Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Czy coś ze mną nie tak, czy po prostu tylko dojrzewam emocjonalnie?

Witam, mam 14 lat, jestem chłopakiem. Mam problem. Mój lęk pokazał się w sierpniu tego roku. Wyobrażam sobie różnego rodzaju głupoty, takie jak nowotwór czy choroba psychiczna. Przejmuję się takimi rzeczami, na które przed sierpniem nawet nie zwracałbym uwagi. Jeśli...

Witam, mam 14 lat, jestem chłopakiem. Mam problem. Mój lęk pokazał się w sierpniu tego roku. Wyobrażam sobie różnego rodzaju głupoty, takie jak nowotwór czy choroba psychiczna. Przejmuję się takimi rzeczami, na które przed sierpniem nawet nie zwracałbym uwagi. Jeśli chodzi o tę chorobę psychiczną to wiem, że duchów lub żadnych innych takich nie ma, ale po prostu o tym myślę i sprawia mi to problem. Boję się już czasami fantazjować na takie tematy, ponieważ od razu zaczynam myśleć o tym i o tym, że jestem chory. Moi rodzice mówią, że jest ze mną wszystko w porządku i żebym się nie martwił, moja koleżanka też mi to mówi - mówi o tak zwanej schizofobii. Nie kapuję co to jest, ale mniejsza z tym. Martwi mnie jednak lęk - jeśli pomyślę o duchach, to od razu nie panuję nad emocjami i lęk się powtarza. Przed sierpniem tego nie było, mogłem oglądać i oglądać filmy o duchach i to by mnie nie ruszyło. Proszę mi powiedzieć, czy jest ze mną wszystko w porządku? Czy ja tylko intensywnie dojrzewam? Z góry dziękuję.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy to jest zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne?

