Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 4 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Emocje: Pytania do specjalistów

Dlaczego wszyscy okazują się fałszywymi przyjaciółmi?

Mam już wszystkiego i wszystkich dość. Wszyscy okazują się fałszywymi przyjaciółmi. Najpierw mój były chłopak - po rozstaniu z nim zdecydowaliśmy się, że będziemy się przyjaźnić i przyjaźniliśmy się przez miesiąc. :/ Magda, moja "najlepsza" przyjaciółka - zawsze sobie...

Mam już wszystkiego i wszystkich dość. Wszyscy okazują się fałszywymi przyjaciółmi. Najpierw mój były chłopak - po rozstaniu z nim zdecydowaliśmy się, że będziemy się przyjaźnić i przyjaźniliśmy się przez miesiąc. :/

Magda, moja "najlepsza" przyjaciółka - zawsze sobie wszystko mówiłyśmy, a od jakiegoś czasu jest inaczej, dokładniej odtąd od kiedy moja siostra wtrąciła się między nas, to znaczy znowu zaczęła zabierać mi przyjaciół, czuję, że robi to złośliwie i celowo. Moja siostra jakiś czas temu zaczęła wychodzić ze mną i z Magdą wszędzie. Magda odsunęła mnie na drugi plan i teraz liczy się tylko moja siostra, a mnie ma po prostu za przeproszeniem w dup*e. Mówi jej wszystkie sekrety, obgaduje mnie do niej. Teraz jest inaczej - gdy nie ma mojej siostry to wtedy jestem ja, a gdy jest to liczy się tylko ona a mnie ma w dup*e.

I jeszcze do tego moja druga przyjaciółka rozpowiedziała każdemu to, że kiedyś się cięłam : /. Teraz zostałam sama i nie mam komu zaufać. Co mam zrobić ? Mam już wszystkiego dosyć i nie mam chęci do życia:/

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Dlaczego dosłownie wszystko mnie denerwuje?

Witam, jestem kobietą i mam 22 lata. Od ponad roku dosłownie wszystko mnie denerwuje, tzn. mlaskanie, rozmowa z pełną buzią, stukanie sztućcami o talerz podczas jedzenia, stukanie ręką, palcami o stół czy książkę i wiele takich bzdurnych rzeczy, na które...

Witam, jestem kobietą i mam 22 lata. Od ponad roku dosłownie wszystko mnie denerwuje, tzn. mlaskanie, rozmowa z pełną buzią, stukanie sztućcami o talerz podczas jedzenia, stukanie ręką, palcami o stół czy książkę i wiele takich bzdurnych rzeczy, na które nikt inny nie zwraca uwagi, tylko ja!

Muszę tu jednak podkreślić, że tyczy się to moich najbliższych osób, ich zachowanie doprowadza mnie do szału. Mam od dwóch lat chłopaka i jego zachowanie czasami również wpływa na pogorszenie mojego samopoczucia. Jemu nie zwracam uwagi, że coś mnie w nim drażni, nie chce mu wytykać, np. jego mlaskania, bo po prostu nie chcę go urazić. Jednak jeśli chodzi o moich rodziców czy braci zwracam im bezpośrednio uwagę.

Chciałabym jeszcze dodać, iż gdy moja mama wraca z pracy, zamiast z nią porozmawiać o minionym dniu z uśmiechem na twarzy, wywołuje to we mnie odwrotną reakcje, wymruczę jej coś, albo powiem ze złością, bez żadnego entuzjazmu. Nie mam ochoty z nią rozmawiać, najchętniej zamykam się w pokoju i siedzę jak ta mysz w norze. Gdy już się w pewien sposób uspokoję, wychodzę z pokoju chcąc nawiązać rozmowę, to zawsze znajdzie się jakaś rzecz, która mnie zdenerwuję i wracam z powrotem do pokoju.

Wymienione wyżej zachowania wywołują we mnie złość, płacz. Czasami czymś uderzę o stół, pięścią czy myszką komputerową, czasami liczę do dziesięciu z myślą, że się uspokoję, ale to na nic. Proszę o odpowiedź

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Z czego może wynikać to, że nie mam uczuć?

 Od kilku miesięcy stopniowo zanikały u mnie emocje. Chodzi głównie o szczęście, euforię, ale też tęsknotę, żal, smutek, zdenerwowanie, rozczarowanie. Mam 17 lat, paczkę przyjaciół, kochającą rodzinę, w moim życiu brakuje tylko płci przeciwnej, przed...

 Od kilku miesięcy stopniowo zanikały u mnie emocje. Chodzi głównie o szczęście, euforię, ale też tęsknotę, żal, smutek, zdenerwowanie, rozczarowanie. Mam 17 lat, paczkę przyjaciół, kochającą rodzinę, w moim życiu brakuje tylko płci przeciwnej, przed którą uciekam za każdym razem. Nie miałam żadnych traumatycznych przeżyć ani wypadków.

Czuję się jakby wyprana, wszystkie zdarzenia się powtarzają i nie potrafię kompletnie pomagać moim przyjaciołom. Wiem, że na mnie liczą, ale nawet nie potrafię im współczuć w ich problemach, tak jakbym nie miała już empatii. Chcę teraz dawać im jak najwięcej mogę, bo wiem że z biegiem czasu mogą mnie znienawidzić, bo nie potrafię racjonalnie ocenić tego co mówię, a przez tą dosadność sprawiam im ból.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Boniuk
Mgr Magdalena Boniuk

Jak radzić sobie z napadami agresji?

