię. Mam 27 lat, depresję, nerwicę lękową, fobię społeczną. Właśnie, kóre z tych? Studiów nie skończyłem, ponieważ bałem się przemówień publicznych (a w liceum ciągle się zgłaszałem). Nie umiem rozmwiać, jak jest większa grupa, nie potrafię patrzeć w oczy, jąkam się. To chyba fobia społeczna? Mam ataki duszności, drgawki, kołatanie serca, a jestem zdrów, jak ryba. Więc, to chyba nerwica lękowa? Ciągle się dołuję, nic mi się nie chce, czuję, że wszyscy ze mnie szydzą. To chyba depresja? Czuję, że jestem przysłowiowym "wariatem". Mam 27 lat, a pustke w cv i wykształceniu, czy te lęki są spowodowane, że od 13. roku życia byłem nazywany debilem i wszyscy, nawet rodzina, ze mnie szydzili? Nie wiem, co mam robić... Paweł.

Co mi w końcu dolega? Natręctwa czy schizofrenia?

Witam! Jestem mężczyzną w wieku 33 lat. Leczę się od kilku lat psychiatrycznie - z powodu epizodu psychotycznego. Stwierdzone zaburzenia osobowości mieszane. Zażywam lek przeciwpsychotyczny oraz przeciwlękowy. Schizofrenię wykluczono podczas pobytu w Klinice Psychiatrii. Jestem pod stałą kontrolą psychiatry....

Witam!

Jestem mężczyzną w wieku 33 lat. Leczę się od kilku lat psychiatrycznie - z powodu epizodu psychotycznego. Stwierdzone zaburzenia osobowości mieszane. Zażywam lek przeciwpsychotyczny oraz przeciwlękowy. Schizofrenię wykluczono podczas pobytu w Klinice Psychiatrii. Jestem pod stałą kontrolą psychiatry. Do rzeczy - od 3. roku życia kołyszę się, leżąc na boku - bywa, że kilka godzin dziennie, co przynosi mi wypoczynek i przyjemność, a jednak dezorganizuje życie w bardzo wielu wymiarach, przez co zaniedbuję obowiązki. Bywa, że takie same, lub inne ruchy cykliczne, pojawiają się w nocy podczas snu - od czasu zażywaniu psychotropów rzadziej. W ciągu dnia chodzę strasznie senny od kilkunastu lat, na około 10 lat przed zażywaniem leków i leczeniem. Ta senność i zmęczenie skłaniały mnie, co określam jako znużenie, do symulowania chorób fizycznych. Bez względu na to, ile godzin śpię w nocy - ta senność i znużenie towarzyszą mi niezmiennie przez cały czas. Przez takie postępowanie doprowadziłem swym zachowaniem do utraty wspaniałej pracy, zarzuciłem naukę w szkole średniej... Psychiatrzy rozłożyli ręce - uznali, że skoro to lubię (kołysać się), to nie ma problemu, ignorując całkowicie znużenie, które przeszkadza mi najbardziej (wiem, że mało wiarygodne, ale kiedy psychiatra twierdzi, że albo dużo kawy, albo amfetamina, to ja już nie wiem, co lepsze - amfy jeszcze nie próbowałem, nie zażywałem nigdy narkotyków).

Nie wiem, czy są to zaburzenia psychiczne - natręctwa (nie czuję przymusu)? Zmęczenie i znużenie nie pozwalają mi niekiedy na zwykłe czynności domowe, czy choćby dbanie o higienę - depresję również wykluczono. CT głowy w porządku - natomiast są zaburzenia, jak twierdził psychiatra nieistotne, w EEG głowy. Opis badania z dnia 26 maja 2004 roku: Rytm afla symetryczny, labilny, niskonapięciowy, 10 Hz. Rz zaznaczona. Obecna obfita czynność Beta. Widoczne są rozsiane i w grupach niskonapięciowe fale theta 7-6 Hz o różnej lokalizacji, z przewagą w odprowadzeniach skroniowych. HV zwiększa wskaźnik theta. Orzeczenie: Zapis ze zmianami uogólnionymi miernego stopnia, pod postacią fal theta, niskonapięciowy. W 2008 EEG również było nie w porządku, przy czym psychiatra stwierdził, że są to zaburzenia polekowe. W czym rzecz? Psychiatra zdaje się działać na moją korzyść, jednak rozkłada ręce przy takich zaburzeniach, które poza doznaniami psychozy, jakie miałem krótko w 2001 roku, są zaburzeniami dla mnie najpoważniejszymi.