Mam ogromny problem, z którym sobie nie radzę. Ciężko mi powiedzieć od kiedy pojawiły się w mojej głowie dziwne lęki, konieczność wykonywania różnych czynności, które mają zapobiec jakiemuś wydarzeniu. Od dziecka miałam dziwne tiki nerwowe, mruganie oczami, wciąganie brzucha, kiwanie... Mam ogromny problem, z którym sobie nie radzę. Ciężko mi powiedzieć od kiedy pojawiły się w mojej głowie dziwne lęki, konieczność wykonywania różnych czynności, które mają zapobiec jakiemuś wydarzeniu. Od dziecka miałam dziwne tiki nerwowe, mruganie oczami, wciąganie brzucha, kiwanie głową zawsze równo w każdą stronę, ruszanie oczami zawsze w 4 strony, powtarzałam to tak długo, aż nie udało się wykonać tego bez żadnych zakłóceń. Na przykład ziewania czy tego, że ktoś akurat podczas wykonywania tej czynności zadał mi pytanie i musiałam przerwać rytuał, który miał przed czymś chronić. Po pewnym czasie tiki minęły, zaczęłam bardzo kontrolować to co robię, ponieważ wiedziałam, że ludzie to widzą. Oczywiście nie do końca, po dziś dzień przy większym stresie zauważam, że wciągam nerwowo brzuch. Podczas stresującej rozmowy telefonicznej czy podczas oglądania filmu, który wywołuje emocje. W każdym bądź razie przez pewien czas wydawało mi się, że już wszystko jest ok, że już z tego wyrosłam... Nie potrafię określić po jakim czasie zaczęłam robić inne różne rzeczy i skąd się wzięły w moim życiu, wiem, że trwa to już kilka lat i że nie umiem sobie z tym poradzić. Mianowicie całymi dniami myślę tylko o tym, czy wszystkie długopisy w pracy są równej długości, jeśli nie - to wyrzucam je do śmieci, nie używam czarnych długopisów, moje laczki muszą stać symetrycznie w kierunku szafy, sprawdzam czy mam zamknięte drzwi po więcej niż 10 razy pomimo że wiem, że je zamknęłam, myję ręce kilkadziesiąt razy dziennie, ponieważ wydaje mi się, że jak czegoś dotknę to są brudne, doszło już do tego, że nie jestem w stanie przywitać się z kimś i nie pójść umyć rąk, jak maluję paznokcie i zrobi mi się odcisk na lakierze to zmywam i maluję od nowa i ta do kilkunastu razy, ponieważ wydaje mi się, że przez odcisk wydarzy się w moim życiu coś złego. Przestałam ubierać ubrania, które kojarzą mi się z jakimiś nieprzyjemnymi wydarzeniami, wieczorną modlitwę odmawiam kilkanaście razy czasami, bo wydaje mi się, że jakieś słowo w modlitwie wypowiedziałam niewyraźnie i przez to nad moją rodziną nie będzie czuwała żadna opieka. W ciągu dnia mam takie chwile, że niezależnie od tego co będę robiła muszę nagle to przerwać i dokładnie przypomnieć sobie wszystkie osoby, które kocham, żeby nie stała się im krzywda, układam łyżeczki w szufladzie, tak aby zawsze widzieć 4, jak widzę 3 to mam wrażenie, że stanie się coś złego - problem jest taki, że stoję przy tej szufladzie czasami naście albo dziesiąt minut i patrzę na łyżeczki po kilka razy, tak aby się upewnić, że na pewno widzę 4. Ostatnio wypowiadam na głos jakieś regułki mające zapobiec jakiemuś wydarzeniu, którego panicznie się boję, powtarzam je po kilka razy i dotyczą różnych dziedzin. Mówię sobie na przykład, że jeżeli w ciągu najbliższych 5 minut dotknę czegoś, to ktoś będzie miał wypadek, po czym powtarzam sobie, że jeżeli w ciągu najbliższych 5 minut tego nie zrobię, to wszystko będzie ok - ta reguła musi być wypowiedziana precyzyjnie bez pominięcia żadnej sylaby, bez ziewnięcia, takim samym tonem głosu i w takim samym tempie, co powoduje, że również robię to kilkanaście razy. Boję się, że używając długopisu osoby, która mnie nie lubi przejdzie na mnie jej zła energia i zacznie się dziać coś czego się boję, coś złego. Przestałam pić w kubkach, które myją osoby trzecie, wydaje mi się, że te kubki mają złą energię tych ludzi, przez to, że zostały przez nie dotknięte. Ponieważ nie chciałabym jeszcze mieć dziecka, to boję się panicznie wejść do jeziora, usiąść na klapie klozetowej czy usiąść w zwiewnej sukience na ławce w parku - mam wrażenie, że wszędzie mogą być plemniki i że stanie się coś złego. Wszystko co robię muszę zawsze robić parzyście, dokładnie 20 razy obrócić mydło w rękach, dokładnie 8 razy spojrzeć w lustro, dokładnie 8 razy przeciągnąć rzęsy szczoteczką. Wciąż mam wrażenie, że mam brudne zęby, że są na nich zarazki, więc myje je po kilkanaście raz dziennie i po kilka razy pod rząd, aby upewnić się czy aby na pewno umyłam na przykład ósemkę. W pracy dzwoni telefon, a mi nagle przychodzi do głowy myśl (nie wiem skąd), że jak odbiorę ten telefon to ktoś mi bliski będzie miał wypadek i proszę koleżankę, żeby podniosła słuchawkę. Związuję i rozpuszczam włosy kilkadziesiąt razy na dzień, aby zobaczyć w której fryzurze będę miała więcej szczęścia...włosy wypadają mi całymi garściami, później staram się im odpuścić, ale nie potrafię znowu je rozpuszczam i związuję w celu uniknięcia nieprzyjemnych sytuacji. Notatkę służbową sporządzam kilkanaście razy pod rząd, ponieważ (znowu nie wiem skąd) nie mogą pojawić się na niej żadne krzyżyki- chociażby w literze "t". Jak słucham smutnej piosenki to muszę tak długo czekać, aby usłyszeć wesołą, bo mam wrażenie, że przełoży się to na cały dzień, albo na kilka dni. Unikam słów, których nie lubię. Zobaczę słowo diabeł i szukam słowa anioł, zobaczę słowo umrzeć i szukam słowa żyć... nie ma już w moim codziennym życiu niczego co robiłabym bez towarzystwa dziwnych myśli, które nie wiem skąd mi się biorą... ręce mam czasami obtarte od ciągłego mycia, w łazience spędzam po kilka godzin zanim skończę wszystkie rytuały. Mam jeszcze lęki tego typu, że nagle w ciągu dnia muszę wziąć oddech za każdą osobę którą kocham, żeby być pewnym, że każda z tych osób oddycha. Nie wbije do telefonu żadnego numeru, który zawiera 666, zamykam oczy podczas jazdy samochodem, żeby nie widzieć rejestracji zawierających nieparzyste liczby, nie dotykam określonych kolorów, wszystkie napisy np. na paście do zębów zakrywam, tak, aby ich nie widzieć - ta jak wspomniałam wcześniej boję się wczesnej ciąży, a na paście jest literka "b", która przypomina mi brzuch, więc jestem cała chora jak mam chwycić za tubkę. Opisałam tylko małą część tego co się ze mną dzieję, dokładnie tyle samo dotyczy mojej pracy, boję się wszystkiego co przypomina mi niemiłe sytuacje, ni stąd ni zowąd wyobrażam sobie, że jak czegoś nie zrobię, albo zrobię, to szef będzie dla mnie niemiły. Na chodniku wybieram sobie tylko odpowiedni kolor płytek, po których mogę się poruszać, jak nadepnę na inną to cofam się do punktu wyjścia i idę od nowa tyle razy ile będzie trzeba... Zużywam pół rolki papieru toaletowego, bo wydaje mi się, że tylko w samym środku nie ma zarazków, nie dotykam klamek, otwieram drzwi osłoniętym przez ubranie łokciem... Przepraszam, że tak dużo napisała, ale nie mam się do kogo zwrócić. Rodzina uważa, że dopóki mam świadomość tego, że to są bzdury to mogę z tym walczyć - ja próbuję, ale jedna czynność napędza drugą i mogłabym tu pisać w nieskończoność. Utrudnia mi to wszystko normalne funkcjonowanie, nie ma ważniejszej rzeczy niż rytuał, który muszę w danym momencie wykonać, żeby czemuś zapobiec, zaniedbuję przez to wszystko co jest tak naprawdę istotne... Próbowałam sama z tym walczyć, ale zaczęłam tylko zastępować myśli innymi. Np. pojawiła się myśl o tym, że muszę każdą rękę opłukać wodą po 8 razy, kolejno obydwie na raz dwa razy, a następnie równocześnie zakręcić ciepłą i zimną wodę - głupie, ale nie wiem skąd mi się to bierze i wstydzę się mówić o tym na głos, więc zdając sobie sprawę z tego, że to jest wymysł, zaczynam na głoś powtarzać „nie”. Jeśli teraz to zrobię to stanie się tragedia, ale znowu muszę wypowiedzieć to bezbłędnie... Proszę, pomóżcie mi, chcę z tym walczyć, już nie mam czasami siły, czasami nie śpię do 2 w nocy, bo czegoś nie wykonałam, czasami układam godzinami buty, czasami śpię na stojąco, ale muszę zrobić wszystko, żeby chronić siebie i innych. Jeżeli muszę poddać się opiece specjalisty to też to zrobię, chętnie również skorzystam z Państwa pomocy, jeśli jest wśród Państwa osoba, z którą można skontaktować się osobiście... Z góry dziękuję
odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy to depresja? Czy powinienem iść z tym do psychologa?

Mam 20 lat i od około roku dostaje "napadów" smutku, płaczę bez powodu, myślę o śmierci, mam ciągłe zmiany nastroju - a to się denerwuję bez powodu, a to jest spokojny i nic mnie nie obchodzi… Z bardzo towarzyskiego...

