Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 3 1

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Emocje: Pytania do specjalistów

Cały dzień płaczę, dopadła mnie niepewność...

Witam, mam 18 lat i od 2,5 roku nie do końca potrafię sobie ze swoją osobą poradzić. Nie chcę, żeby wszystko co napiszę poniżej zabrzmiało jak wyznania nieszczęśliwie zakochanej nastolatki, bo takie kwestie, myślę, że znikają po jakimś czasie, a...

Witam, mam 18 lat i od 2,5 roku nie do końca potrafię sobie ze swoją osobą poradzić. Nie chcę, żeby wszystko co napiszę poniżej zabrzmiało jak wyznania nieszczęśliwie zakochanej nastolatki, bo takie kwestie, myślę, że znikają po jakimś czasie, a nie ciągną się za człowiekiem tak długi czas. Wszystko zaczęło się na początku 1 liceum. Dotychczas byłam wzorową uczennicą, spokojną, rozsądną osobą, która w kontaktach damsko-męskich praktycznie nie brała udziału i nie bardzo wierzyła w siebie. Nadwaga, okulary, przywara "kujona" ciążyły mi, choć mimo wszystko byłam dość lubianą osobą ze względu na swoją serdeczność i pomocność. Podjęłam bardzo odważną decyzję, żeby zmienić kompletnie środowisko i poszłam do liceum w innym, większym mieście, gdzie nikogo nie znałam. Z zamiarem pilnej nauki, ruszyłam w licealny, nieznany świat. Na początku nic nie zapowiadało rewolucji, do integracyjnego wyjazdu, kiedy wszystko się z nim zaczęło. Cały czas jaki razem spędzaliśmy był dla mnie magiczny, był to pierwszy chłopak, który mnie zaczarował, naprawdę czułam, że to właśnie w nim chcę się zakochać, bo jest najlepszym co mnie w życiu spotkało, do czasu... Nie umiałam się zdecydować na związek, do tego moja mama, z którą jestem bardzo silnie związana dość sceptycznie do tej myśli podchodziła. On nie wytrzymał i zostawił mnie. Wtedy zawalił się dla mnie świat. Faktycznie brzmi to jak typowa nastoletnia, nieszczęśliwa miłość, złamane serce, które wyleczy się przy pierwszym następnym chłopaku. Niestety, ze mną tak się nie stało. Nie miałam ochoty wstawać z łóżka, jeździć do szkoły, uczyć się. Katowałam się ciągłym rozpamiętywaniem pojedynczych słów, gestów, spojrzeń. Nie mogłam patrzeć jak spotyka się z moją koleżanką, dzień w dzień płakałam. W tym wszystkim strasznie spadło mi poczucie własnej wartości, do tego problemy z nauką kłóciły się z moimi aż za ambitnymi planami. Wszyscy przyjaciele nie mogli i nadal nie rozumieją jak od 3 lat na pierwszym planie może być jeden i ten sam chłopak. Oczywiście, zdarzały się momenty, że było lepiej, jeśli słowem 'lepiej' można określić budowanie nienawiści i nieodzywanie się przez 3 miesiące, by potem poprosić o spotkanie i umierać z radości, że można było spędzić z nim czas. Pojawiło się też paru innych amantów, jednak żaden nie był, nie jest w stanie zająć Jego miejsca. Przy obecnym maturalnym stresie, widzę jak słabą stałam się osobą. Przerost ambicji połączony z nieszczęśliwym zakochaniem doprowadza do takich stanów jak dziś, który tak naprawdę przyczynił się do tego, że tutaj postanowiłam napisać. Od samego rana ogarnął mnie niesamowity niepokój, strach, że moje marzenia o studiach się nie powiodą, czułam ogromne napięcie we wszystkich mięśniach, nie mogłam opanować płaczu. Cały dzień spędziłam płacząc, a mówiąc dosadniej - rycząc. Nie widzę sensu w dalszej edukacji, napadła mnie niepewność, czy to kierunki, które wybrałam to naprawdę to, co chcę zrobić. Boję się, że zawiodę rodzinę. I... zmieniając miasto, nie będę już tak blisko Niego.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Byłam gruba, odchudzałam się i mam problemy w szkole. W jaki sposób sobie poradzić?

Byłam gruba odkąd pamiętam. Mając 11-12 lat brałam leki po których znacznie przytyłam. Dzieci się ze mnie wyśmiewały, ale jakoś mnie to mało obchodziło. Miałam bardzo dobre oceny, ale właściwie mało się uczyłam. Pamiętam, że siedziałam w domu i nic...