Witam, mam 23 lata, pracuję, właśnie zaczynam szkołę, utrzymuję się sama, mieszkam z chłopakiem. Wobec niego mam straszne napady – coś nie pójdzie po mojej myśli to atakuję, biję, gryzę, wyzywam, aż on mi oddaje i mówi, że psychiczna jestem......

Witam, mam 23 lata, pracuję, właśnie zaczynam szkołę, utrzymuję się sama, mieszkam z chłopakiem. Wobec niego mam straszne napady – coś nie pójdzie po mojej myśli to atakuję, biję, gryzę, wyzywam, aż on mi oddaje i mówi, że psychiczna jestem...

Nie mam pojęcia czy to praca mnie wykańcza... W pracy śmieję się, nie okazuję swoich problemów, emocji. Wszyscy raczej uważają, że nie mam problemów. Każdy ma ciężko i swoje problemy i uważam, że jest wyjście z każdej sytuacji... Tylko nie wiem czemu jest wszystko dobrze, a tu trach – napad, jest mi wstyd, ale nie mam odwagi nikomu o tym powiedzieć, przyznać się, tylko walę głową w ścianę i mówię, że się poprawie.

Gdzie mam się zgłosić, z kim o tym porozmawiać? Myślę, że chłopak już mnie nie kocha i rozstaniemy się zaraz po wygaśnięciu umowy o mieszkanie.W sumie mu się nie dziwię, bo co będzie z wariatką mieszkać. Proszę o kontakt. Pozdrawiam, Agnieszka.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Ciągłe przygnębienie i znieczulica - czy to już choroba?

Witam. Mam 21 l. i od kilkunastu miesięcy znajduję się na równi pochyłej. Ubiegły rok akademicki był dla mnie niezwykle ciężki, naznaczony upokorzeniami oraz silną presją. Dodatkowo doszło bardzo bolesne rozstanie z osobą, która stanowiła moje silne wsparcie i rodzaj...

Witam. Mam 21 l. i od kilkunastu miesięcy znajduję się na równi pochyłej. Ubiegły rok akademicki był dla mnie niezwykle ciężki, naznaczony upokorzeniami oraz silną presją. Dodatkowo doszło bardzo bolesne rozstanie z osobą, która stanowiła moje silne wsparcie i rodzaj nadziei, że jeszcze może być dobrze. Od tamtego zdarzenia minęły już ponad 3 miesiące, a ja nie czuję się ani trochę lepiej.

Jestem wiecznie senna i otępiała, odczuwam silne przygnębienie i brak chęci na cokolwiek. Trudno zmusić mi się do wykonywania prozaicznych, rutynowych czynności. Dodatkowo zrobiłam się bardzo oziębła emocjonalnie - nie obchodzi mnie właściwie nic i nikt, poza moją własną osobą. Przypomina to błędne koło - mam świadomość, że egoistyczne koncentrowanie się na złych wspomnieniach i swoich problemach nie pomoże mi w najmniejszym stopniu, ale z drugiej strony nie umiem z siebie wykrzesać zainteresowania czymkolwiek innym. Mam paradoksalne w moim wieku poczucie, że jestem życiowo przegrana i skazana na wieczną samotność.

Utrwaliło mi się przekonanie, że nie potrafię żyć bez partnera; będąc samotną czuję się niepełna i pozbawiona motywacji do czegokolwiek. Z drugiej strony odczuwam niechęć na myśl o mężczyznach, wszystkich postrzegam przez pryzmat byłego chłopaka, który mnie skrzywdził. Przeraża mnie myśl o nowym roku akademickim, obawiam się, że moja apatia i problemy z narzuceniem sobie dyscypliny spowodują spustoszenie w moim życiu. Mam kochającą rodzinę, jednak nie traktuje mnie ona poważnie, zarzucając mi melancholię i rozczulanie się nad sobą.

Zastanawiam się nad wizytą u psychiatry, jednak przeraża mnie myśl o zażywaniu jakichkolwiek leków. Widziałam na własne oczy, jak tragicznym zmianom ulega zachowanie i osobowość osoby odbywającej kurację. Obawiam się ingerencji farmakologicznej. Czy powyższe objawy kwalifikują się jako chorobowe? Czy jest możliwa pomoc niepolegająca na zażywaniu środków psychotropowych?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Brak chęci do życia przez bycie gorszym. Co teraz?

Witam. Tak więc może zacznę od tego, że mam 14 lat (w styczniu już będzie15). Już mam dość smutku! Zaczęło się wraz z pójściem do szóstej klasy podstawówki i ciągnie się do dziś (druga gimnazjum). Tłumaczyłam to sobie dojrzewaniem, że...

Witam. Tak więc może zacznę od tego, że mam 14 lat (w styczniu już będzie15). Już mam dość smutku! Zaczęło się wraz z pójściem do szóstej klasy podstawówki i ciągnie się do dziś (druga gimnazjum). Tłumaczyłam to sobie dojrzewaniem, że po porostu przechodzę taki okres, ale ileż można! Ciągle się czuję gorsza...