Mam 20 lat i od około roku dostaje "napadów" smutku, płaczę bez powodu, myślę o śmierci, mam ciągłe zmiany nastroju - a to się denerwuję bez powodu, a to jest spokojny i nic mnie nie obchodzi… Z bardzo towarzyskiego człowieka zrobiłem się aspołeczny. Pierwszą myślą jaki może być powód tego jest to, że około 2 lata temu odłożyłem używki, a bardziej szczegółowo MDMA. Ale jak czytałem magazyny medyczne ten narkotyk nie doprowadza do depresji, niby bardziej podgębia więzi emocjonalne. Wiec jaki jest powód? Co zrobić?

odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Nie chcę żyć, już dosyć się nacierpiałem - co robić?

Od bardzo długiego czasu jest u mnie w rodzinie bardzo źle, cały czas wyganiają mnie z domu i wyzywają, nawet mówią, że by było lepiej, jakby mnie nie było. Nie wiem co mam robić - mam dopiero 19 lat, mam...

Od bardzo długiego czasu jest u mnie w rodzinie bardzo źle, cały czas wyganiają mnie z domu i wyzywają, nawet mówią, że by było lepiej, jakby mnie nie było. Nie wiem co mam robić - mam dopiero 19 lat, mam słabą już psychikę i jedyne myśli, jakie mi krążą po głowie to to, żeby popełnić samobójstwo, bo ja już nie chcę cierpieć, już dosyć się nacierpiałem, proszę o pomoc;(

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jestem przekonana, że na tamtym świecie będzie mi o wiele lepiej niż tutaj. Czy mogę to jeszcze zmienić?

Cześć, mam 15 lat, chodzę do ostatniej klasy gimnazjum, jakieś pół roku temu zauważyłam u siebie znaczne pogorszenie nastroju. Od jakiś 3 lat jestem dość melancholijna i apatyczna, zaś przed 3 laty byłam pełna życia i energii. Nie wiem czemu...

Cześć, mam 15 lat, chodzę do ostatniej klasy gimnazjum, jakieś pół roku temu zauważyłam u siebie znaczne pogorszenie nastroju. Od jakiś 3 lat jestem dość melancholijna i apatyczna, zaś przed 3 laty byłam pełna życia i energii. Nie wiem czemu to się tak nagle zmieniło.

Jakieś 3 lata temu pierwszy raz planowałam samobójstwo. Napisałam sobie na kartce wszystkie znane mi metody popełniania samobójstwa, podzieliłam je na bolesne i mniej bolesne, a spośród wszystkich wybrałam najbardziej mi odpowiadającą. Jak gdyby nigdy nic poszłam do szkoły. Pech chciał, że podczas mojego pobytu w szkole mama znalazła ową kartkę i miałam nie lada ochrzan po powrocie ze szkoły. Mama się strasznie o mnie zamartwiała. Była strasznie zapłakana nie chciałam jej dawać kolejnych powodów do zmartwień, więc odłożyłam swoje plany w strefę marzeń. Mniej więcej od tamtego czasu miałam często ponury nastrój.

Pół roku temu coś się zmieniło. Mój nastrój i stan psychiczny bardzo się pogorszył. Mam nastrój depresyjny przez większość dnia. Zdarza się, że również są to całe dnie, aczkolwiek czasami, lecz to bardzo rzadko zdarzają mi się chwile euforii, ale to tylko chwile. Jestem całkowicie niezdolna by podjąć jakąkolwiek decyzję. Strasznie zaniedbuję szkołę, nie odrabiam prac domowych, nie uczę się itd., bo kompletnie nie jestem w stanie się skupić na przeczytanym zdaniu. Nie mogę się skoncentrować nawet gdy wokół mnie jest cisza i spokój. Jestem zagrożona z 2 przedmiotów i nie mam za grosz woli walki ani chęci, by wszystko pozaliczać i wybronić się chociażby na 2, bo myślę sobie, że i tak niedługo popełnię samobójstwo, więc po co mi to? I tak bym nic w życiu nie osiągnęła.

Nic mnie już nie cieszy, nawet to, co kiedyś sprawiało mi ogromną satysfakcję. Stale jestem senna i najchętniej wym w ogóle nie wstawała z łóżka - po co mam psuć innym dzień? Ciągle się objadam, a zawsze dużo jem, gdy się denerwuję. 2 miesiące temu próbowałam popełnić samobójstwo. wzięłam 15 Ibupromów Maxów i 1 Panadol Extra. Myślałam, że to wystarczy. Okazało się, że Ibupromem nie da się zabić, tylko zepsuje się sobie żołądek. Tak było i ze mną. 4 miesiące temu kupiłam tabletki Deprim Forte. Nie czułam poprawy. Stwierdziłam, że kolejne opakowanie będzie mi zbędne, rozważałam pójście do psychiatry albo kogoś takiego, żeby mógł albo potwierdzić albo wykluczyć depresję, lecz niestety te wizyty nie są tanie, a kieszonkowe też nie jest spore.

Mama pewnie nie dostrzega, że dzieje się ze mną coś niedobrego. Przy niej staram się zachowywać normalnie. Nie wiem czy to ma jakiś związek z ewentualną depresją, ale zauważyłam, że średnio co 3 dni mam bóle brzucha i praktycznie codziennie boli mnie głowa. Mam też takie różne lęki i fobie, że np. ktoś mnie chwyci od tył za gardło i zacznie mnie dusić itd., albo coraz częściej mam różne omamy, że kątem oka widzę, jak ktoś przebiega przez pokój, w którym właśnie się znajduję. Dużo czytam o śmierci i o tym co jest dalej - jestem przekonana, że tam mi będzie o wiele lepiej niż tutaj. Ciągle mam myśli samobójcze. Następną „akcję” planuję na połowę grudnia. Mam nadzieję, że tym razem coś z tego wyjdzie ;(.

Moje dwie najlepsze „przyjaciółki” (na które i tak nie mogę liczyć w każdym momencie) wiedzą o mojej próbie samobójczej, ale uważają, że ja przesadzam, że jestem głupia, że takie coś zrobiłam, ale pewnie i tak mi nie wierzą - uważają, że nie jestem do tego zdolna. Przepraszam za chaotyczną wypowiedź, ale nie mogę pozbierać myśli, z góry dziękuję za odpowiedź. ;-*

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Dlaczego wciąż się czegoś boję?

