Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Myśli samobójcze. Co robić?

Witam. Mam na imię Oliwia, mam 13 lat i od roku gnębi mnie niespotykane uczucie. Mój ojciec pracuje za granicą , rodzice nie są razem. Ciągle się kłócą i ostatnio bardzo rzadko się widują. Mieszkam w bardzo małym mieszkaniu, w...

Witam. Mam na imię Oliwia, mam 13 lat i od roku gnębi mnie niespotykane uczucie. Mój ojciec pracuje za granicą , rodzice nie są razem. Ciągle się kłócą i ostatnio bardzo rzadko się widują. Mieszkam w bardzo małym mieszkaniu, w jednym pokoju mieszka moja 70-letnia babcia, a w drugim ja, mama i mój 9-letni brat.

Tak jak wspominałam na początku, ciągle gnębi mnie niespotykane uczucie. Jestem biedna, wszyscy się ze mnie śmieją , gnębią mnie. Rok temu straciłam najlepszą przyjaciółkę, która jako jedyna mnie wspierała, a gdy straciłam z nią kontakt zaczęło się pojawiać to dziwne uczucie. Dobrze się uczę lecz moja mama ciągle narzeka . Gdy uzbieram pieniążki i kupię sobie coś wymarzonego mama ciągle twierdzi, że zrobiłam zły zakup. Mama ciągle mnie gnębi, ciągle krzyczy. W domu nie ma spokoju . Przez to uczucie ciągle tracę chęć życia, mam wiele myśli samobójczych i także takich, że chciałabym naprawić cały świat, żeby wszyscy byli szczęśliwi.

Teraz zostałam sam na sam ze sobą, nie mam nikogo! Moi koledzy mnie opuścili, bo nie mam dużo pieniędzy. Bez przerwy płaczę i boję się czegoś nieokreślonego. Czuję, że jestem beznadziejna, wciąż się wyzywam i biję. Boje się powiedzieć o tym mamie, a także boję się iść do psychologa. Proszę o pomoc!

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Ciągłe wysokie ciśnienie u nastolatka

Od 9 lat mam zdiagnozowaną nerwicę lękową. Leczyłem się z przerwami P*** i skutki leczenia były zadowalające. Obecnie od miesiąca znów jestem na P***, gdyż lęki i napięcie nerwowe powróciły. Od miesiąca zauważyłem, że mam podwyższone ciśnienie, non stop... Od 9 lat mam zdiagnozowaną nerwicę lękową. Leczyłem się z przerwami P*** i skutki leczenia były zadowalające. Obecnie od miesiąca znów jestem na P***, gdyż lęki i napięcie nerwowe powróciły. Od miesiąca zauważyłem, że mam podwyższone ciśnienie, non stop 150-160/100, a w czasie ataku paniki 190/110. Porobiłem wszystkie możliwe badania krwi, echo serca itd. Mam wyniki super, jak 18-latek. Jak byłem u kardiologa na konsultacji - zmierzył mi ciśnienie 170/100 - ok, myślę stres związany z wizytą, ale w domu, gdy mierzę na spokojnie - rzadko kiedy mam poniżej 150/90. Próbowałem brać nawet C*** pod język, żeby sprawdzić reakcję i niestety nawet on nie pomaga. Najdziwniejsze jest to, że nawet kiedy teoretycznie jestem spokojny - wezmę X***, który mnie maksymalnie uspokaja, ciśnienie nie spada. A miesiąc temu miałem idealne - 110-120/70-80. W poniedziałek będę miał Holtera RR ale obawiam się, że i tak wyjdzie kiepsko, skoro mierzę w domu i mam i jest stale podwyższone. Sam nie wiem co się ze mną stało. Jak tak można w miesiąc się zepsuć? Co mam robić? Czy konieczne będą tabletki na nadciśnienie ?
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Magdalena Parys
Lek. Magdalena Parys

Słyszę głosy. Co robić?

Mam 27 lat. Od kilku miesięcy słyszę głosy. Ignorowałam to wcześniej, ale zaczęłam się niepokoić. Czasem idę ulicą i wydaje mi się, że ktoś do mnie mówi lub gdy pracuję słyszę pojedyńcze słowa lub moje imię. Mam małe dziecko i...

Mam 27 lat. Od kilku miesięcy słyszę głosy. Ignorowałam to wcześniej, ale zaczęłam się niepokoić. Czasem idę ulicą i wydaje mi się, że ktoś do mnie mówi lub gdy pracuję słyszę pojedyńcze słowa lub moje imię. Mam małe dziecko i boję się, że jeżeli o tym komuś powiem - uznaja mnie za niepoczytalną i odbiorą mi małego. Proszę o pomoc, z góry dziękuję!

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Wierzbicka
Mgr Małgorzata Wierzbicka

Jaki jest wpływ przewlekłego wirusowego zapalenia wątroby typu C na występowanie objawów depresji?

Mam wirusowe zapalenie watroby typu C. Dwa lata temu przeszłam terapię skojarzoną interferonem z rybawiryną. Zakończenie terapii było pomyśłne, jednak po trzech miesiącach okazało się, że wirus powrócił. Aktualnie czekam na kolejna terapię. Wyniki wątrobowe mam podwyższone, ale w granicach...

Mam wirusowe zapalenie watroby typu C. Dwa lata temu przeszłam terapię skojarzoną interferonem z rybawiryną. Zakończenie terapii było pomyśłne, jednak po trzech miesiącach okazało się, że wirus powrócił. Aktualnie czekam na kolejna terapię. Wyniki wątrobowe mam podwyższone, ale w granicach normy, czyli nie jest tak źle...