Zawsze gdy przebywam z jakąś grupą osób to bacznie obserwuję którąś z nich, która zawsze wydaje mi się taka atrakcyjna (pod względem charakteru) i wtedy dopada mnie uczucie, że jestem gorsza, że brakuje mi wielu cech, które ona ma. Próbowałam coś z tym zrobić, więc zawsze, kiedy dopadał mnie dołek, szybko odsuwałam negatywne myśli, miałam je gdzieś, byłam szczęśliwa na siłę, aż rzeczywiście przestawiałam się na optymistyczne myślenie, ale to w gronie przyjaciół, gdy przychodziłam do domu wszystko wracało...

Moją terapią była telewizja - by całkiem zapomnieć o problemach puszczałam bajki, by poczuć się tak beztrosko, "przytulnie" i bezpiecznie jak byłam mała, wtedy zapominałam o wszystkim i było dobrze, później taką rolę przyjął komputer, a dokładnie internet - fora i portale społecznościowe, gdzie poznawałam wspaniałych ludzi. Ale nie chcę by moje życie towarzyskie kończyło się w internecie... Zawsze staram się udawać, że jestem szczęśliwa, bo nie chcę obarczać mną innych, z resztą tyle jest teraz nastolatek, które usilnie próbują być smutne, że wątpię czy ktoś wziął by mnie na poważnie.

Chciałabym porozmawiać o tym z mamą, ale ona ma tyle zmartwień na głowie, nie chcę jej dokładać. W ogóle ostatnio jeździmy do mojego kuzyna do ośrodka dla chorych psychicznie. On miał problemy z używkami, maniami prześladowczymi, schizofrenią i depresją, teraz wychodzi na prostą, moja mama mu dużo poradziła, ja przy tym w sumie też skorzystałam... Ale mam już dość tego, ciągle mam wrażenie, że jestem nie atrakcyjna, że moja przyjaciółka jest we wzystkim ode mnie lepsza, zabawniejsza, ładniejsza, prowadzi ciekawsze życie, u mnie jest nuda totalna pustka! Jestem beznadziejną siostrą! Nie potrafię być wrażliwą i kochającą, a co dopiero tego pokazać, czasami automatycznie jestem wredna dla siostry przez co mi później głupio, bo wcale tego nie chcę!

Dziś byłam z przyjaciółką - ciągle mówiła o sobie, jaki to ona miała zarąbisty weekend, biła od niej taka optymistyczna energia, ciągle podkresla jaka jest szczęśliwa, jak to fajnie jest w harcerstwie (ja już tam nie mogę wrócić), póżniej powiedziała, że jej głupio, że ciągle gada o sobie, a ja że i tak nie mam o czym gadać więc spoko. Ona tym swoim optymizmem mnie dobija, to tak jakby kopała leżącego! Ja już mam dość udawania, rozmyślania, już w niczym nie widzę sensu, nie chce mi się żyć. Jestem nudną osobą, wszyscy są zabawniejsi... Potrafię się pozytywnie nastawić, w domu być szczęśliwa, a gdy wrócę do szkoły wszystko się zmienia.

Chcę by ktoś mi doradził, ale nie chcę się zwierzać bliskim ani znajomym. Wewnątrz mnie jest jakaś blokada i nie potrafię, zwyczajnie nie umiem, owszem, że czasami coś powiem, ale nie z tego, nie z depresji... Potrzebuję tylko kilku słów, już sama nie potrafię sobie pomóc. Staram się nie użalać nad sobą, bo samą mnie już to wkurza, ale czasami pękam. Ciągle duszę to w sobie, a wiem, że jeżeli powiedziałabym to komuś kogo znam, to nie dałoby mi to później spokoju, więc tego nie zrobię…

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jak sobie samemu poradzić z myślami samobójczymi?

Witam, mam 17 lat, jestem kobietą. Czuję się fatalnie. Nie mogę się na niczym skupić. Mam wszystkiego dość. Jestem młodą osobą, a już mi się nie chce żyć. Po pierwsze problemy w rodzinie - rozwód rodziców, kłótnie - nie mam...

Witam, mam 17 lat, jestem kobietą. Czuję się fatalnie. Nie mogę się na niczym skupić. Mam wszystkiego dość. Jestem młodą osobą, a już mi się nie chce żyć. Po pierwsze problemy w rodzinie - rozwód rodziców, kłótnie - nie mam w ogóle spokoju, nie mogę sobie z tym dać rady.

Po drugie - szkoła. Chciałam zmienić szkołę ( problemy z nauczycielami) i mam wiele egzaminów i wiele nauki, egzaminy co 3 dni, a materiału na cały semestr, boję się, że nie dam rady tego zdać, a wtedy osób zawiodę: mamę, tatę, przyjaciół, chłopaka. Z moim facetem nie mogę się ostatnio dogadać, a strasznie mi na nim zależy. Wiem, że też ma dużo swoich problemów i nie chcę go obarczać moimi.

Mam taki problem, że idę ulicą i zamiast myśleć o sensie życia, o fajnych chwilach, to ja myślę o tym, kto by przyszedł na mój pogrzeb, komu zależy żebym żyła, czy jestem obojętną osobą. Niekiedy myślę, w którym mogłabym to miejscu zrobić, żeby mnie nikt nie znalazł, by mi pozwolił odejść. Wiem, że to nie jest normalne myślenie w moim wieku. Najbardziej się tego boję.Mam już dość życia.