Mam 22 lata. Nie wiem jak długo to trwa, rok, dwa lata, może od paru lat, ale ostatnio się to u mnie nasila. Jestem zdenerwowana i zaniepokojona. Potrafię po przebudzeniu cały dzień być bardzo nerwowa bez powodu. Często płaczę i...

Mam 22 lata. Nie wiem jak długo to trwa, rok, dwa lata, może od paru lat, ale ostatnio się to u mnie nasila. Jestem zdenerwowana i zaniepokojona. Potrafię po przebudzeniu cały dzień być bardzo nerwowa bez powodu. Często płaczę i towarzyszy mi uczucie beznadziei. Dodatkowo potrafię być agresywna wobec innych.

Nie jest to spowodowane żadnym wydarzeniem, które mogłoby wpłynąć na moje zachowanie. Od tak po prostu mam straszne wahania nastrojów i jestem nie do zniesienia dla innych oraz dla siebie. Jestem bardzo wrażliwa na każde słowo i zachowanie ludzi wokół mnie. Wyprowadzają mnie z równowagi najmniejsze drobiazgi. Są chwile, w których do głowy przychodzą mi głupie myśli o skończeniu z życiem. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, nie wiem, dlaczego dzieją się ze mną takie rzeczy.

Często boli mnie głowa albo brzuch - może to z powodu tych wszystkich nerwów? Jeśli jakieś wydarzenie, scenę uznam za coś, co mogłoby mi zagrozić, np. wyśmianiem, obelgą - cały dzień potrafię chodzić roztrzęsiona i zlękniona. Co się ze mną dzieje i jak mam sobie z tym poradzić? Dlaczego wciąż się czegoś boję?

odpowiada 1 ekspert:
 Joanna Moczulska-Rogowska
Joanna Moczulska-Rogowska

Boję się, że nie dam rady z niemowlakiem i chorym mężem, który również pragnie uwagi. Co robić?

Piszę, ponieważ potrzebuję pomocy. Od prawie dwóch tygodni mój mąż narzeka na następujące objawy: ból żołądka, mrowienie, ciągłe "odbijanie się", brak apetytu. Schudł. Koło się tutaj zamyka, bo jak coś zje to żołądek zaczyna ponownie mrowić - uczucie stałego...

Piszę, ponieważ potrzebuję pomocy. Od prawie dwóch tygodni mój mąż narzeka na następujące objawy: ból żołądka, mrowienie, ciągłe "odbijanie się", brak apetytu. Schudł. Koło się tutaj zamyka, bo jak coś zje to żołądek zaczyna ponownie mrowić - uczucie stałego niepokoju i lęku - mówi, że sam nie wie czego się boi, ma duże problemy z usypianiem - mówi, że w nocy męczy go również uczucie lęku. Byliśmy u internisty - wyniki badania krwi wyszły b.dobre, teraz mąż wybiera się do gastrologa. Boję się, że choroba, na którą cierpi może mieć podłoże psychiczne.

Mąż od kilku tygodni nie ma pracy, ale wierzę, że szybko ją znajdzie, gdyż jest zapraszany na rozmowy kwalifikacyjne. Zawsze był radosny i pogodny ze skłonnościami do denerwowania się byle czym, co było nawet dla niego zabawne. Teraz jest spokojny, wystraszony, nawet o mnie się jakoś tak boi i dba. Nic złego w jego życiu nigdy się nie działo i nie dzieje. Zero traum. Fajne dzieciństwo. Za dwa tygodnie urodzi nam się dziecko i boję się, że nie dam rady z niemowlakiem i chorym mężem, który również pragnie uwagi. Co robić?

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy będę mógł wrócić do alkoholu?

Witam serdecznie, ja się chciałem dowiedzieć, czy będę mógł wrócić do alkoholu. Mam 23 lata, mam nerwicę lękową, przez rok czasu brałem lek z grupy benzodiazepin i słyszałem, że on działa na te same receptory w mózgu co alkohol. Byłem... Witam serdecznie, ja się chciałem dowiedzieć, czy będę mógł wrócić do alkoholu. Mam 23 lata, mam nerwicę lękową, przez rok czasu brałem lek z grupy benzodiazepin i słyszałem, że on działa na te same receptory w mózgu co alkohol. Byłem od nie go uzależniony, gdyż pomagał mi w lękach. Po roku czasu go odstawiłem w ośrodku leczenia uzależnień - było to możliwe przy pomocy leków zamiennych i terapii psychologicznej. Po odstawieniu lęki się zmniejszyły. Mam teraz mętlik w głowie, czy lęk nie powróci przy alkoholu, gdyż napicie się może spowodować objawy lękowe, bo mózg odczuje taki sam mechanizm działania jak ta tabletka, która nie pomagała, a dodawała takich objawów. Proszę o odpowiedź, bardzo serdecznie dziękuję, pozdrawiam.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy w zaburzeniu schizoafektywnym występuje rozpad osobowości i autyzm schizofreniczny?

Witam, Chciałbym się dowiedzieć czy w F25 występuje rozpad osobowości oraz autyzm. Pewien lekarz powiedział, że w tej chorobie nie obserwuje się tych objawów a po jakimś czasie powiedział, że nie są tak nasilone jak w prawdziwej schizofrenii. Więc... Witam, Chciałbym się dowiedzieć czy w F25 występuje rozpad osobowości oraz autyzm. Pewien lekarz powiedział, że w tej chorobie nie obserwuje się tych objawów a po jakimś czasie powiedział, że nie są tak nasilone jak w prawdziwej schizofrenii. Więc jak jest naprawdę? A jeśli występują to czy te objawy są uleczalne? Czym charakteryzuje się rozpad osobowości oprócz ambiwalencji uczuć, dążeń i czynów?
odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Czy przechodzę załamanie nerwowe?

Witam, mam na imię Natalia i mam 15 lat. Cztery lata temu mój tata zostawił mnie, moja mamę i siostrę. No i wtedy wszystko się zaczęło. Dwa lata temu na zielonej szkole zostałam odrzucona od grupy. Koleżanki zaczęły mówić na...

