Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Jak poradzić sobie z nerwicą?

Witam jestem w związku z osobą, na której mi bardzo zależy, lecz pojawił się problem z jej zaburzeniem osobowości. Na początku niczego nie zauważałem, dziwiły mnie niekiedy jej dziwne zachowania - potrafiła w ciągu 5 min z stanu wielkiej miłości...

Witam jestem w związku z osobą, na której mi bardzo zależy, lecz pojawił się problem z jej zaburzeniem osobowości. Na początku niczego nie zauważałem, dziwiły mnie niekiedy jej dziwne zachowania - potrafiła w ciągu 5 min z stanu wielkiej miłości przejść w stan wręcz nienawiści i izolowała się, nie odbierała telefonu, wymyślała milion powodów, dlaczego nie pasujemy do siebie, powodów, którymi zawsze były jakieś drobiazgi, typu, że jej zwróciłem uwagę na to, żeby psa zapięła na smycz itp. Musiał minąć czas, bo jak jej ten dziwny stan przechodził to wracała z powrotem do siebie - znowu była kochająca, wierząca, mająca siłę, mówiła mi wtedy, że mnie kocha i żebym nie zwracał uwagi na to, co mówi do mnie jak wpada w taki stan, a ja wedle jej skazówek zawsze starałem się jej pomóc i być najbardziej wyrozumiały. Tłumaczyła to swoim poprzednim związkiem mówiąc, że ją partner zdradzał, oszukiwał itp., a teraz gdy czuje, że coraz bardziej kocha to się wycofuje i dlatego tak jest. Zaczęły jej się rodzic nowe problemy - dom, szkoła, rówieśnicy - przestała odczuwać potrzebę spotykania się. Gdy się tylko widzieliśmy opowiadała mi o swoich problemach z przeszłości jak i bieżących typu, że miała nadwagę przez zaniedbanie mamy, ponieważ nie miała wielkich debiutów kulinarnych i wszystko lubiła na tłusto, że jej ubliżano z tego powodu w domu tak i w szkole, przez co popadła w bulimię, która traw do dziś, o czym się dowiedziałem też niedawno. Zadzwoniła pewnego dnia i powiedziała, że musimy porozmawiać i oznajmiła mi to, mówiła mi też o swoich nerwach, że ma tak, że podczas rozmowy jak ja coś zdenerwuje to nie jest w stanie jej dokończyć wszystko jest wtedy na „nie” - widziałem, że ten stan się nie zmienia. W domu ciągle miała problem, bo rodzice próbują za wszelka cenę ustawić jej życie, nakładające nowe obowiązki. Nawet w młodszych latach zrzucili na nią obowiązek wychowania siostry, nie mogła mieć swojego życia, ponieważ zawsze musiała mieć siostrę obok siebie, a gdy tylko ona coś źle zrobiła - jej się za to obrywało, bo to ona była starsza. Pewnego dnia, ni stad ni zowąd sytuacja znowu się pojawia - nie mogłem się spotkać, bo miałem więcej pracy, a po 10 min. nie odbierała tel, napisała później, że nie pasujemy do siebie, że nie chce być ze mną itp. i że ona wyjeżdża do pracy. Po czasie udało mi się z nią nawiązać rozmowę, a potem spotkać - zaczęła mi płakać w ramionach, mówić, że mnie kocha i nie chce mnie stracić, ale w domu ja wszystko drażni i ona musi wyjechać, odreagować. Ja oczywiście się zgodziłem i pojechała 2 miesiące - kontakt super itp., następne 2 znowu to samo. Po powrocie nawiązaliśmy znowu rozmowę i tak do dziś dnia raz w tą, raz w tą - co ja mogę na to poradzić? Wiem, że Ola nie jest złą osobą, tylko że ma problem i nie potrafi sobie z nim poradzić. Niedawno nawet mi sama wspominała, że musi iść do psychiatry, mówiła mi też, że niekiedy ma tak, że coś z nerwów rozwali w domu. Wie, że ma zaburzenie, ale nie wie co ma robić, boi się o tym mówić, tym bardziej robić coś co ktoś powie. Już wielki miałem problem namówić ja na lek uspakajający. Chcę jej pomóc. Jak z nią rozmawiać, postępować? Pomóżcie mi, proszę.

odpowiada 1 ekspert:
 Joanna Moczulska-Rogowska
Joanna Moczulska-Rogowska

Czy to może być nerwica, czy też inne zaburzenia?

Witam, Mój 3-letni synek rozwijał się bardzo dobrze, tak przynajmniej nam się wydawało. Był bardzo pogodnym dzieckiem, chętnie nawiązującym kontakty z innymi. Uważaliśmy, że rozumie sporo, co się do niego mówi i co się dzieje, choć nie lubił słuchać się,...

