Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 3 , 6 4 3

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Toksyczne związki: Pytania do specjalistów

Zakochałam się w mężczyźnie, a on chce wrócić do byłej żony - co mam zrobić?

co zrobić gdy rozwiedziony chłopak postanawia wrócić do ex?poznalismy sie 5 mc temu i przez cały ten czas spotykalismy .Od początku był ze mna szczery.Powiedział ,że jest rozwiedziony od 2 lat, a 4 nie są razem,że ma 5 letnią córkę... co zrobić gdy rozwiedziony chłopak postanawia wrócić do ex?poznalismy sie 5 mc temu i przez cały ten czas spotykalismy .Od początku był ze mna szczery.Powiedział ,że jest rozwiedziony od 2 lat, a 4 nie są razem,że ma 5 letnią córkę która przebywa w Rumuni, a jego ex i on przebywają tutaj(on mieszka sam),gdzie i ja,czyli w Anglii. Podchodzilam do tego z dystansem ,ale dałam mu szansę. Wszystko zaczeło dziać sie szybko,pomimo moich oporów.W końcu mnie zdobył.Chciał nawet żebym wpowadziła się do niego.Ale tego nie uczyniłam bo to było dla mnie za szybko.Wszystko było dobrze ,a do dnia w ktorym jego była żona dowiedziala sie że on kogos ma. Przyszla do niego i zrobiła mu awanture .On opowiedział mi o tym, był tym bardzo zdenerwowany. Powiedzial też,że musimy przystopować z tym spotykaniem dla mojego bezpieczenstwa, i żeby sytuacja sie uspokoiła,bo on musi mieć z nią kontak ze wzgledu na córke. Bo jak sie póżniej okazalo ona go śledziła, i że jest szalona , i że jemu powiedziała że mnie pobije jeśli mnie zobaczy..Wiec przystopowaliśmy, chociaż zaczełam sie obawiać,że mogę go stracić.On caly czas zapewnial mnie ,że go nie stracę,że to chwilowa przerwa,że mam być cierpliwa ,że do żony nie wróci,( bo już próbował w tym roku i uciekł po miesiącu).Po dwóch tygodniach zaczęliśmy spotykać się z powrotem .Było jak przedtem. Aż dostałam 3 tygodniowy urlop n który wyjechałam do Polski. Widzialam po nim że on obawia się tego wyjazdu. Powtarzal mi ,że pewnie spotkam tam jakiegoś chłopaka,albo że wróce do swojego byłego .Ja zapewniałam go ,że on jest dla mnie ważny i że nic takiego sie niestanie. Gdy wyjechałam ,mieliśmy ze sobą kontakt. Rozmawialiśmy głownie na wideo chacie wieczorami.Na tydzien przed moim powrotem w jednej z rozmów mówił mi, że tęskni ,że chciałby kiedyś pojechać ze mną do polski ,że chciałby porozmawiać z moim tatą(ja mu odpowiedzialam ,ze następnym razem przyjedziemy razem.Tym razem nie wyszło bo on nie miał urlopu.Spytał mnie też dw razy czy go kocham , .Zdziwiło mnie to pytanie ,bo on do tej pory nie wyznał mi miłości, ani i ja. Ze strachu,że jak się przyznam że go kocham to może go odepchnie ode mnie i że nie usłyszę odpowiedzi zwrotnej .Z uśmiechem że niby żartuje odpowiedziałam ,że nie. Rozmowa rozeszła się po kościach,rozmawialiśmy codziennie na inne tematy. Na dwa dni przed moim powrotem ,on przestał się odzywać,nie odczytywał wiadomości.Cisza.gdy już wrociłam próbowałam sie dodzwonić i dowiedzieć co się stało( w sercu czułam że coś jest nie tak)Gdy w końcu doszło do rozmowy ,dowedziałam sie od niego , że zaczął spotykać sie ze swoją ex żoną. Powiedział mi ,że nie robi tego dla niej,tylko dla córki która płacze .Powiedział też, że nie jest jest z tą ex żoną , ale że stara się pracować nad tym. I że tak będzie lepiej,jeśli skończymy ze sobą. Był to dla mnie cios,bo zakochałam się w nim ,zaakceptowałam też sytuacje że ma dziecko i że ma jakis kontakt z ta ex ,ze wzgledu na dziecko i alimenty.Powiedział też, że ja nic takiego nie zrobiłam, że podjał tą decyzje na dwa dni przed moim przyjazdem,i że to dla córki robi(która znajduje się w Rumuni, nie jest przy matce), a nie dla tej ex. ....pogubiłam się w tej sytuacji,jest to skomplikowane. Chciałbym go odzyskać, bo go kocham .Ale nie wiem czy jest szansa.?jak rozmawiać? I co w takiej sytuacji zrobić.?Sprawa jest świeża ,bo mnieło raptem 4 dni od sytaucji. Zdażyliśmy sie nawet pokłocić przez telefon, o ciuchy które mam u niego,bo nie fatygował sie żeby je oddać,Proszę o pomoc.
odpowiada 1 ekspert:
Lek. Aleksandra Witkowska
Lek. Aleksandra Witkowska

Jak najszybciej dostać się na psychoterapię?

Ponowna psychoterapia Odbylam psychoterapie w nurcie behawioralno poznawczym. Trwala rok (co tygodniowe spotkania).Bardzo mi pomogła, zmienilam wiele w moim zyciu , przerwalam toksyczny zwiazek I ulozylam sobie zycie na nowo. Na tamtej terapii odkrylam w sobie ogromna moc , taka... Ponowna psychoterapia Odbylam psychoterapie w nurcie behawioralno poznawczym. Trwala rok (co tygodniowe spotkania).Bardzo mi pomogła, zmienilam wiele w moim zyciu , przerwalam toksyczny zwiazek I ulozylam sobie zycie na nowo. Na tamtej terapii odkrylam w sobie ogromna moc , taka sile w moim wnetrzu. Mijaja dwa lata a ze mna coraz gorzej , nic mi sie nie chce , nie mam siły I czasami sie siebie pytam gdzie ta moja siła jest, przeciez tam byl czlowiek ktory"mogl gory przenosic"' . Co sie ze mna porobilo. Na Nfz czeka sie na terapie ponad rok w moim miescie. Dzwonilam do fundacji I szukam gdzies pomocy , nie bardzo stac mnie prywatnie , bo podejrzewam ze potrzebowalabym dlugofalowej terapii. Nie wiem co robic.
odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Magdalena Golicz
Mgr Magdalena Golicz
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej

Jak poradzić sobie z toksycznym związkiem w wieku 33 lat?

