Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Neuroza i lęki

Dzień dobry. Mam pytanie dotyczące neurozy. Od pewnego czasu mam okropne lęki o to, że nagle mogę stać się inną osobą. Chodzi tu o umysł i wszystko co jest z nim związane. Nawet gdy sobie uświadamiam, że przecież jest to... Dzień dobry. Mam pytanie dotyczące neurozy. Od pewnego czasu mam okropne lęki o to, że nagle mogę stać się inną osobą. Chodzi tu o umysł i wszystko co jest z nim związane. Nawet gdy sobie uświadamiam, że przecież jest to nie możliwe to, zdaje mi się, że już stałam się jakąś inną osobą (chodzi tu o konkretne osoby, które znam). Wiem, że to jest bardzo skomplikowane, ale myślę, że ktoś mnie zrozumie. Zaczęło robić się to uciążliwe, ponieważ przez to powtarzam czynności tylko po to, żeby robiąc jakąś czynność myśleć np. o mojej mamie, żeby w razie czego być nią. Albo też wymyśliłam sobie coś takiego, że mogę wciągać nosem (chodzi tu o to jak np. wciąga się jak ma katar) jakieś osoby, gdy będę w trakcie tej czynności myśleć o nich, głównie myślałam o mamie. Stało się to uciążliwe dla mnie i dla mojej rodziny. Proszę o jakieś wytłumaczenie lub naprowadzenie mnie na jakąś drogę, jak mogę sobie z tym poradzić. Czytałam trochę i doszłam do wniosku, że to może być neuroza. Czy moje objawy są zgodne z tymi, jakie daje właśnie neuroza? Jak wygląda leczenie neurozy? Przede wszystkim jednak chciałabym się dowiedzieć, jaka jest przyczyna mojego stanu i co powinnam w tej sytuacji zrobić.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Ucisk w mostku i wrażenie duszenia się

Czasem dopada mnie ucisk w mostku i jakby podchodzenie w stronę obojczyków wielkiej kuli, bańki, która sprawia wrażenie uduszenia się, przy czym mogę swobodnie i głęboko oddychać. W tym czasie wydaje mi się, jakbym była chora np. na zapalenie oskrzeli...

Czasem dopada mnie ucisk w mostku i jakby podchodzenie w stronę obojczyków wielkiej kuli, bańki, która sprawia wrażenie uduszenia się, przy czym mogę swobodnie i głęboko oddychać. W tym czasie wydaje mi się, jakbym była chora np. na zapalenie oskrzeli i miała duszący kaszel, który taką kulą podchodzi mi w górę i wydaje się, że wystarczy odkaszlnąć, a wszystko wróci do normy. Niestety, wielokrotne odkasływanie nic nie pomaga. Oczywiście ogarnia mnie wtedy niesamowity lęk, delikatne zawroty głowy, tętno rośnie, na przemian duszność z gorąca i dreszcze, wszystko to powoduje drżenie mięśni nóg do tego stopnia, że trudno mi ustać. Taki stan trwa różnie długo, kilkanaście minut, godzinę, ale ostatni taki atak trwał 3 godziny - nie miałam żadnych powodów do zdenerwowania, byłam ze swoim dzieckiem w kinie, potem na sali zabaw - żadnego wysiłku - największe nasilenie dławiącej bańki stało się na tej sali zabaw, nie byłam w stanie nikogo dostrzegać ani bawić się, ani pić, ani jeść (dołącza się ból brzucha i mdłości), ani czymkolwiek odwrócić swojej uwagi od ucisku. I po raz pierwszy dołączyła się kolejna rzecz: metaliczny posmak w ustach, czułam się dokładnie tak, jak na zabiegu jonoforezy na szyję. Starałam się opanować, ponieważ musiałam jechać samochodem 50 km do domu, ale ponieważ dziecko usnęło, więc zatrzymałam się i ja na parkingu, by odpocząć po tym wszystkim, bo jak zwykle czułam się śmiertelnie zmęczona.

Badania krwi, moczu i kału mam w porządku, ciśnienie też. Leczyłam się na nerwicę w ubiegłym roku, kuracja trwała 8 miesięcy. Nie wiem, czy powróciła, czy to może jakiś nowy stan chorobowy. Zastanawiam się, czy to może być wina refluksu. Najbardziej obawiam się w takich sytuacjach zawału, nie wiem zupełnie, czy przy takim niepokoju i złym samopoczuciu wołać karetkę czy bagatelizować to (z tym, że nie da się zbagatelizować, ten stan obejmuje w danej chwili całość mojej sytuacji, w której akurat się znajduję). Zanim pójdę do swojego lekarza, co jest trudne, bo zwykle bagatelizuje się takie rzeczy - chciałabym zasięgnąć porady tutaj.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Magdalena Brudzyńska

Kłucie w klatce piersiowej i lęk przed zawałem

Witam serdecznie, chciałam się poradzić w pewnej sprawie. Od ok. tyg. odczuwam ucisk, gniecenie w klatce piersiowej. Od wczoraj zdarzają się kłucia w klatce, które zaraz ustępują. Chciałam dodać, iż miesiąc temu miałam robione 4 razy ekg, ponieważ w wyniku...

Witam serdecznie, chciałam się poradzić w pewnej sprawie. Od ok. tyg. odczuwam ucisk, gniecenie w klatce piersiowej. Od wczoraj zdarzają się kłucia w klatce, które zaraz ustępują. Chciałam dodać, iż miesiąc temu miałam robione 4 razy ekg, ponieważ w wyniku stresu przyjechało do mnie pogotowie i stwierdzono tachykardię. Dostałam lek uspokajający i wróciło do normy. Badania krwi, mocz, OB mam idealne, ekg też dobre, osłuchowo w porządku, płuca też, ogólnie wszystko jest ok. Za namową internistki poszłam do psychologa, stwierdzono napady lęku (nerwicę). Jednak wczoraj zgłosiłam się na izbę do szpitala, kłuło mnie dość często i intensywnie, więc wsiadłam w auto i pojechałam, bo bałam się, że to zawał. Lekarz wykluczył jakikolwiek zawał w moim wieku - mam 25 lat. Poza tym nie mam uwarunkowań genetycznych.