Byłam gruba odkąd pamiętam. Mając 11-12 lat brałam leki po których znacznie przytyłam. Dzieci się ze mnie wyśmiewały, ale jakoś mnie to mało obchodziło. Miałam bardzo dobre oceny, ale właściwie mało się uczyłam. Pamiętam, że siedziałam w domu i nic nie robiłam. Jadłam, oglądałam telewizję, miałam mało aktywności fizycznej. Co ciekawe, jak sobie przypominam, byłam na swój sposób szczęśliwa. Chciałam się zapisać do szkoły muzycznej, ale rodzice odmawiali uzasadniając, że mam słomiany zapał, i na pewno nic z tego nie wyjdzie. Taniec - pasja. Tłumaczenie było inne, ale wiadomo było, że byłam, jestem za gruba. Teraz żałuję, bo wiem, że do pewnych rzeczy nie wrócę. Żałuję, że nie potrafiłam zawalczyć o swoje szczęście. Po zakończeniu podstawówki jednak coś pękło... Zaczęłam się odchudzać i zamykać w sobie. Schudłam w sumie 20 kg. Nie była to drastyczna dieta i rozłożona w odpowiednim czasie. Jednak teraz już wiem, że bez konsultacji dietetyka robiłam sobie krzywdę. Przez nadmierny wysiłek fizyczny zatrzymała mi się miesiączka. W I gimnazjum uczyłam się bardzo dużo. Siedziałam w domu, odchudzałam się, mając 174 cm wzrostu pod koniec roku szkolnego ważyłam 58 kg. Schudłam, ale jakim kosztem. Patrząc teraz na zdjęcia widzę wysuszoną, bladą szarą myszkę. Oczekiwałam, że to dużo zmieni. Miałam zawroty głowy, a ludzie mówili, że wyglądam świetnie. Sąsiadki dopytywały się, co zrobiłam, że tak dużo schudłam. Mentalnie wciąż byłam gruba. Po zakończeniu I klasy średnia 5,60. Jednak przez wakacje trochę odżyłam. Zaczęłam wychodzić do ludzi. W II gimnazjum poznałam parę nowych osób, chodziłam na dyskoteki. Zaczęłam się gorzej uczyć. Nastąpił efekt jo-jo ok. 6 kg. Wciąż jednak miałam jakiś cel. Na wiosnę dużo chorowałam. Znajomi o mnie zapomnieli. Nauczyciele robili wiele uwag. Każdy chciał mi coś na siłę udowodnić... W II gimnazjum wciąż było dobrze. Nie ważyłam już tyle co w I gimnazjum, jakieś 3, 4 kg więcej. W III gimnazjum pojawił się wolontariat. I od początku roku szkolnego miałam siłę by cokolwiek robić. W listopadzie babcia trafiła do szpitala w ciężkim stanie. Jak się okazało pozostała w nim już do końca swojego życia, do lutego. W tym czasie ojciec się zaczął wyżywać na mnie, był agresywny i znęcał się psychicznie. Nie wiem czy jest alkoholikiem. Stereotyp alkoholika mówi, że jest to menel, który ciągle siedzi z butelką jabola pod sklepem. Z drugiej strony jeśli alkohol ma pomóc, i traktuje się go jako zapomnienie, oderwanie się od problemu... Znaczy to, że jest to duży problem. Ojciec zawsze miał problemy z alkoholem. Wiem to od moich dużo starszych sióstr, które doświadczyły tego kiedy ja byłam małym dzieckiem. Nie odzywałam się do ojca. Święta Bożego Narodzenia były fatalne. Nikt nie chciałby dostać takich życzeń… Miałam takie dni, że nie chciało mi się wstawać z łóżka. Jadłam więcej. Stresowałam się, miałam stany lękowe. Właściwie mam. Jestem wciąż w III gimnazjum. Zaczęłam się bać szkoły. Najlepiej jest mi we własnym łóżku pod kocem. Zawsze byłam najlepsza. Nawet w podstawówce. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Straciłam sens. Inna sprawa, ze zawsze miałam problem z podejmowaniem decyzji. Przestałam się uczyć. Może dlatego że chciałam się zbuntować? Zawsze tylko zależało mu na moich stopniach. A ja chciałam więcej. Usprawiedliwiam się. Mam wiele zainteresowań. Ale przychodzę do domu i jedyne o czym marzę to iść spać. Mam pewne przebłyski, ale robię jeden krok do przodu a później dwa do tyłu. Uważam, że jestem strasznie przeciętna. A przeciętność i niewiedza jest dla mnie czymś strasznym. Mam ciągły niedosyt wszystkiego, a jednocześnie boję się wszystkiego. Najlepiej by było gdybym była tak aktywnie fizycznie jak tylko można, najlepiej się uczyć, grać na instrumentach, nauczyć się wielu nowych rzeczy, tańczyć. Chcę też być inna, oderwać się od rzeczywistości. Zrobiłam się niemiła dla ludzi, wredna. Chcę żeby skończył się chaos. Często cierpię na bezsenność, jestem zmęczona, a nie mogę usnąć. Czasem potrafię przesypiać całe dnie. Nie potrafię płakać, dostaję paniki jak jest trudny dzień w szkole. Bardzo dużo chorowałam w tym roku szkolnym i mam zaległości. Dostaję nerwicy jak czeka mnie ciężki dzień w szkole. Walczę ze sobą każdego dnia żeby nie zostać w domu. Najgorsze jest to, że rodzice dają mi do zrozumienia, że to moja wina. A komentarze: „jakoś zdasz to gimnazjum” są dla mnie bardzo przykre. Średnią mam około 4, 90. Ale nie obchodzi mnie to. Ale chcę żeby moje życie zaczęło mnie obchodzić. Dlatego proszę o poradę. As

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Trudy życia. Pomocy!

Wyjechałam za granicę w wieku 18 lat. Podjęłam pierwszą pracę w kawiarni, później w sklepie na nocki itd.  Obecnie też pracuję, ale nie chce mi się chodzić do pracy, calymi dniami siedziałabym w domu, a najlepiej w łóżku. Nie mam...

Wyjechałam za granicę w wieku 18 lat. Podjęłam pierwszą pracę w kawiarni, później w sklepie na nocki itd.  Obecnie też pracuję, ale nie chce mi się chodzić do pracy, calymi dniami siedziałabym w domu, a najlepiej w łóżku. Nie mam chlopaka, jestem sama, nie mam nikogo, prócz jednej koleżanki z pracy. Obecnie mam 23 lata i pół roku, nie mam szkoły, kasa mi sie rozchodzi w rekach jak tylko ją dostanę, jestem leniwa, mam ciagle balagan w domu, nienawidze mojej pracy, w której ciągle robię to samo - jeżdżę pociągiem i nalewam kawę, to jak polski wars. Chcialabym wrócić do Polski, ale mam obawy, że sobie nie poradzę. Tygodnie życia mi mijają na pracy i siedzeniu na internecie, w tygodniu nie mam gdzie nawet wyjść, nie mam zainteresowań ani mobilizacji, moje życie nie ma sensu. W Polsce rodzice maja cieżka sytuację życiową, wiec nie mam co na nich liczyć. Coraz bardziej się zamykam w sobie i nie chcę żyć.  Jestem po przebytej chorobie, byłam w szpitalu psychiatrycznym, przy wypisie napisali: Ostre zaburzenie psychotyczne podobne do schizofrenii. Biorę r*** i tyje jak świnia, ogólnie w ciagu 8 miesiecy przytylam 18 kg i z wagi 70 kg ważę 87, a mam 175 cm wzrostu.  Problem z cerą i waga, brak motywacji do czegokolwiek... Chciałam nauczyć się jeździć samochodem, ale mi niewychodzi. Czuję się samotna, nie mogę nikogo poznać, bo co ja mu zaoferuję? Czego się podejme, to mi nie wychodzi, w pracy dostaje swira, wszystko przychodzi mi z trudem... Czy tak wyglada życie? Cieżka praca, dom, praca, dom, spanie i fizjologia -  nie mam już nadziei. Ciagle marzę, jak by to było dobrze wygrac w totolotka i to mi sprawia przyjemność. Marzenia, jak by było fajnie wrócić do Polski, mieć swoje mieszkanie, samochód i dwa mieszkania do wynajęcia. Żyłabym z tych pieniędzy i bym nie musiała pracować,  poznałabym chlopaka, miała piękny ślub i urodziła śliczne dziecko - to by mi sprawiło największą przyjemność, ale to marzenia, które nigdy się nie sprawdzą, bo jestem gruba, nie mam szkoły i przyszlości. Robię się coraz starsza i nikt mnie nie chce. Jestem nieudacznikiem. Chcę tylko spać, bo może jak sie obudzę będzie lepiej, a może wogóle się nie obudzę. Tak by bylo najlepiej. Po co mam wstawać, jak albo mnie czeka nudna fizyczna praca, albo dzien wolny kiedy nie mam co robic... Nie mam motywacji do schudnięcia, wszystko mnie przerasta, chcialabym też znaleźć faceta i może zamieszkać z nim, siedzieć w domu i być raczej kurą domową, wychowywać dzieci, ale gdzie znaleźć takiego faceta, który by zarobił na dom? Zazwyczaj tych, których poznałam, musialam utrzymywać. Mialo być lepiej, a jest coraz gorzej. Nie mam oparcia w nikim, nie mam sensu życia i co dalej? Jak mam zmienić moje życie, które tak bardzo sie różni od tego, jakie bym chciała? Myśli samobójcze mnie nachodzą, ale nie mam odwagi... Co byście zrobili na moim miejscu? Jak zmienić moje życie? Jak być szczęśliwą?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Nienawiść do osoby, która mnie skrzywdziła i odczuwanie skrajnych emocji

Czuję się zdesperowana, bezsilna z obsesją na punkcie osoby, która bardzo mnie skrzywdziła. Nie mam z nią kontaktu od kilku miesięcy, nic o nim nie wiem. Nienawidzę Go za to co zrobił, ale byłabym skłonna do pomocy. Myślą zadowalającą mnie... Czuję się zdesperowana, bezsilna z obsesją na punkcie osoby, która bardzo mnie skrzywdziła. Nie mam z nią kontaktu od kilku miesięcy, nic o nim nie wiem. Nienawidzę Go za to co zrobił, ale byłabym skłonna do pomocy. Myślą zadowalającą mnie jest zabicie Go. Mam myśli samobójcze, problemy z zasypianiem, apetytem. Płaczę, każdego dnia. Ogarniają mnie skrajne emocje z histerii w głęboki śmiech. Zastanawiam czy powinnam zwrócić się do kogoś o pomoc, bo czuję, że nie radzę sobie, ale za chwilę tłumaczę, że to, że to tylko kwestia czasu.  
odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Co zrobić, by przestali śmiać się ze mnie w szkole?