Witam, mam na imię Natalia i mam 15 lat. Cztery lata temu mój tata zostawił mnie, moja mamę i siostrę. No i wtedy wszystko się zaczęło. Dwa lata temu na zielonej szkole zostałam odrzucona od grupy. Koleżanki zaczęły mówić na mnie niestworzone historie. Załamałam się tak bardzo, że nie byłam na zakończeniu roku szkolnego (w ogóle przez 2 tygodnie nie chodziłam do szkoły). W łóżku przeleżałam całe wakacje. Byłam wtedy w szóstej klasie i po wakacjach nadszedł czas na szkołę, którą sobie wybrałam. Chodziły tam wszystkie dziewczyny z mojej dawnej szkoły. Byłam tym wszystkim tak załamana, że poszłam tylko na 2 lekcje, po czym przestałam chodzić do szkoły. W marcu 2010 roku pierwszy raz sięgnęłam po żyletkę. Wszystko było dobrze, dopóki nie zaczęłam drugiej klasy. Moja mama znalazła sobie chłopaka, teraz nie zwraca na mnie w ogóle uwagi. We własnym domu czuję się niewidzialna. Ostatnio zostałam odrzucona przez grupę z niewiadomego powodu, nic złego nie zrobiłam nikomu. W szkole jeszcze uwziął się na mnie nauczyciel z pewnego przedmiotu. Na każdej lekcji mi ubliża, ośmiesza przy klasie, a wychowawca po prostu mi nie wierzy, a moją mamę to nie interesuje. Jestem w szkole prywatnej i tam nie ma psychologa ani pedagoga. Na początku listopada próbowałam się zabić. Wzięłam tyle tabletek ile się dało i tylko usnęłam. Miałam do siebie żal jak się obudziłam, że nawet tego nie potrafię zrobić dobrze. I praktycznie od listopada w ogóle się nie uczę - przychodzę ze szkoły i idę spać, po czym do 3 w nocy siedzę przed komputerem. I tak w kółko. Wczoraj znowu dostałam kopa, a mianowicie pan, który mnie gnębi wziął moją pracę (sprawdzian) i powiedział, że mam z góry 1, bo niewyraźnie piszę, po czym wziął pracę pokazał całej klasie i zaczął się ze mnie naśmiewać. Próbowałam o tym powiedzieć mamie, ale jak zwykle nie miała czasu. Nie wytrzymałam tego napięcia i znowu się pocięłam, ale tym razem bardzo głęboko. Naprawdę nie mam na kogo liczyć i nie mam do kogo zwrócić się ze swoimi problemami.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Czy mogę byc chora na schizofrenię?

  Witam! Wysłałam ostatnimi czasy pytanie do Was i mam nadzieję, że dostanę odpowiedz.Chciałam dodać, że za czymś gonię i nieustannie szukam odpowiedzi na to wszystko. Prócz tego w ciągu dwóch miesięcy miałam 2 razy omamy słuchowe - byłam u...

  Witam! Wysłałam ostatnimi czasy pytanie do Was i mam nadzieję, że dostanę odpowiedz.Chciałam dodać, że za czymś gonię i nieustannie szukam odpowiedzi na to wszystko. Prócz tego w ciągu dwóch miesięcy miałam 2 razy omamy słuchowe - byłam u psychiatry i zaleciła mi te same leki, które przerwałam. Na wizycie u p. doktor pokazałam jej rysunek, który narysowałam ze sfotografowanej lewej reki. Dzisiaj narysowałam następny. Bardzo bym chciała się dowiedzieć, czy to może być schizofrenia. Bardzo proszę o jak najszybszą odpowiedź. Z poważaniem, zdrowa Joanna.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Niska samoocena i lęk przed prześladowaniem

Mam 22 lata. Wciąż czegoś się boję, wszystkim się przejmuje, boję się co pomyślą inni. Nie całe dwa lata temu, ktoś wysłał mi dwa listy z pieniędzmi po 50 zł, jakiś cichy wielbiciel. Miałam głuche telefony. Ale urwało się. Od...

Mam 22 lata. Wciąż czegoś się boję, wszystkim się przejmuje, boję się co pomyślą inni. Nie całe dwa lata temu, ktoś wysłał mi dwa listy z pieniędzmi po 50 zł, jakiś cichy wielbiciel. Miałam głuche telefony. Ale urwało się. Od tamtej pory strasznie się boję prześladowania. Boję się, że coś takiego może mnie spotkać. Nie wiem dlaczego... Najgorsze jest to, że każdy popełnia jakieś gafy, błędy albo wyjdzie się źle na zdjęciach, a ja takie sytuacje cholernie przeżywam, że już nie wiem co mam robić. Czuje się głupia i bezużyteczna. Płaczę. Boję się na przykład, że mogę być osobą, której w internecie zaszkodzą jakimś głupim zdjęciem albo filmikiem. Zaznaczam, że nie posiadam żadnych kompromitujących zdjęć ani żadnych filmów nie mam. A mimo tego się boję. Nawet niektóre gesty ludzi odbieram tak, jakby ze mnie szydzili bądź śmiali się. A ja wtedy tracę pewność siebie i nie wiem co robić. Proszę powiedzieć, jak mogę sobie pomóc.

odpowiada 1 ekspert:
 Redakcja abcZdrowie
Redakcja abcZdrowie

Moi rodzice się rozwodzą, mam myśli samobójcze - czy to depresja?

Witam. Mam na imię Ada chodzę do 3 kl. gimnazjum. Niepokoi mnie mój stan psychiczny, a może jednak wszystko jest ok? Zacznę od opisania tego wszystkiego. Zaczęło się to dość dawno - smutek, przygnębienie, myśli samobójcze jakieś takie poczucie...