Wiem, że dla was to zwykłe błahostki, ale dla mnie coś więcej. Boję się, że kiedyś może się coś stać złego. A przecież tak naprawdę jeszcze nie weszłam w prawdziwe życie. Boję się. POMOCY.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Co zrobić ze zbyt dużą wrażliwością?

Mój brat ma 10 lat i należy do bardzo wrażliwych dzieci. Wszelka krytyka, zwrócenie mu uwagi doprowadza go do płaczu, nawet mało istotne, wręcz banalne sprawy. Jeśli nie odrobi lekcji, czegoś się nie nauczy - płacze. Łzy są u niego...

Mój brat ma 10 lat i należy do bardzo wrażliwych dzieci. Wszelka krytyka, zwrócenie mu uwagi doprowadza go do płaczu, nawet mało istotne, wręcz banalne sprawy.

Jeśli nie odrobi lekcji, czegoś się nie nauczy - płacze. Łzy są u niego na porządku dziennym. Wszystkim się przejmuje i bierze to do siebie. Nie potrafi tak jak jego rówieśnicy głośno się bawić, szaleć czy być niegrzecznym. Zawsze w takich sytuacjach wyłącza się z grupy i oddala, niekiedy nawet zaczyna się źle czuć (np. zaczyna boleć go brzuch...).

Zastanawiam się czy objawy te wiążą się z jakąś chorobą psychiczną? Czy wymagają leczenie u psychologa bądź psychiatry? Jak mu pomóc, bo ta wrażliwość przeszkadza mu w wielu sytuacjach i przynosi wstyd.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Mam napady nerwowe i często płaczę. Co robić?

Witam! Mam 18 lat i od jakiegoś czasu coś ze mną jest nie tak. Zauważyłam u siebie spadek nastroju, często płaczę bez powodu, a najgorsze są napady wściekłości, podczas których rzucam czym popadnie, uderzam pięścią w ścianę, czasem nawet...

Witam! Mam 18 lat i od jakiegoś czasu coś ze mną jest nie tak. Zauważyłam u siebie spadek nastroju, często płaczę bez powodu, a najgorsze są napady wściekłości, podczas których rzucam czym popadnie, uderzam pięścią w ścianę, czasem nawet głową. Wiem, że to chore, ale w tych napadach nie mam nad sobą kontroli.

Do tego sprawiam przykrość matce, która bardzo mnie kocha i próbuje pomóc, a ja jestem wtedy okropna (nawet teraz płaczę). Nigdy nie miałam zbyt wysokiego mniemania o sobie, ale nie miałam takich problemów. Od 3 lat jeżdżę na obozy przetrwania, jestem w szkole policyjnej, myślałam, że mam trochę silniejszą psychikę. Może ma to coś wspólnego z niedoczynnością tarczycy, z hormonami, naprawdę nie wiem i bardzo proszę o pomoc. Z góry dziękuję!

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Co mam robić żeby już nie ranić wszystkich dookoła?

Witam, mam 35 lat i mam problem z samą sobą. Ciągle roztrząsam problemy, rozkładam je na czynniki pierwsze, myślę, że może to się stało dlatego, albo dlatego, szukam wyjaśnień, dążę do wyjaśnienia sprawy do końca, żądam wyjaśnień do końca od... Witam, mam 35 lat i mam problem z samą sobą. Ciągle roztrząsam problemy, rozkładam je na czynniki pierwsze, myślę, że może to się stało dlatego, albo dlatego, szukam wyjaśnień, dążę do wyjaśnienia sprawy do końca, żądam wyjaśnień do końca od innych, zazwyczaj chcę mieć rację, frustruję się jak ktoś mnie pozbywa, nie wyjaśnia, nie podejmuje rozmowy, albo mi przytakuje na odczepne jak wiem, że na przykład tak nie jest. Mój nastrój szybko się zmienia, potrafię być miła, mówić spokojnie, wyjaśniać, pouczać, podawać przykłady, ale potrafię też z byle powodu krzyczeć na innych, obrażać - zaraz tego żałuję i w myślach rozmawiam ze sobą dlaczego tak zrobiłam, przecież nie chciałam, i tłumaczę sobie na wszystkie sposoby dlaczego, a mogłam inaczej itd. Wszystko mi przeszkadza, wszystko jest nie tak, nie po mojej myśli, widzę to, ale nie umiem sobie poradzić. Czy to może być dziedziczne? Co mam robić żeby już nie ranić wszystkich dookoła? Kiedyś wszystko trzymałam w sobie, płakałam i też było źle, a nawet jeszcze gorzej. Gdzie się mam udać z tym moim problemem? Proszę o pomoc.
odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Mój przyjaciel twierdzi, że nie posiada żadnych uczuć. Jak mu pomóc?

Witam. Mam 17 lat. Problem nie dotyczy mnie a mojego przyjaciela. Otóż mój kolega sądzi, że nie posiada żadnych uczuć. Ja jako osoba całkowicie inna niż on - trudno mi się czasami przed sobą przyznać, ale jestem bardzo wrażliwym,...