Zauważyłam u siebie objawy, które moga wskazywać na depresję. Objawy te nasilają się. Większość osób, z którymi rozmawiałam nie wierzy mi, ze HCV może wywoływać takie kiepskie nastroje. Inne po prostu to lekceważą mówiąc, że wmawiam w siebie chorobę...

Jak mogę sobie pomóc? Z tego co wiem większość leków stosowanych w zaburzeniach nastrojów (także w depresji) wpływa niekorzystnie na pracę wątroby. Czy może są jakieś ćwiczenia, np. autosugestia, którymi niefarmakologicznie mogę sobie pomóc?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Negatywne myśli i użalanie się nad sobą

Od pewnego czasu nie wiem co się ze mną dzieje, nie mam na nic ochoty i w ogóle. Uważam, że tylko mi się nic nie udaje, nic mi nie wychodzi. Inni mówią, że po prostu użalam się nad sobą i...

Od pewnego czasu nie wiem co się ze mną dzieje, nie mam na nic ochoty i w ogóle. Uważam, że tylko mi się nic nie udaje, nic mi nie wychodzi. Inni mówią, że po prostu użalam się nad sobą i powinnam się wziąć w garść, ale ja nie potrafię.

Nieraz chcę poprawić sobie nastrój, ale to jest tylko chwilowe, bo za chwilę jest to samo. Tak samo w związkach: spotykam naprawdę fajnych ludzi, ale po pierwszym spotkaniu i tak zaczynam tak beznadziejnie myśleć i nic z mojej strony nie wychodzi. Wieczory są najgorsze - ta cisza, jeszcze więcej myśli w głowie... Myślę tylko po co ja tu w ogóle jestem i kiedy to się wszystko skończy, bo już mam tego wszystkiego dosyć.

Nawet spotkania ze znajomymi nie są takie jak kiedyś, na poczatku. Jest dobrze, a potem przychochą same negatywne myśli i nie mam ochoty rozmawiać ani nikogo słuchać. Wiem, że powinnam się postarać, żeby coś zmienić, żeby było lepiej, ale nie potrafię.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Stany lękowe po pierwszym i ostatnim dopalaczu?

WItam! Mam 22 lata. Około 5-7 maja tego roku, na juwenaliach, zapaliłem dopalacz o podobnym działaniu jak marihuana. Był to mój pierwszy raz. Skończyło się to dla mnie paranojom, halucynacjami (obraz rozciągał się i zwężał) i ogólnym przerażeniem. Myślałem... WItam! Mam 22 lata. Około 5-7 maja tego roku, na juwenaliach, zapaliłem dopalacz o podobnym działaniu jak marihuana. Był to mój pierwszy raz. Skończyło się to dla mnie paranojom, halucynacjami (obraz rozciągał się i zwężał) i ogólnym przerażeniem. Myślałem ze umrę na zawał serca. Dźwięk był nie wyraźny. Momentami nic nie słyszałem. Nie straciłem jednak przytomności chodź było chyba blisko. Nigdy wcześniej nie miałem styczności z tego typu środkami. Trwało to gdzieś około 2 godzin. Potem objawy ustąpiły i mogłem iść spać. Dziwne jest to, że zapaliłem bardzo niewiele w porównaniu z kolegami, którzy się dobrze czuli. Wszyscy byliśmy nowicjuszami w tej przeklętej "zabawie". To był mój pierwszy kontakt w życiu z jakimkolwiek narkotykiem. Nazajutrz czułem się wyczerpany i jakoś tak dziwnie mi było. Troszkę świt wydawał się inny, ale nie budziło to we mnie niepokoju. 2 dni po wszystko było w porządku. Około 27maja zrobiło mi się słabo na zajęciach i musiałem wyjść z sali. Wtedy zaczęły się moje lęki. Miałem zrobione badania i fizycznie jestem zdrowy, wszystko wskazuje na to, że to chyba jakieś powikłania po tej feralnej nocy. Sam sobie wmawiam, że coś jest nie tak. Że źle widzę. Chwilami czułem się taki zamknięty. Świat wydawał się nierealny. Jak by to był jakiś sen. Przez pierwsze 4 dni, począwszy od zasłabnięcia na zajęciach, czułem się właśnie tak fatalnie. Szybko jednak zorientowałem się, że to moja psychika szwankuje. Po tych 4 dniach uwolniłem sie od tego stresu/lęku sam, własną siłą woli, zdając sobie sprawę z tego, co się dzieje. Było zdecydowanie lepiej. Powoli prawie całkowicie o tym zapominałem. Zostawał mi jeszcze taki mały wewnętrzny niepokój, ale z każdym dniem wszystko wracało do całkowitej normy. 25. 06. poszedłem grać w piłkę na sali przy sztucznym oświetleniu i znowu spadł na mnie ten strach. Nie sparaliżował mnie tak bardzo, że poszedłem do domu - grałem do końca meczu. Jednak świat wydawał się wtedy taki nierealny, jak sen. Jeżeli o tym zaczynałem jeszcze bardziej myśleć - było grzej. Cały czas jednak miałem świadomość, że to tylko moja głowa świruje. Chwilami podczas meczu, kiedy byłem zajęty grą, wszystko wracało do normy, ale zaraz potem znowu się źle czułem. Potem, przez 2 dni po meczu, czułem się trochę przestraszony, smutny itp., ale znowu się z tym uporałem i po 2 dniach czuję się lepiej. Mam jednak jeszcze te lęki. Wszystko jest ok kiedy o tym nie myślę. Jakoś o tym zapominam, ale, np. jak zachodzi słońce za chmury zaczynam czuć lekki lęk. Wraz z końcem dnia (zachodem słońca) też czuje lek. Coraz mniejszy co prawda, ale to jest pewien dyskomfort. Moje pytanie brzmi: czy poradzę sobie z tym sam i czy wraz z upływem czasu wszystko wróci do całkowitej normy, czy jednak to nie będzie takie łatwe i będę musiał zapisać się na psychoterapię? DZIĘKUJĘ za odpowiedź. Pozdrawiam. Ps. do wszystkich z podobnym problemem: to nie jest aż takie trudne blokować swoje myśli. Wiem, że czasami jest ciężko, ale postarajcie się wtedy przeklnąć całą tę sprawę i porządnie się na to wkurzyć.
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Skąd ten lęk o utratę erekcji?