Witam, Mój 3-letni synek rozwijał się bardzo dobrze, tak przynajmniej nam się wydawało. Był bardzo pogodnym dzieckiem, chętnie nawiązującym kontakty z innymi. Uważaliśmy, że rozumie sporo, co się do niego mówi i co się dzieje, choć nie lubił słuchać się, kiedy mówiliśmy: nie. Od roku chodzi do przedszkola obcojęzycznego (mieszkamy za granicą) - czasami chętnie (bardzo pragnie towarzystwa dzieci), czasami nie. Nasz młodszy syn dużo choruje, więc często bywamy w szpitalu. Rozumiem, że sytuacja jest bardzo skomplikowana, ale niepokoi mnie fakt, że odkąd zaczął się jego kontakt z językiem obcym, nastąpiło również zahamowanie jego mowy w języku ojczystym, ale co gorsza wydaje się, że ze zrozumieniem też jest dużo gorzej. Synek ma problemy z odpowiedzią na pytania typu: dlaczego?, co robiłeś dzisiaj w przedszkolu? Czasem mam wrażenie, że nie rozumie sytuacji: "ponieważ..., stało się tak i tak". Bardzo nas to martwi, bo wcześniej synek wydawał się być bardzo bystrym, pewnym siebie i pogodnym dzieckiem. Synek interesuje się wieloma rzeczami, dużo wie i jest ciekawy świata. Umie też skoncentrować się na czynności, czy słuchać np. półgodzinnego czytania. Mimo to łatwo jest rozproszyć jego uwagę. Potrafi bawić się w zabawy na niby i nie lubi zabaw grupowych, ponadto lepiej czuje się w małych grupach - w dużych izoluje się i bawi gdzieś na uboczu. Wiemy od wychowawczyń, ze synek wydaje się być często "we własnym świecie", wiemy, że teraz rozumie już polecenia w języku obcym, aczkolwiek wykonuje je wtedy, kiedy ma na to ochotę, często bywa oporny w wykonywaniu poleceń i mówi: "nie", "nie chcę". Dodam, że zauważyliśmy, iż syn zrobił się nerwowy. Jak wraca do domu, to czasem jest wszystko ok, ale jeśli coś przykrego wydarzy się w przedszkolu, to jest bardzo pobudzony ruchowo i emocjonalnie, no i czasami agresywny(w przedszkolu też). Już jako niemowlę bardzo mało płakał i nie przejmował się wieloma niedogodnościami. Teraz jest bardzo wrażliwy, płaczliwy, bez poczucia pewności siebie. Czasami budzi się w nocy, leży i rozmyśla. Zauważyłam też, że czasami nie może powstrzymać się od zdrapywania strupków (kiedyś miał wypryski alergiczne i ich nie drapał, dziś wystarczy drobna ranka), czy wiercenia w nosie. Wiemy, że w przedszkolu nie jest mu łatwo, różnice kulturowe też są spore, ale mimo to miałam nadzieję, ze synek będzie sobie lepiej radził. Tymczasem widzę, często, że kontakty społeczne nie idą mu zbytnio, choć wiem i widzę, że bardzo ich pragnie. Nie wiem, czy to tylko bariera językowa, czy też synek ma jakiś problem. Często reaguje niewłaściwie, ponieważ nie rozumie sytuacji lub nie odczytuje właściwie intencji. Dodam, że synek wiele razy był odrzucany z zabawy przez dzieci i mocno to przeżywał oraz, że potrafi przestrzegać granic, o ile są one jasno wytłumaczone. Nie potrafi walczyć o swoje, tylko szybko się wycofuje. Język obcy też mu jeszcze nie wychodzi, jak tylko chce coś powiedzieć, to jest tak mocno spięty, że wszystko co mówi traci sens. Podobnie jest z językiem polskim, choć mimo wszystko znacznie lepiej. Czasem buduje pełne pięciowyrazowe zdania, opowiada historie, a czasem mówi chaotycznie i niewyraźnie. Rozumie wiele rzeczy bardzo dosłownie. Jesteśmy bardzo zaniepokojeni tym co się dzieje. Wydaje nam się, że to nerwica lub jakieś tendencja autystyczne, ale oczywiście nie jesteśmy pewni i nie rozumiemy dlaczego te dziwne zachowania czy problemy komunikacyjne są okresowe - raz jest lepiej, raz gorzej. Nie wiemy jak pomóc synowi, staramy się, aby w domu była dobra, spokojna atmosfera. Chcemy poświęcać mu dużo czasu i - na ile to możliwe - być konsekwentni, ale nie wydaje się, że to za mało. Dodam tylko, że jak byliśmy wspólnie na wakacjach, to synek był bardzo pogodny, spokojny, pięknie rozmawiał z nami, nie wybuchał i nie był chętny wracać do przedszkola. Po kilku tygodniach pobytu w przedszkolu jego zachowanie znowu się pogorszyło. Chciałabym zapytać co Państwo sądzą o tych zachowaniach i czy jest szansa, by to się polepszyło? Czy opisane zachowania - szczególnie trudności komunikacyjne - mogą mieścić się w normalnym rozwoju 3-latka?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Mój chłopak ma chorobę urojeniową. Jak mam się zachować?

Mój chłopak ma 25 lat od około 5 lat czuje się źle psychicznie, gdyż uważa, że jest śledzony i że ma podsłuchy w telefonie, że cały czas za nim jeżdżą. Leczy się psychicznie, gdyż stwierdzono u niego chorobę urojeniową, jednakże... Mój chłopak ma 25 lat od około 5 lat czuje się źle psychicznie, gdyż uważa, że jest śledzony i że ma podsłuchy w telefonie, że cały czas za nim jeżdżą. Leczy się psychicznie, gdyż stwierdzono u niego chorobę urojeniową, jednakże nie jest to schizofrenia. Niekiedy uważa, że jest chory, ale ogólnie twierdzi, że nic mu się nie wydaje, że naprawdę za nim jeżdżą, tylko nikt mu w to nie wierzy. Nie jest w stanie pójść do stałej pracy, ostatnio wytrzymał 2 m-ce. Jak ja, jako jego dziewczyna, mam się zachować w tej sytuacji? Czy jest możliwa jakaś inna diagnoza i leczenie?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Mam znowu nawrót depresji i fobii szkolnej. Co mogłabym zrobić, żeby poprawić swoją sytuację?

Witam. Mam 16 lat i od 3 lat leczę się na fobię szkolną, społeczną i depresję. Co roku zdawanie klasy to dla mnie mordęga, a teraz jeszcze chodzę do liceum i już zupełnie nie mogę sobie poradzić. Mam znowu...

