Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 6 , 5 5 4

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Emocje: Pytania do specjalistów

Poronienie - czemu partner tego nie rozumie?

Witam. Mam zaledwie 19 lat. Kilka dni temu poroniłam.Byłam w 3 tygodniu ciąży. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Co gorsza mój partner mnie nie rozumie, nie rozumie mojego smutku i żalu, twierdzi, że to nic takiego. Jak...

Witam. Mam zaledwie 19 lat. Kilka dni temu poroniłam.Byłam w 3 tygodniu ciąży. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Co gorsza mój partner mnie nie rozumie, nie rozumie mojego smutku i żalu, twierdzi, że to nic takiego. Jak mu pokazać mój ból? Pokazać to, co ja czuje?? Pragnę, aby mnie zrozumiał, nie żeby cierpiał razem ze mną, po prostu żeby mnie zrozumiał. Rozmawialiśmy wiele razy na ten temat. Mówiłam mu wszystko, jak mi jest źle, co czuję, ale on nadal tego nie rozumie. Co mogę więcej zrobić??

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Boniuk
Mgr Magdalena Boniuk

Lęk, śmiech bez powodu i napady złych wspomnień - co to może być?

Dzień dobry, od pewnego czasu (2 mies.) wszystko mnie drażni. Dosłownie wszystko i strasznie się denerwuję. Przejmuję się szkołą i rodziną. Choćbym chciała puścić na luz, to nie mogę. Czasami nie mogę spać albo długo zasypiam. Prawie wcale nie czuję...

Dzień dobry, od pewnego czasu (2 mies.) wszystko mnie drażni. Dosłownie wszystko i strasznie się denerwuję. Przejmuję się szkołą i rodziną. Choćbym chciała puścić na luz, to nie mogę. Czasami nie mogę spać albo długo zasypiam. Prawie wcale nie czuję głodu. A jeśli jestem głodna, to mnie boli przy tym głowa (w ten sposób mój żołądek upomina się o jedzenie). Często płaczę, nawet z nijakiego powodu. Przypomina mi się, co najgorsze. I wszystkiego się boję. Wyzwań, czy nawet piłki (od razu wyobrażam sobie, że nią dostanę). Mam 13 lat. Idę niedługo po wyniki, być może brakuje mi czegoś i dlatego tak jest. Poza tym często się śmieję. Bez powodu. Od razu bierze mnie na śmianie ;) Co to może być? Bezradna

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Magdalena Brudzyńska

Czuję się niezrozumiana

Mam dość dziwne problemy. Ciągle chcę być w centrum uwagi. Np. na studiach cały czas staram się  zwracać na siebie uwagę dziwnym zachowaniem, makijażem, ubiorem, opowieściami o charakterze mitomanii aby tylko wzbudzić zainteresowanie i by ktoś się ze mnie pośmiał....

Mam dość dziwne problemy. Ciągle chcę być w centrum uwagi. Np. na studiach cały czas staram się  zwracać na siebie uwagę dziwnym zachowaniem, makijażem, ubiorem, opowieściami o charakterze mitomanii aby tylko wzbudzić zainteresowanie i by ktoś się ze mnie pośmiał. Np. dziś jedna koleżanka opowiadała jak pali cygara to ja zaraz zaczęłam mówić, że palę trawę i haszysz choć tak nigdy nie było... A byłam zła, że nie jestem już zauważalna tylko zainteresowanie wzbudził ktoś inny ja nie byłam już taka zabawna... Często zmyślam coś aby tylko zwrócić czyjąś uwagę, by ktoś się mną zainteresował, porozmawiał, są to od pewnego czasu ludzie ze studiów i będzie mi strasznie smutno gdy studia się skończą i się rozstaniemy gdyż nie będę miała komu opowiadać o sobie... Jestem ciągle nadpobudliwa, mam gonitwę myśli, cały czas muszę rozmawiać z kimś przeważnie na swój temat, nie potrafię skupić się na bieżącej wykonywanej czynności...Ciężko mi znaleźć zrozumienie u ludzi. Być może dlatego, że w rodzinie nie bardzo mam wspólne tematy. Szukam także zapomnienia wśród towarzystwa młodszych dzieci, przy nich czuję się lepiej, jestem akceptowana, mogę swobodnie rozmawiać, beztrosko się bawić, wygłupiać, choć im się nie zwierzam oczywiście z osobistych spraw. Czuję często smutek i przygnębienie, czasem z jakiegoś powodu a niekiedy i bezpodstawnie, jestem nerwowa i gdy jestem bardzo zdenerwowana albo bardzo smutna to tnę się żyletką. Szukam również oparcia u mojej lekarki- psychiatry, ale jakoś ona bardziej skupia się na lekach niż na moich osobistych przeżyciach, chociaż zawsze jest mi przynajmniej troszkę weselej po wizycie u niej i lubię tam chodzić. A jeżeli chodzi o sprawy sercowe to nie chcę mieć nikogo- bynajmniej na razie gdyż byłabym za bardzo ograniczana i ogólnie uważam to za bezsens. Dlatego sama już nie wiem co ze sobą zrobić...

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Mam 14 lat i jestem nieszczęśliwa - jak długo jeszcze to potrwa?

Mam 14 lat, wszystkiego mam dosyć. W domu są ciągle kłótnie. Cała rodzina mnie denerwuje. Dobrze, że mam brata i przyjaciółkę, którzy mi zawsze pomogą, wysłuchają. Cały czas płaczę, chodzę smutna. Oczywiście przed wszystkimi ukrywam mój smutek, staram się...