Witam, mam 20 lat, studiuję. Przez ostatni rok borykam sie z ogromnym problemem. Zaczęło sie niewinnie. Podczas stosunku pomyslalem sobie: "a co jesli mi opadnie?" I stało :( Był to przypadek jednorazowy. Potem wszystko było w jak najlepszym porzadku, aż...

Witam, mam 20 lat, studiuję. Przez ostatni rok borykam sie z ogromnym problemem. Zaczęło sie niewinnie. Podczas stosunku pomyslalem sobie: "a co jesli mi opadnie?" I stało :( Był to przypadek jednorazowy. Potem wszystko było w jak najlepszym porzadku, aż do kolejnego zawachania wiary we własne siły. Czasem tracilem erekcje rozkojarzając się podczas zakladania prezerwatywy. Zaczęło zdarzać się to coraz częściej i częściej... Ostatnio nie moge przestać mysleć o niczym innym tylko o tym. To jest strasznie dołujące, zwłaszcza, że mój penis jest całkiem w porządku (tak mi się zdaję). Choroba, urojenie, lub inna pasjonująca nazwa postepują. Teraz jestem na tym etapie, że zaczynam sie bać, nawet podczas zwyklego całowania z dziewczyną. Już wtedy mój mózg zaczyna samoczynnie zadawac pytania: a co będzie jeśli się nie uda? Nic nie sprawia mi przyjemności, mam wrażenie, że stałem sie aseksualny, jednak nie jest to prawdą, ponieważ praktycznie cały czas mam ochotę na seks z moją dziewczyną (może nawet zbyt czesto), jednak nawet wtedy boję się, że nawalę... To z całą pewnością jest nienormalne, a ja chcę odzyskać wiarę w siebie. Z penisem wszystko dobrze, bo czasami erekcja przychodzi sama, podczas stosunku działa, dopóki sobie nie zadam tego, potwornego dla mnie, pytania... A niestety - teraz myślę o tym już przed stosunkiem i za nic nie mogę przestać. Proszę, pomóżcie! :( :(:(:(:(

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Wierzbicka
Mgr Małgorzata Wierzbicka

Czy to choroba, czy dorastanie?

Witam! Mam 16 lat jestem chłopcem, kończącym gimnazjum. Mój problem zaczął się właśnie niedawno, III klasie gimnazjum, niecałe pół roku temu. A więc zacznijmy... Od zawsze tryskałem energią, zachwytem i zawsze byłem uśmiechnięty, gotowy do wszystkiego, przepełniony pozytywną energią, jednym...

Witam! Mam 16 lat jestem chłopcem, kończącym gimnazjum. Mój problem zaczął się właśnie niedawno, III klasie gimnazjum, niecałe pół roku temu. A więc zacznijmy... Od zawsze tryskałem energią, zachwytem i zawsze byłem uśmiechnięty, gotowy do wszystkiego, przepełniony pozytywną energią, jednym słowem - kochałem życie! Miałem wielu kolegów i dużo koleżanek, nigdy nie narzekałem na brak bliskiej osoby, zawsze mogłem na kogoś liczyć, byłem lubiany i sympatyczny, lubiłem nawiązywać kontakty z ludźmi.

Jednak na przełomie 2 półrocza III klasy coś się we mnie zmieniło… Przestałem być tak bardzo lubiany, jak byłem przedtem, poprzez moje zmienione, dziwne zachowanie. Czuję, jakbym kogoś podrabiał (tzn. nie jestem sobą wbrew własnej woli ), żeby znowu zdobyć zainteresowanie rówieśników, a co gorsze, przez to dziwne zachowanie i nie bycie sobą czuje jak się tylko od nich oddalam. Nie mogę znieść tego powoli. Chcę być sobą, a postępuje inaczej. Dlaczego tak się dzieje?

Ponadto straciłem większość chęci do życia, jestem bardziej ospały i nie posiadam już takiej motywacji do działania jak wcześniej. Także szybciej się męczę (lecz może to być skutek tego, że już nie trenuję swojej największej pasji w życiu - piłki nożnej). Wcześniej każdy sport mnie interesował, kochałem biegać, uprawiać każdy rodzaj sportu oraz wszystko mi wychodziło, byłem po prostu optymistycznie nastawiony do życia. Jednak teraz się to zmieniło. Jestem pesymistą i nie lubię uprawiać większości sportów z takich przyczyn, jak brak motywacji, sił i takiej sprawności ruchowej (nie czuje się pewnie tak jak wcześniej).

Coraz częściej jestem smutny itp. Stałem się bardziej chamski i zamknięty w sobie. Powoli nawet nie umiem nawiązywać kontaktów z ludźmi, nie umiem podtrzymać rozmowy, nie wiem często o czym porozmawiać, co mnie naprawdę dziwi, bo kiedyś nie miałem takich problemów :-/ Coraz częściej, jeśli ktoś chce ze mną porozmawiać, czuję strach i niepewność, nie wiem czy zaakceptuje to co powiem i "odpycham go" od siebie, chociaż tego nie chcę.