Zaczęłam obawiać się o serce, bo miesiąc temu moja koleżanka 20-letnia zmarła na serce, ale ona będąc płodem, miała stwierdzoną poważną wadę serca i wszczepiony rozrusznik. Ciśnienie mierzę codziennie i jest najczęściej książkowe, puls różnie - 65-70-75-80-85, nie mniej, nie więcej w spoczynku, ale to naprawdę zależy. Chciałam się więc poradzić, czy te kłucia i dyskomfort w klatce to mogą być nerwobóle i mogą tak się utrzymywać, tzn. często pojawiać? Do tej pory miałam takie nerwobóle od czasu do czasu. Chciałam zaznaczyć, iż czasem przy takim gnieceniu bolą mnie plecy. Mama moja sugeruje ucisk kręgosłupa, ponieważ ostatnio dość dużo dźwigałam. Z góry serdecznie dziękuję za poradę. 

odpowiada 1 ekspert:
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski

Grudki w okolicy ślinianek

Witam, od pewnego czasu nurtują mnie, wręcz spędzają mi sen z powiek i niszczą radość życia pewne problemy. Wszystko zaczęło się we wrześniu, kiedy miałem dużo stresu. Wtedy zdarzyło mi się wypalić trochę więcej papierosów niż dotychczas miałem w zwyczaju,...

Witam, od pewnego czasu nurtują mnie, wręcz spędzają mi sen z powiek i niszczą radość życia pewne problemy. Wszystko zaczęło się we wrześniu, kiedy miałem dużo stresu. Wtedy zdarzyło mi się wypalić trochę więcej papierosów niż dotychczas miałem w zwyczaju, bo kilka do kilkunastu papierosów dziennie (paliłem mniej niż paczkę miesięcznie, czasem jeszcze mniej). Po tym paleniu miałem zmienione czucie w jamie ustnej, tak jakbym miał jakiś piasek w ustach, w okolicach ślinianek. Nie bolało, tylko był dyskomfort. To ustąpiło po kilku dniach, jak odstawiłem palenie, jednak zrobiła mi się mała grudka, tak jakby jedno z tych ziarenek piasku urosło. Od tamtego czasu nie palę wcale, ale ciągle mam taką jakby maleńką gulkę, na śliniance na dole pod językiem, nie widzę tego w lustrze, tylko wyczuwam językiem.

Teraz, po ponad trzech miesiącach nic się nie zmieniło, tylko druga jeszcze mniejsza kuleczka jak główka szpilki się pojawiła. Ta grudka mnie nie boli, jedynie językiem i ledwie palcem to wyczuwam, to nie ma koloru innego niż jama ustna. Byłem miesiąc temu u dentysty, ale ona nic nie zauważyła, nawet na pantomogramie, więc skierowała mnie do chirurga szczękowego, który stwierdził, że żadnej patologii u mnie nie widzi, ale jakoś mnie potraktował taśmowo i szybko mnie zbadał. Ale nie widział pantomogramu, bo był na CD, a w gabinecie nie było możliwości, żeby obejrzeć na komputerze. Teraz mam iść na wizytę kontrolną, ale boję się, co lekarz powie. Dodam, że lekarz pierwszego kontaktu też mnie oglądał i nic nie zauważył, również skierował do chirurga szczękowego.

Czytałem o różnych zmianach wywołanych papierosami i pierwsze co wyskoczyło w google to był rak jamy ustnej, więc od tamtej pory mam taką nerwicę, że sam siebie nie poznaję. Tym bardziej mnie to wszystko przeraża, że ta kulka nie znika. Mam nadzieję, że to po prostu zapchane ujście gruczołu ślinowego albo inna błahostka. Teraz staram się raczej odnaleźć dobrego psychiatrę, który by mi pomógł z nerwicą lękową. Dodam, że często miewam pesymistyczne natrętne myśli, np. że mi palce coś przygniecie (jestem muzykiem) albo, że samochód mnie potrąci na ulicy. Chyba moja nerwica jest już zaawansowana, ale wolę mieć nerwicę, niż raka. Proszę o wyrozumiałość, byłem bardzo szczery w tym, co pisałem. Proszę o odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd

Czy mogę odstawić lek z grupy SSRI?

Witam! Potrzebuję porady lekarskiej w sprawie odstawienia leków z grupy SSRI (konkretnie Mozarin 10 mg), które przyjmuję od dziewięciu miesięcy, w związku z nerwicą lękową z agorafobią. Jak długo powinna trwać terapia tym lekiem (mój lekarz psychiatra określił ten czas...

Witam! Potrzebuję porady lekarskiej w sprawie odstawienia leków z grupy SSRI (konkretnie Mozarin 10 mg), które przyjmuję od dziewięciu miesięcy, w związku z nerwicą lękową z agorafobią. Jak długo powinna trwać terapia tym lekiem (mój lekarz psychiatra określił ten czas jako do roku) i w jaki sposób odstawić lek, by uniknąć objawów odstawiennych? Moje samopoczucie znacznie poprawiło się, od dłuższego czasu nie odczuwam już przykrych dolegliwości (drżenie rąk, kołatanie serca, zawroty głowy, ataki paniki). Czy mogę zacząć odstawiać lek? Dodam, że czuję się znacznie lepiej od około 5-6 miesięcy, dlatego myślę o zakończeniu terapii. Bardzo proszę o poradę w tej sprawie, ponieważ wiem, że leki z tej grupy należy odstawiać stopniowo zmniejszając dawkę (ale o ile i przez jaki czas). Pozdrawiam serdecznie!

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd

Czy to choroba neurologiczna?

Witam! Mam 40 lat, jestem nauczycielem akademickim. Od wielu lat, a właściwie od dzieciństwa leczę się na zaburzenia nerwicowe. Ich obraz jest bardzo zróżnicowany, choć zawsze dominuje w nich lęk. Będąc studentem, utkwił mi w pamięci obraz kobiety umierającej na...

Witam! Mam 40 lat, jestem nauczycielem akademickim. Od wielu lat, a właściwie od dzieciństwa leczę się na zaburzenia nerwicowe. Ich obraz jest bardzo zróżnicowany, choć zawsze dominuje w nich lęk. Będąc studentem, utkwił mi w pamięci obraz kobiety umierającej na stwardnienie zanikowe boczne. Od dobrych kilku lat każdy objaw neurologiczny traktuję jak symptom tej choroby. Niestety tak wyszło, że realizuję zajęcia z neurologii na studiach pielęgniarskich, no i coraz częściej obserwuję u siebie objawy różnych chorób neurologicznych, a zwłaszcza stwardnienia zanikowego bocznego. Początkowo były to drętwienia różnych części ciała - wyk. MRI i CT głowy - bz (było to dobrych kilka lat temu), potem ocena pod katem p/ciał kardiolipidowych - ujemy.