Witam. Mam 16 lat i od 3 lat leczę się na fobię szkolną, społeczną i depresję. Co roku zdawanie klasy to dla mnie mordęga, a teraz jeszcze chodzę do liceum i już zupełnie nie mogę sobie poradzić. Mam znowu nawrót depresji i fobii, dostałam papiery od psychiatry o nauczanie indywidualne, lecz moja mama twierdzi, że w moim przypadku mogą mi tego nie przyznać, a w dodatku nie wiem co to będzie, bo chodzę do prywatnej szkoły i mogą się nie zgodzić... Nie bardzo wiem co z tym fantem zrobić, bo w szkole i tak już mają mnie dość, więc mogą powiedzieć NIE. A ja już mam dość, jestem tym wszystkim zmęczona. Jak Pani myśli, co mogłabym zrobić? Pozdrawiam

odpowiada 1 ekspert:
 Joanna Moczulska-Rogowska
Joanna Moczulska-Rogowska

Czy to może być nerwica? Czy objawy są niebezpieczne, a badania wystarczające?

Witam, mam 22 lata i od pewnego czasu ogromne problemy z samym sobą. Trzy tygodnie temu zdarzyło mi się zażyć kokainę (pierwszy raz). Następnego dnia po zażyciu miałem wysokie ciśnienie, czułem ciarki na całym ciele, pojechałem do...

Witam, mam 22 lata i od pewnego czasu ogromne problemy z samym sobą. Trzy tygodnie temu zdarzyło mi się zażyć kokainę (pierwszy raz). Następnego dnia po zażyciu miałem wysokie ciśnienie, czułem ciarki na całym ciele, pojechałem do szpitala. W szpitalu dali mi dwie tabletki na uspokojenie i wysłali do domu. Przetrzymałem kilka dni, aż zdarzyły mi się zawroty głowy. Pojechałem na ostry dyżur, powiedziałem lekarzowi całą prawdę, zrobił badania krwi, dał dwie kroplówki i wypuścił mnie do domu. Następnego dnia byłem u lekarza pierwszego kontaktu, miałem nadal wysokie ciśnienie, zlecił badani krwi i moczu. Do badań wszystko było dobrze, miałem wysokie ciśnienie, ale mogłem normalnie funkcjonować. W dniu odbioru badań dostałem ataku, ból i zawroty głowy, ciśnienie 170/90 i straszne samopoczucie. Lekarz powiedział, że badania wyszły wzorcowo, zalecił mi mierzenie ciśnienia przez tydzień i powrót z wynikami. Przez kolejne dni ciśnienie nie dawało mi żyć. Rano w normie 130/80, następnie koło południa 150/85, a wieczorem 170/90, puls od 47 do 85, zmienny, z reguły dobry. W nocy zasypianie trwa koło 2-3 godzin, czasem budzę się zdrętwiały, wszystkiemu towarzyszy senność w ciągu dnia, i ciągła suchość w ustach. Dodam, że jestem zapisany na wizytę do terapeuty i psychiatry. Czy to może być nerwica - jeśli nie, to co to może być? Czy objawy są niebezpieczne? Czy badania, które przebyłem są wystarczające?

odpowiada 1 ekspert:
 Joanna Moczulska-Rogowska
Joanna Moczulska-Rogowska

Chociaż nikt mi nic konkretnie nie zrobił, ja mam ochotę pozabijać ludzi. Czy mam się leczyć?

Mam 19 lat, zaczęłam studia w tym roku. Wszystko niby jest super, mam chłopaka, który mnie bardzo kocha, świetny kontakt z rodziną, przyjaciółki, powodzenie u przeciwnej płci, ale... No właśnie. ALE. Chyba straciłam Boga, o ile tak mogę to...

Mam 19 lat, zaczęłam studia w tym roku. Wszystko niby jest super, mam chłopaka, który mnie bardzo kocha, świetny kontakt z rodziną, przyjaciółki, powodzenie u przeciwnej płci, ale... No właśnie. ALE. Chyba straciłam Boga, o ile tak mogę to określić, bo tym próbuję tłumaczyć mój problem. Problem ogólnie, bo ja już nie mam życia, mam problem. Nie widzę sensu mojej egzystencji. Z roku na rok jest gorzej, mówię to przy okazji zbliżających się świąt. Zawsze na święta jest mi źle i smutno. Coraz gorzej z roku na rok od kilku lat, kiedy Dziadziuś zmarł. Nie jest to jednak przyczyną, bo jak wspomniałam, już przed tym zdarzeniem nasilała się moja "świąteczna melancholia". Zgubiłam wątek... Tak jak siebie zgubiłam w życiu... Czy ja mam depresję? Nie chcę się zabić, bo ten świat jest piękny (pomijając ludzi i wszystko co człowiekiem skalane, 90%). Właśnie. Zauważyłam u mnie, może 2 lata temu, początkowo sporadyczne, z biegiem czasu coraz częstsze napady nienawiści do ludzi. Chociaż nikt mi nic konkretnie nie zrobił, ja mam ochotę pozabijać ludzi. Chce mi się wyć z bólu! Tego najgorszego chyba, bo bólu istnienia. Nie widzę w niczym radości, nic mnie nie interesuje. Czasem, jakbym ocknęła się, na uczelni zastanawiam się co ja tam w ogóle robię?! Poszłam, bo chcę się kształcić. Kierunek wybrałam przypadkowo. Nie umiem się już nawet uczyć. Tłumaczę sobie to tym, że nie można się uczyć czegoś co nie interesuje, czego się nie lubi specjalnie, a na studiach to raczej takich problemów być nie powinno, bo sami wybieramy. Czy ktoś może mi pomóc? Powierzchownie nic mi nie dolega, można by rzec, że jestem szczęśliwa, w środku jednak mam wrażenie, jakby wszystko się wypaliło, były zgliszcza i żadnej nadziei na przyszłość. Czy ja mam się leczyć?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Co ja mam zrobić? Uciekać jak najdalej?

