Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 6

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Zdrowie psychiczne: Pytania do specjalistów

Co to są omamy hipnagogiczne?

Co powoduje ten stan? Czy stężenie dopaminy ma związek z powstawaniem tych omamów - koszmarów? Nie chodzi tu o występujacy przy tym paraliż przysenny dający się wyjaśnić, tylko zadziwia mnie występowanie podobnych odczuć i treści omamów hipnagogicznych u ludzi. Czy wiadomo, co dzieje się wtedy w mózgu?
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Anna Tomczuk-Ismer
Lek. Anna Tomczuk-Ismer

Nie radzę sobie z nerwicą. Bardzo bym chciał, żeby było jak dawniej. Jak tego dokonać?

Witam! Mam 19 lat, moje życie zmieniło się o 180 stopni przez kilka ostatnich lat. Kiedyś byłem normalnym człowiekiem, zdrowym, pełnym radości, ciekawym życia. Może tylko w domu nie miałem za fajnie. Ojciec mnie bił, dzieciństwa nie miałem dobrego. Jakiś...

Witam! Mam 19 lat, moje życie zmieniło się o 180 stopni przez kilka ostatnich lat. Kiedyś byłem normalnym człowiekiem, zdrowym, pełnym radości, ciekawym życia. Może tylko w domu nie miałem za fajnie. Ojciec mnie bił, dzieciństwa nie miałem dobrego. Jakiś czas temu zachorowałem na nerwicę lękową, miałem duszności. Wtedy nie wiedziałem, co to jest. Nie było to w każdym razie jeszcze takie uciążliwe. W końcu minęło. Następnego roku poznałem dziewczynę, która była idealna. Niestety, nie ułożyło się nam. Nie będę wchodził w szczegóły, w każdym razie wszystko ja zchrzaniłem. Poczułem jej brak dopiero, jak nie miałem z nią kontaktu i sytuacja była bez wyjścia. Dużo o niej myślałem, płakałem.

Wtedy wróciła do mnie nerwica. Po pewnym czasie było coraz gorzej. Gdy zaczęły się poważne ataki, wrażenia, że umrę, dopiero komuś o tym powiedziałem. Dopiero wtedy ojciec mi powiedział, że mam nerwicę. Byłem w ogromnym szoku, że tę chorobę mam tylko ja, bo myślałem, że wariuję psychicznie. Leczyłem się 2 razy u innych lekarzy. Miałem wrażenie, że pierwszy z nich leci na pieniądze. Gadałem do ściany, naliczał 100 zł, zapisywał lek i nara. Następny zaś mówił o tym, co nie trzeba. Ja jedno, a on drugie, więc zrezygnowałem z leczenia z dnia na dzień. Moja nerwica rosła w siłę, a ja tę siłę traciłem. Po jakimś czasie oprócz nerwicy doszło parę innych problemów - brak tematów do rozmowy z każdym kumplem, po prostu z kimkolwiek. Nie wiem, skąd to się wzięło. W ogóle nigdy nie miałem z tym kłopotów.

Dzisiaj jestem nikim, nikogo nie interesuję, stoję zawsze w cieniu, brakuje mi tych rozmów. Nie mam przyjaciół, może tylko paru kumpli, z którymi nawet nie umiem się teraz dogadać. Do tego moja rodzina mnie nie rozumie, jestem wyrzutkiem, który nie skończył gimnazjum - porażka życiowa. Nie mam oparcia w nikim, nikt mnie nie rozumie. Ciągle od paru lat kocham dziewczynę, z którą nigdy nie będę, nawet teraz by mnie nie chciała, bo przecież o czym z nią będę gadać. Do tego mam jeszcze nerwicę. Każdego dnia, jak się rano budzę, nie chce mi się wstawać. Na samą myśl, że będzie ten dzień wyglądał tak jak każdy wcześniejszy, nie będzie się działo nic godnego uwagi, cały czas płaczę i wspominam stare, dobre czasy, kiedy się cieszyłem ze wszystkiego, bawiłem, śmiałem.

A dziś? Jestem chyba tylko wrakiem człowieka, spoglądam w lustro i nie widzę nic. Życie mnie już chyba pokonało. Z jednej strony chcę umrzeć, bo już jestem taki słaby, z drugiej boję się. Gdybym był odważniejszy, dawno bym się zabił, już na pewno by mnie tu nie było. Ale jestem tchórzem i wciąż mam tę iskierkę nadziei, że kiedyś może spotkam tę osobę, która mi pomoże wyjść z tego, ale chyba sam się oszukuję. Na koniec dodam tylko, że chciałem wszystko zmienić. Zabrałem się za szkołę, zaoczne gimnazjum, jestem w klasie 3 i czasem pracuję dorywczo, żeby chociaż zmienić sytuację w domu i coś osiągnąć, ale chyba mogę osiagnąć same dno. Proszę tylko o jakieś rady.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Męczące duszności

Witam, chciałam się poradzić w sprawie nękających mnie od 4 lat duszności.Wygląda to tak, iż mam w ciągu roku kilka "okresów napadowych", trwających zwykle około miesiąca, poźniej odchodzą dolegliwości, jakby nigdy nic. W okresie "choroby" codziennie muszę co chwilę łapać...