Kolejny epizod zaburzeń - kilka lat temu (zwykle kilku 2-3 miesięczny) połączony był głównie z skurczami różnych grup mięśniowych - bez diagnostyki, ustąpił samoistnie. Podobny około rok temu, po bardzo dla mnie traumatyzującym zdarzeniu - uśpieniu kota (może to brzmi śmiesznie, ale ja tak niestety pewne rzeczy przeżywam) były bardziej nasilone: nasilone skurcze mięśni, osłabienie nóg, uczucie dziwnego drżenia w nogach zwłaszcza po przebudzeniu się i dziwna potrzeba ich rozciągania - kilkakrotne rozciąganie mięśni nóg niweluje uczucie w nich drżenia - wizyta u jednego z neurologów (kolegi) - propozycja skierowania do innego neurologa i wstępna diagnoza- podejrzenie tła psychogennego, wizyta u drugiego lekarza neurologa - z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, szczegółowe badanie neurologiczne - bez zaburzeń i patologii, jedynie podejrzenie cieśni nadgarstka, lekarka zasugerowała zrobienie dodatkowo TSH, CK- powiedziała, że skoro objawy są od ok. 3 miesięcy, a w badaniu nie zauważyła nic nieprawidłowego, to gdyby doszło do uszkodzenia układu nerwowego - najbardziej czułym badaniem jest właśnie CK (kinaza kreatynowa) - wynik oczywiście okazał się jak najbardziej prawidłowy. Po tym oczywiście moje samopoczucie uległo zdecydowanej poprawie, a objawy zniknęły na dobrych 8-9 miesięcy.

Od dwóch tygodni mam zajęcia na oddziale neurologii, ponadto ponad tydzień temu zmarła dość bliska osoba (nikt z rodziny, ale jednak). Objawy pojawiły się dość szybko, takie jak ostatnio - z tym, że nie mam już takich silnych skurczów mięśni, natomiast pojawiło się uczucie pieczenia, czy nawet palenia różnych okolic skóry, stóp, podudzi, itd. i bardzo duże zmęczenie odczuwane w nogach, uczucie drżenia wewnątrz (głównie w nogach), płaczliwość, poczucie beznadziei, zmniejszony apetyt, brak chęci robienia czegokolwiek. Za dwa tygodnie kolejne zajęcia na neurologii, a ja mam poczucie nieuleczalnej choroby neurologicznej. Kiedyś brałam leki: antydepresanty i anksjolityki. Od ok. 3 lat kupuję w aptece bez recepty ziołowe leki uspokajające, efekt marny. Mam ponadto silną fobię społeczną. Proszę o komentarz i wskazówki co do dalszego postępowania i drążenia diagnozy neurologicznej? Czy rzeczywiście nerwica może dawać aż takie objawy? Dziękuję i pozdrawiam.

odpowiada 1 ekspert:
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski

Jak leczyć nerwicę u osoby z chorą tarczycą?

Ja też od 1,5 roku czuję okropny niepokój. Codziennie budzę się z bólem brzucha, z paraliżującym strachem. Neurolodzy przepisali mi coaxil, ale niewiele pomaga. Choruję na tarczycę, mam Hashimoto i inne dolegliwości hormonalne. Pisał Pan wyżej, że należałoby...

Ja też od 1,5 roku czuję okropny niepokój. Codziennie budzę się z bólem brzucha, z paraliżującym strachem. Neurolodzy przepisali mi coaxil, ale niewiele pomaga. Choruję na tarczycę, mam Hashimoto i inne dolegliwości hormonalne. Pisał Pan wyżej, że należałoby wykonać badania tarczycowe. Czy w przypadku chorej tarczycy można jakoś walczyć z nerwicą?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd

Napady lękowe i chorobliwa zazdrość

Witam! Mój problem pojawił się około 2 miesięcy temu. Miałem napady lękowe, czyli strach że mogę umrzeć, ogromny ból brzucha od stresu. Takich dni było około 5. Sam sobie zdiagnozowałem depresję i udałem się do psychiatry, który stwierdził nerwicę...

Witam! Mój problem pojawił się około 2 miesięcy temu. Miałem napady lękowe, czyli strach że mogę umrzeć, ogromny ból brzucha od stresu. Takich dni było około 5. Sam sobie zdiagnozowałem depresję i udałem się do psychiatry, który stwierdził nerwicę lękową z elementami depresyjnymi. Przepisał mi antydepresant Elicea. Nie byłem przekonany do tego lekarza, dlatego udałem się do drugiego, który stwierdził to samo, ale bardziej wytłumaczył problem, który zrozumiałem. Dochodzimy w tym wszystkim do sedna sprawy - problem polega na tym, że odczuwam duży stres, brzuch mnie boli, cały czas towarzyszy mi niepokój, strach itp. itd. Mam dziewczynę, z którą jestem od 7 miesięcy i teraz mój problem z nią jest taki, że przed chorobą cały czas myślałem, czy ona mnie kocha, czy się nie przejadę, że na pewno mnie zdradzi itp. i to była chorobliwa zazdrość. A równo z chorobą przyszła myśl, że może już ją nie kocham, bo nie odczuwam takiego szczęścia jak wcześniej, że irytują mnie niektóre jej zachowania...

Przez tę myśl nie mogę za bardzo funkcjonować, gdy czymś się zajmuję sam lub z nią to znika i wszystko jest w porządku, może nie w 100 %, ale przynajmniej w 90 %. Tak samo jest po alkoholu, że nie zastanawiam się nad tym, bo to wiem. Czy może to być przez chorobę? Czy się odkochałem? Proszę o odpowiedź na to. Wiem i rozumiem, że ciężko to stwierdzić, ale proszę abyście spróbowali mnie naprowadzić. Leki biorę od 3 tygodni. Lekarz powiedział, że jeżeli odczuwałem dni lepsze, szczęśliwe, to znak, że lek zaczyna działać, więc staram się nie tracić wiary. Dodam, że w dobre dni między mną a nią jest lepiej. W te gorsze masakra, cały czas mam tę myśl i ona nie daje mi spokoju...

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Magdalena Brudzyńska

Skąd diagnoza schizofrenii?

Jakiś czas temu byłam straszona śmiercią, nękana telefonicznie i na ulicy. To powtarzało się wielokrotnie, punktem kulminacyjnym było otwarcie mi gazu w domu. Zadzwoniłam po policję, ale gdy przyjechali, byłam już w szoku i prosiłam by mnie nie zabijali. Zostałam...