Jeszcze jedno: przeżyłem trochę śmierć swojej cioci, jednak w małym stopniu - nie byłem z nią aż tak związany, ale teraz coraz częściej zadaje sobie pytanie: dlaczego, np. dlaczego żyjemy i umieramy, dlaczego ja tak postąpiłem, a nie inaczej, po co nam to wszystko, po co my żyjemy jak i tak umrzemy lub co będzie po śmierci? Dochodzę do wniosku, że cały ten świat jest bez sensu i często się zastanawiam czy Bóg istnieje… Czy to normalne? Przyznam się, że brakuje mi trochę szczerej rozmowy z bliską osobą i czuje, że coś w tej mojej głowie i psychice naprawdę się zmieniło, niestety na gorsze.

Chciałbym naprawdę iść do psychologa i mu to wszystko powiedzieć jednak wstydzę się tego, że moi rodzice się o tym dowiedzą. Czy w takim wieku alkohol może wpłynąć w takim stopniu na moją psychikę? Wiadome jest to, że w gimnazjum, podkreślam - polskim, poznaje się prawdzie dorosłe życie, a dochodzą narkotyki, alkohol, papierosy i dorastanie… Jednak nie jestem taki głupi żeby wpadać w nałogi.

Patrzę na ludzi, którzy się w tym zatracają i odpycha mnie, ale wiadomo - nikt nie jest doskonały i od czasu do czasu coś tam wypiję. Przepraszam, że tak dużo tekstu, jednak napisałem szczerze wszystko to, z czym powoli nie daje sobie rady i co mnie zastanawia. Proszę o szybką diagnozę i pomoc psychologa.

Co to za zmiany nastroju?

Witam. W końcu zdecydowałam się napisać, aby poznać przyczynę zmiany, która we mnie zaszła. Zaczęło się od bólów głowy, które trwały przez dwa tygodnie. W tym czasie miałam napady smutku, beznadziejności, poczucia winy, ale starałam się otaczać ludźmi, wśród...

Witam. W końcu zdecydowałam się napisać, aby poznać przyczynę zmiany, która we mnie zaszła. Zaczęło się od bólów głowy, które trwały przez dwa tygodnie. W tym czasie miałam napady smutku, beznadziejności, poczucia winy, ale starałam się otaczać ludźmi, wśród których zapominałam nieco o swoim przygnębieniu. Bóle głowy ustały, ale wraz z nimi nic więcej. Pomimo długiego spania potrzebowałam w ciągu dnia drzemki, wciąż chodziłam zmęczona, brakowało mi do jakiejkolwiek motywacji.

Od kilku dni na nic nie mam ochoty. Ciągle bym spała, albo leżała i patrzyła w jeden punkt. Męczą mnie koszmary nocne. Najchętniej w ogóle nie spotykałabym się ze znajomymi i ograniczyłam to do minimum, ale nie chcę wzbudzić podejrzeń, więc staram się czasem z kimś zobaczyć. Z rodzicami nie mam ochoty rozmawiać, a każde ich słowo, nie wiem czemu, bardzo mnie denerwuje. Nie żartuję jak wcześniej z nimi, po prostu uśmiecham się jak coś powiedzą, albo wykonuje czynność, żeby mieć spokój. Nie wszystkich da się oszukać i większość zauważa moją zmianę.

Uśmiecham się tylko wtedy i mówie, że mam zły dzień, albo, że tylko im się tak wydaje. Niestety, nie jest to takie łatwo, bo zawsze byłam energiczną osobą, która chętnie bawiła się na imprezach, spotykała się ze znajomymi i wysuwała własne inicjatywy dotyczące spędzania wolnego czasu. Najbardziej chciałabym, żeby wszyscy przestali się mną interesować i żebym mogła cały dzień spać, albo leżeć i mieć spokój. Czasem zaczynam się zastanawiać, czy wszystko ze mną w porządku, bo dwa razy słyszałam jakieś dźwięki, albo głos, nie wiem co to było.

Jem normalnie, tzn. od około dwóch - trzech lat ciągle kontroluje, to co jem, stale jestem na diecie. Kiedy byłam młodsza (4-6 podstawówki) byłam troszkę pulchniejszą dziewczynką i już wtedy zaczynałam mieć myśli samobójcze, obmyślałam to, planowałam, dopóki smutek nie odszedł. Rok temu, dokładnie w styczniu, złapało mnie coś podobnego. Nie widziałam w niczym sensu, wszystko było dla mnie rutyną. Przeszło mi po około 2 miesiącach. Mam 17 lat, w szkole nie mam problemów, w domu też nie, w zasadzie to nigdzie, dlatego tak bardzo zastanawiam się, co jest przyczyną mojego nastroju.

Rodzicom o swoim humorze nie zamierzam mówić, ani sięgać porad. Wiem w jaki sposób by zareagowali, po drugie wyszłabym na wariatkę, po trzecie nie mam ochoty ich zajmować moimi problemami, wystarczą, że mają swoje. Poza tym, kiedy sobie wyobrażam, ze mogłabym im cokolwiek powiedzieć ogarnia mnie złość i zarazem chęć płaczu. Nie wiem, co mam zrobić. Staram się normalnie funkcjonować, ale po prostu mi się nie chce. Może jakieś tabletki na uspokojenie wystarczą? Bardzo proszę o poradę.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Zaburzenia adaptacyjne czy coś poważniejszego?

Witam! Wiem, że nie dokonuje się diagnozy na odległość, przez telefon czy Internet, ale chciałabym dowiedzieć się, czym były poniższe zaburzenia i co z nimi powinno się robić. Zawsze byłam osobą normalną, towarzyską, otwartą, lubiącą życie i niemającą wielu problemów....