Witam. Mam na imię Dawid. Chodzę do 2 klasy gimnazjum. Zawsze byłem jednym z czołówki klasowej, rozbawiałem cała klasę, potrafiłem coś załatwić. Jednak od początku 2 klasy gimnazjum rozpoczęło się piekło. Dwójka niby moich kolegów, którzy trzymają się razem od...

Witam. Mam na imię Dawid. Chodzę do 2 klasy gimnazjum. Zawsze byłem jednym z czołówki klasowej, rozbawiałem cała klasę, potrafiłem coś załatwić. Jednak od początku 2 klasy gimnazjum rozpoczęło się piekło. Dwójka niby moich kolegów, którzy trzymają się razem od 4 klasy, zaczęli mi niemiłosiernie wrzucać. Chodzi przede wszystkim o to, że mój tata ma sklep koło naszego domu. Zaczęło się od tego, że w moim sklepie mrówki chodzą po ciastkach, że klienci sami muszą odśnieżać wjazd, że sanepid chce mi zamknąć sklep, że mój sklep to melina itd.

Obydwoje są bardzo mocni w gębie i bardzo chamscy. Są wręcz bezczelni. Potrafią wyzwać każdego matkę itd. Żadnego argumenty ani wrzuty na nich nie działają, bo po nich to 'spływa'. Lepiej jest, gdy jest tylko jeden z nich. Gdy są razem - jest strasznie. Ostatnio w naszym małym miasteczku otworzono Biedronkę. I się zaczęło... Komentarze 'w Twoim sklepie puste pułki', 'twój sklep plajtuje', gdy widzą jakiś towar z Biedronki to od razu buczą i śmieją się w moim kierunku. Niejednokrotnie wrzucają mi bez powodu na j. polskim, gdzie siedzą za mną.

Co zrobić, by przestali tak mówić? Albo co mam robić, by podchodzić do tego z dystansem? Innym też wrzucają, ale oni się z tego śmieją. A ja nie... Oni to robią, bo wiedzą, że mnie to denerwuje. Zawsze siedziałem cicho i cala ta złość gromadziła się we mnie. Teraz jestem strasznie nerwowy. Łatwo mnie sprowokować, a oni robią to codziennie od miesięcy. Gdy siedzę cicho, to mam wręcz najgorsze myśli, czasem chce nawet ze sobą skończyć. Gdy o nich myślę, boli mnie brzuch i chce mi się płakać. Proszę, niech ktoś mi pomoże!

Jakie by było dobre rozwiązanie?

W mojej rodzinie sprawy nadal mocno się plączą. Po śmierci ojca konflikt rodzinny narósł. Mama z tatą mieli dom i mieszkanie, to był majątek wspólny, mama ma dom i pole, ale to jest tylko jej własność. Mama mieszka z bratem...

W mojej rodzinie sprawy nadal mocno się plączą. Po śmierci ojca konflikt rodzinny narósł. Mama z tatą mieli dom i mieszkanie, to był majątek wspólny, mama ma dom i pole, ale to jest tylko jej własność. Mama mieszka z bratem w domu, gdzie był to ich wspólny majątek (mamy i taty). Ponieważ po śmierci ojca ja dziedziczyłam jedną trzecią, tyle samo brat. Oczekiwania mamy były, że oboje z bratem zrzekniemy się na rzecz mamy swoich części. Ponieważ już dużo wcześniej wiedziałam zanim nawet ojciec zginął, że w moim domu rodzinnym źle się dzieje, ale dopóki ojciec żył czułam, że jest bezpiecznie. Tym bardziej, że wielokrotnie słyszałam o naciskach brata na rodziców o przepis domu na niego, ojciec powtarzał, że po ich śmierci dostanie dopiero, bo oni w stodole mieszkać nie będą. Nigdy nie pytałam dlaczego i co się dzieje, domyślałam się. Nie zrzekłam się dla bezpieczeństwa matki po wcześniejszej konsultacji z radcą prawnym. Więc gdy brat z bratową dowiedzieli się o tym, uznali że chcę majątku. Bratowa pokazała rogi i postanowili nas ukarać, wyprowadzając się od mamy, zostawiają ją samą z olbrzymim domem, ogrodem itp. Nagle cała rodzina i znajomi rodziców oczekują, że wrócę tam do mamy mieszkać (a wcześniej 8 lat temu przez bratową zostałam z mężem wyrzucona, ułożyliśmy sobie życie) w pozostałych domu i mieszkaniu mieszkają dziadki. Co w takiej sytuacji można zrobić, my mieszkamy tylko 20 km od mamy, mamy z mężem pracę, syn chodzi do przedszkola, zacznie niebawem szkołę i jesteśmy tu zameldowani, i chcemy w przyszłym roku wykupić mieszkanie. Mama zastanawia się nad sprzedażą tego domu, ale ponieważ zrobiła nas współwłaścicielami majątku nie wie, czy można to sprzedać, spłacając brata, bo chętnie poszłaby mieszkać koło nas do miasta. Ale brat z bratową odgrażają się i różnie atakują, prowokują konflikty, między innymi obarczają i szykanują przed całą rodziną, oskarżają bezpodstawnie o śmierć ojca. Jak to można rozwiązać. Proszę o pomoc, bo oboje z mężem psychicznie padamy.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jak skończyć z samookaleczaniem się?

Mam 16 lat i chcę skończyć z tym. Mój problem zaczął się jakieś 3 miesiące temu, kiedy to coś spowodowało to, że się pocięłam, potem znowu zaczęłam się ciąć i teraz jest tak codziennie... Nie chcę już chodzić codziennie z...

Mam 16 lat i chcę skończyć z tym. Mój problem zaczął się jakieś 3 miesiące temu, kiedy to coś spowodowało to, że się pocięłam, potem znowu zaczęłam się ciąć i teraz jest tak codziennie... Nie chcę już chodzić codziennie z myślą: "Chcę się pociąć...". Proszę o jakieś rady, dobre, ale nie typu "zgłoś się do psychologa" itp., bo wtedy by się moja mama dowiedziała o tym, co robię, a nie chcę, by ona wiedziała, bo doskonale wiem, co ona myśli o osobach, które się tną... Naprawdę proszę o pomoc!