Jakiś czas temu byłam straszona śmiercią, nękana telefonicznie i na ulicy. To powtarzało się wielokrotnie, punktem kulminacyjnym było otwarcie mi gazu w domu. Zadzwoniłam po policję, ale gdy przyjechali, byłam już w szoku i prosiłam by mnie nie zabijali. Zostałam odwieziona do szpitala psychiatrycznego.Tam nikt mi nie wierzył, że mi grożono przez długi czas tak naprawdę, dostałam zastrzyk i byłam na obserwacji blisko miesiąca. Zdiagnozowano u mnie schizofrenię i wpisano jakieś bzdury w kartę wypisu ze szpitala. Jestem z wykształcenia terapeutą zajęciowym ze specjalizacją psychoterapia i gdy przed tym incydentem z własnej woli chciałam sie przebadać w szpitalu psychiatrycznym, bo zdiagnozowałam u siebie psychozę i stany lekowe, wyśmiano mnie. Nie mam objawów pasujących do schizofrenii, czyli urojenia, omamy, objawy katatoniczne, zaburzenia myślenia, zmniejszona aktywność, mniejsza reaktywność emocjonalna, objawy zaburzeń afektywnych. Dlaczego w takim razie mam taką diagnozę?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Ataki duszności i złe samopoczucie

Witam! Zacznę od początku. W październiku (2011r.) wszystko się zaczęło. Miałam tak jakby atak duszności, ścisku w gardle i czułam, że mdleję. Lekarz z pogotowia stwierdził, że mam się mniej denerwować, dostałam zastrzyk na uspokojenie i przeszło. Drugi atak miałam...

Witam! Zacznę od początku. W październiku (2011r.) wszystko się zaczęło. Miałam tak jakby atak duszności, ścisku w gardle i czułam, że mdleję. Lekarz z pogotowia stwierdził, że mam się mniej denerwować, dostałam zastrzyk na uspokojenie i przeszło. Drugi atak miałam w listopadzie w pracy (coś strasznego). Lekarz na pogotowiu przepisał mi Hydroxyzinum 10 mg, ale te tabletki bardziej mnie przygnębiają jak uspokajają :(. Trzeci atak najgorszy był 24 grudnia 2011r. Po świętach poszłam z tym do lekarza rodzinnego i dostałam skierowanie na badania (morfologia, jonogram oraz badanie tarczycy), które okazały się okej. Codziennie od tego dnia bardzo źle się czuję, boli mnie głowa (z tyłu albo na skroniach), a od tego oczy, strasznie pocą mi się stopy i dłonie. Już nie wiem, co ja mam ze sobą zrobić :(. Boję się, że umrę mimo tego, że mam dopiero 21 lat i 3-letnią córeczkę :(. Co ja mam robić pomocy. Dzisiaj zauważyłam na języku żółtozłoty nalot. Strasznie się boję. Już nie pamiętam, jak to jest się dobrze pośmiać i pobawić, bo ciągle czuję się źle.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Joanna Gładczak
Lek. Joanna Gładczak

Problemy ze snem, nerwowość i dziwne nawyki

Witam! Od dłuższego czasu zaobserwowałam u siebie dziwne objawy i nawyki. Po pierwsze w sytuacjach stresowych zaczynam intensywnie się pocić i ciężko oddychać. Poza tym bardzo często brakuje mi optymizmu i odczuwam częste (czasem niczym nieuzasadnione) przygnębienie, często też mam...

Witam! Od dłuższego czasu zaobserwowałam u siebie dziwne objawy i nawyki. Po pierwsze w sytuacjach stresowych zaczynam intensywnie się pocić i ciężko oddychać. Poza tym bardzo często brakuje mi optymizmu i odczuwam częste (czasem niczym nieuzasadnione) przygnębienie, często też mam problemy ze snem. Ale najbardziej niepokoi mnie fakt, że jeśli tylko mam wolne ręce, notorycznie drapię się po twarzy, głównie po brwiach. Powoduje to że są one wydrapane niemal do krwi i pomimo bólu i dyskomfortu nadal zazwyczaj nieświadomie ich drapię. Proszę o odpowiedź, gdyż nie wiem czy to drapanie to po prostu głupi nawyk, nad którym po prostu nie mogę zapanować, a opisane wcześniej objawy są wynikiem na przykład przemęczenia. Jeżeli jednak jest to coś poważniejszego, proszę o radę, do jakiego lekarza powinnam się zgłosić. Z góry dziękuję.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Nerwica lękowo-depresyjna i jedzenie kompulsywne

Witam! Jestem 21-letnią kobietą. Od lat zmagam się z moją głową. Jakiś czas temu zdiagnozowano u mnie nerwicę lękowo-depresyjną. Cierpię także na kompulsywne napady objadania się. Dostałam Seronil, było nieźle. Poprawę zauważałam, jednak wystąpiła u mnie plamica. Dosłownie całe ciało...

Witam! Jestem 21-letnią kobietą. Od lat zmagam się z moją głową. Jakiś czas temu zdiagnozowano u mnie nerwicę lękowo-depresyjną. Cierpię także na kompulsywne napady objadania się. Dostałam Seronil, było nieźle. Poprawę zauważałam, jednak wystąpiła u mnie plamica. Dosłownie całe ciało miałam w siniakach i wystarczyło mnie dotknąć, by taki powstał. Mój psychiatra powiedział, że muszę odstawić lek. I było bez niego całkiem nieźle, przez ok. 4 miesiące. Teraz znów mam problemy. Naprzemiennie stany głębokiego lęku, depresji czy świetnego samopoczucia. Znów zaczęłam nadużywać alkoholu, myślę o piciu w kategorii: nawalić się, by nie myśleć za dużo. Mam kołatanie serca, wieczny niepokój. Boję się, że jeszcze mam manię, bo mam coś takiego jakiś irracjonalny powód, np. miałam iść na spotkanie ze znajomymi, ale stwierdziłam, że nie mam odpowiednich butów. Dręczyłam się tym przez tak długi okres aż nie kupiłam. Wtedy problem został zażegnany. Przykładów takich mogłabym mnożyć na pęczki. Po prostu lęk, świadomość, że muszę to robić, inaczej nie mogę skupić się na niczym innym.