Mam 14 lat, wszystkiego mam dosyć. W domu są ciągle kłótnie. Cała rodzina mnie denerwuje. Dobrze, że mam brata i przyjaciółkę, którzy mi zawsze pomogą, wysłuchają. Cały czas płaczę, chodzę smutna. Oczywiście przed wszystkimi ukrywam mój smutek, staram się uśmiechać, ale jest ciężko. Proszę o odpowiedź na pytanie: Żebym mogła być szczęśliwa, ile będę musiała znosić to wszystko?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Brudzyńska
Mgr Magdalena Brudzyńska

Koleżanki z klasy poniżają mnie - gdzie szukać pomocy?

Mam 14 lat i jestem w pierwszej klasie gimnazjum. Dziewczyny z mojej klasy traktują mnie jak szmatę, poniżają mnie, wyśmiewają, a ja już dłużej tak nie mogę. Często myślę o samobójstwie, często mam już żyletkę przy żyle, ale nie...

Mam 14 lat i jestem w pierwszej klasie gimnazjum. Dziewczyny z mojej klasy traktują mnie jak szmatę, poniżają mnie, wyśmiewają, a ja już dłużej tak nie mogę. Często myślę o samobójstwie, często mam już żyletkę przy żyle, ale nie mogę, bo nie mogę znieść myśli, jak sobie poradzi z tym moja rodzina. Wiem, że mogę ich zranić, ale ja mam dość, ciągle się boję, bo dziewczyny mi grożą. Chociaż dorośli wiedzą, co się dzieje w mojej klasie, nie mogą nic zrobić, a ja ciągle płaczę i się kaleczę. Co z tym zrobić, jaki jest inny sposób na pozbywanie się wewnętrznego bólu? Pomóżcie.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Łatwo wpadam w złość - dlaczego tak się dzieje?

Witam. Jestem na ogół osobą spokojną, ale jeśli jakiś czynnik przekroczy pewien poziom, wpadam w złość. Zazwyczaj staram się panować nad swoimi emocjami (z większym lub mniejszym skutkiem), ale w tych sytuacjach nie potrafię: są one dla mnie nieprzewidywalne. Złość...

Witam. Jestem na ogół osobą spokojną, ale jeśli jakiś czynnik przekroczy pewien poziom, wpadam w złość. Zazwyczaj staram się panować nad swoimi emocjami (z większym lub mniejszym skutkiem), ale w tych sytuacjach nie potrafię: są one dla mnie nieprzewidywalne. Złość z kolei pobudza mnie ku agresji fizycznej - nad czym dotąd zawsze udawało mi się zapanować. Jestem mężczyzną w wieku ~30 lat. Chciałbym się dowiedzieć, czy istnieją sposoby panowania nad takimi atakami złości. Jaka może być przyczyna (lub jak mogę taką zidentyfikować) oraz cokolwiek będzie tutaj stosowne? Z góry dziękuję.

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Mama nie akceptuje mojego chłopaka - co powinnam zrobić?

Mam 22 lata, jestem studentką 2. roku, wysoką i zadbaną. Mój problem polega na tym, że po prostu nie widzę swojej przyszłości. Zacznijmy od tego, że kierunek, jaki "ja" wybrałam, w ogóle mnie nie interesuje. Kolejna rzecz to to, że...

Mam 22 lata, jestem studentką 2. roku, wysoką i zadbaną. Mój problem polega na tym, że po prostu nie widzę swojej przyszłości. Zacznijmy od tego, że kierunek, jaki "ja" wybrałam, w ogóle mnie nie interesuje. Kolejna rzecz to to, że jako studentka zaoczna szukam pracy już od 2 lat i po prostu nikt mnie nie chce zatrudnić - jedyna praca, jaką mi oferowano, to przedstawiciel handlowy. Największym problemem jest dla mnie stosunek mojej mamy do mojego chłopaka. Jest on o wiele biedniejszy ode mnie, ale pracuje i porobił sobie uprawnienia na koparki oraz kompletne prawo jazdy. Chociaż jesteśmy razem już ponad 5 lat, moja mama ciągle nie potrafi się z tym pogodzić. Kiedy mówię, że jadę do niego na weekend, zadaje głupie pytania typu "a po co?" i wyzywa mnie. Sama oświadczyła mi, że nigdy się z tym nie pogodzi i że nigdy nam nie pomoże. Biorąc pod uwagę jej słowa, uważam, że moje życie po prostu nie ma sensu, bo nie możemy być razem, bo sami na mieszkanie nigdy nie zarobimy, a najgorsze jest to, że jeżeli chcemy miło spędzić weekend, to muszę wybrać: albo spędzić z nim czas i wysłuchiwać darcia i wyzywania mnie, albo zostać w domu i nie mieć ani jego, ani krzyków swojej matki. Ja już nie wiem, co mam robić, nie widzę już sensu życia. Rozmawiałam z nią już setki razy na ten temat, ale ona tego nie rozumie.

odpowiada 3 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś
mgr Magdalena Rachubińska
mgr Magdalena Rachubińska

Co mi dolega? Co to za objawy?

Witam. Jestem dziewczyną i mam 19 lat. Od pewnego czasu mam uczucie beznadziejności. Jestem straszliwie zmęczona i znudzona wszystkim. Bardzo mi trudno o tym pisać ponieważ zazwyczaj skutecznie ukrywam to jak się czuję i co myślę. Moim bliskim zazwyczaj mówię...