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Nie wiem, kim jestem

Nie wiem, kim jestem, co mam robić w życiu. Mam 29 lat, dwie córki (4 i 2 lata), partnera, z którym mieszkamy razem z moimi rodzicami. Nie pracuję, zajmuję się dziećmi, ale mam już dość siedzenia w domu. Chciałabym pracować,...

Nie wiem, kim jestem, co mam robić w życiu. Mam 29 lat, dwie córki (4 i 2 lata), partnera, z którym mieszkamy razem z moimi rodzicami. Nie pracuję, zajmuję się dziećmi, ale mam już dość siedzenia w domu. Chciałabym pracować, ale nie wiem, co mogłabym robić, żeby móc zajmować się dziećmi i przy okazji zarabiać. Problem w tym, że nie wierzę w siebie, wydaje mi się, że nic nie umiem. Jestem zamknięta w sobie, z trudnością nawiązuję kontakty, ogólnie nie ufam ludziom. Ciągle krytykowana, obecnie przez mojego partnera również. Może faktycznie jestem zerem. Nigdy nie pracowałam, oprócz pracy w sezonie w sklepie, jeszcze przed narodzeniem dzieci. Wiem, że moje problemy są spowodowane częściowo przez mojego ojca alkoholika, który nadal zatruwa nam życie. Przez co jestem znerwicowana, czasami cierpią na tym moje dzieci, bo krzyczę na nie. Chociaż staram się je uchronić przed domowymi awanturami, ciągłymi krzykami właściwie o nic. Dziadek z babcią kochają wnuczki, są one jakby poza konfliktem. Cierpi też mój partner, bo atmosfera w domu odbija się na nasz związek. Obecnie przechodzimy kryzys, zastanawiamy się, czy się nie rozstać. Nawet zastanawiałam się, czy go kocham, bo nie umiem nazywać uczuć, ale myślę, że między nami jeszcze jest uczucie, że coś nas łączy, nie tylko dzieci. Nie wiem, co mam robić? Na zewnątrz uchodzimy za normalną rodzinę, tak mi się wydaje, nawet rodzice mojego partnera nic nie wiedzą. Nie wiem, jak uwolnić się z tego. Zawsze myślałam, żeby nie popełnić błędu mojej mamy i początkowo kierowałam się rozsądkiem przy wyborze partnera. Marzyłam o stworzeniu swojej rodziny, ale nie udało się. W ogóle nic mi się nie udaje. Chciałabym żyć po swojemu, ale nawet nie wiem, w jakim zawodzie się sprawdzę? Nie umiem odnaleźć siebie. Skończyłam liceum ekonomiczne i studium medyczne (terapia zajęciowa), ale nie wiem, czy to jest to, co faktycznie chciałabym robić.

Proszę o radę odnośnie blokady psychicznej

Witam. Mój problem dotyczy blokady wewnętrznej, ponieważ jestem w trakcie rozwodu. Byłam przez 30 lat w związku toksycznym, mąż jest uzależnionym alkoholikiem. Dowiedziałam się, że mam blokadę na nowe znajomości z mężczyznami i mam mało wiary w...

Witam. Mój problem dotyczy blokady wewnętrznej, ponieważ jestem w trakcie rozwodu. Byłam przez 30 lat w związku toksycznym, mąż jest uzależnionym alkoholikiem. Dowiedziałam się, że mam blokadę na nowe znajomości z mężczyznami i mam mało wiary w siebie. Nie wiem jak ten problem rozwiązać i jak nad tym pracować, gdyż moim zdaniem jestem otwarta na nowe znajomości, pragnę kogoś poznać komu mogłabym zaufać i mieć tzw. bratnią duszę, bo w tej chwili to jestem bardzo samotna, moje życie to praca i dom. Tylko z córką mam bliskie kontakty i mogę jej zaufać i się wyżalić. Wiem, że nie powinno tak być, ale nie wiem jak z tego teraz wybrnąć. Powinnam udać się do psychologa, ale nie stać mnie na prywatne wizyty, ponieważ sama ponoszę koszty utrzymania mieszkania i niewiele mi zostaje z wypłaty, dlatego proszę o pomoc. Pozdrawiam i czekam na odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Dlaczego nie potrafię odczuwać ciepłych uczuć?

Witam. Mam 19 lat, jestem dziewczyną. Mój problem polega na tym, że mam wrażenie, iż nie potrafię odczuwać "głębszych ciepłych uczuć". Zauważyłam to przede wszystkim w relacjach z mężczyznami, ale nie tylko. Nigdy nie kochałam, nie byłam też w związku...

Witam. Mam 19 lat, jestem dziewczyną. Mój problem polega na tym, że mam wrażenie, iż nie potrafię odczuwać "głębszych ciepłych uczuć". Zauważyłam to przede wszystkim w relacjach z mężczyznami, ale nie tylko. Nigdy nie kochałam, nie byłam też w związku. Wiem, że jestem młoda i mam jeszcze czas, ale wydaje mi się to trochę dziwne. Czuję tylko pociąg fizyczny do mężczyzn i kobiet, ale z drugiej strony, moje kontakty seksualne z mężczyznami są specyficzne. Po pierwsze, są bez żadnych emocji, a po drugie, nie zależy mi tylko na zrealizowaniu własnych określonych w danym momencie celów np. chęci upokorzenia go. Prowokuję ich, ale nigdy nie zgadzam się na seks. Jestem dziewicą i nie jest to dla mnie żaden problem, nie wynika to również z jakiś przekonań, po prostu na razie tak jest. Unikam mężczyzn, którym zaczyna na mnie zależeć. Zadaję się raczej z takimi, którzy zauważają tylko mój wygląd. Nie muszę wtedy udawać przywiązania, miłości czy zadowolenia. Tak jest łatwiej. Moje znajomości z ludźmi bardzo szybko się rozpadają, bo mi na nich nie zależy. Może ja po prostu jestem zarozumiała? Akurat w kontaktach z obcymi ludźmi mi to nie przeszkadza, ale problemem jest rodzina. Ja nie wiem, co to znaczy tęsknić, ciężko też mi powiedzieć, czy ich kocham. Wyprowadziłam się z domu i w ogóle nie odczuwam potrzeby wracania tam. Bardzo często zapominam nawet zadzwonić. Mam bardzo dobry kontakt z rodzicami i oni wiedzą, jaka jest sytuacja. Widzę że jest im ciężko, bo każda mama chce usłyszeć od dziecka tęsknię za tobą, czy kocham cię. Mówię jej, że ją kocham, bo wiem, że wtedy jest jej łatwiej, ale słowa tęsknię nie używam, bo wiedziałaby, że kłamię. Widzę, że moje kontakty z ludźmi są dosyć dziwne. Boję się im zaufać, więc staram się wpasować. Nie okazuję swoich prawdziwych emocji, tylko gram to, co oni chcą zobaczyć. Zauważyłam ze mam duże skłonnosci do manipulowania, bawię się uczuciami innych, bo widzę, że mam pełną kontrolę. Sprawia mi to pewnego rodzaju przyjemność, czuję wtedy satysfakcję, a co gorsza, w ogóle nie przejmuję się tym, co odczuwają inni ludzie. W jakiś zadziwiający sposób potrafię każdego do siebie przekonać i uzyskać to, czego chcę. Zauważyłam u siebie skłonności sadystyczne i jakieś dziwne upodobania seksualne. Bardzo szybko i często zmienia mi się nastrój. Jestem nieprzewidywalna, mściwa i wyrachowana. Bardzo łatwo popadam tez w stany depresyjne, mam nerwicę natręctw. Może takie zachowania po prostu wynikają z mojego charakteru i zwyczajnie szukam dla siebie usprawiedliwienia? Nie wiem, czy czuje się szczęśliwa. Akceptuję siebie. Może ja po prostu jestem złym człowiekiem? Wiele osób powiedziało mi, że się mnie boi, ale wiele też szuka mojej akceptacji i poparcia. Chcą utrzymywać ze mną kontakt, chociaż ja sama o to nie zabiegam. Ostatnio w szczerej rozmowie mama powiedziała mi, że wie, że  pod powłoką grzecznej, odpowiedzialnej, ułożonej dziewczyny kryje się ktoś zupełnie inny. Ona tak naprawdę zna mnie najlepiej i widziała mnie w wielu różnych sytuacjach. Powiedziała mi również, że była zaszokowana, gdy zobaczyła mnie rozwścieczoną, bo nie myślała, że ktoś może być tak zimny i do takiego stopnia kontrolować swoje emocje jak ja. Chodziło jej o moją kłótnię z tatą, której była świadkiem. A ja po prostu oprócz wściekłości nie czułam nic innego. W takich chwilach mam wrażenie, jakby ktoś wyłączył możliwość odczuwania. Nie wiem, chyba proszę o jakąś radę lub ocenę, opinię? Czy to może być jakieś zaburzenie? Pozdrawiam.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jak polepszyć moje relacje z nowym partnerem mojej mamy?