Zaczęły się też lęki przed ciemnością. Budzę się w środku nocy, spocona i boję się wystawić choćby palec u nogi spod kołdry. Serce wali mi wtedy jakby miało wyskoczyć. I zbieram się tak czasem godzinę w sobie, żeby wstać i zapalić światło. Nie mam już siły. Zamiast się uczyć, ja ciągle się zamartwiam, wszystkiego się boję. A najbardziej tego, że to znów wraca, a ja nie mam siły przechodzić tego po raz drugi. W szczytowej fazie mojej choroby bałam się nawet wejść do restauracji, a gdy już po pół godzinnym zastanowieniu się i przekonaniu samej siebie, że to nic strasznego, wchodziłam ze spuszczoną głową, siadałam w najciemniejszym kącie modląc się, żeby nikt na mnie nie zwrócił uwagi. Dodam, że miałam próbę samobójczą, zjadłam 2 opakowania Ketonalu, co skutkowało tylko dłuższym snem. Nie wiem już co mam ze sobą zrobić, najchętniej chciałabym zniknąć. Nie mam już siły sama ze sobą walczyć.

Pisząc to, odczuwam ciągły niepokój, jakby coś miało się stać. Tracę grunt pod nogami. Wynajmuję pokój, mam miłych współlokatorów, jednak wychodzę z niego wtedy, gdy wiem, że nikogo nie spotkam ograniczając kontakt do minimum. Nie wiem dlaczego, mam nawet problem ze zrobieniem sobie kanapki w ich towarzystwie. Tak jakbym czuła, że wiedzą o moich kompulsjach. Parę słów o tym. Ciągle się czuję gruba. W pewnym okresie bardzo się odchudziłam jedząc 300 kcal dziennie (wiem, że to było zabójcze). Nawet wtedy miałam te dni, kiedy prawie biegłam do sklepu, by kupić wór, dosłownie wór jedzenia. I jadłam, i jadłam aż brzuch mnie nie rozbolał do takiego stopnia, że musiałam się położyć. Gdy trochę mi przeszło, zaczynałam dalej. Czasem kończyło się to tabletką nasenną, czasem wymiotami. Pomocy, co mi jest? Obawiam się, że to coś gorszego niż nerwica lękowo-depresyjna. Zaczynam o sobie myśleć w kategorii chora psychicznie. Wczoraj przepłakałam cały dzień, dziś czuję, że będzie tak samo. Boję się cholernie stracić kontakt z rzeczywistością. Proszę o rady.

odpowiada 1 ekspert:
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski

Lęk, dezorientacja i wyalienowanie

Witam, moim problemem jest nerwica lękowa. Zmagam się z tą okropną chorobą już 3 lata. Zawsze byłem nerwowy, ale dopiero na studiach nerwica się nasiliła. Zażywałem Xetanor, a teraz leczę się Lenuxinem 10 mg. Lek ten jednak po roku stosowania...

Witam, moim problemem jest nerwica lękowa. Zmagam się z tą okropną chorobą już 3 lata. Zawsze byłem nerwowy, ale dopiero na studiach nerwica się nasiliła. Zażywałem Xetanor, a teraz leczę się Lenuxinem 10 mg. Lek ten jednak po roku stosowania już chyba na mnie nie działa tak jak powinien. Ostatnio częściej odczuwam lęk, dezorientację, czuję się wyalienowany, nie potrafię się skupić na pracy, łatwiej wpadam w panikę. Jest to bardzo uciążliwe, a najgorsze jest to, że boję się żeby mi się nic nie stało (np. problemy z sercem) lub że moja psychika tego nie wytrzyma i zwariuję. Przeraża mnie to, proszę o pomoc lub jakieś rady. Dziękuję!

odpowiada 1 ekspert:
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski

Głośne przełykanie śliny

Witam! Moim problemem jest głośne przełykanie śliny co kilka sekund, co jest bardzo uciążliwe dla mnie i mojego otoczenia. Zastanawiam się, czy jest to problem o podłożu psychicznym czy fizjologicznym. Moja przypadłość pojawiła się około 2 lat temu. Najpierw zaczęłam...

Witam! Moim problemem jest głośne przełykanie śliny co kilka sekund, co jest bardzo uciążliwe dla mnie i mojego otoczenia. Zastanawiam się, czy jest to problem o podłożu psychicznym czy fizjologicznym. Moja przypadłość pojawiła się około 2 lat temu. Najpierw zaczęłam przełykać ślinę tylko w kościele. Zaraz po wyjściu z mszy zapominałam o tym i nie miałam żadnych problemów. Jednak z czasem zjawisko to zaczęło powtarzać się również w innych miejscach oraz zaczęło być coraz częstsze. Na daną chwilę myślę o tym problemie codziennie i nie potrafię nad tym zapanować. Z moich obserwacji wynika, że jest to zjawisko natury psychicznej, ponieważ inne osoby też zaczynają przełykać ślinę, gdy tylko mi się to zdarzy. Dodam, że gdy jestem czymś zajęta (czytanie ciekawej książki, kolokwia, gra w siatkówkę) problem ustępuje. Gdzie mam się udać, aby pozbyć się tego natręctwa? Psycholog, lekarz czy może połykacz ognia? Pozdrawiam, studentka, lat 23.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Nerwica i lęki u DDA

Witam, mam problem i proszę o pomoc. Od ponad pół roku mam problemy. Najpierw czułam się zmęczona, spałam, ale nie czułam się rano wypoczęta. Nie pomagały tabletki typu Body max, które poleciła mi lekarka. Kilka miesięcy temu zaczęłam być smutna,...

Witam, mam problem i proszę o pomoc. Od ponad pół roku mam problemy. Najpierw czułam się zmęczona, spałam, ale nie czułam się rano wypoczęta. Nie pomagały tabletki typu Body max, które poleciła mi lekarka. Kilka miesięcy temu zaczęłam być smutna, przygnębiona, tak jakby radość, emocje nie dochodziły do mnie. Nie odczuwałam ich czasami śmiałam się, ale tak jakby nie naprawdę. Czułam, że coś jest nie tak, do tego zaczęłam być nerwowa, wszystko mnie denerwowało, nawet rozmowa. Lekarka przepisała Pramolan, który też nic nie pomógł. Od niedawna zaczynają mi dokuczać lęki nocne: mianowicie kładę się spać, a za niedługo (ok. pół godziny) wstaję przelęknięta. Boję się sama, nie wiem czego. Wstaję z łóżka, podchodzę do okna, siadam na łóżku i tak siedzę i boję się znów położyć spać. Potrzebuję wtedy, żeby mnie ktoś przytulił, był przy mnie. Po jakimś czasie ok. 20 minutach lęk trochę ustępuje i kładę się znów spać, po czym zasypiam w mgnieniu oka i tak śpię do rana. Tylko doszło do tego, że boję się nocy, że znów ten lęk wróci, bo było już tak kilka razy.