Witam. Pol roku temu poznalam chlopaka. Wczesniej bylam 7lat w zwiazku jednak ostatni rok z bylym partnerem kosstowql mnie duzo stresu, pozniej nie wiedzialam jak mam go zostawic. Ale odeszlwm. W zwiazku nie mielismy zadnych przyjaciol 24godz na Dobe bylismy... Witam. Pol roku temu poznalam chlopaka. Wczesniej bylam 7lat w zwiazku jednak ostatni rok z bylym partnerem kosstowql mnie duzo stresu, pozniej nie wiedzialam jak mam go zostawic. Ale odeszlwm. W zwiazku nie mielismy zadnych przyjaciol 24godz na Dobe bylismy razem pozniej czulam sie strasznie zle w takim zwiazku jak w klqtce pomimo, de bylo mi ciezko podjac ta decyzje odeszlam. Nie tylko dlatego mielismy wiecej problemow. Wiec nagle chcialam robic wszystko poczulam sie wolna i szczesliwa jednak na poczatku troszke samotna. Zostalam sama bo on byl wszystkim tylko jego mialam. Poznalam chlopaka dzieki ktoremu zapomnialam o bylym i mozna powiedziec odzyskalam zycie. Znamy sie juz Pol roku Spotykamy sie kilka razy w tygodniu prawie codziennie piszemy de soba. No i zauroczylam sie w nim. Bo daje mi wszystko to co brakowqlo mi w poprzednim relacji. Jednak doswiadczenia z przeszlosci z toksyczny zwiazku daja o sobie znac. Tzn chcialabym miec Tego kolege tylko dla siebie o czasami jak nie ma czasu dlanie tesknie i czuje sie smutno. Musze to jakos ogarnac dac Mu swoja przestrzen nigdy wiecej nie chce byc zalezna od kogos. Teraz najwazniejsze jest dla mnie znalezc jakies zainteresowania poznac nowych ludzi nawiazac prayjaznie. Fakt jestem zauroczona mysle o nim duzo. Jakis czas temu postanowilismy ze zamieszkamy razem Ale jako przyjaciela on nie chce zwiazku zgodzilam sie Choc czuje cos wiecej do niego. Jednak jeszcze nie jestem pewna i mysle se na razie nie jest gotowa na zwiazek. Przed podjeciem decyzji o zamieszkaniu razem powiedzialam Mu ze nie wiem czy moge no go lubie jak mnie odwiedza jak pisze do mnie on powiedzial de zena jest tak samo czuje sie tak samo i de que se jestem fajnaa osoba i mysli o mnie czesto. Czasami wydaje mi sie ze on tez czuje cos wiecej Ale boi sie zwiazku. Ma zle doswiadczenia z poprzednich relacji. Jednak jestem tez troszke o niego zszdrosna jak pisze z jakimis kolezankami obawiam sie ze spotyka sie z innymi dziewczynami Ale nie interesuje go zwiazek. Troche sie boje naszego espoleó zamieszkaniu de bede zazdrosna itp jak sie zachowac?wiem ze nie moge popelnic doswiadczenia z przeszlosci nie moje byc od niego zaleznsiec swoje zycie i dac Mu przestrzen no wiem de Tego potrzebuje. Moze mi ktos poradzic czy dobrze robie co powinnam w sobie zmienic zeby bulo wszystko ok. Chyba lepiej na poczatku jak bedziemy tylko przyjaciolmi i poznsmy sie bardziej niea co si spiessyc. Co mi poradzic. Pozdrawiam.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Golicz
Mgr Magdalena Golicz

Jak odciąć się od byłego partnera?

Witam, rozstałamam się z partnerem po 4 latach bycia w związku. Psychicznie się znecal nade mną, kilka razy mnie uderzył i szarpala. To jest bardzo długa historia. Byłam z nim i tak za długi i zmusiła to wszystko. Nie daje... Witam, rozstałamam się z partnerem po 4 latach bycia w związku. Psychicznie się znecal nade mną, kilka razy mnie uderzył i szarpala. To jest bardzo długa historia. Byłam z nim i tak za długi i zmusiła to wszystko. Nie daje mi odejść od siebie szangażuje mnie i gnebi. Co mam zrobić i jak odciac się od niego? Proszę o pomoc bo psychicznie nie wytrzymam
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Żaneta Maruńczak
Mgr Żaneta Maruńczak

Dlaczego mam dość spory problem związany z rozwodem rodziców?

Witam, Mam dość spory problem związany z rozwodem rodziców. Mam 22 lata, mieszkam i studiuję w innym mieście. Moi rodzice są małżeństwem od jakiś 22 lat. Niestety, zawsze były między nimi jakiś konflikty. A to tata nadużywał alkoholu i "znęcał"... Witam, Mam dość spory problem związany z rozwodem rodziców. Mam 22 lata, mieszkam i studiuję w innym mieście. Moi rodzice są małżeństwem od jakiś 22 lat. Niestety, zawsze były między nimi jakiś konflikty. A to tata nadużywał alkoholu i "znęcał" psychicznie (wydaje mi się że zbyt wyolbrzymione) się nad mamą, po prostu się jej czepiał. Mama, wydaję mi się, że już nie wytrzymala psychicznie i chce zlozyc pozew. Próbowałam załagodzić sytuację, moja siostra również, ale wszystkie rozmowy na nic. Rozwód i koniec. Wydaję mi się, że oboje nie mogą sobie z tym poradzić, ale mama nie chce być już w takim toksycznym dla niej związku. Wszyscy naokoło się przejmują a ja najbardziej. Nie mogę sobie z tym poradzić, a muszę bo w tym roku czeka mnie obrona.. Leki OTC uspokajające też słabo działają.. Jak mam sobie pomóc? Dziękuję za odpowiedź. Smutna, 22 lata
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Golicz
Mgr Magdalena Golicz

Co zrobić, by czerpać radość z życia?