Witam! Mam poważny problem! Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam 10 lat, teraz mam lat 14. Rozwód razem z młodszym bratem przeżyliśmy tragicznie, było nam bardzo ciężko, płakałam po nocach i nie potrafiłam sobie z tym poradzić, ale jakoś po...

Witam! Mam poważny problem! Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam 10 lat, teraz mam lat 14. Rozwód razem z młodszym bratem przeżyliśmy tragicznie, było nam bardzo ciężko, płakałam po nocach i nie potrafiłam sobie z tym poradzić, ale jakoś po pewnym czasie wybrnęliśmy z tej trudniej dla nas sytuacji. Niestety, tuż po rozwodzie mama znalazła sobie nowego faceta, nie mogliśmy przyjąć tej wiadomości, jednak mój młodszy brat po pewnym czasie zaakceptował go, ja jednak nie potrafiłam. Byłam tak negatywnie nastawiona przeciwko niemu i tak zazdrosna o mamę, że przeprowadziłam się do babci, ale długo tak nie wytrzymałam i przeprosiłam mamę. Minęło trochę czasu i nawet zaprzyjaźniłam się z nim, tak jak mój młodszy brat. I mogłoby już tak zostać, gdyby nie to, że dowiedziałam się potem, że mama jest z nim w ciąży. Myślałam, że nie wytrzymam, roznosiło mnie, nie potrafiłam sobie z tym poradzić, bałam się tego... A najbardziej tego, że jak dziecko się urodzi, to on nie będzie pozwalał mi się do niego zbliżać. I wtedy znowu zaczęły się kłótnie z mamą, moje fochy, byłam strasznie załamana... W końcu się urodziło, ma teraz miesiąc i jest prawie tak, jak myślałam. Pozwala mi się do niej zbliżać, jednak nasze relacje są takie suche. Mam takie wrażenie, że nie jestem im do niczego potrzebna i lepiej by było, jakby nie było ani mnie, ani mojego brata. Teraz nie jestem już tak zazdrosna o mamę, tylko właśnie o dziecko. Denerwuje mnie, jak je nosi na rękach, przewija, denerwuje mnie wszystko, co on robi wokół niej... to mnie przerasta, nie potrafię sobie z tym poradzić. Rozmawiałam już na ten temat z mamą i ona mi to wszystko tłumaczyła, ale ja dalej jak go widzę z dzieckiem, to we mnie się gotuje. Nie chcę, żeby tak było, ale inaczej nie potrafię. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić, proszę o jakieś rady, jak mam nawiązać z nim jakieś więzi, żebym czuła się potrzebna, jak mam pozbyć się tej chorej zazdrości, chciałabym, żeby było normalnie, jak w normalniej rodzinie. Dodam jeszcze, że z ojcem utrzymuję kontakt, jednak nasze więzi nigdy nie były takie mocne, ja zawsze bardziej leciałam do mamy. Za to mój brat teraz każdy weekend spędza z ojcem, ja jednak widuję go raz na miesiąc i wcale nie mam potrzeby widywać się z nim częściej. Proszę o pomoc!

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Joanna Żur-Teper
Mgr Joanna Żur-Teper

Dziwne myśli nastolatka

Witam, w lipcu skończę 15lat, chodzę do 2kl gimnazjum i od pewnego czasu mam pewien problem, mam takie myśli, że ludzie w moim otoczeniu nie do końca mnie lubią, chociaż nie mogę narzekać na brak osób, z którymi mogę się...

Witam, w lipcu skończę 15lat, chodzę do 2kl gimnazjum i od pewnego czasu mam pewien problem, mam takie myśli, że ludzie w moim otoczeniu nie do końca mnie lubią, chociaż nie mogę narzekać na brak osób, z którymi mogę się spotkać, porozmawiać, pośmiać się, itp., ale wydaje mi się, że moi koledzy są bardziej lubiani niż ja.

Czasami bywa tak, że wydaje mi się, że ktoś jest na mnie np. zły, ale jak z nim porozmawiam, spytam się, to tak nie jest. Nie do końca wiem co ze mną jest. Podkreślam, że to się tak nasiliło od pewnego czasu. Nie mam za bardzo z kim o tym porozmawiać, więc zwracam się z prośbą do Was.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Dojrzewanie? Przemiana? sam już nie wiem...

Witam!Mam 19 l.Ponad rok temu kiedy po 18stce u kumpeli wypilem za duzo i na drugi dzien mialem jakby nerwicę czy cos,siedzialem na kibelku i poczulem sie dziwnie, lęk, strach, dziwny oddech,myslalem ze odlatuje,szybko pojechalem na pogotowie bylem rozstrzesiony,przerazony ze...