Witam, chciałam się poradzić w sprawie nękających mnie od 4 lat duszności.Wygląda to tak, iż mam w ciągu roku kilka "okresów napadowych", trwających zwykle około miesiąca, poźniej odchodzą dolegliwości, jakby nigdy nic. W okresie "choroby" codziennie muszę co chwilę łapać głęboki oddech, a i to czasami mi nie wychodzi, i zaczynam panikować, że się zaraz uduszę, wygląda to jakbym cały czas ziewała, czuję jakby coś mnie cisnęło między piersiami. Trudno mi jest zasnąć, gdyż ciągle muszę łapać głęboki oddech. Zauważyłam, że wysiłek fizyczny pomaga mi w opanowaniu duszności, lecz na krótką chwilę. Byłam z tym u lekarza rodzinnego, który stwierdził, iż jest to na tle nerwowym, lekarz przepisał mi lekki lek uspokajający i tyle. Lek ten wcale nie pomógł. Bardzo trudno się żyje z tą dolegliwością, więc bardzo proszę o pomoc.

Jak pomóc córce?

Moja córka ma 25 lat, studiuje i pracuje. Od około 3 miesięcy jest smutna, płaczliwa i ma zły humor. Nie ma żadnych większych problemów. Opowiada, że sama nie wie co jej jest, np. wstaje ze złym humorem i to, że...

Moja córka ma 25 lat, studiuje i pracuje. Od około 3 miesięcy jest smutna, płaczliwa i ma zły humor. Nie ma żadnych większych problemów. Opowiada, że sama nie wie co jej jest, np. wstaje ze złym humorem i to, że ma zły już ją denerwuje. Ma jakieś tam wyrzuty sumienia, ale niewielkie, denerwuje ją partner, z którym mieszka, denerwuje ją najbardziej to, że ma ciągle zły humor, potrafi powiedzieć "nie", ale mówi też, że siebie nie kocha i że jest egoistką. Była przez około 2 lat poważnie chora, miała operację na głowę 6 lat temu i od tego czasu jest dobrze. Nie wiem jak jej pomóc. Wydaje mi się, że to złożony temat, wymagający psychologa, albo depresja. Mówi też, że osiągnęła już prawie wszystko - za wcześnie - i pewnie dlatego nic jej już nie cieszy. Dodam też, że to jest osoba potrzebująca adrenaliny, bo zajmuje się sportami ekstremalnymi, nie bierze żadnych leków.

odpowiada 1 ekspert:
 Agnieszka Jamroży
Agnieszka Jamroży

Boję się wyjść z domu

Nie wiem, od czego zacząć... Może od tego, że trapi mnie ten koszmar już 10 lat. Strasznie się boję sama wychodzić z domu, w domu czuję się najlepiej. Wychodzę tylko z córkami, z mężem, a jak muszę iść sama, to...

Nie wiem, od czego zacząć... Może od tego, że trapi mnie ten koszmar już 10 lat. Strasznie się boję sama wychodzić z domu, w domu czuję się najlepiej. Wychodzę tylko z córkami, z mężem, a jak muszę iść sama, to modlę się, żeby świeciło słońce, bo wtedy mogę założyć okulary, albo żeby padał deszcz, to wtedy parasol mnie ochrania. Wiem, że jest to głupie co piszę, ale tak mnie przestrzeń przeraża, jazda autobusem, duże markety to dla mnie koszmar. Mam 40 lat, 10 lat przesiedziałam w domu, wychowując córki. Mąż mi obiecywał, że nie będę musiała pracować, a później sytuacja zmieniła się diametralnie. Zaczął na mnie wykrzykiwać: do roboty, że jestem nieudacznikiem, że on wszystko zawdzięcza sobie itp. Nigdy mi nie dał pieniędzy, zakupy wszystkie do teraz on robi, ja idę tylko po to, żeby koszyk pchać. Śmieszne, ale prawdziwe.

Przez ostatnie 3 lata czułam się pewniej, gdyż pracowałam i miałam pieniążki, teraz od pół roku jestem na bezrobociu, a on znów mi wydziela, np. 20 zł na chleb, bułki, resztą zarządza on. Staram się o pracę, ale prawdę powiedziawszy, wolałabym być w domu, bo się boję, że coś mi się stanie. Nie wiem, co dalej... Serdecznie dziękuję za przeczytanie tego listu. Muszę kończyć, bo mąż śpi i jakby to przeczytał, wyzwałby mnie od psychicznej. Pozdrawiam, Grażyna

Fobia szkolna... najgorsze objawy

Pani Marto! Mimo Pani zaleceń, nie powiedziałam o moim problemie rodzicom. Są to ludzie bardzo dobrzy, ale nie rozumieją pewnych spraw, uważają, że jeśli mam problem psychiczny, to mogę sama sobie z nim poradzić (myślą, że to zależy ode mnie)....