Dodam, że miałam ciężkie dzieciństwo. Do tej pory mieszkam z ojcem, który jest alkoholikiem, robi awantury, straszy że nas cyjankiem posypie i będziemy wolno umierać. Mam 28 lat i prawda jest taka, że nie mogę na niego patrzeć, słuchać. Boję się o swoje życie, o mamę. Kiedy jestem w pracy, żyję nerwami cały dzień. Też niedawno odnowiła mi się moja choroba - tzn. kręgosłup szyjny uciska na nerw, co powoduje duże zawroty głowy i tracenie orientacji... Bardzo proszę o pomoc, co mi tak naprawdę dolega i do jakiego specjalisty się udać o pomoc? Z góry dziękuję.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Magdalena Brudzyńska

Paraliżujący lęk przed zajściem w ciążę

Witam! Piszę ponieważ nie potrafię poradzić sobie z lękiem, który prześladuje mnie już prawie rok, a jest to lęk związany z zajściem w ciążę. Mam 28 lat, jestem kobietą, na tyle wykształconą i inteligentną, że znam sposoby i możliwości...

Witam! Piszę ponieważ nie potrafię poradzić sobie z lękiem, który prześladuje mnie już prawie rok, a jest to lęk związany z zajściem w ciążę. Mam 28 lat, jestem kobietą, na tyle wykształconą i inteligentną, że znam sposoby i możliwości zajścia w ciążę, wiem też jakie metody należy stosować, aby do niej nie doszło, ale u mnie wszystko jest tak skomplikowane i zagmatwane, a lęk tak silny, że wszelkie racjonalne rozumowanie i logiczne tłumaczenie zdaje się na nic. Stosuje tabletki antykoncepcyjne, jestem dziewicą, nie współżyję z partnerem (od 4 lat jestem w związku, mam cudownego partnera, który jest bardzo wyrozumiały, troskliwy i dzielnie znosi moje ciążowe szaleństwo), jedynie uprawiamy petting. Mój partner wie o moim lęku, więc dodatkowo zakłada prezerwatywę. Prawie nigdy nie zdarza się, aby dochodziło między nami do takiego zbliżenia, które można by nazwać bezpośrednim, z reguły jedno z nas pozostaje w bieliźnie, a mimo to ja obawiam się, że może dojść do zapłodnienia. Wiem, że taka ilość zabezpieczeń gwarantuje mi, że nie zajdę w ciążę, ale zawsze po każdym zbliżeniu pojawia się we mnie strach i niepewność.

Moja, jak to nazywam szajba ciążowa, zaczęła się w zeszłym roku w marcu, przechodziłam koło lustra i zobaczyłam, że mam większy niż dotychczas brzuch, pomyślałam sobie, wyglądam jak kobieta w ciąży... i wtedy się zaczęło, w ciągu kilku godzin dostrzegłam u siebie prawie wszystkie wczesne objawy ciąży, łącznie z brązowym paskiem na brzuchu (który z reguły pojawia się ok. 6-7 m-ca). Zrobiłam 3 testy, każdy wyszedł negatywny, byłam u dwóch ginekologów, żeby wykluczyć ciążę, każdy powiedział mi to samo, że nie jestem w ciąży, a mimo to pojechałam na badanie betaHCG z krwi, żeby potwierdzić brak ciąży. Od tamtej pory niestety jest coraz gorzej, bardzo ograniczyłam kontakty fizyczne z partnerem, a jeśli nawet od czasu do czasu zdarzają się zbliżenia między nami, które zazwyczaj wyglądają tak, że najpierw ja pieszczę partnera dłonią, a potem on pieści mnie również dłonią, to ja i tak mam w sobie lęk i niepewność, czy aby nie doszło do zapłodnienia... I zaraz w mojej głowie pojawiają się powody dla których mogło do niego dojść, bo przecież może niedokładnie umył dłonie po tym jak ściągał z penisa prezerwatywę i na palcach została mu odrobina nasienia, bo może ostatnia moja infekcja osłabiła działanie tabletek antykoncepcyjnych, czy aby na pewno dokładnie wytarł dłonie, bo może źle zmył spermę i jakiś plemnik pozostał na palcach i w chwili gdy pieścił moje okolice intymne przedostał się do śluzu. Powody mnożą się same, a ja dostrzegam u siebie kolejne objawy wczesnej ciąży, ból piersi, ból podbrzusza, zacienione okolice intymne i brodawki, brązowy pasek na brzuchu itp. Za każdym razem robię minimum 3 testy ciążowe (oczywiście wszystkie wychodzą ujemne) robię również badania betaHCG z krwi (również nie wykazują ciąży), planowo dostaje okres, a to i tak nie daje mi pewności.

Teraz też jestem w takim stanie lęku i strachu, bo dostrzegłam u siebie na podbrzuszu brązową linię i oczywiście wpadłam w panikę (nie mam żadnych innych wczesnociążowych objawów, niedawno skończył mi się okres, ale już wiem, że jutro rano pojadę na badanie betaHCG z krwi). Ja wiem, że dla kogoś, kto to czyta, to może wydawać się śmieszne i infantylne, niedojrzałe. Myślę, że gdybym usłyszał od obcej osoby taką historię jak opisałam, to pewnie pomyślałabym, że ześwirowała i właśnie dlatego, że zdaję sobie sprawę z irracjonalności moich czynów i myśli, a nie umiem sobie z tym poradzić, proszę o pomoc. Mój lęk potrafi do tego stopnia zawładnąć moją osobą, że nie umiem się na niczym skupić, widząc kobietę w ciąży myślę sobie - może to znak i ja też jestem w ciąży, ostatnio przestałam nawet oglądać TV, bo w każdym filmie czy programie pojawiał się wątek ciąży, poronienia, niechcianej ciąży itp. Naprawdę nie wiem, co ze sobą zrobić, boję się, że zeświruje i wpadnę w jakąś paranoję, o ile już w nią nie wpadłam. Proszę mi pomóc, co ma robić, jak radzić sobie z tym koszmarnym lękiem, który mnie prześladuje? Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam!

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Magdalena Szymańska
Lek. Magdalena Szymańska

Autoagresja, myśli samobójcze i zachowania destrukcyjne

Mam 15 lat. Mam problem, ponieważ nie wiem, czy to co się ze mną dzieje to efekty dojrzewania, czy może coś innego. Z góry uprzedzam, że będzie to chaotyczna wypowiedź. Zacznę od samego początku, w 1 kl. gimnazjum (teraz jestem...