Witam!Mam 19 l.Ponad rok temu kiedy po 18stce u kumpeli wypilem za duzo i na drugi dzien mialem jakby nerwicę czy cos,siedzialem na kibelku i poczulem sie dziwnie, lęk, strach, dziwny oddech,myslalem ze odlatuje,szybko pojechalem na pogotowie bylem rozstrzesiony,przerazony ze umieram,powiedzialem ze pilem itd.dostalem kroplowke,powiedzialem sobie rzucam wszystko (mialem na mysli papierosy i alkohol i uzywki-ktorych bylo najmniej) pojechalem do domu,spokojniejszy choc nie do konca,balem sie zasnac,ze umre itd,,,w nocy mialem leki,nie moglem spac,zamykalem oczy i widzialem jakies mordy jakby zywe sny,moze to reakcja na brak alko albo papierosa?nie wiem.po jakis 2 tygodniach dopadla mnie silna depresja bezsens.nic mnie nie cieszylo,wszystko bylo szare,nudne,dawniej park przez ktory przebijalo sie slonce zachwycal mnie,drobne rzeczy mnie cieszyly,podczas depresji nic...doszly do tego fobie i inne rzeczy tzn: tanatofobia, derealizacja depersonalizacja nerwica,dusznosci mysli egzystencjalne:po co to wszytsko,jak to jest ze ja zyje?poruszam ustami i wydaje dzwieki,itd doslownie o wszystko sie pytalem,,,,to bylo straszne...minely mi tamte fobie choc mija rok zmienialem sie strasznie jestem abstynentem,doroslem strasznie,nowa osobowosc,wyprowadzilem sie z domu,mam dziewczyne,mieszakmy razem jest ok,pokonalem wszystkie fobie i te stany sam bez lekow i lekarzy,Stalem sie nowa osoba,co mnie przeraza bo jak wspominam siebie z przed roku to czuje sie dziwie w stylu ze sie zgubilem czy cos takiego;p do dzis miewam mysli tego typu ze nie patrze na czlowieka jak na czlowiekia tylko jak na istote(moze to glupie,ale no mam tak nie raz) i stad moje pytanie,,,,czy to wynik KRYZYSU TOZSAMOSCI?NAGLE ODRZUCENIE NALOGUsiwruje>co mi jest>? zmienilem sie strasznie dojrzalem,mam plan na zycie,choc czasami nie,zachwiania emocjonalne itd...brak slow czasami ale jest ok procz jak mowe paru glupich mysli na temat zycia,smierci,obawa o zdrowie,przerwazliwienie....bede wdzieczny za cokolwiek jakakolwiek rade badz info:) pozdr

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czuję się nic niewarta. Proszę o jakąś radę!

Witam, nazywam się Joanna, mam 17 lat. W związku z faktem, że zupełnie nie mam się do kogo zwrócić z moim problemem (rodzina dodatkowo neguje i umniejsza mój stan, wyśmiewając go), postanowiłam zwrócić się do Państwa o pomoc. Jeżeli taki...

Witam, nazywam się Joanna, mam 17 lat. W związku z faktem, że zupełnie nie mam się do kogo zwrócić z moim problemem (rodzina dodatkowo neguje i umniejsza mój stan, wyśmiewając go), postanowiłam zwrócić się do Państwa o pomoc. Jeżeli taki wątek już istniał, bądź mój problem jest śmieszny, proszę gorąco o wyrozumiałość. Proszę też o wybaczenie długości tego postu.

Otóż mój problem, pomimo że nie mogę go określić, istnieje. Nie umiem po prostu zrozumieć, co mi dolega, co powoduje u mnie okropny stan apatii i lęku. Każdy człowiek ma problemy, a moje, w stosunku do tego jak je przeżywam, wcale nie są tak wielkie.

Najbardziej dręczy mnie mój wygląd zewnętrzny i problemy z nauką w szkole, które spowodowane są zresztą przez to niezmaterializowane "coś", co mnie tak zżera od środka. Jestem ładną dziewczyną, nie jest to akt zadufania w sobie, interesuje się mną płeć przeciwna, owszem. Niestety, mam sporą nadwagę, co spędza mi sen z powiek.

Mam dobrych rodziców, niewielkie wymagania od życia. Jestem aż nader tolerancyjna, spokojna i obiektywna, o pragmatyczności nie wspominając. Jestem też do bólu nieszczęśliwa. Zdaję sobie sprawę z moich zalet, ale są one niczym - nie satysfakcjonują mnie. Cierpię, bo moje życie może być takie, jakim bym chciała żeby było.

Zawsze coś się psuje, mimo starań i niewielkich oczekiwań. Nie mogę siebie znieść. Uważam się za niegodną szczęścia. Uważam, że jest ono zbyt efemeryczne, by usilnie się o nie starać. Nie wierzę, że może mnie ktoś pokochać i być mi wiernym, że komuś może tak naprawdę zależeć na mojej osobie. Nie uważam, że moje życie jest bez sensu, uważam, że nie ma znaczenia czy żyję, czy nie.

W chwilach z jednego załamania na drugie, co noc proszę los, by się już rano nie obudzić. Nie robię sobie krzywdy, nie mam na to ochoty, nic mi to nie da. Często rozmyślam o śmierci, o tym, jak przytrafia mi się coś złego, ale nie planuję się zabić. Zbyt wiele włożyli we mnie rodzice. Strasznie się boję, że sobie nie dam rady. Moja przyszłość to istny tragizm. Skończę liceum, wybiorę jakieś studia, będę mało zarabiać i będę nadal nieszczęśliwa.

W szkole zależy mi tylko na przedmiotach rozszerzonych, to znaczy na językach. To jedyne co mi wychodzi. Reszta jest "dobra" tylko dlatego, żeby rodzice się nie czepiali. Mnie nie zależy. Nie zależy mi, co myślą o mnie inni, nie zależy, by być szczęśliwym. Ogarnęła mnie zupełna obojętność. Najczęściej odczuwam strach, gniew, rozpacz i co wieczór płaczę.

Nie umiem się wziąć za siebie. Mam zbyt ambitne plany - schudnąć, poprawić się w nauce, rozwijać się, być lepszym człowiekiem, zrobić coś z sobą, ale nie robię nic. Nie wiedzieć czemu postępuję wprost przeciwnie. Nie umiem się na niczym skupić, nic tak naprawdę mnie nie cieszy. Co gorsza, nie chce mi się robić rzeczy, które kiedyś uwielbiałam. Jedyne, co do siebie dopuszczam,  to siedzenie całymi dniami przed komputerem, spanie i jedzenie. To jest straszne!

Uciekam od rzeczywistości jak mogę. Nie umiem sobie pomóc mimo starań. Trudno opisać, jak jest mi źle. Ten stan trwa już od września, wcześniej były tego zalążki, ale nie było to aż tak poważne, jak kształt, który przybrało teraz. Boję się. Jest ze mną naprawdę źle i wiem, że będzie coraz gorzej. Pragnę przespać całe życie, nie podnosić się z łóżka, nie spotykać nikogo, zapomnieć, nie myśleć.

Rok temu brałam deprim, ale nic mi nie pomógł. Straciłam wszystkich przyjaciół, z nikim się nie spotykam, tyle co rozmawiam w szkole z klasą. Czasem poznam kogoś przez Internet, ale tego nawet w małym procencie nie można nazwać przyjaźnią. Jest tylko jedna osoba, której ufam, ale mieszka 300 km ode mnie. Stara się pomóc, ale nie umiem jej do siebie dopuścić.

Izoluję się od świata. Na samą myśl kolejnego dnia ogarnia mnie strach i złość. Rozpacz... Nie kontroluję już tego. Czuję się zbędna, stałam się przez te parę miesięcy karykaturą samej siebie, wstydzę się pokazywać ludziom, odzywać. Straciłam do siebie zaufanie. Ciągle zawalam.