Witam bardzo. Mam 19 lat i mam poważny problem dotyczący mojej przyszłości. Krotko opiszę historię. Od roku przebywam w Anglii, mieszkam tu z wujkiem, jego dziewczyną i kilkoma znajomymi. Problem tkwi w tym, że zażywałam narkotyków i doświadczałam upojenia alkoholem...

Witam bardzo. Mam 19 lat i mam poważny problem dotyczący mojej przyszłości. Krotko opiszę historię. Od roku przebywam w Anglii, mieszkam tu z wujkiem, jego dziewczyną i kilkoma znajomymi. Problem tkwi w tym, że zażywałam narkotyków i doświadczałam upojenia alkoholem (nie biorę już, nie pije), czego skutkiem było to, że współżyłam z moim wujkiem, po czym byłam zmuszona połknąć pigułkę ''po''. Po tym wszystkim wszędzie muszę udawać, że wszystko jest w porządku, gdy tak naprawdę ogarnia mnie straszna samotność, smutek i lęk - co dalej? Chciałabym wrócić do Polski, ale boję się, że to nie zostanie zaakceptowane przez moją rodzinę, ponieważ wszyscy tam uważają, że u mnie jest świetnie. Nie mam pojęcia co mam robić, bardzo proszę o pomoc. Dodam, że tutaj w Anglii pracuję, chodzę do szkoły. W Polsce nie ukończyłam szkoły przez narkotyki i alkohol, nie mam gdzie mieszkać. Ponownie proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
 Joanna Moczulska-Rogowska
Joanna Moczulska-Rogowska

Jak poradzić sobie z zamartwianiem się na zapas?

Witam serdecznie. Jestem chłopakiem mającym 19 lat. Od sierpnia br. mam dziewczynę. Jest to mój pierwszy związek. Długimi latami czekałem na odpowiednią dziewczynę. Spotykałem się w wieloma, lecz nie były one warte zachodu. Jednak pojawiła się ona. Od dziecka,...

Witam serdecznie. Jestem chłopakiem mającym 19 lat. Od sierpnia br. mam dziewczynę. Jest to mój pierwszy związek. Długimi latami czekałem na odpowiednią dziewczynę. Spotykałem się w wieloma, lecz nie były one warte zachodu. Jednak pojawiła się ona. Od dziecka, jak tylko pamiętam, łzy zawsze mi leciały. Bardzo się wielu rzeczy balem. Przejmowałem się, czy tak będzie dobrze, czy też nie. Jestem człowiekiem z zasadami i umiem odróżniać dobre i racjonalnie wytłumaczalne rzeczy. Mój problem polega na tym, ze nie umiem myśleć optymistycznie i ciągle zamartwiam się, że jestem człowiekiem, który zawodzi. Boję się, że zawodzę dziewczynę. Boję się tez tego, że gdy ona wychodzi gdzieś z znajomymi to że nie powie mi np. całej prawdy, co np. mogło się wydarzyć (na początku wziątku mnie zdradziła i niedawno chciała zataić pewien fakt, który bezczelnie odkryłem, choć chciała, bym się nie zamartwiał, wiedziałem o tym, że tak nie wolno a jednak, bo się nie myliłem). Gdy gdzieś jest beze mnie to odczuwam lęk, choć jej już bezgranicznie ufam i wiem, że mi już nic podłego nie zrobi, bo zauważyła, że źle zrobiła. Wracając do mnie. Odczuwam lęk przed czymś, co mogłoby się stać. Panicznie się boję alkoholu. Nie lubię gdy ktoś pije, choć też wiem, że po 1 czy 2 piwach nic się nie wydarzy jej. A moim lękiem chyba jest to tak naprawdę, że myślę, że jej nie wystarczam, że jestem nieodpowiedni a jednak ona przekonuje, mnie że tak nie jest. Jestem cudownym chłopakiem, widzi jak mi zależny na niej, a sam wiem, że ona mi jest oddana. Chcę sobie poradzić z tym, że się zamartwiam na zapas do przodu. Ostatnio też w domu za bardzo nie mam poczucia oparcia, bo rodzice, choć mam maturę to wykazują zainteresowanie, ale jestem najstarszym ich synem. Mam 3 rodzeństwa i oni maja z nimi lepszy kontakt niż ze mną. Proszę o pomoc. Jak sobie poradzić mam? Z góry serdecznie dziękuje za poradę i opinię. Pozdrawiam

odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Potrzebuję pomocy specjalisty, bo jak mam sama walczyć z całym światem?

Witam, dziękuję bardzo za odpowiedź, ale mam jeszcze jedno pytanie: czy to, że cały czas mi się wydaje, że gdzieś wychodzę w nocy mimo tego, że kładę się spać to może być realne, czy to tylko moje urojenia? Bardzo...