Pani Marto! Mimo Pani zaleceń, nie powiedziałam o moim problemie rodzicom. Są to ludzie bardzo dobrzy, ale nie rozumieją pewnych spraw, uważają, że jeśli mam problem psychiczny, to mogę sama sobie z nim poradzić (myślą, że to zależy ode mnie). Jest następny objaw, który przeszkadza mi najbardziej - gorsze oceny. Bardzo proszę, niech Pani poleci mi jakieś inne rozwiązanie, aniżeli zwierzyć się rodzicom. To całkiem odpada. Co mogę zrobić w tej sprawie sama? Jakie ćwiczenia wykonywać, do kogo się udać (nieodpłatnie)? Bardzo proszę o pomoc. Chcę żyć inaczej. Czekam na odpowiedź. Dagmara

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Jak pozbyć się stanów lękowych?

Mieszkam z matką alkoholiczką. Ciągle prowokuje awantury, z byle powodu próbuje ingerować w moje życie. Mam 38 lat, choruję na padaczkę, nie mam spokoju, żyję w ciągłym napięciu i stresie. Złożyłem też sprawę w sądzie o jej...

Mieszkam z matką alkoholiczką. Ciągle prowokuje awantury, z byle powodu próbuje ingerować w moje życie. Mam 38 lat, choruję na padaczkę, nie mam spokoju, żyję w ciągłym napięciu i stresie. Złożyłem też sprawę w sądzie o jej przymusowe leczenie, ale przegrałem, ponieważ nikt z sąsiadów nie chciał się wypowiadać. Jestem bezradny, pozostawiony sam sobie. Co robić?

Czy faktycznie potrzebuję pomocy?

Czy można cierpieć na depresję całe życie? Mam 19 lat, w tym roku skończyłam szkołę, od ponad 3 lat pracuję. Mimo postawionych sobie (na siłę) celów, nie widzę dalszego sensu mojej egzystencji. Tak jest odkąd tylko pamiętam. Jednak im jestem...

Czy można cierpieć na depresję całe życie? Mam 19 lat, w tym roku skończyłam szkołę, od ponad 3 lat pracuję. Mimo postawionych sobie (na siłę) celów, nie widzę dalszego sensu mojej egzystencji. Tak jest odkąd tylko pamiętam. Jednak im jestem starsza, tym bardziej niechęć do czegokolwiek się nasila. Sporadycznym momentem w moim życiu jest radość - choć tak naprawdę nie wiem, czy kiedykolwiek doświadczyłam szczerej radości. Nie widzę sensu w otaczającym mnie świecie. Nie mam ochoty na spotkania z przyjaciółmi. Zaraz po pracy, przychodząc do domu, siadam do komputera i tak do nocy. Dzień w dzień to samo. Nie mogę zmusić się do tego, aby rzeczy, które powinny cieszyć zwykłą nastolatkę, cieszyły i mnie.

Staram się być normalna, by nie sprawiać przykrości rodzinie, ale wyczerpuje mnie to starsznie, a nie chcę z nimi o tym rozmawiać. Nie wierzę też w psychoterapeutów - nigdy nie wierzyłam, a gdy byłam młodsza, uczęszczałam do dwóch czy trzech... Moim zdaniem obca osoba, która dziennie wysłuchuje takich jak ja dziesiątki - nie jest w stanie pomóc mi tak, bym czuła się usatysfakcjonowana. Co mam robić? Jak sprawić, aby natrętne, nieprzyjemne myśli wreszcie mnie opuściły, jak zacząć cieszyć się życiem? Chcę być normalna, jak moi rówieśnicy... Pomóżcie...

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Senność i brak motywacji

Witam. Mam 15 lat i chodzę do klasy 3 gimnazjum, gdzie jest jak dla mnie bardzo dużo nauki. Muszę przyznać, że nie jestem dobry w nauce. Uczę się na 3/4. Gdy zacząłem chodzić od września do 3 klasy, jestem bardzo...

Witam. Mam 15 lat i chodzę do klasy 3 gimnazjum, gdzie jest jak dla mnie bardzo dużo nauki. Muszę przyznać, że nie jestem dobry w nauce. Uczę się na 3/4. Gdy zacząłem chodzić od września do 3 klasy, jestem bardzo senny i bardzo zdenerwowany z powodu braku czasu. Nie jest to spowodowane tym, że się nie wysypiam. Sypiam od 7 do 8 godzin. Mój dzień wygląda tak: śpię od ok. 23 do 7 rano. Na 8.00 mam do szkoły. Gdy wracam ze szkoły, pogram godzinę na komputerze, ponieważ się nudzę i potem jestem bardzo senny. Nawet gdy się uczę, np. dzisiaj uczyłem się historii ok. 16, to zasnąłem przy zeszycie. Kawy nie piję, nie smakuje mi. Natomiast mama daje mi gorące kakao, które praktycznie nic nie pomaga.