Witam. Mam na imię Ada chodzę do 3 kl. gimnazjum. Niepokoi mnie mój stan psychiczny, a może jednak wszystko jest ok? Zacznę od opisania tego wszystkiego. Zaczęło się to dość dawno - smutek, przygnębienie, myśli samobójcze jakieś takie poczucie pustki, samotności, gniew, lęki podczas zasypiania, autoagresja - łagodna. Po paru tygodniach to przeszło, by znowu powrócić. Tym razem się niepokoję, ponieważ te "stany" trwają jeszcze dłużej niż poprzednio i są silniejsze, na pewno ten smutek jest silniejszy, znowu nawiedzają mnie myśli samobójcze. To pewnie ważne, więc to też napiszę - moi rodzice się niedługo rozwodzą, mam duże problemy w szkole - szczególnie z nauką, nie mam chłopaka, ludzie dookoła mnie słabo interesują. Jak kiedyś lubiłam wszelkiego rodzaju imprezy rodzinne to teraz nie mam na nie zupełnie ochoty. Proszę o jakąś radę. Pozdrawiam

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

To fobia, lenistwo, a może jakaś depresja?

Witam, Mam 17 lat, chodzę do 2 klasy LO. Ostatnio od 3 dni nie mogę zasnąć, chodzę cały czas poddenerwowany, miewam biegunkę i mętlik w głowie, nie umiem ogarnąć myśli. Wszystko to zaczyna się zawsze wieczorem, bo zaczynam myśleć...

Witam, Mam 17 lat, chodzę do 2 klasy LO. Ostatnio od 3 dni nie mogę zasnąć, chodzę cały czas poddenerwowany, miewam biegunkę i mętlik w głowie, nie umiem ogarnąć myśli. Wszystko to zaczyna się zawsze wieczorem, bo zaczynam myśleć o szkole - czytałem wypowiedzi innych osób i znalazłem informację na temat "fobii szkolnej" - sam nie wiem… W szkole z klasą dogaduję się całkiem nieźle, chociaż lepiej było w gimnazjum czy też podstawówce, a LO jestem raczej milczkiem, owszem, mam kolegów, ale tylko na czas szkoły, bo poza nią nie utrzymuję kontaktów z nikim z mojej klasy, tzn. nie chodzę z kolegami do kina czy coś, moja znajomość z nimi ogranicza się do lekcji w klasie. Czasem na przerwach siedzę sam, ale od niedawna do mojej szkoły, a nie klasy, przeniósł się mój prawdziwy przyjaciel, więc nie narzekam na towarzystwo. W klasie nikt mi nie dokucza, wszyscy odnoszą się do mnie uprzejme, z nauczycielami mam troszkę inaczej - wszyscy nauczyciele traktują mnie dobrze, ale mimo to jakoś zawsze myślę, że będą na mnie krzyczeć albo coś w tym stylu. W zasadzie nie ma miesiąca, tygodnia żebym nie miał jakichś nieobecności w szkole - albo pierwsze lekcje albo całe dnie, mama jest dla mnie wyrozumiała i pisze mi usprawiedliwienia, ale ja chciałbym coś z tym zrobić, bo biorą mnie nerwy nawet wtedy, gdy wiem, że nie ma w danym dniu żadnego sprawdzianu, kartkówki, ale mimo to denerwuję się. Prymusem nie jestem, nie byłem i nie chce być - zawsze uczyłem się średnio we wszystkich przedmiotach oprócz matematyki, miałem cały przegląd ocen od 1 do 6, ale teraz w szkole idzie mi coraz gorzej, co pewnie jest związane z moimi nieobecnościami. W 1 klasie LO musiałem zdawać komisa z chemii, czego nigdy wcześniej nie robiłem, bo nigdy mi się coś takiego nie zdarzyło. Mimo to aż tak źle chyba nauka u mnie nie wygląda, ponieważ udzielam się w dużej ilości konkursach z historii czy religii - na zakończenie dostałem nawet dyplom za całokształt uczestnictwa w konkursach, zajmowałem na nich zawsze miejsca od 1-3 zapisałem się nawet do szkolnego kółka dziennikarskiego i na wykłady z historii, więc nie wiem czemu boję się i w żołądku mi się przewraca wieczorem, kiedy mam iść do szkoły. Objawy te są najsilniejsze w niedziele wieczorem i w każdy następny dzień wieczorem, a czasami nawet rano. Na wagary jako takie, czyli te poza domem i bez wiedzy rodziców nie chodzę, bo wolę być w domu. Nawet siedząc w domu nie marnuje czasu na gry komputerowe, ale sprzątam dom, czytam książki, robię zakupy - wtedy czuję się dobrze, bo nie muszę iść do szkoły. Tak więc nie wiem czy mam po prostu jesienną depresję, chociaż nie mam jak to się mówi „doła”, przynajmniej tak mi się wydaje - może to lenistwo? Ale gdybym był leniwy to nie udzielał bym się w konkursach i olimpiadach i nie zajmował się domem, gdy nie idę do szkoły. Zapomniałem napisać, że od 3 miesięcy tylko raz ćwiczyłem na wf-ie, ponieważ wf mam pierwszy albo ostatni - to na niego nie chodzę, bo mogę być wtedy w domu, mam też nadwagę, ale nikt mi nie dokuczał nigdy z tego powodu, ale nie chodzę też dlatego, że żaden sport mnie nigdy nie interesował i nie wychodził, bo nie umiem nawet grać w piłkę nożną, dlatego boję się, bo jestem wybierany na końcu i mam świadomość, że jestem najgorszy z wf-u, chociaż koledzy na mnie nie krzyczą, że coś źle zrobiłem, ale wiem, że się podśmiewają. Chciałbym dostać zwolnienie z wf-u i na niego nie chodzić, ale nie mam uzasadnienia by je dostać. W domu sytuacja rodzinna jest dobra, nie ma biedy, wręcz niczego mi nie brakuje, jestem jedynakiem, z rodzicami świetnie się dogaduje, chociaż jest parę problemów, które też mnie nerwicują. Więc prosił bym o pomoc: co mam zrobić aby chodzić do szkoły bezstresowo i nie denerwować się ciągle na wieczór i nie przejmować każdą kartkówką czy sprawdzianem do tego stopnia, że boli mnie brzuch i serce szybko bije? Boję się też o moją przyszłość, a w szczególności o maturę z matematyki, że jej nie zdam. Denerwuje mnie, że nie umiem za bardzo cieszyć się chwilą, tylko żyję przyszłością i zawsze sobie wmawiam, że źle mi coś pójdzie. Proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jak sobie radzić z bolem psychicznym?