Witam! Wiem, że nie dokonuje się diagnozy na odległość, przez telefon czy Internet, ale chciałabym dowiedzieć się, czym były poniższe zaburzenia i co z nimi powinno się robić. Zawsze byłam osobą normalną, towarzyską, otwartą, lubiącą życie i niemającą wielu problemów. Żadnych depresji czy zaburzeń lękowych u członków rodziny też nie ma. Kilka lat temu, na studiach, zdecydowałam się pojechać z moim chłopakiem do Anglii. Chciałam spędzić tam wakacje, zobaczyć jak jest, poznać kulturę, ludzi. Te 4 miesiące, które tam spędziłam, były czasem bardzo trudnym. Mieliśmy problemy ze znalezieniem pokoju czy mieszkania (czasem musiałam się ukrywać w wynajmowanych domach, bo właściciele sądzili, że mieszka tam tylko mój chłopak, podczas gdy było nas dwoje - powody finansowe). Z pieniedzmi też nie było ciekawie (trzeba było znaleźć pracę, przepracować kilka tygodni i dopiero wtedy pensja). Szukałam pracy parę tygodni, potem znalazłam. Była to moja pierwsza praca, dość stresująca (w wielkim angielskim centrum handlowym). Nie miałam tam nikogo bliskiego, nawet żadnej koleżanki. Obca kultura, język.Byłam z chłopakiem, z którym niezbyt dobrze mi się ukladało. Właściwie wiadomo było, że po powrocie zerwiemy. Ani razu nie widziałam tam słońca, jedzenie kupowaliśmy najtańsze, byle co. Chłopak pracowal dokładnie w innych porach niż ja, więc prawie w ogóle się nie widywaliśmy. Za to ja siedziałam zamknięta w małym pokoiku i godzinami patrzyłam w ścianę (ani telewizora, ani żadnych zajęć, ludzi) odliczając dni do powrotu. A co najgorsze, byłam tam chora. Miałam straszne infekcje intymne (ciągle mnie coś piekło swędziało, bolał mnie brzuch) i przewlekłe infekcje bakteryjne gardła. Nie leczyłam się tam, kombinowałam coś na własną rękę, raz rodzice wysłali mi leki pocztą. Momentami myślałam, że umrę. W końcu nadszedł dzień powrotu. Byłam szczęśliwa. Mogłam wrócić wcześniej, nie stresować się. Pojechałam tam, bo chciałam, a nie bo musiałam. Chciałam mieć fajne wakacje, doświadczenia. Nie sądziłam, że tak to będzie wyglądało. Po powrocie rozstałam się z chłopakiem, zaczęłam leczyć infekcje (część skutecznie, część wyleczyłam dopiero po pół roku). Starsznie źle się czułam. Miałam przewlekłe zapalenie migdałków (jedną, wielką, ciagnącą się infekcję), ale jakoś nikt do tego nie doszedł. Zaczęłam się denerwować, że właściwie co chwila jestem chora, przeziębiona. Zaczęły mnie boleć mięśnie. Chciałam chodzić na imprezy, ale ciągle bolało mnie gardło i głowa. Pewnego dnia w tv leciał program o HIV, mówili o objawach, infekcjach, bólach mięśni. A ja tak cierpiałm, więc padło na podatny grunt. I się zaczęło, zaczęłam szukać i czytać w Internecie, a tam było pełno takich niestworzonych historii, o zarażenianiu się "normalnych ludzi". Zaczęłam się bać, stresować. Pomyślałam, że może zrobię ten test, bo skąda mam wiedzieć, co mój chłopak, którego nie akceptowałam, robił wcześniej? Tydzień, przez który czekałam na wyniki, wykończył mnie psychicznie. Nie mogłam o niczym innym myśleć. Starasznie się bałam, co bym powiedziała rodzicom? Nie mogłam spać. Wynik był oczywiście negatywny, ale ja byłam bardzo roztrzęsiona. Dalej nie mogłam zasnąć, tak byłam napięta. I ciągle byłam przeziębiona. Ze straszną bezsennością i wielkim napięciem trafiłam do lekarza psychiatry. I tu bym chciała skończyć. Dodam, że po operacji wycięcia migdałków, po pół roku, przeszły mi objawy choroby, przeziębienia i ból gardła). Chciałabym się dowiedzieć czym było to, co mnie spotkało? Co doprowadziło do wizyty u psychiatry? Czy były to zaburzenia adaptacyjne (są reakcją na duży stres, taki jak choroba), czy cos gorszego? Co się robi z takimi zaburzeniami? Czy ta reakcja miała prawo mieć miejsce? Dziękuję za odpowiedz, pozdrawiam.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Małgorzata Wierzbicka
Mgr Małgorzata Wierzbicka

Zaburzenia lękowe - co mam robić?

Witam. Mam 26 lat, jestem kobieta. Od 2008 roku cierpię na zaburzenia lękowe z napadami lęku. Zażywałam S*** przez 15 miesiecy. Po ukończeniu 3-miesięcznej terapii grupowej i odstawieniu leków wszystko wróciło i od stycznia tego roku jestem ciągle na zmianie...