Nie wiem, czy to ma coś wspólnego z moją sennością, ale jestem strasznie zdenerwowany, chodzę taki od rana do wieczora, ponieważ mam wrażenie, jakbym na nic nie miał czasu. Tworzę muzykę, uprawiam sport, gram na komputerze. Jestem raczej osobą aktywną. Trzecią dolegliwością jest to, że mam totalny brak chęci do działania. Trochę się rozpisałem. Podsumowując, przez senność mam problemy z nauką, śpię nawet w dzień jak dziecko; od wielu dni jestem strasznie wewnętrznie zdenerwowany; nie mam chęci do działania. Proszę o dokładne przedstawienie mi mojego problemu i najlepiej, co z tym zrobić, żeby temu zapobiec. Pozdrawiam, Adam

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Brak motywacji, ciągłe uczucie stresu

Witam. Mam 20 lat, jestem studentem i nie potrafię się skoncentrować. Od nauki cały czas odwodzą mnie jakieś myśli, marzenia, wspomnienia, często wracam do jakichś błędów z przeszłości, co totalnie uniemożliwia naukę. Kiedyś przy okazji badań na dysleksję stwierdzono...

Witam. Mam 20 lat, jestem studentem i nie potrafię się skoncentrować. Od nauki cały czas odwodzą mnie jakieś myśli, marzenia, wspomnienia, często wracam do jakichś błędów z przeszłości, co totalnie uniemożliwia naukę. Kiedyś przy okazji badań na dysleksję stwierdzono zaburzenie percepcji. Nie potrafię organizować sobie czasu, robienie notatek czy nawet czytanie zajmuje mi dużo czasu. Jestem osobą nieśmiałą, trudności sprawia mi rozmowa telefoniczna z obcą osobą. Bardzo przejmuję się opiniami innych osób.

Problem się nasila, bo coraz częściej zacinam się w mówieniu, co kiedyś nie występowało, a w rodzinie nie zaznałem przemocy. Czuję, że coraz bardziej się zamykam na świat, drżą mi ręce, co kiedyś nie występowało. Jestem raczej introwertykiem, wszystko duszę w sobie, a z racji dobrej pamięci pamiętam wszystkie szczegóły każdej porażki. Mam tendencję do niskiej oceny swoich zasług czy sukcesów, nie lubię się chwalić. Zawsze ciężko dostosowywałem się do nowego otoczenia. Przez długi czas szukam jakiegoś rozwiązania. Myślałem, że sam sobie z tym poradzę, ale potrzeba mi porady osoby trzeciej. Pozdrawiam, Kamil

Jak sobie radzić z lękiem nocnym, na który cierpię od 55 lat?

Mam 62 lata. Od dzieciństwa boję się ciemności. W 1982 r. zostałam wdową, lęk wzrósł kilkakrotnie, pomimo że miałam dwójkę dzieci, które spały obok. Potwornie się bałam. Zgłosiłam się do lekarza, otrzymałam lekarstwa, po których bardzo źle się czułam. Dopiero...

Mam 62 lata. Od dzieciństwa boję się ciemności. W 1982 r. zostałam wdową, lęk wzrósł kilkakrotnie, pomimo że miałam dwójkę dzieci, które spały obok. Potwornie się bałam. Zgłosiłam się do lekarza, otrzymałam lekarstwa, po których bardzo źle się czułam. Dopiero wyjazd do sanatorium trochę mi pomógł. Zaczęłam normalnie żyć, ale światło paliłam całą noc. W 1987 r. ponownie wyszłam za mąż, a mimo to, gdy mąż wychodził do pracy, ja paliłam całą noc światło, a rano gasiłam. 10 miesięcy temu zmarł mi mąż, dzieci się usamodzielniły, a ja przeżywam dalej tragedię.

W dzień sobie radzę, zapisałam się na uniwersytet 3 wieku, uczę się języków obcych, chodzę na gimnastykę, ale gdy nadchodzi noc, zaczyna się lęk - palę do rana światło, włączam telewizor i tak śpię. Po trochu jest to bardzo męczące. Zgłosiłam się po 28 latach do psychiatry, otrzymałam tabletki na sen, po których bardzo źle się czuję, mam zawroty głowy i nie mogę normalnie funkcjonować. Piję ziółka i zastanawiam się nad swoim życiem, co dalej? Uważam, że jestem normalną osobą, chociaż coraz bardziej zaczynam mieć wątpliwości, czy z moją psychiką jest wszystko w porządku. Sama nie rozumiem, czego się boję, może mi Państwo pomożecie. Bardzo proszę. Mam podwyższone ciśnienie, biorę tabletki acard profilaktycznie na serce, poza tym na nic nie choruję.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Zmęczenie, bicie serca, drżenie rąk - nie wiem, co mi jest

Mam 22 lata i mam już dość tego, że nie wiem, co mi jest. Po powrocie z pracy z Francji odczuwałam nerwobóle, ale teraz, po prawie dwóch latach, czuję senność, zmęczenie, mocne bicie serca, w nocy mam bezdech, drżą...