Witam. Jestem dziewczyną i mam 19 lat. Od pewnego czasu mam uczucie beznadziejności. Jestem straszliwie zmęczona i znudzona wszystkim. Bardzo mi trudno o tym pisać ponieważ zazwyczaj skutecznie ukrywam to jak się czuję i co myślę. Moim bliskim zazwyczaj mówię to co chcą usłyszeć, że jest wszystko dobrze. Nie mam ochoty chodzić do szkoły, spowodowane jest to moimi kłopotami z nauką (uczę się i bardzo się staram, ale przeważnie nie wychodzi mi to i dostaję niesatysfakcjonujące mnie oceny). Często się wyłączam i tracę świadomość tego co się ze mną dzieje, ale tylko na moment po chwili wracam do rzeczywistości i zastanawiam się co się stało i czy zrobiłam to co miałam zamiar zrobić. Mam kłopoty z pamięcią. Po prostu zapominam o ważnych i mniej ważnych sprawach, zapominam o wszystkim. Bardzo często choruję. Ułatwia mi to sprawę unikania ludzi bo siedzę cały czas w domu. Kiedy przebywam w gronie znajomych męczę się bo muszę się uśmiechać i udawać, że jest wszystko dobrze. Nawet czasem udaje mi się o tym wszystkim zapomnieć, ale po chwili wszystko wraca. Mój chłopak ma do mnie pretensje że nie potrafię okazywać uczuć, że mi zależy. Jestem oparciem dla wszystkich. Pomagam swoim starszym siostrą rozwiązywać ich problemy, a sama nie umiem sobie poradzić ze sobą, to żałosne. Mam straszne bóle głowy i skurcze brzucha. Często płacze i śmieję się bez powodu. Mam wrażenie że wszyscy mają do mnie pretensje i żal o coś, a ja staram się przeprosić i wynagrodzić im cokolwiek zrobiłam źle. Mam wrażenie że ciągle coś robię źle. Boję się nadchodzącego jutra. Czasami mam ochotę zniknąć, zapaść się pod ziemie.... Proszę o pomoc

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Problemy okresu dojrzewania - jak sobie z nimi radzić?

Witam! Mam 16 lat, przechodzę okres dojrzewania i kompletnie sobie nie radzę. Jestem w fatalnym stanie emocjonalnym. Bardzo często płaczę; jestem nieszczęśliwa - wręcz załamana. Wszystko mnie drażni, irytuje. Ciągle na kogoś krzyczę, bo wszyscy i wszystko mnie denerwuje....

Witam! Mam 16 lat, przechodzę okres dojrzewania i kompletnie sobie nie radzę. Jestem w fatalnym stanie emocjonalnym. Bardzo często płaczę; jestem nieszczęśliwa - wręcz załamana. Wszystko mnie drażni, irytuje. Ciągle na kogoś krzyczę, bo wszyscy i wszystko mnie denerwuje. Do tego nic mi się nie chce i wszystko wydaje się być bez sensu. Do tego nie dogaduję się z rodziną. Za kilka miesięcy zostanę uczennicą szkoły średniej. Czekam na to jak na zbawienie. Na zmianę otoczenia. Liczę również na to, że będę mogła zamieszkać w internacie i odpocząć trochę od mojej rodziny. Do ilu lat będę jeszcze przeżywać coś takiego?

Jestem zmęczona, przygnębiona i chcę być sama - co mi dolega?

Mam 15 lat i mam problem. Od roku miewam silne bóle mięśni, czasem jest to serce, ręka czy noga, niekiedy ściskanie, czasem uczucie, jakby ktoś mi wbijał igłę, a czasem jakby krew mi nie dopływała do kończyny. Nie mogę często...

Mam 15 lat i mam problem. Od roku miewam silne bóle mięśni, czasem jest to serce, ręka czy noga, niekiedy ściskanie, czasem uczucie, jakby ktoś mi wbijał igłę, a czasem jakby krew mi nie dopływała do kończyny. Nie mogę często spędzać czasu w otoczeniu ludzi, potrzebuję samotności. Mam potrzebę bycia odizolowaną od wszystkich. Mam częste zawroty głowy i mroczki przed oczami, jestem ciągle rozdrażniona, a kiedy silnie się zdenerwuję, cała się trzęsę, trudno ustać mi na nogach, bo całe się trzęsą i nie mogę nad nimi zapanować w lekkim stopniu. Potrzebuję ogromnej ilości godzin snu. Czasem nawet po 11-12 godzinach jestem niewyspana. Nie dość, że kładę się wcześnie spać, to muszę odsypiać w dzień. Czasem zasypiam od razu, a niekiedy muszę przeleżeć godzinami w zmęczeniu, jednak nie mogąc usnąć. Ciągle płaczę, szczególnie przed okresem, a wtedy miewam silne bóle serca. Mam silne huśtawki nastroju, potrafię się śmiać w jednej chwili, a za chwilę płakać. Kiedy jestem sama (a często jestem, bo uwielbiam siedzieć sama), ciągle jestem przygnębiona. Trwa to już dość długo. Nie wiem, co mi jest, znajomi i przyjaciele nie widzą tego, bo próbuję tego nie pokazywać po sobie, ale mama zaczęła już coś zauważać. Nie chcę jednak, żeby się martwiła. Wie ktoś może, czy to coś poważnego? Naprawdę zaczynam się martwić ;(

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Nie wiem, kim jestem - co mam robić?

Ja, mająca 20 lat, nie mam pytań, które można podsumować jednym "co dalej z moim życiem?". Mam rodzinę, gdzie pojawiają się normalne rodzinne problemy. W skutek pewnych zbiegów okoliczności studiuję to, co chcę i chciałam studiować. Uczę się z grupą...