Witam. Mam 17 lat. Problem nie dotyczy mnie a mojego przyjaciela. Otóż mój kolega sądzi, że nie posiada żadnych uczuć. Ja jako osoba całkowicie inna niż on - trudno mi się czasami przed sobą przyznać, ale jestem bardzo wrażliwym, refleksyjnym i uczuciowym facetem i znam głębie uczuć jakie człowiek odczuwa. Czuję, że moim zadaniem jest pokazanie mu uczuć, ale mam z tym bardzo duży problem - otóż uczucia to bardzo abstrakcyjny temat. To tak jakbym miał pokazać istocie bez oczu kolory. Wiem, że mój kolega nie pójdzie z tym do psychologa, więc dyskretnie chciałbym mu pomóc. Co robić?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jak nie myśleć o moim smutku i cieszyć się tym, co mam?

Mam niespełna 18 lat, jestem dziewczyną. Rok temu przeprowadziłam się do dużego miasta "x". Wcześniej mieszkałam w małej miejscowości, tam chodziłam do szkoły i tam mam rodzinę. W "x" mieszkam z moją starsza siostrą. Od czasu przeprowadzki zaczęły się ze...

Mam niespełna 18 lat, jestem dziewczyną. Rok temu przeprowadziłam się do dużego miasta "x". Wcześniej mieszkałam w małej miejscowości, tam chodziłam do szkoły i tam mam rodzinę. W "x" mieszkam z moją starsza siostrą.

Od czasu przeprowadzki zaczęły się ze mną dziać dość dziwne rzeczy. Nie odnajduję się w nowym środowisku, na pozór wszystko jest OK, ale tak naprawdę mam poczucie, że to nie jest moje miejsce. Potrafię płakać każdego wieczora kiedy wracam ze szkoły. Tęsknię za domem, za osoba, która poprowadziłaby mnie "za rączkę" przez życie i powiedział co mam robić. Jedynymi osobami jakie mam w "x" są moja siostra i mój chłopak. Niestety nie zawsze mogą być ze mną, a ja też nie chcę obarczać ich moimi problemami. Czuję, że coś w moim życiu się zawaliło, że świat, który mnie otacza nie jest moim azylem. Brakuje mi motywacji do nauki, do chodzenia do szkoły. Nie potrafię nie myśleć o moim smutku i cieszyć się tym co mam. Rodzina nie wie o tym co się ze mną dzieje.

Wiem, że muszę odnaleźć się w tej sytuacji, ale za każdym razem kiedy próbuję zmienić swoje nastawienie przychodzi dzień, który to rujnuje i wszystko zaczyna się od nowa. Najgorsza jest jesień i zima, bo mam wtedy świadomość, że do czerwca będę tkwić w takim stanie. Proszę o radę! primavera

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Natłok nowości i zbyt wielkie okazywanie czułości. Jak sobie z tym poradzić?

Witam, pomimo tego, że mam tylko 16 lat nie radzę sobie z życiem. Nowa szkoła, w nowym miejscu, nowa klasa, z którą nie umiem się zżyć, tęsknota za starą klasą, nowe zasady, natłok nauki, niezrozumienie ze strony chłopaka, to...

Witam, pomimo tego, że mam tylko 16 lat nie radzę sobie z życiem. Nowa szkoła, w nowym miejscu, nowa klasa, z którą nie umiem się zżyć, tęsknota za starą klasą, nowe zasady, natłok nauki, niezrozumienie ze strony chłopaka, to wszystko tak nagle przyszło.Efektem tego jest moje zamknięcie się w sobie i natłok uczuć do chłopaka.

Teraz potrzebuję dużo miłości, czułości, opieki. Jestem dla Niego miła, okazuję uczucia i chcę być cały czas przy Nim. Wcześniej byłam całkiem inna. Okazywałam uczucia, lecz z umiarem. A teraz nie potrafię nabrać dystansu do własnego chłopaka. On twierdzi, że co za dużo to nie zdrowo, że nie można cały czas się do siebie tulić, bo to w końcu się znudzi. Mówi, że kocha, ale jakoś nie wierzę… Cały czas mi go mało, ale On tego nie odczuwa, żyje tak jak wcześniej. Po prostu na wszystko reaguję płaczem i nie radzę sobie z tym. Jest mi źle. Co robić?

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Brak sensu życia i problemy z odżywianiem - co robić?

Mam 17 lat i chodzę do drugiej klasy liceum o bardzo wysokim poziomie. Praktycznie od zawsze miałam złe kontakty z ludźmi, szczególnie z rówieśnikami, dlatego też nigdy nie miałam prawdziwych przyjaciół. Od zawsze najważniejsza była dla mnie nauka....

Mam 17 lat i chodzę do drugiej klasy liceum o bardzo wysokim poziomie. Praktycznie od zawsze miałam złe kontakty z ludźmi, szczególnie z rówieśnikami, dlatego też nigdy nie miałam prawdziwych przyjaciół. Od zawsze najważniejsza była dla mnie nauka. Wygrywałam w wielu konkursach, chodziłam do najlepszych szkół i miałam wysoką średnią.

Jednak odkąd skończyłam 13 lat coraz częściej miewałam długie miesiące z obniżonym nastrojem, po czym nastawał krótki, "bezproblemowy" okres, podczas którego myślałam, że kryzys mam za sobą. Jednak zawsze przychodził kolejny, jeszcze gorszy, podczas którego było ze mną coraz gorzej. Ostatnio zachowuję się bardzo dziwnie. Miewam, że przez pół godziny siedzę nieruchomo i patrzę w nicość. Wpadam w histerię zupełnie z błahych powodów. Mam myśli samobójcze, budzę się w nocy i zastanawiam się czy coś sobie nie zrobić. Nie widzę sensu życia. Czuję do siebie gniew i nienawiść. Uważam, że życie jest złe i czemu w ogóle musiałam się rodzić. Po czym po paru godzinach znów zachowuję się normalnie, by za kilka godzin ponownie zachowywać się tak jak wcześniej. Czasem mam wrażenie, jakby we mnie były dwie osoby, jakby ktoś mną kierował i wydawał mi złe polecenia, które posłusznie spełniam.