Witam, dziękuję bardzo za odpowiedź, ale mam jeszcze jedno pytanie: czy to, że cały czas mi się wydaje, że gdzieś wychodzę w nocy mimo tego, że kładę się spać to może być realne, czy to tylko moje urojenia? Bardzo proszę o pomoc specjalisty, z góry dziękuję - nie daje sobie już rady ze swoim życiem.Bardzo bym chciała zacząć na nowo, ale tak ciężko jest się podnieść gdy człowiek upada… Nie mam już siły, chciałabym ze sobą skończyć - tak chyba byłoby najlepiej, bo nie mam siły walczyć, jeżeli cały świat jest przeciwko mnie… Proszę o pomoc

odpowiada 1 ekspert:
 Magdalena Pikulska
Magdalena Pikulska

Nie widzę sensu życia, jestem ciągle spięty, nie znam się na żartach, boję się jutra - co mi jest?

Mam 35 lat. Żonaty, dwoje dzieci. Mam ciągle problemy z ludźmi, bo jestem inny jak większość. Nienawidzę siebie z tego powodu. Odczuwam ciągle jakiś ból, niepokój, zrażam ludzi do siebie, w grupie jestem zawsze na boku. Nie potrafię z tego...

Mam 35 lat. Żonaty, dwoje dzieci. Mam ciągle problemy z ludźmi, bo jestem inny jak większość. Nienawidzę siebie z tego powodu. Odczuwam ciągle jakiś ból, niepokój, zrażam ludzi do siebie, w grupie jestem zawsze na boku. Nie potrafię z tego powodu zagrzać miejsca w żadnej pracy. Piję aby to znieczulić, ale wtedy jest jeszcze gorzej, bo zdarza mi się komuś naubliżać. A potem jest mi głupio i wstyd i mam strasznego doła przez ładnych parę dni. Dużo myślę, ale po prostu nie mogę inaczej, tak mam. Żona twierdzi, że jestem obciążony genetycznie po matce, która ma prawdopodobnie schizofrenię. Żona nie lubi ze mną rozmawiać i chętnie odeszłaby ode mnie, powtarza to ciągle. Siedzi we mnie jakaś nienawiść, coś złego, męczy mnie każdy dzień. Nie mam przyjaciół, rodzina mojej żony trzyma do mnie dystans, ciągle mam wyrzuty sumienia z jakiegoś powodu. Nieraz mam wrażenie, że wszyscy mi chcą na złe. Nie interesuje mnie telewizja, nic… Nie widzę sensu życia, jestem ciągle spięty. Nie znam się na żartach, boję się jutra. Tak mam już z kilkanaście lat.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Psychika a problemy w życiu

Witam! Mam na imię Daniel i mam 22 lata. Mam pewien problem, że swoją psychika. Od pewnego czasu mam dziwne myśli związane z tym, że nic w życiu już nie osiągnę więcej, nie widzę swojej przyszłości, założenia rodziny, własnego domu,... Witam! Mam na imię Daniel i mam 22 lata. Mam pewien problem, że swoją psychika. Od pewnego czasu mam dziwne myśli związane z tym, że nic w życiu już nie osiągnę więcej, nie widzę swojej przyszłości, założenia rodziny, własnego domu, itp. czuję się tak, jakby to był już koniec mojego dalszego rozwijania się i na tym moje życie już stanęło. Malo tego - niedawno, jakiś tydzień temu zacząłem się zastanawiać nad niektórymi rzeczami, na które spojrzałem jak powstają, zastanawiając się nad sensem życia. Czy to problem z psychiką? Mam natłok myśli w głowie, przez które nie mogłem spokojnie zasnąć - raz po obudzeniu wstałem z lękiem nie wiadomo przed czym, który spowodował to, że się przestraszyłem tego i kilkakrotnie w ciągu tego dnia zwymiotowałem co spowodowało mój większy strach, że coś się dzieje z moją psychiką. Poszedłem do pracy, ledwo co wytrzymałem do końca, ale jakoś dałem radę, chociaż cały czas miałem natłok myśli, które mi przeszkodziły w skupieniu się nad pracą. Na następny dzień miałem podobnie, jednak już bez paniki i wymiotów. Potem przeszło, było normalnie na niecały tydzień. Od wczoraj znów mam jakieś dziwne urojenia związane z psychiką, że coś się dzieje nie tak w mojej głowie i znów zacząłem o tym bardzo myśleć i się bać przez to. Naczytałem się o depresjach, nerwicach, schizofrenii i moje objawy pasują po trochu do każdej z tych opcji i teraz to mnie nęka, bo boję się, że jestem chory lub mam pierwsze objawy z tych chorób. Rozmawiałem o tym ze znajomymi i jedni mi powiedzieli, że to normalne, po prostu dorastam emocjonalnie do dorosłego życia, żebym się tym nie przejmował itp., ale jakoś to mnie zbytnio nie przekonało, bo wydaje mi się, że znam na tyle dobrze siebie, że wiem, że coś jest nie tak z moją psychiką, bo jeszcze niedawno bylem normalny, nie miałem żadnych problemów, miałem dużo siły do działania w życiu itp., a teraz nie chce mi się nawet jeść czasami, chodzić do pracy i wychodzić z domu żeby mieć spokój. Straciłem też dawne zainteresowania i odczuwam przez to pustkę, nie wiem co robić, żeby się czymś zając, lub mi się nie chce. Chciałbym tez się przyznać do tego, że spory czas paliłem nałogowo marihuanę. Proszę o jakaś radę, co mam z tym robić, bo najgorszy jest teraz strach przed tym, że coś się dzieje z moją psychiką i będę musiał się leczyć lub zwariuję.  
odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Chyba mam depresję. Co mam zrobić, żeby zacząć myśleć pozytywnie?

Mam 20 lat wydaje mi się, że mam depresję i bardzo niską samoocenę - mam nadwagę już od kilku lat, chcę schudnąć, ale nie mam tak silnej woli żeby to zrobić od początku do końca, moja mama czasami mi...