Ja, mająca 20 lat, nie mam pytań, które można podsumować jednym "co dalej z moim życiem?". Mam rodzinę, gdzie pojawiają się normalne rodzinne problemy. W skutek pewnych zbiegów okoliczności studiuję to, co chcę i chciałam studiować. Uczę się z grupą naprawdę świetnych osób. Jako studentka I roku znalazłam naprawdę dobrą pracę. Mam przyjaciół, a doskonale znam powagę tego słowa, nie używam go pochopnie. W tej chwili żyję w normalnym mieszkaniu, trochę lepszym niż typowo studenckim, z normalnymi ludźmi. Nie jestem uważana za osobę brzydką. Nie mam problemów z wagą. Mam zainteresowania, którymi się zajmuję. Lubię sport. Owszem, trzeba uważać na wydatki. Czasami na coś nie wystarczy, czasami się nie przelewa. Ale radzę sobie i akceptuję to, co mam. Przyjemnie to wszystko wygląda. Co tu więc nie gra? Czuję się pusta. To, że akceptuję to, co mam, nie oznacza, że jestem szczęśliwa, a przecież każdy do szczęścia dąży. Zżera mnie obojętność. Po sytuacjach trudnych, gdzie miałam myśli samobójcze, które to myśli czasami jednak wracają (Nie, nie zrobiłabym tego. Nie warto. Muszę żyć dla mamy i może dla paru innych osób), stałam się zupełnie obojętna. Nie smucą mnie problemy, mało co mnie cieszy. Co jest nie tak? To brak miłości chyba. Tak, mam czas. Ale kiedy moje rówieśniczki miały za sobą swoje miłości, ja co najwyżej dwa razy się zauroczyłam. Bez wzajemności oczywiście. Nigdy nikogo nie miałam do tej pory, a w dzisiejszych czasach nie jest to normalne. Sama, chyba nawet trochę na siłę, staram się być samodzielna, samowystarczalna. Nie chcę być postrzegana jako mała bezbronna dziewczynka. Już jako mała dziewczynka wolałam trenować sztuki walki niż taniec, co robiłam zresztą w czasach licealnych. Jednak moje zamiłowanie do bicia się, nie wyklucza faktu, że chcę być kobieca. Nie jestem "babochłopem". Wracając do miłości. Może raz, może dwa ktoś we mnie. Może nawet teraz ktoś daje mi jakieś oznaki. A może tak mi się tylko wydaje. Może nawet to moje obecne zauroczenie. Oczywiście czasami wydaje mi się, że ja mu się podobam, ale to pewnie z powodu zauroczenia. To nie jest możliwe, bo widziałam, jak zachowuje się w stosunku do innej, którą sam co prawda określił "kumpelą". Nie, tak nie traktuje się nawet tych lepszych koleżanek. Dlatego sama muszę miażdżyć swoje nadzieje i czekać, aż mi przejdzie. Nie chcę go widzieć, czuć jego zapachu, słyszeć jego głosu, z jednoczesnym codziennym oczekiwaniem spotkania. Nie wiem, jak to jest z poczuciem mojej własnej wartości. Chyba jest niskie. Boję się usłyszeć, że jestem głupia. I to mój jedyny lęk. Nawet nie wiem, kim jestem. Nie wiem też, jaki mam temperament. Przy wypełnianiu specjalnie stworzonego testu dowiedziałam się, że jestem sangwiniko-melancholiko-flegmatyko-cholerykiem. Z delikatnym naciskiem na to ostatnie. Jakie jest moje pytanie? Kim jestem? Kiedy jestem sobą? Wiem, jak ma potoczyć się moje życie, ale nie wiem, do czego mam dążyć, kiedy mowa tu o uczuciach. Ktoś starszy i o wiele mądrzejszy stwierdził, że mam dwie twarze. Ta na co dzień, delikatna i niemalże dziecięca, jest maską dziewczyny, o której mówi się "ona jest twarda". Podobno widać to na zdjęciach. Nie wiem sama. Tak właściwie stwierdzono dwa razy. Nie potrafię zrobić tak, żeby zakochać się ze wzajemnością, dlatego rezygnuję i zostaję sama. Choć to nie jest pozytywne w żaden sposób. I nie potrafię tego w żaden sposób wypowiedzieć komukolwiek. Nie wiem tak naprawdę, jakie jest moje pytanie.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Nie kontroluję swojej agresji - jak sobie z tym poradzić?

Witam. Piszę, bo już siebie nienawidzę i nie mogę patrzeć, jak nienawidzi mnie mój mąż. Mam fatalne zachowania agresywne, byle jaka sytuacja wyprowadza mnie z równowagi, wręcz doprowadza mnie do szału - np. jeżeli coś nie jest po mojej myśli,...

Witam. Piszę, bo już siebie nienawidzę i nie mogę patrzeć, jak nienawidzi mnie mój mąż. Mam fatalne zachowania agresywne, byle jaka sytuacja wyprowadza mnie z równowagi, wręcz doprowadza mnie do szału - np. jeżeli coś nie jest po mojej myśli, czyli mówię do męża, by położył synka (5 lat) o 20 (zawsze tak robimy), po czym wychodzę, np. do sklepu czy na angielski, wracam, a synek się grzecznie bawi - fakt, wykąpany, umyty i w ogóle - wtedy wpadam w szał, krzyczę, bluzgam na męża, masakra jest. Jak sobie to przypominam po chwili, to dziwię się, że mój mąż ze mną jeszcze jest. Każda najmniejsza taka sytuacja powoduje we mnie tyle agresji… Wczoraj wróciliśmy od znajomych z 6-miesięczną córeczką około 21. Wyjęłam małą z fotelika i przełożyłam do łóżeczka. Po chwili obudziła się, więc ja natychmiast zrobiłam mężowi awanturę, że za późno przyjechaliśmy itd. Jestem naprawdę nienormalna - kłócę się o wszystko i nie wiem dlaczego. Bardzo kocham moją rodzinę, ale sobie nie radzę i boję się, że mój mąż mnie znienawidzi, bo już ma mnie dość. Wiem, że mnie kocha, ale to wisi już na włosku. Gdy pojawia się taka sytuacja, to ja po prostu nie wiem, co robię, nie mogę nad tymi moimi krzykami zapanować. Mówię rzeczy, których potem żałuję. Co robić, jak z tym sobie poradzić? Błagam o pomoc. Mam nadzieję, że nie jest jeszcze za późno.  