To i tak tylko skrót, ale nie chcę zbytnio Państwa zajmować swoją nieistotną i nic niewartą osobą... Mam nadzieję, że odpowiedzą mi Państwo, choć w jednym, a tyle dla mnie pomocnym zdaniu! Przepraszam za zawracanie głowy. Nie wiem, co z sobą zrobić.... Pozdrawiam, Joanna

odpowiada 3 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka
Mgr Kamila Dziwota
Mgr Kamila Dziwota

Myśli samobójcze, częsty płacz - co mi jest?!

Witam.   Mam na imię Ewelina i mam 17 lat. Od 3 lat mam myśli samobójcze, był czas gdy się cięłam, bardzo szybko się denerwuję, często płacze. Moja sytuacja w domu nie jest łatwa. Czuję się bardzo...

Witam.   Mam na imię Ewelina i mam 17 lat. Od 3 lat mam myśli samobójcze, był czas gdy się cięłam, bardzo szybko się denerwuję, często płacze. Moja sytuacja w domu nie jest łatwa. Czuję się bardzo samotnie i obco nawet w własnym pokoju, który niestety dziele z dużo młodszym bratem.

Nigdy z nikim w moim wieku nie mogłam porozmawiać o swoich problemach, zawsze się ode mnie odwracali nawet najbliżsi, lecz kiedy oni potrzebowali pomocy, przychodzili do mnie i wymagali tego bym pomogła. Czuję się bardzo samotna, ale nie potrafię żyć wśród ludzi. Kiedy wracam do domu po praktykach, często wracam z płaczem, ponieważ czuję dużą presję.

Od strony szefowej, nigdy nie była wobec mnie uprzejma, psychicznie mnie wykańcza, a kiedy wracam do domu, nie mam wsparcia od strony rodziny, tylko jeszcze bardziej mnie dołuje. Mam dość wszystkiego, nie raz chciałam się wynieść z domu, zabić, ale zamiast tego wolę zamknąć się w sobie, założyć słuchawki na uszy i nastawić głośno muzykę i napisać jakiś wiersz.

Kiedy się zdenerwuję często krzyczę, uderzam głową o ścianę, płaczę, wbijam paznokcie w żyły. Często boli mnie głowa takim bólem, że czuję jak mi pulsuje krew. Nie raz mi się zdarza wziąć za dużą dawkę leków przeciwbólowych, mając nadzieję, że tym razem usnę i się nie obudzę. Bardzo chciałabym dowiedzieć się czemu tak reaguję i czemu moja psychika próbuje dążyć do autodestrukcji?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czuję się niepotrzebny. Co mam robić?

Jestem mężczyzną i mam 24 lata. Jakieś trzy miesiące temu poznałem jednego obcokrajowca na czacie. Chciał mojego messengera, więc mu podałem. Na początku naszej znajomości było wszystko w porządku, często ze sobą rozmawialiśmy. Dwa tygodnie później dodałem go do swojego...

Jestem mężczyzną i mam 24 lata. Jakieś trzy miesiące temu poznałem jednego obcokrajowca na czacie. Chciał mojego messengera, więc mu podałem. Na początku naszej znajomości było wszystko w porządku, często ze sobą rozmawialiśmy. Dwa tygodnie później dodałem go do swojego profilu. Na messengerze pytał mnie, kiedy przyjadę do jego kraju, pisał również, że drzwi do jego domu są otwarte i że jestem mile widziany. Kilkanaście dni temu nasze kontakty uległy gwałtownemu pogorszeniu. Już nie rozmawia na czacie ze mną tak jak wcześniej. A kiedy mój profil został zablokowany, założyłem sobie kolejny, nowy, na tym samym portalu i wysłałem mu zaproszenie, ale za pierwszym razem je odrzucił, więc napisałem mu wiadomość, dlaczego nie zaakceptował, to mi nie odpowiedział. Więc wysłałem mu po raz drugi zaproszenie, również odrzucił, ale akurat spotkałem go na messengerze i zapytałem, co słychać. Oczywiście na to pytanie nie dostałem odpowiedzi, tylko mnie zapytał, czy może prosić mnie o pomoc, czy mogę go nauczyć angielskiego, gdyż powiedział, że jestem jedyną osobą, która to może zrobić. Więc go zapytałem również, dlaczego nie zaakceptował mojego zaproszenia. Napisał, że go usunąłem, więc mu wszystko wyjaśniłem. Wysłałem mu po raz kolejny zaproszenie i je zaakceptował. Napisałem na jego profilu, co słychać, ale niestety nie napisał odpowiedzi, wysłałem mu także filmiki muzyczne, również żadnego nie skomentował, ale komentarze swoich znajomych skomentował, żadnego mi nie wysłał, a innym wysyła. Nie wiem naprawdę, o co chodzi, czy ktoś coś jemu o mnie powiedział? Na messengerze bardzo często mnie unika. Nigdy nie napisał pierwszy do mnie. Podał mi również swój nr telefonu i zapytał, kiedy zadzwonię do niego, żeby usłyszał mój głos. A przedwczoraj udało mi się dłuższą rozmowę przeprowadzić z nim. Zapytałem, kiedy on przybędzie do Polski, więc praktycznie cała rozmowa była poświęcona jego podróży. Chce, żebym się wszystkiego dowiedział, co potrzebuje, żeby tu przybyć. A dzisiaj chciałem mu o tym wszystkim powiedzieć na messengerze, ale niestety nie odpisywał mi w ogóle. Tak robi niestety często od momentu, kiedy go dodałem po raz pierwszy do swojego profilu. Mam wrażenie, że ktoś z moich kontaktów, których mam w profilu, coś mu powiedział o mnie. Na tym czacie ludzie z różnych krajów świata często ze mną piszą i tam poznałem Hiszpana, który również chciał mojego Messenger, więc mu podałem. Wszyscy wiedzieli, że szukam nowych znajomości. Gadaliśmy zaledwie kilka dni, kiedy to wszedłem raz na stronkę, żeby zobaczyć, kto mnie zablokował i zobaczyłem, że mnie zablokował i to bez powodu, nic mu nie zrobiłem. Miałem go również w swoim profilu. Tam na tym swoim profilu dodałem nowych znajomych. Gadałem na czacie na moim profilu z innym Hiszpanem, również dobrze się na rozmawiało, ale kiedy zobaczyłem, że tamten Hiszpan, który mnie zablokował, dodał również do swojego profilu tego Hiszpana, z którym rozmawiałem, ale już później, nie widziałem go na czacie, już mnie unikał. Również go dodałem do swojego nowo założonego profilu, ale podobnie robił jak ten, o którym pisałem na samym początku. Również odrzucał moje zaproszenia. Kilka dni temu dodał go mój kolega z Polski do swojego profilu, oczywiście tamten skomentował jego zdjęcie, a kiedy ten mój kolega go usunął, to tamten napisał nawet do niego dwie wiadomości. Nie wiem, dlaczego ten znajomy, o którym już mówiłem, mnie tak rani, co ja takiego robię, że mnie tak krzywdzi. Nie rozumiem, dlaczego nie zablokuje mnie na messengerze, jeśli nie chce ze mną gadać? Zastanawia mnie to, skoro studiuje on psychologię, to dlaczego w taki sposób mnie traktuje. Bardzo proszę o pomoc, bo już nie wiem co robić, wpadam już w depresję.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Potrzebuję maleńkiej pomocy, jak się uporać...