Mam 15 lat. Mam problem, ponieważ nie wiem, czy to co się ze mną dzieje to efekty dojrzewania, czy może coś innego. Z góry uprzedzam, że będzie to chaotyczna wypowiedź. Zacznę od samego początku, w 1 kl. gimnazjum (teraz jestem w 3) zaczęłam się robić przygnębiona, osowiała, nie miałam na nic chęci i pojawiła się autoagresja, kaleczyłam się, raz przypaliłam żelazkiem (do dziś mam dużą bliznę na ręce). Po rozmowach ze szkolnym psychologiem przestałam się okaleczać, ale z trudnością przychodziło mi patrzenie na krew, noże itp. (teraz w tej kwestii też się niewiele zmieniło), pomimo że przestałam się ciąć, przygnębienie pozostało.

W 2 kl. pojawiły się myśli samobójcze. Połykałam duże ilości tabletek, nie wiedziałam, na co są, po prostu połykałam to, co wpadło mi w ręce, przechodziłam bezmyślnie przez ulice, tygodniami nie jadłam, w nocy śniło mi się jak umieram. Cały czas dążyłam do destrukcji samej siebie. Teraz jestem w 3 kl. i właśnie niedawno postanowiłam, że muszę spojrzeć na to wszystko obiektywnie, zrobiłam to i zauważyłam, że to nie wszystko, co mi ''przeszkadza''. Nie zawsze jestem smutna, a mam wielką huśtawkę nastrojów od smutku do nienawiści, od nienawiści do czegoś na kształt zadowolenia. Bardzo boję się o moją przyszłość. Nie wiem, kim jestem, nie mam pojęcia, jak to dokładnie opisać, ale może ujmę to tak, że dziś jestem np. nieśmiała, cicha, lubię pewne rzeczy, a jutro jestem tego tak jakby przeciwieństwem. Dziś lubię jakąś rzecz, do której jutro bym się nie przyznała, tak też się to czasami ma do osób, dziś kogoś lubię, jutro już niekoniecznie. Zmieniam też style ubierania się, moje marzenia itp., w efekcie czego jestem zdezorientowana. Nie wiem, kim jestem, co dokładnie czuję. Dalej bardzo się boję, że stracę bliskie mi osoby, jestem wtedy na każde ich zawołanie, robię to co chcą, bo się bardzo boję, że mogą się ode mnie odwrócić. Myśl, że ich nie ma jest nie do zniesienia, nie mogłabym sobie z niczym poradzić. Uciekam też w alkohol i narkotyki, choć sama tego czasami nie wiem, czy chcę. Wtedy przychodzę do domu ''nie w stanie'' i mam kary, rodzice się na mnie zawodzą. Kiedyś byłam ich oczkiem w głowie, a teraz nie wiedzą co się z ''tą'' dziewczyną stało.

Odczuwam także silne, dziwne napięcie - to jest chyba ta najgorsza rzecz. Nie wiem, skąd się bierze, po prostu wyczuwam je. Towarzyszy mi ono najczęściej chyba kiedy jestem sama, nie wiem, co ze sobą zrobić. To napięcie doprowadza do szału. Moje huśtawki dotyczą także jedzenia i samooceny, raz się opycham, a raz nie jem nic. Tak jak raz jestem totalnym dnem, nikim, a raz mam za wysokie mniemanie o sobie. W stosunku do przyjaciół zachowuję się różnie, raz jestem towarzyska, a raz nie mam ochoty nikogo widzieć. Jestem zła - wtedy czuję, że nikt mnie nie rozumie, że wszyscy są przeciwko mnie. Ostatnio także kiedy jestem w gronie znajomych czy najbliższych odczuwam jakąś odrębność, bezdenny smutek, kiedy się na nich patrzę mam wrażenie, że nie pasuję tu, że coś jest nie tak. Mam też częste uczucie pustki i prawie nigdy nie jestem pewna tego co mówię, co czuję, zawsze jest ta niepewność. Czasami też odnoszę wrażenie, że szczęście nie jest dla mnie, że wszystko co dobre będzie mnie omijać szerokim łukiem. Kiedy coś sobie postanowię nie potrafię w tym wytrwać, jeśli moje staranie nie przyniosą szybko zamierzonego celu, poddaję się.

Ostatnio wydarzyło się też coś bardzo dziwnego. Jechałam z rodzicami samochodem na zakupy, siedziałam na tylnym siedzeniu i całą uwagę skupiałam na tym, żeby dobrze pomalować się tuszem. Kiedy skończyłam i spojrzałam przed siebie na drogę, nagle nie wiedziałam gdzie jestem, to była totalna dezorientacja, droga przed siebie i za mną zlała mi się w głowie, nie wiedziałam, czy jadę na zakupy, czy już z nich wracam. To było straszne, rozglądałam się wszędzie szeroko otwartymi oczyma i nie wiedziałam wtedy nic, po chwili zapytałam się rodziców, gdzie jedziemy, w którą stronę, oni się zaczęli śmiać, a mi powoli wracała pamięć. Teraz to wszystko staje się takie trudne, nie wiem, co się dzieje. Napięcie mnie przerasta. Są myśli samobójcze, znów jestem sama, muszę być. Mam już kolejną karę, choć nie odsiedziałam jeszcze całej poprzedniej, to wszystko za alkohol i narkotyki i za to, że bardzo opuściłam się w nauce. A samotność mnie przeraża. Jednak czasami myślę, że wszystko jest OK, łapię jakiś rytm, postanawiam się wziąć w garść, ale i tak zaraz wszystko się pieprzy. Cały czas tylko sprawiam zawody tym, których kocham, mam wrażenie, że mają mnie dość. Robię im przykrości, choć tego nie chce, to wszystko się dzieje tak jakby poza mną. Nie chcę z siebie robić żadnej ofiary, po prostu chciałabym wiedzieć co sie ze mną dzieje.

odpowiada 1 ekspert:
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski
Dr n. med. Karol Kaziród-Wolski

Czy mogę odstawić lek na padaczkę?

Witam serdecznie! Mam pewien problem, o którym chciałbym napisać a nie mam w tej chwili czasu na wizyte u lekarza. Mam 24 lata, jestem ze Śląska. Chciałbym odstawić tabletki o nazwie Neurotop retard 300 mg. Biorę je 2.5 roku po...