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Moje dziecko mówi "kocham Cię" po 40 razy dziennie - czy to jest normalne?

Witam. Obecnie jestem po rozwodzie, mam dziecko w wieku 7 lat, mieszka ono razem z mamą, ja natomiast mam je w każdy weekend, od piątku do niedzieli wieczorem. Jesteśmy już po rozwodzie 3 lata, zauważyłem, że Kasperek - tak...

Witam. Obecnie jestem po rozwodzie, mam dziecko w wieku 7 lat, mieszka ono razem z mamą, ja natomiast mam je w każdy weekend, od piątku do niedzieli wieczorem. Jesteśmy już po rozwodzie 3 lata, zauważyłem, że Kasperek - tak ma na imię mój synuś - mówi mi każdego dnia słowa "kocham Cię, tata" lub "kocham Cię bardzo". Potrafi, bawiąc się i ot, tak nagle, powiedzieć te słowa oraz w każdej innej sytuacji, nawet będąc w sklepie czy na placu zabaw lub grając w piłkę. Około 30-40 razy dziennie. Myślę, że czegoś mu brakuje, bo niepokoją mnie tak nagłe słowa "kocham Cię". Czy to jest normalne? Robert

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Kamila Drozd
Mgr Kamila Drozd

Czy to jest depresja czy jakieś inne zaburzenie?

Mam26 lat. Kilka dni temu miałam napad płaczu który trwał cały dzień. Był to płacz bez powodu, nie potrafiłam uspokoić się. Rano w południe i wieczorem wzięłam po 2 tabletki ***. Wieczorem uspokoiłam się. Ten ogromny smutek i płacz minął....

Mam26 lat. Kilka dni temu miałam napad płaczu który trwał cały dzień. Był to płacz bez powodu, nie potrafiłam uspokoić się. Rano w południe i wieczorem wzięłam po 2 tabletki ***. Wieczorem uspokoiłam się. Ten ogromny smutek i płacz minął. Kolejnego dnia było spokojnie a na wieczór znowu płacz (płakałam 3godziny bez żadnego powodu). Wcześniej taka sytuacja wydarzyła się około 10 miesięcy temu. A sięgając pamięcią jeszcze dalej to około4 lata temu. Wtedy koleżanka obraziła mnie słowem przy ludziach i wtedy tez cały dzień płakałam. Te ostatnie płacze były bez żadnego powodu. Ogólnie jestem radosna osobą, cieszę się życiem. Mam pracę, chłopaka jestem szczęśliwa. Rozmawiałam z panią psycholog. Ona doradziła mi żeby iść do ginekologa i endokrynologa i zbadać hormony. Od strony somatycznej to oprócz bolesnego okresu (dwa dni silnie boli mnie brzuch, muszę brać leki przeciwbólowe) nic mi nie dolega. Mama miała zabieg na tarczycę. Moje ciotki też mają problemy z tarczycą. Czy mam iść w tym kierunku czy szukać innej przyczyny płaczu? Bardzo proszę o pomoc. Ten płacz to coś strasznego. Nie potrafię wtedy skupić się na niczym, nic mnie nie cieczy, wszystko traci sens. Proszę pomóżcie!

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Obwiniam się o wszystko - jak mogę sobie pomóc?

Witam, jestem osiemnastolatką, która zawsze była nadwrażliwa. Mam ciągłe wahania nastroju. Ostatnio znów powróciło wszystko, co działo się w ubiegłym roku. Mam kiepskie układy z ojcem, który jest cholerykiem, ciągle wrzeszczy i niekiedy jest agresywny (potrafił przed samymi świętami uderzyć...

Witam, jestem osiemnastolatką, która zawsze była nadwrażliwa. Mam ciągłe wahania nastroju. Ostatnio znów powróciło wszystko, co działo się w ubiegłym roku. Mam kiepskie układy z ojcem, który jest cholerykiem, ciągle wrzeszczy i niekiedy jest agresywny (potrafił przed samymi świętami uderzyć mamę, co mu się wcześniej nie zdarzało). Oczywiście ja za każdym razem się „stawiam”, nie płaczę przy nim, nie okazuję słabości. Cierpię, gdy jestem sama. Czuję się wtedy taka winna, taka zła. Ostatnio sama zadaję sobie ból, nabijam siniaki etc. Byłam nawet w stanie bić się po twarzy tak długo, aż podbiłam sobie oko. Zdaję sobie sprawę, że jestem żałosna. Ale ból fizyczny choć przez chwilę koi moje nerwy. Do tego dochodzą problemy zdrowotne i trudy dnia codziennego. To wszystko mnie przytłacza. Nie radzę sobie z emocjami i z życiem. Nadal myślę, że gdyby mnie tu nie było, świat byłby lepszy. Chodzę na psychoterapię już drugi rok, jednak nic z tego nie wynika. Byłam nawet u psychiatry w lutym tamtego roku, przez miesiąc brałam antydepresanty, ale odstawiłam je. Więcej już nie byłam u lekarza. Chciałabym coś zmienić, bo jestem na skraju wytrzymałości. Boję się samej siebie. Nie poznaję już samej siebie. Co mam zrobić?  