Witam. Mam 26 lat, jestem kobieta. Od 2008 roku cierpię na zaburzenia lękowe z napadami lęku. Zażywałam S*** przez 15 miesiecy. Po ukończeniu 3-miesięcznej terapii grupowej i odstawieniu leków wszystko wróciło i od stycznia tego roku jestem ciągle na zmianie leków, bo nie działają. Nie wiem co mam robić - do terapii grupowej nie chcę wracać, bo chyba się jeszcze bardziej zdołowałam, a na indywidualną muszę czekać aż do września. Nie stać mnie nawet na 1 sesję w miesiacu. Mam myśli samobójcze (chyba), ale na ostatniej rozmowie lekarz stwierdził, że nie chce mnie dać do szpitala, bo jeszcze bardziej wyjdę zdołowana, ponieważ tam są cięższe przypadki. Moje myśli zaczęły się od samobójstwa kolegi rok temu. Nie potrafię teraz odróżnić, czy to jest lęk przed zrobieniem tego samego, czy moje myśli (są w głowie cały dzień). Brałam już P***, E***, teraz dostałam M***, a E*** mam zmniejszony do 1/2 tabletki, do tego A*** rano i wieczorem. Po S*** czułam się dobrze (maksymalna dawka), ale czy ten lek zadziałałby znowu, jeśli te nie działają? Czy ja z tego wyjdę i będę żyła normalnie? Nie miałam żadnych badań, jakie powinnam wykonać? Czy jakaś choroba może wywoływać te wszystkie objawy (silne osłabienie, lęki, natrętne myśli, trzęsienie w środku, ścisk w klatce piersiowej, drętwienie kończyn i wiele innych)? Proszę o odpowiedź na moje pytania.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Paniczny strach - czy poradzę sobie sama?

Witam. Jestem dziewczyną, mam 16 lat i bardzo się boję. Ostatnio wszystko w moim życiu się zmieniło, nowa szkoła po wakacjach, nowi znajomi i ogrom nauki, którego tak bardzo się boję. Może to dziwne, ale nie chcę być dorosła. Oprócz...

Witam. Jestem dziewczyną, mam 16 lat i bardzo się boję. Ostatnio wszystko w moim życiu się zmieniło, nowa szkoła po wakacjach, nowi znajomi i ogrom nauki, którego tak bardzo się boję. Może to dziwne, ale nie chcę być dorosła. Oprócz tego zaczęłam bać się życia i tego, że zachoruję na schizofrenię. Lęk ten pojawił się tak jakoś sam, czasami gdy spojrzę na sufit to mam wrażenie, że coś widzę, jakieś czarne plamy, przebłyski. Na początku pojawiały się przed snem, więc kładłam się spać, a rano już ich nie było. To była moja nadzieja, że wszystko będzie dobrze. Jednak ostatnio widzę je również po spojrzeniu na jakąś białą ścianę lub ciemną powierzchnię. Bardzo się wtedy boję. Błędem było, że zaczęłam czytać o schizofrenii - to wzbudziło we mnie ten niepokój, że choroba zaczyna się niewinnie, że potęguje ją stres, którego teraz mam bardzo dużo. Boję się myśleć, bo przeczytałam, że jesli bardzo będzie sie w coś wierzyć, to to się stanie. Uciekam więc myślami od tego, bo myślę, że jeśli będę się skupiać na tym czy coś zobaczę, to naprawdę to zobaczę. To chore. Gdy przychodzi taki lęk mam wrażenie, że zwariuję. Gdybym w niektórych przypadkach mogła coś zrobić, to bym uciekła, muszę po prostu coś robić. Jednak z drugiej strony wiem, że mój lęk w jednej sytuacji był bezpodstawny, widziałam cień odbicia żarówki, wtedy dopiero się uspokoiłam. Zaczęłam być bardzo nerwową osobą. Czasem mam ochotę zapytać kogoś czy widzi to co ja. Przeżywam okresy, w których jestem spięta i przewrażliwiona na punkcie każdej muchy czy komara, a czasami mi wszystko jedno. Totalnie olewam to, co się ze mną dzieje, jest beznadziejnie, ale przynajmniej się nie boję. Te stany pojawiają sie naprzemian i to jedyna nadzieja, że po stanie napięcia wreszcie pojawi się spokój. Wtedy nie mam ochoty nigdzie wyjść, zostaję w domu słucham muzyki, albo "skaczę" po stronach w Internecie. Nie umiem spojrzeć w przyszłość, bo nie widzę tam siebie. Próbuję uciec od tego, ale te myśli ciągle wracają: czy dam sobie radę, bo jestem beznadziejna. Czasami mam wrażenie, że to, co robię, jakby mi sie śni. W efekcie jeszcze bardziej czuję sie napięta. Najgorsze jest to, że kompletnie nie mam żadnego zdania, nie umiem pojąc wyboru. Każda sytuacja wywołuje u mnie to, że myślę, zastanawiam, analizuję, jest to bardzo męczące. Obwiniam rodzinę o to, że wysłała mnie razem moim bratem bliźniakiem do klasy, że kiedy w gimnazjum chciałam chodzić bez niego do szkoły, to nie zgodzili się. Brat uczy się lepiej, po prostu jest bardziej uzdolniony, ma 5 i 6 gdy ja 3 i 4.Wszyjscy mówią, że przesadzam i gdybym się wzięła do nauki to bym sobie poradziła. Zawsze byłam narażona na porównania, szczególnie wychowawczyni, która wychwalała brata, a mnie mówiła, że jestem leniwa i antyspołeczna. A tak nigdy nie było, po prostu bałam się zaangażować w czynność dla szkoły, czy sobie poradzę, czy wszystkim się spodoba to co zrobię. Tylko rodzice i przyjaciele (których niestety mamy wspólnych) widzą w nas kompletnie inne osoby. Z drugiej jednak strony widzę jak rodzice dla nas dużo robią, nie chwalą brata jakoś bardzo, ale porównują - to też jest męczące. Teraz znowu idę z nim do klasy, chociaż bardzo tego nie chcę. Ale boję się, że nie poradzę sobie w nowej szkole. Jestem nauczona, że nie muszę pamiętać o lekcjach, bo zrobi to brat. Wiem, że w życiu będzie mi ciężko. Ciągle mam takie właśnie wątpliwości dotyczące wszystkiego. Nie wiem czy to, co napisałam, jest prawdą, może mam inne problemy, a to jest taką przykrywką dla tych gorszych? Nie wiem jak sobie z nimi poradzić. Teraz użalam się nad sobą, a w efekcie przecież wiem, że jestem silna i nie czuję się gorsza. Robię mnóstwo rzeczy na przekór sobie. Skąd to naprawdę się bierze? Czy mogę sobie poradzić sama?