Mam 20 lat wydaje mi się, że mam depresję i bardzo niską samoocenę - mam nadwagę już od kilku lat, chcę schudnąć, ale nie mam tak silnej woli żeby to zrobić od początku do końca, moja mama czasami mi dokucza, że jestem taka gruba jest mi na prawdę przykro z tego powodu. Mam tylko kilka koleżanek, które przychodzą do mnie, bo ja naprawdę rzadko wychodzę z domu, bo się po prosu wstydzę i boje, że ktoś będzie się ze mnie śmiał. Jak już muszę wyjść do sklepu to staram się jak jest już ciemno to nie będzie mnie tak widać. Nie dbam o siebie tak jak powinnam - nie chce mi się malować, czesać włosów, bo wydaje mi się, że i tak to nic nie pomoże, wiec nakładam spodnie i jakąś starą bluzę... Nie miałam jeszcze nigdy takiego prawdziwego chłopaka (kilku dyskotekowych kolesi miałam, ale nic poważniejszego nie było). Często płaczę jak jestem sama w domu wydaje mi się, że nic nie potrafię, nie chce mi się nawet pozmywać naczyń... Bardzo długo śpię, czasami nawet do 15, bo wydaje mi się, że nie ma sensu wstawać z łóżka - bardzo was proszę, co mam zrobić żeby zacząć myśleć pozytywnie? Bardzo chcę się zmienić.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy mam szansę na normalne życie?

Witam, sama nie wiem od czego zacząć. Mam 20 lat i powoli tracę chęci do życia. Zacznę od początku. W podstawówce nie miałam dobrych kontaktów z rówieśnikami, byłam szykanowana, poniżana, traktowana jak czarna owca, po części ze względu na...

Witam, sama nie wiem od czego zacząć. Mam 20 lat i powoli tracę chęci do życia. Zacznę od początku. W podstawówce nie miałam dobrych kontaktów z rówieśnikami, byłam szykanowana, poniżana, traktowana jak czarna owca, po części ze względu na odmienną wiarę jednego z rodziców, po części również z powodu dość specyficznego charakteru, jaki już w tak młodym wieku sprawiał mi trudności. Jestem uparta, nie lubię, gdy ktoś próbuje mną rządzić, potrafię czasem być bezczelna gdy bronie swoich racji. Pod koniec podstawówki jedna z moich "koleżanek" usiłowała mnie utopić na publicznym basenie, skończyło się to wyciszoną sprawą w sądzie (ach, te znajomości…). W gimnazjum było tak samo, choć w wieku 14 lat zaczęłam dostrzegać pozytywy w swoim wyglądzie i je wykorzystywać, nabrałam trochę pewności siebie, a raczej ubrałam taką maskę, bo każde słowo krytyki wciąż sprawiało mi wielką przykrość. Liceum przebolałam na masce pewnej siebie i przebojowej dziewczyny. Związałam się z moim obecnym partnerem, wcześniej miałam jeden nieudany, dość poważny związek, który bardzo naruszył moją pewność siebie (ponownie). Obecnie staram się jakoś funkcjonować, ale każda sytuacja stresowa doprowadza mnie do ostrego załamania, zwykła kłótnia sprawia, że wątpię w każde swoje słowo, mój związek wydaje mi się bardzo nieudany, choć mój partner nie widzi w nim żadnych problemów. Obecnie nie uczę się ani nie pracuję. Choć szukam pracy jednak znalezienie jej jest ciężkie. Zajmuje się domem i staram się wywiązywać z tego obowiązku jak najlepiej, ale mój partner uważa, że zajmowanie się domem ( powierzchnia ok. 120 m) to żadna praca i nie uważa jej za męczącą, przez co nie rozumie dlaczego wieczorem chcę iść spać w tych godzinach co on. Wszystkim bardzo się przejmuję, każde złe słowo biorę bardzo do siebie, nie umiem zdystansować się w sytuacjach, w których powinnam machnąć ręką. Chciałabym pójść do pracy, każdy pieniądz się liczy, ale świadomość tego, że po po pracy czeka mnie pełen zestaw obowiązków domowych (partner uważa, że 8 h pracy nie jest męczące, więc mogę sama zajmować się domem i psem, sam pracuje na budowie) skutecznie mnie zniechęca. Pojawia się poczucie winy, ja nie pracuję, nie zarabiam i narzekam, że mi ciężko w domu, a mój partner pracuje ciężko. Nie wiem, czy to ja wyolbrzymiam swoje problemy, czy też mój partner nie jest wyrozumiały. Odsunęłam się od przyjaciół, nie potrafię znaleźć wspólnego języka z rówieśnikami, poza tym po prostu nie mam ochoty na spotkania, najchętniej zakopałabym się pod kołdrę i nie wychodziła dopóki wszystkie problemy nie minął. Cały czas chce mi się spać, jestem apatyczna... Wszystko to składa się na bardzo podłe samopoczucie, multum chorób fizycznych, osłabienie, obniżenie odporności... nie potrafię sobie z tym poradzić, a ze strony partnera nie mam żadnego wsparcia, on nie rozumie, że nie ze wszystkim można sobie poradzić ot tak. Proszę o pomoc, o jakąś wskazówkę co zrobić, gdzie się udać, cokolwiek, bo naprawdę tracę wiarę w to, że mam jakiekolwiek szanse na normalne funkcjonowanie…

odpowiada 2 ekspertów:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka
Mgr Magdalena Hanna Nagrodzka

Ból w klatce piersiowej i plecach - co to może być i gdzie się z tym zgłosić?