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Pragnienie, a zarazem niechęć posiadania dziecka - co jest powodem takich myśli?

W tym roku skończyłam 30 lat. Od 7 lat staramy się o dziecko, w grudniu przeszłam zabieg in vitro. Mamy 14 zamrożonych zarodków, teraz czekamy na transfer - ale czym bliżej tego transferu, zastanawiam się czy w ogóle chcę mieć...

W tym roku skończyłam 30 lat. Od 7 lat staramy się o dziecko, w grudniu przeszłam zabieg in vitro. Mamy 14 zamrożonych zarodków, teraz czekamy na transfer - ale czym bliżej tego transferu, zastanawiam się czy w ogóle chcę mieć dzieci. Wydaje mi się, że mój mąż i jego rodzina chcą go bardziej. Ja przywykłam do tego, że jesteśmy bezdzietni - nawet znalazłam tego plusy. Nie umiem o tym porozmawiać z mężem, bo on zaraz się denerwuje i mowi, że sobie coś tam wymyślam. Nasze problemy zaczęły się zaraz po ślubie, jak się do niego wprowadziłam. Mieszkaliśmy z jego rodzicami (mąż jest jedynakiem). Dopiero wtedy zobaczyłam jaki z niego mamisynek - zaczęło mnie to tak denerwować, że zaczęłam być wrogo nastawiona do jego rodziców, a nawet rodziny. Po 8 miesiącach zaczęliśmy myśleć o rozstaniu, ale na szczęście wyjechaliśmy za granicę - i zaczęło być lepiej między nami. Ale za każdym razem jak mieliśmy jechać do Polski - we mnie włączała sie złość i agresja (jak tylko pomyślałam, że mam sie z nimi spotkać). Naprawdę nie mam pojęcia, co mnie tak u nich denerwuje. Jak pomyślę tylko, że mam tam jechać na święta... Nie lubię kiedy jego mama traktuje go jak królewicza - ja wiem, że jest jedynakiem, ale bez przesady. Teraz mamy zamiar postawić dom i to niestety 2 km od jego rodziców. Cieszę się, bo będziemy mieli własny dom, ale z drugiej strony - jak pomyślę, że będę ich widziała tak często, to mnie... Czuję się podzielona: jedna część mnie chce być z nim, mieć dziecko, a druga chce z tym skończyć. W ogóle nie umiem i nie chcę z mężem rozmawiać. Raz próbowałam i powiedziałam mu, że nie lubię jego rodziny i nie mam ochoty spotykać się z nimi, to potem był na mnie zły przez 3 dni. Jak częściej o tym myślę to robię się zła, złośliwa, przeklinam na niego. Czasem w ogóle się nie odzywam przez cały dzien. Zawsze miałam problemy z wyrażaniem siebie, w ogóle zawsze myslałam, że byłoby lepiej jakbym w ogóle nie istniala, ale to byłoby zbyt łatwe. Czy mogę mieć depresję spowodowaną tym, że nie mam dzieci? Czy w ogóle powinnam iść z tym do psychologa czy to po prostu normalna rzecz?

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Boniuk
Mgr Magdalena Boniuk

Trudności z mówieniem - co robić, by pokonać ten problem?

Witam. Chciałabym prosić o radę. Mam 24 lata, jestem studentką. Od wielu lat mam problemy z depresją. Problem zaczął się w liceum, gdy zaczęłam intensywnie się odchudzać, raz nawet okaleczyłam się... jednak po maturze udało mi się wyjść z tego...

Witam. Chciałabym prosić o radę. Mam 24 lata, jestem studentką. Od wielu lat mam problemy z depresją. Problem zaczął się w liceum, gdy zaczęłam intensywnie się odchudzać, raz nawet okaleczyłam się... jednak po maturze udało mi się wyjść z tego dołka. Później, już na studiach, miałam kolejne spadki nastroju, po zawodzie miłosnym wpadłam w najgorszy stan, straciłam kontakt z otoczeniem, przestałam wstawać z łóżka, nie miałam na nic siły - miałam wrażenie, że emocjonalnie umarłam. Przez całe dnie nie mówiłam.. po pewnym czasie uzyskałam pomoc psychologa i psychiatry. Po 2 latach leczenia udało mi się odstawić leki. Teraz mija 5 miesiąc bez tabletek. Niestety nagle problemy powróciły w zmienionej formie... nie mogę powiedzieć, że mam zły nastrój, bo w porównaniu do tego co było kiedyś jest o wiele lepiej, ciągle zachowuję pewną pogodę ducha. Moje objawy są bardziej somatyczne. Mam problemy ze snem (od 2 miesięcy) i problemy z mówieniem, tzn. najlepiej nie mówiłabym nic. Wszystko co mówię...jakby słyszę i nie mogę tego znieść. Ciągle mam wrażenie, że mam zaciśnięte gardło, a gdybym powiedziała za dużo - udusiłabym się albo rozpłakała. Zawsze miałam zahamowania odnośnie krzyczenia, kłótni, mówienia przykrych rzeczy... ale teraz ten stan sie pogłębił. Bardzo mnie to męczy. Nie wiem co zrobić, chciałabym odbić się w końcu od dna, nie korzystać z pomocy medycznej. Nie wiem gdzie szukać rozwiązania mojego problemu pomimo tego, że znam już przyczynę (trudne dzieciństwo) i pogodziłam się już z przeszłością. Dodam jeszcze, że nie jestem osobą zamknietą w sobie. Jestem towarzyska, dość otwarta, lubię rozmawiać z ludźmi... problem odczuwam tak, że jakby umysł chciał mówić, a ciało odmawiało mu posłuszńestwa. Proszę o pomoc, co mogę zrobić? Gdzie mogę się zgłosić? Może powinnam uczestniczyć w lekcjach oddechu lub śpiewania?... sama nie wiem jak mam pokonać tę trudność. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie rady, pozdrawiam

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Koledzy ze szkoły stosują wobec mnie przemoc - jak powinienem zareagować?