Co zrobić z swoim życiem i priorytetami? Zacznę może od tego że mam 23 lata, pracuje, nie narzekam na brak przyjaciół, nie mam złego stanu finansowego ani złych kontaktów z rodziną.. Cały czas moje ambicje mnie przerastają a błędy przeszłości... Co zrobić z swoim życiem i priorytetami? Zacznę może od tego że mam 23 lata, pracuje, nie narzekam na brak przyjaciół, nie mam złego stanu finansowego ani złych kontaktów z rodziną.. Cały czas moje ambicje mnie przerastają a błędy przeszłości i niewiadoma przyszłości nie daje mi zasnąć, zauważyłem że czas i życie bardzo szybko przeciekają mi przez palce, żyje z kobietą z którą nie mam zamiaru być na dłuższą metę ze względu na jej kulturę osobistą, nie mam zamiaru wstydzić się za osobę która nie potrafi się zachować w odpowiednich sytuacjach, pracuje w pracy którą dostarcza mi bardzo dużo stresu i wymaga poświęceń, uważam że nic w tym złego lecz niestety nie jestem doceniany w pracy, i żyje przeszłością myśląc o kobiecie z którą byłem gdy dopiero wkraczałem w pełnoletniość, po rozstaniu z tą kobietą nie mogę powstrzymać się od zdrad swoich innych przyszłych partnerek, jeśli jestem z jakąś kobieta dłuższy okres czasu to i tak pewne jest to że zdradzę ją przy pierwszej lepszej okazji bez konkretnego powodu.. Nie potrafię tego zmienić boję się że za parę lat nie będę w stanie założyć własnej rodziny która będę kochał, pod względem materialnym staram się zabezpieczyć już teraz, robię wszystko by dostosować dom pod względem wychowania dzieci których na dzień dzisiejszy nie posiadam, chciałbym za pare lat być z kimś kto wypełni moje życie i nie będę czuł potrzeby zaspokajania się seksualnie jak i uczuciowo w łóżkach obcych kobiet.. Ta niezaradność i niepewność przyszłości mnie wykancza, co zmienić w życiu by pozbyć się tego myślenia?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Magdalena Golicz
Mgr Magdalena Golicz

Toksyczny związek z żoną, która jest fanatyczką religijna i histeryczką

Witam, Od kilku lat tkwię w toksycznym związku, moja żona jest fanatyczką religijną, a do tego histeryczką. Nie dogadujemy się, oboje byliśmy w tej religii, ale ja z niej wyszedłem, bo nosi znamiona sekty. Bardzo źle czułem się psychicznie gdy... Witam, Od kilku lat tkwię w toksycznym związku, moja żona jest fanatyczką religijną, a do tego histeryczką. Nie dogadujemy się, oboje byliśmy w tej religii, ale ja z niej wyszedłem, bo nosi znamiona sekty. Bardzo źle czułem się psychicznie gdy w niej byłem , miewałem stany depresyjne i próbowałem sobie pomóc sięgając cześto po alkohol. W końcu zrozumiałem, że nie chce i nie mogę tak żyć. Znalazłem w internecie dowody na to, że to sekta, że okłamują ludzi itp. Próbowałem delikatnie porozmawiać z Żoną, przedstawić racjonalne dowody i powody, ona absolutnie nie chciała mnie słuchać, krzyczała mi swoje, a potem zatykała uszy, uciekała , zamykała się w pokoju i krzyczała do mnie , żebym nawet nie próbował jej odciągnąć, nie potrafiłem i nie potrafie do niej dotrzeć. Gdy odchodziłem od tej religii, szantażowała mnie emocjonalnie, straszyła, że ma stany zawałowe, szantażowała samobójstwem, mdlała itp. Bardzo się wtedy przestraszyłem, ale postawiłem na swoim i odszedłem. Do dziś ona ciągle namawia mnie do swojej religii,. Nie chce do tego wracać.Próbuje z nią rozmawiać, ale jak grochem o ścianę. Ciągle mnie kontroluje i ocenia przez pryzmat nakazów i zakazów tej religii ( a jest ich dużo) Gdy chciałem spotkać się na święta z rodziną, której nie mam n a codzień, trzy dni robiła mi sceny jak poprzednio- krzyczała, płakała, ale słuchać nie chciała. Chciałem żeby jechała ze mną , ale była zła , że wogóle chce jechać. Nie mogę normalnie żyć i funkcjonować, robić tego co chce , bo na każdym kroku jest jakiś zakaz- nakaz religijny, i ona zaraz robi sceny i ma pretensje. Mam dość, psychicznie jestem na skraju załamania nerwowego. Żeby nie było kłótni i było normalnie, muszę "być posłuszny" robić tak jak ona chce wtedy jest spokój... Chce się wyprowadzić, bo ja nigdy nie wrócę do tej religii, a ona twierdzi, że nigdy nie odejdzie i jak pisałem wcześniej nie mogę do niej dotrzeć, każda próba rozmowy na poziomie dwojga dorosłych ludzi kończy się jej histerią- wykrzykuje mi swoje, a potem reaguje jak dziecko, zatyka uszy, zamyka się w pokoju i krzyczy, płacze- histeryzuje. Podjąłem już decyzje o wyprowadzce, próbowałem jej to powiedzieć,-że skoro razem nam nie po drodze, to może powinniśmy żyć osobno, że może powinna znaleźć kogoś, kto będzie czuł i myślał tak jak ona, bo pomiędzy nami nie ma zgodności, ale do niej to nie dociera- Powiedziała mi , że ona wierzy, że ja wróce do tej religii i że ona sobie tego nie wyobraża żebym ja odszedł od niej.... Mój problem polega na tym, że z jednej strony che jej powiedzieć o wyprowadzce, ale boje się, że znowu zrobi mi straszne jazdy, będzie szantażować samobójstwem, zawałem, że nie pozwoli mi odejść i będzie robiła wszystko , żeby mnie zatrzymać, że nie cofnie się przed niczym itp. Z drugiej strony myślę, że lepiej było by wyprowadzić się pod jej nieobecność i zostawić list w którym wszystko wyjaśniam. Tu z kolei boje się, że to będzie nie fair i zaskoczę ją do tego stopnia, że faktycznie sobie coś zrobi albo nie wytrzyma emocjonalnie. Proszę o poradę / pomoc, nie wiem co robić, jak tą sprawę załatwić

Czy jestem w toksycznym związku?

Dzień dobry, Ostatnio i czytałam się na temat toksycznych związków i zaczęłam zastanawiać się czy mój taki nie jest. Jestem ze starszym od siebie partnerem. To dobry człowiek po przejściach, zakochaliśmy się w sobie dość szybko. Sprzeczamy się dość często,... Dzień dobry, Ostatnio i czytałam się na temat toksycznych związków i zaczęłam zastanawiać się czy mój taki nie jest. Jestem ze starszym od siebie partnerem. To dobry człowiek po przejściach, zakochaliśmy się w sobie dość szybko. Sprzeczamy się dość często, na wiele rzeczy mamy taki sam pogląd, różnimy się temperamentem. Mamy niestety spore problemy finansowe ( ja ledwo co złapię jakiś staż), partner obecnie szuka pracy i niestety ma długi. Partner ma wadę, której nie cierpię - mianowicie lubi sobie wypić ( nie jest alkoholikiem, nie jeździ po pijanemu, nie chodzi na kacu do pracy). Piwko niecodziennie, ale czasem dwa na dzień i to czego naprawdę nie cierpię czyli wódeczka np w sobotę. Nie każdą oczywiście, ale najgorzej, że często po prostu mnie nie uprzedza o tym. Bywa, że czekam na niego, a on sobie siedzi sobie z kieliszkiem i nawet nie odbierze. I to jest w zasadzie jedyna rzecz, która nam psuje relacje. Ja jako osoba nerwowa czasem zanim jeszcze taka sytuacja się wydarzy uprzedzania fakty i już wydzwaniam z płaczem i awanturą, a potem okazuje się, że partnerowi nawet nie wpadło do głowy się napić i właśnie się do mnie wybierał. Ja muszę mieć go od razu i najlepiej codziennie, zaraz odbieram to jako brak miłości i zaangażowania. Zaraz jest płacz i histeria i wmawianie sobie takich rzeczy. Tyle razy go prosiłam a on ciągle, chociaż ostatnio mniej. Troszkę zagubilam obiektywizm, czy to toksyczna relacja czy po prostu problem w związku i trzeba trochę odpuścić?