Mam 22 lata i mam już dość tego, że nie wiem, co mi jest. Po powrocie z pracy z Francji odczuwałam nerwobóle, ale teraz, po prawie dwóch latach, czuję senność, zmęczenie, mocne bicie serca, w nocy mam bezdech, drżą mi ręce. Czasami boję się jechać na uczelnię, bo boję się, że mi się coś stanie (np. zawał serca) i nikt mi nie pomoże. Są dni, kiedy nie mam żadnych objawów i prawie o tym zapominam, ale są takie dni, kiedy najchętniej bym nie wychodziła z domu i przespała te objawy, ale niestety tak się nie da. Najczęściej te objawy pojawiają się przed okresem, potem ustępują, ale gdy pojawia się jakiś problem lub stres, to objawy pojawiają się tuż po ich rozwiązaniu. Bardzo proszę o pomoc. Z góry dziękuję.

Pytanie o schizofrenię

Witam. Jestem kobietą i mam 19 lat. Byłam świadkiem samobójstwa i bardzo to przeżywam. Nie mam żadnych zaburzeń psychicznych, tylko chciałabym się dowiedzieć od fachowca czegoś więcej o schizofrenii... Ostatnio w niedzielę mój sąsiad na moich oczach wyskoczył z okna...

Witam. Jestem kobietą i mam 19 lat. Byłam świadkiem samobójstwa i bardzo to przeżywam. Nie mam żadnych zaburzeń psychicznych, tylko chciałabym się dowiedzieć od fachowca czegoś więcej o schizofrenii... Ostatnio w niedzielę mój sąsiad na moich oczach wyskoczył z okna z psem. Z tego co udało mi się ustalić, popełnił samobójstwo. Tylko właśnie do końca nie wiem czy świadomie :/ Z tego co udało mi się ustalić, podobno był chory na schizofrenię. Chciałabym dokładnie dowiedzieć się, przez co ta choroba może zostać wywołana.

Podobno chłopak załamał się na studiach, jak osłabił mu się wzrok. Zamknął się w sobie, do nikogo się nie odzywał, nikogo nie zauważał. Nie rozmawiał nawet z rodzicami. Miał psa i wydaje mi się, że tylko widział tego psa. Wydaje mi się, że osoba chora na schizofrenię ma świat i nic dla niej się nie liczy, przynajmniej tak mi mówiła osoba, z którą rozmawiałam o tym chłopaku. "On był chory, słyszał różne głosy, przez co zamknął się w sobie"... Tylko nie rozumiem, jak taka osoba może pracować, bo chłopak ten podobno gdzieś pracował. Czy osoba taka nie powinna być leczona? Odizolowana czy coś? A najśmieszniejsze jest to, że owy denat podobno przestał brać leki, jakie zapisał mu lekarz... "Prędzej czy później i tak by się zabił". Czy można było do tego nie dopuścić?

Trzęsąca się głowa

Nie jest to oczywiście, że cały czas mi się ona trzęsie, tylko tak od 2 do 5 razy na dzień lub więcej, w takich jakby napadach... Zaczęło się to jakieś 3 lata temu. Polega to na tym, że np. w...

Nie jest to oczywiście, że cały czas mi się ona trzęsie, tylko tak od 2 do 5 razy na dzień lub więcej, w takich jakby napadach... Zaczęło się to jakieś 3 lata temu. Polega to na tym, że np. w czasie kiedy odbiorę telefon, kładę się spać, oglądam telewizję itp., głowa zaczyna latać na boki. Nieraz mnie strasznie mięśnie szyjne bolą po tym... Jeszcze w domu jakoś tam ujdzie, jak nikt nie widzi, ale np. w szkole lub na ulicy to porażka... ostatnio nawet przytrafiło mi się to u fryzjera, to omal nie spaliłem się ze wstydu. A najgorsze jeszcze jest to, że jeżeli zacznie mi się przy kimś tak trząść, to nie panuję nad sobą i potrafię być arogancki bądź też bezmyślnie gadać.