Jestem w II klasie gimnazjum. Mam już problem od 1,5 roku. W I klasie pewne chłopaki chciały, abym mierzył parapet (kocenie), ale przeszkodziła im w tym moja dobra znajoma, która jest w tej szkole nauczycielem. Jak zobaczyli, to się odczepili....

Jestem w II klasie gimnazjum. Mam już problem od 1,5 roku. W I klasie pewne chłopaki chciały, abym mierzył parapet (kocenie), ale przeszkodziła im w tym moja dobra znajoma, która jest w tej szkole nauczycielem. Jak zobaczyli, to się odczepili. Kiedyś pożyczyłem jednemu z tej bandy, która mnie napadła, cyrkiel i od tamtej pory moje stosunki między nimi się zmieniły - nie przyjaźniliśmy się, ale poznali mnie, jaki jestem naprawdę, i było wszystko normalnie, a nawet mogę śmiało powiedzieć, że byli moimi obrońcami. Ja się bardzo dobrze uczę - na koniec pierwszej gimnazjum miałem średnią 5,26 - jestem najlepszy w klasie i zawsze na sprawdzianach cała klasa spada na mnie i wtedy wszyscy mnie "kochają", a gdy sprawdzian napiszemy, słyszę... No może nie od wszystkich, ale od 15 osób na 25 na pewno. Z ich strony nie mam żadnego wsparcia :( Cała szkoła śmieje się ze mnie, że jestem pedałem. A ja nim nie jestem, nawet powiem, że się brzydzę tym. A jak się zapytałem kilku osób, dlaczego tak sądzą, to usłyszałem: "Bo gadasz ciągle z dziewczynami". Myślałem, że wyjdę z siebie. W takim razie ja czegoś tu nie rozumiem. Dziewczyny lepią się do mnie jak muchy do lepki, bo potrafię z nimi rozmawiać. Wśród dziewczyn jestem bardzo lubiany, ale z chłopakami to już inna sprawa. Wczoraj w szkole podeszło do mnie 5 chłopaków. Jeden z nich uderzył mnie z pięści w twarz, aż mi krew z zęba poleciała. Jedna z dziewczyn, która to widziała, powiedziała pani i sprawa poszła do dyrektora. Natomiast chłopaki ode mnie z klasy, jakby chcieli, toby się za mną wstawili, a oni co? Śmiali się! Dziś w szkole znów się wszyscy ze mnie śmiali, że kabluję. Proszę o odpowiedź na temat mojej historii, bo ja już nie mogę wytrzymać tych uśmieszków, kpin, wyzwisk, a od niedawna już ma miejsce przemoc fizyczna. Proszę o odpowiedź.

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Potrzebuje pomocy w związku z emocjami

Witam. Mam na imię Marcin i mam 21 lat. Wydaje mi się że cierpię na przewlekłą depresje czy coś podobnego do niej. Trudno mi poradzić sobie z moimi emocjami, które kotłują się w mojej głowie, często chodzę przygnębiony i...