Jak radzić sobie po toksycznym związku?

Przyszłam tu zadac bardzo nurtujące mnie pytania od dawna. Mam 18 lat i w życiu przeszłam bardzo toksyczny związek gdzie byłam źle traktowana. Miałam przez to bardzo zły stan emocjonalny lecz po czasie wszystko się naprawiło, wróciło do normy. Jednak... Przyszłam tu zadac bardzo nurtujące mnie pytania od dawna. Mam 18 lat i w życiu przeszłam bardzo toksyczny związek gdzie byłam źle traktowana. Miałam przez to bardzo zły stan emocjonalny lecz po czasie wszystko się naprawiło, wróciło do normy. Jednak ostatnio jestem ze swoim nowym partnerem i naprawdę wszystko się układa, ale zwykle sprzeczki powodują u mnie płacz. Każda mniejsza przykrość powoduje u mnie płacz.. Ostatnio bardzo się to nasiliło i płacze ciągle, zakupiłam nawet tabletki uspokajające. Płacze prawie przez wszystkie negatywne uczucia, gdy ktoś na nnie podniesienie ton, gdy ktoś powie coś niemiłego, gdy ktoś mi coś zarzuci. Zawsze byłam twarda i mało płakałam, a teraz.. Kleje się jak dziecko.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Irena Mielnik - Madej
Mgr Irena Mielnik - Madej

Czy Solpadeinę można stosować przyjmując jednocześnie Sertalinę?

Dzień dobry, Piszę to pytanie, mimo że chyba znam odpowiedź ale bardzo często niedowierzam w postawioną diagnozę. Jakiś czas, ok 2/3 miesięcy temu zrobiło mi się mega słabo na ulicy. Szukałem przyczyn tego osłabienia w wielu źródłach (było zimno, a... Dzień dobry, Piszę to pytanie, mimo że chyba znam odpowiedź ale bardzo często niedowierzam w postawioną diagnozę. Jakiś czas, ok 2/3 miesięcy temu zrobiło mi się mega słabo na ulicy. Szukałem przyczyn tego osłabienia w wielu źródłach (było zimno, a ja miałem lekką kurtkę, nic nie zjadłem, paliłem papierosa). Incydent ten przestraszył mnie natomiast nie wywołał u mnie myśli na temat leczenia. Potem się tak naprawdę zaczęło tzn. rozstałem się z partnerem (co ważne był to związek homoseksualny) była to bardzo toksyczna relacja, w którą byłem bardzo zaangażowany. Mimo tego, że byłem przez niego źle traktowany to walczyłem o tą relację, w trakcie tej walki, gdy jechałem się z nim spotkać czy też raz jak spędzałem z nim czas, dostawałem ataku (zawroty głowy, uczucie że się wywrócę, kołatanie serca, poczucie że zaraz umrę). W pewnym momencie wystraszyłem się o swoje zdrowie, nie poszukiwałem źródła w podłożu psychicznym. Byłem u lekarza pierwszego kontaktu, zostałem wysłany na badania krwi. Cukier był ok, anemii brak, tarczyca mega zdrowa, po EKG nie widać, żebym miał jakiekolwiek problemy z sercem. Jest Pan zdrów- to słyszałem, ale czułem się inaczej, co ważne fizycznie, mega słaby. W pewnym momencie moja niemoc skłoniła mnie, żeby pójść do psychiatry, miałem przyjść po 2 miesięcznej przerwie odstawienia leku Sertagen 50 mg, który przyjmowałem ze względu na stany depresyjne. Pierwszy psychiatra powiedział mi, że towarzyszy mi lekki stan lękowy z zaburzeniem tożsamości, zalecił powrót do SSRI i psychoterapię. Po wzięci pierwszej tabletki, 8 godzin później "padaczka" Już naprawdę miałem dosyć, skierowałem się do kolejnego lekarza psychiatry (do dawnej przychodni). Dowiedziałem się, że mój lęk jest bardzo nasilony i czeka mnie ok 2 lat farmakoterapii i psychoterapii, przy okazji dowiedziałem się że moim zaburzeniem nie jest stricte depresja, a zaburzenie depresyjno-lękowe mieszane. Stany, które mi towarzyszyły i towarzyszą są nie do opisania, a leki biorę od ok. miesiąca. Co prawda zawroty głowy ustąpiły, męczliwość zmalała, pojawiło się zneutralizowanie i lekki spokój, natomiast zaczęły się problemy wzrokowe, których w ogóle nie umiem opisać. Pływające mroczki, czy nawet patrzenie na białe powierzchnie powodujące widzenie mikrospijnych szarych plamek (coś jakbym na telewizorze full hd ogladał trochę starszy i niższej jakości film). Nie wszystkie objawy somatyczne jednak ustąpiły, ponieważ ból głowy w postaci migreny i to naprawdę nietypowej migreny powrócił. Psychoterapię również rozpocząłem (dopiero 1 spotkanie, ale bardzo efektywne). Jest tylko jeden problem czuję zupełnie inaczej niż wcześniej, jakbym miał to ująć taki trochę "odłączony" czy też "nieobecny". Co ważnie nie chodzi mi o odrealnienie, które przeżywałem i było to najgorsze doświadczenie mojego życia, czułem się bowiem jakby mnie naprawdę nie było i miałem nieracjonalny lęk, że wszystko jest fikcją. Teraz odrealnienie przeszło, ale bardzo często czuję się nieobecny. Moim pytaniem jest to czy dalej szukać wsparcia u psychiatry i psychologa czy zasięgnąć porady innego specjalisty, czy rozmowa z lekarzem o zwiększeniu dawki SSRI może zmiejszyć niektóre objawy, lub czy też sartalina może wywoływać problemy wzrokowe (rok temu tak na mnie nie działała). I inne pytanie czy Solpadeine jest groźnym lekarstwem przy zażywaniu sertaliny (mam czasem straszne migreny, a solpadeina była jedynym lekiem który ją skutecznie i szybko zwalczał)? Myślałem, też żeby zapytać psychiatrę o neuroleptyki, ponieważ są to leki stosowane przy leczeniu nerwicy, ale jest to jedna z niewielu rzeczy o których niewiele przeczytałem w związku z tym zaburzeniem. Pozdrawiam i będę wdzięczny za każdą odpowiedź. PS Z ważnych jeszcze informacji zapomniałem, że mam 19 lat i ten rok był też rokiem pełnym zmian (oprócz zamknięcia związku), rozpoczęcie studiów i przeprowadzka. Od 18 roku życia mieszkam na własny rachunek (matka jest alkoholikiem), co ważne wychowywałem się w domu dziecka, więc teoretycznie poziom stresu miałem cały czas wysoki
odpowiada 1 ekspert:
Dr n. med. Maria Magdalena Wysocka-Bąkowska
Dr n. med. Maria Magdalena Wysocka-Bąkowska