Najgorsze jest to, że z dnia na dzień jest ze mną coraz gorzej. Byłam u psychologa, ale kolejny termin (tym razem do innego - od zaburzeń odżywiania, gdyż od pół roku albo mam obsesję na punkcie zdrowego jedzenia, albo zjadam 10 tysięcy kcal dziennie) za kawałek czasu. Boję się że w końcu nie wytrzymam i zrobię sobie albo komuś coś złego. Rodzice o tym wiedzą i próbują coś robić lecz niezbyt im wychodzi. Czy jest ze mną coś nie tak? Co mam robić?

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Babcia podcina mi skrzydła - co robić?

Witam, mój problem jest dość skomplikowany. W tym roku zdałam maturę, dostałam się na studia dzienne oraz chciałam zaocznie w tym samym czasie skończyć studium aktorskie, ponieważ jest to moja pasja i bardzo mnie to interesuje. Wiadoma rzecz, iż jest...

Witam, mój problem jest dość skomplikowany. W tym roku zdałam maturę, dostałam się na studia dzienne oraz chciałam zaocznie w tym samym czasie skończyć studium aktorskie, ponieważ jest to moja pasja i bardzo mnie to interesuje. Wiadoma rzecz, iż jest to płatne, dość sporo, ale przekonałam babcię aby mi to zapłaciła i w końcu się zgodziła (dlatego babcię, bo rodzice już nie żyją), byłam już na pierwszym zjeździe całą sobotę i niedzielę i bardzo mi się w tej szkole podoba. Gdy wróciłam zaczęłam przegotowywać się na następny zjazd i choć było tego dużo - dałam radę, po czym moja babcia mi oznajmiła, że więcej tam nie pójdę, bo i tak nie ma perspektyw po takim kierunku. Stąd u niej taka zmiana decyzji iż rozmawiała z jakąś swoją znajomą i tamta tak jej powiedziała, choć z aktorstwem nie ma nic wspólnego...

Od tego momentu gdy mi to babcia powiedziała strasznie się załamałam. Ciągle płaczę, nie mogę jeść, nie mogę spać, nie mogę sobie poradzić po prostu ze sobą :(. Dziś miałam kolejny zjazd, a ja jestem w domu :(. Jest mi bardzo przykro, a nie jestem w stanie jej przekonać, bo ona nawet nie chce ze mną rozmawiać ani słuchać tego, co ja mówię, tylko reaguje złością :(, więc rozmowy nic nie dają. A ja bardzo się zaangażowałam i potraktowałam tę szkolę równie serio jak dzienną, poznałam tam fantastycznych ludzi i choć był jeden zjazd, to już nawiązałam z nimi dobry kontakt, choć jesteśmy z rożnych stron Polski. Bardzo źle się czuję. Już nie mam siły płakać i czuję, że nie radzę sobie z tym faktem, że już tam nie pójdę:(. Myślałam o kredycie studenckim, ale mam duże obawy co do niego, z resztą gdy jej o tym powiedziałam to mnie wyśmiała :(. Co mam zrobić w takiej sytuacji? Skoro rozmowa nic nie daje, czy da się w jakiś inny sposób z tak upartymi osobami rozmawiać? W ogóle jak powinnam postąpić? Bardzo proszę o pomoc. Czekam na odpowiedź :(

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Czemu ciągle płaczę z bezsilności?

Mam wszystko o czym marzyłam - cudownego męża, dziecko, dom w budowie, skończone wymarzone studia, dobrą pracę… Czuję się jednak niedojrzała emocjonalnie. Jak dziecko. Kiedy coś dzieje się złego w pracy nie potrafię nic zrobić, w domu płaczę. Nie umiem...

Mam wszystko o czym marzyłam - cudownego męża, dziecko, dom w budowie, skończone wymarzone studia, dobrą pracę… Czuję się jednak niedojrzała emocjonalnie. Jak dziecko. Kiedy coś dzieje się złego w pracy nie potrafię nic zrobić, w domu płaczę. Nie umiem wziąć się w garść, poradzić sobie z problemem, tylko płaczę. Jestem gotowa rzucić pracę, żeby tylko nie stanąć twarzą w twarz z problemem.

Zachowuję się jak małe dziecko. Miałam ciężki poród i przeżycia po porodzie. Do dziś moje dziecko spędza większość czasu z dziadkami. Nie dlatego, że nie kocham własnego dziecka, ale czuję, że jest ono tam bezpieczne. Ja oczywiście każdą chwilę po pracy spędzam z dzieckiem, ale u dziadków... Jeśli mąż jest w domu, zabieram dziecko do nas. Jeśli go nie ma nie chcę być sama. Chcę towarzystwa rodziców i dziecka. Ktoś pomyśli, że wykorzystuję dziadków, żeby mieć wolne chwile - nie. Nie ma chwili, abym nie spędziła jej bez dziecka, ale w obecności kogoś z rodziny. Czuję się wtedy bezpieczna.