Witam. Mam na imię Marcin i mam 21 lat. Wydaje mi się że cierpię na przewlekłą depresje czy coś podobnego do niej. Trudno mi poradzić sobie z moimi emocjami, które kotłują się w mojej głowie, często chodzę przygnębiony i czuje się jakbym był na samym dnie, mimo to jednak udaje zawsze, że wszystko jest w porządku - uchodzę za optymistę i "wesołka" pośród moich znajomych. 3 razy próbowałem popełnić samobójstwo, ale zawsze w ostatniej chwili rezygnowałem, ale czuje że coraz trudniej mi sobie radzić z myślami samobójczymi. Wszystko zaczęło się kiedy 4 lata temu poznałem pewną dziewczynę którą pokochałem szczerze i jak mi się wtedy wydawało, z wzajemnością. Jednak pewnego dnia po dłuższym okresie naszego związku rzuciła mnie, właściwie bez żadnej rozmowy, tak jakby dostała nową zabawkę a starą wyrzuciła w kąt, co jest prawdą po dzień później widziałem ją z nowym chłopakiem. Wywołało to u mnie spory szok, bo takie sytuacje widziałem w zasadzie tylko w filmach i nie podejrzewałem że ktoś kto mi wyznaje codziennie miłość może tak po prostu rzucić drugą osobę jak szmacianą lalkę. Potem zaczęło być tylko gorzej, mój "przyjaciel" odbijał mi dziewczyny jedna po drugiej, nie zdałem do następnej klasy, rodzice chcieli wziąć rozwód, mój zespół, który był dla mnie bardzo ważny, rozpadł się. Wszystko zmierzało w coraz to większe dno. Wtedy odkryłem w sobie że właściwie przejmuje się kobietami i fałszywymi przyjaciółmi, zacząłem się bawić, dobrze spędzać czas, poznawać nowych ludzi, nowe przyjaźnie. Wszystko zmierzało ku dobremu, mimo że dalej miałem myśli samobójcze i bywałem przygnębiony. Ponad rok temu poznałem pewną dziewczynę, którą traktowałem jak przyjaciółkę. Wcześniej była z moim dobrym kumplem, kiedy zerwali ze sobą myślałem że chciała po prostu wzbudzić jego zazdrość więc pozwalałem jej się do siebie przytulać, siadać na kolanach etc. mając nadzieje że wrócą do siebie. Kiedy jednak dowiedziałem się od osób trzecich że próbuje podjudzić mnie do tego żebym pobił się z jej byłym a moim kumplem, wściekłem się i zwyzywałem ją i powiedziałem że nie chce jej więcej widzieć. Trzy miesiące potem dowiedziałem się zupełnie przypadkiem że bierze narkotyki i nie wychodzi z domu. Postanowiłem się z nią spotkać. Okazało się że ona tak naprawdę próbowała zwrócić na siebie moją uwagę i kiedy odrzuciłem ją od siebie zaczęła brać. Wtedy załamałem się zupełnie w sobie i próbowałem jej pomóc i sobie przy okazji, ale nie wychodziło nam, postanowiliśmy zerwać kontakt. Po pewnym czasie zaczęliśmy znowu ze sobą rozmawiać zostając na etapie przyjaciół ale i tak te kontakty są trudne... 4 miesiące temu poznałem najwspanialszą kobietę na Ziemi. Było po prostu idealnie. Wszystko było idealne, łóżko, życie, rozmowy, gusta. Pierwszy raz od dawna albo i nawet w życiu byłem naprawdę szczęśliwy. Był tylko jeden mały szkopuł. Od dwóch lat była z pewnym chłopakiem. Nie kochała go już dawno, ale nie potrafiła z nim zerwać. Zainwestowałem w nią wiele swojego poświęcenia, czasu i serca. W końcu po 4 miesiącach postanowiłem, że to nie może się tak dalej ciągnąć. Zerwałem z nią kontakt, pożegnaliśmy się, było naprawdę miło... Dzisiaj dowiedziałem się że nie zaliczyłem sesji i zostałem wyrzucony ze studiów. Nie mam nikogo już komu mógłbym to powiedzieć, nie chce wylewać swoich smutków na znajomych i obarczać ich swoimi problemami. Rodzice również nie wchodzą w rachubę, nigdy w niczym mnie nie wsparli i zawsze wyśmiewali więc tym bardziej nie mam zamiaru im płakać w rękaw bo po prostu mnie zignorują. Internet i bycie anonimowym to chyba jedyne wybawienie w sumie. Prosiłbym o jakąś rade co mam ze sobą zrobić, bo chyba nie muszę mówić że teraz stoję na cienkiej krawędzi. Pozdrawiam

odpowiada 1 ekspert:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek

Brak kontroli nad sobą - jak z tym walczyć?

Dzień dobry. Jestem bardzo nerwową osobą. Bardzo łatwo wyprowadzić mnie z równowagi i sprowokować. I nie mam żadnych zahamowań, co sprawia, że ludzie zaczynają się mnie bać. Ostatnio w szkole coś mi się nie spodobało, naskoczyłam na koleżankę, zaczęłam krzyczeć,...

Dzień dobry. Jestem bardzo nerwową osobą. Bardzo łatwo wyprowadzić mnie z równowagi i sprowokować. I nie mam żadnych zahamowań, co sprawia, że ludzie zaczynają się mnie bać. Ostatnio w szkole coś mi się nie spodobało, naskoczyłam na koleżankę, zaczęłam krzyczeć, aż się przesiadła ode mnie i dobrze, że to zrobiła, bo nie wiem, co by było, gdyby tego nie zrobiła. Nauczyciel się oburzył, że jak ja tak mogę, więc kazał wyjść i przyprowadzić wychowawczynię. Jeszcze na koniec, wychodząc z sali, mój wróg klasowy nr 1 zaśmiał się i chwytając, co było przy ręku, rzuciłam w jego stronę (tym razem był to zeszyt). Potem na następnej lekcji byłam jeszcze podenerwowana i na ciśnienie wpływał mi jeszcze ten mój wróg. Siedział, gadał. Że jest po stronie tej mojej koleżanki, z którą pokłóciłam się na początku, że oby tak dalej - coś tam do niego powiedziałam, już tego nie pamiętam. I w końcu wybuchłam, wstałam podczas lekcji, podeszłam, uderzyłam go i zaczęłam szarpać za włosy. Nauczyciel podbiegł i mnie zabrał od niego. Szarpałam się, ale usiadłam. Krzyczałam, że go zabiję, że go zniszczę. Nie myślałam, co gadam, co robię. W środku czułam nienawiść, ból, złość. Po prostu mną telepało. Z dnia na dzień jestem coraz bardziej nerwowa. Zawsze byłam nerwowa, ale ostatnimi czasy zrobiłam się jak chodząca tykająca bomba, która nie wiadomo kiedy wybuchnie. Wychowawczyni kazała mi olewać tego mego wroga, bo po nim wszystko spływa, nieważne, co do niego powiem, to ma to gdzieś. A moim słabym punktem jest to, że łatwo mnie zdenerwować. A że on o tym świetnie wie, to to wykorzystuje. Myślę, że mam nerwicę. Rozważam wizytę u psychologa. Choć i tak na pewno do niego pójdę, bo jak sama nie pójdę, to nauczyciele mnie wyślą za moją agresywność... Najgorsze, że nauczyciele wszyscy wiedzą o tym incydencie. Ech. Przerasta mnie to. Uważam, że teraz będę wszystko olewała, nie będę się martwiła czymś, co jest mało istotne. Muszę zacząć panować nad swoimi nerwami i być silna psychicznie. Nie wiem, jak to zrobię, ale muszę zacząć robić coś w tym kierunku, bo będzie tylko gorzej. Jeszcze z nerwów kogoś kiedyś zabiję. Czasami mam takie myśli. Nie wiem już sama, co mam robić.  

odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Arleta Balcerek
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś
Patronaty