Jestem mężczyzną. Mam 18 lat. Kiedy biorę głęboki wdech pojawia się ból w klatce piersiowej i plecach? Czym jest to spowodowane? Czy powinienem odwiedzić lekarza? Jeżeli tak to jakiego?
odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Lęk przed śmiercią, moje dwa różne światy - z czego to może wynikać?

Szczerze nie wiem jak powinnam zacząć. Ale najpierw zacznę od pierwszej części pytania. Wcześniej nigdy nie bałam się śmierci, nie obchodziło mnie to. Jestem ateistką, teraz… nie wiem jak będzie w przeszłości. Pojęcie śmierci dotarło jakby do mnie dopiero od...

Szczerze nie wiem jak powinnam zacząć. Ale najpierw zacznę od pierwszej części pytania. Wcześniej nigdy nie bałam się śmierci, nie obchodziło mnie to. Jestem ateistką, teraz… nie wiem jak będzie w przeszłości. Pojęcie śmierci dotarło jakby do mnie dopiero od śmierci mamy mojego przyjaciela. Miało to miejsce kilka dni po katastrofie pod Smoleńskiem. Źle się z tą świadomością czułam, bo znałam tą panią. Jednak niedawno zaczęłam się tego tak panicznie bać. Bać się śmierci. Ten tydzień był dla mnie udręką. Nic nie mogłam, na niczym, nie umiałam się skupić. W szkole nic mnie nie cieszyło, a do domu wracałam jak najszybciej, byle po 18 być z rodzicami. Nie robiłam lekcji, by tylko być z nimi. Tak bardzo nie chcę żeby ten czas upływał. Gdy widzę, że jakaś czynność zajęła mi np. 20 min, to już od razu mam myśli, że to coraz bliżej do mojej, a przede wszystkimi do śmierci moich rodziców i wtedy zaczynam płakać. Każdą chwilę chcę spędzać z nimi, bo bez nich ja nie chcę żyć. Nie jestem rozpieszczoną jedynaczką, mam brata, na którego jak spojrzę to tylko myślę, że bardzo go kocham a i on tak umrze kiedyś. Najchętniej zatrzymałabym czas, nie chciałabym mieć swojego domu, iść na studia, mieć dzieci… Chciałabym mieć cały czas te swoje 16 lat i żyć, żeby moi bliscy żyli zawsze. Panicznie boję się przyszłości. Gdy kładę się już do łóżka, wysiadam psychicznie. Wtedy już nie umiem powstrzymać łez, te wszystkie odczucia lecą na mnie jak grom z jasnego nieba. Drugą rzeczą jest fakt, że od kilku dobrych lat mam jakby swój kraj fantazji. Tam nie mam żadnych problemów. Gdy jestem sama wyobrażam sobie, że koło mnie siedzi np. jakiś chłopak, który mnie kocha, przytula całuje. Wiem, jest to chore, ale to mi pomaga. Fakt, faktem, rozmawiam sama ze sobą - idiotyzm. Tylko że wtedy nie czuję się samotna. Nie chodzi mi o to, że nikt mnie nie chce. Może tak jest. Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja często uśmiecham się, spojrzę się gdzieś sama do siebie, jednak wyobrażam sobie, że ktoś koło mnie jest. Niestety kiedyś zaczęłam się uśmiechać tak jakby do tej drugiej osoby, a mój tata to zauważył - speszyłam się. Była jedna sytuacja, że ja sama się siebie przestraszyłam. Byłam sama w domu i "odgrywałam" scenkę, gdy jestem z chłopakiem w kuchni i "on chciał" wody. I ja, jakby w amoku, wyjęłam dwie szklanki, dla siebie i dla niego i obróciłam się, ale tam nikogo nie było. Chciałabym wiedzieć, co o tym Pan/Pani sądzi. Z góry dziękuję za odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Boniuk
Mgr Magdalena Boniuk

Czy lekarz rodzinny ma prawo skierować na przymusowe leczenie do szpitala psychiatrycznego?

Mam pytanie: w jakich okolicznościach lekarz rodzinny ma prawo, czy w ogóle je ma, skierować na leczenie do szpitala psychiatrycznego?
odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Postępujące obniżenie nastroju - co dalej robić?

Mam 24 lata, od jakiegoś czasu, może rok, może 2, dokładnie nie wiem ile to trwa, bo staje się to rutyną, ale chodzę przygnębiona i na zmianę to śpię długo, to spać nie mogę. Rok temu miałam niemiłą sytuację życiową...

Mam 24 lata, od jakiegoś czasu, może rok, może 2, dokładnie nie wiem ile to trwa, bo staje się to rutyną, ale chodzę przygnębiona i na zmianę to śpię długo, to spać nie mogę. Rok temu miałam niemiłą sytuację życiową i próbowałam popełnić samobójstwo, ale mąż uratował mnie i zawiózł do szpitala - tam miałam płukanie żołądka i wypisałam się na własne żądanie i nie kontaktowałam się z psychologiem - teraz ten problem wraca. Znów mam te myśli i powoli wariuję, bo zależy mi na życiu, mam rodzinę i nie chcę, żeby cierpiała przeze mnie, ale boję się iść do psychologa, bo wydaje mi się, że własne problemy mogę rozwiązać tylko ja sama i nikt poza mną samą ich nie rozwiąże. Co mam robić? Co to może być za choroba? Proszę o odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
 Joanna Moczulska-Rogowska
Joanna Moczulska-Rogowska

Czy mama ma jakieś urojenia przesladowcze? Jak jej pomóc?