Po porodzie stwierdzono, że chyba mam depresję poporodową. Trafiłam do psychiatry, który nafaszerował mnie lekami. Dziecko chcąc nie chcąc musiało trafić na noc do dziadków, bo ja po lekach spałam jak zabita, lub, co gorsza, nie spałam, tylko czuwałam czy dziecko śpi, czy oddycha… Przechodziłam koszmar, bezsenne noce. Dlatego dziadkowie zaoferowali pomoc. Ja wracam do pracy, oni biorą dziecko na noc żebym była wyspana i szczęśliwa.

Leki przestałam brać, bo płakałam po nich całe dnie i rozpaczałam. Mimo takiej pomocy ze strony dziadków jestem ciągle nieszczęśliwa... Jestem w dobrej komitywie z szefem - docenia moją pracę, ale reszta współpracowników w firmie zazdrości mi, obgadują mnie. Co ja na to? Płaczę w domu, że ja nic złego nie robię, a oni źle o mnie mówią. Czym jest to spowodowane, ten płacz z bezsilności? Jak wziąć się w garść. Jutro dzwonię do psychologa - może jakaś terapia?

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Jak zaaklimatyzować się w nowej szkole?

Witam! Mam 13 lat. W tym roku poszłam do gimnazjum. Nie jest to szkoła z wysokim poziomem - zwykłe rejonowe gimnazjum. Na początku nie było żadnych problemów. Poszłam do klasy z koleżanką, więc nie byłam do końca samotna. Poza...

Witam! Mam 13 lat. W tym roku poszłam do gimnazjum. Nie jest to szkoła z wysokim poziomem - zwykłe rejonowe gimnazjum. Na początku nie było żadnych problemów. Poszłam do klasy z koleżanką, więc nie byłam do końca samotna. Poza tym klasa wydawała się spokojna i uczynna. Lecz jak się teraz okazało - jest zupełnie inaczej.

W tej klasie prawie wszyscy palą lub kiedyś to robili. Boję się, że żeby mnie polubili, też będę musiała to zrobić. Dodam, że moja koleżanka też kiedyś paliła. W klasie prawie nikt się nie uczy, przeszkadzają na lekcji - w tym moja koleżanka, z którą siedzę na każdym przedmiocie. A mnie zależy na nauce, bo wiem jak ciężko jest potem w szkole średniej. Nie mogę być aktywna na lekcji, bo zaraz - kujon. Oni są przebojowi, żyją z dnia na dzień. Mnie nikt za bardzo nie lubi, przeciwnie do mojej koleżanki.

Na lekcjach chce mi się płakać, na przerwach i w domu również. I co najgorsze - nie mogę się przenieść do innej klasy z powodów osobistych. Proszę o pomoc, bo nie wiem czy wytrzymam psychicznie te 3 lata.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Nie umiem zapanować nad swoimi emocjami. Jak się tego nauczyć?

Witam! Nazywam się Ewelina i mam 18 lat. Od długiego czasu miewam huśtawki nastrojów. Najczęściej odgrywa się to na moim chłopaku. Potrafię z byle blahostki zrobić wielką awanturę. Dużo razy próbowałam zrywać z chłopakiem (na szczęście on myśli racjonalnie...

Witam! Nazywam się Ewelina i mam 18 lat. Od długiego czasu miewam huśtawki nastrojów. Najczęściej odgrywa się to na moim chłopaku. Potrafię z byle blahostki zrobić wielką awanturę.

Dużo razy próbowałam zrywać z chłopakiem (na szczęście on myśli racjonalnie i zawsze przyjeżdża, lub po prostu jak mówię, że wychodzę, to mnie nie wypuszcza, stara się przekonywać). W pewnej chwili z dobrego nastroju robi mi sie zły, tak bardzo zły, że nie mam ochoty z nikim rozmawiać, a jak już rozmawiam, to to kończy się kłótnią. Trudniej jest zawsze w drugą stronę, czyli z tej złej, pełnej agresji, krzyku w tę dobrą stronę, spokojną. Nie umiem się uspokoić tak szybko, jak mnie coś zdenerwowało.

Często robię się agresywna, jak ktoś nie zrobi czegoś po mojej myśli potrafię złapać go za twarz, czasami nawet uderzyć, podrapać, szczypać i wbijać paznokcie i to również najczęściej w stosunku do chłopaka.Często odrazu po wstaniu z łóżka mam zły humor i nie chcę z nikim rozmawiać. Jak jestem zła lub jak mam tzw. "doła" staram się wzbudzać w drugiej osobie współczucie. Jeśli się z kimś kłócę zawsze muszę mieć ostatnie słowo - tak długo się kłócę, aż tak będzie.

Chłopak często mi mówi, że jak mnie poznawał byłam calkiem inna, że się bardzo zmieniłam, że byłam spokojniejsza i dało się ze mną normalnie rozmawiać. Jeśli mam atak w ogóle się tym nie przejmuję, natomiast jak jest OK - zaczynam się zamartwiać i myśleć: "co ja głupia robię". Wszystko widzę w złych barwach. Ktoś mi powie, że ładnie wyglądam - podziękuję tej osobie, ale w głębi będę się zastanawiać co jej nie pasuje, natomiast jeśli ktoś mi powie, że, np. jestem gruba (na żarty) to to szybko biorę do siebie i staram się np. schudnąć.