Czy możliwe, że w dzieciństwie byłam molestowana?

Witam Mam na imię Joanna i mam 33 lata. Kiedy byłam mała to moja mama zachorowała i od tamtej pory leczy się psychiatrycznie. Kiedyś wspomniałam o tym mojej koleżance a ona na to że mnie ojciec dotykał łapami albo mama... Witam Mam na imię Joanna i mam 33 lata. Kiedy byłam mała to moja mama zachorowała i od tamtej pory leczy się psychiatrycznie. Kiedyś wspomniałam o tym mojej koleżance a ona na to że mnie ojciec dotykał łapami albo mama też bo w takiej rodzinie jak są choroby psychiczne to tak zawsze jest że molestują córkę swoją i zaborczość jest. A ja pamiętam ojca w nocy jak przyszedł i siadł obok łóżka nie pamiętam dotyku ale potem się okropnie rozpłakałam a on mnie zapytał co mi mama złego powiedziała jakby chciał zrzucić uwagę moją na nią, że to nie on. A jak byłam w wieku 13 lat do moja babcia dotykała (obmacywała) moich piersi i sprawdzała czy mi biustonosz potrzebny już ,. Czy to normalne było i czy można teraz coś z tym zrobić? Sama kiedyś brałam leki na depresje, nerwicę natręctw a potem na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Nadal mieszkam z nimi i nie mam rodziny. Mam brata on ma żonę i córkę. Czy to możliwe że nikt tego nie zauważył przez lata.?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Beata Bystranowska
Mgr Beata Bystranowska

Trudna relacja z partnerem i jego synem z poprzedniego związku - jak sobie z tym poradzić?

Dzień dobry. Jestem ze starszym od siebie mężczyzną o 9 lat. Ma syna z poprzedniego związku - bardzo trudnego i toksycznego. Z synem ma kontakt średni, bo jest z matką w Holandii. Partner jest bardzo dobrym, uczuciowym człowiekiem, romantykiem. Wiem,... Dzień dobry. Jestem ze starszym od siebie mężczyzną o 9 lat. Ma syna z poprzedniego związku - bardzo trudnego i toksycznego. Z synem ma kontakt średni, bo jest z matką w Holandii. Partner jest bardzo dobrym, uczuciowym człowiekiem, romantykiem. Wiem, że mnie kocha. Dał mi nie raz to odczuć (od drobnych, ale jednak miłych gestów typu prezenty, po większe rzeczy np. specjalnie dla mnie wrócił z zagranicy i długo czekał aż otworzę się seksualnie, bo miałam z tym mały problem po poprzednim związku, już jest z tym bardzo dobrze). Jest cierpliwy, inteligentny. Jego wady to, to że jest trochę niedojrzały jak na swój wiek (takie trochę szczeniackie zabawy z kolegami czy spychanie problemów na dalszy plan). Ja z kolei jestem takim pół cholerykiem pół melancholikiem, czasem jestem zaborcza do innych, do niego też i niestety, ale bywam egoistką. Ale bardzo go kocham, on często mi powtarza, że kocha mnie ponad życie, często wybacza mi wiele słów, których nie powinnam wypowiadać. Niestety, z synem bywa różnie, bo on niestety był świadkiem awantur między rodzicami i teraz do partnera ma pretensje. Zaczął więc rozmawiać z byłą partnerką, co mnie zaczęło denerwować. Wiem, że nic nie czuje do niej i kontakt jest tylko o dziecko, ale powiedziałam, że sobie nie życzę aż takich. Wtedy on powiedział mi, że ona jest matką jego syna, którego kocha i jest z niego dumny i nie może dla mnie przestać z tego kontaktu z nią zrezygnować. Wtedy w krzyku zapytałam kto jest ważniejszy ja czy syn i wtedy on wykrzyczał, że syn. Rozpłakałam się, powiedziałam, że nienawidzę jego i jego syna, nawyzywałam go od bękartów. Partner akurat wyjeżdżał za granicę, więc w takiej atmosferze się rozstaliśmy. Dla mnie te słowa to był koniec świata, bo zawsze uważałam, że to dwie różne relacje i że jestem ważna tak samo mocno, tylko inaczej. I myślałam, że on mi tak odpowie. Z zagranicy pisał, że chce porozmawiać, pytał jak się czuje, pisał smsy z moją mamą -wiedział, że dostałam z tego wszystkiego rozstroju nerwowego. Zadzwonił, ja znowu zaczęłam go nękać o ten kontakt, kazać wybierać, że jest dla mnie najważniejszy, a ja druga po synu. Mówił, że był w szoku, że w ogóle kazałam mu dokonać wyboru i w tej złości tak mi odpowiedział. Że to są dwie różne sprawy, że jestem jego najważniejszą kobietą jedyną, a on jest jedynym,najważniejszym synem. I żebym nie konkurowała z nim, bo to jakby porównywać pływaka do narciarza. Za pytałam czy gdyby syn go o to zapytał to czy by też odpowiedział, że jesteśmy ważni oboje tak samo. On na to ,,dziecku swojemu mam tak odpowiedzieć?' I cała farsa od nowa. Niby mnie przekonał ostatnio, że jeżeli każę mu wybierać to on będzie wybierał syna, bo tak nie można robić i że go krzywdzę takim stawianiem sprawy. Ale ja po prostu boję się, że on tak powiedział, żeby mnie uspokoić, bo mnie kocha i chce ze mną być, a w rzeczywistości i tak syn jest ważniejszy. I że wiele razy mu to powiedział. Ja w swojej zaborczości chciałabym żeby on w ogóle kochał tylko mnie nie jego (wiem, że to chore), ale tamuję te uczucia. On wie o nich i jest mu bardzo przykro. Tłumaczy mi to, przekonuje ( i w sumie wiem, że przecież gdyby mnie nie kochał, to po takich awanturach i wyzywaniu jego syna, natychmiast by odszedł). Ale ja nadal mam ochotę o to spytać. Wiem, że gdyby od razu odpowiedział, że oboje kocha, tylko inaczej, ja bym była spokojna. Ale nadal mam w głowie te słowa. Niby mówi ,,jesteś najważniejsza'', ,,kocham Cię", ,,nie możesz mi kazać wybierać, bo robisz mi krzywdę''. No, wiem że mu robię. I wiem, że im dłużej tak robię tym on ma więcej nerwów. Nie wiem, kto ma rację? Czy rzeczywiście to tylko przekora i nerwy, czy może zawsze dzieci są najważniejsze, a te bzdury o inności relacji to tylko takie sztuczne terminy? Bo ja nie chcę być druga po dziecku. Przeglądałam jedno forum i czytałam jak jedna dziewczyna ma podobny problem, tylko że oni dopiero zaczęli, dziecko jest tutaj, a jej partner sam z siebie powiedział jej, że jest mniej ważna od jego dziecka. Forumowicze rzucili się na nią, żeby nie konkurowała, bo dzieci są zawsze najważniejsze. Od razu skojarzyłam to z sobą. Czy to jest prawda?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Anna Ingarden
Mgr Anna Ingarden