Psychiatrzy z kliniki wykluczyli depresję i schizofrenię, stwerdzając jedynie zaburzenia osobowości mieszane. Inny z kolei psychiatra, przed pobytem w klinice uparł się, że mam schizofrenię - więc odpada, jako lekarz leczący. Może jakieś sugestie, które mógłbym podsunąć memu psychiatrze? Myślałem o lekach na narkolepsję. Wszelkie rady mile widziane, mimo wszystko uczę się zaocznie (w tym roku kończę), jednak nie pracuję. Przez ostatnie półtora roku przebywałem na chorobowym, teraz mogąc podjąć pracę, uciekam w zasiłek dla bezrobotnych. Myślę o studiach, również zaocznych - bez jakiegoś sensownego rozwiązania padnę po prostu na twarz. Nie wiem, czy to ma znaczenie - podczas pobytu w klinice, który przerwałem, podejrzewano ZZA, przy czym piję od tamtego czasu umiarkowanie. Nadmiernie piłem od 2007 do 2008 roku.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Czy terapia biofeedback może pomóc przy schizofrenii paranoidalnej?

Mam 19 lat. Od 2 lat leczę się na schizofrenię paranoidalną. Jestem bardzo pobudzony, kłócę się często z rodzicami, bo nie najlepiej idzie mi nauka w liceum (powtarzałem rok). Chciałbym być lepszy dla siebie i rodziców. Czy ta terapia może mnie wyciszyć? Czytałem o niej w Internecie.
odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Co zrobić, by otworzyć się na świat?

Witam. Jestem studentką i mam 20 lat. Obawiam się o swój stan od dawna. Rozwiązałam test i miałam 9 odpowiedzi c lub d. Jestem osobą zamkniętą w sobie. Nie potrafię mówić o sobie i o swoich uczuciach. Nie potrafię nawet...

Witam. Jestem studentką i mam 20 lat. Obawiam się o swój stan od dawna. Rozwiązałam test i miałam 9 odpowiedzi c lub d. Jestem osobą zamkniętą w sobie. Nie potrafię mówić o sobie i o swoich uczuciach. Nie potrafię nawet rozmawiać sensownie z ludźmi. Na jakiekolwiek pytania odpowiadam krótko i zwięźle. W towarzystwie rodziny nigdy nie zabieram głosu. Zastanawiałam się nieraz, z czego to się wzięło? Myślę, że zaczęło się od małego dziecka. Mam starszą siostrę. Pewna siebie, zawsze wśród znajomych była górą. Mnie obrażała i śmiała się, jak to dzieci, żeby być "fajniejsza", jednak ja nie umiałam sobie z tym poradzić. Płakałam w ciszy, nikomu nic nie mówiąc.

Drugim powodem jest chyba nieudany związek. Byłam z chłopakiem 2,5 roku. Jednak już wtedy nie potrafiłam normalnie funkcjonować. Starałam się jak mogłam. To był bardzo dobry człowiek. Jednak po jakimś czasie zaczęło dochodzić do kłótni i rozstań... wracaliśmy do siebie niejednokrotnie. Rok temu rozstaliśmy się na stałe. Praktycznie od razu poznałam nowego chłopaka i stłumiłam uczucia do poprzedniego. Wtedy nawet nie zapłakałam po rozstaniu. Jakiś miesiąc temu strasznie zaczęłam o nim myśleć i płakać po nocach. Nie umiem tego zakończyć. Powtarzam sobie, że muszę wziąć się w garść, próbuję coś ze sobą robić, jednak nie wychodzi. Tydzień temu płakałam pół nocy, prosząc Boga o śmierć. Mam problemy z koncentracją. W głowie mam straszny bałagan. Co się ze mną stało? Jak temu zapobiec? Co zrobić, żeby się otworzyć trochę na świat? Nie byłam u lekarzy, nie wyobrażam sobie tego. Co robić? No i najważniejsze pytanie, czy to choroba?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy ona jest pod wpływem narkotyku?

Moja koleżanka z klasy normalnie się zachowywała, dopóki nie jej nowy znajomy, z którym się spotka od dwóch tygodni. Kiedyś nie odrobiła pracy z polskiego, a ona zawsze powtarzała, że odrobiona praca cieszy siebie i nauczyciela. To nie jest powód,...

Moja koleżanka z klasy normalnie się zachowywała, dopóki nie jej nowy znajomy, z którym się spotka od dwóch tygodni. Kiedyś nie odrobiła pracy z polskiego, a ona zawsze powtarzała, że odrobiona praca cieszy siebie i nauczyciela. To nie jest powód, bo każdemu się to mogło przydarzyć, ale te zachowania na wychowaniu fizycznym, to ludzkie pojęcie dawno już przeszły. Nagle zaczęła krzyczeć jak zadziorny kibic, a ona nigdy nie robiła tego. Grała jak zadziorna, walczyła o punkt, a kiedyś mało ją ruszało, czy jej drużyna wygra. Po lekcji nastąpił taki moment, jakby odchodzenie sił i stała się apatyczna. Następnego dnia musiała wyjść do toalety, ale nie chciała nam powiedzieć, co i dlaczego nie chce iść z nami, bo zawsze chodziliśmy. I tak jest od miesiąca - pobudzenia, a potem depresje. Co mam zrobić? Pozdrawiam i czekam na odpowiedź...

Patronaty