Staram się z tym walczyć, z tymi emocjami, kłótniami, ale powiem szczerze - marnie mi to wychodzi. Jak już wychodzi to przez 1-2 dni, ale po tych 2 dniach jestem znów taka naładowana, że byle bałagan w pokoju, poprzestawiane rzeczy na półkach i już wybucham. Bardzo proszę o radę co robić, sama sobie nie poradzę.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Koledzy mnie nie akceptują - dlaczego?

Witam, mam 17 lat i chodzę do 2 liceum. Zawsze lubiłem chodzić do szkoły i dobrze się w niej czułem, ale problem zaczął się od zakończenia roku szkolnego. Mianowicie chodzi o to, że kolega z którym się przyjaźniłem przestał mnie...

Witam, mam 17 lat i chodzę do 2 liceum. Zawsze lubiłem chodzić do szkoły i dobrze się w niej czułem, ale problem zaczął się od zakończenia roku szkolnego. Mianowicie chodzi o to, że kolega z którym się przyjaźniłem przestał mnie lubić z nie wiem jakiego powodu.

Zaczęła się 2 klasa, od tej pory siedziałem z nowym kolegą. Po jakimś czasie klasa podzieliła się na dwie "grupy kolegów", którzy się trzymali razem zawsze, opowiadali sobie o różnych rzeczach, śmiali się umawiali się po szkole na dwór. Ja jednak byłem w drugiej "grupie". Relacje między grupami były takie, że nie rozmawiały ze sobą prawie w ogóle. Po jakimś miesiącu koledzy z klasy zaczęli mnie wyzywać od pedała , geja. Robili sobie różne żarty (liściki, rysunki, nawet słowa na przerwie typu: „Cześć Seba, jak tam twój partner? Było wczoraj jakieś ruchanie?”. Na tego typu zdania próbowałem mówić coś w stylu: „weź się ogarnij, nie jestem pedałem”, ale niestety nie skutkowały. Po 3 dniach takiego dogadywania mi zaczęło mi się robić przykro i rosła we mnie agresja, ale nie potrafiłem uderzyć kolegi (jeżeli można tak go nazwać) z klasy.

Po jakimś miesiącu kolejne uwagi o mnie, że mam chłopaka, a w klasie każdy wie, że nie jestem gejem. Nie wiem co mam dalej robić, np., jak kolega strzeli bramkę na WF to większość krzyczy mu „dobrze!” i podnoszą go na duchu, zaś jak ja strzelę to nie słychać komentarzy do mnie. Wtedy robi mi się przykro, bo strzelę bramkę może raz na 3 WF. Kolejną sprawą jest to, że gdy wchodzę do szkoły i stanę sobie na korytarzu tak, że widać mnie, że tu jestem, to na samym początku lekcji większość z klasy nie ma zamiaru się ze mną przywitać (tak to wygląda: stoję kolega przechodzi i nawet się nie przywita, chyba że ja rękę podam, bo np. udaje, że mnie nie widzi). Nie wiem dlaczego tak jest. Tak samo jak jest ostatnia lekcja to nikt się nie pożegna (może 2-3 osoby), a jak inny kolega stoi to każdy mu poda rękę i mówi „na razie Arek”. Wtedy aż mi się chce płakać (mam takie wrażenie).

Proszę o jakieś porady, bo nie wiem co mam robić. Podsumowując: koledzy przezywają mnie od pedałów, gejów (a nie ubieram się tak, żebym wyglądał na geja). Koledzy nie okazują mi emocji, np. gdy zrobiłem więcej podciągnięć na drabince jak było to na ocenę. Koledzy nie mają chęci ze mną rozmawiać. Koledzy udają, że mnie nie znają, nie podają mi ręki na przywitanie i pożegnanie. Proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Ciągle mi smutno i mam żal do całego świata, ale nie wiem za co - jak to zmienić?

Mam 25 lat, jestem młodą, silną kobietą, a wydaje mi się, że wszystko, z czego kiedyś się cieszyłam, gdzieś mi uciekło i nie mogę tego odnaleźć. Mam wrażenie jakby życie uciekało mi przez palce, a ja, mimo dużych chęci, nie...

Mam 25 lat, jestem młodą, silną kobietą, a wydaje mi się, że wszystko, z czego kiedyś się cieszyłam, gdzieś mi uciekło i nie mogę tego odnaleźć.

Mam wrażenie jakby życie uciekało mi przez palce, a ja, mimo dużych chęci, nie mogę tego zmienić. Siedzę w domu i płaczę tak, jakbym miała żal do całego świata, tylko nie wiem za co. Łatwo się denerwuję, a jak się nie wygadam, to zaczyna mnie dusić - czuję się tak, jakby mi coś bardzo ciężkiego siadało na klatkę piersiową i nie chciało zejść i to trwa czasem bardzo długo, zdarza się, że w nocy się budzę, bo mnie dusi. Najgorsze jest to, że nie mam siły, żeby z tym wszystkim walczyć - uciekłabym gdzieś daleko.

Proszę o pomoc, bo już sama nie wiem co robić - czasem sobie myślę, że nawet gdybym znikła to i tak nikt by tego nie zauważył. To jest właśnie najgorsze.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Patronaty