Jak poradzić sobie w tej sytuacji?

Piszę do Państwa, gdyż sama nie jestem w stanie sobie już pomóc. Zacznę od tego, że 2 lata temu poznałam miłość swojego życia, niestety ale miał żonę i dziecko-jak się okazało. Mieliśmy romans, który trwał bardzo długo. Po roku stwierdził,... Piszę do Państwa, gdyż sama nie jestem w stanie sobie już pomóc. Zacznę od tego, że 2 lata temu poznałam miłość swojego życia, niestety ale miał żonę i dziecko-jak się okazało. Mieliśmy romans, który trwał bardzo długo. Po roku stwierdził, że odchodzi od żony i damy sobie szansę. wyprowadził się od niej i przez 3 miesiące było jak w bajce, niestety ta bajka się skończyła. Dręczyły go wyrzuty sumienia, że zostawia żonę, dziecko i swoje kilkuletnie ułożone życie. Wrócił do niej po nieudanej próbie bycia ze mną. Po jakimś czasie przez kilka miesięcy jeszcze trwałam w roli kochanki. Było to dokładnie rok temu kiedy podjęłam decyzję, że nie chcę tak dłużej, że nie potrafię. Tak bardzo go kochałam, że nie byłam w stanie odgrywać ani roli kochanki ani koleżanki. odeszłam, pożegnałam się, zablokowałam go na każdy możliwy sposób. telefon, konta na fb, instagramie, To była jedyna możliwa opcja, żeby uwolnić się od tego. Żeby ułożyć sobie życie bez niego, skoro wybrał ją. Po miesiącu walki, z uczuciami, tęsknotą postanowiłam otworzyć się na innych ludzi. twierdziłam, że nie dam rady sama dłużej. Musze mieć kogoś przy sobie żeby nie oszaleć... i to był błąd. Poznałam sympatycznego faceta, który jeździ na wózku. Wiedziałam, że to nie jest możliwe, żeby ułożyć sobie życie z kimś takim nie dlatego, że nie jestem tolerancyjna tylko wiedziałam, że nie poradzę sobie z tym, chociażby dlatego że jestem osobą aktywną i nie umiem wysiedzieć w miejscu, uwielbiam sport, taniec... nie myślałam o tym, co będzie dalej... zaczęłam się spotykać z nim , wino, kino, kolacje. Przerodziło się to w głębsza relację, zamieszkaliśmy razem po kilku miesiącach mimo tego ze oboje czuliśmy, że to trochę niepoważne ale z drugiej strony nie mieliśmy nic do stracenia. Nasz związek wyglądał bardziej jak para dobrych kumpli a ja czułam się jak jego opiekunka...nie było chemii, sexu, czułości.... Mój były kiedy się o tym dowiedział, że kogoś mam, oszalał. Dzwonił, pisał, odwiedzał mnie w pracy, błagał żebym wróciła ,a ja nie ufając mu że się zmienił, że odjedzie od żony wysyłałam go do diabła, oszukiwałam go mówiąc mu, że jestem najszczęśliwsza kobietą na świecie, że go nigdy nie kochałam etc. Tylko po to żeby dał mi spokój nie dlatego że go nie kochałam, po prostu wiedziałam, że kolejna próba bycia z nim będzie nieudana próbą... przez prawie kolejne 4 miesiące walczył, nie odpuszczał. Doprowadzało mnie to do szału, gdyż chciałam ułożyć sobie życie, byle jak, ale ułożyć sobie w jakiś sposób... on mnie nie chciał w swoim życiu, zgodził się na to, żebym odeszła, pozwolił i chciał żebym ułożyła sobie życie bez niego. Sama tego chciałam również. Wiedziałam, że nie będzie to proste gdyż kochałam go na zabój, a jednak musiałam żyć bez niego, musiałam się nauczyć... Przez te pół roku walki kiedy nie byliśmy razem - on układał sobie życie z żoną ja z chłopakiem, którego poznałam. Nie było dnia, żebym za nim nie tęskniła.. podświadomie chciałam z nim być, a z drugiej strony wiedziałam, że to niemożliwe. Pewnego dnia, wychodząc na zakrapiana imprezę alkoholem, tak bardzo mi go brakowało, że zadzwoniłam do niego, ściągnęłam go w środku nocy żeby móc go zobaczyć... Mój chłopak wyjechał na parę dni więc wiedziałam, że i tak się nie dowie, ale miałam też świadomość, że robię coś nie fair. Było to silniejsze ode mnie. nic mnie nie powstrzymało... spotkałam się z nim.. pękło wszystko... za kilka dni wyprowadziłam się od swojego chłopaka i wróciłam do ex.- to była najlepsza decyzja w moim życiu - dałam nam szansę, jak się okazało on się wyprowadził od żony... zaczęliśmy ze sobą być, na zupełnie innych zasadach... pary ludzi, którzy chcą ze sobą być już na zawsze. Złożył pozew o rozwód i wszystko stało się dla mnie jasne... niestety te pół roku, kiedy nie byliśmy razem, daje mi w kość do teraz. Jemu też... na codzień wypełnia nas niesamowita miłość, szacunek, oddanie. Problem jest w jednym. On jest zazdrosny o mój związek, że byłam z kimś kochając jego... sypiałam z kimś, mówiłam, że go kocham etc. jak się okazało, on oprócz tego, że był z żoną, miał przygodę sexualną z koleżanką z pracy, która była jego podparciem, kiedy od niego odeszłam. Robiła wszystko żeby nie oszalał. Wyciągała go na obiady, na piwo, zakupy. Ma męża i dziecko. Zawsze mieli dobre stosunki koleżeńskie. Przyznał mi się jakiś miesiąc po tym, jak do siebie wróciliśmy, że przespał się z nią. Nie mogłam tego przeboleć, że mi zarzucał że spałam z kimś a jak się okazało ,on nie był święty i robił to ze swoją najlepsza koleżanką, "ponoć" z rozpaczy... stało się... trudno, nie byliśmy ze sobą, nie mam prawa mieć pretensji do niego ani on do mnie... nie mogę natomiast znieść jednego... tego, że nadal z nią pracuje... nie mogę tego znieść, że widują się, dodatkowo boję się, że ona jeszcze kiedyś będzie próbowała powtórzyć sytuację, czuję z tego powodu niesamowity dyskomfort... to dziewczyna, która sex traktuje jak sport.. a nogi rozkłada przed każdym... dodatkowo ostatnio dowiedziałam się , że oprócz tego jednego czy dwóch razy(o których mi powiedział) były jeszcze inne próby, do których ponoć do niczego nie doszło, jak wspomniał macanki i próby nie doprowadziły już do niczego- ciężko mi w to wierzyć. Myślę, że nie chce mnie po prostu już bardziej dobijać... reasumując nie mam problemu z tym, że on zrobi to ponownie, bo widzę jak mnie kocha, co dla mnie robi jak bardzo docenia to, że mnie ma, okazuje to w każdy możliwy sposób, ale mam problem z tym, że zrobił to z koleżanką, z którą ma permanentny kontakt. Oni udają, że nic się nie stało, a ja w głowie mam tysiąc myśli... Ciężko jest mi zapomnieć o tym, często do mnie wraca, nie wiem co zrobić aby zapobiec temu... nie chce zepsuć tego związku, a wiem że jeśli nie uda mi się tego zamknąć zburzę to, co daje mi całą radość z życia... proszę o poradę, co zrobić żeby nie zwariować i nauczyć się z tym żyć, zapomnieć i cieszyć się tym co jest a całą przeszłość zostawić za sobą... z góry dziękuję.   