Mam również tak, że np. jeżeli pomyślę o tym nawet podczas rozmowy z kimś, to pojawia się ta trzęsawka stopniowo, natomiast kiedy całkowicie jestem zajęty czymś innym, to nie mam tego problemu... W domu kolorowo nie mam, ciągłe napięcie, stres, awantury są u mnie praktycznie na porządku dziennym... przykre, ale prawdziwe :( Sam nie wiem, czy to nerwica, czy może coś innego? Bardzo prosiłbym o odpowiedź. PS. Mam 19 lat.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Problemy z adaptacją w szkole a fobia szkolna

Moja niechęć do szkoły nie jest spowodowana sytuacją rodzinną. Moja mama nie była nadopiekuńcza, a tata bierny. Mam normalną rodzinę. Przeczytałam, że w szkolnej fobii można bać się m.in. sprawdzianów, kolegów. A ja nie mam takich problemów. Właściwie sama jestem... Moja niechęć do szkoły nie jest spowodowana sytuacją rodzinną. Moja mama nie była nadopiekuńcza, a tata bierny. Mam normalną rodzinę. Przeczytałam, że w szkolnej fobii można bać się m.in. sprawdzianów, kolegów. A ja nie mam takich problemów. Właściwie sama jestem sobie winna. Nikt mnie nie zmuszał, żebym poszła do tej szkoły. A ja poszłam do niej chyba dlatego, że większość moich znajomych tam poszła. W mojej klasie nie znałam kilku osób. Liceum mieści się w tym samym budynku co gimnazjum, do którego chodziłam. Teraz wiem, że źle zrobiłam, wybierając tę szkołę. Jak już pisałam, główną przyczyną mojej niechęci do tej szkoły jest liczba osób chodząca do tej szkoły. Razem w I klasach jest niecałe 40 osób, w starszych klasach nie jest więcej, a jestem przyzwyczajona do tego, że w szkole jest dużo osób. Przeszkadza mi to, że nie poznam nikogo nowego. Boję się też, że nie dostanę się na studia dzienne, bo Ci, co chodzili do lepszych szkół, uzyskają lepsze wyniki na maturze. Zastanawiam się, czy niechęć do tej szkoły kiedykolwiek mi przejdzie…
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak

Gdzie się udać po pomoc przy tych niewyjaśnionych objawach?

Witam, jestem kobietą, mam 29 lat. Piszę, ponieważ mam pewne dolegliwości, a do lekarza wstydzę się pójść. Wszystko zaczęło się w październiku 2006 roku. Był paskudny, deszczowy dzień. Przyszłam z pracy do domu i podczas jedzenia obiadu nagle źle się...

Witam, jestem kobietą, mam 29 lat. Piszę, ponieważ mam pewne dolegliwości, a do lekarza wstydzę się pójść. Wszystko zaczęło się w październiku 2006 roku. Był paskudny, deszczowy dzień. Przyszłam z pracy do domu i podczas jedzenia obiadu nagle źle się poczułam. Zrobiło mi się słabo, gorąco, zaczęło kręcić mi się w głowie i miałam nudności. Pojawiły się również dreszcze i temperatura ok. 38 stopni oraz ogromny niepokój, strach. Po około godzinie dolegliwości nie ustępowały, a wręcz się nasilały, więc mama zadzwoniła po pogotowie. Pogotowie przyjechało i zabrało mnie do szpitala. Tam zrobiono mi wszystkie badania (gastroskopia, usg brzucha, tomografię głowy), ale wyniki były dobre, więc po 3 dniach wypuszczono mnie do domu.

Dolegliwości nadal występowały. Ból głowy, żołądka, brzucha, nudności, czasami wymioty, drgawki, ogromny niepokój przed nocą. Po kilku dniach pojawiło się również poczucie pełności w żołądku oraz ucisk w gardle. Takie dziwne objawy trwały do kwietnia. Nie poszłam do lekarza, ponieważ się wstydziłam. Próbowałam sama sobie pomóc. Gdy robiło się cieplej (od maja 2007), dolegliwości łagodniały. Nie ustąpiły całkowicie (nadal miałam bóle głowy, brzucha, żołądka, zgagę, nudności, czasami robiło mi się słabo), ale były zdecydowanie łagodniejsze. Można powiedzieć, że do września tego roku było w miarę dobrze. Natomiast od poczatku października zauważyłam znowu, iż objawy powracają. Proszę mi poradzić, co mam robić? Gdzie się udać? Tak nie można żyć. Na

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Bertrand Janota
Lek. Bertrand Janota

Depresja czy nerwica lękowa?

Dzień dobry. Mam 28 lat, jestem kobietą, a właściwie mamą wspaniałego synka. Mam dziwne objawy: częste zawroty głowy, smutek, lęk, że coś mi się stanie, jak coś zacznie mnie boleć, to zaraz czarne scenariusze piszę. Do tego mam chory kręgosłup...