Drodzy Państwo, Od pewnego czasu wraz z rodzeństwem obserwujemy naszą mamę, u której dostrzegamy dosyć dziwne objawy, które nas bardzo niepokoi. Mam nadzieje ze będziecie w stanie mi pomoc w rozpoznaniu i przeanalizowaniu tego przypadku. Mama od jakiegoś czasu czuje...

Drodzy Państwo, Od pewnego czasu wraz z rodzeństwem obserwujemy naszą mamę, u której dostrzegamy dosyć dziwne objawy, które nas bardzo niepokoi. Mam nadzieje ze będziecie w stanie mi pomoc w rozpoznaniu i przeanalizowaniu tego przypadku. Mama od jakiegoś czasu czuje się prześladowana. Mieszka za granica i pracuje tymczasowo jako pomoc domowa u różnych rodzin. Około 2 lata temu, kiedy jej podejrzenia się zaczęły, twierdzi że widziała mężczyznę, który uciekał i patrzył się na nią patrzącą przez okno mieszkania, w którym wtedy pracowała. Twierdzi, ze to był złodziej, o od tamtej pory jest prześladowana. Jej pracodawcy są niby też "w to wszystko zamieszani". Chociaż nie mieszkamy z nią, trudno nam uwierzyć w jej "urojenia", że tu podsłuchy, tu kamery, a nawet i chipy w jej torebce itp. Obce rzeczy w jej mieszkaniu (pety papierosów, których ona nie pali) itp. Gasi światło gdy się kąpie albo korzysta z toalety. Mama ma dosyć ograniczone kontakty towarzyskie. Dużo pracuje, prowadzi skromne życie, bez telewizora, a nawet i radia. Dzwonimy często do niej, chociaż są to dosyć krótkie rozmowy a i na poważne dyskusje trudno sobie pozwolić też przez "podsłuchy". Ostatnio, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, pokazała, mi karteczki włożone do jej torebki, na których było napisane "Nie oszukuj swojej rodziny" (a w tym jedno słowo w obcym języku, którego ona twierdzi, że w ogóle nie znała). Bardzo mnie to wystraszyło, a i sama bardzo się zdziwiłam skąd mogły się one tam znaleźć. Jestem bardzo niespokojna o nią. A co więcej, miewam sny z moim zmarłym parę miesięcy temu tata, który namacalnie daje mi znaki żeby się tą sprawa zająć... Przed jego śmiercią objawy były już nasilone, czym sama dzieliła się z nim... Dodam, że zawsze towarzyszył jej stres, w związku z utrzymaniem rodziny itp. Jest to mądra i trzeźwo myśląca kobieta, u której normalnie obcy takich rzeczy nie są w stanie zaobserwować. Czy wiecie co to możne być, jak poddać ją leczeniu i przede wszystkim skąd te karteczki? Bardzo proszę o Wasze opinie. Pozdrawiam, Lilly

odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Czy te duszności na pewno spowodowały nerwy?

Witam. Mam pytanie. Od jakiegoś miesiąca mam duszności. Jak wezmę taki głębszy oddech to mam wrażenie, że powietrze mi dochodzi tylko tak w połowie i strasznie mnie to meczy. Byłam u lekarza i stwierdził, że to z nerwów. Myślicie, że...

Witam. Mam pytanie. Od jakiegoś miesiąca mam duszności. Jak wezmę taki głębszy oddech to mam wrażenie, że powietrze mi dochodzi tylko tak w połowie i strasznie mnie to meczy. Byłam u lekarza i stwierdził, że to z nerwów. Myślicie, że to możliwe? Fakt, miałam bardzo stresujący czas, ale boję się, że to coś innego. Nie wiem jak sobie pomóc. Chciałabym wiedzieć, czy na pewno to przez nerwy. Pomóżcie proszę.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy mogę mieć schizofrenię?

Mam 32 lata i jestem kobietą. Zaczęło się w ubiegłe lato. Około miesiąca bądź ponad miesiąc dzień w dzień płakałam bijąc szmatą mówiąc przy tym: „co ja takiego zrobiłam?!” itp. Dość długo nie jadłam, nie piłam przy tym bardzo schudłam...

Mam 32 lata i jestem kobietą. Zaczęło się w ubiegłe lato. Około miesiąca bądź ponad miesiąc dzień w dzień płakałam bijąc szmatą mówiąc przy tym: „co ja takiego zrobiłam?!” itp. Dość długo nie jadłam, nie piłam przy tym bardzo schudłam (skóra i kości). Doszedł problem ze snem - targnęłam się na własne życie. Jeżeli chodzi o funkcjonowanie typu obowiązki w domu to nie było z tym problemu, były momenty gdzie nie miałam sił wyjść z domu. Do tego jak by było mało doszły omamy słuchowe i wzrokowe (widziałam osoby, których nie było, na telefonie zmieniały się tapety itp.). Pewnego dnia mąż zabrał mnie do specjalisty (psychiatra) przepisała mi leki przeciwpsychotyczne. Brałam te leki, ale po jakimś czasie, może po 6 miesiącach, je odrzuciłam. Bardzo przytyłam, bo aż około 15 kilo w ciągu 6 miesięcy. Na dzień dzisiejszy nie mam omamów sł. ani wzrokowych. Bardzo się zmieniłam, ponieważ przed chorobą byłam nerwowa, a na dzień dzisiejszy jestem spokojniejsza. Po części to co się działo ze mną było związane z religią (dobrem i złem) - czasami odnoszę wrażenie, że byłam w kręgu zła. Na dzień dzisiejszy nic mi nie jest, ale mam obawy, że może się to nawrócić. Zaznaczam, że pani doktor nie stwierdziła że to schizofrenia. Z poważaniem, Joanna. Proszę o szybką odpowiedz i z góry dziękuje.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży
Patronaty