Jak sobie poradzić z obsesyjną miłością?

Witam. Obsesyjnie kocham swojego partnera. On chce mnie zostawić. Miałam próby samobójcze by go nastraszyć aby mnie nie zostawił. Raz grozilam że zrobię coś sobie i dziecku. Nie wyobrażam sobie bez niego życia. Godzę się na wszystko. On się właśnie... Witam. Obsesyjnie kocham swojego partnera. On chce mnie zostawić. Miałam próby samobójcze by go nastraszyć aby mnie nie zostawił. Raz grozilam że zrobię coś sobie i dziecku. Nie wyobrażam sobie bez niego życia. Godzę się na wszystko. On się właśnie wyprowadził. Mam 28 lat a nasze dziecko 2 lata. Wiem że to wszystko jest chore ale co ja mam zrobić?
odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Agnieszka Galas - Konsor
Mgr Agnieszka Galas - Konsor
Mgr Łucja Fitchman
Mgr Łucja Fitchman

Czy podane objawy kwalifikują się do leczenia psychiatrycznego?

Witam, coraz częściej zastanawiam się nad tym aby udać się do szpitala psychiatrycznego. Mam problemy emocjonalne. Jestem po traumatycznych wydarzeniach, które mocno się na mnie odbily. Jestem osoba nerwową, mam stany depresyjne. Odsunelam sie od ludzi, nie mam ochoty z... Witam, coraz częściej zastanawiam się nad tym aby udać się do szpitala psychiatrycznego. Mam problemy emocjonalne. Jestem po traumatycznych wydarzeniach, które mocno się na mnie odbily. Jestem osoba nerwową, mam stany depresyjne. Odsunelam sie od ludzi, nie mam ochoty z nikim rozmawiać, czuje sie samotna, zagubiona. Ciągle chce mi sie plakać, nie chce mi sie zyc. Mam mysli samobojcze, chociaż uważam iż nie bylabym zdolna sie zabic ale te mysli mnie drecza. Okaleczalam sie w przeszlosci pare lat temu chociaż ostatni raz incydent ten mial miejsce miesiac temu kiedy sie znow sie pocielam. Wychowywalam sie w rodzinie pijacej alkohol, w której byla przemoc fizyczna jak i psychiczna. Do tej pory mieszkam z mama, która ma nerwice i swoim zachowaniem robi mi krzywde bo ja przez nia zachowuje sie tak samo czyli nerwowo. Mieszkalam jakis czas bez mamy ale nadal bylam taka nerwowa i smutna. Uczucie smutku i rozdraznienia w ogole mnie nie opuszcza cokolwiek bym nie robila. Mam niskie poczucie wlasnej wartosci. Bylam przez 5 lat w toksycznym zwiazku i do dzis byly parter chodzi mi po glowie, chociaz nie chce do niego juz wracac to wiem, że bylam od niego uzalezniona i nadal to uzaleznienie w sobie czuje. Nerwica doprowadzila mnie juz do chorob ukladu pokarmowego, z ktorymi sie zmagam. Prosze o opinie poniewaz niedlugo zamierzam udac sie do psychiatry opowiedziec mu o wszystkim. czy nadaje sie do szpitala aby sie leczyc? dodam tez ze nic od dlugiego czasu nie sprawia mi radosci ani przyjemnosci nawet kiedy robie to co lubie nie jestem szczesliwa. Nie radze sobie z codziennoscia. Codziennie czuje sie po prostu zmeczona zyciem.
odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś
Mgr Hanna Markiewicz
Mgr Hanna Markiewicz

Czy zawroty głowy, zaburzenia pamięci oraz wahania nastroju mogą być objawami choroby tarczycy?