Mam schizofrenię. Moja choroba zaczęła się bardzo wcześnie, na dodatek mam problem z akceptowaniem siebie - martwię się, że jak idę ulicą to ludzie się ze mnie wyśmiewają, a zwłaszcza młodzież, myślę, że ciągle się na mnie gapią, a do...

Mam schizofrenię. Moja choroba zaczęła się bardzo wcześnie, na dodatek mam problem z akceptowaniem siebie - martwię się, że jak idę ulicą to ludzie się ze mnie wyśmiewają, a zwłaszcza młodzież, myślę, że ciągle się na mnie gapią, a do tego mam ból psychiczny wywołany moją chorobą, co jeszcze bardziej to pogłębia i cały czas o tym myślę, nie wiem co mam już robić.  

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Cągle myślę o śmierci - czy to jakaś fobia, czy to może normalne?

Witam! Mam 19 lat, a niemal codziennie myślę o śmierci. Mam wrażenie, że coś mi się stanie, nie wiem, czy to jakaś fobia, czy może to normalne? Chcę jakoś poradzić sobie z tymi lękami, proszę o pomoc.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jak radzić sobie z psychozą schizoafektywną, ktora właśnie dotknęła moją rodzinę?

Zdaje sobie sprawę, że choroba psychiczna jest chorobą nie tylko samej ofiary, ale także całej rodziny, w tym momencie dotyka mnie to bardzo głęboko. Moja mama zachorowała ponad 20 lat temu, w ciągu tego okresu była w szpitalu psychiatrycznym aczkolwiek... Zdaje sobie sprawę, że choroba psychiczna jest chorobą nie tylko samej ofiary, ale także całej rodziny, w tym momencie dotyka mnie to bardzo głęboko. Moja mama zachorowała ponad 20 lat temu, w ciągu tego okresu była w szpitalu psychiatrycznym aczkolwiek ja wtedy byłam dzieckiem i nie rozumiałam tego co się dzieje. Teraz mam 21 lat, choroba mojej mamy wróciła, ma urojenia itd. Wraz z rodziną zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy by zgodziła się na leczenie i hospitalizację, bo uznaliśmy, że pomimo braku myśli samobójczych i agresji szpital jest dla niej jedynym ratunkiem. Mama przebywając w szpitalu ma fachową pomoc, której my nie jesteśmy w stanie jej zapewnić. Problem polega na tym, że niezbyt potrafimy poradzić sobie z myślą, że mama jest chora, że jest zamknięta, bo to jest bardzo dobra kobieta, ma ogromne serce dla wszystkich ludzi, a dotknęło ją takie okropne "coś". Nie potrafimy sobie poradzić, bo mama nas obwinia o to, że zostawiliśmy ją w szpitalu. Ubliża nam bardzo dotkliwie - wiemy, że to zło to choroba i że ona naprawdę nie jest taka, a jednak jest nam bardzo ciężko. Mam takie straszne wrażenie, że ta choroba nas wszystkich wykończy. Ja, żeby być przy mamie i się nie załamać, jestem cały czas na lekach, tata jest już starszy i nawala mu serducho, a brat -alkoholik nawet przestał pić z tego przejęcia - zresztą to jedyny pozytywny aspekt. Nie wiem co zrobić żeby było jak zawsze, bo dopóki mama będzie nam wbijać takie "kosy słowne" to będzie bardzo źle, każdy przecież ma jakieś granice wytrzymałości. Z góry dziękuję za poradę.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Jak nie myśleć ciągle o śmierci?

Witam! Chciałbym opisać swój problem, choć wiem, że i tak całego mi się nie uda, bo zapomnę. Mam 17 lat, w tym roku pochowałem chyba 15 osób z rodziny. Najbardziej zabolała mnie śmierć dziadka. Dzisiaj kolejna osoba zmarła. Niby było...

Witam! Chciałbym opisać swój problem, choć wiem, że i tak całego mi się nie uda, bo zapomnę. Mam 17 lat, w tym roku pochowałem chyba 15 osób z rodziny. Najbardziej zabolała mnie śmierć dziadka. Dzisiaj kolejna osoba zmarła. Niby było wszystko ok, bo w szkole omawialiśmy "Memento Mori" i inne działy języka polskiego. Skłaniało mnie to do refleksji. Pewnego dnia w wakacje spróbowałem "dopalaczy". Dostałem takiej, nie wiem jak to nazwać, schizofrenii? Bałem się wszystkiego, a koledzy włączyli "Egzorcyzmy Emili..." - nie mogłem tego oglądać, bo się bałem i poszedłem spać. Następnego dnia myślałem, że wszystko jest ok, ale kilka dni później oglądałem na TVN program jakiś Szymona Chołowni (przepraszam, ale nie wiem jak się nazywa). Wypowiadali się tam ludzie, którzy myślą stale o śmierci i na końcu było napisane, że ta i ta osoba np. pól roku temu zmarła. Nie mogłem zasnąć w nocy widziałem kostuchy czy a'la demony. Byłem w takim strachu, że myślałem, że dostanę zawału. Wziąłem tabletkę nasenną i udało mi się zasnąć. Od tego czasu prawie przez cały dzień myślę o swojej śmierci. Straciłem chęć do życia, przestałem spotykać się z kolegami i zacząłem grać w gry, bo tylko one mnie odcinają od tego świata. Kiedyś miałem wielkie plany przyszłościowe, a teraz znikły. Cieszę się z każdego dnia jak wstaję rano, że żyję. Tylko po chwili znowu myślę jak by to było gdyby mnie nie było, co jest po śmierci. Wszystko co robię, np. jadę samochodem i mam przed oczami wypadek. Przed każdym swoim ruchem, albo czyimś załącza mi się czarny scenariusz. Jak mam kilka dni spokoju i myślę sobie olej to, to tylko twoja wyobraźnia, skutek dopalaczy. Ludzie mówią, że jak stale myślisz o śmierci to znaczy, że już bliżej niż dalej, to prawda? Chciałem się zgłosić do psychologa, ale wstydzę się, boje się, że rodzice się dowiedzą (a i tak już mają dużo problemów na głowie) i boję się, że mnie zamkną w psychiatryku. Jak się pozbieram po czyjeś śmierci zaczynam sobie śpiewać, tańczyć to się dowiaduję, że znowu ktoś umarł. Nie wiem czy to depresja, czy jestem chory umysłowo, czy to normalne;(. Naprawdę dostaje już z tym na głowę i proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
 Joanna Moczulska-Rogowska
Joanna Moczulska-Rogowska

Od kilku miesięcy nie jestem tak jakby sobą i nie wiem co się ze mną dzieje. Czy to jest coś poważnego?