Nie mogę zasnąć – czym to jest spowodowane?

Zawsze zasypiałam przy lampce i z otwartymi drzwiami. Po paru latach oduczyłam się tego. Niestety, gdy zmarł mój dziadek, znów to powróciło i jest tak do teraz (minęły 3 lata). Gdy zamknę drzwi i zgaszę światło, nie ma opcji, abym...

Zawsze zasypiałam przy lampce i z otwartymi drzwiami. Po paru latach oduczyłam się tego. Niestety, gdy zmarł mój dziadek, znów to powróciło i jest tak do teraz (minęły 3 lata). Gdy zamknę drzwi i zgaszę światło, nie ma opcji, abym zasnęła. Jestem spocona i cały czas nasłuchuję. Doszło już nawet do tego, że nawet gdy mam światło, to nie umiem zasnąć. Cały czas słyszę jak coś trzaska. Mam jakieś lęki. Proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Czy ja jestem normalny ?

Witam wszystkich tutaj na forum. Mam 16 lat jestem chłopakiem. Od jakiegoś czasu, no może od 2 lat, coś jest nie tak ze mną. Mam dziwne myśli samobójcze, wszystko wydaje mi sie bez sensu, brak mi ambicji wolałbym umrzeć. Często...

Witam wszystkich tutaj na forum. Mam 16 lat jestem chłopakiem. Od jakiegoś czasu, no może od 2 lat, coś jest nie tak ze mną. Mam dziwne myśli samobójcze, wszystko wydaje mi sie bez sensu, brak mi ambicji wolałbym umrzeć. Często przed snem słyszę jakąś muzykę w głowie lub głosy.

Nieraz też mam coś takiego, że jak zamykam oczy to widzę trupy. Po prostu nie mam na nic siły. Miałem ciężkie dzieciństwo, nie powiem, ale nie widzę w sobie dalszego sensu życia, chciałbym umrzeć... Nigdy nie byłem u żadnego psychiatry ani nic. Nie wiem co robić.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy powinienem się leczyć?

Od kilku miesięcy wszystko w moim życiu się "sypie". Prowadzę firmę, przez którą mam coraz gorszą sytuację w domu, codziennie mam piekło. Moja żona utwierdziła się w przekonaniu, że nie może mi ufać, skoro nie umiem zapewnić jej bytu na...

Od kilku miesięcy wszystko w moim życiu się "sypie". Prowadzę firmę, przez którą mam coraz gorszą sytuację w domu, codziennie mam piekło. Moja żona utwierdziła się w przekonaniu, że nie może mi ufać, skoro nie umiem zapewnić jej bytu na normalnym poziomie i daje mi to odczuć na każdym kroku.

Firma lada chwila padnie pozostawiając niemałe zobowiązania. Próbowałem przez to przebrnąć z kamienną twarzą, ale już nie mogę. Nie jestem młodzieniaszkiem i zdaję sobie sprawę z powagi spraw materialnych. Gorsze jest to, że straciłem cały entuzjazm do działania, zjadają mnie problemy dnia codziennego, wpadam we wściekłość z byle powodu ale staram się to ukrywać. Nie mam wsparcia w żonie, bo jest na mnie bezgranicznie zła (niestety słusznie). Ręce same mi opadają i wiem, że najbliższe tygodnie będą dla mnie koszmarną gehenną, nawet serce daje mi się coraz częściej we znaki.

Obawiam się już o wszystko - o rodzinę, o swoje zdrowie i o to jak źle jestem postrzegany przez żonę. Ból mnie rozpiera a nie mam już energii na walkę. I nie mam pomysłu na dalsze życie. Widzę tylko ogromne chmury nadciągających złych dni. Jak to znieść?

Skąd bezsenność i duszności? Jeszcze raz proszę o radę

Od 3 miesiecy, po urodzeniu Hani, czuję się dziwnie. Na początku to były bezssenne noce ciągle zamartwiałam się, czy mam mleko, czy się najada. Teraz ze spaniem jest trochę lepiej, pod tym względem sę dni, kiedy zasypiam od razu i...

Od 3 miesiecy, po urodzeniu Hani, czuję się dziwnie. Na początku to były bezssenne noce ciągle zamartwiałam się, czy mam mleko, czy się najada. Teraz ze spaniem jest trochę lepiej, pod tym względem sę dni, kiedy zasypiam od razu i śpię do rana z przerwami na karmienie dziecka, ale są też dni, kiedy nie mogę usnąć i dopiero nad ranem lapię drzemkę. Kiedy nie mogę usnąć, to zaraz serce wali mi jak mlot. Do tego często, jak jestem niewyspana, to płaczę, nie mam na nic siły.

Ponadto od 2 miesięcy bardzo ściska mnie w gardle - proszę powiedzieć, co może być przyczyną ściskania w gardle? Dodam jeszcze, że nic mnie nie cieszy, wychodzę z dziećmi na psacer, sprzątam, gotuję, ale bardziej z tego, że nikt za mnie tego nie zrobi. Nie czuję też jakiejś więzi między córką a mną. Opiekuję się nią, wychodzę na spacery, kąpię, przewijam, ale nie ma tej więzi jaka była z pierwszą córką, która teraz ma 3 latka.