Dzień dobry. Mam 28 lat, jestem kobietą, a właściwie mamą wspaniałego synka. Mam dziwne objawy: częste zawroty głowy, smutek, lęk, że coś mi się stanie, jak coś zacznie mnie boleć, to zaraz czarne scenariusze piszę. Do tego mam chory kręgosłup, często mnie boli i promieniuje na klatkę piersiową. Jak zaczyna boleć w klatce piersiowej, to zaraz panikuję, że to serce, że zaraz coś mi się stanie i co się stanie z moim dzieckiem. Nie umiem sobie tego wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje. Kiedyś tak nie reagowałam na to. Parę lat temu miałam takie podobne zachowania, ale z tą różnicą, że nie bolał mnie aż tak ten kręgosłup, ale bałam się wyjść z domu, że zemdleję, że nikt mi nie pomoże. Byłam u lekarza, przepisał mi tabletki uspokajające, ziołowe, a niedawno przepisał mi coś innego. Wzięłam parę razy, ale nie chcę się truć, chcę sama sobie jakoś z tym poradzić, ale czasami nie daję rady. Chodzę przygnębiona, smutna, nie umiem się cieszyć z tego, co mam.

Mam wrażenie, że słyszę głosy

Mam 23 lata i jestem studentką psychologii... Jak na ironię, nie wiem, co się ze mną ostatnio dzieje... Zaczęło się od tego, że nie mogłam zasnąć... Czułam duży lęk i nie wiedziałam dlaczego. Zaczęłam nawet mówić do siebie, co wcześniej...

Mam 23 lata i jestem studentką psychologii... Jak na ironię, nie wiem, co się ze mną ostatnio dzieje... Zaczęło się od tego, że nie mogłam zasnąć... Czułam duży lęk i nie wiedziałam dlaczego. Zaczęłam nawet mówić do siebie, co wcześniej też mi się przytrafiało (czasem nie widzę w tym nic złego). Czuję się dziwnie, mam problemy z koncentracją, braknie mi słów, nie umiem siedzieć sama w pomieszczeniu, bo nachodzą mnie dziwne myśli... Mam ochotę się skrzywdzić, np. podrapać po twarzy... Jestem bardzo drażliwa i wszystko mnie irytuje... Od paru miesięcy mam nowego chłopaka i przy nim naprawdę jestem szczęśliwa... Wcześniej takich stanów nie miałam... Zastanawiam się, czy jak myślę o czymś, np. przed snem, to słyszę swój głos w głowie, ale nie taki jak w schizofrenii, tzn. który mi coś rozkazuje, czy jakiś inny głos, który mówi mi, co mam robić... Tylko po prostu swój głos w postaci myśli. Ostatnio zastanawiałam się, czy jest to normalne... Proszę o pomoc.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Jan Karol Cichecki
Lek. Jan Karol Cichecki

Fobia egzaminacyjna?

Dzień dobry. Piszę do Państwa, ponieważ mam problem. Zastanwiam się, czy nie mam jakiegoś zaburzena, bo jestem osobą nieśmiałą, ale to nie jest mój największy problem. Jestem studentką i generalnie boję się egzaminów, boję się porażki, bo nieraz było tak,...

Dzień dobry. Piszę do Państwa, ponieważ mam problem. Zastanwiam się, czy nie mam jakiegoś zaburzena, bo jestem osobą nieśmiałą, ale to nie jest mój największy problem. Jestem studentką i generalnie boję się egzaminów, boję się porażki, bo nieraz było tak, że uczyłam się tydzień do egzaminu i nie mogłam zdać. Po tamtym czasie mam lęki. Dzień przed egzaminem nie śpię w ogóle, mocno bije mi serce, odczuwam strach, co za tym idzie budzę się niewyspana, zmęczona i nie pamiętam nic, czego się uczyłam. Przed salą egzaminacyjną, gdy stoję, to boję się do niej wejść, bo jestem świadoma tego, że nie zaliczę, bo nie spałam całą noc i nic nie pamiętam z tego, co się uczyłam wcześniej. Znów odczuwam strach, pocą mi się ręcę, serce podchodzi mi do gardła, strach jest tak duży, że w końcu decyduję się nie iść na egzamin, bo boję się znów otrzymać ocenę niedostateczną. Wracam do domu z uczuciem beznadziejności. Koleżanki w grupie zauważyły, że ze mną jest coś nie tak i powiedziały mi, że mam za mało pewności siebie, że w siebie nie wierzę. Mają rację, ale mój problem leży jeszcze gdzieś głębiej. Boję się, że to jakaś nerwica, fobia, z którą sama sobie nie poradzę. Dlatego bardzo proszę o wystawienie przez Państwa komentarza, co mogę zrobić z tym, aby w końcu nie bać się egzaminów i stać się pewniejsza.

Urojenia czy przewrażliwienie?

Witam serdecznie. Mam na imię Ula, mam 23 lata i w ciągu ostatnich kilku miesięcy zauważam u siebie coraz bardziej niepokojące objawy, poprzeplatane (jeśli ma to jakieś znaczenie) stresującymi sytuacjami na płaszczyźnie damsko-męskiej. Nieudany związek, w którym pokładałam duże...