Witam serdecznie! Mam pewien problem, o którym chciałbym napisać a nie mam w tej chwili czasu na wizyte u lekarza. Mam 24 lata, jestem ze Śląska. Chciałbym odstawić tabletki o nazwie Neurotop retard 300 mg. Biorę je 2.5 roku po 1 tabletce na noc. Padaczki nie mam, ale mam lęk przed tą chorobą. Opiszę swoją historię: Wszystko zaczeło się w 2007 roku, wtedy miałem różne problemy z rodziną, zdawałem maturę, zabrano mi rentę socjalną (jestem osobą z 2 grupą - wada wzroku z powodu wcześniactwa). Wszystko się to chyba skumulowało, moje przeżycia były silne i zaczęły się pierwsze objawy nerwicy, silne lęki, słabości, uciski w klatce piersiowej. Emocje były zdiagnozowane, że to nerwica. Postanowiłem siegać po alkohol, gdyż dawało mi to ulgę w cierpieniu psychicznym i fizycznym. I tak codziennie alkohol towarzyszył mi przez rok do lipca 2008, musiałem skończyć, bo lęk był coraz gorszy...

Lekarz rodzinny przepisał mi wtedy na uspokojnienie lek z grupy benzodiazepin (estazolam), brałem go rok czasu po 1 tabletce na dobę. Ale nie umiałem dłużej tak żyć na działaniu leku, bo lęk był jeszcze silniejszy potem i dodatkowo doszło do uzależnienia. W 2009 roku postanowiłem dobrowolnie zgłosić sie do ośrodka leczenia uzależnień, gdzie przebywałem dwa miesiące. Był to ośrodek prywatny, więc koszty leczenia bardzo wysokie ok. 13 tys zł. Lek estazolam odstawiono mi od razu, ale podano wtedy lek zastępczy neurotop retard 300. Na początku brałem go 2-1-2, a póżniej tylko dwie tabletki na dobę rano i wieczór, objawy abstynencyjne były bardzo uciążliwe: wymioty, język się plątał, byłem ospały, nie umiałem stać na nogach, tak jakbym nie miał równowagi, a pamięć tak jakby mi mózg sformatowano. Problemy z pamięcią i koncentracją. Najgorszy to był pierwszy tydzień, póżniej już doszedłem do siebie i już jest wszystko dobrze. Alkoholu nie piję, nie biorę leków z grupy benzodiazepin. ;) Natomiast lęk się wyciszył, często mam spadki nastroju, apatię i zmiany nastroju, może to przez te tabletki, które biorę nadal po wyjściu z ośrodka. Kazali mi ich już nie brać, a minęło już ponad 2 lata, a dalej biorę ten neurotop. Boję się go odstawić, ale naprawdę chciałbym, ponieważ jestem po nim otępiony, senny, mało mam energii do życia. Proszę o pomoc, nie wiem co robić... Chciałbym mieć to już za sobą, boję się tej padaczki, dlatego biorę te leki nadal po odwyku.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd

Czy jestem chora na schizofrenię?

Witam serdecznie! Czy to depresja, czy coś poważniejszego? Już od dłuższego okresu czułam się źle. Zaczęło się od tego, że czułam się słabo, ciągle mi się chciało spać, na nic nie miałam siły, potem doszły dziwne napady częstoskurczu, bez...

Witam serdecznie! Czy to depresja, czy coś poważniejszego? Już od dłuższego okresu czułam się źle. Zaczęło się od tego, że czułam się słabo, ciągle mi się chciało spać, na nic nie miałam siły, potem doszły dziwne napady częstoskurczu, bez żadnej przyczyny serce zaczynało mi strasznie walić, pociły mi się ręce, a przy tym pojawiało się dziwne uczucie niepokoju. Obecnie ataki te minęły, jednak pojawiło się coś innego, czuję się wiecznie przygnębiona, chce mi się płakać, ciągle miewam lęki, że zwariuję/zachoruję na jakąś poważniejszą chorobę (schizofrenię), miewam uczucia lęku i niepokoju. Czasami boję się sama gdzieś dalej pojechać, jednak wiem, że to nic nie da, jak nie pojadę i staram się o tym nie myśleć. Dodam, że jak mam cały dzień zajęty, to nagle jakby wszystko odchodzi w dal, zapominam o tym wszystkim...

Dodam, że przez długi czas pracowałam, jednak z dala od domu rodzinnego, a także najbliższych mi osób. Ciągle się czułam tam samotna, wydawało mi się, że jakoś sobie poradzę, w końcu wiele osób tak żyje:). Jednak w pewnym momencie nie wytrzymałam i postanowiłam zrezygnować z pracy i przenieść się bliżej domu. Wydawało mi się, że moje problemy natury psychologicznej miną, jednak tak jakby pozostały. Przeszukując fora internetowe naczytałam się, że takie nagłe zmiany, jak np. porzucenie pracy może oznaczać rozwój schizofrenii... Strasznie się tego boję. Należę do osób twardo stąpających po ziemi, ale też wszystkim się przejmuję i niepotrzebnie zadręczam. Obecnie jestem na etapie szukania pracy, jednak zaczynam miewać lęki, że sobie nie poradzę, że jak pójdę do pracy to zwariuję, bo jestem na nic nieoodporna. Nie wiem, skąd się u mnie wzięło takie myślenie, trochę mnie to przeraża. Boję się, że zwariuję... Proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Złe samopoczucie po odstawieniu leków na nerwicę

Witam, mam 26 lat. Lekarz psychiatra stwierdził u mnie nerwicę lękową. Miałam trudne dzieciństwo oraz okres dojrzewania. Teraz jakby boję się świata. Nie mogę sama chodzić do sklepu, bo zaraz wydaje mi się, że zemdleję. Zaczęłam stosować tabletki Asertin 50...

Witam, mam 26 lat. Lekarz psychiatra stwierdził u mnie nerwicę lękową. Miałam trudne dzieciństwo oraz okres dojrzewania. Teraz jakby boję się świata. Nie mogę sama chodzić do sklepu, bo zaraz wydaje mi się, że zemdleję. Zaczęłam stosować tabletki Asertin 50 dwa razy dziennie, zażyłam dwa opakowania, po czym sama je odstawiłam. Teraz czuję się fatalnie, kręci mi się w głowie, jest mi niedobrze, piszczy mi w uszach, no i mam znowu kłopoty ze snem. Proszę o poradę! Nie chcę chodzić na terapię, bo lekarz jest dosyć drogi i nie stać mnie na niego. Czy istnieje jakiś inny sposób na złagodzenie objawów z odstawienia, może Hydroxizina w tabletkach by pomogła? Dodam, że staramy się z mężem o dzidziusia i nie chcielibyśmy, aby jakieś lekarstwa nam zaszkodziły.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Anna Syrkiewicz
Lek. Anna Syrkiewicz
Patronaty