Nie mam ochoty na spotkania z ludźmi. Szczególnie jak wychodzę na spacer to nie chcę, żeby ktoś mnie spotkał znajomy jak będę z dziećmi, szczególnie z Hanią, bo nie wiem, jak zapłacze, co mam robić. Proszę o radę: co to jest, gdzie się udać i czy da się to wyleczyc? A szczególnie proszę o radę, dlaczego mam problemy ze spaniem i dlaczego tak mi serce wtedy wali, jak młot, jak się kładę.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Na jaki oddział powinno trafić moje dziecko - neurologiczny czy psychiatryczny?

Zapis EEG 14-letniego dziecka: Badanie wykonano w czuwaniu, przerywanym sennością. Zapis symetryczny, zróżnicowany przestrzennie. Czynność podstawową tworzą dość regularne fale alfa 8,5-9,5 Hz o amplitudzie do 50uV oraz nieliczne, pojedyncze i w grupach fale theta 6-7Hz. Rz obecna, symetryczna....

Zapis EEG 14-letniego dziecka: Badanie wykonano w czuwaniu, przerywanym sennością. Zapis symetryczny, zróżnicowany przestrzennie. Czynność podstawową tworzą dość regularne fale alfa 8,5-9,5 Hz o amplitudzie do 50uV oraz nieliczne, pojedyncze i w grupach fale theta 6-7Hz. Rz obecna, symetryczna. FS przerywana i ciągła poza wzrostem artefaktów oraz prowokacją senności bez wpływu na zapis. W senności zwolnienie i rozpad czynności podstawowej oraz hipersynchronia zasypiania. W czasie 3 minutowej HW niewielki wzrost ilości fal wolnych, które ustępują po zakończonej aktywacji, Zapis bez zmian napadowych. TK głowy u dziecka: gęstość tkankowa struktur mózgowia w granicach normy. Układ komorowy bz. Komora 4 prawidłowa. Szeroki zbiornik wielki 41x19x28mm. Struktury móżdżku dostosowane do poszerzonego zbiornika wielkiego. Przestrzenie płynowe przymózgowe o szerokości w granicach normy. Dziecko jest leczone w PZP z powodu zaburzeń zachowania i emocji. Dziecko od grudnia ciągle ucieka, nie wiadomo kiedy i nie wiadomo gdzie. Ma skierowanie na oddział neurologiczny wieku rozwojowego pod koniec października. Moje pytanie brzmi: na jaki oddział dziecko się klasyfikuje? Na psychiatrię czy neurologię? Dodam, że stan cały czas się pogarsza.

odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Jak sobie poradzić z pojawiającymi się myślami samobójczymi?

Witam! Wszystko zaczęło się w szkole podstawowej około 6 klasy - zaczęto się ze mnie śmiać z powodu wyglądu (wstydzę się pisać o co chodzi). Przez trzy lata byłem wyśmiewany przez całą szkołę, bardzo źle się z tym czułem,...

Witam! Wszystko zaczęło się w szkole podstawowej około 6 klasy - zaczęto się ze mnie śmiać z powodu wyglądu (wstydzę się pisać o co chodzi). Przez trzy lata byłem wyśmiewany przez całą szkołę, bardzo źle się z tym czułem, wstydziłem się swojego wyglądu - być może przez to stałem się zamknięty w sobie.

Po skończeniu podstawówki było lepiej z moją psychiką. Poznałem wspaniałą dziewczynę, z którą wziąłem ślub i mam wspaniałego 9-letniego synka. W tej chwili mam 32 lata, lecz koszmar powrócił - od jakiś 2 lat mój stan psychiczny pogorszył się do tego stopnia, iż boję się, że przez to stracę rodzinę. Nie umiem się z niczego cieszyć, mam myśli samobójcze, znowu wstydzę się ludzi.

Wydaje mi się (albo tak jest), że wszyscy się ze mnie śmieją. Najchętniej siedział bym cały czas w domu i tak też się dzieje, poza pójściem do pracy. Jedyne co mnie powstrzymuje od zrobienia sobie krzywdy to rodzina. Proszę o pomoc, bo ten stan coraz bardziej negatywnie wpływa na moje życie oraz mojej rodziny, którą bardzo kocham.

Choroba psychiczna?

Ciężko mi się to piszę, bo cały czas próbuję ' wytrząsnąć ' z siebie... ' coś ', bo właśnie mam wrażenie, że coś we mnie jest. Od niedawna wyobrażam sobie inną osobę, która jest we mnie i która przyjmuje wszystkie...

Ciężko mi się to piszę, bo cały czas próbuję ' wytrząsnąć ' z siebie... ' coś ', bo właśnie mam wrażenie, że coś we mnie jest. Od niedawna wyobrażam sobie inną osobę, która jest we mnie i która przyjmuje wszystkie wyzwiska, kłótnie (etc) na siebie i kontroluje mnie, kiedy ja nie jestem w stanie.

Zazwyczaj wydaje mi się, że to tylko moja wyobraźnia, ale czasami, rzadko, ale jednak, czuję "to coś " w sobie, staram się to z siebie wyrzucić, krzyczę i czuję obrzydzenie i panikę. Dodam, że często rozmawiam ze sobą i sama sobie odpowiadam, jakbym była kimś innym, chociaż, może, nie jestem. Kiedyś, gdy byłam młodsza chciałam, naprawdę tego pragnęłam być inna. I marzyłam, żeby być chora, psychicznie chora, nienormalna. Właśnie z tego powodu zaczęłam wyobrażać sobie swoją drugą tożsamość.

Czy automatycznie jestem chora psychicznie, jeżeli chce taka być? Chce mieć w sobie coś, chce słyszeć głosy i chce być uważana za nienormalną? To nie jest moja fanaberia, na tydzień. Ja tego strasznie pragnę. I nie wiem co robić.

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska
Patronaty