Witam, podejrzewam u siebie chorobe tarczycy a przede wszystkim Hashimoto . Waze 90 kg przy wzroscie 164 cm. Cierpie rowniez na nerwice pourazowa po toksycznym zwiazku, oraz zespoł metaboliczny. Najgorszym dla mnie objawem są zawroty głowy i pogorszenie pamieci, zły nastrój oraz niechec do zycia. Prosze o pomoc.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Dorota Nowacka
Mgr Dorota Nowacka

Strach przed zakończeniem toksycznego związku

Mam 28 lat i roczna córkę. Nie widze szansy na poprawie w moim dotychczasowym zwiazku i chcialabym go zakonczyc. Boje sie jednak ze w przyszlosci gdy poznam kogoa innego.to on nie zaakceptuje mojej corki z z poprzedniego zwiazku. Moja relacja... Mam 28 lat i roczna córkę. Nie widze szansy na poprawie w moim dotychczasowym zwiazku i chcialabym go zakonczyc. Boje sie jednak ze w przyszlosci gdy poznam kogoa innego.to on nie zaakceptuje mojej corki z z poprzedniego zwiazku. Moja relacja z partnwrem jest bardzo toksyczna ale boje sie odejsc co.mam robic?
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Tomasz Kościelny
Mgr Tomasz Kościelny

Mąż i jego rodzice dręczą mnie psychicznie - co robić?

Witam, Żyję w toksycznym związku, w którym nie tylko mąż, ale także jego rodzice dręczą mnie psychicznie (dodam, że teściowie nie mieszkają razem z nami, to jednak czują się w naszym domu, bardziej u siebie, niż ja - na co... Witam, Żyję w toksycznym związku, w którym nie tylko mąż, ale także jego rodzice dręczą mnie psychicznie (dodam, że teściowie nie mieszkają razem z nami, to jednak czują się w naszym domu, bardziej u siebie, niż ja - na co mój mąż pozwala, tłumacząc, że to przecież jego rodzice - a dom jest jego, dostał go od babci, więc przecież oni mają do niego większe prawo nić ja). Sytuacja trwa od ponad 10 lat. Cała moja rodzina została ponad 400 km stąd (po ślubie przeprowadziłam się do męża, zostawiając dobrą pracę, rodzinę, przyjaciół - wszystko). A teraz słyszę na każdym kroku, że nic tutaj nie mam (mimo, iż remont domu który miał przed ślubem mój mąż, robiliśmy wspólnie) i że nikt mnie tutaj nie trzyma...że jestem nieporadna i "gdybym miała odrobinę godności to dawno bym się wyniosła, tylko że nie mam gdzie (bo moja rodzina na pewno mnie nie przyjmie) a sama sobie nigdy nie dam rady - i nawet gdybym się chciała wynieść, to na pewno wrócę z podkulonym ogonem". Każde swoje zachowanie w stosunku do mnie (choćby było najgorsze) tłumaczą, że to moja wina,że jestem wariatką, której nawet własna matka nie kochała, oni są normalni i nie mają sobie nic do zarzucenia. Chciałabym poszukać pomocy u specjalisty (bo mój stan psychiczny, skutecznie pogarszany przez lata tego utwierdzania w przekonaniu, że jestem nikim, na pewno tego wymaga - ale bardzo się boję, że będzie to dla nich argument w sądzie, aby odebrać mi dziecko...) Czy taka konsultacja - nawet gdyby okazało się, że mój stan wymagałby np. konsultacji nie tylko z psychologiem, a być może nawet z psychiatrą, może być argumentem użytym przeciwko mnie? I czy można w jakiś sposób można zobligować tę drugą stronę, aby takiej konsultacji (psychologicznej, bądź psychiatrycznej) zasięgnęła?? Czy nie jest to możliwe, aby jakakolwiek instytucja zmusiła oprawcę do konsultacji lekarskiej?? (Dodam, że wielokrotnie proponowałam mężowi abyśmy oboje poszli do specjalisty - ale i od niego, i od teściów, ciągle słyszę, że to tylko ze mną jest problem, i to tylko ja powinnam pójść się leczyć. Oni są dla mnie za dobrzy.) Z góry bardzo serdecznie dziękuję za odp. Pozdrawiam A.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Tomasz Kościelny
Mgr Tomasz Kościelny

Co może oznaczać brak emocji?

Od pewnego czasu dostrzegam w sobie brak emocji, głównie pozytywnych. Odczuwam strach, niepokój, w normalnych czynnościach, ale nic mnie nie cieszy. Kiedyś cieszyłam się z każdego poranka, biegłam do pracy radosna i szczęśliwa. Nadal jestem radosna, ale wewnętrznie czuję jakbym... Od pewnego czasu dostrzegam w sobie brak emocji, głównie pozytywnych. Odczuwam strach, niepokój, w normalnych czynnościach, ale nic mnie nie cieszy. Kiedyś cieszyłam się z każdego poranka, biegłam do pracy radosna i szczęśliwa. Nadal jestem radosna, ale wewnętrznie czuję jakbym miała kamień, który blokuje wszystkie emocje. Mój brat zmarł 5 lat temu, 4 lata temu byłam w ciąży i poroniłam, mój poprzedni związek był trochę toksyczny. Teraz gdy spotykam się z innymi facetami nie czuję nic w zasadzie. Mogę stwierdzić czy mi się podoba, ale to tak czysto racjonalnie, nie emocjonalnie. Mam tak od długiego czasu, ale nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam. Nie wiem czy powinnam iść do specjalisty, czy może samo "minie"? Dziękuję za odpowiedź.
odpowiada 1 ekspert:
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś

Czy powinnam zakończyć związek, jeżeli mój partner mnie wyzywa?

Witam jestem rok z moim chłopakiem, poznaliśmy się w dziwnych okolicznościach pracowałam w night clubie on mnie z tego wyciągnął jestem mu za to wdzięczna, lecz coś sie popsuło często się kłócimy przynajmniej co dwa dni, do tego dochodzi przemoc... Witam jestem rok z moim chłopakiem, poznaliśmy się w dziwnych okolicznościach pracowałam w night clubie on mnie z tego wyciągnął jestem mu za to wdzięczna, lecz coś sie popsuło często się kłócimy przynajmniej co dwa dni, do tego dochodzi przemoc fizyczna i psychiczna uważa że to jest spowodowane mną i tym co kiedyś robiłam. Wszystkie grzechy tego świata są moja wina, a przecież wiedział od początku co robiłam itp, bardzo go kocham, lecz nie jestem szczęśliwa. Nie wiem co robić na myśl że może go dotykać ktoś inny mam ochotę płakać, lecz z drugiej strony ile można próbować ratować ten toksyczny związek. Mam dość wysluchiwania ze jestem warta 120 zł, że jestem szmatą itp.
odpowiada 2 ekspertów:
Mgr Bożena Waluś
Mgr Bożena Waluś
Mgr Maciej Rutkowski
Mgr Maciej Rutkowski
Patronaty