Witam... mam pewien problem z sobą, a mianowicie... z natury jestem spokojny... jeszcze 2 lata temu wyprowadzenie mnie z równowagi równało się z cudem... zawsze potrafiłem okiełznać emocje i zachować zimną krew... ostatnimi czasy jednak mam z tym poważny problem......

Witam... mam pewien problem z sobą, a mianowicie... z natury jestem spokojny... jeszcze 2 lata temu wyprowadzenie mnie z równowagi równało się z cudem... zawsze potrafiłem okiełznać emocje i zachować zimną krew... ostatnimi czasy jednak mam z tym poważny problem... wystarczy źle wypowiedziane słowo przez bliskie mi osoby, a potrafię niszczyć wszystko, co spotkam na drodze, wrzeszczeć. Natomiast gdy ten szał ustąpi, sam sobie zdaję sprawę, że był niepotrzebny i bezsensowny... ale przynosi ulgę... Co jest ze mną grane... przez to właśnie rozpadł mi się związek, po prostu kochająca mnie osoba nie wytrzymała ze mną tego... jeden zły SMS i poleciały wyzwiska i obrazy... jednak były bezpodstawne... Proszę o jakąkolwiek pomoc... to mnie zżera i niszczy moje życie.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jak pozbyć się negatywnych myśli? Jak zwalczyć zazdrość?

Co najmniej raz w miesiącu miewam napływ negatywnych myśli i poczucie bezwartościowości własnego życia. Zazwyczaj (ale nie zawsze) ten okres pokrywa się z czasem, kiedy dostaję miesiączki. Wydaje mi się wtedy, że wszystko, co mam jest mało wartościowe, że chciałabym...

Co najmniej raz w miesiącu miewam napływ negatywnych myśli i poczucie bezwartościowości własnego życia. Zazwyczaj (ale nie zawsze) ten okres pokrywa się z czasem, kiedy dostaję miesiączki. Wydaje mi się wtedy, że wszystko, co mam jest mało wartościowe, że chciałabym być z kimś lepszym niż np. mój chłopak. Dostrzegam w nim same negatywy. A dodam, że jest naprawdę porządnym mężczyzną i wiem, że mnie kocha. Tylko mi się wtedy wydaje, że zawsze jest ktoś lepszy. Nagle całe otoczenie, wszystko czego nie posiadam wydaje się lepsze. Zaczynam zazdrościć ludziom ich osiągnięć, rozmyślam o tym co byłoby, gdybym w różnych sytuacjach życiowych inaczej postąpiła itp. Jeśli ktoś w moim otoczeniu odniesie sukces, to mu go zazdroszczę. Jeśli tym kimś jest mężczyzna, to wyobrażam sobie jak by to było gdybym była jego partnerką. Jeśli kobieta odnosi sukces, porównuję się do niej. Często towarzyszą temu porównaniu negatywne myśli o sobie. Jestem wtedy na siebie bardzo zła, że nie potrafię pokierować swoim życiem, tak jakbym chciała. Staję się płaczliwa. Podważam sens wszystkiego: związku, moich marzeń itp. Mówię wtedy bardzo dużo przykrych słów, raniąc tym samym bliskich, a później płaczę, bo wiem, że sprawiłam im przykrość. Ostatnio zaczęłam czytać dużo artykułów i książek o pozytywnym myśleniu i ogólnie nie mam problemów z akceptacją siebie. Nie umiem sobie tylko poradzić z negatywnymi myślami o tym, co mam w swoim życiu. Chciałabym to w sobie zmienić, by nie ranić najbliższych i by w końcu poczuć się wolną.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Czemu nie mogę być sobą?

Mam problem, który pewnie kwalifikuje się na jakąś psychoterapię... Dwa lata temu wyjechałam z domu mojej matki do miasta, w którym studiował mój chłopak. Zawsze chciałam się uwolnić od matki i to mi się udało. Teraz jestem w nowym...

Mam problem, który pewnie kwalifikuje się na jakąś psychoterapię... Dwa lata temu wyjechałam z domu mojej matki do miasta, w którym studiował mój chłopak. Zawsze chciałam się uwolnić od matki i to mi się udało. Teraz jestem w nowym mieście, utrzymuję się sama, studiuję drugi rok. Zawsze zależało mi na chłopaku - kocham go (tak mi się wydaje). Również pochodzi z mojego rodzinnego miasta. To, że jesteśmy tu razem, daje mi jakieś poczucie bezpieczeństwa, niestety z mojej strony zaszło to o tyle za daleko, że nie wyobrażam sobie opuścić mojego chłopaka. Jestem przerażona wizją zostania w tym mieście samemu, nie zależy mi tu na żadnym ze znajomych. Uzależniłam się od niego na tyle, że nie ma dla mnie sensu nic poza naszym związkiem. A i tu nie dzieje się dobrze - on nie potrafi być czuły, czego z kolei ja potrzebuję, aby wiedzieć, że wszystko jest w porządku, aby czuć się kochaną. Być może lekiem dla mnie na to wszystko jest rozstanie się z nim, znalezienie sobie kogoś nowego. Ale jak już pisałam - nie potrafię odnaleźć się w tym mieście bez niego, nie potrafię nawet odnaleźć się we własnym życiu. Jest mi ciężko, nie wiem, co robić. Nie mogę przecież wyjechać, rzucić i zmarnować dwóch lat studiów, nie potrafię go zostawić. Dodam, że moi rodzice rozwiedli się, kiedy miałam 8 lat, nie mogę na nich liczyć teraz, bo od zawsze mieliśmy jakiś konflikt pomiędzy sobą. Naprawdę przeraża mnie wizja zostania samą, bez niego. Co mam ze sobą zrobić? Co mi pomoże?

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Ogromne nerwy

Witam! Piszę, ponieważ nie wiem gdzie już mam się zwrócić o pomoc. Moim głównym problemem jest to, że jestem ostatnio strasznie nerwowa. Wszystko dookoła potrafi mnie zdenerwować. Byle słowo, zachowanie, nawet pytania znajomych wydają mi się a pozór głupie i... Witam! Piszę, ponieważ nie wiem gdzie już mam się zwrócić o pomoc. Moim głównym problemem jest to, że jestem ostatnio strasznie nerwowa. Wszystko dookoła potrafi mnie zdenerwować. Byle słowo, zachowanie, nawet pytania znajomych wydają mi się a pozór głupie i reaguje agresywnie. Ktokolwiek się na mnie popatrzy "nie tak jak trzeba" to mnie bierze jakiś atak szału. Mam wrażenie, że nie wytrzymuje ostatnio sama ze sobą, nie potrafię się skoncentrować nad niczym. Chcę w końcu się tego problemu jakoś pozbyć, bo zdaję sobie sprawę, że takim zachowaniem obarczam znajomych i bliskich. Czy powodem może być tego, że jestem dość młoda i hormony robią takie zamieszanie? Jak mam sobie z tym poradzić? Proszę o pomoc
Patronaty