Witam, Mam 15 lat. Mniej więcej od sierpnia nie czuję się sobą. Już mnie tak nie cieszy jak dawniej. Nie wiem czy to może mieć jakiś jakiś związek z tym, że mi się podoba taki chłopak, u którego wiem, że...

Witam, Mam 15 lat. Mniej więcej od sierpnia nie czuję się sobą. Już mnie tak nie cieszy jak dawniej. Nie wiem czy to może mieć jakiś jakiś związek z tym, że mi się podoba taki chłopak, u którego wiem, że nie mam szans i że nigdy z nim nie będę - jeszcze bardziej popadam w ten stan. Jednak to nie to jest chyba przyczyną tego stanu co mam. Nie wiem co mi się dzieje. Trenuję siatkówkę - gdy gramy nie jestem już taka jak wcześniej, pogorszyłam się, czuję się brzydka i gruba. Jestem cała roztrzęsiona i nie mogę się skupić na szkole. Nigdy nie byłam mądrą dziewczyną, ale teraz ledwo co zdaje. Rozmawiałam z moją przyjaciółka o tym wszytkom i mi ulżyło, ale za jakieś dwa dni znowu wrócił do mnie ten humor. Na nic nie mam ochoty, nie wygłupiam się jak kiedyś, najchętniej bym została w domu bez szkoły, nie rozmawiać z nikim. Zawsze gdy wychodziłam z przyjaciółmi poprawiał mi się humor. Czuję się brzydka, gruba, głupia, czuję się najgorsza zawsze pośród moich koleżanek. Nie jeden raz czyt. że by szukać swoich zalet, ale ja ich po prostu nie mam. Mam bardzo napięta sytuacje w domu, ponieważ mój tata jest alkoholikiem, w szkole i pośród znajomych, w szczególności chłopaków - dziewczyny też się zdarzają ale już mniej. Mówią mi przykre komentarze, że jestem brzydka - wtedy mi się płakać mi się wtedy chce. Mamie się nie zwierzam, bo mama tego nie rozumie. Może i zrozumie, ale ja nie potrafię z moją mama szczerze porozmawiać o tym wszystkim :(. Nigdy wcześniej tak nie miałam, byłam dziewczyną, która miała problemy, ale się śmiała i się cieszyła życiem, teraz już tak nie jest. Proszę o odpowiedzi...

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Byłam osobą pełną energii, optymizmu i z chęcią pomocy każdemu - gdzie się to podziało?

Witam serdecznie, Piszę do Państwa, bo już sama nie wiem co mam ze sobą zrobić. Czy to depresja, czy mania, czy psychoza? Pogubiłam się gdzieś w tym świecie. Od kilku lat borykam się ze swoimi problemami. Nigdy nie miałam kontaktu...

Witam serdecznie, Piszę do Państwa, bo już sama nie wiem co mam ze sobą zrobić. Czy to depresja, czy mania, czy psychoza? Pogubiłam się gdzieś w tym świecie. Od kilku lat borykam się ze swoimi problemami. Nigdy nie miałam kontaktu z żadnym z psychologów czy psychiatrów, choć chciałabym. Czuję, że jest mi potrzebna pomoc teraz, a nie mam takiej możliwości. Mieszkam za granicą i przeszkadza mi bariera językowa. Mój problem polega na tym, że ciągle czuję przygnębienie i smutek - czy to lato, czy jesień, czy zima - nic się nie zmienia. Czuję jakby moje życie zatrzymało się w miejscu, a żeby coś zrobić, ruszyć na przód nie mam siły. Ciągle czuję się zmęczona, mam problemy ze spaniem, wcale nie śpię, albo jak już zasnę, to z wielkim trudem wstaję z łóżka by dalej funkcjonować. To mnie dobija. Już wszystko w okół mnie stało się bezsensowne. Zwykłe czynności domowe sprawiają mi wiele trudności. A jeśli chodzi o prace to jej unikam jak tylko mogę, ciągle wymyślam sobie jakieś choroby, aby tylko nie wychodzić z domu. To też się wiąże z tym, że cały czas okłamuję wszystkich w okół siebie. Całe dnie spędzam w piżamie nie wychodząc spod koca, wpatrując się w telewizor, który tak naprawdę mnie nie interesuje. Już nie pamiętam kiedy czułam się szczęśliwa. To wymyślanie chorób, to całe okłamywanie bliskich - wiem, że robię źle, że powinnam z tym skończyć, ale nie potrafię sama do siebie dotrzeć. Nie umiem powiedzieć stop i wziąć się za siebie. Czuję jakby wszyscy wokół mnie ciągle ode mnie coś wymagali, a ja już nie mam na nic siły. Co się ze mną dzieje? Jak mam sobie z tym radzić? Boje się, że niedługo zwariuję. Zastanawiam się gdzie popełniłam błąd co się ze mną stało - a pomyśleć, że kilka lat temu byłam osobą pełną energii optymizmu i z chęcią do pomocy dla każdego - gdzie się to podziało? I co mogło wywołać taki stan w moim umyśle? Ciągle o tym myślę, to mi nie daje spokoju... Co powinnam zrobić? Proszę, doradźcie, bo ja długo tak nie wytrzymam, potrzebuję jakiejś porady... Liczę na odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Patronaty