Witam serdecznie. Mam na imię Ula, mam 23 lata i w ciągu ostatnich kilku miesięcy zauważam u siebie coraz bardziej niepokojące objawy, poprzeplatane (jeśli ma to jakieś znaczenie) stresującymi sytuacjami na płaszczyźnie damsko-męskiej. Nieudany związek, w którym pokładałam duże nadzieje, kilkukrotne nachalne próby uwiedzenia, etc. Zaczynało się niewinnie - wydawało mi się na przykład, że osoby w moim otoczeniu mówią o mnie w taki sposób, bym o tym nie wiedziała - mówią szyfrem. Nawet kiedy o tym piszę, nie jestem do końca pewna, czy tak nie było naprawdę.

Innym razem jechałam taksówką, i kiedy zaczęłam rozmawiać z taksówkarzem o 'sprawach duchowych (on zaczął temat)', o tym, że intryguje go jakiś starożytny kalendarz polinezyjski, ja momentalnie wpadłam w panikę, poczułam się jak poddawana wstępnej hipnozie, dodatkowo poczułam ciarki wzdłuż kręgosłupa i ból - czy rodzaj ciągnięcia - w dole brzucha. Wydawało mi się, że ogromną rolę odgrywa jego głęboki głos, więc zaczęłam nerwowo nalegać, żeby zmienił tembr i natężenie (nietrudno się domyśleć, że zaczął na mnie dziwnie patrzeć). Niemal uciekłam z tej taksówki, paradoksalnie zostawiając sowity napiwek. Jeszcze sobie nakręciłam tę sytuację, dużo o tym myśląc - wnioski były następujące - z pewnością taksówkarz należy do jakiejś organizacji czy sekty, mającej na celu robić z mózgu pranie. Tym bardziej że nic o tym kalendarzu nie znalazłam w Internecie.

Widzę, że częstotliwość tych wydarzeń się zwiększa w niepokojącym tempie, przyznam, że najczęśniej pod wpływem alkoholu. Ostatnio nastąpiło potężne przesilenie - po imprezie wróciłam ze swoim towarzyszem do domu i kiedy tylko on zaczął chodzić po pokoju, chcąc mi przedstawić bardzo optymistyczną teorię (oboje interesujemy się filozofią), i zaczął coś perswadować, stało się coś bardzo dziwnego. Najpierw zaczęłam słyszeć nie to, co on (jak później opowiadał) mówił, albo to samo, ale w zupełnie innym kontekście. Poczułam się zagrożona potężną manipulacją, wydawało się, że każde kolejne słowo tka jakąś sieć, mającą mnie omotać, dostałam ataku paniki i zaczęłam na niego krzyczeć, żeby się zamknął.

Wybiegłam z mieszkania na klatkę i z walącym sercem stałam tam, bojąc się wrócić! Chciałam nawet dzwonić do sąsiadów (była północ, więc całe szczęście, że się powstrzymałam) i prosić o pomoc, bo znany i bliski mi facet wydawał mi się nagle groźnym sekciarzem. W mig stworzyłam sobie w głowie teorie, wszystkie poprzednie nieprzyjemne wydarzenia poskładałam w całość. Kiedy uspokoiłam się na tyle, by wrócić, byłam już niemal w 100% o tym przekonana. Zaczęłam zadawać mu pytania w rodzaju - ilu was jeszcze jest, albo - nie wypowiadaj tych i tych słów, bo to są słowa klucze. I tym podobne. Kazałam mu wyjść, więc grzecznie się ubrał i spakował. Ale kiedy już stał gotów do wyjścia, przeszło mi i go przytuliłam. Porozmawialiśmy chwilę normalnie, po czym znów jakimś nieuważnym słowem uwolnił jakiś wentyl i podobne, chociaż nieco słabsze ataki (głównie spięte siedzenie i podejrzliwość), powtarzały się kilkakrotnie do 5 nad ranem. Nawet kiedy już zasypialiśmy, mi jeszcze się wydawało, że może być cyborgiem (sic!).

Zaczyna mnie poważnie niepokoić ta sytuacja - nigdy nie miałam jakichkolwiek problemów z postrzeganiem rzeczywistości, oprócz tego, że zawsze byłam osobą dość wrażliwą i empatyczną. Ale jednak otwartą i nieprzejawiającą agresji, a na pewno nie w takim stopniu, jak stało się to ostatnio. W mojej dalszej rodzinie siostra babci cierpiała na schizofrenię paranoidalną, ja po lekturze stwierdziłam dużą zbieżność objawów. Pociesza mnie myśl, że może to tylko wina używek i dając sobie spokój ze stymulantami mózgu, nie będzie mi się to nasilać. Na trzeźwo jestem serdeczną i ciepłą osobą, ufnie podchodzącą do otoczenia - i wolałabym, żeby tak zostało :) Pozdrawiam, Ula.

odpowiada 1 ekspert:
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Lek. Marta Mauer-Włodarczak
Patronaty